Ogłowia bezwędzidłowe - rodzaje, działanie, zastosowanie

Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2013 09:26
Zakładam ten wątek w ramach rozszerzenia dyskusji, która się rozwinęła w kąciku żółtodziobów. Pozwoliłam sobie zacytować odpowienie posty 🙂. Jeśli jeździcie na ogłowiu dr Cooka, bosalu, halterze - Wasze wrażenia będą tu mile widziane.

Czy bosal i ogłowie bezwędzidłowe dr Cooka różnią się czymś w działaniu? W sensie oddziaływania na konia 🙂.


Livia Z mojej wiedzy wynika, że tak.
Przede wszystkim z czego się orientuję, prawidłowo dopasowany bosal leży sobie na kości nosowej a działa przede wszystkim "ramionami" na żuchwę w okolicy nerwu żuchwowego, czyli na stosunkowo małą powierzchnię w porównaniu do ogłowia dr Cooka. Bo cały bajer z tym ogłowiem polega na tym, że ta linka obejmuje prawie całą głowę konia i krzyżuje się na dole, więc jeśli pociągniesz za  prawą wodzę, spowodujesz nacisk na prawie cały lewy bok głowy konia (i chyba na potylicę też, jak sądzę, ale ręki sobie za to uciąć nie dam). Korzystałam z tego wynalazku, pytałam, czy będąc niewprawnym w temacie można koniowi tym krzywdę zrobić - ponoć nie, właśnie ze względu na dużą powierzchnię nacisku.


Prawidłowo dopasowany bosal powinien działać na cały bok paszczy, a nie tylko dolną częścią na żuchwę - dlatego tak ważne jest dokształtowanie go do paszczy konkretnego konia. Częstym błędem jest założenie bosala w kształcie takim w jakim go kupiliśmy (taka łezka) - wtedy górna część odstaje (a więc nie działa prawidłowo- co najwyżej punktowy nacisk) a dolna może zbytnio przyszczypywać.

Dla mnie zaletą bosala są jednoznaczne, intuicyjne sygnały jakie przekazuje - koń nauczony ustępowania od nacisku łatwo rozumie co ma zrobić, a jeździec może błyskawiczne odpuścić kiedy koń ustąpi. W niektórych ogłowiach Cooka te paski pod brodą zacierają się, co daje opóźnienie w odpuszczeniu i miesza koniowi w głowie. Większą powierzchnia oddziaływania Cooka niż bosala jak dla mnie ma i plusy (trudno zrobić krzywdę) i minusy (mniejsza czytelność)

Poza tym bosal poprzez swoją budowę (ta kulka na dole) zachęca konia do przyjęcia określonego ustawienia głowy: jeśli zadrze to bosal wisi bardziej na nosie-jest niewygodnie, jeśli nos zbliży sie do pionu, bosal wisi na pasku potylicznym - jest wygodniej, co konia zachęca do pozostania w tej pozycji.


Chainsy, frynia, dziękuję - potwierdziłyście moje przypuszczenia :kwiatek:


[quote author=frynia link=topic=1412.msg1958590#msg1958590 date=1387725633]
W niektórych ogłowiach Cooka te paski pod brodą zacierają się, co daje opóźnienie w odpuszczeniu i miesza koniowi w głowie. Większą powierzchnia oddziaływania Cooka niż bosala jak dla mnie ma i plusy (trudno zrobić krzywdę) i minusy (mniejsza czytelność)

Paski zacinają się w tych ogłowiach, w których są hm... no właśnie "paski". Jeśli jest okrągła linka, taka jak na zdjęciu, które zamieściłam - problemu nie ma. Może nie wygląda tak "profi" jak skórzane paseczki ale działa bez zarzutu 😉 I można łatwo samemu paski wymienić na linkę 🙂
A większa powierzchnia moim zdaniem wpływa pozytywnie czytelność - "ciągnie się" całą głowę w bok, więc ciężko żeby koń nie skojarzył o co chodzi 😉 Dla mnie dr Cook absolutnie bez zarzutu 😉 Ale z praktycznego punktu widzenia z bosalem nie porównam - bosala nie używałam jeszcze.
Nie mniej jednak również dziękuję za bardziej szczegółowe nfo dot. bosala.
Edit: malutki błąd 😉
[/quote]

[quote author=Chainsy link=topic=1412.msg1958686#msg1958686 date=1387734296]
Ale z praktycznego punktu widzenia z bosalem nie porównam - bosala nie używałam jeszcze.


