a ja mam pytanie odnośnie MTG. mianowicie "nałożyć odrobinę preparatu" jest pojęciem raczej względnym... ile nakładacie (na ogon)? punktowo krople w co któreś miejsce między włosami (tam, gdzie się uda dotrzeć do rzepa) i rozcieracie na skórę w okolicy czy jak? pytam, bo swojego czasu bodajże ash pisała, że zawartość samej szyjki jej starczyła na kilka tygodni (jak nie miesięcy) i się zastanawiam, JAK. 🤔
BASZNIA, dzięki. :kwiatek: dzisiaj nałożyłam w ten sposób (starając się nakładać w dane miejsce jak najmniej i ciągle zastanawiając się, czy nie za dużo...) i na ogony dwóch koni +grzywkę i kilka łysych miejsc po zaczepkach kolegi u jednego z nich poszła... jakaś 1/3 szyjki. wiem, że to się nakłada raz w tygodniu, ale nadal mam dylemat, jak ash to zrobiła, że zużyła tego tak mało w takim czasie. 😉 chyba, że to kwestia tego, że u nas oba ogony gęste (tylko skóra na rzepie mogłaby być w lepszej kondycji, no i długości nigdy dość :hihi🙂 i dość trudno mi było dotrzeć do rzepów.
edytka sprzedaj tak jak to zrobila BASZNIA 😉 dzięki niej, ja mogę spróbować za niższą cenę 😅 mam nadzieje, że nie będzie jak u Ciebie .. 👀
zastanawiam się za to jak Wam się udaje nakładać kroplami 😲 ja wsmarowywałam dzisiaj z dłoni bo inaczej bym do skóry nie dotarła na ogonie 🤔 za to siwy jak się dobierałam do bocznych granic rzepa to mi ogon odstawiał na boki jakby chciał ułatwić dostęp 😁
ja nakładałam z czyjąś pomocą - ktoś mi rozchylał włosy na ogonie, a ja nakładałam, albo używając tego aplikatora (ale ciężko trafić, żeby wylać tyle, ile trzeba), albo odrobinkę na palec. zastanawiam się, czy nie byłoby łatwiej kontrolować ilość, zasysając to do strzykawki i aplikując preparat za jej pomocą... i może też łatwiej byłoby wybełtać ten osad w trakcie nakładania (strasznie szybko opada, a wymieszanie tego to wcale nie jest taka prosta sprawa). 🤔
to zależy czego oczekujesz 😉 jeśli chodzi o pielęgnację to moim zdaniem daleko im do absorbiny, ale faktycznie ogon robi się po nich puchaty (jeśli ma co być puchate. u koni z kiepskim ogonem szał bez). do glossy na razie podchodze z mieszanymi uczuciami, bo to nadaje po prostu efekt mokrego włosa dla mnie. hitem - i tu naprawdę brawa dla nich - za spray z brokatem. porównywalny, jeśli nawet nie lepszy od eskadrona czy effola.
swoją drogą po wielu latach zamiast absorbiny kupiłam veredusa. i nie mogę się jakoś ogarnąć. dużo dużo słabiej sprawdzający się na moich ogonach preparat... 🙁 może jeśli Y&YH produkowaliby odżywki w baniakach to bym się skusiła.
tutaj rodzi się pytanie, którzy producenci (godni polecenia) mają swoje odżywki w galonach? 👀
ladydill, Ciri ma dużo ogona, po 3D jest na prawdę puchaty, łatwo się rozczesuje przez kolejnie 5/6 dni (nie zaplatam ogona). Glossy jest szałowy, ale trzyma się krócej i ja bym go używała na jakieś wielkie wyjścia, treningi, zawody etc. Dla mnie to jest efekt połysku, ale takiego fest, a nie mokrego włosa. W porównaniu do foxfire, stassek i LaQuiby jest lepszy.
A ja mam mieszane uczucia co do odżywki 3D You & Your Horse. Bezpośrednio po użyciu efekt jest fajny, włosy błyszczące itd. Niestety już na drugi dzień włosy sztywne, po połysku ani śladu. No i bardzo szybko się zużywa. Na zawody/ wyjazdy fajna sprawa, ale do codziennej pielęgnacji się nie nadaje. sei, a leovet?
sei, do codziennej pielęgnacji najlepszy był ten: klik Bardzo wydajny, przy stosowaniu raz w tygodniu dla jednego konia (grzywa, ogon, sierść), mała butelka starcza mi na jakieś 10 miesięcy, czasem dłużej. Efekt fajny, u nas utrzymywał się około 5-6 dni. Co prawda koń błyszczał się ciut mniej niż po absorbinie, ale przy tej cenie, to i tak nie ma co narzekać. Fajne również są odżywki przeznaczone dla konkretnej maści, ale to też raczej na jakieś zawody czy wyjazdy, bo już tak wydajne nie były.
A ja Wam powiem, że mam to 3D, jest dość fajny, ale my to mamy nadmiar ogona, ale wydaje mi się, że Absorbina Show Shine jest lepsza, natomiast, na grzywie, której nam poskąpiono jest szał! Bardzo ładnie się "podniosła" i zrobiła taka puchata, jak dla mnie bomba! 😉
Jest w ogóle jakiś preparat skuteczniejszy w działaniu od Show Sheen'a absorbinowego? Mam problem z tym, że nawet jak popsikam i rozczesze to po krótkim czasie (na jeździe), ogon jest taki "posklejany" na dole 👿 nie wiem jak inni robią, że ogon jest taki "sypki" 😜?
