Dzik Dzika Dzikiem pogania... czyli o co chodzi...

jakiś tam artykuł z 2017

U nas z dzikami jest masakra (prawie podlasie)
Przytaczając informacje sprzed 1,5 roku pragnę pokazać, że temat cięźarnych loch jest już stary. Wtedy też pamiętam, że był wśród myśliwych sprzeciw, więc padł nawet pomysł, że Macierewicz wlezie z wojskiem do lasów.
I zastanawia mnie to, czemu temat wypłynął właśnie teraz ponownie i z tak nasiloną siłą? Czy to kolejna przykrywka czegoś?
Ja mam wrażenie, że takie tematy są na siłę rozdmuchiwane. Zazwyczaj uderzają w gospodarkę. Tak było np w temacie uboju rytualnego (Turcja miała od groma kasy na mięso, bo musieli uzupełnić rezerwy państwowe. Informacja o tym była już rok wcześniej. Jak w chyba 2013 roku Turcy uwolnili środki na ten cel, to w Pl wprowadzono zakaz. Żywca wołowego było dużo, bo każdy liczył na super biznes. Cena spadła, rolnicy nie mieli co z żywcem robić. Nasze bydło za bezcen jechało na Węgry i tam było dla Turków ubijane. Zarobili Czesi, Węgrzy, chyba Bułgarzy. Jak skończył się rok, u nas zniesiono zakaz. Fundacje ucichły, wszystko wróciło do normy. Teraz nikt przed ubojniami nie stoi i nie przykuwa się łańcuchami. I sprawa z wieprzowiną wydaje mi się bardzo podobna. Niby dziki roznoszą ASF, niby chorują świnie = trzeba wszystko wybić i nie hodować. Jakoś świniarniami nikt w miastach się nie przejął (nie było nagonki na "złych" rolników, że utylizują tysiące sztuk) ale wiadomo, że nagonka na "złych" myśliwych będzie. Jak "mieszczuchy" temat podłapią, to hodowla padnie a ktoś inny zarobi na żywcu. Kto? Wschód?
Jest ograniczona ilość dzika do odstrzału, nie jest jakoś drastycznie różna od lat poprzednich, ale to teraz wyjątkowo zostanie 0,1 dzika na ha? Dodam, że Niemcy 3, 4 lata temu wybili w jednym roku 800 tys sztuk i tam nikt nie robił takiego rabanu.

Widzę na fb akcje pod tytulem "nie jem wieprzowiny aby ratować dziki".... hmmmm... nie jedz też kukurydzy, chleba, ziemniaków. Jak rolnik będzie miał zniszczone zbiory, to albo przestanie produkować, albo cena chleba podskoczy do 10 złotych.
Artykuł mówi o propozycji, żadnych konkretów. Mówi też o wydłużeniu okresu polowań na lochy a nie zniesieniu. Z dzikami masakra jest wszędzie, coraz częściej dotyczy to miast, które są wyłączone z obwodów łowieckich.
Wzięłam pierwszy lepszy artykuł aby był datowany na 2017 rok. Są inne, konkretne.
Poza tym w rozporządzeniu z 1 sierpnia 2017 jest zapis, że do wszystkich dzików można strzelać przez cały rok.
Przy innych gatunkach jest podział na samice, samce, młode
Nie potrafię tu wrzucić pdf z rozporządzeniem 🙁
Miłośnicy przyrody mogą mnie teraz śmiało hejtować, ale uważam, że z rozmnażaniem się populacji dzików nikt sobie nie radzi.
Nie znaczy to, że uważam odstrzał za jedyne wyjście, może ktoś zna inne.