Chainsy jak koń reaguje na to czy na tamto zależy od tego jak go uwarunkujemy na określone bodźce, więc myślę że dobrze szkolony będzie dobrze chodził czy to na Cooku, czy na bosalu, czy na golasa😉
Jednak co do moich praktycznych subiektywnych odczuć (mam bosal i jeździłam też na cudzych koniach w komplecie z cudzym bosalem 😉 ) bosal kojarzy mi się z większą lekkością - wystarczy ruch palcem na milimetry, a na Cooku jakoś trzeba więcej żeby koń "usłyszał". 

Livia a jak Tobie jeździ się na  bosalu?

edit: literówki - pisane z telefonu
[/quote]

frynia, mnie na bosalu jeździ się bardzo dobrze - przestawiłam się z koniem ok. 2 lat temu i nie żałuję. Początkowo używałam go zamiennie z normalnym ogłowiem, potem stopniowo "wypierałam" ogłowie, teraz ogłowia używam sporadycznie. Koń reaguje na bosal bardzo fajnie, mam wrażenie że zdecydowanie woli go od wędzidła. Z ciekawości chciałam wypróbować u nas też Cooka, ale wolałam najpierw spytać tutaj i chyba jednak zostanę przy bosalu 🙂


[quote author=frynia link=topic=1412.msg1958914#msg1958914 date=1387744408]
Chainsy jak koń reaguje na to czy na tamto zależy od tego jak go uwarunkujemy na określone bodźce, więc myślę że dobrze szkolony będzie dobrze chodził czy to na Cooku, czy na bosalu, czy na golasa😉
Jednak co do moich praktycznych subiektywnych odczuć (mam bosal i jeździłam też na cudzych koniach w komplecie z cudzym bosalem 😉 ) bosal kojarzy mi się z większą lekkością - wystarczy ruch palcem na milimetry, a na Cooku jakoś trzeba więcej żeby koń "usłyszał". 

Wiem, że to zależy od konia, ale człowiek też ma swoje odczucia po danej współpracy i to miałam na myśli 😉
Mnie też właśnie bosal kojarzy się z większą lekkością i subtelnością, właśnie dlatego, że jest mniej "łopatologiczny" niż Cook. Myślę więc, że do bosala koń musi być bardziej wytrenowani niż do Cooka, stąd trzeba mniej, żeby "usłyszał" 😉 Mam rację?
Słyszałam raczej o przechodzeniu z Cook'a na bosal a nie odwrotnie 🙂
[/quote]

Wrócę jeszcze do tematu bosala, bo przez wyjazd świąteczny nie zauważyłam ze Livia i Chainsy odpisały
[quote author=Chainsy link=topic=1412.msg1959228#msg1959228 date=1387792413]
Myślę więc, że do bosala koń musi być bardziej wytrenowani niż do Cooka, stąd trzeba mniej, żeby "usłyszał" 😉 Mam rację? Słyszałam raczej o przechodzeniu z Cook'a na bosal a nie odwrotnie 🙂


Do bosala koń nie musi być wcale wytrenowany 🙂 W szkole starokalifornijskiej (czyli tam skąd się wywodzi i gdzie tradycje są wiernie kultywowane) na bosalu pracuje się z młodym koniem z ziemi jeszcze przed pierwszym wsiadaniem, pierwsze wsiadanie też na bosalu - z początku jest to bosal grubszy i cięższy, potem coraz delikatniejsze.  Ale jeśli chcemy żeby koń lekko reagował na bosalu, to wytrenowany powinien być.... jeździec 😉 (nie tylko na bosalu zresztą, na wszystkim można nauczyć konia się wieszać)

