Norma H - podpisałabym się pod całością wypowiedzi 🙂
Mają Państwo rację, że patologiczny kłamca i manipulator z czasem sam gubi się w swoich kłamstwach, a w przypadku pani Izabeli jest tego tyle, że chyba naprawdę nikt by nie spamiętał. Ot, choćby wygrzebany ostatnio wpis z bloga, którego nazywam prywatnie "Wielką Księgą Kreatywnych Bzdur", wpis pod uroczym tytułem "Nienawidzę tego Żyda":
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2018/12/nienawidze-tego-zyda.html?m=1Cóż tam napisała pani Przenajświętsza? Ano np.: "Nie mam moich baranków ani koziołków na ubój na mięso - ma je pazerny wójt. Zatem niech on karmi ukradzione mi suczki. Mnie i tak nie stać by żywić taką armię mięsożerców. Nie mam teraz ani jajek, ani mięsa, ani mleka.
6 kotów i jeden konkretny pies to i tak duże obciążenie dla mnie. Lepiej mieć mniej, a dobrze odkarmione i zadbane zwierzęta, niż mnóstwo niedożywionych.
Jeśli bym je tu znowu wzięła, zapewne chodziłyby niedożywione. ".
(Czyli jeśli teraz zwrócone zostaną Pani trzy suki, a nawet tylko ta jedna, najważniejsza Amari, to będzie "dożywiona"? Przecież nie ma Pani ani mleka, ani mięsa, a jajek z tych siedmiu kur to niech Pani nie żartuje, że są dwie setki na miesiąc. Ludzie z miasta mają prawo nie wiedzieć zbyt wiele o kurach, że już nie wspomnę o kozach i owcach, ale każdy, kto żyje na wsi i ma zwierzęta, przeciera oczy ze zdumienia czytając te Pani banialuki.)
Ale to jeszcze nic. Na samym wstępie pani Kreatywna pisze tak: "Psy schroniskowe są nosicielami wielu chorób. Ukradzione mi suczki na pewno załapały wszystkie możliwe zarazki chorób i pasożytów psich w ciągu półrocznego więzienia w schronisku w Bystrym. Niedawno nabyłam cennego psa rasy owczarek azjatycki i jako odpowiedzialny hodowca nie mogę ryzykować, że pohańbione schroniskiem przez wójta i zarażone licznymi chorobami suczki zarażą mi moją ukochaną owczarzycę Amari i doprowadzą do zgonu rasową i jakże potrzebną tutaj do ochrony psinę."
A-HA! Czyżby więc Amari, przebywająca obecnie w schronisku, nie została "pohańbiona"? Owczarek azjatycki to rasa odporna na schroniskową hańbę, tak? A czy suka nie jest obecnie nosicielką "wszystkich możliwych zarazków, chorób i pasożytów psich"? Jako odpowiedzialny hodowca nie powinna Pani chyba zabiegać o jej powrót na Ranczo (czy raczej: do Mordoru), gdzie pohańbiona nosicielka mogłaby pozarażać kury, koty i Panią, że nie wspomnę o koniach i małych przeżuwaczach, o których zwrot zamierza Pani dzielnie walczyć. To jak to jest? W którym wpisie Pani kłamała/plotła androny, a które wpisy możemy traktować poważnie?
(A ślimaki, które przenoszą motylicę, chorobę groźną dla kóz i owiec, nie chodzą po łąkach, żeby je mogły kury wydziobać. Za to żyją sobie w mokradełkach, jeziorkach, bajorkach, i innych naturalnych zbiornikach wodnych, i niech Pani sobie wyobrazi, że właśnie
picie wody z takich zbiorników stwarza ryzyko zarażenia (również u ludzi, jeśli napiją się wody nieprzegotowanej). Czyżby nie znała Pani cyklu rozwojowego
Fasciola hepatica? Czy w okresie, gdy nie miała Pani ani jednej kury, nie obawiała się Pani zachorowań na motylicę wśród swoich zwierząt?).
Tego steku kłamstw, powodzi bzdur, potoku bredni i splątanej sieci krętactw i przeinaczeń, jakie Pani wyprodukowała przez lata na swoim blogu, nikt nie jest w stanie spamiętać, nawet Pani sama. Ludzie z RRdeSyf robią dobrą robotę, zbierając zrzuty ekranu i przechowując te dowody Pani niesłowności, nieodpowiedzialności, niekompetencji, okrucieństwa i zwykłej głupoty. Ale pewnie nawet oni nie są w stanie wychwycić wszystkiego. I wygląda na to, że owszem, jest Pani wyjątkowo kreatywna, tylko coś romantyzmu w tym wszystkim nie ma za grosz.)
Pozdrawiam wszystkie "bździągwy" z re-volty! U mnie już dawno po wykotach i jakoś nikt nie umarł, nie urodził się kaleką, nie zaplątał w siatkę, ani nie został rozjechany traktorem sąsiada. Do moich sąsiadów, co trzymają bydło mleczne, też żadne ciężarówki po trupy nie ciągną taborami. DZIWNE I NIEBYWAŁE.
A z trzydziestu kur mam średnio 12-15 jajek dziennie, kury wolnowybiegowe (mają około pół hektara ogrodzonego terenu i oczywiście kurnik), dokarmiane pszenicą. Zimą, aż do połowy marca, jajek było trzy do pięciu dziennie, co jest normalne u ras półdzikich. Teraz żałuję, że nie mam kur indiańskich, bo już bym była milionerką 🙁
Koza Bez Powroza