Wszystko o wspinaniu: skałki, taternictwo, sprzęt, topo, ludzie, kursy etc.
Dokładnie o nich myślę! 🙂 one są wodoodporne? Na cięższe warunki będą ok w połączeniu z merynosem? Czy jednak bez porządnej membrany się nie obejdzie?
Co do ślizgu - moje czeka uzupełnienie po sezonie, podrapanie to pikuś, tam są wielkie ubytki 😵 na każdym wyjeździe trafiam na jakieś wąskie kamieniste ścieżki 🤔wirek:
Ej też mi się rzuciły w oczy, a to jest.. obcisły spodzień? W sensie (nie planuję zakupu, ot ciekawość) taki softshell.
Ja wiem co mi się podoba, ale mnie totalnie nie stać
https://8a.pl/damskie-spodnie-dynafit-radical-gtx-pant-quiet-shade.htmlWidziałam je w akcji, na żywo i zachwyciłam się i patentami, i wykonaniem. Wszystko mi się w nich podoba 😁
Tu masz opis.
https://www.marmot.com/wms-pro-tour-pant-785562701878.htmlTo jest softshell (Gore Windstopper). Jakąś wodoodporność tam może mają, ale na mocny deszcz to już słabo. Przy czym ja mam GoreTexowe spodnie skitourowe, i nie wyobrażam sobie w nich chodzić w normalnych warunkach przez słabą oddychalność. Na zimne dni te w połączeniu z getrami merino powinny być idealne.
Eh, to odpada, softshelle mam, na zwykłą pogodę są ok.
Mi podobają się Dynafit Yotei oraz Mammuty z serii Eiger extreme, ale to wydatek minimum 1500 zł 🤔
Te Yotei to wyglądają jak na super ekstremy nie? Ale fajne 🙂
A my ze smarcikiem odebrałyśmy butki Scarpy (po tym całym evencie). O ile organizacja mnie wkurzyła to zakup był jakiś niebywały. Tempo dostawy przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dziś je przetestuję. Kupiłam też sobie nowe spodnie, piękne! Ale grubawo w nich wyglądam 😁 😁
Taaak, mamy nowe super butki a wszystko dzięki amnestrii 😍 😅 :kwiatek:
Chciałam napisać już wcześniej, ale głupio mi było post pod postem 😉
Jakie spodnie kupiłaś? Ja będę polować na milo julian lady, właśnie wyszły i są piękne 💘 tylko czekam na jakąś niższą cenę 😡 😉
Nie mogę wygooglać tych spodni. A milo ostatnio fajne rzeczy wypuszcza, koleżanka ma ich wspinaczkowe i są PIĘKNE!
Ps a w ogóle tu (
https://issuu.com/milosport/docs/milo_katalog_19) jest mój serdeczny kolega, Krzychu, tak się pochwalę 🤣
Kupiłam z giełdy wspinaczkowej dżinsowe Heartbeaty (szare). Fajne bo mają wyższy stan (mój główny zarzut do HB to, że mi z tyłka zjeżdżały). Kupiłam za nieduże pieniądze, nowiutkie z metkami. Okazało się, że to sklep (mój ulubiony zresztą, obok taternika - Explosklep) je sprzedaje, więc mam paragon i wszystko 🙂 Są naprawdę super ładne, tylko no jakoś ja w nich zbyt szczególnie nie wyglądam. Ale zostają 🤣
O te:
http://heartbeat-clothing.com/pl/spodnie/202-urban-jeans-light-grey.html (ja zapłaciłam połowę mniej 😉) IMHO dość niekorzystne zdjęcie i przekłamujące kolor. Bo one są szare-szare, bez domieszki niebieskiego
Ps. było super Cię zobaczyć! Szkoda, że na awaryjnych i w przelocie! 😍
A takie jeansy są wygodne do wspinaczki? Nie krępują ruchów? 😀
