"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września

No,ale dlatego ten koń był na tym pokazie. Czy się mylę?
Byłam w Zbrosławicach przez 3 dni. Widziałam większość wykładów i pokazów, również konkurs i wyklad dr Milera.
Zacznę od pokazów.
Ładowanie do przyczepki na betonie - pomysł wręcz przerażający, podobnie przerażający jak poziom prezentowany przez Pana Makacewicza. Samozwańczy "trener" (szkolił się w systemie SNH po czym założył własną szkołę) pokazywał coś wręcz odwrotnego niż naturalna praca z koniem, ciężko nawet nazwać to co robł. Rzucanie sloganów szanowanych trenerów bez zrozumienia + zerowe umiejętności i brak zrozumienia konia wzbudziły we mnie jedynie agresję i żal za konia z któremu to robił. Wykład i wypowiedzi tego pana tylko potwierdziły moją opinię o nim. Od tego momentu będę go omijać z daleka.
A więc przejdźmy dalej w opisie tej imprezy która w podtytule miała nazwę A.Makacewicz i W.Ginko Show. No jak widać Pan A show już zrobił. Pana W widziałam głównie jako organizatora przedsiemwzięcia.
Konkurs trenerów.
Zacznę od końca: Pan pracujący ze ślązakiem - nie pamiętam i nie chcę pamiętać nazwiska. Koń spokojny, reagujący, odpowiadający, chętny do pracy. Zanim ten pan położył na nim łapska. Pierwszego dnia Pan zrobił wstęp do swego występu i powiedział, że do pracy z koniem nie trzeba żadnych gadżetów, że są nie potrzebne. Wystarczy mu zwykły kantar i lonża. Myślę sobie poniekąd ma Pan rację - jednak są potrzebne nie lada umiejętności a dobry sprzęt pomaga. Następnie zobaczyłam idealny przykład jak w 1,5 godziny zniechęcić młodego konia do jakiejkolwiek współpracy z człowiekiem. Od momentu kiedy ten pan przewiesił się pierwszy raz przez grzbiet tego konia zaczęłam się zastanawiac czy jest karetka na terenie zawodów. Oczywiście moje obawy się ziściły i koń w pieknym stylu zwalił tego pana na glebę. Należało mu się. Na szczęście rany nie zostały poniesione. Pewnie obolały tyłek jedynie. Mogło być jednak niebezpiecznie.
Od tego przerażenie w koniu zwiększało się wprostproporcjonalnie do czasu, gdzie trzeciego dnia właściwie nie dawał się już temu panu dotknąć. Współczuję teraz osobie która będzie zajeżdżać tego prze sympatycznego konia.
Drugi od końca Pan Jerzy Sawka. Miotająca się kula bez ładu i składu. Z naturalem miał tyle wspólnego co nic. Ale drugiego dnia dowiedziałam się że jest to wychowanek Pana Makacewicza a więc przestałam się dziwić. Tylko koni żal. Bułany ogier z którym pracował. Naprawdę fajny zwierzak, Pan Sawka mocno go przez 3 dni zestresował, ale za każdym razem kiedy był puszczany wolno pokazywał swoją spokojną ciekawską naturę i tym samym dawał świadectwo że bardzo zepsuty nie został.
Pani Monika.
Bardzo ładnie skradała się przy koniu. Wszystko elegancko, no tylko że niczego konia nie nauczyła. Swoją drogą bardzo ciekawe, że losowanie koni odbyło się nie wiadomo gdzie i niewiadomo kiedy, że jedyną klacz wylosowała jedyna dziewczyna w dodatku klacz ma 4 lata - a nie 2 jak 3 ogiery, jest koniem prywatnym, właścicielka przyprowadziła ją na kantarku sznurkowym a następnego dnia startowała w konkursie "co potrafi twój koń wyszkolony metodami naturalnymi". Ciekawy zbieg okoliczności.
A więc jest ta klaczka. Świetny charakter. Ciekawska i ufna, spokojna i reagująca. Pani Damec poskradała się przy niej 3 dni i kilka razy na nią wsiadła. Klacz była dość sceptyczna jednak jej wrodzona tolerancja pozwoliła Pani Damec na wykonanie wszystkich zabiegów. Klacz raczej nie nauczyła się nic nowego - pozostała sobą. Ciekawe jak Pani Damec poradziła by sobie z ostatnim koniem. W finale pokonała najwięcej przeszkód w dobrym stylu, jednak kiedy odwiązała linę klacz uciekła od niej wyraźnie pokazując że nie interesuje ją współpraca. Nie dawała się złapać aż Pani Damec zaszła jej drogę. 
Pan Orlik i 2 letni Ogier małopolski.
Koń bardzo energiczny i nieufny. Widać gołym okiem że niewiele zostało z nim zrobione przed tym występem. Pan Orlik ...spokojny pewny siebie, bez pretensji i zorganizowany. Na prawdę zrobił na mnie wrażenie. Wiedział co robi i już 2 dnia widać było dużą zmianę w koniu. Nie próbował nawet na niego wsiadać. Słusznie bo nie potrzebował nikomu niczego udowadniać, a koń potrzebował czegoś innego. Przez 3 dni bodowali wzajemne zaufanie. W finale Pan Orlik pokazał efekt pracy, powodując że koń położył się i wytażał koło niego. Wielki szacunek dla tego Pana. Nie wahała bym się oddać w jego ręce konia do zajeżdżenia.