Od 10 lat mieszkam w blokowisku położonym w lesie. Dziki pojawiały się tam zawsze. Niestety wielu durnym mieszkańcom nie daje się wytłumaczyć, że wyrzucanie jedzenia przez balkon to zły pomysł. Kiedyś były akcje łapania i wywożenia dziczy gdzieś w Bory Tucholskie. Pomagało na max kilka miesięcy.
Od jakiś 2 lat sytuacja IMHO wymknęła się totalnie spod kontroli. Stada dzików spacerują po zmroku i przed świtem. Nie w lesie, a po chodnikach, ulicy osiedlowej i trawnikach. Niektórzy sąsiedzi z psami boją się wychodzić na spacery po 19😲0. Wolą zaryzykować, że pies nabrudzi w domu. Powód? Tylko w moim bloku w tym roku dwa małe psy zostały poturbowane przez dziki. Nie w lesie, a na osiedlu. Jeden był na smyczy z właścicielem (sznaucer miniaturka)...
Dzicz notorycznie plądruje śmietniki osiedlowe, robiąc paskudny bałagan, a tej jesieni nawet połaszczyła się na brązowe worki z odpadami bio (czyt: liście). Zupełnie, jakby w lesie nie było liści... To naprawdę nie jest śmieszne, gdy otwierasz w Sylwestra okno, by popatrzeć na fajerwerki, a w Twoim ogródku dzicza rodzina właśnie sobie spokojnie ryje, a niektórzy przedstawiciele nawet patrzą Ci w oczy, bo może coś jednak rzucisz...
Od paru dni mam lekkie palpitacje, bo większość moich znajomych na fb dodała mordę dzika do zdjęcia profilowego, a ja już nie mogę na nie patrzeć. Kocham zwierzęta, ale to jest kurna jakaś paranoja.
Wzięłam pierwszy lepszy artykuł aby był datowany na 2017 rok. Są inne, konkretne.
Poza tym w rozporządzeniu z 1 sierpnia 2017 jest zapis, że do wszystkich dzików można strzelać przez cały rok.
Przy innych gatunkach jest podział na samice, samce, młode
Nie potrafię tu wrzucić pdf z rozporządzeniem 🙁
tak tylko indywidualnie, nie zbiorowo. Pierwszy raz przedłużono okresy wykonywania polowań zbiorowych i pierwszy raz tak dosadnie zalecono strzelanie do loch.
Stanowisko Naczelnej Rady Łowieckiej

A co na to główni winowajcy?
Espana, ale miłośnikom przyrody nie wytłumaczysz tego, co to zbiorowo a indywidualnie. (Indywidualny myśliwy też sobie do chlewa ASF przyniesie) Mord to mord, nie jedzmy wieprzowinki, bądźmy dzikiem. Znajomym na fb z mordkami dzika nie da się wytłumaczyć, że odstrzelono już 90% tego, co było do odstrzału i że mimo wszystko to jest mniej, niż w poprzednich latach. W TV i internecie nakręcana jest spirala, że rząd tępi dziki, że myśliwi to najgorsze zło (kto czyta tłumaczenia myśliwych?). Rząd chce wytępić ale te ze wschodniej ściany a nie w całej Polsce. Arłamowski sam jednak nie wie, ile tych dzików jest, czy dwiescie tysięcy czy 500. Twierdzi, że jak sie je zastrzeli, to się dopiero policzy. To jest dopiero debil na "odpowiednim" stanowisku...  😂 ogólnie i strona rządząca i obrońców powinna trochę ostygnąć. Media powinny dać rzetelne informacje. Jest pierdolnik, bo ktoś za tym stoi i nakręca, komuś mocno na tym medialnym bałaganie zależy

Lena, ja nie mam łąki. Sama już obmyślałam jakieś pole minowe na dziki 😉
Pseudoekologów nie zamierzam na siłę uświadamiać. To beton pokroju Kingi Rusin, która w mediach biadoli a wieczorem ubiera norki i wpieprza salami.
Z moich obserwacji wynika, że środowisko myśliwskie jest, podobnie jak rolnicy, pisiorkujące. Może stracą w końcu poparcie kolejnych grup społecznych prowadząc takie działania.
P.S. W Polsce rocznie zabija się 12 000 000 świń. Tak, dwanaście milionów.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
10 stycznia 2019 21:23
Nie rolnicy są winni, a najczęściej weterynarze i inspektorzy, którzy wchodzą do chlewa nie przestrzegając zasad higieny- nie zmieniają obuwia, nie myją się, nie przebierają, wnoszą swój sprzęt.

