naturalna pielęgnacja kopyt

Ja myślę że jednak ta oderwana ściana boli .Przypominam sobie jak zaczęłam strugać kopyta Oliwce to kobyła  niechętnie podnosiła kopyta jeśli nie była uwiązana to uciekała ,przy tarnikowaniu kopyta od spodu wyrywała nogę wręcz próbowała się kłaść jedynie posłusznie stała jak kopyto postawiŁam na pieńku i tarnikowałam ścianę .W tej chwili Oliwka stoi jak aniołek i nie ma z nią żadnego problemu przy werkowaniu .
Tak długie ściany , te "narty" z 2007 , które pokazałam- nic mojemu kucowi nie przeszkadzały.
Wprost przeciwnie- cały 2007 rok i do połowy 2008 śmigał ,  aż miło.
I miał znakomity długi wykrok  .

Kaloe

Ciekawe co piszesz .

Chyba cos w tym jest, bo mój kuc nie cierpi werkowania przednich nóg- też próbuje się położyć , albo  przysysa do ziemi.

Przy czym na jedne miejsca reaguje bardziej, na inne mniej.

Czy rzeczywiście te oznaki winny być wskazówką , co ruszać, a czego nie?
Ja mam na tyle problem z moim koniem, że ten nie tyle co zabiera nogi, wciska się w podłogę, ale opiera całą nogę na moją rękę, nic mi nie ułatwia, po zrobieniu jednej nogi mam już dość  😲 Generalnie nie zabiera nóg, chyba że się mocnoo nudzi.
dea   primum non nocere
03 grudnia 2009 12:27
tajnaa - może trzeba wrócić do podstaw? jaki masz sygnał na podnoszenie giczoły? Jeśli się zgodnie ze "starą szkołą" (no przynajmniej mnie tak uczono 😉) opierasz o bark/zad, żeby podnieść (nawet nieznacznie) i łapiesz za okolicę pęciny, to koń będzie miał tendencję do uwieszenia się. Podnoszenie metodą na dotknięcie kasztana/"pięty" (szczyt stawu skokowego) daje dużo lepsze rezultaty. Może poćwicz z futrzakiem w przerwie nagradzanie za trzymanie giry w górze własnymi siłami - sygnał, ale nie "łapiesz" nogi. Odstawił? Sygnał. I tak do skutku, aż chwilkę potrzyma w powietrzu - wtedy przerwa, nie wiem czy nagradzasz żarciem, jeśli tak to jakiś kawałek marchewy, albo po prostu wydrapanie, głos, cokolwiek, co on odbierze jako pochwałę. Wymagaj coraz dłuższego trzymania. Jak dojdziesz do 10-15 sekund, to problem powinien zniknąć - bo żeby taki czas trzymać samodzielnie, musi sobie przebudować równowagę. Może nawet mniej wystarczy.

Wiem, co boli na pewno - odrywanie ściany, które jest skuteczne 😉 czyli przy zapaleniu listewek. Nawet takie "domowe testy" są na wykrycie ochwatu, żeby poprosić konia o okręcenie się na nodze i jeśli tego unika - to mamy stan zapalny. Tu zresztą też działa analogia do nas, jeśli mamy przy paznokciu "zastrzał", to jakiekolwiek "ruchy płytką" przyklejają pacjenta do sufitu. Zdrowy paznokieć w granicach normy można sobie bezboleśnie odginać - trzyma się.

Hmmm.... Dzięki, Wasze pytania po raz kolejny skłaniają do myślenia 🙂
  Nawet takie "domowe testy" są na wykrycie ochwatu, żeby poprosić konia o okręcenie się na nodze i jeśli tego unika - to mamy stan zapalny. 


Test na ochwat, to próba cofania - już przy tym koń ma ogromne kłopoty, albo nie jest w stanie cofnąć.

Gdzie tam do okręcania na jednej nodze - raczej niemożliwe w takim stanie.
Moja baba nogi daje na zawołanie, tylko szybko nudzi się tym trzymaniem i sobie uwiesza girę usypiając  🤣 a z  moim kręgosłupem teraz ciężko, mały wypadek przy skokach i prawie głową dotknęłam własnego tyłka. Przegięłam  🤔
Wiem, co boli na pewno - odrywanie ściany, które jest skuteczne 😉 czyli przy zapaleniu listewek.