I tak wygrała Pani Damec. Sędziowie podczas wręcznia nagród uznali że poziom był tak wyrównany że nie wyłonią 2 miejsca. No cóż. Jeśli widziali wyrównany poziom świadczy to tylko o ich własnej niewiedzy i nieznajomości tematu. Żenujące. Panie Wojtku Orliku - proszę się nie przejmować. Ludzie i tak wiedzą co widzą. Był Pan najlepszy.

Konkurs co potrafi Twój koń...

Świetny występ Pawła Jachymka - tym razem głosowali ludzie a więc wygrała właściwa osoba. Paweł gratuluję - byłeś najbardziej naturalny ze wszystkich na tej całej dziwnej imprezie!
Przyeciwnicy Pawła. Dwie dziewczyny w stylu west pokazały coś koszmarnego czego ani westem ani naturalem nazwać nie można. Nic dziwnego bo okazało się, że są wychowankami kolejnego samozwańczego trenera naturalu Pana Marka Godziny. No cóż chwalić się takimi uczniami to trzeba mieć odwagę, alebo nie widzieć problemu. Stawiam na jedno i drugie.
Pani pokazująca pracę z tyczką bardzo mi się podobała, ogranizatorzy schrzanili jej pokaz bo nie potrafili puścić muzyki. Ktoś tam jeszcze był, ale chyba się spóźniłam.

Wykłady.
Masaż i strechinga - temat ciekawy, ale Pani przedstawiała to w tak nudny sposób, że zrobiłam sobie przerwę.
Podczas wykładu Pani Jasińskiej Pan Makacewicz dalej ładował biednego konia a więc wybór był łatwy. Poszłam na wykład. Było świetnie. Temat mi trochę znany, ale fajnie było zobaczyć jak działa w praktyce. Były dwa konie które opisywaliśmy na żywo podczas wykładu. Wiedza podana klarownie, zwięźle, czytelnie i ciekawie. Gratulacje, zresztą ludziom się podobało to było widać, nagrodzili wykład gromkimi brawami.
Dr Skorupski. Naukowe podejście do psychologii zwierząt. Ciekawe, dużo wartościowych informacji - forma z deka chaotyczna, ale każdy mógł coś wyciągnąć dla siebie.
Pana Makacewicza nie będę komentować, nie warto.
Dr R.Miler - spodziewałam się innego wykładu niż w listopadzie. Było dokładnie to samo. Szkoda, ale wiedza bardzo wartościowa.

Był jeszcze koń który malował i pokazy indywidualne. Nie na wszystko dało się dotrzeć bo czasem były w trakcie czegoś innego albo nie wiadomo gdzie. No cóż organizacja dziwna, ale to pierwsza taka impreza więc wybaczam.

