Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Nie wiem. Ja tam nie mam potrzeby wstawać jak jest jasno. Do niczego mi to jasno rano nie jest niezbędne. Też wolę by jasno było po południu niż rano.
Rano jak jasno, to i tak wszystko co robię to się zbieram do pracy. A popołudniu jak jest jasno można iść na zewnątrz i coś porobić chętniej.
Nie masz tak, że budząc się gdy słońce świeci (nie ważne jaka to pora roku) to budzisz się "silniejsza" i bardziej zmobilizowana od razu po pobudce?
(oczywiście przy założeniu, że spałaś odpowiednią ilość godzin, jesteś zdrowa, etc)



Nie  🙂
Ja jak się budzę rano i świeci słońce to zwykle mam stracha, że zaspałam 😁
A ja się wkurzam, że mi świeci po twarzy świeżo po przebudzeniu  😁

Nawet zimą sobie stopniuję światło z rana, najpierw lampka i przy jej świetle działam, a dopiero później zapalam górne światło na całe mieszkanie. Nie lubię mieć jasno zaraz po przebudzeniu.
Ja ogólnie nienawidzę wstawać rano, jest to dla mnie coś okropnego i nic mi nie osłodzi tej męki. Po prostu jestem typową sową, wieczorem/w nocy myśli mi się świetnie, mam powera do działania. Nad ranem jestem dętka, nawet jak przespałam 10h. Dla mnie to nienaturalne, robię to wbrew sobie, więc czy jest jasno, czy ciemno, ciepło, czy zimno - dla mnie jest tak samo beznadziejnie 😀
infantil, ok 😉

Właściwie z tej rozmowy wychodzi, że w sumie zmiana czasu to nie taka głupia sprawa 😉

tunrida, dlatego najlepiej, żeby dzień przez cały rok trwał te 15 godzin. 😉 Wszyscy by byli zadowoleni i mieli lepsze samopoczucie.


smarcik
pomiędzy 7 a 15 czy 8 a 16 to jakoś widzę te etatowe 8 godzin. Prawda? Więc patrzmy na całość tego, co napisałam.
Większość moich znajomych pracuje właśnie w takich "urzędniczych" godzinach.
A moje środowisko zawodowe pracuje jeszcze zupełnie inaczej i totalnie od czapy. I czym innym jest dla nas być w miejscu w pracy, a czym innym pracować. 😉 Więc kultury tutaj aż tak bardzo nie liczę do "średniej".

A szkoły mieszam w innym aspekcie. "gotowości do działania, gotowości do przyswajania wiedzy".


infantil, tym stopniowaniem światła odtwarzasz naturalny proces pobudki przy wschodzącym słońcu. 😉



Ascaia, a ktoś o to w ogóle dba? O gotowość do przyswajania wiedzy? Jak dla mnie to nikt tego nie uwzględnia i nie wydaje mi się, żeby nagle ktoś zaczął. Ja swego czasu chodziłam do szkoły na 7:15, zimą musiałam wstawać 5:20 żeby dojechać na czas. Pierwsze dwie lekcje przesypiałam, o godzinie 15 byłam wykończona psychicznie. A powrót do domu to był dopiero początek nauki, zwłaszcza w liceum.
Kastorkowa   Szałas na hałas
29 marca 2019 16:09
To ja przez dwa pierwsze lata technikum miałam na 7.20 i żeby dojechać komunikacją to musiałam wstać o 5. (Z Krakowa do szkoły na wsi) i śmieszne było o tyle to, że my dojeżdżający byliśmy dużo bardziej żywi i zdatni niż Ci co mieszkali w internacie i wstawali tuż przed lekcją.
Oczywiście jadąc i wracając już bezpośrednim autobusem do szkoły  zazwyczaj się spało to pół godziny no, ale jednak.

No, ale ja jestem rannym ptaszkiem i lubiłam pobudki o 5 rano i nie ważne było czy jasno czy nie. Nawet fajniej było w letnim czasie bo wschód słońca łapał mnie na wałach wiślanych jak szłam na salwator z pod wawelu  😍
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 marca 2019 16:14

smarcik
pomiędzy 7 a 15 czy 8 a 16 to jakoś widzę te etatowe 8 godzin. Prawda? Więc patrzmy na całość tego, co napisałam.
Większość moich znajomych pracuje właśnie w takich "urzędniczych" godzinach.