I czy w ogóle wiecie, że w Polsce wybijają stada zagrożone asf-em, a ściągają z Belgii i innych zachodnich krajów żywe świnie ze stad zagrożonych asf-em? Wiozą je tyle kilometrów i co, one nie są zagrożeniem?
Espana, tak ubija się te 12 mln ale w zagrożonych terenach nawet skup interwencyjny spalił na panewce, bo jak to można dać ludziom mięso z terenów podwyższonego ryzyka? (Asf nie jest groźne dla ludzi to raz, dwa akurat w tych rejonach to przebadane są akurat dokładnie 😉 )
A żywiec i tak idzie do nas zza granicy i to jest to, co mnie zastanawia. Wlasne się likwiduje, a... zagraniczne pewnie tak nie trują  😂 bo ktoś niezłą kasę widocznie za to dostaje (fundacje? Politycy?)
Są winni. Zaczęło się od nielegalnego wprowadzenia w obrót niebadanego mięsa. Ten proceder nadal trwa na dzikim wschodzie i pewnie nie tylko.
Dementek- co za bzdury opowiadasz. To właściciel odpowiada za to jak i kto wchodzi do obiektu. U mnie nawet PIW jak chce wejść na teren obiektów to buciki, kominezon, czepek, maska, zakaz wjazdu na fermę i dymają z buta 800m do ostatniego kurnika.
Mali rolnicy bloku wschodniego to jest jakaś porażka, największe roszczenia, największe pretensje, największe braki w bioasekuracji. Na kontrole byle by było, mandaty nic ich nie uczą, po kontroli mają w dupie. Niejednokrotnie brak mat, zwierzęta różne lają luzem, w jadnych kaloszach popitalają po fermie, do sklepu, do budynku inwentarskiego, do domu. Środki do dezynfekcji - stoi 1 opakowanie na cały rok- sorki, nie realne przy nasączaniu mat itp. Pomijam wielu polujących wśród nich. I niestety - wiem co mówię, miałam wątpliwą przyjemność oglądać takie gsopodarstwa, oglądać filmiki z kontroli moich znajomych ( w tym film akcji, jak paniąinspektor  chłopek roztropek widłai pogonił, ale go potem pokarało....). Dwa lata temu obok moich ferm była ptasia grypa, zaczęło się właśnie w takim małym gospodarstwie, gdzie... ani mat, ani nic, kurki luzem, kaczki, stawik. My się modliliśmy żeby nic nie weszło. Mat mieliśmy chyba więcej niż w jednym sklepie, ile virkonu, viropolu poszło to tylko kierownik fermy wie, wszędzie z buta, nawet pasza wjeżdżała na specjalnych warunkach, żadnych wizyt- nawet tych handlowych decydujących o największych kontraktach, kombinezony jak dla kosmitów, był dzień, że brałam prysznic 8 razy, a samochód odkażałam (nie wjeżdżałam na fermy, parkowałam kawał za fermą, no, ale i tak był srach) 3 dziennie. My przetrwaliśmy, innym się nie udało. I z moich obserwacji, czynnik ludzki, właściciel i jego świadomość, plus personel. Niestety... krecią robotę robią pracownicy ze wschodu, niektózy pracownicy PIWów, którzy olewali i nie karali dostatecznie tych co "mat nie mieli". Ja po cichu liczę, że firmy od ubezpieczeń pójdą w politykę przy ASF jak przy AI, niedopełnona bioasekuracji- odszkodowań nie ma...
Karla bo chyba nie ma odszkodowań dla tych, co się nie dostosowali do zaleceń bioasekuracji.  Przynajmniej jak była blokada na S8 rolników, tak wywnioskowałam z treści, że jakiś rolnik nie dostał odszkodowania, mimo, że stosował się do zaleceń i nasz minister rolnictwa twierdził, że nie dopełnił pewnie jakichś punktów. Z linka espany też wynika, że 90% odszkodowań z EU nie zostało skonsumowanych ze względu na olewnictwo rolników.
Edit: aaaa... chodzi nie o odszkodowania od państwa a od firm ubezpieczeniowych...

