Forum konie »

Postępowanie z koniem utrzymywanym w bardzo złych warunkach i odratowanym

Jest tu dużo osób z doświadczeniem.
I wciąż/ niestety/ pojawiają się opisy różnych końskich nieszczęść.
Wiem, że każdy przypadek jest inny , jednak chyba można pokusić się o takie ABC?
Z tego co przychodzi mi do głowy to na pewno:
- Zagadnienia prawne
-Kwarantanna
-Karmienie i pojenie - etapy wprowadzania, ew. suplementy
- Odrobaczenie
- Szczepienie
- Korekcja kopyt, zębów
- Padokowanie
-Użytkowanie

Czy ktoś się odważy i spisze porady?
- Nie leczyć skrajnych przypadków w których zwierzę ewidentnie cierpi - lepiej uśpić. (tu: fundacje. Aż mnie coś trafia jak widzę przypadki kiedy to zwierzę wykazuje skrajne wyczerpanie i taka fundacja zbiera na wychowanka pieniądze. Ale wiadomo - im bardziej płaczliwa historyjka tym większe datki)
- Jeśli zwierzę wykazuje wolę życia - próbować aż do skutku. Jeśli się nie powiedzie - nie męczyć go.

- Nie leczyć skrajnych przypadków w których zwierzę ewidentnie cierpi - lepiej uśpić. (tu: fundacje. Aż mnie coś trafia jak widzę przypadki kiedy to zwierzę wykazuje skrajne wyczerpanie i taka fundacja zbiera na wychowanka pieniądze. Ale wiadomo - im bardziej płaczliwa historyjka tym większe datki)
- Jeśli zwierzę wykazuje wolę życia - próbować aż do skutku. Jeśli się nie powiedzie - nie męczyć go.

No tak. To taka ogólna uwaga.
Mnie chodzi bardziej o sprawy szczegółowe.
Jak postępować przy znacznych ubytkach wagi ? Jak i czym karmić?
Jak to dobrać stosownie do stanu zdrowia?
Kiedy uznać,że zwierzak jest gotów na odrobaczanie?
Na co zwracać uwagę ?
Jak nie przedobrzyć i nie zrobić wszystkiego na raz?
Jak się zabezpieczyć od strony prawnej , żeby nie mieć kłopotów?
Tytuł wątku sugeruje ratowanie konia w chorobie.

Może lepszy byłby taki tytuł:

Minimalne normy opieki nad koniem

albo

Warunki chowu koni - kiedy należy interweniować?

Czy  koń/konie mają zapewnione dostateczne warunki?

Takim wzorem może być broszura opracowana przez lek.wetów w stanie Kalifornia w USA. Celem tej broszury jest podanie w sposób zwięzły  i zrozumiały dla ludzi niekoniecznie siedzących w koniach a zawodowo związanych z przypadkami dręczenia zwierząt - policja, straż miejska, ludzie z organizacji ochrony zwierząt itp. - informacji pomocnych w ustaleniu czy dana interwencja jest uzasadniona czy też nie.

http://www.vetmed.ucdavis.edu/ceh/docs/special/pubs-HorseCareStandards-bkm-sec.pdf

- Nie leczyć skrajnych przypadków w których zwierzę ewidentnie cierpi - lepiej uśpić. (tu: fundacje. Aż mnie coś trafia jak widzę przypadki kiedy to zwierzę wykazuje skrajne wyczerpanie i taka fundacja zbiera na wychowanka pieniądze. Ale wiadomo - im bardziej płaczliwa historyjka tym większe datki)
- Jeśli zwierzę wykazuje wolę życia - próbować aż do skutku. Jeśli się nie powiedzie - nie męczyć go.


