naturalna pielęgnacja kopyt

Aquarius

Jak długo prowadzisz kopyta swojemu zwierzakowi metodami naturalnymi? Chodzi mi o to ile czasu mniej więcej zajmie doprowadzenie kopyt do w miarę normalnego stanu (na zdjęciu które pokazałaś połowa wysokości kopyta jest prostopadła, czyli prawidłowa)?

Czy nie ma ryzyka że gdy przestawię się na metody naturalne jeżeli chodzi o kopyta to po dłuższym okresie czasu może doprowadzić to do tego że koń z francuzem nie będzie nadawał się do jazdy i zostanie sympatyczną i potężną kosiarką do trawy? Wiem że może to być dziwne pytanie ale poprostu dopiero się wdrażam w ten temat i szczerze powiedziawszy dopiero mając swojego konia tak naprawdę zaczęłam zwracać uwagę na kopytka.
Hm, kopyto na zdjęciu nie było jeszcze prowadzone naturalnie (dokładniej - teoretycznie było prowadzone, ale tylko teoretycznie).

Ściana kopyta nie ma być prostopadła do podłoża, aby była prawidłowa, ale (jak na razie) w tym kopycie wygląda na to, że taka jest dla niego prawidłowa.
Tu jest fotorelacja, od kwietnia ja się nimi nieudolnie zajmuje.
http://picasaweb.google.pl/xxboomxx16/PrzodPrawego?feat=directlink

Ostatnie moje zdjęcie (jak dla mnie) wygląda fajnie, ale tak naprawdę olbrzymie zmiany cały czas trwają. Nie wiem, co dla Ciebie oznacza normalny stan, więc nie chcę wyznaczać czasu, żeby go osiągnąć.

Francuza to mój ma na tyłach, a odkąd sama werkuję, wygląda o wiele prościej. Nie werkowałam kopyt z myślą pozbycia się wady postawy - to przyszło "samo", tak jak zmniejszenie bilardowania.

Szkoda, że dea nie napisze, bo z pewnością ładnie by Ci odpowiedziała. Myślę, że nie ma takiego ryzyka.
dea   primum non nocere
29 listopada 2009 21:42
dea tylko napisze, że chce spać i doradzi koleżance przeczytanie tego co już było 😉 odpowiedzi na Twoje pytania są wcześniej w tym wątku (o prostowaniu nóg metodą zostawiania ściany z jednej strony i bezsensie takiego postępowania pisalam już z dziesięc razy).

IMHO Kopyta NIE wyglądaja ładnie. Porozciągane, krwiaki, ściana falista jak babcina zasłonka... Czas zrastania to ok. roku (prawdopodobnie po 8-9 miesiącach poprawnego werkowania całe kopyto będzie "ładne" - bo górny odcinek przy koronce jest zwykle jeszcze nie popsuty i nie musi "zrastać"😉.

Dzisiaj kolejne kopyta po połrocznym nierobieniu. Jeden z przodów wałacha wyglądał jak te rzeźne kopytka z kursu. Dobiło mnie to 🙁 Ale od razu po wystruganiu ruszył z piętek... Z kobyłkami tak pieknie nie będzie.

Wniosek: chcecie mocne, bezproblemowe kopyta? Zafundujcie sobie konia typu ciężkiego albo półcieżkiego + struganie naturalne i mamy kopyto idealne. Szkoda ino, że się wieszał swoim niebagatelnym ciężarem na moich słabowitych rączkach, ledwie żyję... Potem jeszcze przerażona poprzednim kowalem kucka ("mówił na nią mała diablica i dotykać nie chciał!"😉 z atakami klaustrofobii ("AAA!! coś mnie trzyma za NOGĘ!!! uciekam!!"😉 podskakująca na trzech kończynach. Bosko. No ale z nią będzie dobrze po 2-3 razach, myślę. Dzisiaj więcej czasu spędzilam na głaskaniu jej i gadaniu do niej niż na struganiu... No jeszcze się jej fajnymi kucowatymi "metodami" podzielę - otóż wymysliła sobie, co zrobić, jak człowiek prosi o (przednią) nogę a ona nie chce podac (bo dopóki myślała, ze to czyszczenie, podawala bez problemu) - otóż w takiej własnie chwili kucka z premedytacją usiłowała utrafić ludzia tąże nogą w stopę (czyli nadepnąć) - dwa razy jej się udało, raz ze mną, raz z siostrą - potem ją przejrzałyśmy 😉 Ciekawostka - jak zrozumiała, że nikt jej nie wiąże i w każdej chwili może odstawić nogę (ale poproszą o nią znowu) - zrobiła się dużo spokojniejsza i przestała dębować. Nie dość, że kowalem, to jeszcze koniopsychologiem trzeba być...

