Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Praca dopiero od 11😲0. Kto idzie biegać ze mną? Dziś zaczynam ostrą redukcję. Ze spisywaniem zjedzonych kalorii.
Tunrida, ja idę!
Wiecie, nie ogarniam.. Mierzylam w piątek dżinsy, niby weszłam ale były mocno opięte i nie wzięłam chociaż  kusily  mnie jasno morelowym kolorem. W sobotę i niedzielę jadłam, delikatnie rzecz ujmując, do tego nie wsiadam na rower, nie biegałam, zupełnie nic nie zrobiłam ze  soba. Dziś spodnie wciąż były, więc znowu je wzięłam do przymierzalni i leżały ok  😲 Nie wiem jakie wnioski z tego wyciągnąć  😵
A ja sie zastanawiam, czy nie zbliżam się do "magicznego" momentu 2 m-cy niepalenia, kiedy zaczynam puchnąć i tyć od powietrza. Tak było przy poprzednim razie. Wtedy po 2 miechach niepalenia wymiękłam i zaczęłam jarać, tylko dlatego, żeby nie tyć w nieskończoność.
No i zaczynam teraz obserwowac coś podobnego. Fakt, że ostatnio sporo jadłam, więc pewności miec nie mogę, że to TO. Ale od dziś w pracy, dziś zaczynam ostra dietę, mam dzien na 6, wchodze na redukcje i poobserwuję jak to będzie. Tak czy inaczej, muszę to przetrwać.
Tunrida, mam nadzieję że To nie jest To ale jeśli nawet, to to przetrwaj bo organizm nie może szaleć w nieskończoność, w pewnym momencie musi się ustabilizowac..
Pobiegalam. Myślałam że na pierwszych 200m umrę, potem było deko łatwiej  😵 Widzę że musze przeplatac rower z truchtaniem i robić jeden /dwa dni odpoczynku żeby mięśnie odpuchły.
Wczoraj dzień na 6. Dziś planuje kolejny taki. Niedługo wyjdę z roboty i zamierzam iść pobiegać z rana. Oj...takiej motywacji jak teraz, to już daaawno nie czułam.  😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 lipca 2017 07:41
Dobra, wróciłam. Do końca sierpnia nie mam w planie na razie żadnych wyjazdów, więc skończy się jedzenie raz na jakiś czas.
Dziś znów idę biegać 😁
Mnie tabelka w tej formie jakos nie motywuje wcale 🙁 wiec chyba sie z niej wypisuję.
W ogóle nie mogę zaskoczyć od początku lipca, niedobrze.
Ja już swoje ubiegałam. Kolejna dyszka za mną.

Ramires- z moich obserwacji... nie da się non stop dawać z siebie na 100%. Po okresach mega zapału przychodzą okresy odpoczynku/zastoju/zniechęcenia. Zwykle coś je zapoczątkowuje, a potem..ciężko zaskoczyć.
Nie jesteśmy wyczynowcami, to nie jest nasza praca, nie jesteśmy zawodnikami. Jesteśmy zwykłymi ludźmi którzy mają swoją pracę, dom, obowiązki, szkołę itd itp. Zwykle nie mamy wsparcia w postaci ekipy, która czuwa nad naszą aktualną kondycją i wyglądem.
Nie łam się. Daj se na luz. Tylko nie tyj za bardzo, bo szkoda. Ale raz na jakiś czas organizm musi też mieć okres roztrenowania. Nie da się inaczej. Luz laska  🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 lipca 2017 10:44
Mam jutro gastroskopie, której się mega boję 🙁
Za to szefowa powiedziała, że mogę po niej nie przychodzić w ogóle do pracy, ale nadal mam przed oczami wizję jak będzie mnie szarpać na wymioty  😵
Nie bój się. To najprzyjemniejsza ze "skopii". I broncho i kolono są dużo gorsze. Trzymam kciuki!  🙂
Mnie na początku trochę rzucało (mimowolny odruch, jednak nie co dzień ma się rurkę w gardle  😜 ), ale nie ma tragedii, pomogło mi skupienie się na oddychaniu i dalej już poszło szybko.  🙂
Jara, trzymam kciuki żeby wszystko poszło gładko i wyniki były  ok!