Jak już na bosalu koń osiągnie bardzo wysoki poziom wytrenowania, jeździec o świetnym dosiadzie i ręce może przejść na wędzidło łopatkowe jako narzędzie jeszcze subtelniejszej komunikacji - więc z tym macie racje, raczej przechodzi się od mniej subtelnego do bardziej, z bosala na Cooka jakoś nie widzę potrzeby🙂
[/quote]

[quote author=frynia link=topic=1412.msg1962000#msg1962000 date=1388171712]
Do bosala koń nie musi być wcale wytrenowany 🙂 W szkole starokalifornijskiej (czyli tam skąd się wywodzi i gdzie tradycje są wiernie kultywowane) na bosalu pracuje się z młodym koniem z ziemi jeszcze przed pierwszym wsiadaniem, pierwsze wsiadanie też na bosalu - z początku jest to bosal grubszy i cięższy, potem coraz delikatniejsze.  Ale jeśli chcemy żeby koń lekko reagował na bosalu, to wytrenowany powinien być.... jeździec 😉 (nie tylko na bosalu zresztą, na wszystkim można nauczyć konia się wieszać)

Jak już na bosalu koń osiągnie bardzo wysoki poziom wytrenowania, jeździec o świetnym dosiadzie i ręce może przejść na wędzidło łopatkowe jako narzędzie jeszcze subtelniejszej komunikacji - więc z tym macie racje, raczej przechodzi się od mniej subtelnego do bardziej, z bosala na Cooka jakoś nie widzę potrzeby🙂

Miałam na myśli: lepiej wytrenowany=uwarunkowany na delikatniejsze bodźce. Stąd też moja teza, że przechodzi się ostrzejszego na subtelniejsze.
I super jeździec jak sądzę też nic nie poradzi na koniu, któremu założy się bosal a koń nie wie kompletnie co z tym fantem zrobić. Dlatego mówię o wytrenowaniu 😉

jak koń reaguje na to czy na tamto zależy od tego jak go uwarunkujemy na określone bodźce

O takim właśnie wytrenowaniu-uwarunkowaniu 😉
Wiem że w starokalifornijskiej szkole zaczyna się od bosala. Sądzę, że myślimy o tej samej książce...  😉
[/quote]

[quote author=Chainsy link=topic=1412.msg1962071#msg1962071 date=1388175196]
(...)Stąd też moja teza, że przechodzi się ostrzejszego na subtelniejsze.
I super jeździec jak sądzę też nic nie poradzi na koniu, któremu założy się bosal a koń nie wie kompletnie co z tym fantem zrobić. (...)

Chainsy da radę 🙂 ja mojej młodszej założyłam bosal po raz pierwszy prawie 3 lata temu, kiedy chodziła pod siodłem od ok 1/2 roku, do super jeźdźca dużo mi brakuje, a jednak koń od razu zakumał o co kaman. Dlatego pisałam że wg mnie bosal jest intuicyjny. Super jeźdźca, jednego z lepszych californios, widziałam kilka razy na klinikach i miło było popatrzeć jak u koni z różnymi problemami nagle grzbiet się unosi i zaczyna falować bez spięć, przestają pędzić, w rozluźnieniu wykonują różne elementy, itp. A też nie wszystkie wcześniej widziały bosal. (na tej podstawie piszę, nie z ksiażki o której myślisz 😉)