Cóż... nie wiem czy to zachęciło kogokolwiek do naturala.
Radziłabym organizatorskiemu kółku wzajemnej adoracji zastanowić się trochę nad swoim poziomem pokory i umiejętności. Może warto się trochę pouczyć od prawdziwych trenerów zanim zacznie się zakładac własne szkoły i uczyć innych. W tym wypadku myślę, że wszystko jedno czy klasycznych czy naturalnych. Dobrych.
Temat "Z myślą o koniu"??? No cóż ... moje wnioski były raczej "Cel uświęca środki".

Inicjatywa świetna... wykonanie...chmmm
[quote author=Randal link=topic=32362.msg711793#msg711793 date=1284964472]
Bez przesady wrotki, aż tak bardzo nie utrudniasz mojego dobrego samopoczucia  🙂
za bardzo sobie schlebiasz, stan twojej cery zupełnie mnie nie interesuje...mogę ci tylko współczuć, nic więcej.[/quote]
No wiem, że nie stać cię na wiele, ale dobre i to.

A wracając do tematu, to nebraska wyraziła tylko swoje przypuszczenie, dlaczego ten ślązak był taki przerażony. Prawdziwy powód może być całkiem inny, który zna pewnie tylko koń.  Osobiście nie bardzo wierzę, by klapnięcie przy wychodzniu z boksu mogło spowodować taki stan. No i tak jak pisała Tania, po to tam się ten koń znalazł, żeby trenerzy mogli się wykazać.

Inna sprawa, że takie zawody są jednak trochę kontrowersyjne. Szczególnie dla ludzi nie mających dużo do czynienia z końmi. Może w wyobraźni widzą obrazek, w którym "zaklinacz" dostaje dzikiego konia a po trzech godzinach robi na nim L-kę?  Myślę, że każdy koniarz wie, że należy do tego podchodzić z pewnym dystansem.  Przynajmniej ja nie oczekuję żadnych cudów. Oglądałem pokaz Craiga Camerona na takich zawodach organizowanych w Stanach i też nie było tak, że na końcu koń robił lotną, chody boczne, czy inne rzeczy. Ot po prostu Craig  zrobił na nim  stęp, kłus, galop, do tego przeciągnął jakąś kłodę i wprowadził konia do przyczepki. I tyle. Różnica chyba jest jednak w podejściu obserwatorów, którzy tam uznają to za coś ciekawego i nie wyśmiewają się z trenerów. Pewnie nasze polskie piekiełko jeszcze będzie dłuuuuugo objawiało się na różnego rodzaju forach i portalach.

PS. Wszystkim uważającym, że to jest mały pikuś radzę wystartować w przyszłorocznych zawodach i pokazać swoje umiejętności, bo już nie raz się przekonałem, że internet jest cierpliwy jak papier i wytrzyma wszystkie bzdury.
korastar - dzięki za relację - znając troszkę to grono czegoś właśnie takiego się spodziewałam.. na zapach pieniędzy najpierw przybywają ...obdarzeni najlepszym węchem  😁

AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
20 września 2010 13:57
O tym, że konkurs "pokaż, co potrafi Twój koń szkolony metodami naturalnymi" wygra Pan Jachymek było wiadome od początku- i to bynajmniej nie dlatego, że "pokazał" najlepiej (podejrzewam, że nasz szanowny Wrotki pokazałby to samo w stylu o niebo lepszym  😂 ), tylko dlatego, że był przystojny i miał silny fan-club  😎 . A skakanie takich wysokich przeszkód na koniu bez ochraniaczy wzbudziło we mnie niesmak, a nie podziw  🤔 . Dla mnie najładniejszy przejazd zaprezentowała pani Izdebska- jej koń jako jedyny z konkursowych wiedział, co to znaczy zaangażowany zad i rozluźnienie, a sama amazonka siedziała ładnie i zgodnie ze sztuką klasyczną (hmm, może właśnie to był jej błąd  😂 ). "Niestety", pokaz nie był zbyt spektakularny i robiony pod publikę (jak skakanie przez płonącą przeszkodę  😎 ), ale na pewno spodobałby się większości forumowiczów.
Tak szczerze, to po tym, co zobaczyłam, na pewno nie przekonałabym się do naturala  🤔
jesli to jest ta Pani Izdebska , ktora znam i bardzo lubie, to jest-byla jak najbardziej klasyczna a nawet byla zawodnikiem w konkurencji skoki przez przeszkody... byla i jest koniarzem z prawdziwego zdarzenia.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
20 września 2010 16:39
Pewnie TA Pani Izdebska, bo ma araba Elbasima. I tak, to że jest koniarzem z prawdziwego zdarzenia to widac po niej i po jej koniu. W związku z tym po raz kolejny nasuwa mi się pytanie o definicję naturalu- bo dla mnie owa Pani jest jak najbardziej naturalna, podobnie jak Kyra i paru innych znanych mi koniarzy. Klasycznych, westowych i pomieszanych.
Remedioss   2* Parelli Professional
20 września 2010 17:02
Definicja "naturalu" to stawianie dobra konia na pierwszym miejscu, uczenie podstaw zanim rospocznie się drogę do specjalizacji i nigdy nie kończący się rozwój. Dlatego jak najbardziej Pani Izdebska do definicji pasuje, podobnie jak Paweł Jachymek i Wojtek Orlik.
kasiasci   www.alfahorse.pl
20 września 2010 17:04
W związku z tym po raz kolejny nasuwa mi się pytanie o definicję naturalu- bo dla mnie owa Pani jest jak najbardziej naturalna, podobnie jak Kyra i paru innych znanych mi koniarzy. Klasycznych, westowych i pomieszanych.


