Jakiś czas temu wspominałam, że pracuję nad figurką. Dzisiaj, w ostatnim planowanym dniu prac udało mi się wszystko zakończyć, złożyć do kupy, na chwilę postawić na półce, a potem wręczyć Koleżance na urodziny.
Chciałam ustawić figurkę tak, żeby przypominała bardzo dynamiczne zdjęcie konia Koleżanki, w związku z czym cięłam, gięłam i kleiłam na skalę, jaka jeszcze nigdy mi się nie przytrafiła. Z głowy i dwóch połówek korpusu w pewnym momencie zrobiłam dziewięć kawałków 😵 Przetestowałam też nową technikę wypełniania ubytków, o której przeczytałam na cytowanym już w tym wątku blogu. Metoda polega na zasypaniu ubytku sodą oczyszczoną i zalaniu kropelką, co szybko tworzy bardzo twarda masę, więc jest świetna do szybkich poprawek. Niestety opary kropelki powodują u mnie silną reakcję ze strony zatok, dlatego jeśli nie byłam ostrożna, to prace musiały być zawieszone na kilka dni, aż nie przeszedł mi katar. Nie ma tego złego, bo w końcu kupiłam maskę i okulary ochronne, nie ma to jak BHP.
Po raz kolejny przekonałam się też, że praca na termin, mimo, że bardzo motywująca, może być dość nerwowa. Dzisiaj w pewnym momencie prawie wpadłam w panikę, że nie zdążę, albo że ostatnia rzecz jaką zrobię nie wyjdzie i będzie klapa. Brrr, nieprzyjemne. Dlatego z ulgą złożyłam warsztat i planuję w tym roku wykończyć jeszcze tylko jedną figurkę, która z resztą jest już w połowie zrobiona. Inaczej wykończę się nerwowo, albo wykończę moje zatoki. A figurki Navcia stoją i czekają na swoją kolej ...
Aaa ..., jeszcze zdjęcia, kolejna z kolekcji przejściowo moich figurek.



edit literówka