Stajnie w Lublinie

Jasnowata, jednak bym plemizowała
może nie jestem za tym, żeby "trenerować" tylko tym co mają oficjalny papier
ale jednak niech trenerem będzie ten kto ma jednak osiągnięcia w postaci sukcesów wychowanków,
ten który ma doświadczenie, ale także wiedzę teoretyczną,
Ilu jeźdźców tyle opinii na ten temat.  😉
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
29 grudnia 2009 14:40
hmm... Jasnowata, dopiero 2dni temu dowiedziałaś się, że istnieje coś takiego jak tytuł trenera... Z mojego doświadczenia wynika, że dopiero po jakimś czasie jak pojeździsz z różnymi osobami będziesz mogła ocenić kto faktycznie zasłużył na to miano, a kto nie.
Parę lat temu trenerem nazywałam instruktorów zza stodoły ze szkółek na tragicznym poziomie... Ale dopiero po jakimś czasie, gdy wyrwałam się z tamtego towarzystwa i zaczęłam jeździć w różnych miejscach z różnymi ludźmi odkryłam co oznacza słowo 'trener'.
Prawdziwy przełom nastąpił gdy poznałam p.Natalię Kozłowską i właściwie to dopiero od tamtej pory jestem w stanie określić kto zasługuje na to miano. P.Natalia papiery ma, ale znam kilka osób bez nich, którzy poprowadzili mi jazdę w równie niesamowity sposób, dlatego pozwalam sobie nazywać te jazdy treningami, a instruktorów trenerami, mimo, że wszystko jest w cudzyslowie  😉
Tak więc nie widzę mojego błędu gdy np. powiem, że trening prowadziła mi AniaS czy milusia 😉
Okwiat, masz absolutną rację. Z tym, ze może nie "dowiedziałam", a "niedopuszczalnie uszło to mojej uwadze". 🙂
Ja również jeździłam z wieloma instruktorami, no i z papierkową trenerką również miałam styczność (co już pisałam). Wcześniej nikogo per trener nie nazywałam, bo u nas w stajni tak się nie mówiło, była "jazda" i "instruktor". Ale patrząc dzisiaj nikogo z tamtych czasów trenerem nazwać nie mogłam.
Strasznie mi się myśli kłócą. Cztery razy miałam trening z papierkowym trenerem i mój koń chodził po nich okrutnie źle, praktycznie gdy wróciłam do mojej stałej stajni trzeba było wiele popoprawiać, aby powrócić na dobrą drogę szkolenia. Jak dla mnie trenerem zawsze będzie osoba, która bez przemocy poradzi sobie z każdym problemem konia i jeźdźca.
Pewnie brakuje mi jeszcze tego doświadczenia w kwestii ludzi. Za parę lat będę miała na pewno więcej do powiedzenia. BTW to jeżdżę dopiero 8 lat, w tym 6 w szkółce z różnymi instruktorami, no i + obozy na różnych krańcach Polski. 😉
Odbiegając od trenerów - na hasło "dobry weterynarz" kogo byście wymienili?
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
29 grudnia 2009 18:50
Jasnowata 8lat to wcale nie jest krótko  😁 Ile masz lat jeśli można wiedzieć?
fin ja tu udam że błyszczę  😉 Z Karczem miałam baaardzo dużo do czynienia (nie w Lublinie, tylko w Białej). Był stałym bywalcem naszej stajni, bo konie co chwila coś sobie robiły 😁 i nie zawsze się sprawdzał, ale jeśliby zrobić podsumowanie to jestem na TAK 😉
Dopóki nie otworzyłam paki w październiku i nie zobaczyłam telefonu: "weterynarze: nogi-Karcz", to pewnie do tej pory nie wiedziałabym, że leczy też w Lublinie.
Niedawno poznałam Agnieszkę Pomorską, ale nic na jej temat nie powiem, poza tym że jest bardzo sympatyczna  😁 bo przyjechała tylko żeby starnikować zęby Kaprikornowi  😁
Karcz, najlepszy profesjonalista, szybko i pewnie zdiagnozował, zrobił zdjęcia RTG klaczy naszej koleżanki ze stajni. Co do innych, to bardzo rozczarowałam się Kotowiczem, a miałam o nim dobre zdanie.
Z końskich weterynarzy osobiście znam tylko jednego i do tego z Puław, więc się nie odzywam  👀
okwiat, no wiesz, niektórzy twierdzą, że i 10lat, to mało  😎 A osobiście mam lat 16 czym się chwalić nie lubię 😉
Pomorska, Kotowicz, Kusy (położnictwo) - lubię i cenię tych ludzi.