Dobranoc.

IMHO Kopyta NIE wyglądaja ładnie. Porozciągane, krwiaki, ściana falista jak babcina zasłonka... Czas zrastania to ok. roku (prawdopodobnie po 8-9 miesiącach poprawnego werkowania całe kopyto będzie "ładne" - bo górny odcinek przy koronce jest zwykle jeszcze nie popsuty i nie musi "zrastać"😉.



Jak ja lubie sie dowiadywac, ze nic nie wiem  🤣 Na szczescie zycie jest dlugie i mysle, ze zdaze sie nauczyc  🥂
Aquarius świetne zmiany nastąpiły, robiłaś to cały czas wyrównując obie strony czy w tym miejscu gdzie kopyto było bardziej "rozlane" mocniej ścierałaś?
Rozlania były na całym obwodzie, więc, po pewnym odkrywczym dla mnie poście dei, zaczęłam robić mustang roll wszędzie tam, gdzie były rozlania, więc na całym obwodzie. Kość kopytowa jest najprawdopodobniej po prostu krzywa i ściana wewnętrzna będzie zbliżona do stromej, a zewnętrzna będzie bardziej "rozlana". Kowal podcinając zewnętrzną i zostawiając wewnętrzną, chciał żeby koń stanął bardziej na ścianie zewnętrznej. Ale ponieważ całe nogi są skierowane lekko do środka, to nic z tego nie wyszło, oprócz tego, że po zewnętrznej powiększyło się rozlanie, które tam było, a po wewnętrznej (przez zostawianie ściany) powstało i to dość solidne. W pewnym momencie zamiast linii białej była czarna dziura.
A kowal mówił, że o to chodzi! Wreszcie kopyto zaczyna dobrze rosnąć...

Teraz tam, gdzie nie ma rozlania zostawiam bez mustang rolla (akurat przy tyle kopyta), ale na pazurze i okolicach w dalszym ciągu jest. A po zewnętrznej (nie chcę zapeszać) wydaje się jakby zrastał jeszcze bardziej stromy przyrost, czyli może kość nie jest tak krzywa, jak wyglądało.
Cariotka   płomienna pasja
01 grudnia 2009 06:42
No to może ja napisze🙂
Pół roku temu kowal powiedział mi że musze podkuć konia na 4, bo jego kopyta nie nadają się do chodzenia na bosaka. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić, czy wysłać konia nad morze do takiego Tomka, co robi kopyta metodą dr. Strasser, czy co zrobić 🙄 Naszczęście dowiedziałam się że Asia w naszej stajni struga kopyta metodą SANHCP. Postanowiłam oddać mojego arabiszona w jej ręce. Był ciężko podbity, miał okropne platfusy, zwężone piętki, wżery w strzałce i inne, nie pamiętam dokładnie co😀 Kupiłam go myśląc że ma dobre kopyta, niestety stanie w gnoju na stanowisku i złe struganie zniszczyło to co ważne. Jak go kupiłam odrazu dałam do dużego boksu, z możliwością wychodzenia na padok lub pastwisko. Po pół roku strugania kopyt przez Asie jestem bardzo bardzo zadowolona, platfusy dawno dawno temu zeszły, piętki się rozszerzyły, siwy ma fajne strzałki🙂 No i chodzimy w długie tereny, po różnym podłożu bez metali!!!
Jak zdarta płyta wracam do tematu piłowania flary poprzez linię białą.

Ja mam ksiażke Rameya i jak byk tam pisze, żeby robić mustang roll do granicy podeszwy jeśli biała linia jest rozciagnięta/ściana oderwna. Z drugiej strony widzę, ze Ramey w innych miejscach pisze co innego.

Znalazłam zagubioną książkę Rameya i przejrzałam pod kątem zalecania pilowania poza  linię białą. Nie znalazłam, natomiast w kilku miejscach znalazłam wskazówki, żeby piłować tylko do linii białej. Co oczywiście nie znaczy, że tam tego nie ma. Dlatego mam pytanie do Branki: gdzie konkretnie Ramey w tej książce zaleca piłowanie przez linię białą? Ciekawa jestem, w jakim sytuacjach pojawiają sie takie sprzeczne informacje.   

