"Szybcy i martwi"

A co myślicie o akcji wycinania drzew z poboczy? Zdania podzielone.
caroline   siwek złotogrzywek :)
25 czerwca 2009 13:37
moim zdaniem szkoda 🙁
uwielbiam jeździć "alejami"...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 czerwca 2009 13:40
Dodam swoje trzy grosze, pozwólcie.
Do tej pory jeździłam dość dużo, choć oczywiście nie jest to żaden rekord - robiłam rocznie minimum 40 tyś km. Codziennie po drogach miedzymiastowych pokonywałam około 100-150km, często więcej.

Motocykliści - jak moge, zjeżdżam, im z drogi. Boje sie. Jeżdżą jak wariaci - NIE WSZYSCY - daleka jestem od uogólniania. Mówie tu o wariatach. Popularnie nazywanych dawcami. Jeżdżą za szybko, wyprzedzają z prawdej strony, brawurowo. Nie przekonuje mnie "głośny tłumik, żeby było go lepiej słychać z daleka" - kiedys taki tłumik prawie przyprawił mnie o zawał, gdy wyprzedzający mnie motocyklista przygazował obok mojej szyby.

TIR-owcy, albo raczej kierowcy ciężarówek (nie każda cieżarówka to TIR). Tu też znaczna część to wariaci. Z urodzenia lub z przymusu. Nie będę się rozpisywać, ale wielu z nich to normalni ludzie. Wystarczy posłuchać ich na CB.

Zazwyczaj zapamiętujemy te złe rzeczy - jak zajechał, wymusił, wyprzedzał - zarówno kierowca cieżarówki, jak i motocyklista. I dajemy opinię wszystkim.

Co do CB radia - ja mam, używam i chwalę sobie. i nie słyszę wcale klnięcia na mnie, że jadę wolniej. Nigdy. A jeżdżę już długo.

Co do normalnych, statystycznych kierowców, denerwują mnie ludzie, którzy zachowują się na kilka sposobów:

- wyjeżdżają mi z uliczki, gdy za mną nic nie jedzie, a ja musze hamować,

- wyprzedzają mnie po to, zeby zaraz skręcić,

- wyprzedzają na siłę, na 3-go, często skaczą po jednym samochodzie, a na skrzyżowaniu i tak stoją 3-4 samochody przede mną (więc wiele, poza stwarzaniem zagrożenia, im to nie daje),

- niedzielnych, niepewnych kierowców, nieuważnych, którzy myla kierunkowskazy i robią dziwne rzeczy,

- grzebania się na skrzyzowaniu, czekanie, az ten przede mną ruszy etc.,

- gości, którzy mi siedzą "na tyłku".

troszkę się rozpisałam 😉

Ja nie lubię takiego zbierania się do skrętu w prawo lub nawet w lewo jeśli z naprzeciwka pusto.
Można to płynnie zrobić wcześniej sygnalizując. A są kierowcy,którzy hamują,prawie stają a w prrzypadku skrętu w lewo tak odbijają najpierw w prawo.
Ktoś mi tłumaczyl,że to są nawyki z jazdy furmanką takie "od sie"  🤔wirek:
I nie cierpię jak ktoś robi jak mój syn- używa sygnalizatora dopiero w chwili skrętu wraz z ruchem kierownicy. Tłumaczę ,że SYGNALIZATOR - SYGANLIZUJE! Czyli uprzedza manewr .
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 czerwca 2009 13:52
Taaa, niektórzy zakręcają, jakby jeździli całe życie z przyczepą...
Mnie do szału doprowadzają kierowcy BMW (o ile ich "kierowcami" można nazwać  :marze🙂 - nie urażając "normalnych" użytkowników tych mocnych maszyn. Ale - co kto się zachowuje naprawdę jak świr  🤔wirek: - to - o dziwo - beemka, a za kierownicą - drugie dziwo - młody mężczyzna o baaaardzo krótkich włosach  😤
caroline, mówimy chyba o tej samej drodze "do koni".
Jędzowanie długimi światłami jest chyba niezłym rozwiązaniem.

coz, ja kierunkow zazwyczaj nie wrzucam 🙄
Wiesz, Ty masz duże auto, tak czy inaczej wjedziesz, jak zechcesz, z migaczem, czy nie. Ot, prawo większego. Które na drodze do mnie średnio przemawia.