Napisałaś, że wychodzą o 8 czy 9 a wracają o 15, to nijak nie jest 8 godzin pracy. A jeśli JEDNI ludzie wychodzą o 9 a INNI wracają o 15 to tu nie ma kompletnie o czym dyskutować. Mój obiad był dobry bo w Chinach świeci słońce. No tak widzę tę argumentację 😉

A tymczasem kończę pracę, jest już prawie ciemno, zmieniam lokalizację i cisnę pracować dalej  🏇

Edit: i jeszcze w sumie chciałam napisać, że mi też lepiej się wstaje przy naturalnym słońcu, nie używam zasłon. Tylko zimną tego nie uświadczę niezależnie od tego, który czas wybierzemy..
vanille, miałabym właśnie takie marzenie, żeby ktoś o to dbał...

Wiem czego zabrakło o mojej pierwszej zombistycznej wypowiedzi.
Że "będziemy JESZCZE BARDZIEJ zombie w miesiącach zimowych" 😉


smarcik
nabijasz się ze mnie, a to Ty nie doczytałaś
smarcik,
ciekawe czy miasta mają swoje rytmy dobowe. Ty masz porównaniem, jak to widzisz? Przypuszczam, że Warszawa żyje jednak inaczej niż Lublin?
Z moich obserwacji - patrząc na moją rodzinę, sąsiadów, znajomych, koleżanki i kolegów ze szkół i studiów, patrząc na ruch samochodów na ulicach i parkingach, na tłok w sklepach to Lublin wychodzi z domu do codziennych zawodowych/szkolnych obowiązków o godz. 7 / 8, nawet jeszcze 9, a wraca 15/16.
(ps. o 22 to chyba nigdy nie ma już jasno, słońce zachodzi najpóźniej o 20.50 ) 


7/8 - 15/16 - jak wół
Godzina 9 jest wtrąceniem, jak widać po przecinkach, w podany dokładnie ośmiogodzinny schemat
A dodałam to wtrącenie bo jednak, wśród moich znajomych z różnych branż, te etatowe 8 godzin to jednak w praktyce różnie jest realizowane. Często to 7,5 godziny, 7 godzin. Albo są w pracy o 9, albo wychodzą jednak np. bliżej 14 niż 15.

Chyba odsetek ludzi, którzy w Polsce wstają zupełnie zgodnie ze wschodem słońca w zimie jest bardzo nieduży. (bardzo chciałabym do niego należeć 😉 mój organizm by bardzo, bardzo, bardzo tego chciał.) Ale przynajmniej rozwidnia się kiedy jest się w drodze czy gdy się do pracy dociera. W momencie gdy przejdziemy na letni to ten wschód słońca jeszcze bardziej się oddali, będzie już "środek dnia" kiedy pojawi się naturalne światło. I dla mnie to właśnie jest bardzo zła prognoza.

PS. Znasz co najmniej jedną osobę która jest w miejscu pracy w tych krótszych godzinach 😉 Mogę Ci też kilka kolejnych osób przedstawić.
PS 2. Jak to u Ciebie już prawie ciemno? U mnie jeszcze widno. 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 marca 2019 16:46
Pewnie dlatego, że okropnie zachmurzone niebo jest, takimi gęstymi czarnymi chmurami, stąd to wrażenie ciemności.
Jak tam sobie czytam to trochę niektórym zazdroszczę, ja pracuję od 10-18 przy czym o 9 muszę już wyjechać, a w domu jestem dopiero o 19(o ile nie muszę załatwić czegoś na mieście). Ja jakoś tak mam, że rano nie potrafię zmotywować się do pracy. I jak w teorii mogłabym wstawać sobie o 6 i mieć trzy godziny na jakieś prace, tak niestety nijak nie wychodzi to w praktyce. Jak mają zmieniać ten czas, to ja bym stanowczo wolała, żeby zmieniono na letni. Rano i tak nie jestem produktywna, za to wieczorem już inna bajka. A najlepiej to jak by wcale nie ruszali tego systemu, mam do niego jakiś taki sentyment  😲 Oczywiście to moje subiektywne odczucia.
Ło matko, praca 10-18 toż to cały dzień w pracy. Ja pracuje 9-15 i 15-21, idealnie. Jak wstaje zawsze jest jasno, bo wstaję najwcześniej o 8 😀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 marca 2019 17:19
Cri to dość krótkie te zmiany masz 🙂

