Grzybobranie

Tunrida
Czubajka czerwieniejąca wcale nie jest rzadka w lasach.
Trafiam na nie dość często.
Dla mniej doświadczonych grzybiarzy podpowiedź - po złamaniu trzonu, przebarwia się na kolor czerwony.
Jest jadalna, ale moim zdaniem dużo mniej smaczna od tej prawdziwej czubajki kani
Ja ich nie zbieram.

Wracając do tego co napisał Jkobus.
Pierwsza sprawa to......wiele grzybów nie znosi towarzystwa alkoholu.
Druga to......jest jaśniejsza odmiana czubajki czerwieniejącej  występująca w ogrodach i na łąkach (hortensis) i własnie ona może powodować "sensacje"
Więcej o odróżnianiu dowiecie się tu  🙂 http://www.bio-forum.pl/messages/2/3757.html




20 km ??? To ile Ty dni szukałaś tego auta? 😁

Dokładnie 3,5 godziny intensywnego marszu wydłużonym krokiem  😀iabeł: (dobrze, że oficerki na miarę były taką, żeby były wygodne, ale i tak - koszmar).
Halo
ja na grzyby nie ruszam się bez GPSa 🙂
Moje grzybowe lasy to kwadrat 24 x 24 kilometry.
Nie czuję się aż tak mocna żeby wierzyć, że nigdy nie zabładzę choć znam te lasy całkiem nieźle.
Wystarczy że jest pochmurno a człek jak durny lata wkoło zmasowanego ataku podgrzybka  😉
Odkąd (pomimo kompasu) zgubiłam auto w Puszczy augustowskiej nie rozstaję się Garminem właściwie nigdy.
Maleńkie i proste w obsłudze urządzenie, niewiele większe od komórki pozwala zaznaczyć miejsce w którym zostawia się auto.
Można je wyłaczyć i iść w las bez obawy, że się nie trafi z powrotem.
Masz wątpliwości którędy wracać ? Włączasz to cacko a ono jak po sznurku doprowadza cię do samochodu.
Kiedy ja je kupowałam ok 6 lat temu było dość drogie ok 600 zł.
Teraz kosztuje około 330 złotych więc nie jest to wielki wydatek.
Doskonale sprawdza się w czasie wędrówek po nieznanych terenach.
Pozwala wrócić w miejsce wyjścia po śladzie lub w linii prostej.
Ja mam ten najprostszy i najtańszy model.

http://garmin.com.pl/produkt/-eTrex___H__14

Dziś i ja mam GPS  🙂 A wtedy nawet telefon został w samochodzie, bo miało być dosłownie na kilka minut (wczesniej grzyby uzbierałam w lasku przy stajni, i chciałam dorzucić jeszcze kilka).
Zgadzam się absolutnie - krążenie w pogoni za dorodnymi okazami potrafi doskonale zaburzyć nawet dobrą orientację przestrzenną.
wczoraj przypadkowo weszłam do lasu i zebrało się całkiem sporo maślaczków ale teraz nie mam pojęcia co z nimi zrobić. chyba będzie jajecznica 😉
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
04 września 2009 14:35
Na obozie w kołaczu pojechaliśmy w teren (okolice Wałcza). Przy dróżkach rosło tyle kurek że szok. Koleżanka poświęciła bluzę i po dwóch takich 'postojach' była pękata 😀. Poza tym pełno grzybiarzy po drodze widzieliśmy 🙂
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
04 września 2009 14:50
O byłaś w moich okolicach 🙂
Potwierdzam, grzybów w okolicach Wałcza dostatek, aczkolwiek trzeba uważać, bo występuje u nas dużo szatanów (moja rodzinka w ubiegłym roku wiadro 15L nazbierała  🙄, oczywiście, nieświadomie)
melduję wynik wczorajszego zbierania grzybów w lasku koło stajni - w ciągu półtorej godziny na cztery rączki i cztery przeszkadzające łapki psiego adhd zebraliśmy średniej wielkości miska maslaczków i ok 15 prawdziwków i podbrzeźniaków z przewagą tych pierwszych 😉 gdyby nie grzybiarz który jak się okazało miał dwa razy tyle i chodził zaczął znacznie wcześniej było pewnie ciut więcej - on miał 2 razy tyle

a maślaczki z tych pięknych grubiutkich, dorodnych, z resztkami błonki wciąż , akurat do marynowania 🏇
a ja melduję że żyję. Kanie były dobre. Po prostu dopadło mnie pierwsze jesienne grypsko i taki był (m.in.) efekt uboczny... Zresztą cała wieś, z sołtysem na czele, równo chora!
a ja do kani nie mam zaufania
ale juz mam poł woreczka zasuszonych grzybkow!
buu tez chce grzybki!!! kanie uwielbiam!! zupke z prawdziwych grzybow bym zjadla.. tylko gdzie tu na grzyby isc? :/
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
06 września 2009 20:22
O byłaś w moich okolicach uśmiech
ja tam co roku jestem 😉

A tak żeby off strasznego nie było. Niedługo wyprowadzam się na wieś gdzie są lasy, pewnie będę wyciągana na grzyby (ja na te lasy patrze troszkę inaczej. Fajne tereny 😉)
A z grzybów najbardziej lubię takie malutkie marynowane w occie, i kanie smażone, pieczarki z jajecznicą. Pycha...