Cenciakos, załamałabyś się w Londynie 😉 Piesi zasadniczo mają w nim nieźle. Samochody ich przepuszczają, nawet na wyrost, nawet nie na pasach.

W Polsce jest obowiązek zatrzymania się, jeśli pieszy choćby postawi stopę na jezdni (ta... a kto nie zna przejeżdżania między pieszymi, kiedy się pali zielona strzałka...?). Jeśli na środku jest wysepka, liczy się tylko ta część, po której chce się przejechać. Obowiązku przepuszczania czekających na chodniku pieszych nie ma, to już jak kto chce.

Na dwupasmówce przestałam zatrzymywać się przed przejściami dla pieszych. Chyba, że jestem sama na drodze. Robię to z troski o pieszych. Od czasu, kiedy się zatrzymałam - płynnie, zwalniając sporo wcześniej, bo nie chciałam nikogo swoim manewrem zaskoczyć, chciałam dać szansę samochodowi na lewym pasie (jechałam prawym) też zwolnić i stanąć. Na nic. Ja się zatrzymałam, pieszy wszedł na pasy. I fruuuuu, przed nosem myknął mu samochód jadący lewym pasem. Dobrze, że przed.

(Piesi w Starej Miłosnej to w ogóle mają przechlapane. Baaaardzo przydałyby się kładki... Długie czekanie - bo kto by tam puszczał - a potem wpół-samobójczy skok na drugą stronę. Co z tego, że po oznakowanych pasach? Że niby jest ograniczenie do 50?)

Tania, jak jeździłam Jimnim, to też musiałam bardzo mocno zwolnić, żeby skręcić - żeby nie fiknąć. Ale ogólnie to się zgadzam, czasem wzdycham pod nosem, jak ktoś tak się skrada, skrada, powoli zjeżdża w tę swoją boczną uliczkę. Albo zamiast zjechać na pas do skrętu (jak jest) i na nim zwolnić, zwalnia jeszcze na tym na wprost i na tym do skrętu już się turla powoli. Czy to nie jest do objęcia myślą, po co te pasy do skrętu wymyślono?

Opolanka, to dla równowagi napiszę, pamiętam, że kilka razy to właśnie TIR-owcy wpuszczali mnie, jak stałam na podporządkowanej i stałam (bo np. światła na skrzyżowaniu siadły). Tak sobie myślałam, może oni mają inną skalę, niż pędzący po mieście z punktu A do B, na spotkanie, na czas. W każdej grupie różnie bywa. Motory mnie nie denerwują ani trochę, chyba, że jadą dużo za szybko. W sumie najbardziej to sami sobie wtedy szkodzą. Naprawdę słabiej ich widać, więc jak pojawią się jeszcze szybko i znikąd, i jeszcze czasem z dziwnej strony, to jest kłopot. Jak się zachowują rozsądnie, to po prostu są normalnymi użytkownikami drogi, nie ma nad czym medytować.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 czerwca 2009 14:07
Jeśli chodzi jeszcze o cieżarówki, to wielu ludzi, jeżdżących osobówkami nie zdaje sobie sprawy z tego, jak jeździ się takim kolosem. Na trasie i tak jeżdżą nie szybciej, niż 90 km/h (moze czasem z górki 95), w zabudowaniach prędkości nieprzepisowej nic nie usprawiedliwia (bez względu na pojazd). Na prawdę ciężko jest zatrzymać takie auto, jak ktoś wyjedzie, trudno mu sie też rozbujać. Ja ich trochę rozumiem.

Niemniej jednak chamstwa kierowców różnych nic nie usprawiedliwia.

A powiem Wam jeszcze, że nigdy wczesniej nie spotkałam sie z czymś takim - bo to, że w Polsce w róznych miastach swój swojego wpuści w korku (bo podobne rejestracje, to swojak), to jak jechałam do Chorwacji to ani jeden Polak Polaka w korku na autostradzie nie wpuścił. Cóż...
Co do drzew -  z jednej strony bezpieczniej jak przy samej szosie ich nie ma. Z różnych względów, trzeba uciekać na pobocze bo z naprzeciwka ktoś za szybko zakręt wziął czy też wyprzedza itd.
Z drugiej zaś słyszałam taką teorię, że w Polsce wyjątkowo powinno się te drzewa zostawiać bo chociaż one na wyobraźnie rodzimych kierowców działają i czasem jadą taką alejką zwolnią...  🙄
Apropo BMW  😎  dziś jechałam sobie trasą expresową. Prawym pasem suną Tiry - jeden za drugim, lewy "pomyka" czarne BMW - sportowe, widać, że ostra maszyna. Sucho, droga ok a on 100km/h nic przed nim i robi coś co mnie do szału doprowadza. Na prostej drodze co chwilę po hamulu. Dodam tylko, że kompletnie nikt mu nie siedział na zderzaku. Spokojnie mogło jeszcze jedno auto za niego wjechać ale gdzie tam...