I myślę, że się nie mylisz ... tylko tak mało osób to zauważa ...
"""Nic dziwnego bo okazało się, że są wychowankami kolejnego samozwańczego trenera naturalu Pana Marka Godziny. No cóż chwalić się takimi uczniami to trzeba mieć odwagę, albo nie widzieć problemu. Stawiam na jedno i drugie."""

Witam!
Nigdy i nigdzie nie powiedziłem , że są moimi wychowankami ani ja trenerem naturalu.
Jestem sędzią konkurencji westernowych i zgodnie z przepisami nie mógłbym sędziować zawodów z udziałem tych zawodniczek a sędziuję.

Bardzo dziękuję  za wszystkie uwagi i czekam na następne co pozwoli lepiej przygotować II edycję - jeśli będą chętni - bo w tym roku mieliśmy problem.
A jeśli chodzi o wynik konkursu trenerów to zawsze podaje się tylko zwycięzce.
A to przepraszam w takim razie źle zrozumiałam zapowiedź.
[quote author=A+A link=topic=32362.msg712140#msg712140 date=1284986449]
korastar - dzięki za relację - znając troszkę to grono czegoś właśnie takiego się spodziewałam.. na zapach pieniędzy najpierw przybywają ...obdarzeni najlepszym węchem  😁


[/quote]


Również przyłączam się do podziękowań za relacje Korastar.

Na taką liczyłam.
A tu przemyślenia jednego z zawodników

http://dziennikarzizaklinacze.blox.pl/html

Witajcie kochani

Bardzo  ale to bardzo chcę wam podziękować za te miłe słowa. To dla nas bardzo dużo, nie spodziewaliśmy  sie takiego odbioru, i  jedno co możemy zrobić to przygotować sie jeszcze lepiej żeby wam się jeszcze bardziej podobało.  Fakt  pokaz byłby lepszy,  gdyby  grała muzyka, bo tak miałam przygotowany przejazd🙁 A tak to klapa, więcej stresu 🙁 Basim był pierwszy raz na takiej dużej hali wśród wspaniałej publiczności. Mieliśmy dal was kilka  asów  ale niestety  muzyka a raczej  jej brak, nam trochę to  pokrzyżowała. Ale następnym razem..... damy z siebie wszystko🙂

Jeszcze bardziej chce się żyć jak słyszy się takie słowa.....To  nakręca pozytywnie🙂