Też bym nie chciała pracować 10-18. Już 9-17 była dla mnie trudna do przełknięcia. Ale idąc na 9 i tak wstaję o 5.45 i ledwo się wyrabiam na pociąg  😉
smarcik, pociąg tyle jedzie?

To tak patrząc na to co wcześniej napisałaś to ani ja, ani Cri nie jesteśmy dorosłe. 😉

Ps. Czy te słowa o Chinach i argumentacji nadal uważasz za aktualne?



Jak się cieszę, że u nas jadąc w odpowiednim momencie da się przejechać trasę dom-praca w 15, max 20 minut. W nieodpowiednim momencie to już 45 min. Dla równowagi trasę, a właściwie wszystkie możliwe trasy do stajni mam  kompletnie poblokowane remontami. :/
Ale i tak kocham Lublin, także za tą jego idealną wielkość. 😉 
A ja wyrabiam ponad 2 pełne etaty. Mieszkam w pracach, śpię, myje się w zlewach i też żyję.  😁
I w nosie mam poranne słońca, wpływy pływów morskich, huraganów, pełni, miesiączek, jajeczkowań, oddziaływania gwiazd i Bóg wie czego jeszcze.
Wstaję, robię i ....  I nie zastanawiam się nad tym.  😉
tunrida, ale za to pojedziesz do Afryki. 🙂
smarcik, bo pracuję w weekendy i nocki też i bywam w pracy również i 20 godzin 😀 U nas po 6 godzinach już można mieć dość jak się dużo dzieje, ja jak mam 12h czasem w dzień to po 8 godzinach już mam kryzys.
Jak tak policzyć godziny miesięcznie to wychodzi mi 1,5 etatu.
Mam tez ten plus ogromny, że do pracy mam 15 min samochodem.

Ale mam jak tunrida, wstaję i robię swoje. Czasem śpię 3 godziny, czasem 10. Na ogół śpię więcej niż mniej bo lubię spać 🙂 Pracuję w różnych porach dnia, nie mam stałego rytmu. Może kiedyś przez to umrę, zobaczymy... 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 marca 2019 17:57
Czyli w sumie wychodzi na to, że nie pracujesz 9-15 lub 15-21 tylko we wszelkich możliwych kombinacjach 😉

Ascaia w sumie to nie jedzie tak długo, o 8 muszę wyjść z domu, myślę że jak na stolicę to nie jest tak źle 🙂

O tych Chinach i tak dalej to w sumie już nie mam czasu pisać bo skończyłam przemieszczanie się i muszę siadać do artykułu bo mnie goni deadline oddania do tłumaczenia  😵
smarcik, ciężko taką prace ująć w ramy czasowe 🙂 Fakt jest taki, że wcześniej niż o 8 wstawać nie muszę 🙂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
29 marca 2019 19:47
O! Dobrze dziewczyny napisały "wstaję i robię swoje" 🙂 Więc w nosie mam czy się szybciej rozkręcę rano, bo ja się nie rozkręcam w ogóle 😁 Mam jak Vanille wstawanie to dla mnie udręka, niezależnie ile bym godzin nie spała. Za to wieczorem, kiedy powinnam się kłaść żeby te 7h przespać to w ogóle mi się spać nie chce, dopiero się budzę wtedy tak na prawdę. Potrzebuję tak naturalnie minimum 10h, a i tak mogłabym przespać całą dobę. Ale wstać i tak trzeba, o roboty trzeba więc wstaję i jadę do pracy, tam robię swoje, a ŻYJĘ dopiero po wyjściu 😍
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 marca 2019 20:23
Ja pracuję w godzinach 7:30 - 15:30. Wstaję o 6 - rano nijak nie jest mi światło słoneczne potrzebne bo dla mnie nie ma o tej godzinie znaczenia czy jest jasno czy ciemno. Za to kończąc o 15:30 (raz w tygodniu o 17) chcę, żeby jasno było jak najdłużej, bo więcej zrobię.
Np w styczniu wschody słońca były między 7:36 a 7:18 - nie robi mi różnicy gdyby były o godzinę później. Natomiast zachody między 15:56 a 16:37 i tu robiło by mi różnicę, gdyby zachód był o 17 a nie 16 🙂

