"Nie ogarniam jak..."

Mnie też śmieszy ten szał na komunię, ale z drugiej strony rozumiem, że dzieciaki nie chcą być gorsze od rówieśników. A od prezentów i imprezy rodzinnej jeszcze nikt nie umarł  😂. Dla nich to atrakcja jak każda inna. Trudno wymagać od dziecka w wieku szkolnym rozumienia tajemnic wiary i śmieszy mnie, gdy ktoś tego oczekuje  😁. No chyba, że dziecko z mocno religijnej rodziny i od małego ma wbijane do głowy te wszystkie dogmaty. I to chyba problem katolików, nie laików, że ich święto stało się elementem tradycji, dla wielu obdartym z religijnego podtekstu  😀iabeł:. Taka trochę masówka, a nie ceremonia dla wybranych...
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 maja 2017 12:16
Jako alternatywę komunijną dla tych, którym nie po drodze z KK polecam Postrzyżyny-Zapleciny.
efeemeryda   no fate but what we make.
25 maja 2017 12:16
ja nie mialam nic absolutnie wbijane do glowy przez rodziców, a było to dla mnie ogromne przezycie religijne i dalej uwazam, że tym powinno być choć obecnie jestem najdalniej jak się da od wiary wszelakiej.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
25 maja 2017 12:49
ja nie mialam nic absolutnie wbijane do glowy przez rodziców, a było to dla mnie ogromne przezycie religijne i dalej uwazam, że tym powinno być choć obecnie jestem najdalniej jak się da od wiary wszelakiej.


U mnie tak samo.
Ale wkurza mnie hipokryzja z obchodzeniem świąt przez ateistów, bo ,,to tradycja", a wkurza ich powieszony krzyż w urzędzie
Dementek, to Cię powkurzam, bo jestem ateistką (bez chrztu i komunii) a święta obchodzę bo to dla mnie święta rodzinne, kompletnie nie religijne. Zarówno Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc to święta wywodzące się z wierzeń pogańskich, zatem jak najbardziej można mówić o tradycji sięgającej czasów zanim Chrześcijanie wtłoczyli plemionom polskim do głów religię (przy pomocy mieczy i ognia ale to temat na inną dyskusję)... Ateiści tacy, jak ja nie są hipokrytami. Nie twierdzę, że świętuję narodziny "Pana" (który notabene urodził się wiosną, ale łatwiej było dopasować termin świat pogańskich), gdzie tu zatem hipokryzja? Co złego jest w spotkaniu z rodziną przy wspólnym posiłku i życzeniu sobie wszystkiego dobrego na kolejny rok? Co złego jest w przyjemności dawania prezentów, czy dekorowania pogańskiego drzewka (choinka nie wywodzi się z religii chrześcijan ) Gdzie tu jakieś zakłamanie (tak rozumiem hipokryzję)?  🤔
Bo to już nie jest praktyka religijna, a kulturowa. I nie ma w tym nic dziwnego. Tak samo, jak można w pewnych kręgach, grupach etnicznych obchodzić swoje pogańskie zwyczaje, a mimo to być oddanym katolikiem. Nie ogarniam, Dementek, właśnie tak jest, właśnie dlatego, "bo tradycja". Poza tym oddani chrześcijanie świętują mając w domu pogańską choinkę chociażby, to czemu poganie czy zwyczajni ateiści nie mogliby świętować jedząc 12 potraw czy tam mając sianko pod obrusem?
Co do komunii to inna historia, ale żeby "Boże narodzenie" już tak tutaj pod kątem hipokryzji roztrząsać, to nie ogarniam 🤣
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
25 maja 2017 14:54
Ja niby po sakramentach i prędzej bym się określiła agnostykiem niż ateistą ale Boże Narodzenie obchodzę z przyjemnością (poza dzieleniem się opłatkiem) i traktuje jako święto rodzinne i cóż uwielbiam magię tego święta, śnieg, rodzinę, kolędy, choinkę i wszelkie ozdoby, natomiast Wielkanoc dla mnie świętem nie jest, obchodzę bo jestem dosłownie do tego zmuszana, kompletnie tego święta nie czuje, wręcz jest dla mnie mocno upierdliwe.
BASZNIA   mleczna i deserowa
25 maja 2017 17:46
A ja powtarzam, bo chyba umknęło....
Nie roztrzasam w charakterze hipokryzji OBCHODZENIA świat dla tradycji,  tylko CZEPIANIA SIĘ O KOMUNIE PRZY JEDNOCZESNYM OBCHODZENIU ŚWIĄT samemu. Zwłaszcza,  że takie dziecko w tym momencie z reguły faktycznie jest wierzące.
Jesli wziac pod uwage statystyki przytoczone przez Julie, to tych dzieci na komunii powinno byc stosunkowo niewiele. U mojej corki w szkole to bylo 100% drugich klas 😉

Okropne to przesciganie sie kto z komunii zrobi przyjecie na skale wesela, wiecej kasy wyda, wiecej prezentow da. Fuj. Takie to chrzescijanskie...