Durny naród jesteśmy (przynajmniej tu na wschodzie, przyznaje rację ) ostatnio znajomi miastowi zamieszczali na fb filmik jakiegoś rolnika, co się skarżył przed TV że on kota nie może do budynkow gospodarczych wg prawa wpuścić, a koty od lat myszy i szczury łapią w oborach/chlewniach. No i jak tu żyć? Co za rząd? Co za idiotyczne prawo? No i Ci znajomi prześmiewczo komentowali, że bzdury się wymyśla zamiast walczyć z ASF.  😵 a w ogóle lista wejść i wyjść? Biurokracja w chlewiku? Nr gospodarstwa odwiedzającego wpisywać?
Co do wetów to się nie zgadzam. U nas weterynarz czy kontroler potrafi bez zabezpieczającego odzienia włazić do zakładów mięsnych. A zwróć tylko uwagę.
U mnie w okolicy są dwie obory, gdzie jest zakaz wstępu. Bez fartuszków i bez dezynfekcji można sobie krówki przez szybkę pooglądać 😉 i to mi się podoba. Oczywiście wszyscy z okolicy nabijają się z rolnika, bo jako jedyny ma głowę na karku i ma kasę. Taki to wschód
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
10 stycznia 2019 22:22
https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/hodowla-zwierzat/rolnik-przez-asf-stracil-ponad-270-tys-zlotych-nikomu-tego-nie-zycze-opowiada/

https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/pieniadze-i-prawo/utrzymujemy-belgijskich-producentow-tucznikow/

Karla🙂- Widziałaś, ilu rolników zrezygnowało ze świń? Ilu w ogóle zrezygnowało z rolnictwa i szukało zatrudnienia w innej branży? Znam rodziny, które inwestowały w fermę świń i musiało zrezygnować, a żeby spłacić kredyty, musieli wyjechać za granicę.

Na wsiach co raz mniej rolników. I o to państwu chodzi- zniszczyć polskiego rolnika.
No u nas jadą głownie z ukrainy  😤 ale my to dziki wschód jesteśmy. Ja od dłuższego czasu to już tylko drób jem, ew wołowinę ale bardzo rzadko. Szkoda tylko, że ta pierdzielona wieprzowina to nawet w parówkach drobiowych jest głównym wypełniaczem
Dementek wszystko sięzgadza TYLKO! spora część zrezygnowała, bo nie spełniała różnych warunków, my także przestaliśmy dzierżawić "stare kurniki" od starych rodzin gospodarzy, bo... byli niereformowalni i nie docierało hasło "bioasekuracja". I takich jest bardzo, bardzo dużo.
Rynek jest na dobrej jakości, zdrowe, niefaszerowane mięso- czy to wieprzowe czy drobiowe. Duzi, dobrze płacący producenci nie są zainteresowani przydomowymi produktami gdzie podstawy leżą.
I na wsiach zostają albo ci, którzy myślą, że jakoś tam się uda i druga grupa- tych co potrafią i chcą coś zmienić, i to kosztuje te wspomniane miliony.
Szczerze? jak mi tfu p.. chłopki z widłami atakują kolegów, zstraszają, blokują drogi po to by odwołać jedynego, klasowego specjalistę od zakaźnych, z którym jako jedynym chciała gadać UE to sorki...
Megane i o tych i o tych mówię, ostatnio znajoma gęba się w tv wypowiadała jak to nie dostał... a doskonale wiemy, że ani mat ani nic...