W czerwcu wschody są około 4:45 (czas letni) - na co komu wschód o 3:45 (czas zimowy)?? I tak większość osób wtedy śpi, albo szykuje się do spania i jakoś mi teoria o wstawaniu ze wschodem do tego nie pasuje.
safie, z ciekawości - skąd te godziny zachodu słońca w styczniu? Nie powinno być 15:30 - 16.15? Co w praktyce oznacza, że przed 16 jest już zmrok. To tak tylko dla jasności faktów. 🙂

(ps. Ludzie kiedyś wstawali o świcie, o tej 4 rano. Taki był naturalny rytm. )


Zmiana ma być wprowadzona chyba dopiero w 2021 roku. Więc jeszcze przynajmniej raz się zimowym czasem nacieszę. A później może wygram w Lotka i będę mogła wstawać sobie później nawet zimą w trybie czasu letniego. 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 marca 2019 20:52
Z pierwszego linka w googlu po wpisaniu wschody/zachody słońca klik - teraz widzę, że nie wybrałam miasta
ale i tak dla Katowic
wschody 7:43 - 7:21 (czas zimowy)
zachody 15:50 - 16:33
więc niewielka zmiana.

Ale w Twoich godzinach pracy zmienia cokolwiek kwestia wschodu słońca? Bo ja niezależnie czy słońce wstaje o 4 czy o 8 zaczynam pracę o 7:30 - przed pracą i tak nie zabiorę się za mycie okien czy plewienie ogródka, nie pójdę do stajni czy na spacer itp.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
29 marca 2019 21:01
Ja codziennie kontroluję jesienią i zimą czas zachodu słońca i najwcześniej zachodziło w tym roku o 15:18, czas na Malbork, ale 32 minuty różnicy? Strasznie dużo!
Kontroluję, bo ten moment przesilenia, kiedy minuty po południu zaczynają przybywać, a nie ubywać to zawsze dla mnie taki dzień przełomowy, że teraz już będzie codziennie odrobinę lepiej 😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 marca 2019 21:07
zembria, nie śledzę tego. Wygooglałam, ale raczej chodzi mi o to, że dla mnie godzina wschodu nie ma znaczenia, natomiast zachodu (jak najpóźniej) - już bardzo. Bo nawet 15:18 w czasie zimowym, to 16:18 w czasie letnim - do 15:30 siedzę w pracy więc nici z korzystania ze światła 🙁 Rano nie skorzystam, bo nie ma szans, żebym wstała o 4  😜
Okej, nie uwzględniłam różnicy w położeniu miast. Przesunięcie czasowe plus do tego u Ciebie dzień jest dłuższy.

Nie zmienia w godzinach pracy, ale zmienia w samopoczuciu, gotowości do pracy, rozbudzeniu ciała i umysłu. Mam jak vanille - poranki to ogólnie ciężki temat. Póki jest ciemno za oknem to działam wolniej, nie mogę się obudzić. Światło dnia działa na mnie jak podanie adrenaliny. Więc im wcześniej go zobaczę tym dla mnie lepiej. Do wschodu słońca działam na pół gwizdka.
A po południu już czekam na zachód i wtedy mam drugi rzut aktywności. A jeśli chodzi o działalność twórczą to właśnie najlepiej działam po zmroku, bo jest mniej bodźców.
Ja codziennie kontroluję jesienią i zimą czas zachodu słońca i najwcześniej zachodziło w tym roku o 15:18, czas na Malbork, ale 32 minuty różnicy? Strasznie dużo!