Co do "ostrzejsze" a "subtelniejsze"- może źle się wyraziłam, bo pisząc o subtelnej komunikacji miałam na myśli precyzyjne sygnały, a to nie koniecznie = łagodne kiełzno. Dla przykładu, wystarczająco dogadam się z koniem na kantarku w terenie relaksacyjnym, ale jak chcę coś podłubać ujeżdżeniowo to się czułabym sie jak w samochodzie z luzem na kierownicy, niby zdołam wytłumaczyć koniowi o co mi chodzi, ale po co trudzić siebie i konia skoro są ku temu lepsze narzędzia.... to miałam na myśli pisząc że bosal jest dla mnie subtelniejszy (= precyzyjniejszy) od Cooka. Najlepiej to spróbuj, moze też Ci się przyklei jak Livii i mnie 😉  :kwiatek:
[/quote]

frynia, Chainsy, popiszcie jeszcze trochę, ja was chętnie bardzo poczytam :kwiatek: Jakie książki macie na myśli? Chętnie sama bym zaglądnęła. No i byłam tego Cooka ciekawa, ale jednak przesiadać się nie będę 🙂


Ale może jest jakiś pasujący wątek? bo nas pogonią że tu balaganimy.... Co do książki,  to coś mi mówi że Chainsy chodziło o " Rząd doskonaly" 🙂
Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2013 09:35
Gaga, to w założeniu ma być wątek zbiorczy, porównawczy i "wiedzowy". Myślałam o dołączeniu go do wątku ogłowiowego, ale on jest już tak wielki, że ciężko byłoby coś znaleźć. Tym bardziej, że raczej tam się dyskutuje o modelach ogłowi, a nie o ich działaniu 🙂

No ale decyzja należy do modów.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
30 grudnia 2013 09:40
Uważam,ze dobry pomysł-są wątki porównawcze wędzidło-czy bez,ogłowiowe ale żaden nie dotyczy konkretnie działania i efektów jakie można uzyskać gdy już ktoś zdecyduje się z jakichś względów na jazdę bezwędzidłowo 😉
Mi też się pomysł podoba. A odnośnie tematu to ja mam indian bosal 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 grudnia 2013 10:56
Śmigam od półtora roku na swojej młodej szkapce na dr cooku. Bardzo sobię chwalę.
Czasami zakładamy wędzidło ale widać że kobyła bardziej preferuje jazdę bez.
Nie mamy problemu jeśli chodzi o kontrolę konia na tym patencie, a przyznam że młoda potrafi być koniem ,,wesołym".
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 grudnia 2013 11:13
Witam wszystkich  🙂
Czy ktoś ma, używał, testował któreś z poniższych kiełzn?
- LightRider bitless bridle -  http://www.lightriderbridle.com/ ta podstawowa skórzana wersja.
lub:
- Jumping hackamore - www.horseloverz.com/product/bridle-parts/190910-tory-leather-jumping-hackamore.html

Od jakiegoś czasu szukam bezwedzidłowego ogłowia, ale dr. Cook do mnie nie przemawia, te zaciskowe paski/sznurki pod ganaszami jakoś mi nie pasują. Chcę żeby działanie na nos było tylko siłą mojej ręki, bez żadnych zacisków i dźwigni, dlatego też odpada hackamore. Bosal nie byłby zły, ale jak zaczęłam, się wgłębiać w dopasowywanie to doszłam do wniosku, że za dużo można zrobić źle. Szukam czegoś delikatnego w działaniu i tak wpadłam na te dwa powyższe ogłowia, jeżeli ktoś z was miał z nimi do czynienia lub z czymś podobnym będę wdzięczna za opinie  :kwiatek:
Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2013 11:25
TheWunia, napisz coś więcej - jak reaguje na indiana koń, jakie ty masz odczucia, czy jest w miarę precyzyjny w działaniu? Nie miałam okazji wypróbować indian bosala, ale chętnie się dowiem czegoś nowego.

