KareTo

Konto zarejstrowane: 09 lipca 2015

Najnowsze posty użytkownika:

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
autor: KareTo dnia 08 kwietnia 2016 o 20:33
Dziewczyny pamiętacie mnie??? 😀 Chwaliłam się tutaj moją metamorfozą 🙂  :kwiatek: 💘 Ale to w sumie już jakiś czas temu. Cały czas walczę, z wagą różnie, ale pojawiają się mięśnie! 😀
Zaczęłam nawet prowadzić bloga o zdrowym trybie życia
www.szansadlazmian.wordpress.com
Wyświetlenia mnie bardzo motywują, dziennie to ok 400, ale odzewu od odwiedzających zero...Nawet jednego komentarza  😫
No ale nic, walczę, No i wrzucam jak mi idzie. Miesiąc wprowadzenia zdrowej diety i wygląda to tak:

Liczę, że 19 kwietnia, przy następnym zdjęciu będzie jeszcze lepiej! <3
literatura końska
autor: KareTo dnia 15 lipca 2015 o 23:26
Szukam "101 ćwiczeń ujeżdżeniowych" i dochodzę do wniosku, że tej książki nie ma  😫
Ma ktoś może pdfa?
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 10 lipca 2015 o 16:10
nazywanie jednej próbnej jazdy bez ogłowia naturalem jest wysoce niestosowne 😉
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 10 lipca 2015 o 15:31
A mnie zastanawia to sprawdzenie zębów. Koń nie chodził 4 miesiące, rok ciąży i z pierwszego postu wynika, że koń po porodzie też nie chodził pod siodłem. Daje nam to minimum półtora roku przerwy. Prawdopodobnie przez ten czas nikt koniowi zębów nie robił, a mogłabym się założyć, że dentysty nie widział dużo dłużej, jeżeli wogóle. Czy ktoś wierzy, że po takim czasie zęby konia są "w porządku"? Dla mnie kolejna ściema.
edit* Gwoli ścisłości do KareTo. Nawet u koni które mają regularne wizyty dentysty raz do roku zawsze jest coś do spiłowania.


Ściągałam weta żeby zobaczył. Nie stwierdziłam sobie sama, że konik ma zdrowe zęby.
Kolejna ściema A gdzie znalazłaś jakąś wcześniej? Chętnie dowiem się czegoś o samej sobie  😀
Z tego co mówił mi poprzedni właściciel (chociaż sama nie wiem czy mu wierzyć biorąc pod uwagę stan kopyt - twierdził, że kowal się spóźnia od miesiąca) do koń był pod opieką weterynarza w trakcie pobytu w poprzednim domu.

Ja się nie odzywam, bo też stażu mam 20 lat przy koniach. Niech się odzywają Ci, którzy mają 25 chociaż....

Zaczynam dochodzić do wniosku, że z tematu o problemach z kontaktem zeszło na licytację kto dłużej, kto lepiej a kto nie umie nic.

A ja bym jednak zaczęła od wędzidła 🤣 Tak, bo "sprzęt przejęty". I nie ma żadnej gwarancji, że chociaż został starannie obejrzany. Czy kiełzno nie jest uszkodzone, czy w ogóle jest odpowiednie dla konia.

Zrobiłam dzisiaj popołudniu przegląd sprzętu całego mojego stadka, w tym też tego, który przywiozłam ze sobą. Klacz chodzi już w innym siodle, kupiłam też inne wędzidło, którego jeszcze nie zdążyłam sprawdzić, ale przynajmniej jest dobre wymiarowo. (Dzisiaj wsiadłam na nią w ogóle bez wędzidła i mimo, że kierownicy nie było żadnej to mam wrażenie, że jej się podobało. Szła raźnym krokiem ze spokojnie opuszczoną głową, żadnych buntów.)
Zobaczymy czy zmiana przyniesie jakiś skutek. Oprócz tego czeka nas jeszcze wizyta fizjoterapeuty w przyszłym tygodniu.
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 10 lipca 2015 o 10:54
[quote author=_Gaga link=topic=97892.msg2389636#msg2389636 date=1436517764]
KareTo, i po 20 latach w siodle pod okie mtrenerów zadajesz pytanie żółtodzioba?
Zęby sprawdzałaś sama, czy zrobił to wet przy pomocy rozwieraka? Nie ma wilczaków? Nie ma źl;e wyrośniętych kłów?
[/quote]

Nie sądziłam, że ktoś mnie tu oskarży o to, że bawie się w domowego weterynarza  🤣 🤣
Przyjechał wet i sprawdzał. Zęby są okej.

Isabelle, a ja bym jednak zaczęła od sprawdzenia przez weta - fundowanie koniowi kilku jazd w bólu tylko dlatego, że a może to jexdziec to jest lekko nie fair.


