Depresja.

Ludzie czekając pod drzwiami coś ją mało pozytywnie komentowali, ale nie skupiałam się na tym, więc nie powiem.
Ale wychodząc miałam ochotę jej oddać tę receptę z tekstem "pani się bardziej przyda" 😉
Tego się nie da opisać, musiałybyście ją zobaczyć i posłuchać, popatrzeć na mowę jej ciała.

Leki to nie są dropsy. 😉 Żadne leki, a tym bardziej te wpływające na psychikę, nie są obojętne dla organizmu. Nie bierze się ich ot tak, dla widzi-mi-się. Nie bierze się ich "bo może kiedyś". A, że nie jestem chora na depresję, że moja nerwica to też nie jest stała sprawa i wcale nie musi być tak, że nie poradzę sobie ze stresem ok. listopada. Do tego teraz właśnie odżywam, ładuję baterie, mam super nastrój... więc wniosek jest prosty. (na marginesie - dostałam Citabax, który może w pierwszych tygodniach wywoływać lęki i ograniczać możliwość prowadzenia auta - a ja w końcu skończyłam L4 i nie jestem "uwięziona" i mogę coraz więcej działać - nie będę sobie odbierać obecnej radości życia ze względu na jakieś mgliste przypuszczenia).
Są leki, które muszę łykać codziennie. I tak obciążam organizm i przewód pokarmowy. Więc skoro nie ma bezwzględnej potrzeby, nic nie zagraża mojemu życiu i codziennemu funkcjonowaniu to nie ma co sobie dokładać. 🙂

PS. Spokojnie, doskonale wiem, że tego typu leki nie działają z dnia na dzień, to podstawowa wiedza przecież. 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 czerwca 2018 08:18
Jakby przyszedł do mnie KR kto jest na nie, uważa, ze leki nie sa mu potrzebne i jest zdrowy, to nie tez bym rezonowala na taki opór i niechęć.
Strzyga, sorry, ale dłużej nie będę się powstrzymywać. Jaka Ty jesteś jednak głupio złośliwa baba. W dodatku manipulant. To jest tragiczne, że Ty chcesz pomagać ludziom. Przeraża mnie to.
Gówno o mnie wiesz, a ciągle komentujesz w tonie wszechwiedzącej. I szczujesz na mnie innych.
Co z Tobą jest nie tak, że masz taką potrzebę wmawiania komuś choroby? Nie możesz znieść, że ktoś jest zdrowy i ma dobry nastrój? 

ascaia twoje życie, twoja sprawa. Do zobaczenia w wątku dla zdolowanych za 2,3 tygodnie.  😉
Ps a co do strzygi to popieram Twoje zdanie. Strzyga- bycie silnym i pewnym siebie, a bycie złośliwym to dwie różne sprawy.
Ależ oczywiście, że do zobaczenia!

