zmiana stajni

Dziś przeprowadziłam swoje dwa konidła do nowej stajni. Dla mnie to "pierwszyzna". Od ponad trzech lat, od czasu kiedy je szczęsliwie nabyłam, stały  tym samym miejscu. Dobrym miejscu. Przeniosłam je zdecydowanie bliżej domu też, mam nadzieję, w dobre miejsce. Powiedzcie mi prosze jak wasze konie aklimatyzowały się w nowych stajniach - jesli je przeprowadzaliście. Jak znajdowały swoje miejsce w noym stadzie, w nowym otoczeniu ? Co było problemem ?
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
29 lipca 2009 21:10
jezeli masz watpliwosci dobrze zeby zobaczyl sie z nowymi konmi w stajni najpierw w boksach, potem zeby sie na wybiegu zobaczyly a potem stopniowo wlaczac( najpierw z jednym koniem itd itd)

ja swoje od razu wrzuclalam i nie bylo problemu 😉
oti   Everybody lies...
29 lipca 2009 21:40
mój podczas pierwszej przeprowadzki miał to szczęście, że przeprowadzali się też dwaj jego koledzy, z jednym wspólnie na padok chodziły, więc nie zrobiło to na nim większego wrażenia  😉
podczas drugiej zmiany stajni już sam przechodził i pierwszego dnia, jak wsiadałam to wszystko było NOWE i DZIWNE i trzeba było się wszędzie patrzeć. puściłam go na padok obok innego konia to nie było zbyt ciekawie, bo mój to ogier, więc od razu chciał rządzić nowym miejscem.. jednak on się szybko przyzwyczaja i zaczął chodzić na padok obok konia, z którym również obok w boksach stoją, więc nie było problemu  😉
jeśli Twoje konie chodzą w stadzie to lepiej je powoli oswajać z nowymi kumplami. też zależy czy Twoje w stadzie lubią dominować czy się łatwo podporządkowują. tak jak margaritka, zalecałabym pierwsze kontakty w stajni, potem powoli dopuszczać do innych koni i obserwować.  🙂
oooo to ja na ten temat mogę coś powiedzieć. 😉
Od października zeszłego roku mieszkaliśmy w 4 stajniach,z  czego w 4 w tej chwili i tam zostajemy jeśli nie na zawsze, to na dłuższy okres czasu.😉
Z pierwszej stajni wyprowadziłam się, bo było po prostu za daleko. Niezmotoryzowanej w klasie maturalnej było po miesiącu naprawdę ciężko dojeżdżać 35km w jedną stronę na koniec świata, choć warunki dla konia i jeźdźca wyśmienite. Koń przeprowadzkę zniósł tak... pól na pół, niby dobrze, ale jednak z początku bardzo się bał praktycznie wszystkiego, wyglądał jak takie biedne, osierocone dziecko, którego nikt nie kocha 😉 Wtedy dostał ksywę "borok". Najpierw wypuszczony sam, później z dwoma młodszymi końmi, z którymi się dogadał od razu, choć momentalnie spadł na pozycję najniższą. Ten chwilowy zanik braku pewności siebie u niego bardzo mi pomógł "wynieść się" na piedestał, 'urosnąć' w oczach konia, zaczęliśmy sobie ufać, zaczęłam go uczyć chodzić na lonży, bawiliśmy się w parelliozy i inne takie i generalnie, po 3 tygodniach miałam ufnego, wyczekującego i odwdzięczającego się konia. No, ale niestety, życie różne scenariusze pisze- musieliśmy zmienić stajnię. Zaciskałam pasa, dużo się uczyłam, przeniosłam konia bliżej i.... po przeprowadzce przez pierwsze tygodnie było w porządku, a później.... szatan w konia wstąpił.