"Hejterzy"

A ja pracowałam kilka ładnych lat w gastronomii, także za granicą i niemiłych sytuacji miałam może kilka...? Nie pamiętam konkretnie żadnej. Tylko jeden współpracownik zapadł mi w pamięć, taki kretyn, arab.
Praca kelnerki i barmanki kojarzy mi się bardziej z głupimi gadkami-szmatkami i z napiwkami niż z czymś niemiłym.
sklepach i tak dalej wywołuje u większości osób zdziczenie i zaskoczenie (jakbym w twarz komuś dała). ludzie zapominają czym jest zwykła uprzejmość i kultura.
Bez przesady, może nie wszyscy klienci proszą, dziękują etc. ale spora część jednak tak i nie spotkałam się z tym, żeby to wywoływało jakieś wielkie zdziwienie i 'olaboga'.
A buraki się wszędzie znajdą, wśród obsługujących też.
Ogólnie to moim zdaniem jak się do ludzi odnosisz to dostaniesz odpowiednią do tego reakcję i tyle. Jak zaczynasz agresją i darciem japy to nie licz, że ktoś potem się uśmiechnie i coś pomoże. Jak się człowiek uśmiechnie i poprosi to też jest inna rozmowa od razu.

Ale ogólnie taka postawa jest domeną ludzi aspirujących, którym nie wyszło, albo takich, którym wyszło, ale 'wieś' została bo móżdżek mały. Generalnie nie zauważyłam takiego zachowania wśród ludzi pewnych swojej pozycji, bo... nie mają takiej potrzeby po prostu, wiedzą na czym stoją, nie muszą niczego udowadniać. I doskonale wiedzą, że pewne zachowania nie przystoją.
Ja się pocieszam, że nie stałam się całkiem znieczulona przez kiepskie doświadczenia. Naprawdę potrafię być serdeczna dla sąsiadów/klientów/pracowników sklepów i punktów usługowych. Teraz pracuję na podobnym 'stanowisku', tyle że jestem barmanką, więc w pewien sposób 'więcej mi wolno'. Nawet względem prawdziwych chamów potrafię być, hm... uprzejma. Ale też jestem stanowcza, mimo wszystko nie pokazując jak się we mnie gotuje. A później to odchorowuję. W domu. Ale to może Kraków jest specyficzny... Dla mnie bardzo depresyjne miasto, ale ja w innych dziedzinach odszukuję przyjemności, raczej już nie w chodzeniu po knajpach. W lesie jest przyjemnie  🤣
Ta 'płochość' mi niestety przeszkadza, gdy mam podstawy do własnych roszczeń. Np nie potrafię wprost powiedzieć pani dzwoniącej z Play'a po raz (dosłownie) piętnasty, że naprawdę nie jestem zainteresowana przedstawianą przez nią usługą. Bo gdzieś tam w głowie mam, że pewnie sporo osób musi ją gnębić za to w jaki sposób pracuje, a jakoś musi zarabiać na życie. No ale każdy ma swoje zboczenia.
W pełnych jadu dyskusjach staram się nie uczestniczyć. Słowo pisane nie jest moją domeną i nie potrafię przekazać emocji/uczuć w sposób trafny, który zostanie odpowiednio odebrany. W tych pozornie spokojnych dysputach też sobie przestałam radzić. Chyba niestety 🙁
Dzięki temu zjawisku (i pewnej trzeźwej odpowiedzi na r-v) pojęłam, jaki jest świat - właśnie taki i zawsze taki był. Tylko kilka pokoleń wzrosło we mgle romantyzmu i idealizmu. I im/nam jest źle 🙁
Drapieżność i nienawistność jest w naturze tej ziemi - w walce o przetrwanie. Jest w ludzkiej naturze. Ciągle zadaję sobie pytanie: czy wszystkie zasady dobrego wychowania, współdziałania, systemy moralne - są tylko po to, żeby były liczne stada owiec do strzyżenia? Przez tych, którzy idee mają w d*? Którzy po trupach pilnują własnej korzyści (nic to, że ułudnej)?
Nietzche się kłania.
Ale co tam - za późno, żeby zostać drapieżnikiem. I żal tego całego piękna (po co komu piękno? 😉)
