Kto/co mnie wkurza na co dzień?

A to ciekawe z tym Mustangiem. Jak jestem w Wawie to zawsze tam zaglądam i obsługa jest aż nazbyt pomocna, bo w efekcie kupuję więcej niż zamierzałam. Na przykład sprawnie załatwili mi kilka rzeczy ES z katalogu, których normalnie nie było na stanie w Polsce itd.  😉 I generalnie jak potrzebuję czegoś upatrzonego z katalogu to zawsze do nich dzwonię.


Notarialna, heh.

Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
13 grudnia 2010 20:20
Klami możliwe, że teraz się coś zmieniło  😉

Ja ostatni raz byłam tam w 2001 roku. Jak Pan sie dowiedział, że przyszłam kupić "TYLKO" palcat, to potraktował mnie pretensjonalnie "tylko placat dla Pani?" powiedziane z taaaaakim fochem  🙄 Teraz może przyszłam po palcat, ale innym razem mogłabym przyjść po większe zakupy. Od tamtej pory moja noga nie postała u nich w sklepie i nie postanie  😉 Na szczęście jest sporo innych sklepów. Każdy ma wybór. Kończę juz ten  🚫
No jak śmiałaś przyjść tylko po palcat? To nie sklep dla biedoty, którą stać tylko na jedną marną rzecz.  😁
żeby nie było totalnego offtopa, dodam kolejną wkurzającą rzecz: moją profesorkę od biologii, która czerpie olbrzymią satysfakcję z udowadniania nam, jacy jesteśmy durni.  😵 Jakbym skończyła studia i pracowała 25 lat jako nauczycielka to też bym recytowała cały podręcznik z pamięci.  🤔wirek: Ciekawe, czy potrafiłaby mi opisać falangę hoplitów Filipa II uzbrojonych w sarissy podczas walk ze stronnictwem antymacedońskim.  😜 No ale każdy się musi dowartościować w jakiś sposób.  🙄 Ach, byle tylko dotrwać do studiów.
kujka   new better life mode: on
13 grudnia 2010 20:44
Klami, widocznie wygladasz z daleka na osobe ktora chce u nich zostawic jednorazowo co najmniej 1000 zl. bo jesli nie wygladasz na kogos takiego to nawet nie podchodz... marny robaku, tylko rekawiczki chcesz kupic? i ja sie mam dla ciebie fatygowac?
ja tez nie chodze tam od podobnego czasu co Renatka. moge robic zakupy nie dosc, ze w milej atmosferze to jeszcze placac mniej za ten sam towar.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 grudnia 2010 20:54
Altiria, Ha. Ha. Mamy taką na uczelni wykładowczynię. Na każdym kroku udowadnia nam jacy to my nieznośni jesteśmy, że ignorujemy jej zalecenia, ze NIBY inni się skarżą na nas i że nie wie jak ona z nami długo wytrzyma, bo ma dosyć. Ach, no i daje nam do zrozumienia, ze jak ona zrobiła doktorka to mamy jej pokłony bić na kolanach.
Upodobała szczególnie mnie i moją koleżankę. Baaardzo nas nie lubi. Ja jak ją widzę albo mam u niej coś do załatwienia to automatycznie jestem chora.
Nasturcja-Renata, kujka, ciekawe.... albo może jestem totalnie niewrażliwa na takie rzeczy i nawet nie zwróciłam uwagi?? Nie wiem, ale panie zawsze były tam bardzo pomocne, momentami aż za bardzo, bo samemu często się tam wielu rzeczy w ogóle nie zauważy (mają tam mnóstwo rzeczy jedno na drugim) i nie kupi a jak mi cudeńko pokażą to..... wyjdę z...
Ale na studiach to jakoś inaczej jest, przynajmniej z tego, co mówią moi rodzice, jak mnie pocieszają.  😁 Nie ma aż takiego bezpośredniego kontaktu wykładowcy ze studentem tak jak to jest w przypadku nauczyciela chociażby w gimnazjum czy liceum i ucznia, przynajmniej tak mi się wydaje. Jestem chora, jak nauczyciele zwracają się do nas "dzieciaczki" etc. Nie jestem dorosła, to jasne, ale na litość boską, nie jestem też przedszkolakiem, żeby mówić do mnie "dzieciaczku" i w ten sam sposób traktować. Za dwa lata będę mogła iść na wybory, prowadzić samochód i legalnie kupić 40% w monopolowym, więc chyba już takim kompletnym dzieckiem nie jestem.  🙄
Averis   Czarny charakter
13 grudnia 2010 21:32
Altiria, wykład wykładem a ćwiczenia ćwiczeniami. Na tych drugich jest 30 osób, więc ten kontakt jest.
Eeee tam. Do nas jeden z prowadzących ćwiczenia (notabene z tych najbardziej lubianych przez wszystkich) wiecznie mówił per "drogie dzieci" a na sali wszyscy minimum 21. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Nie no pani w mustangu są ogólnie mili (pan jest trochę dziwny to fakt), ale są na pewno dużo dużo fajniesze od pani na polnej w Stajni, tam dopiero nie chce się wracać. Ale fakt że są sklepy gdzie atmosferą jest lepszą - n.p. Pasikonik, Karina.
mnie tez niezwykle irytuje lazaca za mna obsluga sklepu lub ochrona. zazwyczaj wychodze glosno komentujac powod wyjscia. potrafie nawet oddac kasjerce zakupy i wyjsc.
i tez nie lubie jednego wroclawskiego sklepu jezdzieckiego, wysokie ceny i zarozumiala obsluga. brrr. ide do konkurencji i kupuje taniej i w milej atmosferze. choc prawda jest taka, ze bylabym sklonna zaplacic nawet nieco wiecej, aby tylko nie robic zakupow w okserze.
Sytuacja dziś na poczcie- spiesze się do pracy. Przede mną dziewczyna:
-poproszę 15 znaczkó do Wielkiej Brytani
Baba grzebie w tym klaserze i mówi
-nie mam tyle chyba
I zajmuje się jakąś robotę (wklepuje coś do kompa z kartki). Dziewczyna:
- To sprzeda mi Pani te znaczki?
Baba:
-zaraz , czekać!

