kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Sprawdź wargi i dziąsła - może pojawiły się jakieś zmiany, wysypka? Warto sprawdzić poszczególne stawy, może pojawią się napięcie i reaguje w ten sposób? A zachowuje się tak tylko w boksie czy również na padoku?
Ciężko powiedzieć, właściciele stajni nie zauważyli niczego niepokojącego na padoku...:/
BUCK   buttermilk buckskin
31 stycznia 2024 11:55
Olshia jeśli wet nic nie odkryje, a stresowe kłapanie nie zmniejszy natężenia, to pomyśl nad jakimś suplementem z grupy 'odstresowywaczy'
BUCK, a jakie masz na myśli? Np?
BUCK   buttermilk buckskin
31 stycznia 2024 14:32
Easy Ride, AUDEVARD Zzen, NUTRI HORSE Calm, EQUIFIRST Nerv Support, Pavo NervControl itp.itd - każde o podobnym składzie, działaniu
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
31 stycznia 2024 18:17
Dobra, pytanie super zgodne z tytułem wątku:

Czy jeśli zmieniacie adres zamieszkania to zmieniacie też adres w paszporcie konia (związek zagraniczny)?

I czy jeśli koń był kupiony kiedy byłam rezydentem innego kraju (poza UE), a teraz jestem z powrotem w Polsce to np. taki ARiMR ma o tym wiedzieć? (koń był w kraju cały czas więc nadal jest w zarejestrowanym stadzie)
donkeyboy, zmień adres w paszporcie w związku który wydał paszport. Inaczej pzhk walnie ci swoją wklejkę i nie przekaże zmiany adresu związkowi macierzystemu.
Zgłoszenie do ARiMR robi stajnia w której stanie (stoi) twój koń.
Licz się z zapędami pzhk do "ponownej identyfikacji" za jedyne 300zł.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
31 stycznia 2024 18:26
Iskra de Baleron, jeśli dobrze kojarzę koń był w ARiMR zgłoszony przez hodowcę i tam też pozostał jak do tej pory więc rozumiem że z tego frontu nic się nie zmienia.

Okej, czyli co do związku samego - najpierw do związku macierzystego paszport odesłać a potem mimo wszystko muszę nadal dać znać PZHK?

(PS. mózg mi pęka od tej polskiej biurokracji)
donkeyboy, właściciela w związku macierzystym - na 1000%
Jeśli koń jest hodowli polskiej i był zgłoszony (obowiązek jest od stycznia 2023) to możliwe że miał też potwierdzoną tożsamość przez pzhk - musisz zajrzeć do paszportu jakie masz tam wpisy - uprzedzam, że pzhk, często wbija gdzie im wygodnie 😉
Czy ta ponowna weryfikacja za 300 zł w przypadku koni z zagranicznym paszportem jest konieczna?
lhp, 200 zł to "sprawdzenie tożsamości a 100zł to wpis do bazy.
Jest grupa na FB, jej przedstawiciele byli w ARiMR oraz Ministerstwie Rolnictwa.
Postulujemy o to by sprawdzenia tożsamości mógł dokonywać lekarz weterynarii.
Czy się uda zależy w dużej mierze od liczby osób która będzie popierała nasz pomysł i mówiła o tym głośno innym których to dotyczy.
Właśnie takie to bez sensu, mam konia z zagranicznym paszportem (hol) i pani była jakieś 5 minut, sprawdziła czipa, popatrzyła na konia, skasowała 300 zł i pojechała. Domyślam się, że głównie dla hodowców PL rejestrujących wyhodowane konie w zagranicznych związkach jest to mega słabe, chociaż dla osób nie siedzących mocno w temacie (jak ja) stawka była też dość szokująca
lhp, z jednej str. tak, z drugiej, ktoś przyjechał, samochodem służbowym, opisał,potem ktoś to przepisał i wprowadził do bazy (której utworzenie i utrzymanie cyfrowe) też kosztuje.

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 lutego 2024 16:20
lhp, 200 zł to "sprawdzenie tożsamości a 100zł to wpis do bazy.
Jest grupa na FB, jej przedstawiciele byli w ARiMR oraz Ministerstwie Rolnictwa.
Postulujemy o to by sprawdzenia tożsamości mógł dokonywać lekarz weterynarii.
Czy się uda zależy w dużej mierze od liczby osób która będzie popierała nasz pomysł i mówiła o tym głośno innym których to dotyczy.