Ale zdołowanie, żal, smutek, wkurw, obawa to jeszcze nie depresja! Odczuwanie emocji to nie depresja. Nie można między emocjonalnością, tą ekspresyjną i otwartą, między ekstrawertyzmem a chorobą depresją stawiać znaku równości.
Mówiąc otwarcie - znamy się nie od dziś i nie tylko z forum. Wiesz doskonale, że mamy totalnie(!) różne spojrzenie na świat. Co innego nas cieszy, co innego smuci, co innego wkurza. I inaczej na takie sytuacje reagujemy. Mamy różne priorytety. Inaczej mówimy, inaczej opowiadamy o tym, co nas otacza. Ale to nie znaczy, że według mnie masz schizofrenię i fazy maniakalne 😉  I bądź szczera - to nie tak, że ja się niczym nie cieszę. Tylko było tak, że to co mnie cieszy Ciebie niekoniecznie interesowało. Zbliżały nas nasze niektóre podobne problemy, a normalne pozytywne życie lub problemy wynikające z innego stylu życia nam rozjeżdżały relację. Czyż nie? 🙂
A to, że mnie od końca 2016 dopadały i dopadają pechy to fakt (np. znowu mi padła komórka - to coś ok. 10 awarii sprzętu w czasie 2 lat). O tym nie da się mówić pozytywnie, bo to nie jest pozytywne. Jak również nie da się nie mówić gdy ktoś zapyta "co słychać?"
Co słychać? - Jest super, skręciłam nogę. 😉 Jest super, zepsuł się nowy laptop 😉 Jest super, mam czwarty nawrót anginy 😉 Jest super, kumpel się na mnie wyżył.
To nie jest super, takie wydarzenia są wkurzające i zasmucające. Miałam taką czarną serię i to ani moja wina, ani moja zasługa. A jestem typowym ekstrawertykiem w generalnie introwertycznym społeczeństwie - lubię gadać, dużo gadam, nie mam problemu z mówieniem o uczuciach i emocjach, jak się śmieję to aż boki bolą, jak się wkurzam to mam pioruny w oczach, jak smucę to mam doła i czarne wizje przyszłości, jak coś mnie zachwyca to mam dreszcze.
To nie fair oceniać mnie tylko przez pryzmat tego i wmawiać mi depresję - chorobę, przykrą i poważną chorobę o konkretnych objawach. 😉


A żeby było jasne, bo nie lubię niedomówień.
Na wizytę byłam bardzo pozytywnie nastawiona. (jakbym nie była to bym po prostu nie poszła - szkoda by było mojego czasu i czasu lekarza). Przemyślałam na spokojnie jak czuję się teraz, co czułam w innych momentach, zrobiłam "rachunek sumienia". Poszłam z otwartą na rozmowę i poradę głową i... próbowałam rozmawiać, ale się nie dało 😉 nie było reakcji. Nawet pewnych podstawowych pytań mi nie zadała. Raczej byłam zniechęcana na zasadzie "po co tu przyszła?!", chociaż mówiłam o tym, co można uznać za dysfunkcje.
Z resztą równie pozytywnie i pomimo to jestem teraz nastawiona na spotkanie z psychologiem. Ale nie mam zamiaru na siłę tworzyć otoczki osoby w złym stanie. Mogę mówić tylko szczerze o tym co czuję, jakie mam meandry myślenia, co się ze mną dzieje, jak reaguje na różne sytuacje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 czerwca 2018 10:40
Ascaia ja Ci powiem tak- dopiero po lekach zauważyłam, ze moje myslenie było totalnie wyłączone. Też mi sie wydawało, ze to zwykle doły, ze każdy tak ma, ze to nie jest depresja, ze radzę sobie sama. A leki mi otworzyły oczy- zaczęłam po prostu myśleć normalnie.
To nie jest coś, co musisz brać już całe życie. Ja bym sprobowala- przez dwa, trzy miesiące. Jeśli Ci nie bedzie pasować to odstawisz. A moze tez być tak, ze nagle zauważysz coś, czego wcześniej nie dostrzegalas, bo wydawało Ci sie normalne.
Ja przez takie myślenie, które wydawało mi sie normalne prawie zniszczylam swój związek i życie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 czerwca 2018 10:44
Ascaia, wiem tyle, ile o sobie piszesz. A piszesz w cholerę duzo 🙂
Tak, jestem głupia, wredna, niedobra, jestem manipulantką i szczuje wszystkich na Ciebie (pewnie ta glupia psychiatrę, co była taka siała i owaka tez. Dzwoniłam do niej specjalnie przez Twoją wizyta), a Ty jestes biedną ofiarą. Lepiej Ci?