z tym się jak najbardziej zgadzam.
Taniu, o tym wszystkim powinien zdecydować weterynarz. Dla mnie oczywistym jest, że np. fundacja zanim wysmaruje apel z prośbą o pieniądze na leczenie konia skonsultuje dany przypadek z wetem (kilkoma ?). Zakładam, że fundacje mają współpracujących z nimi lekarzy.
Notarialna trochę sobie przeczysz - bo w beznadziejnych przypadkach zwierze może do końca wykazywać wolę walki i co wtedy?
Bardzo mnie natomiast interesuje inna kwestia, tak jak napisała Tania - jak się zabezpieczyć od strony prawnej żeby nie mieć kłopotów? Zwłaszcza gdy konia ratuje pojedyncza osoba a nie organizacja.
Proponuję zmienić tytuł wątku gdyż sugeruje ratowanie konia w nagłym wypadku.
Taniu, o tym wszystkim powinien zdecydować weterynarz. Dla mnie oczywistym jest, że np. fundacja zanim wysmaruje apel z prośbą o pieniądze na leczenie konia skonsultuje dany przypadek z wetem (kilkoma ?). Zakładam, że fundacje mają współpracujących z nimi lekarzy.
Notarialna trochę sobie przeczysz - bo w beznadziejnych przypadkach zwierze może do końca wykazywać wolę walki i co wtedy?
Bardzo mnie natomiast interesuje inna kwestia, tak jak napisała Tania - jak się zabezpieczyć od strony prawnej żeby nie mieć kłopotów? Zwłaszcza gdy konia ratuje pojedyncza osoba a nie organizacja.


jeśli to koń fundacji czy innej instytucji to OK, ale jesli mój to decyduję JA, jeśli kupię (hipotetycznie) konia mega-chorego, wyczerpanego czy bez nogi - to jeśli uznam, ze warto (np. zamówić protezę) to żaden weterynarz mnie nie namówi na uśpienie
Zgadzam się z Dodofon,że nie można całej odpowiedzialności skierować na lekarza weterynarii.
On może doradzić, wskazać kierunki.
Jednak taka odratowana końska bieda jest u ratującego.
Mam prośbę- nie rozważajcie CZY ratować, tylko JAK robić to sensownie.  :kwiatek:
Tytuł zmieniłam.
Ale kto mówi o uśpieniu? Miało być ABC postępowania z zaniedbanym koniem. To czy i kiedy odrobaczyć, czym karmić, kiedy puścić na padok i odpowiedź na pozostałe postawione przez Tanię pytania - przy zaniedbanym koniu wg mnie wymaga konsultacji z wetem.
Ale kto mówi o uśpieniu? Miało być ABC postępowania z zaniedbanym koniem. To czy i kiedy odrobaczyć, czym karmić, kiedy puścić na padok i odpowiedź na pozostałe postawione przez Tanię pytania - przy zaniedbanym koniu wg wymaga konsultacji z wetem.

Wymaga. Oczywiście.
Czyli zgodzisz się,że jako początek można przyjąć:
1. Ustalenie stanu prawnego
2.Zlecenie wykonania badania lekarzowi weterynarii w celu określenia stanu zdrowia, wieku konia , potwierdzenia/wykluczenia źrebności u klaczy , określenia planu leczenia i kosztów tego leczenia.
3. Analiza własnych możliwości finansowych, organizacyjnych oraz możliwości uzyskania pomocy od innych stron  w aspekcie.punktu 2
??
1. Ustalenie stanu prawnego

Stan prawny jest że albo jestem posiadaczem takiego konia (kupiłam) lub podpisałam umowę adopcyjną z organizacją której konie zaniedbane przekazano.

Co tu jeszcze ustalać.
1. Ustalenie stanu prawnego

Stan prawny jest że albo jestem posiadaczem takiego konia (kupiłam) lub podpisałam umowę adopcyjną z organizacją której konie zaniedbane przekazano.

Co tu jeszcze ustalać.

No dokładnie tak. Nie brać cudzego /wedle prawa/ konia i nie ratować .
Ustalić czyją jest własnością i czy wolno nam nim rozporządzać.
[quote author=ElaPe link=topic=61229.msg1064126#msg1064126 date=1309958676]
1. Ustalenie stanu prawnego

Stan prawny jest że albo jestem posiadaczem takiego konia (kupiłam) lub podpisałam umowę adopcyjną z organizacją której konie zaniedbane przekazano.

Co tu jeszcze ustalać.