U nas się pokazały /płaskowyż tarnowski/ .
Ale narazie mało. Wynalazłam parkę prawdziwków -tak zerkając z dwukółki.
Zsiadać na dłużej się bałam bo to w rejonie zarządzanym przez dziki było.
No i językowy kłopot- nazwałam prawdziwki "borowikami" i mało kto zrozumiał o czym mówię.
I mam pytanie do grzybiarzy profesjonalnych:
-rosną u nas takie grzyby - wyglądają jak prawdziwki tylko mają brunatny kapelusz i rudą /purpurową/ nogę. Po zebraniu sinieją przy dotyku. W gotowaniu z sinego poprzez niebieski -czernieją.
Są jadalne - bo żyję. 😉
Ludność ich nie zbiera wcale. Tworzą piękne kolonie ogromnych grzybów.
Znacie?

Znalazłam:

Borowik ceglastopory.
budynio   powrót do świata dźwięków!
07 września 2009 07:49
Taniu a nie poczułaś gorzkiego? są takie "siniaki" właśnie, których sie nie zbiera bo poprostu ludziom nie smakują, gdy nadgryziesz kawałek kapelusza czuć goryczke - którą niestety zarażają całą grzybową potrawę 🙂
Nie był gorzki. Smaczny jest. No i ludzie się go boją.
budynio   powrót do świata dźwięków!
07 września 2009 07:55
to nie mam pojęcia. może boją się przez to "toksyczne" zabarwienie 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Borowik_ceglastopory
O taki jest.
Uważany za jadalny.....hm...
Zwierzaki też go nie jedzą.
Barwa rzeczywiście "szatańska" .
Tania dobrze znalazłaś to borowik ceglastopory jadalny po ugotowaniu, ale czy smaczny ja wiem... 😉 U nas tego dużo jest.
A ten gorzki to tzw goryczak i on nie sinieje, ale faktycznie wystarczy dodać kawałeczek i potrawa jest tak gorzka że nie zjedzenia. Jest jeszcze kilka innych borowików o czerwonawym zabarwieniu nóżki albo kapelusza/siatki w tym niesławny szatan i tu moja wiedza kończy się..
Pan Ceglastopory jest właściwie tylko ładny. Smaku nie ma i nie bardzo pachnie.
Za to cudownie jest zebrać Państwa Ceglastoporych bo zajmują cały koszyk.
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
07 września 2009 08:35
u  nas na razie bieda :-(. Troche kurek i jakies pojedyncze czarne lepki. O 3 dni pada, to mam nadzieje, ze nie dlugo sie pojawia - tym bardziej, ze ocieplenie zapowiadaja :-) !

Mozecie wstawic jakies fotki Kani i tego borowika ceglastoporego....?


Edit  😀 - z kania juz wszystko jasne - po naszemu to sowa  🤣
Maślaki koźlarz babka i koźlarz czerwony - dwa pełne kosze w okolicach Dobczyc - grzybobranie czas zacząc  🤣 nareszcie !!!!!!!
Condina- a znowuż po naszemu, sowa to inaczej sarna i jest to bardzo charakterystyczny grzybek z kolcami na spodniej stronie kapelusza. Fajny do smażenia bo twardziutki.
A Prawdziwek czy jednak Borowik?
Na zamojszczyźnie usłyszałam:
- "prawdziwych grzybów jeszcze nie ma-same podgrzybki"
🤔
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
07 września 2009 10:47
to SOWA - KANIA po mojemu

podgrzybek to podgrzybek 😉 o taki np


ale to także są podgrzybki





a prawdziwki to zwyczajowo o borowiku szlachetnym się mawia, bo na inne borowiki - tak jak ten o których pisałaś - mówi się zwyczajowo bardzo różnie, u nas nazywa się je siniakami

to tak jak dla jednego koźlarz to podbrzeźniak , łatwo się zakręcić w mowie potocznej, bo różni ludzie różnie grzyby nazywają choć teoretycznie chodzi o te same grzyby
Ten pierwszy to podgrzybek? Piękny .
to drugie ze wstawionych przez k_cian znane mi jest jako zajączek i jest smaczne 🙂
to wszystko są podgrzybki 🙂 tylko inny gatunek, a jest ich kilka

magda, zgadza się, też znam tą nazwę 🙂
Zajączki są fajniutkie. Ja w tym roku jeszcze nie byłam, może w BB znajdę chwilę...
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
07 września 2009 13:20
oki - to w takim razie my na podgrzybki mowimy czarne łepki lub sinki, a na te trugie gęsi pępki  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się