zmiana stajni

Murat-Gazon mój jest podobnym przypadkiem jak Twoja 🙂 Transport bez problemów. Nowy boks - "Fajnie! Dużo sianka!". Wystraszył się zatrzaskiwanych, przesuwnych drzwi boksu ale po 20 powtórzeniach już nie zwracał uwagi. Poidło na miejscu - wszystko okej. Niestety przez pierwsze 7 dni (dobrze że miałam urlop) koń na pastwisku nie tknął trawy pod moją nieobecność. Jak znikałam momentalnie stał przy bramce. Jak szłam to z oddali mnie wypatrywał i rżał. Weszłam na pastwisko, to jadł spokojnie. Oczywiście to się zmieniło jak poszedł do stada, teraz już jest wszystko okej.
Ale mój jest dość mocno zdystansowany do człowieka. Mnie zaakceptował, można powiedzieć że polubił, może traktuje jak swoje "stado tymczasowe" kiedy nie ma innych koni (tak naprawdę nie wiem jak to wyjaśnić). Jeżeli chodzi o innych ludzi to jest różnie... Często kuli uszy, nie da się złapać na pastwisku, odwraca się tyłkiem będąc w boksie. Ja nie mam z nim takich problemów. Tak samo moja mama którą teraz zaczęłam angażować w czyszczenie go i prace stajenne (jak nauczy się jeździć to dokupimy drugiego konia).
A nikt nie pamięta takiego faktu, że konie zestresowane szukają czegoś do żucia? Trawy, siana?  😁


Znaczy moje są całe życie mega zestresowane  😂

no właśnie
Znajomy brał do zajezdki 4 latka ogierka, który stał  z matką ( nie wiem, czy były rozdzielone, czy nie). Kon bardzo długi czas jadł bardzo mało, kręcił się po boksie, rżał. Na łące miał w nosie trawę, biegał zapocony i rozhisteryzowany, nawet jak sie zatrzymał to nie próbował jeść. Po kilku dniach go wziął do roboty ( pójdzie do roboty= zacznie jeść). Niby się trochę uspokoił, ale z jedzeniem było nadal kiepsko. Trwało to ok.miesiąca, koń bardzo spadł z masy, wyglądał okropnie. Dopiero jakoś w drugim miesiącu zaczął jeść i poprawiać się.
modle się żeby przyjął to spokojnie. będzie stał w  stajni w towarzystwie innych ogierów w różnym wieku wiec może mu coś powiedzą żeby sie nie łamał 😀
[quote author=Fokusowa link=topic=8075.msg2670236#msg2670236 date=1491831515]
A nikt nie pamięta takiego faktu, że konie zestresowane szukają czegoś do żucia? Trawy, siana?  😁

Znaczy moje są całe życie mega zestresowane  😂
[/quote]

No ale to akurat widać, czy koń je bo je, czy je na zasadzie odruchowego zajęcia paszczy - szybko, nerwowo, ja to nazywam "agresywnie". 😉
Niektóre konie tak reagują w stresie, żeby czymkolwiek mechanicznie się zająć. Inne rzeczywiście wtedy nie wezmą do paszczy nic.
btw, koń się niczym nie przejął, jestem z niego mega dumna!  👍
Trochę odkopuję temat, ale mam nadzieję, że jednak ktoś tu zajrzy 😉
Przeprowadzam moją kobyłę w sobotę (tj. 3.03) pierwszy raz od kiedy ją mam, czyli po 7 latach w jednej stajni. Jest generalnie bardzo spokojnym i zrównoważonym koniem, ale wiadomo stres zawsze będzie. W nowej stajni planuję z nią być w godzinach popołudniowych i tu moje pytanie. Dać jej kolację w dniu przyjazdu? Czy zostawić z samym sianem do rana? Dostaje niewielkie porcje lekkostrawnego musli na posiłek, ale bardzo nie lubi zmian w porach karmienia i mam rozdrap czy dać jej wieczorem normalnie treściwe czy dać sobie spokój?  😵
To ja głupio zapytam: a czemu miałaby nie dostać kolacji?
Kastorkowa   Szałas na hałas
01 marca 2018 15:39
Skoro nie lubi zmian, to nie możesz jej dać o tej co zawsze?
MartaBajka, jak się boisz, że ze stresu dostanie kolki to może po prostu mesz jej daj.
To ja głupio zapytam: a czemu miałaby nie dostać kolacji?