No dokładnie tak. Nie brać cudzego /wedle prawa/ konia i nie ratować .
Ustalić czyją jest własnością i czy wolno nam nim rozporządzać.
[/quote]

Jak cudzy koń jest dręczony/męczony: niedożywieony, zmuszany do pracy ponad siły a przy tym chory czy kulawy to ja jako ja nie mam najmniejszego prawa by się choć palcem do tego konia dotknąć w sensie że przecież tego konia nie wezmę i nie odbiorę dręczycielom.

Mogę natomiast ustnie pouczyć właścicieli że widać że zwierzą cierpi i że prawo przewiduje do 2 lat więzienia za to.

Mogę też powiadomić odpowiednie organy ścigania  i organizacje pomocy zwierzętom o sprawie. I wtedy organy te mają obowiązek przystąpić do działania.
Jak sprawą nie zajmuje się żadna fundacja to sąd może zoobowiązać gminę do odebrania zwierząt właścicielowi i wtedy gmina szuka prywatnych osób, które są w stanie te zwierzęta wziąć pod opiekę. Ponieważ w tej sytuacji koń jest na "naszym garnuszku" to własciciel jeśli chce odzyskać po jakimś czasie zwierzęta (gdy sąd zezwoli)  musi zapłacić za każdy dzień pobytu w naszej stajni -jeśli właściciel nie jest w stanie uregulować należności sąd ogłasza tzw. przepadek na naszą korzyść. Czyli koń staje się naszą własnością. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam. W moich okolicach w zeszłym roku była taka sprawa jednak za późno się obejżałam i konie już ktoś inny zabrał.
,
A prawnie czasem nie jest tak, że właściciel powinien niezależnie od tego czy chce konia odebrać czy nie płacić za jego utrzymanie?
  To ja opowiem historię koni, których dotyczy temat:
Przywieziono do pensjonatu klacz chyba 12 letnią, jej właścicielka miała tego konia 6 lat, trzymała go wcześniej u wójka (studentka hkij) klacz była w TAAAK opłakanym stanie, że ja osobiście nigdy konia tak przeraźliwie chudego nie widziałam, wszystkie kości jej sterczały i te straszne gnaty na zadzie - dramat.
Klacz zaczęła dostawać jeść około 3miarki po 2litry owsa na dobę w 3 karmieniach( czyli 2litry 3x dziennie) + siano około kostkę dziennie. Po 9 miesiącach klacz wyglądała lepiej, ale padła - dostała kolkę, trafiła na klinikę do Lublina ale i tam jej nie odratowali. Dziewczyna przywiozła niedługo potem córkę powyższej klaczy: 4 latkę, chudą jak patyk, no płakać się chciało jak na nią patrzyłam, klaczka jak dostała jeść jak inne konie - padła po miesiącu. Historia się powtórzyła identycznie, kolka, płukanie żołądka, środki rozkurczowe, kliniki wet, zgon.
To jak powinno się je karmić?? Matka wytrzymała 9 mies. normalnego karmienia, córka tylko miesiąc.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to tak jak z ludźmi z Oświęcimia itp. że nawet jeśli przeżyli, to po kilku miesiącach umierali z "przejedzenia" bo nie mogli jeść normalnie.
Co o tym myślicie?
  Bo ja naprawdę nie wiem...
kiara
ale nawet mnie nie będącą żywieniowcem koni do głowy by nie przyszło zagłodzonego konia karmić NORMALNIE od razu  😲 😲 😲
dla mnie koniepo prostu zostały "dobite" takim stylem karmienia
"normalnie" to może po pół roku można karmić ale od razu?
Niby 6 litrów owsa to nie jest bardzo dużo ale jednak-należy na pewno wprowadzać owies bardzo stopniowo, bardzo wolno zwiększając dawkę.
mysmy nigdy nie odkarmiali konia z kondycji takiej złej jak te konie, które widuje się na zdjęciach z internwencji ale kilka razy trafiły do nas konie mocno już chude.
I na pewno podstawa będzie dobre siano i stopniowe, tez bardzo wolne wprowadzania trawy pastwiskowej.  I ruch- w przypadku konia ogólnie zdrowego tylko chudego lekka (dostosowana do możliwości) praca.
I na dziś na pewno dałabym takiemu koniowi jakis probiotyk, jak mieliśmy takie konie w stajni o probiotykach jeszcze nikt nie słyszał, natomiast były dostępne na rynku drożdże, które też poprawiają trawienie.
No i z głowa odrobaczyć:też pomału nie od razu jakimś silnym środkiem, żeby konia nie zatruć i nie zaczopowac jelit(to się zdarza przy silnej inwazji robali).