Peter Ramey, Making Natural Hoof Care Work for You, p.73

We must rasp the flare off, so that the flared hoof wall doesn’t keep pulling the new growth out with it and perpetuate the problem. Again, this flared hoof wall is not helping to support the horse’s weight anyway, so removing it doesn’t seem to make this horse less comfortable. I generally extend the line of the upper 2/3 of the hoof growth the rest of the way to the ground in a straight line all the way around the hoof by rasping any flaring away. The exception to this would be that if the flaring is so great that removing it requires rasping past the white line. In this case, stop at the white line and keep working it back at each trim. 
(wytłuszczenia moje)
Aquarius podniosłaś mnie na duchu  :kwiatek:
trusia - mi chodzi to o samo. Do granicy z podeszwą, to do granicy jej z białą linią, ale nie oznacza to piłowania podeszwy. Ja jak strugam zatrzymuję się własnie na białej linii. Ale wiele osób na forum robi dużo mniej.  Struganie z przekroczeniem granicy białej linii i podeszwy to już 'toe rocker'. Ja chyba sie wcześniej nie precyzyjnie wyrazałam, ale robię tak jak to opisuje Ramey. Interesuje mnie natomiast czemu niektórzy zaokraglają tylko ścianę rogu kopyta w kopytach, które mają flarę.
Wiwiana   szaman fanatyk
01 grudnia 2009 16:02
Taki oto poglądowy rysunek znalazłam na amerykańskim forum.
Wklejam ku ogólnej szczęśliwości 😉



Czy mogę wrzucić tu fotki kopyt by dowiedzieć się nieco więcej o ich kształcie itp?
Jako że jest tu parę naprawde dosciadczonych osób(wnioskuje z postów) do nich głównie kieruję pytanie.
Mój koń był kuty przez rok i ponownie jest bosy teraz. Chciałam sie również dowiedzieć czy za płaska podeszwa może predysponować do "macania" czy podbicia? czy można ją skorygować?
oraz ostatnie juz pytanie, czy jako laik moge wybrać sie na kurs werkowania i wyniesc z niego wiedzę potrzebną do werkowania własnego konia?
Jak tak to kiedy organizowany bedzie i jaki?
wink

ps. Dziękuję Aquarius za przekierowanie tu 😉
Znalazłam dzisiaj ten film na necie:
, podoba mi się w nim nie tyle to jak robi kopytka, ale to jak zwierzątko stoi.
Dzisiaj był kowal i moja kobyłka trochę go sponiewierała 🙁 (do tego stopnia że przy ostatnim kopytku to nogę miała zablokowaną na sznurze).
Czy da się nauczyć już dorosłą kobyłkę z charakterem (próbuje dominować) aby tak ładnie stała. Wiem że wcześniej był podany sposób z lonżowaniem tylko problem w tym że muszę najpierw nauczyć kobyłkę chodzić na lonży.
Chciałabym zacząć chociaż częściowo robić sama jej kopytka (pomiędzy wizytami kowala) więc jej zachowanie przy tym jest dla mnie dość istotne.
Moja Oliwka też zachowywała się nieprzyzwoicie przy robieniu kopyt a było to spowodowane oderwaniem puszki od kości kopytowej i jeszcze innymi problemami z kopytami ,po prostu przy robieniu kopyt kobyła odczuwała straszny ból.Teraz stoi bez bez problemu zdarza jej się wyrwać nogę ale tylko po to by poprawić nogę na której stoi po czym natychmiast sama ją podnosi.
Moje konie miały tendencje by tynie nogi podnosić i robić taki zamach jak by chciały mnie kopnąć  oduczyŁam je tego delikatnym kopniakiem po nodze ,trzeba tylko mieć jakieś miękie buty na przykład gumiaki  żeby nie zrobić krzywdy.Gdybyś chciała zastosować tą metode to musisz uważać bo niektóre konie mogą na początku reagować kopnięciem ale po jakimś czasie im przechodzi jak zrozumieją o co chodzi.
trusia - mi chodzi to o samo. Do granicy z podeszwą, to do granicy jej z białą linią, ale nie oznacza to piłowania podeszwy. Ja jak strugam zatrzymuję się własnie na białej linii.