Opolanka co do tych prędkości to zdziwiłabyś się ile taki może jechać. Zdarzył mi się za Tirem 120 jechać spokojnie trzymając od niego odległość. Na zakrętach radośnie zbierał dwa pasy  🤣 Wystarczy, że ma wymontowany "kaganiec" i leci ponad 100 spokojnie.
Zdaję sobie sprawę, że wielka ciężarówka to wielka masa i w miejscu nie stanie. Tym bardziej pamiętam im życzliwość, jak się zdarza.

A z międzymiastowością mam raczej odwrotnie - zwykłam wpuszczać obce rejestracje, zwłaszcza wyglądające na wypłoszone. Warszawskie ulice i bez tego są mało przyjazne... Ale pamiętam, jak mi kiedyś łódzi taksówkarz powiedział "pani to zupełnie nie jak warszawianka"  😲 (nic nie robiłam, tylko z nim rozmawiałam...). Pewnie opinie tak zupełnie z kosmosu się nie biorą. Choć krzywdzą tych, którym się dostaje za niewinność.

O, właśnie foka, jest taki gatunek kierowców, co nie są w stanie utrzymać równego tempa. Jeździ się za nimi paskudnie. I równie paskudnie jako ich pasażer (zwłaszcza przy chorobie lokomocyjnej, chociaż... a tam, oni będą czyścić tapicerkę).
W nocy zbudził mnie ryk silników. A od miejsca wyścigów ulicznych mieszkam z 3 km.
Jako fan "Szybkich i wściekłych" część I - na wyścigi uliczne się nie oburzam aż tak bardzo.
Jednak mieszkającym bliżej współczuję.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
26 czerwca 2009 06:45
foka, wiem, ale większośc jednak ma ograniczniki 😉
Chociaż jak słucham, że chipują swoje ciężarówki ... 😉
Tania ja tez wczesniej mieszkalam bardzo blisko miejsca wyscigow. Co noc bylo slychac, czasami juz dorpowadzalo mnie to do szalu. Na szczdescie mieszkam teraz zupel nie gdzie indziej, tu jest spokoj totalny.
Ja w sumie kiedys "odegralam" sie na takim tirze, ale wiecej tego nie powtorze. Nie chcial mnie w ogole przepuscic, na trasie, bylo pusto, a jak chcialam zjechac na lewy pas, to on momentalnie zjezdzal na srodek drogi. Zaczal sie ze mna tak "bawic", w koncu sie wkurzylam i go jednka wyprzedzialm. Z przodu zaczelam mu co chwile hamowac, bo mnie wkurzyl. A wiecie co on zrobil? Przyspieszal jeszcze i mi prawie w dupe wjechal.

Nie mozna tez uogolniac wszystkich kierowcow ciezarowek. Owszem, zdaje sie im, ze sa krolami drog, ale nie sa wcale takimi "strasznymi" ludzmi i "wariatami". Znam wielu zawodowych kierowców.

Ja sie najbardziej boje i motocyklistow tego, ze nagle sie zjawiaja i Cie wyprzedzaja. A co , jesli Ty wtedy tez chcesz zrobic manewr wyprzedzania, albo zmienic pas i nagle oni Ci "wyskakuja". Duzo nie trzeba, zeby im zrobic krzywde. Ja pamietam, jak znajomy mi opowiadal o swoim przyjacielu, ktory kupil sobie scigacza. Oddal go do mechanika, zeby zrobil przeglad, naprawil co trzeba. Chcial byc po prostu pewnny. No i w dniu, kiedy odebral motor... 2 km od tego mechanika juz go nie bylo. Zmarl na miejscu.
niestety nie można być wszystkiego pewnym na drogach. moja kuzynka byłam na pogrzebie kolegi którego potracił samochód jak wysiadał z tramwaju.
No fakt, Opolanka - w większości na szczęście mają ograniczniki.

