rozmowy o niczym

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 marca 2019 10:55
Ascaia, no ja swego czasu tachałam papiery do domu, albo siedziałam 5 godzin dłużej w pracy bez wypisywania nadgodzin, więc i bez prawa ich odebrania, na wizje jeździłam swoim autem - bo szybciej i więcej upchnę na jeden wyjazd. Jak poprosiłam o ryczałt na paliwo to usłyszałam, że histeryzuję (dokładałam 200 zł do paliwa, więc z wypłaty 1700 robiło się 1500). Przestałam brać rzeczy do domu - robią się zaległości, dostaję ochrzan, ale odbijam piłeczkę pytaniami kiedy w takim razie kogoś zatrudnią, żeby zabrał dodatkowy zakres (po 1,5 roku słuchania, że już niedługo w ciągu tygodnia ogłosili konkurs jak zapowiedziałam szefowi, że zaczynam starać się o dziecko. Dziewczyna przyszła w sierpniu i po okresie próbnym ZWIAŁA, a miała tylko 1/4 tego co robiłam). Na ryczałt usłyszałam, że pieniędzy nie ma - jak zaczęłam blokować kierowcę i auto na swoje wizje po kilka godzin dziennie, albo brać bilety i jeździć busem - i w ciągu godziny robiłam jedną wizję zamiast pięciu to się kasa na ryczałt znalazła i nawet 100 zł podwyżki ....
O! też się nauczyłam już jak najmniej korzystać ze swojego auta. Jest samochód firmowy, taksówki, kurierzy, itd.
Ale zaległości nie narobię. Tak jak pisałam wcześniej - impreza jest albo jej nie ma. Ok, może można zawalić... no np. catering, nie umówić czy coś tego typu. Wtedy i tak trzeba rozwiązać to w tym momencie gdy już są uczestnicy/artyści, więc jest jeszcze większy stres.
Jak nie minie termin na składanie wniosku to minie, nie to że dostanie się mniej kasy czy coś w tym stylu, tylko szansa na kasę mija bezpowrotnie.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 marca 2019 11:29
Ascaia, mnie też teoretycznie zajęcie sprawą nie powinno zająć więcej niż miesiąc - dwa, ale cóż. Ja mam ok. 500 spraw w ciągu roku (gdzie jest wszczęcie, wizja, zakończenie i decyzja), a np. narzekająca na ilość pracy osoba ma spraw 20 w ciągu roku. Mogą mnie zwolnić w ramach kary, ale jakoś nie zwalniają, bo nikt tego zakresu nie weźmie  🥂

edit: kiero co prawda próbowała mnie straszyć, że pójdzie do informatyków, żeby zweryfikować co robię, ale chyba nic nie znalazła poza artykułami branżowymi  😤
Ascaia, a nie myślałaś, żeby zwyczajnie "zachorować" w czasie kiedy będzie trzeba najwięcej pozałatwiać? Tak, żeby szef zobaczył ile robisz?
A druga sprawa mnie zastanawia jakie argumenty dałaś za podwyżką, bo skoro usłyszałaś: "zwierzaki to fanaberia" to znaczy, że one były argumentem? Bo jeśli tak, to szczerze ale ja bym chyba na taki argument powiedziała nie (na argument "mam dzieci" też bym powiedziała nie). Wiem, że zarabia się na życie prywatne, ale dla mnie pracodawca płaci za pracę i to jakie masz życie i na co sobie pozwalasz to twoja sprawa, natomiast jesli pracujesz dobrze i ponad normę to to jest argument na podwyżkę.
Argumenty dla podwyżki powinny być tylko ze sfery zawodowej: obowiązki przekraczają obecne stanowisko, doskonałe opinie nt naszej pracy, chęć rozwoju itp
Jeśli ktoś po prostu dobrze pracuje, to po prostu wykonuje swoją pracę...  i za to ma wynagrodzenie 😉 podwyżka czy awans jest wtedy, jak robimy coś ponad nasze stanowisko i obowiązki - konkretne cyfry, tematy, zagadnienia. Z perspektywy i pracownika i aktualnie kierownika, zawsze w ten sposób miałam argumentowane chęci podwyżki.