Martita   Martita & Orestes Company
08 czerwca 2018 10:48
Ascaia Lubię Cię. Za to, że jesteś pełna ekspresji. I rozumiem doskonale jak uziemienie wpływa na takich ludzi. Wiem jak wpływa na mnie a tak samo jestem ekstrawertykiem. Trzymam kciuki za Ciebie. Co do leków to uważam jednak tak jak CzarownicaSa, dopóki nie spróbujesz to się nie dowiesz. Mam nadzieję, że wizyta u psychologa będzie dla Ciebie konkretniejsza.
Odnośnie Strzygi  😍 high five!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 czerwca 2018 10:49
O panie, jakbym trafila na takiego empatycznego "psychologa" jak Strzyga to bym zadyndala na sznureczku 😵
Strzyga, nikt nie napisał że jesteś głupia... Ale szpile lubisz wbić. A tym bardziej jak ktoś ma obniżony nastrój to taka szpila to naprawdę nic fajnego. Tyle wiemy ile napiszesz, ale ja z tej aktywności na forum wyciągam raczej nieprzyjemne wnioski...
Ascaia ja Ci powiem tak- dopiero po lekach zauważyłam, ze moje myslenie było totalnie wyłączone. Też mi sie wydawało, ze to zwykle doły, ze każdy tak ma, ze to nie jest depresja, ze radzę sobie sama. A leki mi otworzyły oczy- zaczęłam po prostu myśleć normalnie. To nie jest coś, co musisz brać już całe życie. Ja bym sprobowala- przez dwa, trzy miesiące. Jeśli Ci nie bedzie pasować to odstawisz. A moze tez być tak, ze nagle zauważysz coś, czego wcześniej nie dostrzegalas, bo wydawało Ci sie normalne.

Dokładnie to miałam na myśli, podpisuję się w pełni pod tym, co napisała CzarownicaSa. Ja też na początku sobie tłumaczyłam, że przecież na zewnątrz mam dobry nastrój, uśmiecham się, a doły zdarzają się każdemu. Ale skoro można sobie pomóc, to czemu nie? Leki nie sprawią, że będziesz sztucznie szczęśliwa, one tylko ułatwią myślom ustawienie się na odpowiedni tor. Nawet jeżeli, tak jak piszesz, to są czasowe doły, to może spróbuj sobie w nich ulżyć? 🙂 A w skutki uboczne na ulotce nie ma co się przesadnie wpatrywać. Gdyby wierzyć we wszystko, to człowiek nie wziąłby nawet apapu.
Mi sie wydaje, ze jednak zawod jakim jest psychiatra, wymaga sporej dozy wyczucia, taktu i empatii. I komunikatywnosci. Nie za bardzo sobie wyobrazam, ze do takiego mruka trafi niedoszly samobojca albo osoba ze sklonnosciami samobojczymi. W obliczu bliskiej tragedii jakie ma znaczenie to, ze lekarz wstal lewa noga albo pies mu zdechl.
Może nie powinnam tej lekarki bronić, ale mogłoby by tak, że gdyby miała pacjenta z poważnym schorzeniem typu ostra psychoza czy depresja z myslami samobójczymi, to by się sprężyła i postarała jak należy. Nie wiem.
A mnie już powoli wkurza to co pisze Ascaia. Uważasz, że wszystko z Tobą okej? To super, tylko odpuść sobie ten wątek i nie pisz tu, że ludzie sobie wymyślają chorobę. Ja też myślałam, ze moje zachowania są w porządku, że każdy może mieć doła. Po części dzięki temu wątkowi poszłam do lekarza. Też miałam dobry nastrój, życie towarzyskie. I co z tego? Nie mogłam już wytrzymać sama z sobą. Jakbym to właśnie teraz weszła do tego wątku i przeczytała Twoje posty to może bym się na ten krok nie zdecydowała. I nadal bym w tym tkwiła. Biorę leki i jest lepiej. Ty nie chcesz to nie bierz. Tylko nie wypisuj tutaj takich farmazonów..
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi (no może Strzydze niekoniecznie 😉 ) i za PW. :kwiatek:

Sonkowa, nie pisz nieprawdy proszę. Nigdzie nie napisałam, że ktoś, że ludzie sobie wymyślają chorobę!
Cały czas piszę o sobie, o swojej sytuacji i o tym, że to mnie jest wmawiana choroba i sugerowane leczenie.