No i zmieniłam okienko, bo też chciałam znaczki na Europę :P
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 grudnia 2010 22:11
marysia550, miałam podobną sytuację. Strasznie spieszyłam się na pociąg. Wylądowałam w Warszawie i chciałam dojechać do gdańska, jak zajechałam na centralny, do odjazdu miałam 5 minut, wiec lecę z walizkami na złamanie karku do kasy, kobiet się pytała o pociągi - przepuściła mnie, wiec nachylam się nad okienkiem i zasapana mówię, że poproszę bilet do gdańska na najbliższy pociąg, na co kobieta:
- tamta pani była przed panią! proszę odejść! To nie jest piekarnia - JA TU BILETY SPRZEDAJĘ!
na szczęście w kasie obok tez mnie przepuścili, a normalna miła pani sprzedała mi szybciutko bilet i mogłam jechać do domu.

Arimona, obsługa w Karinie jest fenomenalna 😀
Klami, no właśnie, LUBIANY, więc pewnie mówił do żartobliwie. A mi chodzi o takich, którzy zwracają się do mnie "dzieciaczku" żeby podkreślić swoją wyższość. Patrz, jestem starsza, mądrzejsza, skończyłam studia, pracuję, bla, bla, bla, więc morda w kubeł.  😵 Ja wszystko wiem, że starszym należy się szacunek etc., ale skoro ja właśnie w ten sposób starszych ludzi traktuję, to niech oni tak samo traktują mnie! To, że jestem młodsza nie znaczy, że jestem człowiekiem niższej rangi i można ze mną robić, co się chce. Chociaż niestety w praktyce tak właśnie jest - jaśnie pani profesor coś mówi, a ty masz grzecznie siedzieć, słuchać i w żadnym wypadku nie mieć własnego zdania. Ona mnie może zwyzywać od idiotów, ofiar losu i cymbałów, a ja nie mogę powiedzieć nawet, że "nie życzę sobie, żeby pani tak do mnie mówiła", bo zaraz uwaga, dyrektor, policja i tak dalej.  🙄 I świat się kręci.

