Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

dempsey   fiat voluntas Tua
31 lipca 2012 12:35
ja tez chyba sie nie spotykam z takimi akcjami
a jak dzieci sie integruja na placu zabaw, to po prostu pacze, nic nie robie, przewaznie nic sie nie dzieje zlego

z ciekawostek: udalo mi sie klasycznie przegrzac trzylatka  😡 skonczylo sie temp. 38,5 o 12 w nocy, a rano wstal zdrowy ("glowa zimna, mamo!"😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 lipca 2012 12:45
Ciekawa jestem, jak to będzie u mnie wyglądać. Raczej nie jestem optymistycznie nastawiona do kontaktów małej z tutejszą okoliczną dzieciarnią, więc pewnie będę chodzić gdzieś dalej na place zabaw albo szukać jej trochę innego towarzystwa.
Dempsey a ja w kółko.
W ten sam dzień akcji wsadzania palca w oko. Dwójka takich starszych dzieci bawiła się balonem, rzucali nim do siebie, balon im uciekał i ogólnie było wesoło. Moja dołączyła do nich, dzieci się w sumie bawiły z nią, tzn ona latała za tym balonem oczywiście nie mogła go dogonić. No i co się stało? Natychmiast, gdy tylko nasze dziecko zaczęło się z nimi "bawić' zobaczyliśmy biegnącego im na ratunek ojca  😲 seryjnie. Tatuś natychmiast usiłował ich stamtąd zabrać. A jak balon pękł, bo chłopczyk się na niego przewrócił, to normalnie spojrzał na nas ów tatuś z nieskrywaną złością i pogardą.

Ja mogę o takich akcjach pisać cięgiem do jutra.
dempsey   fiat voluntas Tua
31 lipca 2012 13:13
no nie wiem, może ja za mało chodzę z nimi na place zabaw..
wobec tego współczuję Ci doświadczeń

My ostatnio odkryliśmy w te upały, ze mamy 30 min do spokojnej miniplaży nad Zalewem Zegrzyńskim, gdzie płycizna 1m sięga na 100 m od brzegu. Ale te moje  małe foki tam szaleją! Na razie mają tylko kółka dmuchane i Pola szlifuje styl "mała motorówka z napędem na wszystko", natomiast mój syn preferuje styl dryfujący "na korek", ew. na wieloryba którego przypływ wpycha na mieliznę. Pękam ze śmiechu. Dziś chyba kupię im rękawki.
poki to gdzie ty mieszkasz, że takie "towarzystwo" masz?
ja tez sie nigdy nie spotkalam z takim zachowaniem, ktore opisala pokemon, a chodzimy na rozne place zabaw, do parkow - dzieci sie nawet w sklepach zaczepiaja i nigdy nie bylo tak, zeby rodzic zabranial. Chociaz jak zagaduje rodzicow, to faktycznie niektorych to "ploszy" - ale na dzieci sie to na szczescie nie przenosi. Ja staram sie tylko, zeby sie Jula nie bawila z dzieckiem, ktore jest wyraxnie chore, np. caly czas kaszle i smarcze - wtedy zabieram, ale delikatnie, zainteresuje ja czyms innym dalej od takiego dziecka. Nigdy nie lapalam na rece z takiego powodu.

dempsey, jesli Pola ok z rotawirusem to ja bym sie pisala na taki zalew  😎
dempsey   fiat voluntas Tua
31 lipca 2012 13:41
Magdalena w każdej chwili!! Pola zdrowa jak ryba, to chyba nie byl rota (tylko gorączka i ból głowy)
slę PW
(kurczę głupio mi, że nad Zalew jezdzimy a do Was do Wwy nie możemy się zebrać.. :icon_redface🙂

Ja się też jeszcze nie spotkałam z dzikimi rodzicami dzikich dzieci, a już wiele poradni i poczekalni zwiedziłam. Dzisiaj w poczekalni podeszła do nas dziewczynka około 1,5 roczna, strasznie była zainteresowana Milankiem w foteliku samochodowym, pokazywała paluszkiem, chciała podchodzić blisko, ale mama ją hamowała, bo Misiu spał. W końcu dałam jej książeczkę zdrowia, obejrzała sobie (z mamą), a potem jednak chciała zobaczyć dzidzię, ale złapała go mocno (tak trochę jakby uszczypnęła) w stopkę, więc mama ją zabrała i tłumaczyła, że maluszka nie wolno chwytać tak mocno. Ani tamta mama, ani ja nie robiłam z tego afery, mimo że Milan się obudził - zasnął zaraz z resztą. Mała była przesłodka i strasznie zainteresowana nawiązaniem kontaktu z "dzidzią" 😉