Różnica między mną a Ascaia,  wynosi godzina, więc jeśli komuś za jasno rano a za ciemno popołudniu to powinien się przenieść na zachód.

Ascaia, tobie zostałoby przenieść się do Rosji, ale i tak nic ci to nie pomoże bo tam są o 2 h do przodu 😀 No i gdyby teoria o tym, że wstawanie ze słońcem jest bardziej naturalne była do końca prawdą to cała zachodnia Europa chodziłaby jak zombie 😉 (chociaż to by wyjaśniało czemu Francuzi mają najkrótszy czas pracy - bo i tak pracują jak zombie )


Za parę lat i tak nikt nie będzie pamiętał jak się funkcjonowało w zimie na czasie zimowym a w lecie na letnim. A pewnie grono ludzi już teraz nie widzi różnicy bo pracuje na zmiany - sama w okresie letnim zaczynam max o 7, a w zimie to i o 11 potrafię się pojawić, po to by mieć coś właśnie z dnia i móc potrenować kiedy jeszcze/już widno.
Dziewczyny, robicie sobie jaja czy jak? 😉

Jaka "teoria"? To jest fakt biologiczny. Znany od stuleci.
Człowiek jest gatunkiem dziennym. Nasz organizm jest regulowany światłem słonecznym. Biologicznie nasze ciało jest związane z podziałem dzień/noc. Wspomniana przeze mnie szyszynka, wydzielanie i hamowanie wydzielania melatoniny, itd. No przecież to jest fakt medyczny.
Jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz ludzie żyli właśnie na zasadzie "wstawać i spać z kurami" - popytajcie swoich babć i dziadków. Genetycznie jesteśmy zaplanowani na życie w słońcu.

Cały czas mówię o biologii organizmu. To co sobie zrobiliśmy cywilizacyjnie to inna bajka, drugi wątek. To o której każda z nas musi wstać i wyjść do pracy to drugi temat.

Trochę się czuję jakbyśmy rozmawiały o tym czy ziemia jest okrągła...


dobby, masz wpisany Kraków, ale rozumiem, że to nieaktualne? Nie rozumiem skąd Ci się bierze ta godzina różnicy?
To, że na zachód i na wschód czas się zmienia co godzinę, strefy czasowe, to nie wpływa na długość dnia. Jak już to bliskość do równika zmienia sprawę czyli przemieszczanie się na linii północ-południe. Ale chyba nie łapię pełnego kontekstu tego Twojego zdania, więc jakbyś mogła doprecyzować.


Zmieniając nieco temat - przytaczałyście jak wygląda Wasz dzień.
I nie wiem czy dobrze wszystko odczytałam, ale jak myślę, że np. smarcik pracuje codziennie od 9 do 22, a z tego co pamiętam to ma również zajęcia ze studentami zaocznymi w weekendy... to... o matko!... mimowolnie rodzi mi się w głowie pytanie "po co tak?" (Tunrida jest tu standardowo poza konkurencją, aczkolwiek też nie rozumiem). Żyć, żeby pracować ? Rozumiem, że praca jest również pasją, też tak mam. No ale życie poza pracą też jest fajne, nawet jeszcze fajniejsze.

(ps. a'propos Chin i braku czasu... "sorki, źle przeczytałam" to jakieś 5 sekund. )


smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 marca 2019 10:14
Wpadłam na chwilę, ale jestem, to odpiszę - nie pracuję codziennie 9-22 🙂 22 była w kontekście wracania do domu. Na etacie pracuję 9-17. Do tego grant naukowy i rzeczywiście studenci, więc mam zajęcia z nimi w weekendy, przygotowuję się do nich wieczorami (różnie, czasem pół godziny w tygodniu wystarczy, czasem jest to 10 godzin), no a grantem dysponuję według własnego uznania, tj kończąc pracę o 17 zostaję np do 20 i piszę w pracy. Ale wracam późno, bo popołudniami mam też treningi wspinaczkowe i strzeleckie - czasem kończę o 22,w czwartki po 23.w takie dni grantem zajmuję się nocami. Po co? Dobre pytanie 😉 jak zaczęłam to już skończę, ale szczerze mówiąc drugi raz bym się nie zdecydowała.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się