Do nas nawet jak przez szybę (tzw. kurnik k5, kurnik pokazowy- przybudówka do kurnika z oknem, sprzętem w wersji mikro) przechodzisz pełną procedurę wejścia osób trzecich na obiekt. Ciuszki, buciki, pryskanie tu i tam😀
Bo chłop to musi po dupie dostać, żeby zmienić swój zaściankowy sposób myślenia. Na studiach prowadzący, bodajże z uprawy roli i roślin, opowiadał nam taką anegdotę (true story):
W okolicy powstał duży nowoczesny zakład produkcji czipsów. Nowa fabryka, nowe maszyny, specjalne gatunki ziemniaków sadzone w odpowiednich odległościach, żeby czipsy były jak najbardziej czipsowe  😉, etc. Osoby odpowiedzialne za skup ziemniaków od lokalnych rolników organizowały szkolenia i uczyły chłopów, jakie szerokości międzyrzędzi, w jakich odległościach w rzędach sadzić ziemniaki i jak się nimi zajmować, żeby zakontraktować sprzedaż. Jednym z wymogów było ścielenie słomy na przyczepach do transportu ziemniaków do skupu, żeby nie kaleczyć bulw. Na to chłop do chłopa:
Co, ja będę ziemniakom ścielił? Dziadek nie ścielił, ojciec nie ścielił i ja też nie będę ścielił, chachacha!
Zakład nie kupił ziemniaków od rolników, którzy nie pościelili.
W następnym roku żaden się nie śmiał, wszyscy ścielili.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
10 stycznia 2019 23:11
Karla- Nie tylko dlatego.
Jasne, że nie tylko. Ale też nie tylko z tych powodów, o których Ty wspomniałaś. Moja firma teraz jeździ w promieniu 200km od siedziby i "pozyskuje" klientów, do tego mamy swoją dużą mieszalnie pasz- dl indyków, brojlera, trzody i doskonale wiem co się dzieje. Wielu trudno się przyznać, że są za słabi lub zwyczajnie się przeliczyli.
Jeżdżę dużo po różnych gospodarstwach w Europie i im więcej jeżdżę tym mam więcej krytycyzmy do polskiego rolnictwa
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
10 stycznia 2019 23:54
A mnie właśnie odrzucają duże fermy. W mniejszych rodzinnych gospodarstwach (osób, które znam), nie mają problemu z chorobami zakaźnymi. W sumie Ci mniejsi mają lepiej, bo w razie czego mają niższe straty i często mają inne zwierzęta, z których jakiś dochód jest.
Dzików jest za dużo, ale nie uważam żeby konieczny był tak duży odstrzał, bo to i tak nic nie zmieni.
Ad.3 Nieprawda, wypłaty szkód rolniczych i leśnych nadal w całości ponoszą koła łowieckie.

A nie jest tak,że odpowiadają za zniszczenia tylko na terenie ich koła a na pozostałym obszarze skarb państwa?
O myślistwie nic nie wiem,więc pytam.
Dementek, wg statystyk w tym roku do odstrzału jest mniej dzika niż w latach ubiegłych. To w tym roku komuś zapłacono za zamieszanie 😉 przeszedł projekt wywłaszczania przedsiębiorstw. Prawo w tym wypadku działa 10 lat wstecz.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 stycznia 2019 07:57
Espana, to jak z tłumaczeniem o niewypalaniu łąk. Dziadek wypalał, ojciec wypalał i ja będę wypalać. Dopóki za rękę się nie złapie i nie da po dupie ucięciem dotacji, to będą wypalać.
[quote author=Dodofon link=topic=102515.msg2836562#msg2836562 date=1547119431]
to mi przypomina sytuację  jak była PTASIA GRYPA i do jednego z miast wjeżdzało się AUTEM przez tzw. maty...
czaicie??? opony aut miały przejechać po matach odkazających...