Nie wiem czy jakieś fatum nade mną wisi czy co?
W przeciągu dwóch tygodni byłabym trzy razy skasowana. Za każdym razem tak samo  🙄

Trasa dwu pasmowa, trzeci pas dochodzący dla tych co się do ruchu włączają. we wszystkich przypadkach dwa auta na tym pasie trzecim, grzecznie usuwam się na lewy pas żeby mogli sobie wjechać. Pierwszy fajnie a drugi - TRZY razy na tej samej trasie i w tym samym miejscu! od razu bach na lewy prosto na mnie  👿

Teraz już trąbie bo w ogóle nie patrzą. Masakra. Za pierwszym razem już po barierkach cięłam. Teraz mam schizę w tym miejscu i zaczynam się bać tam jechać a muszę bo to trasa do stajni  🤔
foka moja mame tak stukneli wlasnie. naszczescie tylko skonczylo sie stuknieciem.
Ja na poczatku swojej kariery  za kolkiem jezdzilam za szybko, nieuwaznie, nierozmyslnie. Zmienilo sie to, jak zaczelam jezdzic 140 km dziennie do pracy i spowrotem. Po pierwsze trzeba oszczedzac benzyne, po drugie jak sie jest zmeczonym, to czesto sie staje nieuwaznym i latwo o wypadek (a niewiele mi brakowalo). Na dzien dzisiejszy jezdze spokojnie, bez pospiechu, majac swiadomosc, ze lepiej jest jechac 5 min dluzej, niz zginac na pierwszym lepszym drzewie. Na mojej drodze do pracy stoi chyba z 10 krzyzy...
bo mam slabe autko i wiele razy zdarzylo mnie sie ze swiatlo z zielonego zapalilo sie na czerwone i nie zdazylabym ani wyhamowac ani przejechac przed czerwonym swiatlem.
pomijajac to ze gdybym w tej sytuacji jechal za toba to wyzwal by cie od najgorszych to myśle że powinnaś udać się z autkiem na przegląd...
droga hamowania z 50km/h to zwykle mniej niz 40m biorąc pod uwage ze 50km/h to okolo 14m/s, pomaranczowe swieci sie roznie ale jest to czas okolo 5 s  czyli przelecisz z palcem w ...


Eeeeee... ten tego, no nie bardzo.

Skutki braku matematyki na maturze i świeckiego charakteru państwa dają o sobie znać 🙂
Gdyby, jak kiedyś prawie każdy dostawał na komunię radziecki zegarek z sekundnikiem, to by sobie mógł pomierzyć, że średnio tzw. żółte trwa ok. 3s.
Pomijam przypadki państw cywilizowanych - więc silnie socjalistycznych i skorumpowanych - w których zaczyna pojawiać się problem dawania w łapę firmie obsługującej sygnalizację, przez urzędników, celem skrócenia "żółtego", by więcej przyciąć na mandatach.

Wróćmy do naszych baranów, czyli pomiarów i obliczeń.
Czas reakcji kierowcy przyjmuje się zwykle ok. 1s, a zalecany odstęp pomiędzy samochodami ok. 2 s (albo połowa wskazania prędkościomierza wrażona w metrach tj. dla 50 km/h - 25 m). Gdy się tego odstępu nie zachowuje, to co i rusz kolejny w ciągu pojazdów samochód najeżdża na poprzedzający, wystarczy, że znajdzie się jedno słabsze ogniwo. Razem daje to ok. 3 s - co implikuje, że przy normalnie zachowujących się kierowcach po zapaleniu się żółtego szansę na przejechanie "nie na czerwonym" ma tylko pierwszy pojazd z tych, jakie otrzymały ten sygnał przed wjazdem na skrzyżowanie/przejście dla pieszych - a kolejny "być może", ale nie na pewno.
Z całym szacunkiem i bez wdawania się w skomplikowane analizy - Ciebie nie powinno interesować przy 50 km/h, czy zdążysz na żółtym, gdy je już widzisz, a masz przed sobą inny pojazd, który być może wjedzie na skrzyżowanie/przejście dla pieszych.

