Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie

Potwierdzam. Ropa niby banalna sprawa, a potrafi się strasznie paprać. Moja wet zwykle mówi: po wyjściu ropy, zwykle ogarniają się do dwóch tygodni. Można być też trudnym przypadkiem jak my i skutki wyjścia ropy koronką i spustoszeń jakie poczyniła w kopycie odczuwać kilka miesięcy. Jeszcze kilka i mam nadzieję sprawa zostanie pożegnana wraz ze zrośnięciem całej puszki. 😉
nie wiem czy piszę w dobrym wątku, ale mam na oku konia 5 latka, wszystko fajnie oprócz tego że jedno przednie kopyto jest szpotawe, gdzieś od wysokości pęciny jest skręcone zauważalnie do środka. Macie doświadczenie z takimi kopytami jeśli chodzi o ew. ryzyko kontuzji? Wiem, że korygować w ty wieku nie ma co, ale zastanawiam się czy brać tego konia pod uwagę (wet mówi, że takie nogi w przyszłości mogą się odzywać, zwłaszcza podczas użytkowania sportowego).
Zawsze krzywe konie są bardziej podatne na kontuzje, z tego co ktoś pisał szczególnie na jedną nogę.
Skręcenie w stawie pęcinowym kopytami nie skorygujesz. Nic nie zrobisz. Można jedynie pilnować ściany, która będzie się odrywać o wewnętrznej stronie.
Nam wyszło w rowku przystrzałkowym. Między strzałką a kątami. Ale kon praktycznie nie obciąża nogi i asekuruje ją

Ja bym brała weta aby to otworzyć. Skoro koń nie staje na nogę, to ropień tam nadal jest i może być różnie...
Weterynarzy mieliśmy już trzech. I za każdym razem inna diagnoza. W związku z czym kulawizna juz sie ciągnie ponad dwa tygodnie. Diagnoza nr 1 i wet nr 1 - uszkodzenia kaletek, poszły leki. Kulawizna utrzymywała się więc wet nr 2 i diagnoza nr 2 - naderwanie ścięgna zginacza głębokiego, poszły leki. Kulawizna. Wszyscy skupili sie na spuchniętym stawie pecinowym. Dopiero wet nr 3 zasugerował ropę w kopycie. I faktycznie, po pogrzebaniu w nim wyszła ropa w rowku przystrzałkowym. Koń stoi w bucie z rivanolem od wczoraj. Tudzież wczoraj około południa ropę zlokalizowaliśmy. Obecnie na pewno jest lepiej niż po poprzednich diagnozach i leczeniu. Ale ja bym chciała szybkiego efektu a to tak się nie da. Nadmienię ze mieszkamy na zadooopiu i pomiędzy tymi trzema konsultacjami były jeszcze telefony do dwóch weterynarzy, którzy odmówili przejazdu bo za daleko i do jednego konia jechać nie będą.
może ropa spenetrowała tkanki miękkie już i stąd tak długo to trwa. Druga sprawa - może coś się wbiło i siedzi dalej? RTG robiliście?
Rowek przystrzałkowy to bardzo głupie miejsce jeżeli chodzi o ropę.
Jeśli od razu po zejściu ropy nie widać wyraźnej poprawy pomyślałabym o antybiotyku. Mój pierwszy koń miał tendencję do ropni i zwykle oprócz działania miejscowego (otwierałam, poszerzałam i dezynfekowałam miejsce ujścia 2-3 razy dziennie, żeby się nie zasklepiło i koniecznie wymuszony ruch - mechanicznie wspomaga usuwanie ropy) trzeba było wkraczać z ogólnym.
I pewnie z okazji diagnozy 1 i 2 dostał jakieś leki przeciwzapalne, a one raczej nie pomagają ropie dojrzeć i wyjść, tylko wydłużają zabawę.  🙁
I pewnie z okazji diagnozy 1 i 2 dostał jakieś leki przeciwzapalne, a one raczej nie pomagają ropie dojrzeć i wyjść, tylko wydłużają zabawę.  🙁