Jak już jesteśmy przy komunikacji, to kocham jeszcze kierowców autobusów miejskich, którzy odjeżdżają mi przed nosem z przystanku, chociaż widzą, że biegnę, macham rękami, albo stoję pod drzwiami i chcę wejść. Jeszcze bardziej uwielbiam ludzi z tobołami, którzy siedzą sobie do momentu, aż autobus się zatrzyma i wtedy dopiero powoli zaczynają zbierać manatki. Oczywiście zanim się zbiorą, to autobus rusza, a wtedy jest wrzask: Niech się pan zatrzyma, bo jeszcze nie wysiadłam! i gderanie, że nie poczeka, aż wszyscy wysiądą, tylko od razu rusza z tego przystanku. Ja jak wiem, że dojeżdżam do swojego, to powoli idę do wyjścia, żeby się potem nie przepychać, ale nie, niektórzy to chyba wyznają zasadę, że skoro zapłacili za bilet, to będą siedzieć, jak długo się da.  🤔wirek:
Wkurza mnie poczta, która zażyczyła sobie opłaty za list polecony 12zł, podczas kiedy wysyłam takich samych paczek kilka w tygodniu i zazwyczaj jest to 6zł, góra 8. Jeśli w środku są bryczesy złożone na płasko, to trzeba być wyjątkowo złośliwym, żeby strzepnąć kopertę w taki sposób, żeby w jednym końcu zrobiło się szeroko na tyle, żeby przekroczyć wymiar. Pani powiedziała, że taka opłata wyszła, bo przesyłka przekracza rozmiar A na grubość, a byłam na tyle spóźniona z tą wysyłką, że już ją po prostu MUSIAŁAM wysłać. Dodatkowo, mimo że był to priorytet, przesyłka jeszcze nie dotarła do odbiorcy (wysyłana w czwartek rano, a dziś mamy wtorek następnego tygodnia...) i ten pisze mi maila, że "jeszcze nie otrzymał towaru i będzie to musiał zgłosić Allegro". Normalnie szlag może człowieka jaśnisty trafić...
Scottie   Cicha obserwatorka
16 grudnia 2010 09:04
Wkurza mnie moja koleżanka, która dosłownie papuguje po mnie ciuchy, chce mieć wszystko takie same jak ja. Irytuje mnie tym STRASZNIE!!!
kujka   new better life mode: on
16 grudnia 2010 12:41
ZNIECZULICA mnie wkurza. i chamscy faceci, ktorzy naduzywaja sily wobec kobiet, skonczone sku*wysyny, pieprzeni dresiarze wyzywajacy sie na slabszych...