😉 Niby dał ze sobą zrobić wszystko, wymyć, wyczyścić, ale.... ciorał mną po padoku na lonży jak chciał, zrywał się z uwiązu, powrócił problem uciekania na padoku, zaczęło się kręcenie po boksie, jakieś dyrdymały przy karmieniu, zaczął rzucać się na kraty na sąsiada, raz mnie wywrócił po wprowadzeniu na padok... Na początku nie wiedziałam o co chodzi, później domyśliłam się, że po prostu sąsiad, koń który się przyprowadził trochę później, musi mieć taki wpływ na mojego. Sąsiad był generalnie bardzo ładny koniem, ujeżdżonym i generalnie kulturalnym, ale przy okazji jakimś nerwowym, straszył i przy okazji - oba konie się na dzień dobry znienawidziły po prostu. Pierwszy raz widziałam, żeby mój koń potrafił tak pogonić innego konia po padoku...
W końcu wyprowadziłam się z tej stajni, koń przeprowadzkę zniósł normalnie, jakoś został wtaszczony do bukmany i...... 24 godziny postał w nowym pensjonacie i zmiana o 180 stopni. Koń uspokojony, normalny, przestał mną pomiatać, nie ten koń. No i żyjemy sobie tam, jest w porządku, koń czasem pokazuje rogi, jak mu się wybitnie coś nie spodoba, ale generalnie - jest fajnie. Stwierdzam, że przez pierwsze dnie warto po prostu z koniem być, by się nie czuł zupełnie osamotniony. Jakieś przechadzki i "oprowadzanie konia" by poznał obiekt już na drugi dzień po przyjeździe to dla mnie jakiś absurd. Niech się koń uspokoi, przyzwyczai do zapachów, sam odnajdzie, niech ma przy sobie dzień w dzień kochającego go człowieka i dopiero później - niech poznaje inne zakamarki stajenne.😉
U nas w stajni jest taki zwyczaj że od razu nowy koń nie idzie na padok z obcymi końmi. Stoi pare dni w boksie żeby przeszedł zapachem nowej stajni.. 😁
Gillian   four letter word
30 lipca 2009 20:42
Kudłatemu totalnie wszystko jedno gdzie stoi, byle znajdowało się tam jedzenie, które można w siebie wessac bowiem stanowi to jego hobby życiowe  😜  jak go przywiozłam do obecnej stajni to po prostu wszedł do boksu, rozejrzał się po czym rozpoczął konsumpcję  siana i to by było na tyle jeśli chodzi o atrakcje 😎 tak samo na zawodach, mogę go wstawic wszędzie i zając się sobą 🙂 no ale to nie koń, to anioł  😁
natomiast Pan Kluskowy zmian stajni nie cierpiał, zawsze kilka dni odchorowywał, rżał, tęsknił.
U Alkazara nie zauważyłam innych zachowań po przeprowadzdzce. Zarówno, jak przyjechał do mnie po raz  pierwszy- (od razu zajął się sianem, nie rżał, ogólnie był spokojny).
Teraz też- przeprowadzka przebiegła bez ekscesów i koń szybko się zaklimatyzował- tak mi się wydaje przynajmniej.
Zresztą mojemu koniowi chyba wszystko jest obojętne :-)
Mineło półtorej doby od przeprowadzki. Podstawowy problem jaki wyszedł to rozdzielenie koni do dwóch odrębnych stad: kobyła do kobył a wałach do wałachów. No i wyszło szydło z worka: po 3 latach chodzenia na jednym padoku i stania w boksach obok siebie konidła totalnie olały swoje nowe stada i tylko chciały być razem. Kobyła błyskawicznie przeskoczyła ogrodzenie padoków (jakieś 1,20) przy czym musiała pokonać szereg na ciasny skok-wyskok (podwójne ogrodzenie). A wałach po chłopsku próbował pokonać płot szeroką piersią. No i trzeba było łapać rozdzielać i przenosić oba stada każde na najodleglejszy padok. Uf ...
a to dziwne zwyczaje, ze klacze do klaczy a walachy do walachow...