Trochę nie na temat ale opisy przypominają mi moją batalię z zębem. Wyszłam od stomatologa po borowaniu i następnego dnia, ból w policzku prawie urwał mi głowę. Wróciłam do stomatologa - stwierdziła, że to na pewno nie ten ząb tylko zatoka, wysłała mnie do laryngologa. Laryngolog dał mi na tydzień anybiotyk - bóle się z zmniejszyły ale nie przeszły. Po tygodniu drugi laryngolog stwierdził, że to jednak ząb. Bóle miałam takie, że spałam z butelką lodu na policzku i brałam regularnie ketonal a i tak nie dało się ze mną porozmawiać. Kolejny stomatolog stwierdził na szczęście, że po tych antybiotykach badania obrazkowe nie pokażą ropy i zaczął mi po kolei rozwiercać zęby. Przy 3-cim zębie pojawiła się ropa. Po tej hecy, dochodziłam do siebie dwa razy dłużej niż by to było normalnie. Stąd dochodzenie do siebie konia anyann też może dłużej potrwać niż normalnie bo jest szansa, że on ma tam obolałą rozpierduchę. Ropa bez ujścia to jest potworny ból, tak dla człowieka jak dla konia, a już szczególnie w obciążanym kopycie.
anyann, ja jestem specem od rop 😀 Mój koń nawet wylądował w klinice, bo nasz ówczesny wet rozłożył ręce. Dowalił antybiotyk, który ropę trochę wstrzymał ale nie do końca. Koń kulał 3 tygodnie. Jeśli po znalezieniu ujścia po 2-3 dniach koń nie będzie praktycznie czysty to zaczęłabym się martwić. Na pewno RTG żeby wykluczyć czy tam już jakiś większych zmian nie ma (u nas pojawiły się obrączki kostne)
Nie ma się co oszukiwać. U nas na pewno bałaganu narobiły trochę błędne diagnozy. Bo raz, że mamy poślizg czasów. A dwa leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i na początku antybiotyki przyćmiły objawy ropy
anyann, a RTG zrobione? Na pewno nic nie jest wbite w kopyto głęboko?
Zdjęcia robiliśmy dziś. W rtg wyszedł ropień. I nawet nie jakiś mega wielki tylko że w nie fajnym miejscu bo pod strzałką od strony piętek. Lecimy na antybiotyku i przeciwbólowych
nie wiem czy piszę w dobrym wątku, ale mam na oku konia 5 latka, wszystko fajnie oprócz tego że jedno przednie kopyto jest szpotawe, gdzieś od wysokości pęciny jest skręcone zauważalnie do środka. Macie doświadczenie z takimi kopytami jeśli chodzi o ew. ryzyko kontuzji? Wiem, że korygować w ty wieku nie ma co, ale zastanawiam się czy brać tego konia pod uwagę (wet mówi, że takie nogi w przyszłości mogą się odzywać, zwłaszcza podczas użytkowania sportowego).

Znajoma ma kobyłę szpotawą na oba przody. Koń bardzo dobrze sobie radzi jest tylko kuta na przód, nigdy żadnych problemów z tym defektem związanych. Klacz po niej nie ma takich problemów z kopytami. Ludzie też mają stopy szpotawe i jakoś sobie radzą 🙂
Zdjęcia robiliśmy dziś. W rtg wyszedł ropień. I nawet nie jakiś mega wielki tylko że w nie fajnym miejscu bo pod strzałką od strony piętek. Lecimy na antybiotyku i przeciwbólowych


Czemu na przeciwbólowych, ech nie moge z tymi wetami. Będziecie miec druga podeszwę potem. Kon chociaż w rivanolu stoi?
stoi, stoi, a Ty w tę sobotę (niedzielę ?) brałas udział w jakichś konsultacjach kopytowych? to chyba przeciwzapalny jednak był
Tak, brałam 😉

No przeciwbólowy/przeciwzapalny to to samo. Z mojego doświadczenia (i nie tylko mojego, bo z kim nie gadam z kowali/strugaczy/fizjoterapeutów) - bardzo często robi się druga podeszwa, jeśli sie je zastosuje przy ropniach/podbiciach. Nie umrze od tego koń, ale byłoby szybciej po problemie bez przeciwzapalnych i na przyszłość radzę unikać, tylko lecieć z okładami z rivanolem i w miare możliwości puścić konia na padok (jeśli jest w stanie się poruszać). Wiadomo, różne są przypadki, czasem właśnie sie antybiotyk wdraża, czasem się otwiera ropień, czasem absolutnie nie, wszystko zależy. Ale przeciwzapalne - więcej z nimi potem problemu, bo korzyść tylko chwilowa, a ostatecznie dłuższy czas trwania kulawizny.
ja też uważam, że p.zapalny w tym przypadku to bez sens. W końcu wszystko się goi na zasadzie zapalenia.
No przeciwbólowy/przeciwzapalny to to samo.


Nie, to nie zawsze to samo.