Ja jestem podobnego zdania. Poza tym ściągałam już wiele osób jeżdżących lepiej niż ja i problem jest nadal. Myślałam nawet, że to rzeczywiście ja szarpie konia za wodze, tyle, że sytuacja nawet w stój jest taka, że kiedy koń czuje że chwytam wodze zaczyna się cofać. A sytuacja była na samym początku kiedy nie mogłam jej zbytnio poszarpać.


Tak poza tematem to zaczynam dochodzić do wniosku, że udzielanie się na takich forach jest bez sensu. Napisałam tutaj, szukając odpowiedzi w miedzyczasie tego co robię sama. Nie siedzę przecież z założonymi rękoma i nie czekam aż mi powiecie co zrobić. Szukam czegoś na co sama jeszcze byc może nie wpadłam, natomiast jedyne co udało mi się dowiedzieć, to, że zmarnowałam 20 lat mojego życia. 🙂
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 10 lipca 2015 o 09:39
Sprawdzaliśmy zęby i są w porządku. Fizjoterapeuta też miał wpaść, ale się ociąga  😫
Kopyta też już zrobiliśmy (chryste co to było... A ja narzekam na stan kopyt moich koni jak się kowal tydzień spóźnił...) i w sumie zauważyłam poprawę w zachowaniu konia pod siodłem (Widocznie coś przestało ją boleć, też bym nie chciała biegać z tak przerośniętymi kopytami). Do tego doszła zmiana siodła, które teraz nareszcie pasuje. Zobaczę jeszcze co powie fizjoterapeuta.

Kącik żółtodzioba wita i pozdrawia:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1412.0.html


Normalnie poczułabym się urażona odsyłaniem do kącika żółtodzioba, ale w sumie to mnie to całkiem rozbawiło. "Pytania o początki" to chyba nie o to co chciałam znaleźć po 20 latach w siodle pod okiem kilkunastu trenerów w tym czasie.

[/quote]

zapewne ten koń nigdy nie został prawidłowo ujeżdżony. Być może chodził pod siodłem bo chodził ale nic więcej.


[/quote]

Z tego co udało mi się dowiedzieć to było właśnie tak jak mówisz, klacz nie jest nawet nauczona reakcji na łydkę, bardziej na głos i kopniaki.
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 09 lipca 2015 o 23:24
Spokojnie, po zauważeniu tego postanowiłam dać jej czas i nie szukam kontaktu na wodzy, czasami nawet się rozluźnia w takich sytuacjach. Myślałam raczej o tym bardziej przyszłościowo, bo jeżeli problem leżałby w wędzidle, to dobrze by było powoli myśleć żeby znaleźć inne lub przerzucić się na jazdę bez niego w skrajnym przypadku. Myślę, że nawet na luźnej wodzy niepasujące wędzidło przeszkadza
"koń bezproblemowy"? A jednak!
autor: KareTo dnia 09 lipca 2015 o 23:06
Może najpierw krótka opowieść o tym, jak kupiłam konia w worku! 
Jakiś czas temu, litując się nad biednym zwierzęciem kupiłam 9 letnią klacz wielkopolską. Jakiś czas temu urodziła źrebaka i nie chodziła pod siodłem, a przed porodem nie pracowała już od 4 miesięcy. Właściciele kupili sobie dwa koniki "dla lansu" ale niewielką wiedzę w tym dziale posiadali. Jedną kobyłką zajmowała się 15 letnia dziewczyna, a drugi koń ze względu na swoje mocne bezrobocie został wystawiony na sprzedaż jako "koń bezproblemowy". W przypadku gdyby nikt jej nie kupił miała przywitać pana rzeźnika. Ba! Do konia dorzucili mi cały sprzęt!
Kobyłka przyjechała do mnie, szybko zaprzyjaźniła się ze stadkiem i w końcu ostatnio postanowiłam ruszyć jej (trochę obrośnięty tłuszczykiem) zadek. Niewiele myśląc założyłam jej sprzęt, który przywiozła ze sobą (wiedziałam, że chodziła w nim wcześniej, a nie miałam siodła na jej rozmiar, wszystkie konie wykłębione strasznie a tu nagle takie bezkłębowe coś 😀)
I tu się okazało, że z koniem coś jest nie tak:
Sprawa wygląda tak, że klacz chodzi dobrze na luźnej wodzy, gdy tylko próbuje złapać się krótszą wodzę zatrzymuje się i/lub zaczyna się cofać. Nie chodzi z głową w chmurach, ale też nie opuszcza jej nisko. Idzie tak po prostu, przed siebie. Dopóki wodza jest luźna.
Dowiadywałam się trochę i dowiedziałam się, że wcześniej chodziła pod dzieciakami i, że najprawdopodobniej jest dość mocno pozaciągana na pyszczku. I moje pytanie: myślicie, że problem leży w tym, że nie odpowiada jej wędzidło czy raczej jest to wynik złej eksploatacji? A może macie jakies inne pomysły?  ❓