Wielkie dzięki dla  was🙂
A tu przemyślenia jednego z zawodników

http://dziennikarzizaklinacze.blox.pl/html


raczej bełkot pajaca...dwa konie dwie luzaczki, bo inaczej to tylko jeden koń, bo jest tylko jedna luzaczka 🤔wirek:...na WKKW jeden luzak na dwa konie, to więcej niż wystarczająco, a co dopiero na taką człapaninę.
z drugiej strony obejrzałem filmik z tego bloga...i śmiech mnie ogarnął, że ludzie "trenują" żeby taki pokaz uskutecznić...a gość jest mocny, chyba wiem dlaczego się w siodle nie pokazał i wycięte skoki-wyskoki na lonży. 😁
Definicja "naturalu" to stawianie dobra konia na pierwszym miejscu, uczenie podstaw zanim rospocznie się drogę do specjalizacji i nigdy nie kończący się rozwój.
to deklaracja jak w jeżdziectwie...skąd w takim razie przymiotnik natural?...co poza powolnością i brakiem skuteczności, odróżnia natural od jeździectwa?...skąd przymiotnik "naturalny" w nazwie imprezy,czy dlatego że "jeździecki" byłby grubo na wyrost?
ps.chyba wiem dlaczego się w siodle nie pokazał i wycięte skoki-wyskoki na lonży. hihiedit:tu zwracam honor-wisiał filmik, ale dopiero teraz pojawił się komentarz wyjaśniający,że na nim widać wylosowanego młodziaka, więc uwaga o dosiadzie zupełnie nie na miejscu...całą resztę podtrzymuję.
przyznam że sam pomysł w stylu pokaże wam jak zapakuje konia do przyczepy w godzinę już "podziwiam"

Klacz była dość sceptyczna jednak jej wrodzona tolerancja pozwoliła Pani Damec na wykonanie wszystkich zabiegów.
Rozumiem że DOSKONALE ZNASZ TĘ klacz ale może warto jednak uwzględnić efekty "skradania" Pani Damec?


Nie dawała się złapać aż Pani Damec zaszła jej drogę.
Łapanie konia bliższe jest zajściu mu drogi niż poczekaniu w kąciku aż koń sam przyjdzie 😉 Pani Damec mogła ew. posłużyć się np. lassem - to by było bardziej widowiskowe ale też bardziej stresujące dla konia więc może prezentowana technika łapania nie była takia zła  ? 🙂


Dr R.Miler - spodziewałam się innego wykładu niż w listopadzie. Było dokładnie to samo. Szkoda, ale wiedza bardzo wartościowa. Powtórka z seminarium jutro pod Warszawą. Różnica prawdopodobie bedzie głównie w cenie - organzator "zmodyfikował" ją dodając drugie tyle / 400PLN/ - może pokaz wprowadzania do przyczepy w wykonaniu organizatora - w gratisie  🤣 😉 🤣


adziłabym organizatorskiemu kółku wzajemnej adoracji zastanowić się trochę nad swoim poziomem pokory i umiejętności. Może warto się trochę pouczyć od prawdziwych trenerów zanim zacznie się zakładac własne szkoły i uczyć innych. W tym wypadku myślę, że wszystko jedno czy klasycznych czy naturalnych. Dobrych. 😅 😅 😅
Korastar, interesujący punkt widzenia. Też tam byłam, ale chyba mam nieco inne spostrzeżenia.
Przede wszystkim, Monika Damec (podobnie jak Wojcieh Orlik) pokazała pracę z koniem na najwyższym poziomie. Rozumiem, że znasz się na tym co najmniej równie dobrze jak ona, że pozwalasz sobie na taką krytykę.
Rzeczywiście trener pracujący ze ślązakiem przeprowwadził połaczenie (join-up) i jako jedyny dosiadł go po 45 min pracy. Potem koń się spłoszył i go zrzucił. Ale nie wspomniałaś, że chwilę później trener znów siedział na koniu i na luźnej wodzy, przy pomocy dosiadu wykonał dwie ósemki. I koń współracował bez żadnych problemów. A ostatniego dnia na torze przeszkód jako jedyny z występujących koni pokonał drągi podążając za trenerem.
Ogólnie zawody trenerów były znakomitym pokazem różnych metod pracy z końmi. Obserwując ich pracę można było wiele się nauczyć.
Odnośnie wykładu dr Millera - dziwi mnie że spodziewałaś sie jakiś nowości. To trochę tak jakbyś zarzucała Einstainowi, że nic innego poza teorią względności nie wymyślił.
A jest gdzieś więcej zdjęć? Macie link?
Dawno nie widziałam Wojtka Orlika . A i Pana Jachymka chetnie bym zobaczyła, wydaje mi się, że może to być syn mojego kolegi ze studiów.
A to Ganasz ?
http://www.myslacokoniu.pl/wwr.php?id=195
💘 :kwiatek:
Tak Taniu to byłam ja z Macebą.  😎
A teraz co, jak i dlaczego-post będzie przydługi ale na pewno jedyny mój forumowy na temat imprezy "Myślac o koniu".
Na początek kilka cytatów z okolicznościowej gazetki dla tych, którzy nie byli, a które odzwierciedlają przesłanie imprezy.