Wczoraj wracalam z urodzin kolezanki z ta wlasnie kolezanka. Bylo pozno wiec poszlysmy na centralny na nocny autobus. Mialysmy pol godziny do odjazju, wiec stwierdzilysmy, ze skoczymy po cos do jedzenia. Idziemy tymi cholernymi smierdzacymi obskurnymi podziemiami rozmawiajac o tym, ze tam sie chyba z calej Polski zjezda zaraza, typy spod ciemnej gwiazdy i inne podejrzane towarzycho. Same tam nie bylysmy... 3 facetow kolo kebaba, kilka osob szlo tym samym korytarzem... I do tego para. Wysoki facet i niska dziewczyna. Facet drze sie na dziewczyne, popycha ja. Odwraca sie, biegnie za innym mezczyzna. W tym czasie mijamy dziewczyne i widzimy, ze facet z ktorym "rozmawiala", wraca do niej (biegiem). Slyszymy, ze do niej dobiegl. Odwracam sie. Koles wciaga dziewczyne do pawilonu z ciastkami, drzwi zamykaja sie za nimi. Cala akcje widzialo co najmniej 5 innych osob (poza nami). Patrzymy na siebie.... idziemy tam. Podchodzimy do budki. Krzyki, slychac jak sie szamocza. Czas doslownie staje w miejscu, jak slyszysz cos takiego. Nagle JEB! Facet walna dziewczyna o sciane budki, tak ze upadla na lade i przesunela sie na chwile roleta. Dzwonie na policje. Na szczescie jest komisariat na centralnym wiec dlugo nie czekamy.... Chociaz kiedy slyszymy, jak on ja bije, jak ona wzywa pomocy, policji, jak krzyczy, zeby ja zostawil, ze nie chce miec teraz dziecka (chcial ja zgwalcic? nie wiem...), mam ochote wejsc tam juz, chociaz zeby odwrocil sie od niej i przestal. W koncu przychodza. Schowalysmy sie do budki z kebabem, kiedy go wyprowadzali. Wrocilysmy, kiedy juz szedl na komisariat. Weszlysmy do budki, podalysmy policjantowi swoje dane, numery telefonow. Zapytalysmy dziewczyne, czy mozemy jakos pomoc. W miedzyczasie faceci z budki z kebabem, ktorych zapytalysmy, czy mogliby byc swiadkami (bo tez wszystko widzieli, pewnie nieco slyszeli, choc nie stali pod ciastkami tak jak my), ulotnili sie. Ale nas zapewniali ze jasne, beda swiadkami! Wychodzimy z budki, kolejna kobieta mowi ze wszystko slyszala, widziala. Pytamy, czy moglaby policjantowi podac swoje dane, telefon. Nie nie bo costam. Bo ona nie chce zeby do niej dzwonila policja.
No szlag jasny mnie trafia!! Tyle osob tam bylo, wszyscy widzieli, slyszeli i co? Nikt sie nie kwapil, zeby zadzwonic po pomoc, kazdy sie odwracal! Dopiero jak bylo po wszystkim, to przychodzili jak sepy, pytac "i co? i co?" za malo faktu w kioskach? Pomoc nikt nie chcial, ale sensacji troche uslyszec to chetnie... Co za ludzie, co za swiat...

Mam tylko nadzieje, ze dziewczyna wiecej tego faceta do siebie nie dopusci... Ze chociaz tyle dobrego z tej naszej akcji "dobry obywatel" wyjdzie... :/
caroline   siwek złotogrzywek :)
16 grudnia 2010 13:01
skoro taki temat wypłynął, pozwolę sobie nieco na temat i troche obok tematu się wypowiedzieć.

w zeszłym roku jechałam autobusem, który uderzył w auto, które mu zajechało drogę. wielu pasazerów widziało dokładnie co sie zdarzyło. a wszyscy, wszyscy!, byli wściekli na kolesia, ktory autobusowi zajechał drogę - bo przez to powstał korek, spóźnilismy się do pracy, uciekły nam inne autobusy, i tak dalej.

jednakże NIKT nie chciał dać swojego numeru telefonu kierowcy autobusu! NIKT. mimo ze co najmniej większość osób musiała zdawac sobie sprawę z tego, ze ten kierowca będzie miał bardziej przechlapane niż my (w sensie - spóźnieni do pracy) - bo on będzie wobec swojego szefa odpowiadał za uszkodzenie pojazdu. bo przydzwonił w tył tej osobówki [osobówka wepchnęła się w lukę tuż przed ruszającym autobusem, autobus nie miał zadnych szans zdążyć wyhamować]

ludzie udawali, że nie słysza jak kierowca pytał czy ktoś mógłby być swiadkiem i potwierdzić jego opis zdarzenia dla policji.

tak się złozyło, ze bardzo dobrze widziałam co się wydarzyło, więc podałam swój numer telefonu kierowcy - nie boje się być świadkiem, policji się też nie boję.


i teraz sedno tej opowieści:

kilka godzin później zadzwonił do mnie policjant. poprosił o podanie moich danych (imię i nazwisko) oraz o opowiedzenie co widziałam. pokrótce opowiedziałam zdarzenie, tak jak je widziałam. Policjant powiedział, ze to potwierdza zeznanie kierowcy autobusu i przypuszczenia policji. I podziekował za obywatelską postawę 😉

i TO WSZYSTKO. nic więcej nie musiałam robić, a naprawdę pomogłam temu kierowcy autobusu.