Co tu tak cicho?  👀 trochę znowu pobiegłam, zdecydowanie muszę miksować rower z truchtaniem, zupełnie inne mięśnie mi pracują.
Ja wczoraj dzień na 5+. Dziś już z rana zdążyłam zrobić 10 km na obwodnicy i szykuję się do roboty na 8😲0.  Trzeci dzień z rzędu walę te 10 km, nogi mam już zmęczone. Nie wiem czy sobie jutro nie odpuszczę.
Ale na razie zaskoczyłam.  🙂 Dzień na 6, potem na 5+, dziś też planuję mieć co najmniej na 5.
Wichurkowa   Never say never...
19 lipca 2017 11:08
Ja powoli redukuje te słodycze i jak na siebie jestem w miarę zadowolona  😀iabeł: Zrobiłam sobie dziś kontrolne zdjęcia, ciut fatu, i cisne dalej, wakacje w połowie sierpnia to jeszcze coś zredukuje... Chyba  😁
Zaraz na silownie zrobić trening i cardio  💃
Ja nie żrę, pilnuję się, choć mam doła i nerwa  🤔 i jak się nie ogarnę i nie zbiorę w sobie by wyrzygać to co powinnam to będzie źle. A póki co odwagi mi brak 🙁 Nie tyję, próbuję się ruszać, tylko że wczoraj mi coś w barku zabolało na ściance i boli. Biegnę na fizjoterapię dziś od razu... Oby nic co mnie wyłączy z aktywności bo zwariuję!
yga   srają muszki, będzie wiosna.
19 lipca 2017 12:44
A ja z nerwów schudłam w 2 tygodnie - o jeden rozmiar.
Znowu staję się szczypiorem.
Yga, stress jest strasznym wyciagaczem, mam nadzieję że już wszystko jest ok.
Wichurkowa, ale 'maszyna" z Ciebie, super!  👍 Ja bym tylko wzmocniła łydki żeby proporcje wyrównać.. Ale to opinia lajka, być może to tylko kwestia ustawienia /światła że wydają się drobniejsze  :kwiatek:
U mnie marnie bo zimno, leje, wieje, więc zero biegania i roweru  🙁 daję sobie dziś 4+ bo zabrakło ruchu. 
A ja 4, bo zabrakło diety. 🙂 Ruch był, dieta upadła wieczorem po powrocie do domu. Ale masakry nie ma, powinnam się utrzymać na zero. Jutro nowy dzień, kolejny by podjąć walkę. Planuję znów biegać z rana.
Lubie to "jutro jest nowy dzień". Kiedyś, jak mi się posypał jeden dzień to już tak ciągnęłam do końca tygodnia a teraz nie odpuszczam, jak jeden jest kiepski, to następny musi być lepszy, już nie czekam do poniedziałku żeby zabrać się za siebie na nowo  😉
Nie będę biegać. Nogi mam zmęczone i to mocno. Może poćwiczę trochę, a może nie. Dziś praca od 13😲0 i nocka poza domem, więc będzie łatwiej.
Oklejona tejpami mogę się ruszać w miarę normalnie - uff!!! Bark tylko lekko nadwyrężony. Zazdroszczę wam chudnięcia ze stresu! Ja zajadam wszystko. I przez to wczoraj bezmyślnie do KFC weszłam. Dziś ścianka, więc humor się trzyma jako tako.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 lipca 2017 07:31
Przeżyłam gastroskopię i jeśli to jest najlepsza ze "skopii" to nie chce mieć nigdy tych dwóch pozostałych 😁
Wichurkowa   Never say never...
20 lipca 2017 07:57
yga wszystko będzie dobrze! Musisz się trzymać i być wsparciem dla mamy ! Takze dbaj o siebie i jedz! :kwiatek:

sanna dziekuje  :kwiatek: łydki są do dobicia ale ciężko mi to idzie 😁

magda tejpy to najlepsze co moze być 🤣 dzięki nim moje barki i kark funkcjonuje  😁
Miałam dzisiaj ostatni trening i pomiary, i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że cel osiągnięty, na wadze 55 kg - tak jak chciałam.  💃 wszystkie wyniki poprawione (no dobra, poza wyciskaniem na klatę  😁 ), teraz tylko to utrzymać.  🙂 od pierwszego treningu w marcu zgubiłam 6 kg, 12 cm w biodrach i 6-7 w udach.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 lipca 2017 13:22
Altiria, jest moc!  🏇
No jest, a najważniejsze, że faktycznie sprawia mi to frajdę, a zarzekałam się, że nigdy w życiu na siłkę nie pójdę.  🤣 Nawet trenerka powiedziała, że bardzo się zmieniłam od naszego pierwszego spotkania.
A u mnie masakra. Przez to niepalenie. Za tydzień będą 2 m-ce. Nie wiem ile przytyłam, bo na wagę nie wchodzę/ Widzę po ilości tkanki tłuszczowej, że jest bardzo źle. Nikotynę w postaci e-fajka zażywałam przez pierwszy miesiąc. Teraz ciągam se zerówkę, tak dla spokojności psychicznej.
Czytam, ze ludzie średnio tyją 5 kilo. I podobno najwięcej właśnie w pierwszych 3 m-cach. Przede mną jeszcze 1 straszny m-c.
Prowadzę bilans jedzenia i spalania, biegam naprawdę dużo. Bez skutku. Tyję!

Muszę zaostrzyć reguły i swój reżim. Już nie mieszczę się w jeansy. Nie mówię, że źle w nich wyglądam, czy mi niewygodnie, ale się po prostu nie mieszczę.
Wyciągnęłam większe ubrania. Z rozmiaru małego 38 mam sporą 40-kę.

Ale nie poddam się. Doprowadzę tę sprawę do końca !!!!!!!!!!!!!  Daję sobie czas do września. Jesienią chcę znów mieć swoje śliczne zgrabne ciało! Tak ma być i już!
Nie daj się Tuńczyku!
Trochę podjadam, trochę pobiegalam,
Altiria, połowa z Ciebie została, 12 cm w biodrach to naprawde big deal  👍 mogę wscibsko zapytać ile masz teraz? Ja próbuję zrzucić 2 cm i bujam się z nimi...  🙄
Nie dam się. Bo rzucić fajki muszę. Nie chcę przy kolejnym raku zastanawiać się, czy palenie mogło mieć wpływ. Mam dziecko.
Nie chcę już palić tylko i wyłącznie z tego powodu który napisałam powyżej.
Czytam o tym tyciu i dzięki temu czuję się psychicznie nieco lepiej. Bo to, jak zwalnia metabolizm, to jakaś masakra jest.
Ale nie dam się. Wiem, że jeśli nie rzucę teraz, to nie rzucę przez kolejne długie lata. Czuję to. Po prostu nie mam wyjścia i musze to wszystko przetrzymać.
Tylk wiesz....to takie ciężkie, kiedy od kilku lat dbasz o wygląd, zarzynasz się na treningach o 5😲0 rano. Sama jedna wiesz ile razy ci się nie chciało, ale poszłaś ćwiczyć. Sama jedna wiesz ile razy biegnąc czułaś ból kolana, czy łydki, ale biegłaś. By urobić lepszy wygląd. Lub by utrzymac to co akurat urobiłaś. Ile razy nie zjadałaś tego co byś zjadła. Mimo że wszyscy wokół jedli. Ile razy podliczałaś w myślach na ile sobie możesz pozwolić nad tym talerzem. Wszystko po to, by czuć się dobrze w swoim ciele...

I nagle, mimo, że robisz nadal to wszystko co robiłaś przez te lata, zaczynasz puchnąć, tyć. Widzisz jak na udach do tej pory pełnych cudnych mięśniowych kresek, odkłada się coraz grubsza i coraz twardsza warstwa tłuszczu. W rurkach uda się ocierają o siebie, a napięty materiał drażni skórę. W sukienkach czujesz się beznadziejnie grubo, w porównaniu z tym co miałaś miesiącami.

Ale wytrzymam. Bo jestem kurde twarda, zdecydowana. I wiem, ze potrafię wiele. Bez wymówek. Tu i teraz. Dla samej siebie!!
Jak się tyje bo się zre, leży do góry dooopą to się dokładnie wie czemu się dostaje grubej dooopy i jest to, że tak to ujmę, sprawiedliwe  😉 Ale jak się tyje "z powietrza", pilnując się z żarciem, orając do siodmych potów, to może wówczas człowieka jasny piorun strzelić. Można dostać wścieklizny jak metabolizm sobie zwolni i nic nie można zrobić z tym na szybko. Trzeba zacisnąć zęby i orać dalej. A on potrafi zwolnić z miliona powodów  😤
Wyobrażam sobie jak się czujesz. Ale Ty jesteś twarda i duzo czasu nie upłynie jak będziesz mieć te wszystkie cudne kreseczki z powrotem.  😎

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się