Branka, ja nie sugerowałam, że piłujesz podeszwę, natomiast tę granicę rozumiem inaczej. Wg mnie Ramey’a „stop at the white line” oznacza, że należy zatrzymać się przed linią białą (czyli tak jak u Jacksona), a nie za nią, czyli na granicy linii bialej i podeszwy. W innych fragmentach (niestety, nie mam już książki pod ręką) Ramey pisze, że należy piłować „to or near the white line”.

Jeśli zatrzymujesz się na granicy linii białej i podeszwy, znaczy to, że już przecięłaś linię białą, bo ona jest przecież „po drodze”.  A wg AANHCP ingerencja w linię białą jest niedopuszczalna. 
dea   primum non nocere
02 grudnia 2009 09:03
Wiwana, bez komentarza ten rysunek może spowodować  🤔 u ludzi 😉 Sama na niego chwilę patrzyłam zanim skumałam o czym mówi. Może wyjaśnij, co na nim jest 🙂

anula_un - wklejaj zdjęcia. Nikt CI za to krzywdy nie zrobi (jak widac ludzie to robili wcześniej) - najwyżej sie niczego nie dowiesz, nie masz nic do stracenia 🙂

Może obrazy znaczą więcej niż słowa... branka, to jest obrazek z listy, podpisany Pete's Founder Trim Bevel, czyli radykalny mustang roll, taki jak opisywałaś, z całkowitym odciążeniem ściany. Stosuje się to u ochwaconych koni, takich, u których ściana już zupełnie nie działa.
Normalny mustang roll by PR zostawia kawałeczek rogu bezbarwnego na granicy z ziemią.

Wiesz jaki PR ma pogląd na to, co powinno przenosić ciężar konia? Wszystko co jest na spodzie kopyta! Ściana też - w określonym stopniu.
dempsey   fiat voluntas Tua
02 grudnia 2009 09:26
a mnie przemówił do wyobraźni ten schemat zdjeciowy z www.barefoothorse.com. zwłaszcza czytelne jest porównanie pół zrobionego kopyta a pół jeszcze nie
tu jedna z fot:

czy to skrajna wersja? ja oczywiście bym się bardzo bała tak mocno zrobić.
Wiwiana   szaman fanatyk
02 grudnia 2009 10:14
OK, już się robi. Wspominałam kiedyś, że odczuwam wywołaną lenistwem niechęć do dłuższych wypowiedzi? 😉

Mustang roll - najpierw skracamy brzeg podst. wystający ponad poziom podeszwy, potem tarnikujemy zewn.ścianę pod stosunkowo małym kątem do jej powierzchni, więc powstaje zaokrąglenie dochodzące mniej więcej (na oko patrząc) do linii białej lub wodnej. Część ściany ma funkcję podporową.

Radical trim - tarnikując pod kątem ok.45 do podeszwy zbieramy całą grubość ściany do brzegu podeszwy, skutkiem czego ściana traci kontakt z podłożem i nie ma funkcji nośnej. Koń chodzi na samej podeszwie.

Należy tarnikować od strzałek w przód, nie ruszać kątów wsporowych.
Aulo_un, wstawiaj zdjęcia, dziewczyny pewnie nie odmówią rady, a przede wszystkim przeczytaj ten wątek od samego początku, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. Płaska podeszwa jak najbardziej może powodować  macanie i podbicia. Obawiam się że skorygować tak po prostu się nie da, trzeba czekać aż odrośnie i się wzmocni, to może potrwać kilka miesięcy przy prawidłowym, „naturalnym” werkowaniu. Może będą potrzebne buty? Poczytaj, na forum jest wątek na ten temat. A na pocieszenie napiszę Ci ,że płaska podeszwa, może powrócić do prawidłowego kształtu, wbrew temu co piszą specjaliści, chociażby w książce „ Pielęgnacja i podkuwanie kopyt koni”. Osobiście byłam załamana, gdy przeczytałam, że jest to proces nieodwracalny. Na kurs  jak najbardziej możesz jechać, czy będziesz mogła sama werkować  swojego konia nie wiem. Ja próbuję, bez kursu, chociaż wolała bym taki kurs zaliczyć, albo chociaż zobaczyć na żywo technikę naturalnego werkowania. Jeśli stwierdzisz, że nie masz predyspozycji, czy zwyczajnie siły, by sama strugać, to na pewno będziesz mogła kontrolować kowala, poprosić go by stosował się do twoich zaleceń.