zembria, dla mnie to pierwsze wygląda jak skórzany indian bosal z ogłowiem. Nie wiem, czy dobrze myślę, bo słabo widać na tych zdjęciach, ale tak mi to wygląda. Natomiast to drugie wydaje się mieć takie samo działanie, jakbyś dopięła do zwykłego nachrapnika wodze 😉.
Ja bym się na twoim miejscu skłaniała do bosala, można dostać też takie miękkie bosale i je powinno być łatwiej dopasować (moja znajoma ma taki miękki właśnie, jest bardzo zadowolona) 🙂.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 grudnia 2013 11:59
To pierwsze jest inne niż indian bosal, w nim paski się pod żuchwą krzyżują, a w LightRider ten pasek jest prosty i można spiąć oba kółka razem eliminując zaciskowe działanie. Przenosimy wtedy działanie wodzy nieco niżej niż w Jumping hackamore (które jest w zasadzie faktycznie nachrapnikiem z kółkami), przynajmniej takie mam wrażenie  😉 Dlatego szukam informacji czy ktoś rzeczywiście w tym jeździł i może się podzielić wrażeniami. Nie chciałabym kupować czegoś co do czego nie mam pewności w jaki sposób działa, zwłaszcza że najprawdopodobniej trzeba by to ściągnąć z daleka  🙄
Miękki bosal, faktycznie jest wart rozważenia. Livia mogłabyś mi coś więcej o nim powiedzieć? Bo jak miękki to nie wiem czy nie zachowuje się tak samo jak zwykły kantarek sznurkowy, czyli jest mało stabilny na głowie i w sytuacji "kryzysowej" podciąga się do góry.
edit.
ps. Jeszcze kwestia przypięcia wodzy w bosalu pod spodem, a nie na bokach. Ogłowie ma być dla młodego konia. Nie wiem czy przypięcie wodzy na bokach nie będzie bardziej "czytelne" dla zajeżdżanego konia, niż obie wodze pod spodem?
Jak czysto teoretycznie wygląda prawidłowy zakręt z koniem?
Mam nadzieje, że wiecie o co chodzi 😉 Jeśli już było takie pytanie to przepraszam.
Livia ja mój bosal bardzo lubię i konio chyba też  😀 Nie widze żadnej róznicy między pracą z nim na wędzidle, a na tym, choć prawdą jest że młody bardzo ładnie chodzi na dosiad, wiec to jest tylko taka kwestia pomocnicza. Konik bardzo lubi biegać, ale nie mam najmniejszych problemów z zatrzymaniem, a na wedzidle czasem próbował się stawiać  😉 Ja gorąco polecam od siebie  😎 Jedyny minus to taki, a przynajmniej mi sie wydaje że jest dosyc sztywne, ale byc może takie ma być  😀
miałam samoróbkę dr cooka ale kompletnie sie nie sprawdzała, blokowała i nie zwalniała nacisku. Teraz śmigam albo na halterku, albo na nachrapniku ze zwykłego kontara dopiętym do ogłowia i lekko ustabilizowanym. Kusi mnie spróbowanie tego:
http://www.lg-bridle.com/
wygląda estetycznie, lekka dźwignia, ale łagodniejsza niż w hacku, jednak cena za trochę metalu i dwa paski...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 grudnia 2013 15:18
Jesli była to samoróbka to widocznie została źle zrobiona.
Ja mam i orginał  i DIY. 
A za każdym razem nacisk mam zwalniany kiedy tylko zechcę. Zresztą dużo ćwiczyłam z koniem aby można było ją sterować na tym ogłowiu praktycznie paluszkami.
Dzisiaj fajnie nam się współpracuje 🙂
kwestia gustu, od ludzi z kupnymi też słyszałam o blokowaniu się, więc to chyba nie kwestia przypadku. Ale jesli Tobie pasuje to super.
Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2013 16:39
zembria, on nie jest taki miękki jak sznurek. To dalej kawał splecionej skóry, tylko jest bardziej elastyczny i dopasowuje się sam do kształtu pyska konia. Od spodu tylko regulujesz mecate i leży dobrze. Nie podciąga się też tak, jak halter - zostaje na miejscu cały czas. Z tego, co wiem, znajoma kupiła ten bosal na Ebayu, mogę ją w razie czego dopytać.
Ja z kolei mam sztywny i też się u nas dobrze sprawuje 🙂

żabeczka, a tak swoją drogą, czemu zdecydowałaś się na Cooka spośród wszystkich dostępnych bezwędzidłówek? Co cię w nim przekonało?