To poprosi takie ludzkie
Nie ogarniam serio...
Sytuacja następująca. Mój pierworodny stwierdził że swoje zabawki którymi już się nie bawi chce przekazać dla domu dziecka, albo dla szpitala.
No to zaczęłam dzwonić po okolicznych ośrodkach ( dwa domy dziecka, dwa szpitale, jedno hospicjum)
I wiecie co?? Nikt nie chce zabawek. Znaczy się chcą bardzo ale maja być nowe z metkami ( dwa domy dziecka tak mi powiedziały tłumacząc to że dzieci i tak są pokrzywdzone przez los i one wiedza że to są używki ,i używkami nie chcą się bawić ). Szpitale ładnie podziękowały, i stwierdziły że zabawek to mają w h.....j. A hospicjum dla dzieci odmowiło ot tak stwierdzając że bardziej przydadzą się pampersy, mleko , i inne produkty medyczne. a najlepiej to zrobić im wpłatę na konto.
Zrezygnowana zadzwoniłam do Centrum Zdrowia Dziecka ( do którego mam lekką ręka obecnie 100 km ) Jak Pani usłyszała że mam zabawki z radością odpowiedziała że w każdej ilości jedynie żeby były sprawne.
I wiecie co???  I pojadę bo dziecko chce samo oddać i chorym dzieciom powiedzieć dobre słowo.
A reszcie to się chyba w czterech literach poprzewracało
aszhar, ja oddawalam ubranka i zabawki do Domu Samotnej Matki i przyjmowali z wdziecznoscia.
Moja mama robila tez prezenty dla rodziny, w ktorej mama zostala zamordowana, a ojciec zostal z szostka dzieci- moja corka oddala dziewczynkom wszystkie swoje lalki Barbie. 🙂
to nie pierwszy raz słyszę o tych "metkach" w domach dziecka, może mają jakieś przepisy nowe??
Nawet jeżeli istnieją jakieś przepisy na przyjmowanie wyłącznie metkowanych zabawek to tak też powinno się tłumaczyć odmowę przyjęcia tych używanych a nie strzelać tekstem po, którym pozostaje wielki niesmak i niechęć do udzielania pomocy takim instytucjom. Ucierpią na tym tylko bogu ducha winne dzieciaki. Smutne to bardzo...  😤
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 maja 2017 21:26
Miałam w podstawówce dzieciaki z domu dziecka, przyjaźniliśmy się i często gadaliśmy, odwiedzałam ich też. I pamiętam, że one owszem, były wdzięczne że mają się czym bawić itd. ale jednak faktycznie pomimo tego czuły się "gorsze" bo nie każde z nich miało nowe zabawki. Bo do niektórych rodzice/dziadkowie/rodzina wpadali i kupowali nowe, ale inne nie miały tak fajnie. Więc do mnie argument domów dziecka trafia.
Jak nie to to są inne instytucje, które takie rzeczy przyjmą. Ale nie czułabym pretensji, że ktoś nie chce używanych rzeczy- przecież nie ma jakiegoś wymogu że musi chcieć.
Owszem, domy dziecka, oddziały szpitalne nie mogą przyjmować używanych zabawek/odzieży itp., ze względów higieniczno-profilaktycznych. To znaczy mogą, ale muszą je dezynfekować. Bywa, że niektóre placówki są przesycone zabawkami, za to brakuje innych rzeczy, uważam, że lepiej żeby wtedy faktycznie nie przyjmowały. Po pierwsze, przydadzą się komuś innemu, po drugie, ludzie, którzy musieliby zostać zaangażowani w przeglądanie, dezynfekowanie, odkażanie kolejnych, niekoniecznie przydatnych zabawek, mogą w tym czasie zrobić coś, co dla danej placówki będzie na dany moment bardziej konstruktywne. A jeśli nie mają nic, to wezmą i zajmą się tym jak trzeba 😉
CzarownicaSa, nie no wymogu nie ma. Tylko teraz wytłumacz dziecku które chce pomoc, ze jednak generalnie w nosie maja jego pomoc. Mi to tam lotto czy przyjmą czy nie, jak nie zechcą jedni to znajda się inni.
Mieliśmy zawieźć je dzisiaj. Po każdym telefonie Kuba się pytał czy już możemy jechać. Ano nie możemy.
Bo jedni chcą nowe , a inni generalnie chcą cos innego.
I wiesz co?? Dziecko przez dobra godzinę wertowało pudlo z tymi zabawkami. Oglądał każda i co chwile powtarzał ze nie sa zniszczone, ze wszystko działa i ze nie rozumie czemu nikt nie chce jego zabawek.
A mnie wuj jasny strzelał. Bo młodemu ewidentnie było przykro.
Nic w sobotę jedziemy do CZD.
Naboo dom samotnej matki tez brałam pod uwagę. Ale syn stwierdził ze tam dzieci maja mamy na nic nie chorują wiec nie sa biedne. Ot rozumowanie 7 latka
NaiiaF owszem co do pluszakow tak. Z reszta Pani z CZD mówiła ze pluszaki to nie. Natomiast jeżeli chodzi o plastik metal no problem w dowolnej ilosci.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 maja 2017 22:06
Ja bym wyjaśniła zwyczajnie- że po prostu nie każdy chce bawić się czyimiś rzeczami, nawet jeśli są w bardzo dobrym stanie i że to nie jest nic złego. Że jak jedna osoba nie chce to może druga zechce, nic straconego.
BASZNIA   mleczna i deserowa
25 maja 2017 23:01
Jesli wziac pod uwage statystyki przytoczone przez Julie, to tych dzieci na komunii powinno byc stosunkowo niewiele. U mojej corki w szkole to bylo 100% drugich klas 😉