O tyle moja ocena jest mało wnosząca, że na szczęście niewiele miałam z wetami wspólnego (przez naście lat mojej pracy z końmi). Od pół roku niestety mamy kwestię kulawizny Siwego, którą prowadzi p.Kotowicz. Sprawa niestety przeciągająca się, ale muszę samokrytycznie powiedzieć, że dużo w tym naszej- opiekunów konia -  winy, ponieważ nie mamy dostatecznych środków finansowych na leczenie takie jakie byłoby optymalne według lekarza.

Karcza w ogóle nie kojarzę.
Agnieszka Pomorska i Marcin Gołyński 🙇

Rok temu wykryli u mojej klaczy raka płuc. Guz zatykał jej jedno z oskrzeli. Z dnia na dzień nikła w oczach, nie wstawała, a każda najmniejsza infekcja mogła ją zabić.. Jedynym rozwiązaniem było przeprowadzenie zabiegu, którego prawdopodobnie nikt w Polsce się jeszcze nie podjął, a przynajmniej nie opisał w żadnych dostępnych im źródłach. Zdecydowali się na jego wykonanie głównie w celach naukowych (50 na 50, uda się albo nie..) , odpowiedni sprzęt sprowadzili na własny koszt z Niemiec. Zabieg wyszedł pomyślnie 😀
Dzięki nim Diabka żyje, normalnie funkcjonuje, nie przyjmuje żadnych leków, nie kaszle, nie ma infekcji.
Wygląda i zachowuje się jak zupełnie zdrowy koń 😅
Gdyby nie oni, pewnie już by jej z nami nie było.. wieeeelki 👍
Również polecam Pomorską :]
w sierpniu szyła sporą, poszarpaną ranę na czole mojego konia, wszystko ładnie się zagoiło, sierścią zarosło, blizny nie widać  😀


kasieq gratuluję uratowania konika  :przytul:
Również polecam Agnieszkę Pomorską - mimo, że młoda dziewczyna ma dużo więcej praktyki niż nie jeden "stary weterynarz", jeździ za granicę, doksztalca się...

Jako jeden z niewielu lekarzu tutaj zna się np na okulistyce koni. Zawsze byłam z niej zadowolona 🙂. Poza tym ma normalne ceny i zawsze sobie radzi z końmi, nawet niegrzecznymi 🙂. Poza tym Agnieszka nie unosi się honorem np jeśli chcesz z kimś innym skonsultować np zdjecia RTG.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 grudnia 2009 09:35
Poza tym Agnieszka nie unosi się honorem np jeśli chcesz z kimś innym skonsultować np zdjecia RTG.


to chyba największy problem 90% weterynarzy i kowali  🙄 wszystko ładnie dopóki raz nie zwrócisz się do kogoś innego, wtedy ten pierwszy się.. obraża  😲

z Pomorską miałam do czynienia tylko raz (no może 2, ale drugi to tylko szczepienie) ale wydaje się być bardzo miła, i zna się na rzeczy mimo młodego wieku. Poza tym polecam doktora Kotowicza, chociaż ma dość wysokie ceny.
A jeśli chodzi o położnictwo to doktor Kasprzyk. Nie wahałabym się wezwać go również do kolki, ale już np do kulawizny wolałabym kogoś innego. Chociaż doktor ma niewątpliwie jedną zaletę- jak nie wiem, to mówi że nie wie, nie wymyśla 100 'możliwych przyczyn' jak niektórzy.
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
30 grudnia 2009 12:21
Ja tylko mogę odradzic z Kotowicza...

Nie byłam zadowolona gdyż bez dokładnych badań stwierdził że mój koń ma coś z miednicą.. A tu nic koń funkconuje normalnie i ma się bardzo dobrze.. zdrowy koń. Kusy nie jest najgorszy.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
30 grudnia 2009 12:47
to chyba największy problem 90% weterynarzy i kowali  icon_rolleyes wszystko ładnie dopóki raz nie zwrócisz się do kogoś innego, wtedy ten pierwszy się.. obraża  😲