O listewkach w tym kontekście też myślałam.  Może jak się rozerwą, "rozerwie się" też unerwienie i przestaje boleć, bo  bodziec „przestaje przepływać”?     
Test na ochwat, to próba cofania - już przy tym koń ma ogromne kłopoty, albo nie jest w stanie cofnąć.



eeeee, przy małej rotacji niekoniecznie - Ześka cofała - szła wtedy na piętkach...
Właśnie przekonałam się że początkujący potrzebuje dwóch dni ale na dwie nogi a nie cztery. Wczoraj zrobiłam przody, byłam zadowolona z tego jak zrobiłam, ale jak dzisiaj dokładnie wyczyściłam kobyłce nogi to okazało się że co prawda doszłam prawie do krawędzi z białą linią, ale co z tego skoro biała linia jest tak rozciągnięta że ma prawie pół centymetra i po bokach kopyta wygląda tak jakby była porwana. W efekcie znowu zabrałam się za przody i tarnikiem ścięłam ponad połowę grubości białej linii, po bokach trochę się boję że pojadę za daleko więc pewnie za kilka dni znowu będę musiała powtórzyć.
Kobyłce odpowiada to co zrobiłam i idzie dużo ładniej do przodu niż jeszcze kilka dni temu.
Zaniepokoiła mnie dzisiaj trochę strzałka bo znalazłam coś jakby "zadarcie" w środku strzałki które mogę podważyć lekko kopystką, nie jest to duże (parę milimetrów) ale boję się że przy takiej pogodzie może coś się zacząć w środku robić brzydkiego.
Ala_WR ja na początku też po dwa kopyta robiŁam bo niedawałam rady a teraz robie dwa konie na raz 🏇

Zdarza się dosyć często że koń opiera się ciałem na człowieka podczas podnoszenia nóg ,mój Ordynans tak robił jak go uczyłam podnoszenia nóg .Żeby małego oduczyć opierania się omie podnosiłam mu nogę mówiąc daj nogę i starałam się stać nie dotykając go ciałem tylko trzymając mu  te nogę ,efekt był taki że parę razy poleciał na bok na szczęście się nie przewracając.W ten sposób szybko zrozumiał że w tej kwestii nie ma co liczyć na człowieka. 🙄
Z moimi końmi zdarzają się tez komiczne sytuacje przy podnoszeniu nóg,  jak proszę Ordynansa by podniósł nogę mówiąc daj nogę to Oliwka chce być grzecznym koniem i też podnosi . 😀
Dzieląc się wrażeniami - ostatnie werkowanie wyglądało u mnie tak, że podprowadziłam konia luzem w moje ulubione miejsce do werkowania w obrębie pastwiska i stał tam prawie godzinę, gdy robiłam wszystkie kopyta. Jednak, jak to się często zdarza przedobrzyłam i chciałam tylko sprawdzić, jak wygląda strzałka względem ścian w ostatnim kopycie (!) i wtedy mnie zostawił (żeby zaraz za moją namową wrócić, oczywiście). Byłam ogromnie zdziwiona, bo nigdy wcześniej nie chciał być ze mną tak wyraźnie, pomijając fragment, kiedy się zmył 😉.

W te wakacje zdarzyło mu się porządnie zasnąć po podaniu nogi i zdziwił się, jak wylądował na nadgarstkach.
Porobiłam zdjęcia wiec wklejam, prosze doswiadczinych o opinie(nie wiem jak to nazwac ale czekam🙂😉
Mój  koń przy werkowaniu stoi również grzecznie, nie musi być trzymany🙂 Jest cierpliwy.
Lewy przód

Prawy przód

Lewy tył

Prawy tył
dea   primum non nocere
03 grudnia 2009 19:03
...no i znowu się cholerycznie spieszę, ale na pierwszy rzut oka: masakrycznie rozciągniętne w ścianach przedkątnych, przydługie ściany wsporowe nawet jak dla mnie (np. na pierwszym zdjęciu widac brudek pod prawą bardzo wyraźnie). Ostatnie to jakaś masakra... prawy kąt uciekł w maliny 🙁
Nie podoba mi się też wysokie piłowanie z wierzchu kopyta - no ale to "ładnie wyglada".
brudku nie ma , jest gładka powierzchnia ale spieszyłam sie i tylko omiotłam kopyta.
Co do ostatniego zdjęcia to ze złego kąta je zrobiłam i nawet dla mnie dziwnie wygląda a w rzeczywistości nie. wiec poprawie foto jutro.
co oznacza to co napisałas?
IMHO musisz jeszcze zrobić zdjęcia z tyłu, aby widac było piętki  (z rzutem na podeszwę) - ale mi się te kopyta podobają - tylko nie wiem co jest złudzeniam ze zdjęcia, a co rzeczywistością...