No ale na dzieciach to chyba nikt badań nie robił, a to DZIECI idą do komunii, nie starzy, oczywiście zakładając, że ktoś dzieci pyta o zdanie ( jak ja). Moje były autentycznie przejęte i przeżywały. Skończyła się hossa szybko, ale w danym momencie nie szły do komunii dla prezentów i imprezy ( która zresztą była grillem na podwórku pod stajnią).
aszhar, ja do CZD oddałam wszystkie zabawki, bo moja mama tam pracuje i zanosiła. Książki, pluszaki, nie wiem jak z ubrankami, ale jest sporo dzieci bez rodziców, więc pewnie po wygotowaniu tez się przydadzą. Jedyne czego faktycznie nigdy nie nosiłam tam to pluszaki - i tu się nie dziwię. Pluszaków to nawet nowych nie chcą, to siedlisko zarazków i roztoczy. W jakimś konkretnym miejscu przyjmują te zabawki?
aszhar- a ja zgłębiałam temat niedawno. Bo..
Jest taka ekipa motocyklowa w mojej okolicy, która się szczyciła, że będzie zbierać pluszaki do domu dziecka. I tłumaczyłam im, że to zły pomysł! Domy dziecka nie chcą pluszaków!!! (może są jakieś pojedyncze, którym brakuje, na jakichś totalnych zadupiach) ale ogólnie domy dziecka są zawalone pluszakami. Bo to najłatwiej ludziom oddać. Zabawki też mają. Zwykle większość domów dziecka MA zabawki. Nie potrzebują. Bo to są takie czasy jakie są i tego jest tam w pytę!
Nie nosi się drzew do lasu. 🙂 Co z tego, że twoje używane drzewa są ładne? Tam zwykle są drzewa i kolejne nie są potrzebne. Fajnie, że twoje dziecko chciało pomóc. BARDZO szkoda, że poczuło się zawiedzione. Ale moim zdaniem, to twoja "wina'. Bo najpierw trzeba było zadzwonić i spytać, czy to w ogóle dobry pomysł!

Wiem, że jeśli chce się pomóc dzieciom w domach dziecka, to przede wszystkim tam potrzeba najróżniejszych środków czystości. Szampony, balsamy, kremy, pasty do zębów, dezodoranty, perspiranty, PAMPERSY. W tych domach często są już dzieci starsze, takie które chodzą do szkoły. Potrzebują przyborów szkolnych, bo nie mają. Ubrań potrzebują. Dzieci kiedy chcą mieć dezodorant, muszą z własnych pieniędzy których nie mają kombinować. Najbardziej się dzieci cieszyły  kiedy jakiś sponsor dał dzieciom bony na zakupy w Rossmanie. Bo kupiły to, czego potrzebowały.

Mamy takie czasy, jakie mamy. Nie ma takiej biedy jak kiedyś! , żeby dzieci cieszyły się z jakiejkolwiek zabawki. Co z tego, że waszym zdaniem ładna, niezniszczona itd? Dzieci żyją wśród normalnych dzieci i też chcą fajną komórkę, ładne modne ubranie. Dziwić im się? Twierdzić, że w tyłkach im się przewraca? W dzisiejszych czasach? A przede wszystkim, najbardziej, dzieci chcą zainteresowania.
Taka jest prawda.