Życie prywatne niestety nie ma wpływu na pracę, dla mnie tekst o zwierzakach nie jest podstawą do podwyżki, tak jak pisze dobby

Ja szczerze podziwiam ludzi, którzy pracują z pasji, dostając za to psie pieniądze - naprawdę! Jeszcze będąc na studiach chciałam pracować w labie albo iść na doktorat, nawet zaczęłam studia 😉 ale po przeanalizowaniu sytuacji na rynku oraz mojej przyszłości na tym dr i później, stwierdziłam że mnie po prostu nie stać na takie życie. Na uczelniach w mojej wyuczonej branży zarabia sie grosze, pewnie jakbym miała 2tys na rękę to można byłoby mówić o wielkim sukcesie, bez gwarancji na zatrudnienie po skończonych studiach w wieku 29-30lat  🤔wirek:
Absurd, niestety. Zrezygnowałam z pracy naukowej, mimo że byłam dość konkretnie wkręcona i teraz pracuję... w sklepie i nie zamierzam sie ruszać z handlu, mam nadzieję ze za rok uda się objąć stanowisko koordynatora.
No a wzrost kosztów życia nie jest argumentem? Jeśli się przez np 8 lat otrzymuje to samo wynagrodzenie, to po tylu latach staje się ono nieprzystające w stosunku do kosztów życia które urosły przez lata
Wynagrodzenia powinny rosnąć wraz z kosztami życia, ale wiem ze to jest idylla...  😉
Natomiast jeśli przyszedłby do mnie pracownik i chciałby podwyżkę tylko z uwagi na wzrastające koszty życia, a wypełniałby swoje obowiazki w zakresie absolutnego minimum, to nie widzę podstaw do podniesienia wynagrodzenia.
Dwie strony wstecz...

Potrzebami życiowymi też, ale przede wszystkim stażem pracy, zaangażowaniem, ilością dodatkowych obowiązków spoza oficjalnego zakresu działań, przynoszeniem do firmy dodatkowych środków finansowania, itd. Taka prawda, że robię kilka rzeczy, których nikt inny w firmie nie robi - i są to właśnie zadania spoza mojego zakresu zatrudnienia. A i w ramach zakresu zatrudnienia robię bardzo dużo, bo jestem zaangażowana we wszystkie projekty naszego działu (a nasz dział ma najwięcej projektów ze wszystkich działów firmy), bo projekty w które jestem zaangażowania gromadzą tłumy, itp, itd.
Ascaia śledzę wątek, jestem na bieżąco 🙂  Tak jak pisałam, naprawdę podziwiam Cię za pasję i zaangażowanie w zawód mimo ewidentnego niedocenienia.
Nie masz w swoim mieście możliwości zmiany placówki ? Z Twoim doświadczeniem spokojnie mogłabyś obrać stanowisko menadżera czy dyrektora artystycznego, coś w ten deseń.
tunrida, gdybym przez 8 lat nie otrzymała ani jednej podwyżki ze względy na inflacje to już dawno zmieniłabym firmę, tylko że u nas takie rzeczy idą odgórnie, więc może inaczej na to patrzę. Nigdy nie dałabym wzrostu kosztów życia jako argument do podwyżki - dla mnie płaca jest za moją pracę i tylko moja praca decyduje o moim wynagrodzeniu, to tak jakbym poszła do fryzjera i usłyszała "cena usługi wzrosła, bo mi się dziecko urodziło".  Gdybym takie coś usłyszała to raz, że bym fryzjera wyśmiała, a dwa że nigdy bym tam nie wróciła. Ale gdyby ten fryzjer powiedział "cena usługi wzrosła, bo ma Pani dodatkowo masaż skalpu" to zapłaciłaby i podziękowała. 
Co do zmiany pracy - w Lublinie wielkiego wyboru nie mam. Poza tym... no nie chcę porzucać swoich projektów.