W ogóle, dlaczego przerzuciliście się na ogłowia bezwędzidłowe? Ktoś wam poradził, chcieliście spróbować czegoś nowego? Jak wyglądała "przesiadka"?  :kwiatek:
W moim przypadku to jazda na wędzidle wymagała przesiadki😉 Koń był od początku jeżdżony bezwędzidłowo,
Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2013 17:01
No tak, powinnam bardziej uściślić pytanie 🙂

Ci, którzy wcześniej jeździli na wędzidle - dlaczego to zmieniliście?

Ci, którzy korzystają od początku z bezwędzidłówek - dlaczego zdecydowaliście się na nie? 🙂
Ja zaczęłam jeździc bez wędzidła, gdyż mój młody, strasznie je mielił, gryzł, ewidentnie mu przeszkadzalo.Badania pyska nic nie wykazały i usłyszalam, że w końcu sie przyzwyczai. Pomyslalam sobie że to bez sensu, zmuszać konia do czegoś co jest dla niego nie przyjemne, wiec zaczęłam szukać innych rozwiązań 🙂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 grudnia 2013 17:22
Ja jeździłam prawie 20 lat na wędzidle. Jakoś tak z przyzwyczajenia, dlatego że koń "musi" mieć wędzidło żeby chodzić pod siodłem, dlatego że wszyscy jeżdżą na wędzidle itp. Dopiero kilka lat temu spróbowałam jazdy na kantarku sznurkowym. Doszłam potem do wniosku, że skoro można konia wyszkolić bez wędzidła, to po co je pakować koniowi do pyska? Teraz uważam, że wędzidło to jakiś "przeżytek ze średniowiecza" kiedy ludzie nie mieli dostatecznej wiedzy i konie szkoliło się siłowo, trzeba je było poskromić i złamać żeby były posłuszne. Końskie dziąsła, a zwłaszcza dosyć ostro zakończona krawędź żuchwy nie jest w żaden sposób przystosowana do nacisku kawałka metalu, bo niby dlaczego miałaby być? Po zajeżdżeniu i przygotowaniu do sprzedaży kilku koni, nie wkładając im do dzioba wędzidła ani razu, jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że wędzidło jest sprzętem absolutnie zbędnym, jak nie szkodliwym.
frynia
Cieszę się, że masz takie dobre odczucia, ja jednak będę dalej obstawała, że nie wszystko zależy od jeźdźca, część jednak zawsze od konia, który też miewa swoje zdanie 😉 Dla mnie zupełnie co innego jeśli ktoś np. ma swojego konia, z którym się jako tako rozumie i przejdzie z wędzidła na bosal, bo wiadomo, że koń nie działa (a przynajmniej dobrze zajeżdżony nie powinien) wyłącznie na "ręczne sterowanie". A co innego kiedy ktoś :wink: jeździł sobie za pracę w podrzędnej stajence i naraz na zupełnie tępym koniu rekreacyjnym próbuje dr. Cooka... bosala sobie nie wyobrażam tym bardziej, bałabym się po prostu, pomijając że nie zamierzałam inwestować w bosal dla obcych koni😉 Takie są moje odczucia po prostu, innej wiedzy na ten temat nie mam  😉 Ale to pewnie dlatego, że mi jeszcze nieco 😁 brakuje do californios... Pewnie,  że dobry fachowiec sobie z każdym koniem poradzi, niezależnie od narzędzi. Jestem jak najbardziej za sprzętem możliwie "nieinwazyjnym" dla konia, ale póki co nie mam już na kim "próbować" nie mniej jednak oczywiście mam to stale na względzie.

Livia Ano dokładnie książkę "Rząd doskonały" mam na myśli. Chyba innej książki o takiej tematyce nie ma w naszym kraju więc nie trudno się domyślić jeśli widzę, że ktoś na forum stosuje znane mi argumenty lub porównania  😉 Książkę polecam, jest ciekawa.

jasminowa Tak jak pisałam w żółtodziobowym - zacinają się paski, jeśli się je wymieni na okrągłą linkę to nie ma problemu (no przynajmniej nie powinno być). Dodam też, że parę lat temu sobie zrobiłam samoróbne z tej "indiańskiej" taśmy i się zacinało. Chciałam mieć ładne, jednokolorowe i wszystko zrobiłam z taśmy a to był błąd. Po zmianie na okrągłą linkę (z jakiegoś marketu budowlanego) problem zniknął. Zdaje mi się, że ktoś w wątku DIY miał podobne odczucia, ale na 100% pewna nie jestem...