Natomiast jesli matka i córka padły na kolkę można by doszukiwac cie jakiejś dziedzicznej wady budowy układu pokarmowego ale to by musiała być sekcja zrobiona chyba.
Myśmy mieli w stajni taka "kolkopedną" rodzinę: klacz kolkowała i wszystkie jej dzieci też!
U nas w stajni jest kilkanaście fundacyjnych koni m.im zabrane z Nałęczowa. Konie przychodziły w bardzo róznej kondycji od zadowalajacej do koni skrajnie wychudzonych. Racje tu  ma Magda Pawlowicz, nalezy stopniowo wprowadzać owies, podstwa jest tu dobrej jakości siano i ruch. U nas problemem  równiez była psychika, tu podstwą jest spokój, pastwisko a przede wszystkim cierpliwośc. Zapraszam do obejrzenia koni w Skrzyszowie, mozecie na własne oczy zobaczyć jak konie potrafia się zmienić i przezyc mimo kilku % szans.
... czemu każdy tylko o owsie wspomina? co z innymi paszami?
mtl wszystko zalezy od stanu konia i o jego dalszym zywieniu powinien decydować weterynarz bądź wykwalifikowany żywieniowiec. Ja podałam przykład owsa bo u nas w stajni właśnie taką pasze podawano 🙂
Konia z podejrzaną robaczycą powinno się odrobaczać w odstępie dwóch tygodni- przy pierwszym podaniu pół dawki, druga normalnie.
Co do karmienia- na początek samo siano, a potem stopniowe dodawanie paszy treściwej- od symbolicznych dawek do pełnej. W życiu nie sypnełabym koniowi , który nie wiadomo co jadł wcześniej 4 litry owsa dziennie.
na poczatku maja przywiezlismy do nas klacz arabska z Cholew.. wiadomo- szkielet

przez pierwsze kilka dni, kilka razy dziennie po garstce siana- zero owsa... slomy miala poscielone tez garsc- wszystko wyjadala. Po dwoch tygodniach, wprowadzilismy owies- po garstce... NIE wychodzila na trawe wogole- tylko na spacery w reku kilka razy dziennie. I tak nie byla w stanie biegac.
W tej chwili dostaje jesc normalnie, jak inne klacze- choc ja akurat owsem nie przekarmiam.. wole dodac musli i Mangusta musli do owsa dostaje... , wychodzi na pastwisko ze stadem.. o juz od dawna.

troche to tak- jak nakarmisz na maxa zaglodzona osobe- zabijesz ja..

my akurat karmienie, odwszawianie i odrobaczanie konsultowalismy z weterynarz, poniewaz konie w takim stanie to ogladalam na obrazkach...

jesli chodzi o utrzymanie- to moje zdanie jest takie, ze skoro sie konia adoptuje, to sie go utrzymuje.. mimo ze kon pozostaje wlasnoscia wlasciciela.
Mangusta jest o tyle w trudniejszej sytuacji ze ma polamaną szczękę- i tu Fundacja pokryje koszty operacji, bo mnie zwyczajnie na to nie stac. Na szczescie po kolejnych konsultacjach- operacja odlozona jest o troche, klacz ma sie dobrze (bo w jej przypadku to jest skomplikowana operacja a nie usuniecie zeba)

ps. nadajemy sie chyba do watku-wplyw odzywiania na wyglad... miesni jej brakuje, no ale na to potrzeba wiecej czasu.
wrrrr nie moge edytowac

najbardziej aktualne zdjecie Mangusty
- Nie leczyć skrajnych przypadków w których zwierzę ewidentnie cierpi - lepiej uśpić. (tu: fundacje. Aż mnie coś trafia jak widzę przypadki kiedy to zwierzę wykazuje skrajne wyczerpanie i taka fundacja zbiera na wychowanka pieniądze. Ale wiadomo - im bardziej płaczliwa historyjka tym większe datki)
- Jeśli zwierzę wykazuje wolę życia - próbować aż do skutku. Jeśli się nie powiedzie - nie męczyć go.


to samo siebie wyklucza.
ile można "próbować do skutku", skoro skutku nie będzie?