"Może Ci się wydawać, że jesteś przewodnikiem ale jeżeli nikt za Toba nie idzie, to tylko jesteś na spacerze" Ray Hunt

"Więcej słuchaj, mniej mów. Pozwól by koń cię nauczył, gdy już wszystkiego się nauczyłeś" Pony Boy

"Niesamowitym jest jak wiele można się nauczyć, gdy już wszystkiego sie nauczyłeś" Ray Hunt

"Nie jest sztuką kochać konie. Sztuką jest sprawić, by konie pokochały Ciebie" Mony Roberts

"Dobry trener potrafi skłonić konia, żeby zrobił to,  czego od niego wymaga. Świetny trener sprawi, że koń będzie pracował z własnej woli" MR

No i było tak. Pojechałam z arabką żeby wziąć udział w konkursie "Pokaż co potrafi twój koń " ...z którym pracujesz w oparciu o tz. natural.

Gorąco krwista klacz arabska, która kiedyś spedziła 2 lata na służewieckich torach, pierwszy raz wyjechała z rodzinnej kameralnej stajni i od razu na tak duża imprezę. Klacz na co dzień spędzająca przedpołudnia tylko w towarzystwie 23 letniej małopolanki na pastwiskach-silna wieź, po południu chodząca pod siodłem głównie w terenie na otwartych przestrzeniach cwałując po horyzont. Drugie jej oblicze to Maceba z którą prowadzę nieustający dialog dzięki uczeniu się jej języka w czym jedyne techniki jakie się sprawdziły to tz. natural pozwalający współpracować na bazie naturalnych zachowań koni i kliker jako rozwinięcie tej współpracy pozwalający na przyspieszenie dialogu z korzyścią dla obu stron i pobudzający kreatywność 😉
Mój pokaz miał za przesłanie pokazać, że będąc przewodnikiem konia panujemy w ekstremalnych warunkach nad jego umysłem bez ogłowia, siodła, liny, bata nie siedząc za nim. Jedyną pomocą był kliker, ale wiadomo, że koń który czuje się zagrożony bez przewodnika któremu ufa myśli tylko o ucieczce. Ten wyjazd i pokaz więzi jaką można nawiązać pomiędzy człowiekiem i koniem był dla mnie nie lada wyzwaniem. Pokaz jako, że był kameralny i trzeba było widzieć niuanse z bliska odbył się w Zbrocławicach na placyku pomiędzy stajniami. Odgrodziłam linką przestrzeń ok 5x5 m. Publiczność po oglądnieciu pokazów na hali otoczyła nas tłumnie, tworząc dookoła żywy mur-a koń wiadomo to zwierzę klaustofobiczne reagujące nawet na bicie naszego serca, wyczuwając emocje przewodnika. Jak zachowała się arabka  pośród trzasków migawek, oklasków, śmiechów, różnych hałasów ?.... Zrobiła to o co ją poprosiłam 😀iabeł:
Założyła sobie hula-hop naszyję, założyła 2 ringa na pachołka + trzecie o maleńkiej średnicy, włożyła piłeczkę do wiklinowego koszyka i mi go podała, poprzynosiła piszczącą zabawkę, z hukiem rozbiła nogą solidnie nadmuchany przez widza balon i przeszła do części dla mnie najważniejszej-zabawy z kolorami. Taki test jak to jest z rozpoznawaniem kolorów przez konie  co do którego jeszcze nie mam osobistego zdania, bo zabawa świeża z przed tygodnia. Cztery wiaderka -żółte, czerwone, zielone i niebieskie i cztery kawałki linki w tych kolorach(nie gąbki 🙄 jak podała prasa) arabka bezbłędnie wrzuca najchętnie żółte do żółtego potem reszta. Na koniec ulubiona jej zabawa w malowanie. Sztaluga, blejtram, pędzle, farby o kolorach -żółty, zielony, fioletowy-wybranych przez panią z widowni. Rozpoczyna malowanie ale regulaminowy czas się skończył. Obraz dokończyła następnego dnia przed kamerami telewizji 😉 i "poprosiła" o podarowanie go dr. Millerowi i jego małżonce co też uczyniłam. Ta przygoda utwierdziła mnie po raz kolejny w przekonaniu, że warto podejmować wyzwania, niemożliwe staje się możliwe, a to wszysto na bazie znajomości końskich zachowań, których uczy nas nieustająco tz. natural.