Można sobie doczytać, jak kto chce, a nie wierzy:

http://www.roadsafetyni.gov.uk/highwaycode-pol-c8.pdf
http://www.cuoresportivo.pl/_mm/IKAR/sicuro/index3.shtml
a zwłaszcza tutaj:
http://www.v10.pl/prawo/Gwaltowne,hamowanie,przed,zoltym,swiatlem,319.html


Od razu przypomniał mi się  tekst jaki usłyszałam przechodząc obok typowej stłuczki - jeden pan drugiemu panu w bagażnik wjechał przed przejściem dla pieszych z własną sygnalizacją świetlną:
- "to pan nie hamuje na żółtym świetle?!" (kwestia wypowiedziana przez kierowcę auta z rozbitym tyłem 😉 )
Skutki braku matematyki na maturze i świeckiego charakteru państwa dają o sobie znać uśmiech
2 pudła.
Swoje obliczenia podtrzymuje, nawet gdy przyjac 3 sec. to jest to wystarczajacy czas do zatrzymania pojazdu z tej prędkosci i wystarczajacy czas żeby przejechac  bez koniecznosci "gwałtownego hamowania" na żółtym świetle.

Ale tak jak napisałem co bym tu nie napisal to i tak kazdy kierowca w PL jezdzi najlepiej i stylu nie zmieni. To pozostali stanowią zagrożenie 
Najważniejsze że mam świadomość (nie od wczoraj) że istnieją kierowcy którzy hamują na zielonym "bo już się długo pali". Ograniczone zaufanie.

BTW. Może to pytanie bardziej do "wstydzicie sie zapytac" :czy rybka naklejona z tyłu to nowy "zielony liść"? Bo mam bardzo złe zdanie o tych kierowcach.
Jaka rybka?
cieciorka   kocioł bałkański
03 lipca 2009 09:51
a ja bede bronic honoru jeżdżących bmw ;]

Tania, wierć synowi dziure w brzuchu. na dobre sprawe nie musi juz włączać kierunku- przecież wtedy juz widać, że skręca ;/
Taka chrześcijańska -jak Jezus rysował?

Ktoś mi tłumaczył,że to znak,że kierowca jest głuchy,ale to chyba nieprawda?
no właśnie taka chrześcijańska rybka z dwóch półkoli. no chyba nieprawda bo dużo było by tych głuchych...
Gillian   four letter word
03 lipca 2009 09:55
ta rybka to symbol chrześcijaństwa, z tego co wiem 🙂
no właśnie taka chrześcijańska rybka z dwóch półkoli. no chyba nieprawda bo dużo było by tych głuchych...

😂 😂
Też tak myślę. Ale z kolei chrześcijan za mało.  😂
Może to wędkarze?
Googlalem i tam wyszlo mi z kafeteri takie teksty:
"Ludzie, rybka na samochodzie oznacza że w razie wypadku kierowca
zgadza się na pobranie jego organów do przeszczepów."

"ciekawsze naklejki beda
miały osoby ,ktore zostały zatrzymane na jeżdzie pod wplywem alkoholu, na rok zabiora prawko , a nastepny rok beda jezdzily z naklejka ,,JEŻDZIŁEM PO PIJAKU", ale to narazie projekt " 😂

No ale kafeteria to nic pewnego... nadal nie wiem o co chodzi
cieciorka   kocioł bałkański
03 lipca 2009 10:10
ta... i po aucie skasowanym w wyadku beda dochodzic czy pobrac narzady czy nie i czy to sie tyczy również pasażera  😂
rybka na samochodzie jak krzyzyk na szyi ;]
Właściciel auto chce zademonstrować całemu światu, że jest Chrześcijaninem
(katolikiem zazwyczaj). Co ciekawe większość tych obrybionych jakoś chyba
nie słuchała kazań na których ksiądz mówił, że łamanie przepisów drogowych
to grzech :-D


rybka to na 100% dawca organów i dywagacje czy ksiądz, chrześcijanin, szaman czy inny świadek są bez sensu. w krajach europy (cywilizowanych inaczej) tak się przyjęło i już... a my jak widać żyjemy w katolandzie jak rybka to pewnie ksiądz... a rybka lubi pływać... jak mawia stare polskie przysłowie pozdrawiam

Różne wersje po googlach wędrują  🙂
Gillian   four letter word
03 lipca 2009 10:14
cieciorka, ja mam krzyżyk na szyi a to wcale nie oznacza mojego wyznania 🙂 więc różnie z tym bywa. 90% ludzi ma to naklejone, bo wtedy są bardzo COOL 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się