Ja w ogóle uwielbiam Milo, przede wszystkim za spodnie trekkingowe i plecaki (spodni milo roti używam już chyba 7 czy 8 rok). No i ceny mają przyjemne 🙂 Co prawda nie planowałam żadnego zakupu teraz, ale wypuścili wczoraj te juliany, zobaczyłam na fejsbuku i przepadłam 😍
POKAŻ MI JE 🤣 🤣 🤣
Eee to tylko taki udawany jeans 😀 Wyglądają na jeansowe, ale to normalnie jakieś "strecze", miętkie i miłe te spodenki 🙂
Ja zgodnie z obietnica dana smarcikowi przychodze ponarzekac, ze bola mnie palce 😁 😉
Btw da sie cos z tym zrobic (nie wiem, smarowac, zawijac, wysuszyc, nawilzyc, potraktowac papierem sciernym 😂 ) czy tylko doktor czas i cierpliwosc? W sensie stawy i sciegna maja sie spoko, za to konczy mi sie skora na dloniach, z wariacjami od pecherzy mokrych i krwawych, przez suche pecherze pekajace na stawach, po zwyczajnie wytarty naskorek na opuszkach. Nie umiem opisac, jak bardzo organicznie mnie wku*wia niekonczenie drog, kiedy sie nawet nie zdaze zbulowac tylko te cholerne palce bola, grrr. A pewnie dzisiaj znowu je zaoram do zera i bede sie dalej wkurzac 😁
Wrzucam jako zdjęcie z telefonu, mam nadzieję, że nie jest za duże i nie rozjedzie forum, bo nie wiem jak je zmniejszyć 😡
kokosnuss super, że jesteś! A palce plastruj, plaster wspinaczkowy jest naprawdę spoko wynalazkiem 🙂 No chyba, że chodzi Ci o rany na dłoniach a nie palcach, to przyznam, że nie wiem 😫
Edit: za duże to zdjęcie, jak zmniejszyć w telefonie?
Słabo, że Ci to wszystko krwawi. Wiem, że pomogę teraz 😁 ale nie można do tego doprowadzać. Ja staram się możliwie minimalizować ryzyko, że pęcherze/odciski mi się rozwalą. Po wspinaniu, w kąpieli robię peeling łap, a potem papier ścierny 😂 Tudzież ostry pumeks/tarka. I na to kremik typu Climb on. Ale czasem używam zwykłego. Tejpować bym nie tejpowała, bo ciężko Ci się będzie wspinać. Zresztą pewnie to jest w takich miejscach, że i tak się nie da okleić.
Ja niestety często kasuję sobie stopy (tzn stopy kasuję w górach, a potem na panelu nie jestem w stanie się wspinać). Ale wtedy wspinam się np. w trampkach, polecam czasem. Człowiek uczy się zaginać palce (mój trener czasem nam wręcz nakazuje przyjść w tenisówkach) 😁 Albo restuję dopóki się nie zagoi. W miarę oczywiście (tejpy naturalnie idą w ruch).
Niemniej rąk nigdy sobie nie załatwiłam jakoś hardkorowo, chyba że w granicie tatrzańsko-sokolikowym. No i jak zaczynałam się wspinać to miałam skałowstręt, ale to dawno i nieprawda 🙂 I cóż tu bym sugerowała, żeby pozwolić dr czasowi działać, żeby to się raz a porządnie zagoiło. A z tego, co piszesz to jesteś ciągle na ścianie 🙂 Jak zrobisz rest na 3/4 dni to nic się nie stanie :kwiatek:
Smarcik, ale śmieszne 😀 Ale to nie mój styl, uff, bo myślałam, że muszę kupić 🤣 🤣
amnestria, na ten moment nie krwawi na szczescie. Ale poniszczylam sobie te lapy tak fest wlasnie na sciankach podczas urlopu w PL (nie wiem, moze chwyty macie jakies inne 😁 ) i tak sie paprza juz nty tydzien z rzedu. I wlasnie wtedy mi polecaly chlopaki papier scierny 😉 No nic, postaram sie o to bardziej dbac na co dzien. I tak, tych najgorszych i tak sie nie da tejpowac, bo sa u podstawy palcow.