Trafiłam ostatnio na takiego hejtera, jak puknęłam mu z tyłu Tico. Pojechałam "na blondynkę", machałam do znajomych na chodniku, pech chciał, że Tico się postanowiło zatrzymać.
Słuchajcie! Jakbyście widzieli gościa, jak wypadł z auta! Centralnie do bitki od razu! Serio, chciał mnie prać! Na szczęście zachowałam tyle spokoju, że nie dałam się sprowokować, a poza tym nic się nie stało (aż się zdziwiłam po puknięciu Tico Fronterą  😁 ), więc gość jeszcze bardziej się wkur... , wsiadł i odjechał.
Mam nadzieję, że nie spuścił manta w domu żonie.
A gonienie koni, jak się idzie miedzą (tak to się nazywa droga między polami), to standard. Ale wysypywanie śmieci w krzaki to już jest norma! Ci sami ludzie.
Hejterstwo nie bierze się z powietrza. Na pewno postawy kształtuje TV i net. Te wszystkie pełne agresji filmy, muzyka, kłótnie polityków. Uczą przekraczania granic. Sączą poczucie zagrożenia. Do tego realna bieda i niepewność jutra. Pan od Tico na pewno zasobny nie był. I eksplodował. Byłam świadkiem kiedy Francuz w Polsce rozwalił sobie w kaszę samochód. Cofał, cofał i zleciał w betonowy kanał urywając sobie cały spód auta. My z koleżanką wyleciałyśmy ze swojego, załamywałyśmy ręce. A on? Spoko. Powiedział, że auto ubezpieczone i nic się nie dzieje. On pocieszał nas. Bo miał poczucie bezpieczeństwa. A my nie mamy.
halo, Strasznie smutno zabrzmiało to co napisałaś. Tak jakby cały świat (albo nasz piękny kraj?) był zły.
A ja spotkałam w swoim życiu wiele fantastycznych, serdecznych i pomocnych ludzi. Zwłaszcza mieszkając za granicą.
To fakt, Polacy to smutasy, często znerwicowani i agresywni. Ale chyba nie wszyscy...?
Na wspomnianym wczoraj zebraniu okazało się, że w domu obok mają hejterkę jak się zowie, a nasz sześciorodzinny dom żyje bardzo zgodnie. Spotykamy się z sąsiadami, jest naprawdę miło. Ale mam szczęście! 😀
Inna moja sąsiadka- staruszka z pieskiem. Suczka York wielkości większej gąsienicy. Leci do mnie zawsze jak szalona.
Co gorsza, rozpoznaje auto i też leci. Staruszka krzyczy na...mnie.  👀 Że przejadę, że mam uważać. Krzyczy i gromy rzuca oczami. Nie odkłania się. Kurczę, uważam. Ja lubię to zwierzątko. Tylko nie widzę, jak mi lata pod kołami. W końcu ją rozpłaszczę.
Ale wina jest oczywiście moja. Bo mam auto i usiłuję wycofać z parkingu. Pomaleńku, wychylona do bólu na każdą stronę.
Codziennie o to jest awantura. To znaczy staruszka dymi. My z suczką merdamy do siebie. No, nie można smyczy używać??
Ech... obawiam się, że kiedyś cofnę z dymem opon i je obie zgarnę jak mi eksploduje coś w głowie.  👿
:wysmiewacz22: Nooo to faktycznie, Twoja cierpliwość jest codziennie wystawiana na próbę. Ciekawe czy staruszka tak do wszystkich...? Może tylko do mniej asertywnych?
Mysle, ze do karka by nie wystartowala, zwlaszcza takiego, co by zaczal rozmowe od 'zabieraj psa ty stara piiiiip'. U nas tez byl taki piesek, co sobie wesolutko smigal samopas po osiedlu, a mieszkancy mieli uwazac, zeby go nie rozjechac. Pieska niestety juz nie ma, ale wlasciciele kupili drugiego i tego juz pilnuja. Tzn.wychodzi na balkon i tam zalatwia swoje potrzeby 🤔 😵

Tez mysle Taniu, ze za grzecznie rozmawiasz, mozna grzecznie, ale stanowczo, pani i tak Cie nie polubi 😉
kujka   new better life mode: on
19 września 2013 07:53
Ja slowo hejter rozumiem troche inaczej.
To jest taki ktos, kto jest mocny w gebie tylko za plecami, albo z daleka, albo przez internet. Jak mysli, ze jest anonimowy albo nie do wykrycia. Ale w twarz nic nikomu nie powie.