Iskra de Baleron, tyle że za weryfikację tożsamości konia robione przez ULW też pewnie będą płatne.
kotbury, wszystko na tym świecie kosztuje, pytanie czy koszt jest współmierny do nakładu/rodzaju uslugi… sama Pani ze związku powiedziała, że do niedawna było taniej (bodajże 100), a teraz sama uważa, że dużo 😅 sama cena obecnie jest pewnie taka sama jak za opisanie konia „od zera”. Dojazd to osobna sprawa, bo raz to będzie 7 czy 10 km, innym razem 70 i nie uzasadnia ceny dla kogoś, do kogo jechali 7 km.
kotbury, oni nie mają opisywać, te konie są już opisane... ciekawe że za trace płacę 100 parę złotych i wtedy naprawdę przyjeżdża PIW dokonać sprawdzenia tożsamości i wwystawia dokument trace. Tu przyjeżdża inspektor i tylko potwierdzić zgodność danych. Ciekawe czemu samo spr tożsamości kosztuje prawie tyle co identyfikacja, czipowanie i wydanie paszportu dla konia z polskich ksiąg 😉
Dementek, myślisz że lek wet skasuje 200zl za odczytanie chipa i porównanie danych w paszporcie ze zwierzęciem? 🙂
Czy znajdę gdzieś od ręki uwiąz ale zrobiony z takich grubej liny jak do pracy z ziemii?
BUCK   buttermilk buckskin
05 lutego 2024 07:53
ja po prostu używam linki "parelli", dłuższa jest, ale mi to pasuje
[[a]]https://podkowa.eu/pl/p/Lina-3%2C6-m-PNH/487[[a]]
taką też mam, ale właśnie chciałam coś krótszego typowo do prowadzenia konia teraz właśnie na niej prowadzę sobie młodego i bardzo ją lubię za ciężar i że sie nie rozciąga tylko dla mnie jest za długa do tego. Ja często jak ,,matka polka" idę obładowana koń w jednej ręce w drugiej wiadro albo jakaś bateria do pastucha
Lemieux ma taki uwiąż z liny, dostępny był bodajże na gnl
JustKaro   Kiedyś Windziakowa :)
05 lutego 2024 15:04
Słuchajcie, nigdy nie miałam z tym problemu, więc nie wiem jak sobie poradzić - jak nauczyć konia poprawnego pobierania smaczków?
Mój młody kompletnie nie umie w kulturę przy podawaniu nagrody, stąd jedyną metodą podawania mu marchewki/smaczków jest wrzucenie do żłobu, ale nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. Franka najbardziej motywuje jedznie (dokładnie tak, jak Celinę) i chciałabym, aby istniało to w naszej rutynie, ale w nieco bardziej cywilizowany sposób niż aktualnie, czyt. rzucanie się wręcz na jedzenie, najchętniej z ręką. Ma swoją masę więc bywa niedelikatny w tym pchaniu się i łapaniu, totalnie nie patrzy na palce etc...
Wiem, że jest to zaniedbanie z mojej strony - gdybym nie wiedziała to bym nie pytała jak to zwalczyć :p ale to jest mój pierwszy młody koń, więc na niego wypadła rola królika doświadczalnego... Cela nigdy nie miała z tym problemu, ale to był koń dorosły i wyuczony zachowań...
Oj... będzie wyzwanie.
Z opisu to to jest taki trochę przykład konia, który nie powinien być "motywowany" jedzeniem.
Żeby oduczyć łapczywego pobierania trzeba by spowodować, że nie ma pewności,że taki sposób jedzenie będzie przyjemny.
Możesz dać coś bardzo niedobrego, gorzkiego. Wtedy zapamiętać się powinno, że zanim zeżremy, to najpierw może powąchajmy czy warto.