Jeśli tam są leżące albo półokrągłe ściany wsporowe, to rzeczywiście słabo, ale przyznam, że ja nie wiedzę...

no, może w ostatnim, ale nie wiem...

z tyłu i z boku - aby widac było kąt koronki (lub wysokośc piętek)

DODAŁAM: no i ważne czy to jest tuż po werkowaniu czy tuż przed werkowaniem ?
A dlaczego warto ścieniać ścianę🙂 nad mustang rollem (nawet na bardzo niewielkim obszarze??) daje to coś mechanice kopyta???
Ja po zrobieniu mustang rolla zauważyłam radość i wstępującego małego diabełka w moim koniu, więc prawdopodobnie zbyt długi pazur mógł boleć...i uwierzcie mi dawno już nie była tak wesoła i sama mnie zaczepiała🙂
Wklejam tyły, dzisiaj robiłam zdjęcia, strugałam kilka dni temu coś tam.
No i widać, że te podeszwy sie takie dziwne zrobiły. Jakieś takie nierówne, jak dziury w serze to wygląda. Było ostatnio sporo martwej podeszwy, ale takiej co się sama kruszyła i nic nożem nie cięłam, ładnie kopystką sie wykruszało. A może martwej podeszwy jest więcej i powinnam jednak uruchomić nóż? A może marudzę? 🙂 Jak konia chodziła po twardym latem to miała gładziutkie podeszwy, teraz ma takie chropowate jak chodzi po piasku(jest wszędzie baaardzo miękko w miejscu gdzie etraz jesteśmy) stąd myślałam, że to specyfika podłoża, ale pewności nie mam. Co myślicie?




Jeszcze ten tył z boku:

Musze powiedzieć, że mi osobiście się podoba, tyły mamy fajne, przody troche gorsze w dalszym ciągu. Niestety najlepsze były jak kobył chodziła 24h na dobe po dworze a tego teraz nie jestm jej w stanie zapewnić - chodzi trochę mniej jak 12 - ale to i tak jak na wrocławskie warunki długo...

Tu jeszcze gorszy z przodów(węższy i pierwotnie miałam problem by w nim obniżyc piętki przez jakiś czas) - tez taka podeszwa się zrobiła chropowata. Zrobił się trochę głębszy rowek strzałkowy w ciągu ostatnich kilku dni(od razu po opadach jakie u nas były), póki co dalej nic nie gnije i się nie dzieje, ale włączyła mi się czerwona lampa i popsikałam dziś strzałki CTC w przodach profilaktycznie...
Branka- jak mi się porobiły takie wyrwy ( chyba jeszcze gorsze niż u ciebie, bo bardziej na obwodzie- np przy samej linii białej) to się dowiedziałam, że kopyto to głównie ma funkcjonować, a nie ładnie wyglądać. I że mam robić swoje i nie ciąć podeszwy tam gdzie się nie wyskrobuje samo kopystką. Tylko robić swoje i spokojnie czekać.
Mój dużo chodzi w terenie po żwirówkach, po szrutówkach i kamyczki mu robiły wyrwy w podeszwach. I nic na to nie poradzę. Też ma podeszwę jak ser szwajcarski- zwłaszcza w przodach, bo tyłu ma ładniutkie. Nic z tym nie robię. Robię swoje.
No to fakt, mają działac. Ale dziwi mnie to o tyle, że nic w nich ostatnio nie kombinowałam, ładne były i nagle się takie podziurawione zrobiły. Takie chcą być, ale ja bym chciała wiedziec dlaczego 🙂 Bo od kamyczków to nie jest, jak miała na padoku kamyczki i po nich chodziła to kopyta były gładziutkie.
Wydaje mi się ze błotko i mokre miękkie podłoże po prostu rozmiękczyło kopyta, które są też inaczej obciążone niż na twardym podłożu. Na twardym podłożu podeszwa musiała być mocniejsza i odporniejsza więc była twarda i gładka a teraz się wykrusza bo nie ma już takiej funkcji jak wcześniej. Przypuszczam że każda pora roku i związany z tym stan podłoża ma ogromny wpływ na funkcjonowanie kopyta. Trzeba robić swoje i dbać o kopytka żeby nic się z nimi nie działo typu, gnicie czy odłamywanie się ścian.
Mam problem ze strzałką, po wizycie kowala (1.12), na strzałce zobaczyłam jakby zadarcie , wtedy mogłam tylko to lekko podważyć kopystką a teraz wchodzi już dobre 1,5 cm wgłąb tak jakby strzałka się rozwarstwiała (wiem że to dziwaczne określenie ale nie wiem jak to nazwać).