Osobiście uważam imprezę za świetnie przygotowaną organizacyjnie, wspaniała prawie rodzinna opieka organizatorów (za którą osobiście dziekuję :kwiatek🙂 Kapitalne pokazy trenerów o bardzo silnych ale różnych osobowościach zarówno ich i koni z ktorymi pracowali.  Kolejna lekcja pokory. Rozmowy z cudownymi  ludźmi z różnych "opcji" nie o jeździectwie ale o koniach i byciu ich najlepszym przewodnikiem. Dużo wykładów, napięty program więc na pewno trudny do ogarnięcia i zrozumienia niuansów dla ludzi nie mający do czyniania z taką pracą na codzień oraz nastawionych sceptycznie.
Dla mnie i dla arabki sukcesem jest i to, że nasze relacje w tym kameralnym pokazie -pierwszym w jej życiu zostały docenione przez publiczność, która poprzez sponsora nagrodziła nas bezterlicowym siodłem 🏇 To zobowiązuje i pobudza wyobraźnie do nowych wyzwań. I to by było na tyle 😍
Dziękuję. :kwiatek:
Dobra robota, Ganasz!
Drugie jej oblicze to Maceba z którą prowadzę nieustający dialog dzięki uczeniu się jej języka w czym jedyne techniki jakie się sprawdziły to tz. natural pozwalający współpracować na bazie naturalnych zachowań koni i kliker jako rozwinięcie tej współpracy pozwalający na przyspieszenie dialogu z korzyścią dla obu stron i pobudzający kreatywność wink naprawdę nie rozumiem skąd ta determinacja do dorabiania ideologi do tanich cyrkowych sztuczek?...wytresowałaś konia i tyle...gdzie tu miejsce na kreatywność?..."na zadany temat" też twój koń potrafi malować?Ryszard Bodelus chociaż nie tresował swoich węgorzy...
wrotki, ale fajnie wytresowala 😉
[quote author=korastar link=topic=32362.msg712107#msg712107 date=1284984631]
Klacz była dość sceptyczna jednak jej wrodzona tolerancja pozwoliła Pani Damec na wykonanie wszystkich zabiegów.

Rozumiem że DOSKONALE ZNASZ TĘ klacz ale może warto jednak uwzględnić efekty "skradania" Pani Damec?


Nie dawała się złapać aż Pani Damec zaszła jej drogę.
Łapanie konia bliższe jest zajściu mu drogi niż poczekaniu w kąciku aż koń sam przyjdzie 😉 Pani Damec mogła ew. posłużyć się np. lassem - to by było bardziej widowiskowe ale też bardziej stresujące dla konia więc może prezentowana technika łapania nie była takia zła  ? 🙂

[/quote]
Klaczy nie muszę znać, widziałam jak reaguje. Klacz była bardziej ciekawska i spokojna za kazdym razem kiedy Pani Damec puszczała ją luzem. Przy niej stała bardziej spięta.
Oczywiście Pani Damec wykonała kawał dobrej roboty, żebyśmy się źle nie zrozumieli, ale moim zdaniem była za mało czytelna w języku ciała. Jej energia pozostawała zawsze na tym samym poziomie, a czasem klacz potrzebowała większego wsparcia. Nie rozumiem również jednej z technik której używała. Podczas proszenia o zgięcia, czyli ustępowania od nacisku pociągała pulsacyjnie linką robiąc takie mini szarpnięcia. Rozumiem, że jest to technika stricte używana w SH. Muszę przyznać że mnie to zdziwiło.