Moje stopy na szczescie wszystko znosza z godnoscia, lata doswiadczenia w chodzeniu w za malych butach robia swoje :P
Moje stopy w butkach wspin sobie radzą, ale skiturowe i te techniczne moje zimówki mi rozwaliły nogi tak, że mięso wyszło 😁 😁
Może zapinasz chwyty? I dlatego tak Ci się robi? Ja mam tendencję na krawądkach do zapinania, w poniedziałek wspinałam się na fajnej drodze, bardzo interesującej, w moim typie, czyli techniczna po krawądkach. Tylko, że parę razy się pogubiłam i zdałam sobie sprawę, że zapinam tak, że aż przedramię mi się usztywniło. Od zapinania klam czy małych chwytów też można sobie rozorać dłonie + pourywać troczki, ale to już poważna kontuzja :kwiatek:
amnestria, no zapinam jak sie gubie, stresowy overgripping to moje hobby 😁 ale IMO to glownie od namietnego obmacywania sloperow (jak to bylo po polskiemu, oblaki?) w poszukiwaniu najlepszego chwytu. Jak przy tym dlonie sa lekko wilgotne to pecherze instant. No i w ramach naszej polityki zapobiegania kontuzjom krawadki mam poki co dawkowane z umiarem, wlasnie z troski o troczki.
No nic, bede sie dzisiaj pilnowac, bo musze miec lapki w dobrym stanie na weekendowe szkolenie 🙂
kokosnuss a co to za szkolenie? Wspinaczkowe? 🙂
Jak już jesteśmy w temacie rąk i stóp - macie jakieś patenty żeby wyglądać sensownie wśród ludzi? 😡 już nie wspominam nawet o pomalowanych paznokciach, ale czasami wstyd mi podać komuś rękę, która jest podrapane, poraniona i z bliznami. Stopy to samo - lato nadchodzi, zawsze chodziłam w adidasach albo trampkach, ale te dobre czasy już się skończyły 😡 nie wyobrażam sobie założyć choćby butów typu peep toe. No przecież nie będę malować paznokci co drugi dzień i to o 23 😵 macie jakieś patenty? 😁
Nie mam 😀
Ale nie zakładam sandałków już. Bo mam takie zgrubienia na dużych palcach, że fujka 😀
Za to miałam patent na dłonie i UWAGA dały radę na tatrzańskim nawet. Hybryda, czarna/biała. I jak się odłupywało to domalowywałam. Ale teraz mi się już nie chce + odkąd więcej się wspinam na małych chwytach to tym bardziej ostro paznokcie piłuję. A na takie krótkasy szkoda mi lakieru.
Ja za to się obijam jak dzika. No tak mam, że wystarczy, że gdzieś się pacnę i siniak na pół nogi. Wyglądam jak ofiara przemocy domowej. No, ale trudno, co zrobisz 😂 Można się nie wspinać 😀
smarcik, tak, wspinaczkowe, cala sobote mam wstep do outdoor voorklimmen (ze kurs wspinania na zewnatrz z dolem) 🙂
Generalnie zgodnie z wymogami NKBV (cos jak PZA?) trzeba miec kurs, egzamin i plasticzek na wszystko. I jak chce sie jechac w skaly do Belgii to tez NKBV ogarnia pozwolenia i trzeba spelniac ichnie wymogi. Ba, zeby na panelu chodzic na wedke trzeba miec zrobiony trzytygodniowy kurs, zaliczony egzamin i plasticzek 😂 Najgorsze jest to, ze oczywiscie terminy wszystkich kursow, i tych indoorowych i outdoorowych pokrywaja mi sie z konskimi treningami i zawodami 😵
Paznokci juz nie mam, koncza mi sie jeszcze przed koncem opuszek, nie byloby czego malowac 😉 Palcow u stop wole nie ogladac, tez mam rasowe kalusy na duzych palcach. Kolana w siniakach, lokcie w strupach, nic tylko zalozyc letnia sukienke 😁
Blizny to standard i bez wspinania 😂 tzn ja teraz mam na ręku okropną ranę po głupim locie z zeszłego tygodnia, będzie blizna. Ale to nic w porównaniu do blizny na nodze - centralnie na piszczelu mam 15cm bliznę jak oo poważnej operacji, a ja wycięłam sobie skórę goląc nogi 😵 także nawet bez wspinania źle wyglądam 😂
Opowiedz coś więcej o tych zasadach u Was - tzn ze gdybym pojechała do Was to nawet nie mogłabym powspinać się na wędkę bez tej karty? 👀 ktoś to sprawdza? A w skałach też sprawdzają?