Mnie do spróbowania skłoniła właśnie książka (a miałam niewątpliwą przyjemność próbować u samego autora). Bo skoro jazda bez wędzidła ma być "przyjemniejsza" dla konia, to chciałabym wiedzieć jak działa, dlaczego tak, jak ja się z tym czuję itd. Bo w razie gdybym kiedyś miała szczęście mieć swojego konia, a potrafiłabym odnaleźć się w tej całej bezwędzidłowości... no to dlaczego by nie jeździć bez, skoro się da? 🙂 Ale ja po prostu próbuję czego się da, żeby później nie eksperymentować na własnym koniu 😉 Uważam, że póki na konia mnie nie stać to wykorzystam ten czas na zdobywanie wiedzy, ale to taki OT.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 grudnia 2013 17:41
W ogóle, dlaczego przerzuciliście się na ogłowia bezwędzidłowe? Ktoś wam poradził, chcieliście spróbować czegoś nowego? Jak wyglądała "przesiadka"?  :kwiatek:


Koń się strasznie wściekał, gdy miał wędzidło w pysku. Bez niego lepiej chodzi (chętniej), nie ma rzucania łbem przy zagalopowaniu,. Jest bardziej rozluźniony, bardziej skupiony na pracy. Chodzi na zwykłym kantarze, bo hackamore (czanki) denerwowały konia, a ogłowia typowo bezwędzidłowego nie mam.
Jednak nie czułabym się pewnie, gdybym miała jechać w teren bez wędzidła.
Ci, którzy korzystają od początku z bezwędzidłówek - dlaczego zdecydowaliście się na nie? uśmiech

min. z powodu naturalu, którym wtedy byłam wręcz fanatycznie zainteresowana (teraz dalej jestem naturalsem ale już bez fanatyzmu) oraz z troski o koński pysk.

wędzidło to jakiś "przeżytek ze średniowiecza" kiedy ludzie nie mieli dostatecznej wiedzy i konie szkoliło się siłowo, trzeba je było poskromić i złamać żeby były posłuszne
jak dla mnie wędzidło to etap do którego jeździec powinien dojrzeć, kompletnie nie widzę potrzeby używania go przez początkujących, natomiast przy bardziej zaawansowanej jeździe może to być sprzęt przydatny.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 grudnia 2013 18:01
żabeczka, a tak swoją drogą, czemu zdecydowałaś się na Cooka spośród wszystkich dostępnych bezwędzidłówek? Co cię w nim przekonało?

W ogóle, dlaczego przerzuciliście się na ogłowia bezwędzidłowe? Ktoś wam poradził, chcieliście spróbować czegoś nowego? Jak wyglądała "przesiadka"?  :kwiatek:


Młoda była przyzwyczajana do wędzidła przeze mnie ( pod jeźdzcem ) ok 5-6 miesięcy. Niestety przy moich nieogarniętych dłoniach zdecydowałam się przejść na Cooka z przyczyn prostych: nie robić koniowi Sajgonu z pyska. Wędzidło samo jako takie przyjęła ale moje nieogarnięcie bardzo przeszkadzało.
Zdecydowałam się na czas pracy nad sobą (  osobna jazda pod okiem trenera na wędzidle, an innym koniu w stajni sportowej ) śmigać na bezwędzidłówce.,
Tylko że tak nam to dobrze zaczęło wychodzić, że tak  już zostało ( treningi też hehe)
Fajnie się dogadujemy i  jej pierwsze tereny także odbyły się na cooku.
Młoda jest delikatnym koniem i bardzo wrażliwym na ,, niedogodności" i ja to szanuję.
Jednak powiem Wam szczerze że na tym ogłowiu pracuje się dokładnie tak samo jak na wędzidłowym tyle że bardziej subtelnie.