No cóż łapanie konia właśnie polega na tym aby spowodować żeby koń do nas przyszedł, a nie zachodzić mu drogę. No i nie nazwałabym tego techniką. Pani Damec pochodziła przez chwilę za koniem który za każdym razem kiedy się zbliżała uciekał od niej kłusem. Wiedziała, że kończy jej się czas i normalnie zaszła drogę klaczy żeby ją złapać. W ten sposób uczy się konie, żeby do nas nie przychodziły.
Poza tym nie o łapanie mi chodziło, a o jej relację z koniem. Pierwszego dnia klacz chętniej przychodziła do niej niz trzeciego, o czymś to świadczy.
wrotki, ale fajnie wytresowala 😉
jasne że fajnie, tylko po co dorabiać do tego "naturalną" legendę...cyrk ma swoich zagorzałych wielbicieli przecież
Klacz była bardziej ciekawska i spokojna za kazdym razem kiedy Pani Damec puszczała ją luzem.
Jeśli świadczy to o wrodzonej TOLERANCJI.... 😲
Podziwiam umiejętność rozróżniania nabytych cech charakteru od wrodzonych po paru godzinach obserwacji. Rozumiem że wiele lat pracy i doświadczeń. Umiejętność godna Mistrzów!

Podczas proszenia o zgięcia, czyli ustępowania od nacisku pociągała pulsacyjnie linką robiąc takie mini szarpnięcia. Rozumiem, że jest to technika stricte używana w SH. Muszę przyznać że mnie to zdziwiło.
Nie wiem czy to technika charakterystyczna dla SH ale z moich skromnych doświadczeń - skuteczna. Brak pulsacji spowoduje "naciąganie sie" z koniem i przegraną człowieka /słabsi jesteśmy :-) / natomiast puszczenie luźno liny to rezygnacja z bodźców przekazywanych za jej pomocą  / choć luźna lina to też sygnał w pewnych okolicznościach /

No cóż łapanie konia właśnie polega na tym aby spowodować żeby koń do nas przyszedł
Do dziś wydawało mi się "łapanie" do "przychodzenia" ma się tak jak "aktywność" do "bierności". Człowiek uczy sie przez całe życie. Dziękuję.

Pierwszego dnia klacz chętniej przychodziła do niej niz trzeciego, o czymś to świadczy.
I znów masz rację 🙂 Może to świadczyć o znużeniu ćwiczeniami i presją z nimi związaną. I wcale się klaczy nie dziwię. Człowiek też ma określony czas efektywnej percepcji po którym ma dosyć.
Ganasz czuję się osobiście urażona! 🙁 Przeciez to nie był Wasz pierwszy pokaz poza stajnią. Pierwszy był rok temu u nas na rajdzie
Czytałam wiele książek naturalnych i klasycznych mistrzów. Nie znalazłam tam techniki pulsacyjnego uczenia konia ustępowania od nacisku. Jeśli prosimy konia o zgięcie szyi i mamy przy tym ręce które zamykają się powoli i otwierają szybko, nie spowodujemy zapierania się konia. Zamykamy kolejno palce na wodzy skracając ją i za każdym razem kiedy docieramy do momentu gdy koń nie oddaje przytrzymujemy i czekamy. Nie zwiększamy nacisku dopóki sam nie odpuści dając sobie tym samym wygodę. Następnie prosimy od początku ucząc konia ustępować na bardzo delikatny nacisk.

Przy łapaniu rzeczywiście można się przyczepić do nomenklatury. W tym przypadku użyłam słowa łapanie w relacji do hasła: "If you want to catch your horse, let him catch you."

Zadaniem trenera jest dostosować odpowiednią ilość presji i właściwe ćwiczeni we właściwym momencie tak aby sesje były przyjemne i interesujące również dla konia.
autocyt 😉 "Nie wiem czy to technika charakterystyczna dla SH ale z moich skromnych doświadczeń - skuteczna." 😀

Co do presji wywieranej na konia - masz rację w "normalnych" warunkach. W tym jednak wypadku trzeba wziąć pod uwagę presję jakiej poddany był trener - presję konkursu 😀. Każdy z zawodników-trenerów poddany był podobnej- to też fakt!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się