mój osobisty apel: ludzie, nie bójcie się pomagać, być świadkami, działać, i korzystać z pomocy policji! :kwiatek:
ja też z miesiąc temu byłam świadkiem wypadku i podałam swoje dane- wypadek był centralnie na moich oczach. Po tygodniu pan zadzwonił i umówił się w dogodnym dla MNIE terminie- a musiał czekać prawie dwa tygodnie i nie było problemu. Spędziłam chwilę na komisariacie i po bólu. Przy okazji wyjaśniłam wszystkie moje zagwostki w kwestii prawa drogowego.  😉
w całym tym wypadku zeznawanie było zdecydowanie najprzyjemniejszą częścią  🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 grudnia 2010 17:12
Też mnie to dziwi, gapiów zawsze jest po prostu masa. Ale nikt po policję nie zadzwoni, nikt nie wezwie karetki, nie pomoże. A jak trzeba podać dane, to panika. Ja się musiałam telepać na zeznania na dokładnie drugi koniec miasta, ale jakie to ma w ogóle znaczenie? Jak trzeba pomóc, to trzeba pomóc, jak trzeba zeznawać, to trzeba zeznawać. mam nadzieję, że nigdy w życiu nic takiego mi się nie zdarzy, ale jeśli by się zdarzyło?
A mnie strasznie irytuja ludzie którzy stają po lewej stronie na schodach w metrze, dzisiaj przepraszałam chyba z 5 osob zanim udało mi sie dotrzec na góre. 😀iabeł:

edit-literówki
Averis   Czarny charakter
16 grudnia 2010 18:36
O. Praca mnie wkurza! Jutro na 6 bite 10 godzin 💃
Mnie też wkurzają ludzie stojący po lewej stronie na ruchomych schodach, ale z drugiej strony mają dobry kontrargument - jak się spieszysz to biegnij zwykłymi schodami :]

Wkurza mnie strasznie brak wypłaty na koncie przed samymi świętami.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
16 grudnia 2010 18:47
Nienawidzę świątecznego okresu!
mnie wkurzają rodzice moich dzieci! Jaki trzeba mieć tupet, żeby zaparkować na środku drogi dojazdowej na parking??????? jeszcze przy tej pogodzie!
już z tego wkur***enia zostawiłam kartkę informującą dobitnie, co myślę o właścicielu auta  😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł:

zedytowałam wulgaryzm, bo niektórych raził 😉
_kate, jak to rodzice twoich dzieci 🙂?
bo ja jestem nauczycielką.
Ojej, nie miałam pojęcia 😀
Sorry za OT, ale czego uczysz?
polski, angielski, logopedia.
tańczę śpiewam, haftuję  😉
_kate, to Ty masz taki sześciobój bardzo nowoczesny. 😜 Co do bycia świadkiem jakiegoś zdarzenia i późniejszego zeznawania, to może wszyscy coś mają na sumieniu i boją się, że grzeszki wyjdą na jaw?  👀
Byłam dzisiaj w galerii handlowej i myślałam, że szlag mnie trafi, jak widziałam tłumy rodziców z wrzeszczącymi dziećmi, z czego większość zasmarkanych, kaszlących i czerwonych jak dorodne buraczki, a owinięte w czapki i szaliki jak tylko szczelnie się da. Tych dwóch rzeczy nigdy nie zrozumiem (hyba, że kiedyś mi odbije i będę matką): taszczenia ze sobą dzieciaka na zakupy (w dodatku chorego, który powinien leżeć grzecznie w łóżku i pić ciepłe kakao) i ubierania w dziesięć warstw odzieży. Potem wystarczy chwila na mrozie w lekkim ubraniu i dziecko przez dwa tygodnie jest chore. I prawie się rozpłynęłam z zachwytu, jak usłyszałam w przymierzalni z sąsiedniej kabiny: "Zamknij się k***, pier*** bachorze, bo ci zaraz przyp***.".  😵


wulgaryzmów na forum też nie lubimy, mogłaś sobie darować tę dosłowność...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się