😂 przypomniała mi się akcja z wakacji, gdy pracowałam w KJ Wolica (temat jest o lbn, ale mam nadzieję, że wybaczycie moje odejście lekko na zachód  😉) i koń mojej koleżanki nagle zaczął kuleć na prawy przód. Kulał bardzo wyraźnie nawet w stępie. Kowal p. Rybka stwierdził, że kobył ma ropę w kopycie, po przy uciskaniu obcęgami ogoniasta wyrywała nogę, wyraźnie było widać, że ją boli, poza tym kopyto było ciepłe. Przyjechał p.Gniazdowski i... zachowywał się strasznie... W życiu nie spotkałam większego chama... Zrobił próbę na szpata i coś jeszcze, po czym stwierdził, że to nie kopyto i sprzedał vetisolon. Kobyle się nie poprawiało, więc Malwina zadzwoniła po p.Henklewskiego, który tak jak p.Rybka zdiagnozował ropę. Codziennie robiłyśmy opatrunki z rivalonu, ale nic nie pomagało... Jednocześnie tak jak zalecił p.Gniazdowski- smarowałyśmy łopatkę vetisolanem. Po jakimś czasie Malwa zadzwoniła do p.Gniazdowskiego i powiedziała, że vetisolan nie pomaga, a kobył jak kulał tak kuleje. W tym samym czasie zadzwonił p.Henklewski żeby zapytać czy ropa wyszła i powiedzieć, że przyjedzie za 2dni obejrzeć kopyto. Pech chciał, że pierwszy przyjechał p.Gniazdowski, a Malwa wygadała się, że drugi weterynarz zdiagnozował ropę. Co się wtedy działo wolę zapomnieć... p.Gniazdowski wpadł w jakąś furię... Po "uwolnieniu swoich emocji" powiedział że nie zamierza więcej mieć do czynienia z Malwiną i odjechał... Reakcja godna politowania...  🤔 Właściwie to powinnam opisać to w wątku o opiniach o wetach...  😵

A kobył 2tygodnie później sam przestał kuleć i do tej pory nie wiadomo co jej było...  🤔

Przepraszam za małego  🚫  😉
Właśnie, można dalej to pociągnąć i poruszyć temat kowali 😉.
Wiwiana   szaman fanatyk
30 grudnia 2009 13:39
To byłby dramat psychologiczno-obyczajowy  😀iabeł:
Aż tak źle? ;d
Ja w sumie nie mam do czynienia z wieloma ludźmi, ale osobiście bardzo mogę polecić p. Tomasza Dobka - z każdym naszym koniem sobie świetnie radzi, kopyta zawsze zrobione są świetnie, nigdy konie nie kuleją, robota na prawdę porządna. Mogę tylko osobiście poprzeć zdanie właściciela stajni, w której jestem. Twierdzi on nawet, że lepszego człowieka w okolicy nie znajdzie. 😉
Wiwiana   szaman fanatyk
30 grudnia 2009 13:46
Break, sprzedam Cię Tomkowi, że Mu reklamę na forum robisz 😀
To już wiem, dlaczego do mnie na kawę nie ma czasu zajrzeć  😁
Odnośnie pana Strąka powiem tylko że się długo czeka  😉  Teraz na całe szczęście stoi z kilkoma końmi w Bonanzie, więc nie ma aż takiego problemu. Ale jeżeli koń zgubi podkowę na kilka dni przed zawodami to ja bym nie liczyła na jego błyskawiczny przyjazd  🤔
Wiwiana aa sprzedawaj sprzedawaj  😁. No w końcu nas odwiedził, ale przez to musiałam się zrywać o 7 z łóżka, a dla mnie katem jest wstać o 13 w wolny dzień  😁. I dostałam nakaz bycia przy rozczyszczaniu zawsze, bo przy mnie konie spokojniejsze są podobno  😎.
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
30 grudnia 2009 14:52
Ja polecam Radosława Mojsyma🙂😉 Zrobił mojemu konikowi kopyta a byłam w szoku jak ładnie jej zrobił🙂😉)
też polecam Mojsyma 😉
bardzo dobrze rozczyszcza i kuje, nigdy jeszcze nie było problemów z kopytami, konie nie kulały.
poza tym zawsze przyjeżdża w umówionym terminie, nie ma problemu ze skontaktowaniem się ;]
a ja polecam Zbyszka Głogowskiego...tak jak mój Mały nie lubi facetów i to ja muszę trzymać mu nogi tak p. Zbyszka pokochał i myślał tylko o mizianiu go i przeszukaniu kieszeni, do tego kopyta zrobione ładnie, zgrabnie i zostało mi dokładnie wytłumaczone co, gdzie,co ile podpiłowywać na wyprowadzenie nogi🙂
do tego p. Zbyszek robił również źrebaki i medal mu  za podejście i cierpliwość którą i anioł w pewnym momencie by stracił:P
A ja polecam naszą kochaną jolantęg, dziękujemy za jej wkład w kopytka naszych koni. :kwiatek:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 grudnia 2009 18:33
a ja polecam Zbyszka Głogowskiego...tak jak mój Mały nie lubi facetów i to ja muszę trzymać mu nogi tak p. Zbyszka pokochał i myślał tylko o mizianiu go i przeszukaniu kieszeni, do tego kopyta zrobione ładnie, zgrabnie i zostało mi dokładnie wytłumaczone co, gdzie,co ile podpiłowywać na wyprowadzenie nogi🙂
do tego p. Zbyszek robił również źrebaki i medal mu  za podejście i cierpliwość którą i anioł w pewnym momencie by stracił:P