W tej chwili jest sucho w miarę więc to nie stanowi takiego problemu ale jak tylko spadnie deszcz to na 100% coś się tam zacznie dziać, zastanawiam się czy tego nie rozciąć aby był dostęp do środka, ale prawdę powiedziawszy jak na razie to noża jeszcze nie miałam w ręce, tylko tarnik dlatego zastanawiam się co robić.
Ja bym to przycięła, szczególnie żeby zobaczyć co sie tam dzieje. Ale nóż musi byc dośc ostry żeby zgrabnie wycinać w strzałce coś. Jak coś się tam dzieje to krzywdy przycinając tego farfocla nie zrobisz, a czy cos tam więcej pogrzebiesz nozem to już zobaczysz jak to troche wytniesz i sie okaże czy coś sie powaznego dzieje...
dea   primum non nocere
08 grudnia 2009 00:08
Zajrzyj ostrożnie pod to - czy to co pod spodem wygląda tak samo, jak warstwa na wierzchu strzałki. Możesz albo wyciąc, albo wręcz przeciwnie, wykorzystać jako "trzymak" - i codziennie pakowac pod to maści (clotrimazol+tribiotic). Przy drugiej opcji za jakiś czas samo się obluzuje na tyle, że odpadnie albo będzie latwiej wyciąć. Na pewno nie zostawiaj tego "jak jest", bo to faktycznie przepis na gnicie. Rowek centralny schodzi dość głęboko, totalnie go i tak nie otworzysz, najwyżej z wierzchu tę "skórkę" przytnij. Nie tnij zdrowej tkanki, tylko to co "wisi".
A maści bym i tak pakowała - aż zarośnie od dołu (znaczy od góry jak koń postawi nogę 😉)

Gdzies jest teraz sucho?? Gdzie?? U nas sezon monsunów  😵
Ja osobiście nic bym nie wycinała tylko aplikowała lek np patyczkiem do loda i zatykała watą, mniejsze prawdopodobieństwo przedostania się brudu i wydostania leku z rowka.
Własnie u mnie tez się wierzchnia warstwa strzalki obrywała i nie wiedziałam, co z tym zrobić. Na początku pakowałam pod to clotrimazol, ale coraz bardziej się odklejała i za radę Dei, odcięłam wczoraj to, trzymało się dosłownie na jednym włosku, a to co nadal się trzyma zostawiłam. Pod spodem jest normalna tkanka strzałki, jakby dokładnie ta sama, którą usunęłam. Po tym zabiegu klacz zaczeła stawiać kopyto od piętki, a wcześniej raz stawała na piętki, a raz na całe kopyto od razu. Myślę, że teraz jest jej wygodniej, bo taka odrywająca się strzałkowa "Skóra" musiała jej sprawiać dyskomfort.
patyczkiem do loda i zatykała watą,


Łatwiej jest użyć strzykawki 😉.
Ja długo używacie tych środków? dłużej niż tydzień?

Czy przy ewentualnych nawrotach gnicia nie macie większych problemów z leczeniem?
Nie uodparniają się te małe zarazy na antybiotyk?
Ja długo używacie tych środków? dłużej niż tydzień?

Czy przy ewentualnych nawrotach gnicia nie macie większych problemów z leczeniem?
Nie uodparniają się te małe zarazy na antybiotyk?


Dobre pytania 😀

Jak czytam, to strzałki leczone są miesiącami , czyli raczej nieskutecznie.

Bakterie są wszechobecne , w strzałkach też.
Problem w tym, żeby  ich nie namnażać poza potrzebę , czyli nie dopuszczać do pozostawiania strzępów strzałek.
One i tak niczemu nie służą, poza  byciem pożywką 😉


Na dodatek, niszcząc bakterie poprzez długotrwałe stosowanie antybiotyków stwarza się doskonałe warunki dla grzybów , które są trudniejsze do zniszczenia.
Właśnie dotarły do mnie nowe płytki Pete Rameya Hoof Rehab That's my horse #1.

Ju-hu-hu !