Ja np wiem od osob trzecich ze mam tu na forum kilku wlasnych hejterow (a pewnie o kolejnej czesci nie wiem :hihi🙂, choc z niektorymi nawet nigdy nie gadalam.

Ktos, kto uprawia jawny hejting, to zwykly pieniacz 😀

ale to tylko takie moje rozroznienie
Ja rozmawiam tylko z suczką. Jej pańcia ogólnie się emerytalnie nudzi i spacerując robi uwagi całemu światu.
Hejterstwo dotyczy każdej grupy wiekowej. Już pisałam, na ile mi starczy sił będę się hamować. Ale był taki film " Falling Down" ?Taki, że pan nie wytrzymał.  😉
Kujka, linia pomiędzy pieniaczem a hejterem jest cienka. Idę o zakład, że gdyby moja staruszka miała net, to by tam komentowała.
I jeszcze jedno - jak ludzie łączą wybuchy nienawiści z lataniem do kościoła? Spowiadają się?
opolanka   psychologiem przez przeszkody
19 września 2013 08:08
Trafiłam ostatnio na takiego hejtera, jak puknęłam mu z tyłu Tico. Pojechałam "na blondynkę", machałam do znajomych na chodniku, pech chciał, że Tico się postanowiło zatrzymać.
Słuchajcie! Jakbyście widzieli gościa, jak wypadł z auta! Centralnie do bitki od razu! Serio, chciał mnie prać! Na szczęście zachowałam tyle spokoju, że nie dałam się sprowokować, a poza tym nic się nie stało (aż się zdziwiłam po puknięciu Tico Fronterą  😁 ), więc gość jeszcze bardziej się wkur... , wsiadł i odjechał.
Mam nadzieję, że nie spuścił manta w domu żonie.
A gonienie koni, jak się idzie miedzą (tak to się nazywa droga między polami), to standard. Ale wysypywanie śmieci w krzaki to już jest norma! Ci sami ludzie.

Mojej koleżance, która niechcący zajechała w korku drogę pewnemu panu, ów pan wyrwał jej klamkę w aucie, tak się pieklił...

A'propos mojego osiedla to jeszcze dziwi mnie bardzo to, że to nikt właściwie nie mówi innym "dzień dobry". Ja mówię zawsze, bo tak jestem wychowana, ale  kurcze - dzieciakom na rowerze to chyba nie ja pierwsza powinnam się kłaniać? CO prawda to nie hejterstwo, ale tak mi się nasunęło.
sklepach i tak dalej wywołuje u większości osób zdziczenie i zaskoczenie (jakbym w twarz komuś dała). ludzie zapominają czym jest zwykła uprzejmość i kultura.
Bez przesady, może nie wszyscy klienci proszą, dziękują etc. ale spora część jednak tak i nie spotkałam się z tym, żeby to wywoływało jakieś wielkie zdziwienie i 'olaboga'.
A buraki się wszędzie znajdą, wśród obsługujących też.
Ogólnie to moim zdaniem jak się do ludzi odnosisz to dostaniesz odpowiednią do tego reakcję i tyle. Jak zaczynasz agresją i darciem japy to nie licz, że ktoś potem się uśmiechnie i coś pomoże. Jak się człowiek uśmiechnie i poprosi to też jest inna rozmowa od razu.

Ale ogólnie taka postawa jest domeną ludzi aspirujących, którym nie wyszło, albo takich, którym wyszło, ale 'wieś' została bo móżdżek mały. Generalnie nie zauważyłam takiego zachowania wśród ludzi pewnych swojej pozycji, bo... nie mają takiej potrzeby po prostu, wiedzą na czym stoją, nie muszą niczego udowadniać. I doskonale wiedzą, że pewne zachowania nie przystoją.


oczywiście, nie tyczy się to wszelkich ekspedientek w każdym sklepie, gdzie się nogę postawi. nie to miałam na myśli. jeśli tak to zabrzmiało to przepraszam 😉 jednak taka reakcja ma miejsce w sporo przeważającej części sklepów, do których wchodzę pierwszy raz bądź na tyle sporadycznie, że mnie nie kojarzą. za to w miejscach, w których jestem częściej i gdzieś tam mnie już znają, to jest i odwzajemniony uśmiech i zagadanie od czasu do czasu. i to ma miejsce w mniejszej miejscowości i większych też.
z tą postawą, kogo dotyczy, masz chyba rację. choć i chyba najzwyklejsza osobowość ma też znaczenie (czy ktoś jest ot z natury pogodny czy "burk"😉.