Spotkałam się z kilkoma opiniami, że jeżeli koń w dużym stresie przeprowadzkowym to lepiej nie obciążać żołądka, a że ja w temacie zielona to chcę potwierdzić każdą informację  🙄

Kastorkowa   Szałas na hałas
01 marca 2018 16:13
My jak dwa lata temu zmienialiśmy stajnie to konie normalnie dostały później kolacje jak wszyscy. No, ale my stajnie zmieniamy w takim obrębie, że jedziemy wierzchem. Poszły na pastwisko od razu, wieczorem do boksów jak wszystkie konie i tyle by tego było.

W sobotę czeka nas kolejna przeprowadzka, oczywiście również jedziemy rajdem, choć to na tyle blisko (1,5h stępem) że można to terenikiem nazwać. Też się zastanawiam jak chłopaki zareagują bo zamieszkają właśnie wolnowybiegowo w stadzie, a tego im od dwóch lat bardzo brakowało. Pierwsza noc pewnie będzie ciężka i będą trochę zdziwione, że nikt ich do boksów nie zabiera, ale stali  w takim trybie kiedyś to myślę, że pogodzą się z swoim losem. 
MartaBajka ale moze też tak być ,że ona zniesie przeprowadzkę lepiej niż Ci się wydaje...🙂 obcięcie jedzenia może spowodować dodatkowy stres...bo jak to było żarcie, nie ma żarcia a te końskie brzuszki to jak zegarki 🙂
RatinaZ znając życie to koń przyjmie wszystkie zmiany ze stoickim spokojem (jak zawsze 😉) a ja panikara jak zwykle nie mogę przestać przedstawiać sobie najczarniejszych scenariuszy  😵
Kastorkowa, moją jak przenioslam to sie nawet za boksem nie obejrzala. Martwilyby mnie, w Twoim przypadku, aktualne temperatury..
Kastorkowa   Szałas na hałas
01 marca 2018 21:45
Od weekendu już ma być cieplej, a chłopaki wyposażeni już w grubsze derki no i własne futro, mają też do dyspozycji fajną wiatę i teren zasłonięty od wiatru.
No a do tego to hucuł a drugi wychowany w Karpaczu to zimy im nie straszne  :kwiatek:
Cześć. W niedzielę przeniosłam konia do nowej stajni, klacz lat 16. Wcześniej przez jakiś czas, nie długi stała sama i nawet nie wychodziła za bardzo na dwór. Teraz ma kolegów i jest codziennie wypuszczana. W pierwszy dzień, chodziła po padoku i poznawała się z końmi przez boks, od wczoraj wychodzi z kucykiem i sobie razem skubią trawkę. Problem pojawia się, gdy wyprowadzam ją z stajni, żeby ją wyczyścić.
Cześć. W niedzielę przeniosłam konia do nowej stajni, klacz lat 16. Wcześniej przez jakiś czas, nie długi stała sama i nawet nie wychodziła za bardzo na dwór. Teraz ma kolegów i jest codziennie wypuszczana. W pierwszy dzień, chodziła po padoku i poznawała się z końmi przez boks, od wczoraj wychodzi z kucykiem i sobie razem skubią trawkę. Problem pojawia się, gdy wyprowadzam ją z stajni, żeby ją wyczyścić. Póki co, na nią nie wsiadam. Zaczyna się kręcić, machać nogami i rżeć. Czy mogę jej jakoś pomóc w przyzwyczajeniu się do nowego miejsca? Czy po prostu mam jej dać czas?