A tak patrząc na schematy Wiwiany (ten drugi) i zdjęcie wstawione przez Dempsey, to stwierdzam, że mój klasyczny kowal stosuje podobną technikę skracania ściany u mojego poochwatowca. W takim razie, czy ktoś wie jak długo można ją bezpiecznie stosować?
No to ja przy kopycie z duża flarą robie radical trim. tak samo przy ochwacie - bo bardzo duża flara to własciwie ochwat.  Część strugaczy właśnie robi tak twierdząc że przy radical trim efekty są szybsze, częśc nie stosuje radykalnego tarnikowania w ogóle.  Sciana przenosi ciężąr w zdrowym kopycie, wiem to - ale uważam, że jeśli jest duża flara, to nie ma sensu by ściana przenosiła jakikolwiek ciężar, bo to konia zwyczajnie boli, poza tym ściana i tak jest 'do wymiany'. A podeszwy zaadaptują sie do tego, że tymczasowo ściana nie przenosi ciężaru i pelni prawie tylko funkcje ochronną. Ale jeśli kopyto np ma tylko pierscionki, ściana nie jest odrywana od dołu mocno, to robię taki mustang roll, który kończe dochodząc do białej linii i nie tarnikując już po niej. A w całkiem zdrowym kopycie zaokraglam tylko ściane rogu kopyta, czyli robię do granicy water line. I wtedy ścina przenosi te 15% cieżaru.
No to ja przy kopycie z duża flarą robie radical trim. 


Ja podłączę się do pytania wcześniejszego 🙂

Jak długo można to robić ?
A może inaczej zapytam- kiedy należy przestać tak mocnego tarnikowania?
Bo mam wrażenie, że koniowi zaczyna z czasem brakować tego zakończenia ruchu  i cały czas stawia płasko kopyto, bez zakończenia ruchu właśnie na tej ścianie.


Dopisuję.

Znalazłam kopyta kuca z 2007 roku

Ujęcie pewnie  z góry, ale można zobaczyć jak wyglądały po ochwacie w 2006 roku



Jak wyglądały piętki

Ale wg mnie ściana nie była oderwana - choć może zdjęcie niezbyt wyraźne.



Jeszcze raz dopiszę, a właściwie wstawię zdjęcie z  września 2007 roku


czy ściany są oderwane ?

już nie bardzo pamiętam, czy to było przed drugim ochwatem, czy już po dwóch.

I ciagle tak wysokie piętki

Czy możliwe że już jeż po pierwszym zrobieniu mustang roll (na przody) będzie widoczna różnica w chodach zwierzaka?
Wcześniej stęp kobyłka miała bardzo wolny i żeby szła chociażby pośrednim stępem to musiałam się nieźle napracować nad tym, a dzisiaj szła tak ładnie wyciągniętym stępem bez jakiejkolwiek ingerencji z mojej strony że byłam zaskoczona.
dea   primum non nocere
02 grudnia 2009 14:04
Ala_WR: jak najbardziej TAK.

Z tym co napisałaś w rozwinięciu, branka, już się jak najbardziej zgadzam. No może tylko inaczej klasyfikujemy "duże oderwanie", "niewielkie oderwanie" i "całkiem zdrowe kopyto" 😉 Na początku pisałas o mustang rollu PRZEZ linię białą w praktycznie wszystkich przypadkach. Kiedy robiłabym w taki "agresywny" sposób? Wtedy, kiedy widziałabym, że konia boli poruszanie się z tymi kopytami które ma - albo chodzi z palca (można przetestować, czy cofnięcie punktu odbicia = breakover pomoże mu obciążać mocniej piętki). Powtórzę raz jeszcze, bo mi to fajnie na wyobraźnię zadziałało:
1. Masz konia o kulawiźnie 10 - z trudem wstaje, albo i nie wstaje, oderwane ściany go bolą, po prostu ochwat - robisz mu ten radical trim - on wstaje i co najmniej odkuśtykowuje albo i odkłusowuje czy odgalopowuje (zależnie od tego jak wygląda reszta kopyta) - zmniejszylismy mu kulawiznę do 2 (jest lepiej).
2. Masz konia o kulawiźnie 0 - czuje się dobrze na swoich nogach, chodzi od piętki, w przenoszeniu ciężaru bierze udział podeszwa, strzałka, ściany wsporowe oraz ściana. Stosujesz u niego radical trim, odciążasz ścianę, obciążasz podeszwę/strzałkę mocniej. Fundujesz mu w związku z tym kulawiznę 2 (jest gorzej).