Nie umrze od tego koń


Pewnie nie umrze, ale ból potrafi być tak koszmarny (dobrze tu Alaska porównała do ropnia pod zębem - kto miał (nie)przyjemność przeżyć ten wie - ketonal to sobie można... do nosa włożyć; mi tramal trochę pomagał na góra 3 godziny), że czasem warto przynieść zwierzęciu ulgę a nie znęcać się (bo według mnie to podchodzi pod znęcanie). A poza tym jeśli uspokoimy reakcję bólową jest większa szansa, że zwierzę zacznie się więcej ruszać i ułatwi oczyszczanie ropnia.
Myślę, że to dużo zależy od sytuacji. Moja wet też jest przeciwna dawaniu przeciwzapalnych na ropę. Przechodziłam z koniem rop kilka w jednym kopycie i zawsze butek, spacery/padok, ale raz dostał i przeciwzapalne i antybiotyk. Jak ropa postanowiła wyjść koronką, otworzyło się ujście z kawałkiem mięsa na wierzchu, spuchła cała pęcina, a koń podskakiwał na 3 nogach i nie był w stanie wyjść z boksu nawet.
SzalonaBibi - ale standardowo weci dają przeciwzapalne, które działają jednocześnie przeciwbólowo.

I one nie pomogą na ból w czasie ropy, może chwilowo bedzie troche lepiej, no ale wlaśnie, kto miał ropnia wie jaki to jest ból i że przeciwbólowe nic nie dają - w kopycie dodatkowo jest taki problem, że ropie nie jest łatwo wyjść przez twardy róg. I przeciwzapalne sprawiają, że się to ciągnie dłużej, często też dochodzi do powstania drugiej podeszwy. Konie leczone przeciwzapalnymi podczas ropy potrafią kuleć potem tygodniami - zupełnie niepotrzebnie.
W takim przypadku jak opisuje Alaska jest to to zasadne. I zawsze trzeba przemyśleć co robić jak ropa nie wyjdzie szybko - zwykle się wtedy otwiera. Ale przeciwzapalne? Serio, to robi zwykle tylko problemy i wielu wetów się ze mną zgodzi, podobnie jak kowali.

(edit - aczkolwiek ropa w kopycie to temat rzeka, czasem wcale nie taka łatwa do diagnozy i nie zawsze postępuje się 'standardowo' - ale ja widuję takie spustoszenia po leczeniu ropni przeciwzapalnymi i ta długi okres dochodzenia do siebie koni, że jestem na nie).
no niestety, człowiek woła weta, żeby pomógł. No ale tu jak z lekarzami, nie każda diagnoza jest trafna. my mamy poślizg przez właśnie błędne diagnozy.
Na co zwrócić uwagę kowalowi przy takim pęknięciu? Jak widać kopyto całe się posypało, a następną wizytę kowala mamy dopiero za jakieś dwa tygodnie, wzywać specjalistę na już czy za dużo z tym się nie zrobi jak koń i tak zakuty na okrągło?
Equlgrav To jest zwarta podkowa? Masz zdjęcie od spodu? Wydaje się zdecydowanie za krótka.
Equigrav a koń ma tylko to jedyne pęknięcie?

I nawiązując do tego zdjęcia - czy ktoś był kiedyś świadkiem, żeby nacinanie nad pęknięciem (nadpiłowanie w poprzek) dało kiedyś pozytywny rezultat? Tyle razy widziałam taki myk robiony przez kowala i pęknięcia nic sobie z tego nie robiły...
k2arola tylko to jedno, jak go kupowałem miał już w tym miejscu ślad po takim samym pęknięciu
lukaszpodkuwacz wieczorkiem podeślę zdjęcia od dołu
k2rola, bo nie tędy droga.
Nacięcie nic nie da, bo to jest tylko próba zlikwidowania skutków bez ogarnięcia przyczyn. Kopyta pękają przy za długich, przerośniętych ścianach. Tylko częste i poprawne werkowanie może pomóc.
Kucie też nie pomaga.
[quote author=Cień na śniegu link=topic=1198.msg2670180#msg2670180 date=1491821899]
k2rola, bo nie tędy droga.
Nacięcie nic nie da, bo to jest tylko próba zlikwidowania skutków bez ogarnięcia przyczyn. Kopyta pękają przy za długich, przerośniętych ścianach. Tylko częste i poprawne werkowanie może pomóc.
Kucie też nie pomaga.
[/quote]

Wszystko prawda, poza jednym - prawidłowe podkucie jak najbardziej pomaga, szczególnie kiedy trzeba zdecydowanie odbarczyć przeciążoną ścianę i przenieść podparcie gdzie indziej.
To, że koń ma francuza również może również wpływać na pękanie?
Może. Pęka przeciążona lub zbyt długa ściana. Najpierw trzeba zrównoważyć kopyto werkowaniem, odciążyć miejsce pękania. Można się wspomóc odpowiednim podkuciem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się