3 tygodniowy kurs wspinania na wędkę? 🤔 😀
Wiedzialam, ze bedzie szok kulturowy 😂 😜 Na tutejsze standardy to jest skrajnie ekstremalny sport przeciez 😁
smarcik, jak masz dobra bajere to na hali przejdzie bez plasticzka 😉 sprawdza to czlowiek za barem, ktory ci sprzedaje wejsciowke czy karnet. I jak chcesz wejsc pierwszy raz bez certyfikatu z NKBV to bedzie ci stal pracownik nad glowa podczas asekurowania i mu sie bedziesz musiala wyspowiadac z teorii. W skalach jak pojedziesz sama z jakas swoja ekipa to nobody cares, wykupujesz tylko klimkaart.
Za to podczas wyjazdow z ludzmi z NKBV trzeba miec plasticzek. Tylko wyjazdy w skaly organizuja regionalne oddzialy NKBV, wiec niektore sa mniej restrykcyjne od innych. Ale tak czy srak zeby chodzic w skalach z dolem trzeba uzbierac te trzy plastiki, bez tego tylko na wedke.
amnestria, tak, i ma to tyle samo sensu, na ile wyglada 😁 halowy wspinania z dolna asekuracja to jakies 4-5 tygodni.
Ale wiecie, tutaj absolutnie wszystko tak dziala 😉 wszystkie konskie sprawy tez. Ze niezliczone grafiki, egzaminy, kursy, licencje i duzo biurokracji. I osobiscie jestem dawno przyzwyczajona, czlowiek albo to ogarnia, albo emigruje.
Co się robi na takim 3 tygodniowym kursie? Wynosisz z tego jakieś super umiejętności, czy przez cały czas uczysz się wyłącznie asekuracji?
Kurcze, może to ma sens, ja ostatnio spotykam na ścianach bardzo dużo początkujących bez elementarnej wiedzy 🙁 i totalnie nikt się nimi nie interesuje. Zdarzyło mi się np wyłapywać linę jakiejś pannie, która stwierdziła, że da się opuścić koleżankę trzymając obie ręce nad przyrządem 😵
Jak dla mnie to nie ma sensu 🙂 Tzn może bym wymusiła na ludziach, żeby był obowiązkowy np. 5 dniowy kurs na panelu (górna i dolna asekuracja), a nie tylko oświadczenie. Bo pół godziny ćwiczeń to faktycznie mało. Niemniej chodzenie na wędkę przydaje się dopiero tak naprawdę jak człowiek staje się średnio-zaawansowany. To nie jest lonża, żeby rzeźbić 2 lata i dojść do dosiadowej perfekcji.