moje konie chodza zawsze po 2, max 3

najczesciej jest to wlasnie klacz z walachem, najlepiej sie zgadzaja....
tylko dwa walachy chodza razem i buntu nie ma, w innych przypadkach byla rzeznia 😉
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
30 lipca 2009 21:37
katka najlepsze rozwiazanie! ostatanio moja kobyla uciekla z wybiegu ( przeskoczyla siatke) przebiegla obok wybiegu dla walachow i dwa wyskoczyly za nia. innym razem zabralam kolbyle do boksu a walacha ( z ktorym chodzila) postawilam z ogierkiem , walach wyskoczyl a za nim mlody ogierek. teraz kobyly stoja oddzielnie walachy z ogierkiem ( + oddzielnie kon kuty na 4 i kon do towarzystwa)
A potem jeden koń odchodzi ze stajni a drugi przez tydzień rży przy wejściu. Mało praktyczne w pensjonatach. U nas stado wałków, stado klaczy ze źróbami plus wałach i stado mieszane. Najmniej awantur u wałków zdecydowanie.
A nawiązując do tematu- mój mały jak się przenieśliśmy to przez dwa tygodnie miał tylko syndrom 'weź mnie na ręce' a tak generalnie to nie stresował się jakoś wybitnie mocno.
frania335   Kocham Cię :*
31 lipca 2009 09:03
moj kon to wieczny podroznik, przeprowadzalismy sie juz 10 razy i sadze ze w koncu znalazlam odpowiednia stajnie.za stara stajnia nie rżal w ogole no ale niestety musi tez chodzic z walachami o gierami bo w stadzie zachowuje sie strasznie szczegolnie jak jego ukochana klacz ma ruje to zaczyna sie ogierzyc(mimo ze walach) i zaczyna po tej kobyle skakac i nic by w tym starsznego nie bylo ale jest kuty na 4 nogi i balam sie ze ja porani a teraz chodzi w chlopami na pastwisko i jest wszystko oki.jest tam szefem.nawet skonczyl wychodzic z ogrodzeniem no chyba ze sam siedzi na pastwisku.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
31 lipca 2009 09:30
My tez przeprowadzkowi weterani 🙂 Lacznie przeprowadzek mlody zaliczyl w swoim zyciu 6 😉 Ja mam zasade, ze jesli cos w pensjonacie jest nie tak i nijak nie moge tego zmienic, to pakuje konia i jedziemy tam, gdzie zdaje sie  byc lepiej. Ale- moge sobie na taki luksus pozwolic, bo moj ogr wszedzie jest u siebie 😉 Bezstresowo i bezproblemowo zniosl kazda przeprowadzke. Ostatnia to byl powrot do 'jedynej slusznej stajni'- tymsamym powrot do stada i na laki- ta przeprowadzke przyjal zdecydowanie z entuzjazmem i westchnieniem ulgi 😉 Troszke tez przestalam byc pepkiem jego swiata (co dawalo o sobie znac w poprzedniej stajni). Tylko stajenny zglasza zazalenia, ze jak siwy sie nudzi to wychodzi z padokow i zwiedza -np na grzy by idzie (do lasku, ktorego kawalek mamy na terenie), a ze stado jest 'jego' to walki wtedy biegaja w kolko po lace i sie emocjonuja 😉
witam!!
my właśnie po raz 2 się przeprowadziliśmy i są małe problemy... Niby na początku wszystko było oki! wszedł bez problemu do stajni, zajął się od razu siankiem. Drugiego dnia tez spoko,,, wyszedł ładnie na pastwisko, oczywiście sam.trzeciego dnia, przyjeżdżam a koń nie chce wyjść z boksu,,,(nic sobie nie zrobił,nie walnął nigdzie główką, nikt mu krzywdy również nie zrobił....wielka??????) po kilku próbach w końcu w 3 osoby go wyprowadziliśmy. 4 dnia wyszedł bardzo ładnie z boksu, ale za to po jeździe za nic nie chciał wejść do stajni....Za pomocą smakołyków i wielkiej cierpliwości w końcu wszedł. Myślę ze to kwestia tego że stoi sam w pustej stajni... ale czy aby???Czy ktoś z was miał podobny problem??? Aż boję się co wywinie jutro...
vissenna   Turecki niewolnik
03 sierpnia 2009 21:36
naska82 jeśli koń całe życie spędził z kumplami to nie dziw się, że traktuje pustą stajnię jako celę izolatkę.
Może też tam nie czuć się bezpiecznie (sprawdziłabym jak z nim postępuje obsługa w boksie).