edit: Przypomniała mi się jeszcze jedna sympatyczna sytuacja, kiedy po wizycie zostałam jeszcze w zupełnie już pustej poczekalni, żeby nakarmić. Byłam tylko ja i babka z dwójką kilkuletnich dzieci, które bawiły się w basenie z piłeczkami ustawionym na środku. Jak zobaczyła, że zaczynam karmić (z butelki), to uciszała dzieci, żeby nie krzyczały, bo "pani karmi dzidzię", podprowadziła je bliżej, żeby zobaczyły, jak mała jest dzidzia i że pani karmi 😉 Mimo, że mówiłam, że hałas nam przeszkadza. To było bardzo miłe i dzieciaczki wyglądały  na przejęte sprawą i bawiły się już grzecznie (takie może 2-4 latki).


[quote author=kenna link=topic=74.msg1475806#msg1475806 date=1343634458]
ą dzieci, które płaczą i w ogóle odmawiają jedzenia, nie przybierając na wadze.


No, to moj 🙁 Juz ani lyzka, ani na spiocha.
[/quote]
Natchniuza, no ale cośtam cośtam w końcu zjada, nie chudnie? Bo na zdjęciach wygląda całkiem normalnie, nie na chudzielca 😉 A co na to ten gastroenterolog? I co bierzecie na ten refluks?
Mój od wczoraj nie chce jeść. Mam nadzieję, że to tylko reakcja po szczepieniu (poza tym mamy ryczki naprzemiennie z drzemkami cały dzień wczoraj i dziś, dodatkowo wczoraj wieczorem był mega wrzask przy próbach jedzenia - ale zrezygnowałam...). Nienawidzę, jak on mało zjada i nienawidzę wylewać mleka, mam całe drzwi lodówki mleka, klęska urodzaju, a ten mały pawian ma fochy!  😤
No Polska B podkarpacie.
I niestety zauważyłam, że mój chłop też zaczyna odciągać nasze dziecko od innych dzieci, bo niektórzy rodzice to wyglądają tak, jakby mieli ochotę kopnąć nasze dziecko w głowę za to, że podeszło.
A ten nasz biedny dzidziuś tak strasznie garnie się do innych dzieci.
Dobrze, że ma kolegów tutaj w piaskownicy i koleżankę kilka miesięcy jedynie starszą obok mieszania rodziców.
pokemon, współczuję, traumatyczne macie przeżycia. U nas aż takich akcji nie widziałam, ale normą jest to, że na placu zabaw jest więcej dorosłych niż dzieci i dzieci nie mają szans normalnie się bawić, bo rodzice/babcie/opiekunki są cały czas przy dziecku, sami się z dziećmi bawią zamiast pozwolić na nawiązywanie znajomości i tylko czekają ,żeby ratować dziecko przed jakąś w ich mniemaniu "złą" sytuacją. A gdzie socjalizacja? Uczenie się zachowań w grupie rówieśniczej?
Natchniuza, no ale cośtam cośtam w końcu zjada, nie chudnie? Bo na zdjęciach wygląda całkiem normalnie, nie na chudzielca 😉 A co na to ten gastroenterolog? I co bierzecie na ten refluks?


Czasem zjada, czasem nie. Wpycham mu wszystkimi mozliwymi sposobami, bo z wlasnej woli on nie zjadlby wiecej niz 20ml. Najgorzej idzie z mlekiem. A na zdjeciach wyglada dobrze, bo jest duzy, tzn. bardzo dlugi (wzrostem na 90. centylu) i jak jest ubrany, to nie widac, jaki jest chudziutki pod ciuchami, wiec wydaje sie duzy. Ale na golasa, masakra 😉 Gastroenerolog mowi, ze on nie je przez refluks, ale ja w to nie wierze. Czasem bierzemy Gastrotuss (zreszta, juz kilka miesiecy to bierzemy), ale dla mnie nie ma roznicy. Mysle, ze to nie kwestia refluksu. Bardziej bym juz obstawiala upierdliwe zabkowanie plus generalny jadlowstret plus generalna upierdliwosc 😉 Tak twierdzi nasza pediatra i mysle, ze to ona ma racje.
majek   zwykle sobie żartuję
31 lipca 2012 15:06
No to tu gdzie ja teraz żyję dzieci bawią się ze sobą wszystkie - wrzuca się na plac zabaw i tylko patrzy, czy żyje, bo starsze dzieci zwracają uwagę na te młodsze. I językowych barier też nie ma.
To ja się przeprowadzam.
pokemon, współczuję, traumatyczne macie przeżycia. U nas aż takich akcji nie widziałam, ale normą jest to, że na placu zabaw jest więcej dorosłych niż dzieci i dzieci nie mają szans normalnie się bawić, bo rodzice/babcie/opiekunki są cały czas przy dziecku, sami się z dziećmi bawią zamiast pozwolić na nawiązywanie znajomości i tylko czekają ,żeby ratować dziecko przed jakąś w ich mniemaniu "złą" sytuacją. A gdzie socjalizacja? Uczenie się zachowań w grupie rówieśniczej?