U ochwatowca takie podejście jest jak najbardziej słuszne. U konia o zdrowych kopytach już nie bardzo - może sprowokować podeszwę do wyczyniania cudów celem kompensacji (a takie cuda ładnie nie wyglądają i nie zawsze chcą się szybko wykruszyć)

Odpowiedź na to "jak długo" brzmi: tak długo, jak trzeba* 🙂 Dopóki to koniowi pomaga, to trzeba to robić. Nie jesteśmy kowalami profesjonalnymi, którzy muszą skończyć po 15 minutach i nie mogą robić przerw w robocie - więc czemu, mając takie wątpliwości, nie sprawdzić: obejrzeć ruch konia przed werkowaniem, zrobić "normalne" lekkie zaokrąglenie, obejrzeć ruch konia, jeżeli jest dobry - dać spokój, jeśli jeszcze nie wygląda tak, jak pamiętamy, ze wyglądał po poprzednim radykalnym cięciu - ciąć. Przy następnym werkowaniu to samo - ale uwaga, jeśli tniemy mniej, to trzeba to robić częściej, żeby nie zapuścić ścian za mocno.

Koń powie 😉

* - bezwzględna długośc czasu będzie różna u kuca guli, któremu kopyta zrosną dość szybko, i u konia Musany (zakładam, że "normalnych wymiarów"😉 - ze względu na względne tempo wzrostu rogu i różnice metaboliczne...

Co do koni poniewierających. Pisałam kilka postów temu o trzech koniach poniewierających, za które się ostatnio zabrałam. Robione rzadko i radykalnie (to co nazywamy tu radical trim to byłoby łagodne potraktowanie...) Po każdym struganiu macały 2-3 miesiące!! a potem już ściana była tak przerośnięta, ze nie znały w ogóle wygodnych kopyt 🙁
Wszystkie niechętne grzebaniu przy nogach, najbardziej ekstremalnie - kucka. Po pierwsze - stwierdz, dlaczego poniewiera. Może się boi? Może to jak u Lunki - klaustrofobia? Miałam małego diabła na początku, który stawał dęba, wyrywał nogę i tańcował. Zero przemocy, bez trzymania nogi na siłę, nie podnoszenie nogi na siłę - był sygnał - podnieś nogę. Proszę. Poczekam. Koń stoi, mina zacięta, ja czekam. Wiem, że zna sygnał - bo podawała nogę na ten sam. Jeszcze raz - podaj proszę. Mina mięknie, noga idzie, pogłaskanie, kilka ruchów tarnikiem, odstawienie nogi, wydrapanie po szyi, dużo pochwał (mina zacięta na wszelki wypadek i niepewna - bo o co chodzi??)

Weźcie pod uwagę, ze kowal najczęściej się spieszy i niekoniecznie jest koniarzem. Czasem odrobina spokoju i przełamanie schematu: daj tę nogę, ale już, nie masz nic do gadania, a ja ci ją oddam, jak będę to uważać za stosowne!! bardzo się sprawdza. To akurat ta kucka, bo ewidentnie się bała. Inny koń wymagał chwili przegonienia (znudziło mu się trzymanie nogi po jakichś 10 minutach i zaczął cudować). Kolejny wystudiowanym, długim ruchem pokazał mi, że mógłby mnie kopnąć - za to, przyznaję, dostał plaskacza tarnikiem po zadzie. Dziwna mina - ale do końca nie robił problemów. Kolejny się uwieszał całym ciężarem - ale to raczej kwestia przyzwyczajenia, kowal pewnie go trzymał dotąd. Pod koniec roboty już prawie trzymał nogę sam 🙂

Nie mogę powiedzieć, żeby któryś z moich pacjentów był trudny do werkowania, mimo że sporo czasu to zajmuje (lubię się poprzygladać kopytom i poprawiać po milimetrze 😉 15-20 minut na kopyto to norma, nie wyobrażam sobie, jak można zrobić dobrze w 5 minut - a taki średni czas ma nasz ex-kowal :/) Ogólnie po 2-3 razach jest duuużo lepiej, koń się odpręża i traktuje to bardziej jak "spa" niż jak katowanie (szczególnie, jeśli da się sianko do jedzenia).