ps. A zasadę działania, jak i możliwosć ,,ogarnięcia"  ogłowia dr cooka miałam okazję na kursie kilka miesiecy wcześniej , zanim zaczęłam jeździć. Musiałam dojrzeć, przemyśleć temat..
Pomysł przypadł mi do gustu ( lubię nowe, nieznane klimaty), spróbowałam i bardzo sobie chwalę.

jak dla mnie wędzidło to etap do którego jeździec powinien dojrzeć, kompletnie nie widzę potrzeby używania go przez początkujących, natomiast przy bardziej zaawansowanej jeździe może to być sprzęt przydatny.


Dokładnie 🙂

Ja dzisiaj chętnie jeźdzę na innych koniach na wędzidle, na swoją kobyłkę tez czasami zakładam podwójnie łamane. Nie ma jakiegoś strasznego problemu zęby się przestawić. Zasada działania jest taka sama- wodza zewnetrzna i wewnętrzna.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 grudnia 2013 18:04
Jednak nie czułabym się pewnie, gdybym miała jechać w teren bez wędzidła.


Heh ja na pierwszej jeździe na placu mówiłam chyba z tysiąc zdrowasiek.
Wyobraźnia działała . Dzisiaj wiem że niepotrzebnie   😉 ale to tylko w moim przypadku.


przepraszam za post pod postem - komputer mi się wiesza, a internet szwankuje  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 grudnia 2013 18:11
jak dla mnie wędzidło to etap do którego jeździec powinien dojrzeć, kompletnie nie widzę potrzeby używania go przez początkujących, natomiast przy bardziej zaawansowanej jeździe może to być sprzęt przydatny.

Z tym się zgodzić mogę połowicznie  😉 Bo uważam, że jeździec owszem dojrzeć powinien do bardziej precyzyjnego kiełzna np. wspomnianego wyżej bosalu, ale niekoniecznie musi to być wędzidło.
U mnie cała rekreacja na bezwędzidłowkach jeździ ale raczej są to różne formy side-pulla
i wymyśliłam to dla ochrony końskich pysków przed "nie naumianą" ręką
Czy koń z którym przez całe życie pracowano na wędzidle może być "nagle" przestawiony na ogłowie bezwędzidłowe czy wymaga to dłuższej pracy, przyzwyczajania?
to zależy JAK koń był pracowany 😉
jeśli koń reaguje ci na "dolne" pomoce to będzie chodził, oczywiście trzeba dobrać odpowiedni typ bezwędzidłówki, każdy koń odpowiada troszkę inaczej
no i ja lonżuję konie bez wędzidła więc poniekąd jakieś przygotowanie to jest
ale generalnie tzn w większości przypadków jeżdżę konia na wędzidle a pewnego pięknego dnia po prostu wsiadam bez 😀
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 grudnia 2013 18:59
Dokładnie, jeżeli koń chodzi na pomoce prawidłowo, głównie na "ciało" a nie rękę jeźdźca, to będzie chodził bez wędzidła normalnie. Jeżeli był jeżdżony "ręcznie" to przyzwyczajać się będzie dłużej. I nie powinno to być w zasadzie przestawienie na bezwędzidłówkę, ale na prawidłowe pomoce  😉
Z tym nie mamy żadnych problemów, klacz reaguje bardzo dobrze. Właściwie to najmniej w naszych jazdach jest użycia wędzidła, z uwagi na to, że klacz go po prostu nie toleruje i każda taka próba równa się buntem i ogólnym niezadowoleniem konia.
Ogłowie bezwędzidłowe już mam kupione, jutro pierwsze użycie i dlatego pytam - nie wiem, czy mogę oczekiwać od razu normalnej jazdy czy też wziąć konia na lonżę i powolutku ją do pracy na takim wynalazku przyzwyczajać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się