Mój niestety robił teraz jakiś czas to samo po przeprowadzce. Wcześniej długo wychodził sam mimo moich próśb, teraz dostał 2 kolegów na padoku i 2 na padoku obok. Ja go dla odmiany zabierałam z padoku do stajni, żeby na tym wypiź... nie czyścić. Nigdy go nie nawiązuję do czyszczenia, ale wtedy musiałam, kręcił się i darł pysk do kolegów. Przeszło po jakichś... dwóch miesiącach, skapnął się, że wróci do kolegów tak czy siak. W mojej opinii to była odznaka, że się cieszy ze swojego towarzystwa po prostu.
MalinaZGryzina, ja czasami stawiałam balik z sianem przed nosem (zwłaszcza na myjce). Żeby głowa się czymś zajęła.
Trzeba tylko uważać, żeby koń nie zaczął się tego siana domagać - ma go traktować jako dodatek umilający czas, a nie obowiązkowy gadżet, bez którego stał nie będzie.
No właśnie czegoś takie też bym nie chciała. Do stajni jak wchodzi, to o mało co nie wciągnęła by siłą, ale wycofałam konia i nie pozwoliłam wejść dopóki nie zrobiła tego spokojnie, tak jak ja ją prowadziłam. Cóż, póki co daje jej czas, by na spokojnie przyzwyczaiła się do tego, że za każdym razem jak biorę ją z stajni, to do niej wraca.
Jak po kupnie przywiozłam swojego konia do nowej stajni, to też miałam pomysł, żeby mu dać czas. Bo właśnie zmieniłam cały jego świat i jest totalnie zagubiony. Trzeba z tym uważać, na mnie się to bardzo szybko zemściło  😉 Dawanie czasu dawaniem czasu, ale nie ma takiej opcji, że koń Cię nie respektuje, bo tak jak piszesz, to się robi później po prostu niebezpieczne dla człowieka.

Ja absolutnie nie toleruję machania nogami przy czyszczeniu. Wiem jak na swojego konia huknąć, żeby się uspokoił. Tyle, że on też to rozumie i faktycznie przestaje.
Wiadomo. Ja nie chcę pozwalać jej na wszystko, bo ciągnięcia mnie, czy machania nogami tolerować nie będę. Ale jak musi, to niech rży.
Zachowaj te godziny posiłków co miała zawsze i stosujcie te same rytuały. Zupełnie jakby to był zwyczajny dzień w starej stajni. Może to da jej trochę większy komfort.
Wiadomo. Ja nie chcę pozwalać jej na wszystko, bo ciągnięcia mnie, czy machania nogami tolerować nie będę. Ale jak musi, to niech rży.


Mój koń, ostoja wychowania i spokoju, wielokrotnie jeżdżący na zawody w swoim życiu, zaliczył dwie przeprowadzki w ciągu pół roku. Przed pierwszą przeprowadzką stała w tej samej stajni 6 lat. W grudniu przewiozlam ją do stajni oddalonej o 10 km. Przeprowadzka odbyła się wzorowo, po wyjściu z przyczepy od razu zabrała się za żarcie w boksie, na drugi dzień poszła już na padok, chwilę zajęło nam opanowanie nowej myjki ale ogólnie bez większych problemów. W kwietniu przeniosłam ją do stajni oddalonej o 300 km i tu zaczęły się schody. Koń nie jadł treściwego przez tydzień, siano dosłownie skubała a resztę zadeptywała kręcąc się w boksie. Pierwsze parę dni pasła się na padoku tylko jak stałam na widoku, kiedy się chowałam do stajni przychodziła pod bramę i chodziiła wzdłuż niej nawet godzinę - dwie. Przy zakładaniu magnetyków na noc przeszła po mnie i zwiała z nieprzymkniętego boksu... no dzicz kudłata, trochę byłam załamana.  🏇

Na szczęście, minął tydzień, konina się wygrzała, wydarła papę, zrozumiała, że to dom i uwaga - w życiu jej tak spokojnej nie widziałam. Łącznie z tym, że w nowej stajni z racji bardzo przyzwoitych zielonych padoków nie schodzą na obiad (a jadła obiad całe życie) i są na dworzu 8-10 godz. dziennie. Koń gruby, wychillowany, matka szczęśliwa  😍 Także nie panikujcie, czas wszystko naprawi co się zepsuło przeprowadzką.
Żarcie dostaje takie samo, jedyne co się zmieniło w porównaniu do poprzedniego domu, to to że nie jest sama i wychodzi codziennie. Dzięki za słowa otuchy.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się