Halo też masz chyba racje. tylko jakoś to zatraciło wszystko równowagę. może przez frustrację, jaka dopada sporą populację naszego kraju.

Tania, tak to chyba już jest w relacjach "sąsiedzkich". ja mam to szczęście, że do najbliższego sąsiada mam ponad 500 metrów. choć oni dobrzy ludzie są. i jak coś trzeba to pożyczamy/pożyczają, są życzliwi i uśmiechnięci. ale gdybym mieszkała we wsi, to chyba bym się nie odnalazła. plotki plotki i jeszcze raz plotki. każdy psioczy i z zazdrością (?), żalem (?), wyrzutem (?) atakuje większość osób z okolicy. przerażające to. taka zawiść znikąd.
nawet po teściach widzę, że się nakręcają (głównie wspomniana teściowa), że chłop co ma pole naprzeciw to: "na złość orze po 21, na złość na wprost okien gnój rozwozi, na złość drzew przy drodze nie uprzątnie..". śmieszne to ale i ręce opadają, we wszystkim się doszukuje złośliwości. do czego ma takie podejście prowadzić...

z internetem jest i taki psikus, że nie dość, że staje się przeciętny Kowalski anonimowy, to i może sobie odreagować niepowodzenia całego dnia i przerzucić frustrację. i tak Żmuda nie ma talentu, Krupa mówi łamaną polszczyzną, a Kupicha jak śmie się rozstawać z żoną - i lecą po wszelkich jakby im rodzinę wybili. każdy chce swoje trzy grosze wcisnąć, byle sobie ulżyć. sypią się epitety. co z tego, że z gwiazdkami i wszelkimi innymi znakami. każdy i tak się domyśla, co one mają oznaczać... takie przykre odreagowanie swoich problemów, z którymi sobie ludzie nie radzą. i zazdrość. tak po części mi się wydaje. choć może i tkwię w błędzie, nie wiem. bynajmniej nie jest nawet miło czytać wypowiedzi przesyconych "hejtowaniem". ale jak już Halo pisałaś taka faktycznie natura. tylko coś za dużo tych drapieżników. nie ma tej równowagi, choćby jak kiedyś.


Kujka, Tania z tego by wynikało, że hejter to plotkarz w dużej mierze.
kujka   new better life mode: on
19 września 2013 08:21
tomia, alez pewnie ze plotkarz!
ja bym do tego plotkarza dodała podjudzacz. z tym mi się to przede wszystkim kojarzy. wszak plotki to jedno. a hejter dodatkowo robi z tego zadymę, im większa tym większą ma radość.
I zwolennik spiskowych teorii. Zawsze są winni jacyś ONI.
hehe tak. stąd te powracanie do PiS, PO, i tym podobne  🤣
I jeszcze hejter to dla mnie osoba, która nie odniosła sukcesu na jakimś polu. Domowym, zawodowym.
Zazdrośnik nieudacznik. Zakompleksiony. (może impotent?)
z tego by wynikało, że strasznie dużo ludzi jest niespełnionych. to też smutne jest.
kujka   new better life mode: on
19 września 2013 08:58
Tania, o tak, wlasnie opisalas archetypowego hejtera.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 września 2013 09:06
Hejter jest sfrustrowany. A niestety w Polsce naprawdę zyje się ciężko, w stanie niepewności. To wzmaga zachowania agresywne. Bo to strach je napędza.