Jeszcze taka rada dla początkujących, wyczytałam ją na początku gdzieś w sieci i bardzo mi pomogła: nie zakładajcie, że zrobicie wszystko naraz. Na początek, po dwie nogi na sesję - żeby nie doprowadzić do nerwicy siebie i konia. Nawet w obrębie tego można zrobić część, a część później - rozsądek, jeśli mamy wybór co ciąć, ściany wsporowe czy ściany kopyta, to oczywiście lepiej wyciąć ściany wsporowe i puszkę zostawić (wrócić dzień później), niż obciąć wystającą ścianę i postawić konia na "wsporach" i przerośniętej strzałce (ojjj... mógłby znielubić takiego strugacza). Nigdy nie zostawić konia z obciętą lewą stroną, zostawioną prawą. Można najpierw skrócić pazur, w następnej sesji obniżyć/cofnąć piętki (odwrotnie raczej nie). Wyobraźnia pomaga 🙂
dea - u mni problem jest taki, że ja nie do końca umiem opisac jak coś zrobić czy jak coś robię, natomiast jak zerkam na to co robię  ja i większośc osób tu strugających to jest to bardzo podobna robota 🙂
Kuba z Rancho Stokrotka mówił nam na warsztatach, że kiedyś wzięto kilku strugaczy i kazano im ostrugac martwe kopyta, a potem je pomieszali i kazali wybrac swoje - i nie umieli swoich znaleść, okazuje się że pomimo że często piszą o różnicach pomiędzy tym jak robią, to na dobra sprawę te różnice są prawie niezauważalne 🙂
Ja mam za to odwrotnie z nauka jazdy - sama jeżdże kiepsko(tzn z młodym koniem moge porpacowac czy z ziemii dosć skutecznie, ale potem sie zatrzymam na jakimś poziomie), natomiast dużo widzę jak ktoś jeździ i umiem mu coś ciekawego przekazać(przynajmniej tak mi się zdaje:P). Także może to sobie nawzajem jakoś rekompensuję - w jeździe konnej lepszy ze mnie teoretyk, w struganiu jednak praktyk  🤣

Ps Z tym co napisałaś z kulawiznami sie zgodzę. Najgorzej jak zdecydujemy się na radical trim, koń maca mocno a my nie mamy butów i np jest środek zimy(ziemia zamarznieta na kamień). Wtedy robimy koniowi krzywdę, bo nie dość że nie będzie chciał chodzić i kopyto nie będzie pracować to sie jeszcze podbije. Także wszystko z głową 🙂
Co do niespieszenia i się i rozkładania roboty na 2 nogi i potem kolejne 2 nogi to popieram - sama tak robię, przody jednego dnia, tyły drugiego. Natomiast uważajcie, żeby nie robić tak że strugacie kopyta co 2 tyg, ale wygląda to tak że ejdnego tygodnia przody, a drugiego tyły - jeszcze tam rozbiezność tygodnia jak koń dużo chodzi będzie mało zauważalna, ale dwutygodniowa będzie zbyt duża - ja jestem zwolennikiem tego by robić przody i tyły tego samego dnia z rozłożeniem sił na ranek i popołudnie lub dzień po dniu, bo potem sie robią dziwne rzeczy, jak przód jest np przerośnięty, a tył akurat zrobiony.


aha jeszcze jedno - zmieniłam teraz stajnię, podłoże jest wszędzie piaskowe, i na padokach(padok jest w lesie, gleba jest słaba czyli własnie taka piaseczkowata) i tam gdzie jeżdże i w terenie. I minęło tylko kilka dni, koń był ze mną tylko kilka razy na spacerze, a tak to chodzi po padoku i w nocy jest w stajni na słomie - i  wyrosły jej nagle bardzo sciany wsporowe i pofałdowała się podeszwa - jakąs taka nierówna sie zrobiła. Nie wiem czemu. Jak chodziła po twardym miała równiusieńką powierzchnię podeszwy, a teraz właśnie nagle sie to zmieniło. Co prawda ja ostatnio rzadziej strugam bo mam problemy z plecami, ale akurat tydzień temu się lepiej czułam, zrobiłam to co zawsze w kopycie, nic nie eksperymentowałam, więc nie sądze by to po struganiu tak nagle się zrobiło. Sam callus jest ladny i gładziutki, zresztą callusa mamy bardzo imponującego teraz. strzałki zdrowe, piętki takie jak były. Nie poszerzały się ostatnio kopyta, ale to dlatego, że koń mało sie ruszał. Ale nagle zmian w podeszwie nie rozumiem, nie ma tam żadnych podbić ani nic, po prostu nie jest gładka jej struktura. Ktoś ma pomysł o chodzi? (miałam już kiedyś coś podobnego u niej, ale wyglądało to inaczej i było dawniej).
Jeśli koń wyrywa przy struganiu tylne nogi (z przodami jest lepiej, przy "zwykłym" czyszczeniu też), to warto sprawdzić stany skokowe. Tak reagują m.in. konie z początkami szpata. Jeśli to jest problemem, tylne nogi trzeba brać tak, jak koniowi wygodniej - niżej, dawać odpoczywać (choć to drugie to akurat dotyczy każdego konia).