Bo IMHO początkujący potrzebuje szybko zacząć wspinać się z dołem, latać, oswajać się. Próbować robić ruchy i odpadać. Wędka jest potem dobrym narzędziem treningowym, choć ja ostatnio patentuję z dołu i lepiej mi to wychodzi niż od góry. No chyba, że wybitnie, WYBITNIE mi nie idzie 😁 Więc 3 tygodniowy kurs wydaje mi się jakąś dramą 😀
Ciekawe, nie miałam pojęcia, że tak może być 😀 A kokosnuss mówiła, że nie ma o czym pisać 😉 😉
smarcik, asekuruje na roznych przyrzadach. I wspina, jakiestam tipy techniczne sie dostaje. Ze skrecanie, dlugie ramiona, praca stop, rownowaga etc. No takie podstawy. I cwiczy sporo latania na luznej linie, no bo normalnie przeciez na wedke donikad nie polecisz 😉 ze niby upadki z zaskoczenia etc.
No i to nie sa bite 3 tygodnie, tylko bodajze 3x4h. A do chodzenia z dolem trzeba x miesiecy doswiadczenia i dany poziom na wedke. No jak z ta lonza w sumie.
I tak jak mowi amnestria, tak duzo czasu poswiecone na to IMO nie ma szczegolnego sensu. I cala ta kultura wedkowania 😉 wyrabia w ludziach takie paniczne odruchy, ze omujbosze co jak ja spadne. Bo na holenderskich sciankach chodzi sie praktycznie tylko na wedke, asekuruje na scisk i prosi asekuranta o blok przy byle g.... I w druga strone, wiekszosc ludzi ma pretensje, jak odpadniesz zamiast poprosic o blok. Bo na przyklad kompletnie nie ogarnia tej minimalnie wiekszej sily i sobie lecisz na glebe albo asekurantowi na glowe.
W ogole chodzenie z dolem to jest taki znak bycia mega pro i szacun na dzielni 😁 regularnie z dolem to sie wspina z dwoch kolesi co robia 7b/8a, to o czym my mowimy 😁
No nic, ja sie ide uczyc w sobote, chociaz bede miec szacun wsrod znajomych 😜 😉
3 spotkania to jednak nie 3 tygodnie, jest ogromna różnica 😉
Jasne, że nie ma sensu uczyć się bite 3 tygodnie wędkowania, ale u nas niektórzy nie uczą się wcale. Są te półgodzinne kursy jako minimum, ale masa osób nawet to pomija. Bo nikt tego nie sprawdza.
A ja Wam powiem, że byłam w Holandii na ściance (w Groningen konkretnie, tam gdzie jest ta najwyższa wolnostojąca ściana) i nikt ode mnie nic nie chciał. Poszłam z totalnie niewspinającym się Holendrem, który pierwszy raz w życiu widział uprząż z bliska, teoretycznie byliśmy pod opieką jakiegoś instruktora, ale praktycznie on akurat zajmował się jakimiś dziećmi i jak zobaczył, że ja ogarniam, to dał nam wolną rękę. Oczywiście wspinaliśmy się na hali, a nie na tej 37-metrowej zewnętrznej 😁 Nie wiem, czy to my tak trafiliśmy, czy mój kumpel dobrze zagadał, czy o co chodzi, ale pamiętam, że nie było żadnych problemów 😀
smarcik, i nikomu nie dzieje sie krzywda? W sensie nie ma potem wypadkow? 👀
NKBV prowadzi rejestr roczny, mozna sobie kazdy wypadek znalezc, no i wlasnie wiekszosc jest przy dolnej asekuracji, dlatego sie czepiaja.