Taniu, kup moze taką smyczkę różową z diamencikami, nawet niedrogie są. Zapakuj ładnie i wręcz Pani Yorkowej z promiennym usmiechem. Może ja rozbroisz? A jak nie happaning bedzie fajny.
Pani ma smyczkę. Dokładnie różową i szeleczki z diamencikami. Nosi w ręku.
Ja jestem typem sąsiada nieobecnego. W piątki jadę do stajni, wracam w niedzielę. W tygodniu pracuję. Ostatnio wracam około 21😲0. I to jest główny powód hejtowania. Bo mam pracę, mam auto , mam konia mam mam mam. A pan dymiący jest bezrobotny, pani emerytka. I mają czas i zawiść. Kurczę, a ja czasem bym zamieniła to moje "mam" na łażenie całymi dniami z pieskiem. Mam milion kłopotów, zajęć i powodów do zmartwień.
kujka   new better life mode: on
19 września 2013 09:23
to moze kup obrozke skorzana z cwiekami/kolcami. jak dla pitbulla - zeby pies pasowal bardziej do milej wlascicielki.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 września 2013 09:24
mieszkałam jakis czas w Italii. Na tyle długo, żeby powiedzieć, że nieco ją znam.
Tam ludzie strasi nie są tak zgorzkniali i agresywni jak u nas. Tam, zwłaszcza na wioskach nadal rodziny są wielopokoleniowe, starsi ludzie są otoczeni rodziną, maja swoje zajęcia, każde popołudnie to panowie w barach, grający w karty, popijający wino, wygrzewający się w słońcu. Kobiety jak u nas w kościele albo w domu coś robią, ale wyglądają na szczęśliwe. Tam z hejterstwem spotyka się w biedniejszych regionach (np. Sycylia) i dymili głównie imigranci.
Hmm Hejterstwo to dla mnie temat rzeka.
Co do bloków to po części się nie zgodzę bo sama mieszkam na nowym osiedlu gdzie młode małżeństwa (głównie) maja w tyłku to co je otacza i nie dbaja o osiedle. Notoryczne jest parkowanie na trawnikach , chodnikach, drogach ppoż, (tak że kompletnie nie da sie przejść) służbowych aut pomimo ze sa zakazy i parking 200m dalej.  Śmieci na klatce i ten smród, dzieci i psy puszczone samopas. Trochę to podchodzi pod słoikowców ale nie dziwie się ludziom ze "hejtują" skoro całe zycie pracowali na mieszkanie a np  wózek inwalidzki przejechać nie moze bo samochód musi stać na wejściu do klatki itd To takie moje inne spojrzenie na hejtujacych.
A co do reszty to niestety frustracja rządzi i wychowanie. Wyscig szczurów: "ty musisz byc najlepszy", "byc prezesem" , "koniecznie studia skończ"itd Szerząca się depresja wśród młodych ludzi bo jednak sie nie da, bo nie wychodzi.
Ostatnio czytałam fajną rozprawę o agresji, chamstwie itp królujących wśród młodzieży. Ponoć juz sie to zmienia bo "rynek" sie przesycił negatywnymi emocjami. Teraz młodzież idzie w kierunku miłosci i zrozumienia 😉
Tacy zwykli, dobrzy ludzie się pochowali gdzieś. Już chyba pisałam o tym: zapomniałam zapłacić w kwiaciarni, obie z panią się zakręciłyśmy ze zmęczenia. Na drugi dzień pojechałam oddać. A mogłam nie jechać. 20 zł. I pani się rozpłakała. No tak się rozbeczała, że szok. Bo się martwiła, założyła ze swoich. A ja się zjawiłam. Tak ludzie reagują na zwykłe zachowanie. Na to, że jej nie okradłam. Kurczę... co się dzieje?
Tania
Kup swoja smycz i przed podejsciem do auta przypnij psa do slupa + powies tam wydrukowana informacje (rowniez przekaz uroczej pani od pieska):

Kodeks wykroczen
Art. 77.
Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia,
podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.

Art. 91.
Kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebez-pieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.


Edit: Mozesz tez sprawdzic czy Rada Miejska nie podjela uchwaly w sprawie obowiązkow osób utrzymujących zwierzęta domowe, mających na celu ochronę przed zagrożeniem lub uciążliwością dla ludzi oraz przed zanieczyszczeniem terenów przeznaczonych do wspólnego użytku.
Nie zmienia to faktu, ze jesli ktos jest burak/ brudas/ nie widzi w swoim zachowaniu problemow, to zapewne powyzsze informacje go z tego blednego podejscia nie wyprowadza.

Edit2: Na wydrukowanej informacji zamiesc spore zdjecie/ kontur pieska/ kotka, ich wlasciciele szybciej sie z ta informacja zapoznaja. Ciekawe ktory pierwszy usunie  😉
No właśnie nie. Stąd przykład pani z pieskiem. To ONA źle postępuje. A atakuje MNIE.
Hejter szuka zwady, prowokuje. I karmi się emocjami sprowokowanego. Na tym to polega.
Hejter chce udowodnić, że inni też mają robaki w mózgu. Bo wtedy czuje się pewniej. Że jest taki jak wszyscy.
To jak z trollem. Nie karmi się.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się