CzarownicaSa, fin, Martita, - naprawdę wiem co macie na myśli. Tyle, że porównując do tego co piszą osoby zdiagnozowane, to co wy piszecie o swoich historiach... no ja kiedyś dawno doświadczyłam takiego rzeczywistego doła, wtedy to była depresja. Ale od lat... jak to ująć... moje wnętrze, moja głowa mnie nie paraliżuje. No widzę zdecydowaną różnicę pomiędzy tym jak to opisują inni, a jak ja się czuję. Nie powiedziałam, że nie wezmę nic i nigdy. 😉 Ale wiem, no wiem i czuję to, że branie leków teraz to jest złe rozwiązanie. A to o mnie, o moje samopoczucie, życie chodzi w tym wszystkim, czyż nie? 😉 

Spróbuję porównać, tak jak niektórzy to robili, do innych chorób.
Jeśli ktoś napisałby na forum - cholera, trochę boli mnie żołądek. Napisałby to raz, drugi, kolejny. Forum stwierdziłoby "słuchaj, Ty masz wrzody! no na pewno masz wrzody! musisz się leczyć!". Ktoś by się zaczął zastawiać - no może i mam te wrzody? Ale objawy przechodzą, w sumie go ten żołądek już nie boli. W dodatku zauważa, że ten żołądek mu dokucza tylko bo jakiś jednym konkretnym daniu. No ale forum krzyczy "masz wrzody! lecz się!" I idzie do lekarza, mówi jak jest - teraz mnie nic nie boli, ale zdarzało się, że pobolewało. No dostaje tę receptę, właściwie nieco ją wymuszając na lekarzu. No ale fakty takie, że lekarz nic o wrzodach nie mówi, a ten ktoś czuje się zupełnie dobrze, nic a nic ten żołądek nie dokucza...
Czy ten ktoś ma się teraz wstydzić, tłumaczyć przed forum i przepraszać, że wychodzi na to, że nie ma wrzodów? Czy będziecie mu pisać "udajesz sam przed sobą!" I dostanie zakaz pisania o wrzodach? I czy to oznacza, że zachęca innych żeby olali ból brzucha bo jemu akurat nic jednak nie jest?

Nie wiem jak jeszcze inaczej mogę opisać jak widzę moją sytuację. Tym bardziej tak to widzę jak porozmawiałam z osobami, które zostały zdiagnozowane, były / są w trakcie leczenia. Jak widać lekarz psychiatra też nie zobaczył nic takiego by się przejąć (bo myślę podobnie jak Tunrida, że pewnie by się dziewczyna zaktywizowała na kogoś z poważnym problemem).
Forum mnie zdiagnozowało i wychodzi na to, że to "wyrok ostateczny" 😉 Nie ma wyjścia - mam mieć depresję i już. 😉

A odezwę się pewnie po wizycie u psychologa. Bo jednak chyba mamy w tym kraju wolność słowa. 😉