Jeśli jest to problem samotności postarałabym się o towarzysza do sąsiedniego boksu (nawet kucyka, owieczkę czy krowę).
no jeżeli chodzi o obsługę to jestem pewna jej na 100% że są świetni i nikt mu tam krzywdy nie zrobił i nie zrobi... Właśnie dlatego tam go  przeniosłam.
Całe Zycie stał w angielskim boksie , zamkniętym i nie miał żadnego sąsiada ... ale tam się wychował... Później w stajni gdzie miał sporo koni obok...a tu niestety sam i nie mam możliwości postawienia jakiegoś obok...  🙁  owieczek, krów itp niestety też brak...
naska82, a Ty sama nie mozesz mu chociaż kozy dokupić? Kozy drogie nie są, ekonomiczne, nie przeszkadzają...
Proti   małymi kroczkami...
03 sierpnia 2009 22:52
Sankarita, ale wydaje mi się, że w mało którym pensjonacie zgodzą się na takiego mieszkańca jak np.koza...
A stajnia się nie zapełni? Nie przyjdzie ktoś nowy do pensjonatu?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 sierpnia 2009 08:47
W pensjonacie nie ma innych koni? Czy Twój koń stoi sam w stajni, a reszta na łąkach ?
Sankarita niestety klami ma racje na koze sie niezgodzą... i tak stoje tam w drodze wyjatku i niestety tylko do jesieni bo jest to stajnia prywatna hodowlana i na zime zwoża wszystkie konia z pastwisk.A że warunki sa tam doskonałe to nawet na te kilka miesiecy postawnowiłam sie przenieśc by odpocząc od poprzedniej w której warunki pozostawały wiele do życzenia... 🙄

Koni jest kilka ale w stajni obok i to raczej ogiery więc wątpie by zgodzili sie przenieść jakiegokolwiek...

Hmm.... Dzieki dziewczyny za podpowiedz. Bede prosić o cokolwiek by moj michu nieczuł sie samotny...
W zasadzie - zalezy jaki to pensjonat.... Czytając, że koń Naski siedzi sam wywnioskowałam, że to pewnie jakaś malutka, kameralna stajenka, gdzie można by spróbować zapytać o dodatkowego mieszkańca, a nóż-widelec się zgodzą.
no w sumie można było tak wywnioskować masz racje Sankarita . Moze niedokładnie opisałam sytuacje...

Stajnia jest tak na około 30 koni spokojnie. Mają jedną duża porzadną stajnie w której właśnie stoja ogiery i druga zaraz przyklejoną do poprzedniej , mniejszą na około 7 koni. I własnie w tej mniejszej stoi moj michu... poki co sam... To niejest zwykły pensjonat wiec na kolejnego konia raczej niemam co liczyć...
Szczerze powiedziawszy to mnie trochę rozwala takie podejście do sprawy tzn, założenie od razu, że ktoś się na coś nie zgodzi, kiedy nawet się z nimi nie rozmawiało. Fakt, może i marne szanse na kozę, ale warto spytać - może nie koza ale jakieś wspólne rozwiązanie sprawy razem z właścicielami miałoby miejsce w tym przypadku.
No, ale jeśli nie, cóż, trudno, wobec tego Twój koń będzie stał sam, skoro absolutnie nic nie da się z tym zrobić.
widzisz Sankarita  troche mnie nie zrozumiałaś... to że na koze sie niezgodzą to wiem napewno i nawet pytac sie nie będe , pozatym po co mi koza jak za kilka miesięcy znow sie przenosimy.... co ja wtedy z nią zrobie???