Mnie bardziej irytuje to rozciaganie kursow na x tygodni (3-4-5) zamiast wyrabiania godzin w krotszym czasie. No i tresc kursu mega zalezy od prowadzacego, moj byl IMO bardzo spoko, ale znam ludzi, co przez te pare tygodni stali i sie gapili, jak jedna osoba asekuruje 😉
kokosnuss jasne, że są wypadki 🙂 jak w każdym sporcie. Ale prawda jest taka, że większość wynika jednak z rutyny, i dotyka często bardzo kumatych i doświadczonych ludzi. Ja osobiście byłam tylko świadkiem 1 złamania nogi po upadku z niskiej wysokości na ścianie oraz 1 utraty przytomności na bulderze po odpadnięciu, ale wypadki są naprawdę różne - w Warszawie na jednej ścianie było kilka przypadków wypadków z użyciem autoasekuracji. Na innej dziewczyna wsadziła palec w spita, odpadła i było po palcu. A z tych doświadczonych to np wypadek sprzed lat na Jurze, kiedy instruktor pokazywał kursantom jak przepiąć się do zjazdu, wpiął się w wąsy, które były za długie, zjechał i umarł.. Dużo by wyliczać.
Wypadków górskich w to nie mieszam, bo to już inna liga. Nie dalej jak wczoraj skialpinistka na Słowacji spadła z przełęczy i nie przeżyła.
Zdrowy rozsądek przede wszystkim. I brak rutyny. Rutyna zabija. W moim środowisku jest to szczególnie widoczne, znam mnóstwo przypadków ludzi, którzy zastrzelili/postrzelili siebie lub kogoś przez rutynę w pracy z bronią 🙁
Ja zaczynałam wspinaczkę od kursu, który trwał bodajże dwa weekendy i do tego jeden dzień teorii w tygodniu. Potem wyjazd w skały i tam chyba 5 dni - było wspinanie sportowe, było wspinanie na własnej, zjazdy, techniki ratownictwa.. Tak sobie myślę, że takie pół godzinne szkolenie z wędki to jednak trochę mało 🙂
W Gdańsku na jednej ściance szkolenie trwa jeszcze krócej... do tego mają system zmniejszający wagę wspinacza, żeby było łatwiej i niby bezpieczniej. Skutek jest taki że wielokrotnie widziałam jak ludzie puszczali linę całkowicie by porobić sobie sweet focie... Przy tłumie na ściance nikt nie jest w stanie tego upilnować. Wypadki na tej ściance były, jeden śmiertelny, ale tu akurat rutyna i brak wzajemnej kontroli - nieskończona ósemka. Obsługa na tej ściance (a właściwie właściciele) z jednej strony jest przewrażliwiona i np na sekcji każdy zanim zacznie się wspinać musi zrobić wzajemną kontrolę plus przejść kontrolę instruktora. Z drugiej strony chyba najbardziej nastawiają się na totalnie początkujących - ten system przyspieszający rzekomo naukę, masa klam wszędzie, nowe drogi jak już się pojawiają (rzadko) to raczej V - V+.
Na drugiej ściance z kolei zamiast systemu zmniejszającego wagę do asekuracji używa się grigri. Przychodzi ktoś pierwszy raz w życiu na panel i ma to ustrojstwo od razu opanować 🙄 Ja po paru latach bronię się nadal przed gri, jakoś wolę kubek a w razie potrzeby click upa.
Trójmiasto pod względem ścianek wypada słabiutko... Albo te dwa panele z liną, albo 3 boulderownie. Jedna niby duża i nowoczesna, ale drogo i koszmarnie brudno. Dwie 'piwnice'. Jedna również brudna, druga to miejsce gdzie chodziłam na sekcję. I pewnie wrócę, ale może dopiero w maju jak odrobinę kondycji nabiorę.
magda, grigri potencjalnie bezpieczniejsze niż kubek. Ale wszędzie potrzeba ogarniętych ludzi.
Dziewczyny, gdzie kupujecie ciuchy milo?
Ja miałam taki spalony skitourowy dzień, że postanawiam na niego spuścić zasłonę milczenia 🤔 Ale chyba mam po prostu bardzo zły tydzień.
Przynajmniej przetestowałam spodnie, i
smarcik, szczerze polecam. Fajnie skrojone, wygodnie leżą, rano żałowałam, że nie założyłam pod spód leginsów, ale w słońcu już było ok.
No i zimę jeszcze znalazłam, chociaż u nas już wiosna w pełni.