WHF??? po co??

Takie są zasady. Buty też powinno się w takiej sytuacji dezynfekowac...

Oprócz WOŚP są jeszcze nauczyciele, którzy powoli zaczynają strajk, ale dziki interesują jak widać większą część społeczeństwa, po co martwić się o jakichś tam nauczycieli...

[/quote]


rozumiem zasady - miałam kiedyś gazetę weterynaryjną i najeździłam się po kurnikach, chlewniach czy innych przybytkach.
Rozumiem - masz chlewnię czy kurnik - masz maty, dezynfekcję, mycie rąk, zmianę obuwia, tzw. śluzy kontrolne by wejść na obiekt (do kurnika czy do chlewu, obory).
Ale maty dla wszystkich aut PRZED wjazdem do dużego miasta?? PO CO??
bo masz zoo itp. bo jest w terenie zapowietrzonym, zagrożonym, bo zoonoza itp.
Ad.3 Nieprawda, wypłaty szkód rolniczych i leśnych nadal w całości ponoszą koła łowieckie.

A nie jest tak,że odpowiadają za zniszczenia tylko na terenie ich koła a na pozostałym obszarze skarb państwa?
O myślistwie nic nie wiem,więc pytam.


Naturalnym jest, że za miejsca wyłączone z obwodów łowieckich (czyli np. obszary miejskie) koło łowieckie nie ponosi odpowiedzialności, ale:
- zabudowania na terenie obwodu łowieckiego, np. wsie - nie możemy wykonywać polowania w odległości 150 m od zabudowań, a dziki zryją gospodarzowi całe pole ziemniaków nasadzonych pod chałupą. Czyli nie mamy wpływu na dziki w tym obszarze, ale za szkody musimy zapłacić - mamy dwa wyjścia - płacimy lub straszymy. Strzelać nie możemy, więc chodzimy po nocach ludziom pod oknami jak żywe strachy na wróble, albo rozdajemy Hukinole i inne preparaty odstraszające dziki. Nie każdy rolnik może sobie pozwolić na ochronę/grodzenie swoich zasiewów, często to starsi ludzie, którzy mają małe poletka, zasadzą wiadro ziemniaków na zimę, w jedną noc mogą stracić całe zapasy.
- duże areały upraw wchodzące w skład obwodu - szkód nie wypłacamy gdy właściciel/rolnik jest przeciwny zainstalowaniu urządzeń łowieckich, czyli np. nie pozwoli na swoim polu ambony postawić ale po odszkodowanie za szkody przychodzi. Przy czym stawiając zwyżkę czy ambonę nie wchodzimy mu na pole, nie niszczymy zasiewów, ambonę montujemy na miedzy/skraju pola. Rolnicy z mojego obwodu często do nas dzwonią, że dzisiaj o 17-ej widzieli dziki tu i tam, więc idziemy tam kolejnego dnia i pilnujemy ich zasiewów.
- ja mogę przedstawić ile rocznie moje koło wypłaca okolicznym rolnikom za szkody, prowadzimy księgowość, wszystkie przychody i rozchody mamy udokumentowane od 1953 roku czyli od założenia koła. Czy jesteś w stanie przedstawić dowód na to, że skarb państwa komuś wypłacił lub corocznie wypłaca za szkody na terenie wyłączonym z obwodu? SP ma różne sposoby na to, żeby się od wypłat wymigać.
- za niewykonanie planu odstrzału koła łowieckie płacą kary do skarbu państwa.