Takie używane zabawki to... Może faktycznie jakiś dom samotnej matki? Na pewno jest wiele  bardzo biednych  rodzin. I na pewno Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie potrafiłby ci wskazać takie rodziny w potrzebie, gdzie są małe dzieci które baaardzo ucieszą się z zabawek. Ale nie domy dziecka w dużych miastach!
Potwierdzam to. Domy dziecka, a właściwie ich podopieczni zabawek potrzebują najmniej, bo tego rzeczywiście mają w bród. Ja oddawałam zabawki, książeczki, gry do żłobka, a potem do przedszkola, ale byłam też pytana o to, czy rzeczy mogą trafić do rodziny, gdzie dzieciaki nie mają za wiele i tam bardzo z tego się ucieszą. Decyzję, komu i co zostawiłam Pani przedszkolance.
W łódzkim Gajuszu (Hospicjum dla dzieci) podawana jest lista rzeczy, których potrzebują podopieczni i najczęściej są to środki higieniczne, kosmetyki, czasem ubranka, zabawki tylko w okresie BN, ale to wtedy też konkretne, wskazane przez dzieci w listach do ŚM. Kto chce pomóc może sobie wybrać coś ze swojego zakresu cenowego i zanieść. Uważam, że to bardzo rozsądne rozwiązanie, bo w takich miejscach pomoc też musi być mądrze zorganizowana.
aszhar rozumiem Twoje rozżalenie, bo niby skąd mogłaś wiedzieć, ale faktycznie czasy się zmieniły i teraz pomoc musi być bardziej celowana. Dziecku powiedz prawdę, że musicie dobrze poszukać dziecka, któremu zabaweczki się przydadzą, tak najbardziej. Z pewnością zrozumie. A może masz wśród znajomych lub znajomych znajomych kogoś kogo ucieszyłby taki prezent. Ja tą metodą też rozdałam trochę zabawek.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 maja 2017 07:50
To znaczy mogą, ale muszą je dezynfekować.

A zabawek z metką, prosto z Chin, takich które leżały w sklepie i były dotykane przez setki ludzi już nie? One są sterylne 😉 ?
No...nasze stare a fajne zabawki też poszły "po rodzinie", lub po znajomych w pracy.
aszhar, ja do CZD oddałam wszystkie zabawki, bo moja mama tam pracuje i zanosiła. Książki, pluszaki, nie wiem jak z ubrankami, ale jest sporo dzieci bez rodziców, więc pewnie po wygotowaniu tez się przydadzą. Jedyne czego faktycznie nigdy nie nosiłam tam to pluszaki - i tu się nie dziwię. Pluszaków to nawet nowych nie chcą, to siedlisko zarazków i roztoczy. W jakimś konkretnym miejscu przyjmują te zabawki?
W ZOO
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
26 maja 2017 09:45
Dyskusja głównie o zabawkach, ale dla tych, którzy mają do oddania również dziecięce ubrania czy pościel - polecam zacząć od lokalnego MOPRu, punktu PCK i Domów Samotnej Matki. Zabawki zawsze od nas przyjmowali, szczególnie w DSM, bo wypuszczając matki z dziećmi dają "wyprawkę" i prawie zawsze są braki.
majek   zwykle sobie żartuję
26 maja 2017 11:51
Apropos oddawania rzeczy, zawsze sie zastanawialam, czy w PL ma szanse zaistniec cos takiego jak charity shops w UK. Utarg z takiego sklepu idzie na konto fundacji charytatywnej. Do sklepu mozna przyniesc wszystko: zabawki, ciuchy, posciel, nawet kosmetyki  i meble (sa tez specjalistyczne np tylko meblowe). Dajac do sklepu mozesz sobie uwzglednic darowizne w rozliczeniu podatkowym (chociaz nie wiem, na jakiej zasadzie to dziala). Juz nie wspomne, ze mozna mnostwo fajnych rzeczy kupic (moje dzieci prawie nie dostaja nowych zabawek ze sklepu)
Co im sie nie sprzedalo, albo wiedza ze sie nie sprzeda - wystawia sie kolo smietnika na zapleczu i zawsze ktos to wszystko zgarnia.

A ja nie ogarniam na wesolo dzisiaj  🤣
w moim biurze pracuje wiekszosc starszych facetow, takich okoloemerytalnych (wielu z nich powinno juz tam byc). W tym miesiacu trzeba bylo zabookowac impreze swiateczna (wiem, troche wczesnie, ale jak sie chce miec cos do wyboru to trzeba wczesnie). Imprezy tematyczne. W zeszlym roku poszlismy na Blues Brothers (bylo super). W tym roku mozna bylo wybierac miedzy `Saturday NIght Fever' `Lata 90' 'Madness' i 'Spice Girls Tribute'

Zgadnijcie co wybrali  😵
Spice Girls  🤣
Ktoś kiedyś tłumaczył jak to wygląda z perspektywy dziecka z domu dziecka.
One nie chcą używanych zabawek po dzieciach które mają za dużo zbawek, mamę, tatę i dom.
To jest dla nich bolesne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się