Są dwie podobnej wielkości instytucjeww. Jedna ma zatrudnienie na full. W drugiej jest atmosfera bardzo zła, aktualnie trwają przetasowania pod kątem politycznym. Teatry też są niestety upolitycznione. Moja instytucja jest najprężniej działającą. (najwięcej pracowników, najwięcej projektów)
Firm eventowych prywatnych też nie ma zbyt wiele. Właściwie na palcach jednej ręki policzyć, stare ekipy. Poza tym zajmują się wąskimi działkami kultury. Lubię duże wydarzenia, dają mi adrenalinę, ale też bardzo lubię te mniejsze edukacyjne projekty, wspomnianą pracę u podstaw.


dobby, ale gdy ten fryzjer mówi Ci, że cena wzrosła, bo wzrosła cena wynajmu pomieszczeń, opłaty za wodę i prąd? Bo to raczej o ten aspekt chyba chodzi Tunridzie. 
Ascaia, ale koszt lokalu czy wody i prądu to tu jest koszt świadczenia usługi, więc wlicza się w cenę usługi, a nie koszt prywatnego życia.
Martita   Martita & Orestes Company
30 marca 2019 18:12
Ascaia A inne miasto? (Nie wiem czy masz swoje mieszkanie czy wynajmujesz i jak bardzo jesteś "osadzona" w Lublinie) Albo jakaś praca zdalna?
Ascaia, a coś podobnego, innego, jeżeli nie dokładnie taka sama placówka? Dlaczego się tak bronisz przed spróbowaniem? Wiem, że masz projekty które kochasz i tak dalej, rozumiem, ale z drugiej strony... Czy firma walczyła by o Ciebie tak, jak Ty walczysz o nią? Chyba nie. Szkoda Twoich nerwów, pracy za grosze i nieprzyjemnego otoczenia. Tak naprawdę, jeżeli jest tak kiepsko jak piszesz, to jedyna opcja to zmiana pracy, bo nie wierzę, że coś się zmieni w obecnej.
dobby, ktoś kto pracuje sam na siebie, na firmę pokrywa koszty utrzymania lokalu. Zarobić musi na eksploatację swojej działalności i na swoje życie prywatne. To się jedno ze sobą wiąże.


Martita, Lublin, Lublin i tylko Lublin. 😉 Kocham to miasto, jest idealne pod wieloma względami. A mniej emocjonalnie, za to racjonalnie. Mieszkanie kupione, ale to można sprzedać. Ale rodzice, którzy mają tylko mnie jedną. I konie, których nigdzie indziej za takie pieniądze nie utrzymam.
W dodatkową pracę zdalną celuję. Chociaż aktualnie, dokładnie w obecne dni, mam po czubek (jeśli chodzi o czasochłonność) dodatkowej pracy domowo-komputerowej, choć zlecanej "zza miedzy" czyli od ludzi z Lublina.


fin bronię się, bo... jestem beznadziejnie sentymentalna. 😉 Nie chcę zmieniać pracy. Liczę na cud i refleksję zwierzchników. A bardziej przyziemnie myśląc celuję w dodatkową zdalną pracę.
Martita   Martita & Orestes Company
30 marca 2019 20:00
Ascaia A praca zdalna gdybyś przestawiła się tylko na nią? Jakbyś się spieła, dała byś radę? Obszary kulturowe to zupełnie nie moja bajka, nie znam stawek, rodzaju zleceń więc szukam trochę po omacku. Z tego co piszesz to jest impas, bo lubisz swoją pracę i chcesz to wykonywać ale zwierzchnicy Cię nie doceniają a nie masz możliwości zmiany placówki. Sama musisz wybrać czy bardziej zależy Ci na tej konkretnie pracy i przełkniesz to, że jesteś niedoceniana i nieodpowiednio do własnego wkładu wynagradzana czy zmieniasz pracę na mniej pasjonującą ale z lepszą kasą. Niestety ale nie liczyłabym na cud zmiany w zwierzchnikach. Im pasuje jak jest i musiałabyś mocno zawalczyć o zmiany ale to w pewnych aspektach kłóci się z Twoją naturą. Uważam, że czasami mocne trzaśnięcie drzwami (metaforyczne lub nie) w odpowiednim momencie jest na wagę złota.
Chyba bardziej mi zależy na tej konkretnej pracy. Chociaż bez pieniędzy trudno żyć. Ale rozważam ewentualnie sprzedaż auta.
Martita   Martita & Orestes Company
30 marca 2019 20:27
To teraz kolejne pytania dla samej siebie, czy ta praca daje Ci takie pozytywne emocje, że warto tak dużo dla niej poświęcać? Czy ma więcej plusów? Za ile/czy w takim towarzystwie się wypalisz?
W pracy spędzamy mnóstwo swojego czasu, świetnie, że pracę lubisz, że masz ideę ale czy to wystarczająco dużo aby przechylić szalę? Już nawet nie czy a kiedy praca dla idei przestanie wystarczać bo jeść trzeba? Czy wtedy pracą zdalną załatasz swój budżet bez wyniszczenia siebie?