To jak powinno się je karmić?? Matka wytrzymała 9 mies. normalnego karmienia, córka tylko miesiąc.


kto zarządził karmienie wychudzonego konia porcjami zdrowego z dnia na dzień? warto to ustalić, bo ten ktoś wydał na obydwa konie wyrok śmierci.
Post kiary utwierdza mnie w przekonaniu, że wątek może się przydać.
Jednak w najczarniejszych przewidywaniach nie przypuszczałam,
że jest ktoś, kto wychudzonemu koniowi zapakuje 6 litrów owsa.🤔
A Mangusta piękna.
Czy ktoś się odważy i spisze porady?


"Się odważę"  😉 od strony chowu - na prawie się nie znam

1. Wizyta weta - ocena stanu ogólnego w tym przede wszystkim:
a) zarobaczenie (badanie kału i krwi) i stopniowe zaordynowanie odpowiednich środków - uwaga przy dużym zarobaczeniu łatwo koniowi zafundować kolkę mocnym odrobaczaczem...
b) ocena stanu uzębienia - ma on ogromny wpływ na trawienie
c) ocena ewentualnych ran i kontuzji + leczenie
d) szczepienia ochronne - tężec, grypa
e) ocena stanu ogólnego na podstawie podstawowych badań krwi i ogólnego badania
Istotnym jest wezwanie doświadczonego lekarza hipatry.
f) ocena i korekta stanu kopyt

W momencie, kiedy mamy już informacje nt ewentualnych dolegliwości i potrzeb możemy powoli zacząć dożywiać i suplementować bidę. Ale – co jest NAJWŻNIEJSZE – i o czym już napisali przedpiszcy – nie wolno takiego konia karmić od razu pełnoporcjowo, czyli paszę i treściwą i objętościową wprowadzać należy bardzo ostrożnie małymi dawkami. Nie wolno pod żadnym względem takiego konia w tydzień, czy dwa przestawiać na pełnej dawki, chociaż są konie, które to przeżyją – lepiej chyba nie eksperymentować, czy trafiliśmy akurat na silny organizm… Istotnym jest również dawkowanie zielonek – przy koniu, który ostatnie kilak miesięcy czy lat życia spędził w komórce – podanie zielonki skończyć się może tragicznie. Warto zatem podzielić sobie wszystko na etapy:
a) Odrobaczanie i skarmianie konie tylko sianem
b) Ocena i „naprawa” stanu uzębienia
c) Badania krwi i ordynacja suplementów z garścią pasz treściwych
d) Szczepienia ochronne
Wszelkie kolejne pasze wprowadzać należy bardzo powoli, dodając wszelkie nowości raczej rano niż wieczorem. W nocy nie zawsze ktoś jest w stajni (w razie kolki). Dobrym rozwiązaniem są dostępne aktualnie na rynku pre i probiotyki – wspomagające trawienie. Najtańszy enteroferment wspomoże układ pokarmowy konia.
Kolejną istotną rzeczą, o której wiele osób zapomina jest ruch. Ruch wymuszony wspomaga układ trawienny, pobudza krążenie, jest bardzo korzystny dla takiego konia – oczywiście o ile stan zdrowia pozwala (kulawizny itp.) Nawet 20 – 30 minutowy spacer stępem w ręku zdziała więcej dobrego, niż stanie w boksie…
Tyle w dużym skrócie, bo każdy przypadek jest indywidualny i ciężko złożyć to w zupełnie jednoznaczną całość. Tak, czy inaczej – moim zdaniem –jeśli decydujemy się na opiekę nad koniem – bidą – musimy pamiętać, że opieka, chów i leczenie takiego konia to długotrwały i niejednokrotnie trudny i kosztowny proces, a oszczędzanie na lekarzu weterynarii, czy kowalu , czy też chęć szybkiego odkarmienia (bo taki biedny, głody, chudy) niejednokrotnie może skończyć się tragicznie.
Złota- jesteś złota 🙂 Ile Mangusta ma lat?
Mangusta ma 6 lat, jest wzrostu moich dwulatek arabskich.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się