święte słowa. Ja siedzę na ławeczce niedaleko piaskownicy i socjalizuję się z innymi rodzicami, albo bawię z Maksiem. Interweniuję tylko, jak jest jakiś spór o zabawkę i ewidentnie jego rozwiązanie przerasta dzieciaki. Zwariowałabym chyba, jakbym cały czas nad nią wisiała. Ale mamy taką jedną babcię, która wnusia ze smyczy nie spuszcza. Biedne dziecko, cały czas chodzi sfrustrowany, kilka razy uderzył inne dziecko przez tą babcię-rzepa, bo na niej złości wyładować nie może  🙁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 lipca 2012 19:11
O, ten odcinek "Muminków" idealnie pokazuje, jak dziś zachowują się właśnie tego typu matki których ostatnio mowa 😁
Pok nie zazdroszcze Ci takego towarzystwa.
U nas plac zabaw to jedna wielka rodzina.
Rodzice zwracają uwagę na swoje i cudze dzieci.
Starsze uważaja na młodsze.
Każde dziecko może pobawic się zabawką inego dziecka.

A najlepsze są sytuacje kiedy " ciocia" bawi sie z moim dzieckiem w piaskownicy a ja z dzieckiem "cioci " właśnie wchodze na zjeżdzalnie😀
Na wyprzedaży WeltBild jest wyprzedaż i znalazłam fajną książkę 😀

http://www.weltbild.pl/stowarzyszenie-wkurzonych-rodzicow_p90081977.html chyba ją kupię  😁
Aż muszę dziś na placu zabaw zaobserwować innych rodziców 😉 BO może ja serio nie zauważam takich zachowań...

Pok a jak Twoje sprawy z mężem? :kwiatek:
A mnie znów wkurzyła teściowa. Dwa tygodnie temu w niedzielę pozwoliliśmy jej zabrać Adasia na spacer. Ze względu na to, że młody je z piersi i praktycznie co godzinę to karmienie wypada, zabroniliśmy jej się oddalać, zaznaczając, że nie ma iść do dziadków czyli swoich rodziców. Co zrobiła? Poszła tam mimo naszej prośby, na dodatek nie odbierała telefonu, co mnie o mało nie doprowadziło do zawału, a kiedy wróciła mój P. miał pretensje o takie zachowanie, które wyraził dopiero po tym jak poszłam z małym do domu. Na jego pytanie dlaczego nas nie posłuchała, odpowiedziała, że on też jej się wcale nie słuchał  😵 Dostała zakaz wychodzenia z dzieckiem sama, ale właściwie osobą pokrzywdzoną jest ONA. Wczoraj siostra P. dzwoni i pyta co on zrobił mamie, bo ona chciała nas zaprosić na swoje urodziny, a mama na to, że P. jej sprawił przykrość, więc nie możemy przyjść. Dorosła kobieta, wydawałoby się, a zachowuje się jakby miała 5 lat. Nigdy jej nie zrozumiem. Nic tylko walcem rozjechać.
shagyaa norma u mnie, walce nie daje rady czasami, podnosi się ciągle i chce robić po swojemu🙂
shagyaaa, mnie też w podobny sposób wkurzyła raz moja własna mama, która na początku, jak Milanek był jeszcze bardzo malutki namówiła mnie, że posiedzi w nocy i przypilnuje go do następnego karmienia (3h) i że mnie obudzi. Oczywiście jak on się zaczął kręcić to go usypiała, bo chciała, żebym ja sobie trochę pospała. Obudziłam się po chyba 5 czy 6 godzinach wściekła, że mały nie jadł w nocy, to jeszcze miała pretensje o moje niezadowolenie, bo "co się takiego wielkiego stało". Nic się nie stało, ale o tym, czy zrobię mu na siłę przerwę w nocy, czy nie, wolałabym decydować po prostu sama...
btw - co godzinę karmienie, respect! A w nocy co ile wstajesz?