Ja używałam Leovetowych Silkcare, Power Striegel - spray dla ciemnych koni, Leovet Milton Weiss Schimmelstriegel - spray dla siwych koni - i w sumie fajnie działały, ale jak dla mnie mało wydajne. Efekt najbardziej zadowalający był po Silkcare, ale Power Striegel też był nie zły, fajnie "przyczerniał" ogonki. U nas był już Stubben, Foxfire, NAF, Black Horse, FM Italia, Cavalor, Effol, Parisol, Veredus i oczywiście Absorbine.
u mnie po absorbinie jest super. ale wypróbuję chyba tego leoveta następnie. na co dzień na jakimś super połysku mi nie zależy, tylko właśnie żeby ogon był sypki i się nie sklejał. a po vberedusie mam to o czym pisze lusia... szczególnie u młodego, który ma dość gęsty ogon i włos falowany.
ShowSheen jest najlepszy, radzi sobie nawet w ogonem wytaplanym na padoku w błocie. Ja na więcej ogonów kupuję te duże, prawie 4-litrowe opakowania, wychodzi całkiem ekonomicznie 🙂
lusia722 miałam absorbiny i leoveta do ogona, ale na głowę bije je Carr Day & Martin.
CDM zdecydowanie najlepiej zmiękcza ogon i ułatwia rozczesywanie. Taki splątany, zabłocony ogon po umyciu szamponem (ja akurat obecnie mam jakiegoś officinalisa, chyba dla wrażliwców?), wysuszeniu ręcznikiem i popsikaniu bardzo gładko się rozczesuje, ani niebieska ani biała absorbina nie daje takiego poślizgu szczotki po ogonie - mi to przypomina jak sama sobie zrobię płynnym jedwabiem włosy, też wtedy jest taki właśnie poślizg. Ogon po kąpieli, popsikaniu i wyczesaniu jest w dobrym stanie latem przez około tydz (wtedy tylko przebieram i rozczesuje palcami, nie trzeba przy nim robićabsolutnie nic a nic!), natomiast jesienią - wiadomo, jak błoto i bród to na krócej, ale wtedy po prostu rozczesuję palcami, trochę przecieram szmatką na mokro, ciut psiknę na końcówki przeczeszę i jakoś po ludzku wygląda do nast kąpieli. Koń padokuje się około połowy dnia późną jesienią i zimą, tzn tyle ile jest w miarę jasno i na ile pogoda pozwala bo ani po ciemku, ani w deszczu czy śniegu nie stoi na zewnątrz. Lubi się kulnąć, ale nie jakoś od uszu do czubka ogona - tak wybitnie to mu się zdarza raz na jakiś czas. Jednak ogon często utaplany 🤔
quanta, wybacz naiwne pytanie - gdzie kupujesz? dzwoniłam do przedstawiciela na polskę przez ostatnie pół roku wiele razy i nigdy nie mieli! właśnie dlatego skusiłam się na 3l veredusa... 🤦
sei, ściągam sobie z Holandii. Wychodzi ok. 50 zł za litr preparatu, więc psikam wszystkie konie bez uprzedzeń 😁 Od Stopy to rzeczywiście słabo z dużymi opakowaniami.
Ha. Koleżanka ze stajni zakupiła Glossy YAYH i robiłyśmy crash testy na Piorku.
Zalety: * fajnie rozczesuje * tuż po pryskaniu efekt jest taki, że szczęka opada ( ogon tuż po rozpleceniu stąd wrażenie trzech ogonów)
Wady * już po normalnej jeździe wygląd spadł do 'trochę lepszy błysk niż zawsze' i zero rozczesania * niewydajny, na głupie próbowanie myślałam że z połowę zleje na ogon, ciężko kryje * dla mnie śmierdzi kosmicznie, jeszcze po jeździe mnie odrzucało, tanim lakierem fryzjerskim * tłusty na rękach * drogi w stosunku do ilości
Super sprawa przed fajną sesją, zlać pół flaszki na konia na fotki życia a i to dość droga impreza. Ale nie powiem, że nie chciałabym mieć właśnie na okazje różne jednej flaszki w szafie 🙂
Burza kiepska sprawa, że taki niewydajny. Bo co z tego, że niby tani, jak trzeba tego zużyć nie wiadomo ile i już tak tanio nie wypada. Ja jestem przyzwyczajona do Absorbiny, której litrową butelkę zakupiłam w kwietniu i dopiero koło września poczułam, że jakkolwiek jej ubywa 😀 Teraz będę testowała FM Italia, bo parę znajomych mi już zachwalało, że działa jak Absorbina, a jest nieco tańsze - 60 zł za litr, którego też ponoć wykończyć nie można - więc co mi szkodzi zdradzić Show Sheena. Za jakiś czas się wypowiem, czy godne tego skoku w bok 😎
Swoją drogą, mój ogonek już od jakiegoś czasu (2 tygodnie?) cały dzień z przerwami na pracę chodzi w warkoczu i jest naprawdę kolosalna różnica jeśli chodzi o utrzymanie w czystości. Niby nic, a o ile mniej wysiłku! Z wiecznego syfu mam brak syfu, ewentualnie syf chwilowy 😀 Więc, Burzo, dzięki bardzo za podsunięcie pomysłu! :kwiatek: