A tak ogólnie: może warto zweryfikować hipotezę odwrotną do postawionej przez Lotną...
Chciałam zauważyć, że nigdzie żadnej hipotezy nie stawiałam :kwiatek: Zwróciłam tylko uwagę na to, że sporo tutaj osób, które uważają, że dieta wege bardzo im służy (zakładam, że fizycznie), ale problemy na innym polu mają. A ja akurat wierzę, że dieta jest
jednym z ważnych czynników wpływającym na zdrowie, również psychiczne...
kokosnuss, odnosiłam się do posta madmaddie, która raczej nie o glukoneogenezie pisała, a o przyjmowaniu węgli z pożywienia.
I tak, je mięso, jajka, odrobinę nabiału. Żyje. Ma się dobrze. Nie on jeden.
Mózg potrafi też wykorzystywać inne paliwo niż glukozę. Głodny nie jest 🤣
Dieta nie leczy sie demencji ani MS. Wspomaga leczenie w nikomym stopniu co najwyzej. Wiec jest bardzo konsekwentnie.
Ano leczy się. I o ile chyba nikt nie odważy się mówić o pełnym wyleczeniu (w sensie - wyleczyłem i nie wróci), to przy konsekwentnej interwencji dietą można zatrzymać, a nawet odwrócić poważne symptomy.
Kolejny link, którego nawet nie otworzysz, bo wolisz żyć w swojej informacyjnej bańce pt. "wiem lepiej".
MS. Kobieta jeździła już na wózku i mimo najlepszych terapii lekarze mówili, że będzie już tylko gorzej. Jakoś "cudownie" ozdrowiała. Sama jest praktykującym lekarzem i jakoś wciąż nie odebrano jej licencji za szerzenie "herezji".
https://terrywahls.com/neuroinflammation/tunrida, no właśnie sęk w tym, że MOŻNA. Błagam, nie obraź się, bardzo Cię szanuję i uważam za jednego z najbardziej wartościowego re-voltowicza, ale sama pisałaś, że nie siedzisz w badaniach, więc na jakiej podstawie stwierdzasz, że nie wyleczysz? W nauce można udowodnić, że coś jest, ale często trudno udowodnić, że czegoś nie ma. Analogicznie, fakt, że nie znamy pewnych metod nie oznacza, że nie istnieją. Wiem, że nie znasz angielskiego. W dwóch poprzednich moich linkach była właśnie mowa o ludziach, którzy nieco przypadkiem odkryli, że zmieniając dietę symptomy ich wieloletnich depresji zniknęły.
Oczywiście, cytując kokosnuss, "dowód anegdotyczny to nie dowód".
No to bach, profesor z Cambridge:
https://link.do/wpye9„Depresja jest FIZYCZNĄ, a nie psychiczną chorobą”: psychiatra z Cambridge twierdzi, że ten stan jest faktycznie spowodowany stanem zapalnym mózguChris Palmer, ten to tylko profesor z Harvardu.
www.chrispalmermd.com/Wg niego wiele chorób neurologicznych ma swoje źródło w problemach z metabolizmem w komórkach nerwowych.
Epilepsja, depresja, choroba dwubiegunowa, Alzheimer, i - tu niespodzianka - schizofrenia - stan zdrowia osób z tymi schorzeniami może się znacznie poprawić po wprowadzeniu diety ketogenicznej. Słuchałam rozmowy z nim, gdzie mówił o swoim wieloletnim pacjencie z ciężką schizofrenią, który przeszedł na dietę keto dla utraty wagi. "Skutkiem ubocznym" było zupełnie ustąpienie symptomów schizofrenii, odstawienie leków i normalne życie. I tych pacjentów było więcej.
Co ciekawe, sam Palmer przyznaje, że dopiero od kilku lat mówi głośno o swoich wnioskach na temat roli tłuszczów w zdrowiu psychicznym - wcześniej za bardzo obawiał się o swoją reputację... O pewnych sprawach nawet w nauce do niedawna nie wypadało mówić.
Coś się powoli zmienia, ale patrząc na stopień otwartości umysłów niektórych uczestników tej dyskusji, daleka droga przed nami.
Jeszcze jeden link.
https://www.clinicalnutritionjournal.com/article/S0261-5614(18)32540-8/fulltext
Zamykając dyskusję, chciałam podkreślić, że na żadnym jej etapie nie twierdziłam, że taka czy inna dieta to jedyny czynnik ryzyka wystąpienia zaburzeń psychicznych. Sama miałam ostry epizod depresji i w żaden sposób nie łączyłabym go ze sposobem odżywiania. Jednocześnie jestem skłonna postawić roboczą hipotezę, że interwencja dietetyczna jest w stanie w bardzo znaczącym stopniu pomóc niektórym osobom.