Już nie moge się doczekać oglądania.

dea   primum non nocere
08 grudnia 2009 16:42
EKornik - jasne, że dłużej - podobnie jak z leczeniem infekcji skóry u ludzi, nie trwa to pięć minut. Założenie stosowania tych maści jest takie, żeby opóźnić namnażanie mikrobów, a resztę musi zrobić koń (wyhodować sobie nową, twardą i zdrową strzałkę). Nie ma problemów przy ponownym leczeniu z opornością - nie zauważyłam. Myślę, ze to nie tyle te same bakcyle, co różne, pochodzące ze środowiska, a więc "ciągle świeże" (szczególnie u nas* 😉) - dlatego nie mają oporności... Żeby uniknąć zgrzybienia w odpowiedzi na antybiotyk (bardzo słuszne spostrzeżenie, guli!) dodajemy do maści antybiotykowych przeciwgrzybiczny clotrimazol. To bardzo ważny składnik, bo z obserwacji własnych wynosząc, duża część infekcji strzałki (szczególnie te głęboko sięgające rowki cetralne) to własnie grzyb, nie bakterie.
Mogą być też drożdżaki - słyszałam o pomyśle dodawania maści przeciwdrożdżowej.
Dodatkowym czynnikiem zapobiegającym uodpornieniu na antybiotyki jest stosowanie nie jednego antybiotyku a mieszanki szerokospektralnej (tribiotic zawiera trzy antybiotyki). Na taki koktail trudniej się uodpornić niż na pojedynczy środek. To środek specjalnie do zastosowań na skórę właśnie (a więc długotrwałych).

Co do skuteczności leczenia - u Wiedźmina, czyszczenie boksu+zapodawanie maści kilka razy w tygodniu i po dwóch tygodniach strzałka odrosła jak dzika, już praktycznie nie ma problemu z gniciem. Leczę nadal, bo nie chcę nawrotu. U Campiny było gorzej - to faktycznie trwało ze dwa miesiące - bo miała tak kolosalnie zapuszczone kąty wsporowe i wyrżniętą do cna strzałkę, że nie było kontaktu z podłożem i stymulacji. To niezbędne do udanego leczenia! Odkąd strzałka powoooliii odrastając sobie dotarła do ziemi, zaczęła przybierać na masie naprawdę pięknie. Teraz już też właściwie profilaktycznie stosuję "leczenie" - no ale satysfakcja jest, ludzie w stajni narzekają na sypiące się strzałki, a u nas ciągła poprawa, mimo sezonu monsunowego  😅

* oprócz maści stosuję jeszcze raz w tygodniu profilaktycznie moczenie 6/12 "moich nóg" w ARMEXie (przody Campi - zady bez zastrzeżeń - i Wiedźmina komplet) - to na pewno powierzchniowo ubija wszelkie mikroby, ale oczywiście ze ściółki, odchodów, błota na padoku zaraz wchodzą następne...

guli - w zdrowych strzałkach Campiny (zady) nie powstają strzępy. Nic nie cięłam od paru miesięcy, mimo pogody 🙂 U Brytanii też nic się nie strzępi - jeśli u niej coś tnę, to dlatego, że kopyto jeszcze płaskie i czasami strzałka wystaje po opiłowaniu ścian - "ścinam masę" - a nie brakuje jej tego 😉 W zadach u niej też przestałam ciąć ostatnio. Nic się nie strzępi. Podstawa to kontakt z podłozem - nawet jeśli powstaje jakiś frędzel, to się sam wytrze i odpadnie.

No i mam teraz nową pacjentkę - chodziła od palca pewnie od urodzenia, albo niewiele krócej (10 lat) - sztorcowe kopyta, zawężone strzałki i rowek centralny wchodzący 2cm ponad linię włosów 🙁 Na taki przypadek naparwdę nie ma innej metody leczenia, niż aplikowanie maści do tego ROWA. No i tutaj strzelam, że z rok potrwa dobudowa strzałek... optymistyczne szacunki. Będę robić fotki, bo to może być pouczający "case study".

Na koniec jeszcze ogólne podzielenie się radością: dzisiaj był wet i potwierdził, że to nie moje myślenie zyczeniowe: Wiedźmin absolutnie, wcale nie kuleje!!! A już myślałam, że to jakieś zwyrodnienie stawu i mamy czteroletnią kalekę... a po wyleczeniu strzałek przestał też wlec zadem, przodem robi takie kroki, jakich u niego w życiu nie widziałam!! Leczcie strzałki, dobrzy ludzie 🙂 Łopatą i widłami też!! 😉 Oba niskie, krępe, niewywrotne niniejszym wracają powoli do roboty (stępikiem 😉)

A + A - podziel się wrażeniami z płytki, myślę intensywnie nad zakupem obu 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się