Niezmiennie życzę wszystkim dobrych dni i dobrego samopoczucia.  😀
Nic osobistego, ale Ascaica, nie myślałaś, żeby trochę przekierować te twoje myśli i słowa w bardziej odpowiednie miejsce? Nie wiem - zacznij pisać bloga czy coś... Bo wolność słowa wolnością, ale to, że piszesz w wątku o nazwie Depresja rzeczy, które są tu zwyczajnie nie na miejscu to inna sprawa. Stąd zbierasz taki a nie inny odzew.
Averis   Czarny charakter
09 czerwca 2018 21:42
ekhem, zgadzam się w pełni. Jeżeli Ascaia nie ma depresji - super. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego znowu jej temat zdominował wątek. Sama siebie zdiagnozowała i niech jej będzie, ale skoro ktoś depresji nie ma, to nie widzę sensu pisania o tym kilku postów w wątku „depresja”. Mamy wątek dla zdołowanych i skoro ktoś nie chce być diagnozowany, to niech idzie narzekać tam.
Hej!
Czy ktoś z was miał zjazd po hydroxyzynie??
W niedzielę zasłabłam i karetka zabrała mnie na sor, koło północy dostałam hydroxyzynę na sen.... przespałam noc, prawie cały wczorajszy dzień i dzisiejszą noc i wstałam dopiero o 11😲0..... cały czas czuję się mega słaba i cały czas chce mi się spać.
Niektóre kobiety skarżą się, że po hydroxyzynie są właśnie senne, przymulone. Niektóre twierdzą "jakbym obuchem w łeb dostała". Teoretycznie Hydroxyzyna jest łagodna i często stosowana, bezpieczna, no ale niektóre kobiety tak reagują. Żeby ktoś spał aż tyle jak opisujesz, to się nie spotkałam. Ale nasilona senność- tak- bywa.
Niech ci lekarz coś pozmienia w lekach, bo ta fluoksetyna widać cały czas za słaba i ciągle coś nie bardzo się czujesz.  🙁
Ja też tak reaguję na hydroxyzynę (no, nie aż tak – ale śpię po niej naprawdę długo). Moja mama też tak ma – obie, jeśli bierzemy, to tylko np. pół najmniejszej dawki. I na tyle wcześnie, żeby "otrzeźwieć" do rana.
Powtórzę pytanie - czy ktoś ma kontakt z dodzillą?
Dzięki, w środę już lepiej funkcjonowałam, ale poniedziałek i wtorek to była masakra.

Tunrida - powiem, powiem, bo jestem na nich mocno zamulona, śpiąca, nic mi się nie chce.
Ascaia, niedawno pisala, ze ja wypisali I ze musi podjac jakies wazne decyzje. W sumie tez bardzo mnie ciekawi, jak jej sie poukladalo

Cierp1enie, kurde, zdrowka zycze :kwiatek:
To pamiętam. No i dlatego czekam na sygnał co u Niej. Trzymam kciuki by szła z podniesioną głową do przodu. 🙂
Mam nadzieję, że wybaczycie mi prośbę umieszczoną w dwóch wątkach  :kwiatek:.

Zwracam się do Was z prośbą o wypełnienie anonimowej ankiety. Jestem studentką I roku studiów magisterskich na CM UMK i prowadzę badania o podejmowaniu aktywności fizycznej oraz ewentualnej korelacji między aktywnością fizyczną, wskaźnikiem BMI i nastrojem. Ankieta składa się z trzech części, bardzo istotne jest udzielenie odpowiedzi na każde pytanie. Z góry dziękuję za pomoc wszystkim, którzy poświęcą czas na jej wypełnienie: http://bitly.pl/YsIof  :kwiatek:
Na pierwszej stronie ankiety ostatnie pytanie wymaga odpowiedzi w każdym wierszu, a jednocześnie nie pozwala na więcej niż jedną odpowiedź w kolumnie, to znaczy, że nie da się tego wypełnić i przejść dalej.
Już powinno wszystko działać  :kwiatek:.
Hej!
Czy ktoś z was miał zjazd po hydroxyzynie??
W niedzielę zasłabłam i karetka zabrała mnie na sor, koło północy dostałam hydroxyzynę na sen.... przespałam noc, prawie cały wczorajszy dzień i dzisiejszą noc i wstałam dopiero o 11😲0..... cały czas czuję się mega słaba i cały czas chce mi się spać.


Ja mam tak samo, śpię i ledwo żyję.  Biorę naprawdę w ostateczności, mam w syropie co mnie usypia na minimum 2 dni i mam w tabletkach.  Tabletki są ok, śpię przez całą noc i rano żyję .
Czuję się rewelacyjnie. Mam wrażenie, że znowu jestem sobą. Tylko wcześniej nie do końca czułam, że nie jestem. Przez kilka dni spotykałam się ze znajomymi i zauważyli różnicę w moim zachowaniu...
Mąż też... i twierdzi, że jestem... zbyt radosna  🤔wirek:
A ja jestem zachwycona powerem jakiego odzyskałam  😜
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
30 czerwca 2018 16:19
SzalonaBibi, ale fajnie się to czyta 🙂.
Tak trzymaj!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się