Możesz też niestety karać uporczywym cofaniem, gdy jesteś "zjadana" razem ze smaczkiem. Bo to jest taki ekstremalny przykład nieszanowania granicy twojej.
JustKaro, A jest opcja, żeby smaczków nie dawać? Chociaż przez jakiś czas? I faktycznie jest tak, że najbardziej motywuje go jedzenie?
Tak, ja wiem jak to brzmi, ale, no, może faktycznie da radę tak przeorganizować trening, żeby smaczki nie były potrzebne.
Ja tam w ogóle nie lubię nagradzania smaczkami i żaden z moich koni smaczków nie widuje (jedynie przy sprowadzaniu z pastwiska, ale to dłuższa historia i wcześniejsze błędy).
Za to trochę takich "akcji" widziałam, gdzie koń szpera po kieszeniach i się domaga albo następuje wręcz bunt, jeśli nie ma smaczka (bardzo niefajnie, bardzo niewychowawczo).
No a jeśli faktycznie zdecydujesz się oduczyć to chyba tylko sposobem, który podsunęła Kotbury.
Pytanie, do czego koń ma mieć motywację, że używanie jedzenia jest niezbędne? Jest jeżdżony czy to zabawy z ziemi itp?
Jeśli koniecznie chcesz dawać smaczki, naucz konia szanowania granic. Bierzesz małego smaczka (takiego żeby zamknąć go w dłoni), w drugą rękę bat. Koń po chamsku próbuje wydębić jedzenie - won. Dopiero jak się uspokoi TY podchodzisz i dajesz dłoń ze smaczkiem, na początku zamkniętą. Jak są cyrki to to samo co wyżej, odganiasz ze swojej przestrzeni. Jeśli jest spokojniejsze zachowanie, tadaa rączka się otwiera.
Można bata zastąpić reprymendą lub innym nieprzyjemnym bodźcem, lub po prostu zamykać i otwierać dłoń adekwatnie do zachowania, ale przy koniu który już podgryza i mocno się denerwuje zrobiłabym to od razu z grubej rury, bo to nie są żarty.
Kluczowe jest to żeby dawać smaczka TYLKO przy spokojnym zachowaniu konia, i jest to proces dosyć żmudny zwłaszcza jak jeszcze inne osoby karmią konia i jego wymuszanie jest wobec nich skuteczne. Wymaga to dużej konsekwencji i może minąć sporo czasu zanim będzie efekt. Może być go bardzo dużo.
anetakajper   Dolata i spółka
05 lutego 2024 17:12
JustKaro, ja najpierw dawałam pięść pod nos w rękawiczce. Jak się uspokoił to powolutku wysuwam z zamkniętej piąstki smaczka.
Ja daję strasznie dużo smaczków. Nawet za to że wychodzą łaskawie z boksu na padok 🙄
Jak anetakajper pisze - weź sobie rękawiczkę grubą na wszelki wypadek, cukierek w pięści zamknięty. Dopiero jak przestanie się rzucać, a zacznie delikatnie muskać chrapami albo w ogóle się odwróci to dajesz smaka.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
05 lutego 2024 17:59
Też uczyłam dzieciarnię zwykle na "pięści", potem jak przestały obmacywać tę pięść, to rękę otwierałam. Tyle, że to metoda na konie, co generalnie są grzeczne tylko sam akt łapania smaczka z ręki jest zbyt ekspresyjny 😉 One często tak kłapały paszczami, że zrzucały tego cukierasa z ręki po prostu 😅 Polecam też trzymać za kantar wtedy, pomóc unieruchomić łeb i powoli wziąć wargami cukierek. Jeśli jest tak, że koń się wpycha i trąca głową, to popieram wywalenie go wtedy z naszej przestrzeni i ponowną próbę jak się ogarnie i podejdzie spokojnie.
Ja teraz moje młodego uczę kultury pobierania pokarmu z ręki, jeśli chce zjeść coś z łapy a mi to nie pasuje to albo go wycofuje albo go pacne w nos. Myślę że tutaj ważna jest konsekwencja i wysokie wymagania kiedy już zdecydujesz się dać ten smaczek. Ja bardzo lubię jak mam gostka z boku wtedy daje dopiero jak kompletnie straci zainteresowanie tym co mam w ręce (czyli stanie spokojnie i patrzy przed siebie albo w drugą stronę, zero zainteresowania ręką). Nie traktuje na razie tych smaczków jako nagrodę za wykonanie jakiegoś polecenia, samo ćwiczenie kulturalnego żarcia to już dla mnie zadanie samo w sobie. Nie chcę używać dużych słów do małej roboty ale powiedzmy te ,,sesje" z żarciem to tak max 1x w tyg resztę tygodnia żyjemy bez jedzenia i też nam z tym dobrze 🙂 i chyba w twoim przypadku też bym to ograniczyła
Tez uważam ze smaczki z ręki nie są naszym koniom w życiu potrzebne. Są konie które mogą je dostawać i nie ma złych konsekwencji ale są i takie które absolutnie nie powinny i żadne dawanie " z pieści" tego nie zmieni. Natomiast jeśli mega ci zależy to spróbować można, ale też radziłabym zmianę nagrody na taką która jedzeniem nie jest
JustKaro   Kiedyś Windziakowa :)
05 lutego 2024 19:43
Odpowiem zbiorczo, bo życia mi nie starczy na odpisaniu każdej z Was z osobna 😀
Chciałabym pozostać przy motywacji jego smaczkami, ponieważ widzę że one naprawdę sprawiają że te trzy szare komórki zaczynają działać w motywacji "co mogę zrobić żeby dostać". Czasem ta ekscytacja eskaluje w złą stronę, ale zanim podejmę decyzję o całkowitym wyeliminowaniu smaczków - bo taka opcja też istnieje, a i tak 95% przypadków młody dostaje jedzenie po prostu do żłobu - chcę spróbować wyeliminować te dziwne zapędy. Moim celem jest przepracowanie tego problemu - nie chodzi o pasienie go pod korek, a po prostu o jakieś sporadyczne nagradzanie go w ten sposób bez obaw o stracenie palców.
Wróciłam niedawno ze stajni i skorzystałam z rady patat, gdzie dostawał reprymendę w postaci lekkiego pacnięcia bacikiem w derkę (głównie chodziło o ten odgłos i dobrze to zadziałało). Na sam koniec wziął bardzo delikatnie smaczka, poklepałam go i wyszłam. Najważniejsze jest to, że nawet przy tak niewielkiej korekcie mniej więcej wiedział o co mi chodzi. Teraz muszę żyć w tej konsekwencji.
Dziękuję Wam wszystkim za rady <3
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się