A ja mam pytanie z cyklu ni z gruszki, ni z pietruszki. Czy na pewno wiadomo, że oderwana ściana boli? Od razu mówię, że porównania do odrywających się paznokci u człowieka mnie nie przekonują, bo to choćby jak z zębami, na dentystę inaczej reaguję ja, inaczej koń. Zastanawiam się, za ile koniowi przeszkadza kształt kopyta (nosate ciżemki), a na ile długi kapeć z przodu jest bolesny.
Pytanie czysto teoretyczne, do likwidowania rozlań jestem oczywiście w 100% przekonana 🙂
Teodora- ja też się nad tym zastanawiam, czy to tak jak z paznokciami. Faktem jest, ze zwykle takie konie skracają wykrok i że częściej się potykają. A jeśli się potykają to prowadzi to do nadwyrężenia więzadeł, co z kolei powoduje skostnienia na wierzchołku wyprostnym. Taka moja świeżo zdobyta wiedza.
a na ile długi kapeć z przodu jest bolesny.


oczywiście, nie wiem, ale....

jeśli są niskie piętki, to po chwili może już nie być bolesny - ale jeśli za długi bardzo, to może zaburzać/powodować dyskomfort w ruchu  - bo punkt przełomu wymusza nienaturalne, wyższe podnoszenie kopyta..

Ale jeśli piętki wysokie, to wówczas stoi na czubku kości (no, w każdym razie kość kopytowa nie jest równoległa do podłoża w chwili najwięszkego obciążenia), a na dodatek ta kość nie jest dobrze trzymana przez puszkę - zatem 'stoi' na kości na podeszwie - może boleć....

takie gdybanie domorosłego strugacza  👀
Też zastanawiałam się, czy ta bolesność to nie jest jeden z mitów. Bo gdyby bolało, to chyba by kulał? Może Dea, jako bardzo kopytnie oczytana, gdzieś natknęła się na jakieś głębsze informacje na ten temat?

O ile wszyscy zgodni jesteśmy, ze trzeba dązyć do likwidacji flary (rozlania), z drugiej strony nie należy też ich demonizować.  Nie jest to mój własny wniosek, ale wyczytałam to u Jacksono. On twierdzi, że lepiej zostawić flarę niż usunąć ją calkowicie, jeśli wiąże się to z redukcją naturalnej grubości ściany.  Mówi, że nawet dzikie konie mają flary.  Czyli lepiej mało i powoli niż dużo i szybko (oczywiście nie mówimy tu o przypadkach skrajnych, gdy już nic nie zaszkodzi).   
mi się wydaje, że w przypadku flar istotne jest, aby tak z-ukosować ścianę, aby 'wykreować' siłę, która,  przytrzymuje scianę a nie ją oddziera od reszty kopyta... (trzbe sobie rozrysować siły jakie działaja na scianę prostą i uskosowaną).
dea   primum non nocere
03 grudnia 2009 08:54
No właśnie nie kojarzę nigdzie żadnych "źródeł pisanych" na temat bolesności naderwanej ściany. Z drugiej strony jak inaczej wytłumaczyć, że koń z długimi ścianami chodzi krótkimi, niechętnymi krokami, a ten sam koń po skróceniu ścian zaczyna pomykac żwawo i chętnie, a wykrok się wydłuża? Tylko mechanika?
Szkoda, że konie nie mówią, że je boli... no ale jako zwierzeta uciekające nie mogą tego rozgłaszać wszem i wobec...

Na pewno (i tu się chyba wszyscy zgadzają) nie jest dobrze wypilowywać "flarę" w wyższej części ściany. Zajmujemy się brzegiem dolnym i okolicą, która "zejdzie do ziemi" przez tarcie do czasu następnego werkowania - reszta to tylko etetyka a przecież nie warto ryzykować ścieniania ściany dla lepszego wyglądu kopyta "na już". Bo przecież jak zrośnie, to będzie ładniejsze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się