Perlica - Golden Wings to Stubben
edit: my też testujemy. Udało mi się dostać nathe -
https://sklep.bergo.pl/p/289/13056/nathe-wedzidlo-standardowe-duze-pierscienie-24h-wedzidla-kon-24-express-szybka-wysylka.htmlwięc postanowiłam trochę w nim pojeździć i ... początkowo miałam wrażenie jakby mi koń na tym nieco pływał, nie bardzo umiem to wrażenie do czegokolwiek innego porównać. Tak jakbym go miała i nie miała na kontakcie. Drugie odczucie to, że jakby działało z opóźnieniem na niego. Wydaje mi się też nieco mniej precyzyjne.
Pierwsza jazda była taka sprawdzająca i on faktycznie sprawdzał, nie bardzo wiedział co ma z tym zrobić, trochę może był zdezorientowany. Dużo dziamgolił, opuszczał głowę jak zwykłe z przesadą, próbował wyciągać mnie z siodła, napierał, odpuszczał i w gruncie rzeczy była to taka jazda, z której za dużo nie wynikało. W sumie sama trochę się musiałam ogarnąć z tym, nigdy nie jeździłam na wędzidłach tak elastycznych i z tworzywa. Mam wrażenie, że w pysku konia się rozgrzewa przez co jest jeszcze bardziej podatne. Ktoś tu pisał, że one są elastyczne tak na prawdę i są.
Miałam też problem z zapięciem ogłowia, a dokładniej paska, który przebiega pod brodą w ogłowiach Micklem. To nathe jest grubaśne i wielkie. Przy kółkach ma 20mm i użytkując z Micklemem trochę słabo to wychodzi. Rozwiązałam ten problem inaczej dopinając pasek, niemej jednak wywołał ten problem moją konsternacje początkowo. Jakby nie miała dość problemów z tym koniem ...
Kolejne jazdy były lepsze, tzn stabilniejsze w odczuciach. Mocniej też złapałam, w sensie cięższych wodzy i bardzo elastycznej ręki przy tym. Wydaje mi się, że łatwiej mu stabilniej się oprzeć i zostać na tym wędzidle, a nie nurkować, niż na łamanych, metalowych. Łatwiej jest mi go dojechać do ręki i w zagalopowaniu utrzymać energię i rytm bez odpalania wrotek i rozwlekania. On się też mniej złości jeśli przy korygowaniu muszę go przytrzymać, jednak cały czas wydaje mi się, ze sygnał jest jakby opóźniony i nieco mniej precyzyjny,a to przy koniu tak szybkim i dynamicznym jest takie trochę, zostawiające mnie o ćwierć kroku w tyle.
Na razie będę jeździć na tym wędzidle. Po weekendzie jest znowu zjazd i treningi, zobaczymy. Tym bardziej, że trenerka od nas jako pary wymaga więcej niż ja sama od siebie i konia ... więc chyba tak na prawdę treningi z nią będą bardziej miarodajne.
Bardzo ucieszyły mnie dwie rzeczy, pierwsza - on nie zjada tego wędzidła, druga - podszarpywał mi tak nerwowo prawą wodzę, na nathe tego nie robi.