Jeszcze co do "rzezi" - w mediach pada liczba 200 czy 210 tysięcy sztuk i dyletanci wpadają w lament. Informuję, że to nie jest żadna rzeź, tylko normalne wykonanie planowego odstrzału. W poprzednich latach odstrzał dzika kształtował się na poziomie 200 - 300 tysięcy sztuk, czyli więcej niż zakładany na ten rok. Na dzień dzisiejszy plan wykonany jest w ponad 90% - czyli chyba łatwa matematyka ile pozostało do odstrzału z tych 200 czy 210 tysięcy.
espana, a możesz wyjaśnić (nie czepiam się, jestem ciekawa):

Nie strzelamy dzików w lesie, bo dzik robi tam dobrą robotę. Szkodnikiem jest na polach
Jako laikowi w temacie wydaje mi się, że dziki raz w lesie, raz na polu. Czyli jak go nie ustrzelicie w lesie, to potem pójdzie na pole. Albo inaczej: czy one jakoś grupami przystososują się do miejsca bytowania i jedne żerują w lesie, a inne na polach (nie wiem, czy żerują to właściwy termin) i stąd wiecie, które strzelać?
Jasne 🙂
Strzelamy tak, żeby zatrzymać dzika w lesie. Póki owocują drzewa (buczyna, żołędzie, etc.), póki ściółka jest miękka i bogata w pędraki, larwy to dzik chętnie w lesie przebywa i nie ma aż takiej potrzeby, żeby wychodzić na pola w celu poszukiwania pożywienia. Dodatkowo uprawiamy poletka zaporowe, czyli jakieś polany śródleśne zasiewamy np. rzepikiem, łubinem, zasadzamy topinamburem, żeby jeszcze bardziej uatrakcyjnić las dzikowi, żeby żerował na poletku a nie na polu.
W okresie zimowym, gdzie potrzeba zdobycia pożywienia wygania dzika z lasu (orzechy się skończyły, gleba zamarznięta, etc.) wywozimy karmę, która dla dzika również wykładana jest w lesie (mogą to być wysłodki, kukurydza, okopowe). Urządzenia łowieckie, pewnie jak wielu z was zauważyło, również stawiane są w takich miejscach żeby zatrzymać dzika w lesie, czyli na skraju lasu, na granicach pól, żeby właśnie te wychodzące z lasu dziki w szkodę strzelać. Żeby dzik nie czuł się pewnie na odkrytym terenie. Mam nadzieję, że wytłumaczyłam  😉
dzięki, rozumiem. Czyli to dotyczy pór roku.  :kwiatek:

A ja jako czlowiek na nogach albo czlowiek na koniu powinnam dzika się bać i zwiewać czy potraktować obojętnie? Kiedyś nawet taki wątek na konskich załozylam, jak drogę przecięła mi mamuśka z gromadką przychówku, a ja na strachulcu siedziałam.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
11 stycznia 2019 10:26
Dziś przysłano mi link, jak wygląda wybijanie świń w gospodarstwie: https://link.do/yNAnr
trusia nie panikować jak się spotka dzika w lesie. W większości przypadków dzik będzie unikał kontaktu z człowiekiem, chociaż stare odyńce jak zalegną w barłogu to ciężko jest z psami wygonić  😁 Ale Ty do barłogu nie trafisz 🙂 Ryzyko może być wtedy, gdy locha oddali się od młodych, a Ty się znajdziesz wśród nich i zaczną kwiczeć. Wtedy matka może chcieć bronić potomstwa. Niebezpieczne są postrzałki, czyli dziki, które ranione uszły. Też ryzyko spotkania postronnej osoby jest małe, ale wśród myśliwych dochodzących postrzałki zdarzają się wypadki, w tym śmiertelne. Spłoszona wataha może być groźna, nie dlatego że chce wyrządzić krzywdę czy atakować, tylko dlatego że biegnie na oślep 🙂 Kiedyś na polowaniu taki dzik wbiegł w koleżankę na stanowisku obok i ją przewrócił  😁 Ale to tylko dlatego, że uciekał od naganki i psów, więc dla zwykłego spacerowicza czy jeźdźca nie ma praktycznie żadnego niebezpieczeństwa 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się