przepraszam za OT.. tak mi się przypomniało, mojego też robił Głogowski..konie chyba jakoś lubią go miziać.. mój kiedyś złapał go za spodnie kiedy ten robił mu przednią nogę, i podniósł do góry  😁

co do tłumaczenia- każdy kowal, nawet najlepszy, jak przyjedzie pierwszy raz to wszystko ładnie tłumaczy, ale przy tym wytyka wszystko co poprzednik zrobił źle. A potem przyjeżdża następny i sytuacja się powtarza..

Mojego Expo robi Radek Mojsym, jestem w pełni zadowolona  😉
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
30 grudnia 2009 19:44
Mi tez kiedys robił Głogowski i szczerze powiem że nie byłam zadowolona. Smarcik masz racje kazdy kowal przyjedzie powie ze tamten byl zly co on zrobil z kopytami przyjedzie drugi i powie ze tamten byl do bani ale na tym polega cala zabawa, to samo z weterynarzami. Trzeba sie przekonac na wlasnej skorze..zeby sprawdzic kto jest naprawde dobry a kto nie.
Ja wroce jeszcze do weterynarzy.
Co do p. Agnieszki Pomorskiej i jej leczenia nie mam zadnych zastrzezen.
Moja kobyla przyjechala rok temu w nowy rok z rana do kliniki w ciezkim stanie.
Ani p. Agnieszka ani p. Marcin Gołynski nie byli zli ze musza w taki dzien pracowac i chwala im za to.
Oboje prowadzili leczenie kobyly. Kon byl w ciezkim stanie i leczenie jakie nam pozostalo po wykluczeniu operacji musialo byc ostroznie dobierane.
Co do p. Agnieszki to podchodziła do konia z sercem i traktowala go ja swojego wlasnego. Widac bylo ze zalezy jej zeby kon wyzdrowial.
Co do .p Golynskiego to ja osobiscie bym nie polecila. Podchodzil do konia bardzo zimno. Przy stosowaniu lekow ktore mogly by spowodowas zejscie konia w takim stanie, wyrazal bardzo niemile komentarze.
Nie zalezy mu na wyleczeniu konia lecz bardziej na eksperymentowaniu na zwierzeciu. Nie chce go bardzo oczerniac, ale kiedy zapytalam jak przebiega leczenie odpowiedzial mniejwiecej tak: "podalismy lek na  perystaltyke jelit (kobyla byla wzdeta, a ruchów perystaltycznych jelit praktycznie nie bylo), najwyzej kobyła peknie".
Bardzo nie miło wspominam jego obecnosc w klinice i jego zachowanie wzgledem konia.

Bardzo pomogł w leczeniu dr. Sasimow ale nie wiem czy jest dostepny dla ludzi z zewnatrz tak jak p . Agnieszka.
A ja polecam naszą kochaną jolantęg, dziękujemy za jej wkład w kopytka naszych koni. :kwiatek:


Dziękuje  :kwiatek:. Bardzo miło sie czyta takie słowa.  😀 Ten mały wkład sprawia mi dużo satysfakcji i ciesze sie, że mogłam sie komuś do czegoś przydać  😉 😁.  Ale chce zaznaczyć, że ogromna część sukcesów leży po stronie właścicieli    😉. 
salucha   Jutro,jest czyste nieskalane żadnym błędem:P
31 grudnia 2009 21:03
JolantaG nie bądź taka skromna🙂😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się