U nas akurat faza niejedzenia - 5 godzin w ciągu dnia i nadal nie jest głodny 🙁 Mam nadzieję, że to nadal tylko efekt szczepienia. Rano po 6 godzinach snu zjadł 10 czy 15 ml i "już nie jestem głodny". Dopiero jak go uśpiłam, ululałam na rękach to jakoś mu wlałam siłą. W dzień niestety ululać się nie daje i jak nie chce jeść, to nie chce, w brzuchu gulgoce - płacz masakryczny. Rano mam naładowane w miarę baterie, ale wieczór to jest dramat.
Kenna, u nas dzis podobna faza. Po szczepieniu tez zawsze bylo gorzej. Na dodatek zeby kolejne ida i w nocy nie spalismy. A ja juz tak zwyczajnie nie mam sily, bo caly moj dzien to nieustanne proby nakarmienia dziecka i odciaganie mleka, karmienie, odciaganie, karmienie, odciaganie. Ja nawet nie wiem, po co ja to mleko odciagam, skoro on i tak nie chce tego jesc 🙁 Dzisiaj mam mega dola 🙁 🙁 🙁 Obiad mu ugotowalam, ale tez pewnie nie zje 🙁 Ilez mozna tak walczyc z wlasnym dzieckiem? On je porcje jak dla noworodka, a ma pol roku 🙁
Podziwiam dziewczyny które odciągają mleko aby karmić butelką. Dla mnie to abstrakcja jakaś.
Podziwiam dziewczyny które odciągają mleko aby karmić butelką. Dla mnie to abstrakcja jakaś.


sama się sobie dziwię, że wytrzymałam do 7miesiąca  😵
dempsey   fiat voluntas Tua
01 sierpnia 2012 12:37
ja odciągałam przez jakieś 3 mce  (w toalecie w pracy.. o matko to był jednak hardkor jak tak sobie z dystansu popatrzę)
ale karmił mój mąż lub babcia, a nie ja osobiście. ja przyjeżdżałam z roboty i w drzwiach rozpinałam stanik  😁

a jak się odciąga i potem karmi tylko butelką.. to faktycznie  🙇 👍
witam po dłuższej przerwie.

Przejrzałam pobieżnie co tam skronełyście, jednak przyznaje, że lecicie z tymi stronami jak szalone  😁

Kenna, Natchniuza
jak czynam te Wasze przejścia z karmieniem to aż mnie ciary przechodzą, że mogą być takie problemy... Chociaż z tego co moja mama mi opowiadała to ja też niezły gagatek z jedzeniem byłam, do tej pory się śmieje, że "Gdyby nie frytki to byś umarła z głodu" bo ja nie chciałam nic jeść tylko frytki i moja mama mnie- 8mc dziecko- smażyła kilka frytek, kładła na talerzyku na kocu, sadzała/kładła mnie i ja łapkami je pakowałam do buzi i pochłaniałam... Mlekiem plułam dalej niż widziałam i bardzo szybko przestano mnie nim karmić (zresztą ja do tej pory za mlekiem, zupkami mlecznymi itd nie przepadam, bardo rzadko zdarzy mi się napić szklankę kakao, ewentualnie zjeść ciut twarożku). I jak widać żyję, więc może nie będzie tak źle dziewczyny  :kwiatek:

Jeżeli chodzi zapoznawanie się dzieci w piaskownicy, to mnie trochę smuci fakt, że nie moje maleństwo nie będzie mieć aż takich możliwości. Mieszkam na obrzeżach miasta, na uboczu i tutaj w sumie nie ma dzieciaków małych, ani nie zapowiada się by były... Wiadomo, że od czasu do czasu wybrać się będzie można na jakiś plac zabaw do  miasta ale to już nie to samo 🙁