Sama szukałam pracy, którą będę lubić, ale dla mnie aspekt finansowy jest tak samo ważny bo daje niezależność finansową i wolność. A tej oddać nie umiem.
Czy wszyscy są dziś zajęci realem? Nie mam co czytać przy jedzeniu. Niech ktoś coś popisze.  😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 marca 2019 13:10
tunrida, mnie kot wyciągnął na balkon i nie chce wracać  😵
efeemeryda   no fate but what we make.
31 marca 2019 14:20
A ja robię zakupy, udało mi się ogarnąć dwie pary butów na promce i moja wewnętrzna Grażyna jest w euforii  😍
O tak. Też wpadliśmy do galerii. Mąż chciał buta ale ma jakieś swoje wymagania i nic nie znalazł. Ale promocji dużo. Nic tylko grzebać i kupować. Pokaż co kupiłaś!!  🙂
Martita   Martita & Orestes Company
31 marca 2019 15:27
Ej namówiłyście mnie, idę i ja popatrzeć za butami. Chociaż mam duże wymagania i skończy się ratowaniem tego co mam w szafie. Znalazłam jedne buty, chińskie podróby no ale wyglądowo mi bardzo pasują. Jakbym wiedziała czego to podróby to bym szukała oryginalnych (bo tutaj podejrzewam, że jakość tej niby-skóry aż piszczy). A może ktoś z was wie?

Fajna opcja. Sportowe i teoretycznie wygodne a pasujące do elegantszych ciuchów. Sama bym chciała coś w tym stylu tylko ładniej wykonane.
Martita   Martita & Orestes Company
31 marca 2019 16:01
tunrida To jest nas dwie! Jak coś znajdziesz o daj info  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
31 marca 2019 16:27
Już pokazuje, nie wiedziałam czy eleganckie czy bardziej sportowe, ale udało się z korzyścią upolować dwie pary  😁
Miały być eleganckie na obcasie i sportowe płaskie, cóż, wyszło na odwrót  😂



Udane zakupy tak czy inaczej. I to najważniejsze. I wazne żeby potem nosić.
Ja sobie czasami nakupuje ciuchów czy butów a potem w nich nie chodzę, bo za mało wygodne i nie chce mi się w nich potem męczyć. Szafy ciuchów a ja i tak chodzę w tym samym na pół sportowo.
efeemeryda   no fate but what we make.
31 marca 2019 16:43
W sklepie wydawały się wygodne, dziś i jutro będę testować, serio brakowało mi butów typowo na wiosne, kiedy za ciepło już na botki, a jednak za chłodno na baleriny  😅
Hahaha ja mam to samo, ostatnio sprzątałam szafę - ile ja mam ładnych sukienek, bluzek, koszul, sweterków! Połowy chyba nigdy na siebie nie ubrałam, ale były takie ładne, że kupiłam  😂
A na codzień: eee dżinsy i koszulka, można lecieć  😁
martita te co znalazłaś są na allegro za 28 zł.  😂 więc faktycznie pewno i wykonanie i jakość i trwałość taka jak cena. Z drugiej strony jeśli nie mierzi cię ich wygląd to w Biedronce na poranne zakupy wydasz więcej.  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się