Znalazłam tą stajnie przypadkiem, cudem mnie przyjeli, warunki sa przepiekne i podejście do koni wrecz idealne... jestem tam dopiero od piatku... to że niechciał wyjśc z boksu to myślałam ze chwilowy kaprys.. ale jak wczoraj niechciał wejśc do stajni to juz mnie zaniepokoiło... a że dosyć pózno było i  własciciel nie na miejscu..to niemiałam okazji z kimkolwiek porozmawiac... Ale wierz mi ze zamierzam poprosić o cokolwiek bo niechce by moj kon sie denerwował bez powodu . Już sporo przeszedł w ostatniej stajni i własnie dlatego go przeniosłam by w koncu doszedł do siebie...
koniknabiegunach   U głupiego trenera są głupie konie ;)
04 sierpnia 2009 13:20
Przepraszam, ze sie wtące ale dziwi mnie Twoje podejście (widzę, ze nie jestem sama). Chcesz recepty, jakiej? Że ktoś Ci powie , daj 5 marchewek , 3 buziaki a koń pójdzie wszędzie? TO JEST KOŃ! Piszesz ze stoi sam , na padok chodzi sam. On ze złota jest czy coś z nim nie halo i robi krzywdę innym koniom? W pensjonacie gdzie go masz rozumiem , że jesteś 24 h i widzisz jak go wprowadzają? Może dostał manto i teraz się boi?
naska82, eee... ja tu czegoś nie rozumiem. Jak za kilka miesięcy się przenosicie? Przeniosłaś konia tylko dlatego, żeby się za kilka miesięcy przenieść czy po prostu czekasz na miejsce w innej stajni? Skoro czekasz na miejsce w innej stajni to w tej raczej nie ma sensu kombinować, chociaż.... Pytanie czy aby na pewno strach konia wynika z tego, że stoi sam. Koniknabiegunach tu poruszył dość realną kwestię. Znam konie w przydomowych stajenkach służących jako kosiarki bądź po prostu koniki do pojeżdżenia, które mają dobrą opiekę, ludzi wokół siebie przez 24h, czasem kozy albo barany do towarzystwa, ale też nie zawsze, no i nie mają żadnych koniowatych wokół siebie i.... żyją bez szwanku na psychice, wychodzą i wchodzą do boksów, więc pytanie czy to aby na pewno kwestia samotności konia.
koniknabiegunach   U głupiego trenera są głupie konie ;)
04 sierpnia 2009 13:39
Sankarita pominęłam fakt przenoszenia konia co chwile skoro wie, że długo tam nie będzie. Dziwne podejście, dodatkowy stres dla konia.
tak dokładnie i jeszce mogłabyś mi powiedziec w jakim warzywniaku mam kupić te marchewki no bo wiesz muszą być najlepsze... :emot4:

A tak na serio... niemusisz być dla mnie tak niegrzeczna...wystarczy miło i spokojnie napisac.,.. przez takich ludzi jak ty az sie odechciewa cokolwiek pisac... żal ..żal...

Jakbys przeczytała wszystko dokładnie to napisałam ze nie prosze o pomoc tylko czy może ktokolwiek z forumowiczów miał podobny problem...
I moj stał całe zycie sam... bez żadego konia obok i nic mu niebyło....
A na pastwisko owszem wychodzi sam a co odrazu mam go wpuscic w stado nieznanych mu koni????to że jest na pastwikskui sam nieoznacza że niema sąsiadów obok... I może jest ze złota...
Gdybyś znała moja i jego sytuacje zrozumiałabys dlaczego tak postępuje a nieznasz..więc nieoceniaj bez jakiejkolwiek wiedzy.

A co do stajni to w to że ktokolwiek by na mojego konia reke podniosł nieuwierze... Nie ta stajnia i nie ci ludzie... jak wyżej nieznasz niewypowiadaj sie... Niemusze siedzieć 24h by mieć pewnośc!!!!
niestety jestem do tego zmuszona... 😕 niemam wyjścia... z poprzedniej  stajni musiałam sie przenieśc bo niemaiłam pewności czy będzie jakakolwiek opieka.,.. juz przez tydzień stał bez owsa... już nieraz był niedopilnowany więc byłam zmuszona taka decyzje podjąc... Ta stajnie znalazłam by odpocząc od wszelkich problemów i nieodpowiedzialnych ludzi... Myślicie że nie szukam czegoś na stałe??owszem szukam bo niechce go dodatkowo stresować. Niestety w tej stajni jest mała mozlwośc bym mogła zostać na dłużej..choć mała nadzieja pozostaje...  A poki co szukam czegoś juz tak na stałe.....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się