Dziewczyny do którego tyg ciąży bolał Was brzuch? Bo ja już zaczynam miec tego dość...🙁 Niby lekarz mówi, że wszystko tam jest ok, ale ja i tak się martwię. Nie mogę nic robić. Najgorzej jest podczas chodzenia/ pozycji stojącej. A tak chciałam dbać o swoją kondycję. Tylko jak mam to niby zrobić kiedy mnie boli brzuch... 🤔
natchniuza , widzę żę mamy podobny stan duchowy  :kwiatek: :przytul: Mnie też wydaje się, że mój cały dzień to karmienie (albo usiłowanie karmienia), próby uspokojenia ryczącego na okrągło dziecka, mycie butelek i laktatora, odciąganie, wyparzanie, karmienie.. i tak w kółko. W lodówce mam 15 pojemniczków z mlekiem - pewnie niedługo będę musiała wylewać  😤
A karmię butelką, bo karmienie piersią nam nie wychodzi. Już wielokrotnie (z resztą tutaj o tym pisałam) próbowałam, zawsze kończy się to moją olbrzymią frustracją. Nachodzi mnie na próbowanie, jak jestem w miarę w formie, wypoczęta etc., a jak są jakieś problemy z płaczami, brzuszkiem, wymiotami, kupami, to wolę nie dodawać sobie trosk i po prostu robić to, czego oboje się już w miarę nauczyliśmy, czyli butlę. A karmię swoim mlekiem, bo myślę że jest to zdrowsze, niż mleko sztuczne, no i (na szczęście) jeszcze ten pokarm mam. Nie wiem, czy wstawiacie  👍 w sensie szydery, czy na serio, ale dla mnie na przykład bardzo kłopotliwe i skomplikowane było przygotowanie mleka sztucznego - nie chciało się rozpuścić, robiły się gluty, wodę trzeba najpierw gotować, potem chłodzić, potem mieszać, a na końcu jeszcze raz chłodzić do temperatury podania mleka ( 🤔wirek: ). Już bardziej skomplikowanym tego nie można było wymyślić?  😲 W naszej ulubionej butelce mleko w ogóle nie chciało przejść przez smoczek - musiałam przelać do takiej "szybkopędnej", co skutkowało zachłystywaniem się  🤔 Więc dla mnie opcja - odciągnąć mleko, wstawić do lodówki, a przed podaniem podgrzać do temperatury podawania - jest duuuużo prostsza. Na minus jest tylko ciągłe mycie i wyparzanie laktatora, no i czas na odciąganie potrzebny.
p.s.: W jaki sposób, karmiąc piersią, daje się wszystkie leki typu Debridat, Ferrum, Delicol? Mój mały po Delicolu podawanym na łyżeczce ma odruch wymiotny, to by był dopiero hardcor musieć mu to dawać i czekać czy puści pawia, czy nie, tak co godzinę, dwie... A Debridatu daję po 2,5ml, więc musiałabym chyba z pół godziny tą łyżeczką mu wiosłować, żeby go zjadł, pod warunkiem oczywiście, że w ogóle chciałby to jeść...
Kami   kasztan z gwiazdką
01 sierpnia 2012 13:10
Shagyaaa współczuję teściowej  🙁 Moja to też horror... Pod koniec czerwca znowu coś sobie ubzdurała, powiedziała mojemu mężowi że ją "traktuję jak szmatę" (a się z kobietą nie widziałam miesiąc...), przestała się do biedaka odzywać, on nie wiedział o co jej chodzi, po czym po miesiącu się odbraziła i zachowuje jakby nic się nie stało  😵 Żadne z nas nie ma pojęcia o co poszło  🤔wirek: TZ podejrzewa, że okres miała  😎

Akzzi ale jaki to ból? Taki jak na miesiączkę, czy może spojenie łonowe  👀 Jeśli ten pierwszy to bym nie lekceważyła - mnie przy takich pobolewaniach lekarz kazał dużo odpoczywać i brać no-spę. Jak Cię boli spojenie łonowe to nie mam dobrych wiadomości - może być coraz gorzej  😉
Podczas chodzenia ból jest taki jakby mi miały narządy rodne zaraz wypaść, albo przynajmniej jakby się telepotały w środku. nieco inny ból niż na miesiączkę. Spojenie łonowe mnie nie boli. Lekarz mówił, że niby się rozrasta macica, ale mówił, że z czasem ból minie, a u mnie jest coraz gorszy.
A nikt nie ma sposobu na ten dziwny posmak w buzi?? (nie zgaga) Po każdym jedzeniu mam taki, takii metaliczny, czasami kwaśnawy, czasami gorzki. Przez ten posmak, prawie nic nie jem, bo od niego mi niedobrze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się