Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Wiesz...w sumie jak się nad tym zastanawiam, to też stwierdzam, że mam podobnie jak syn. Tyle, że jestem bardziej elastyczna w tych kontaktach. Potrafię się dostosować. Ale fakt... że tyczy to spotkań na stopie zawodowej, formalnej. Może to kwestia dojrzałości?
Na stopie czysto i wyłącznie towarzyskiej, też często wybieram samotność, bo ludzie coraz częściej mnie denerwują. Jak mi ktoś nie pasuje, to się nie spotykam. I tyle. I w sumie, tak szczerze mówiąc, to mój syn ma tak jak ja.
Myślę, że obawiam się o niego na tej zasadzie, że jako matka chciałabym by miał w życiu jak najlepiej. A widzę, że jego podejście zdrowe nie jest. I wiesz...taka zasada "ja to ja", bo ja to sobie poradzę, radzę. I o siebie się nie muszę martwić. A martwię się o niego. Bo nie wiem jak będzie. Bo nie jestem nim i nie mogę nic zrobić za niego.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 sierpnia 2017 12:35
U mnie jest silny konflikt- bo ja jestem totalnie nietowarzyska i raczej aspołeczna(mam 4 swoich przyjaciółek, 3 w Polsce i jedną tutaj i to mi w zupełności wystarczy), a moje dziecko wręcz przeciwnie. Ja mogę siedzieć i tydzień bez nikogo sama  w domu i wcale towarzystwo nie jest mi potrzebne do szczęścia, ona lgnie do towarzystwa jak mucha do miodu- zagaduje ludzi na ulicy, rozmawia z KAŻDYM, dyskutuje... czasami wychodzenie z nią to dla mnie tortury 😡 Ale taki z kolei był jej ojciec jako dziecko z tego co mi opowiadał- i oni jak wychodzą we dwoje to dogadują się perfekcyjnie. Więc zaciskam zęby i staram się tego nie tłumić w miarę możliwości(choć nie zawsze się udaje), bo tu akurat to ja mam problem nie ona.
Jedyne co mi spędza sen z powiem to fakt, że przez swoją otwartość i lgnięcie do ludzi ktoś może ją skrzywdzić. Bo ja byłam bardzo ostrożnym i nieufnym dzieckiem, od małego wiedziałam że z dziwnymi panami i paniami się nie chodzi, do niej ktoś zagada i już jest jej przyjacielem 🙄 Więc pilnuję jej jak oka w głowie.

Tunrida mam takie samo odczucie jak Ty, za chiny ludowe nie zgodzę się na drugie.
majek   zwykle sobie żartuję
10 sierpnia 2017 12:52
4 przyjaciolki to dosc duzo. Tak mysle, ze ja wlasciwie nie mam zadnej takiej, ktora by mnie znala na wylot, wpadala bez zapowiedzi itd. Tylko ja chyba  nie mam potrzeby posiadania takiej.
Mialam jedna taka jak bylam w liceum/na studiach, ale po skonczeniu studiow jakos nam sie drogi rozeszly. A teraz mam kilka, mozemy sie sobie wygadac, ale nie nazwalabym ich przyjaciolkami.
Ja jestem dosc otwarta i generalnie mnie wszyscy lubia i ja nigdy nie jestem uprzedzona do nowo poznanych ludzi, ale nie mam potrzeby zapraszania do domu czy wyjezdzania na wspolne wyjazdy na weekend.
Dobrze sie czuje w swoim towarzystwie i chyba zawsze tak bylo. Nawet jak prowadzilam bardzo bujne zycie towarzyskie okolo studiow (impreza od srody do niedzieli every week) ... to tak teraz mysle, ze i tak w tych klubach jest sie strasznie anonimowym... Wiec w sumie jestes w towarzystwie, ale bez interakcji.

I tak mysle, ze wlasciwie to to robota dla nauczycieli w szkole - chodzi mi o nauczenie dzieci pracy zespolowej i kontakty miedzyludzkie. Nie nauczymy ich tego we wlasnym domu, bo to ich teren.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 sierpnia 2017 12:59
Majek no trójkę z Polski znam już ponad 11 lat, tę jedną stąd poznałam bodajże 3 lata temu 😉 Mam jak Ty, jak ktoś do mnie zagada i miło się rozmawia to ja nie mam nic przeciwko, ale niekoniecznie będę spędzać z tą osobą każdą wolną chwilę 😉
Miałam tu przez jakiś czas taką znajomą, jak wpadała o 14 to siedziała do 11-2 w nocy 😵
Młody miał naprawdę fajne gimnazjum prywatne. Bywały wspólne imprezy, nocowanie w klasie, zielona szkoła, wycieczki, robienie różnych projektów, młodego wciągnęli do gimnazjalnego radiowęzła. Szkoła sprzyjała integracji, nauce współdziałania z ludźmi. I gucio. Póki był w tej szkole, faktycznie, bardziej był przychylny kolegom, znajomym. Teraz się odizolował. Zapytany, twierdzi, że "nie lubi kolegów". Fakt, że jest w nowej szkole, w której większość chłopców jest mówiąc wprost głupia i prosta, ale przecież niemożliwe, że wszyscy. Z pewnością znaleźliby się jacyś do kolegowania. To mój dzieciak MA problem z tymi znajomościami.
Ja Was bardzo dobrze rozumiem, ze sie martwicie. Ja tez tak mam. Mimo, ze widze, ze syn jest taki jak ja to i tak sie martwie, ze siedzi sam duzo. Czy tak jak Czarownica, ze dziecko lgnie do kazdego, kto zagada- tez by mi to spedzalo sen z powiek. Jak to ktos kiedys napisal- posiadanie dziecka to jak zycie z nabitym pistoletem przystawionym do glowy 24 na dobe 🙂

Jak ide do dzieci do szkoly, szczegolnie w czasie przerwy, to jest to dla mnie ulga, bo widze, ze Maks zawsze lata z chlopakami i sie bawi. W norweskiej szkole tez bardzo duzy nacisk klada na niewykluczanie, obserwuja czy dzieci nie sa same, aranzuja i 'prowokuja' do wspolnych zabaw. Ale nigdy nie mialam sygnalu od nauczycieli, ze cos jest nie tak z kontaktami z kolegami mojego syna. Gdyby byl problem to by mi powiedzieli
Czy jest tu rodzic dziecka, które miało usuwane migdałki?
Chodzi o tzw.trzeciaka czy o wszystkie migdałki?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2017 12:20
Jezu, niech te wakacje się już skończą 😵

W ogóle w zeszłym miesiącu Raja "odwaliła" numer- była u nas znajoma z synem w jej wieku, z którym Raja nie lubi się bawić. Jak wychodzili i stali już w drzwiach stanęła za mną i rzuciła na cały głos "DOBRZE, ŻE FILIP JUŻ POSZEDŁ!" 😵 Zwróciłam jej uwagę od razu, że to nie było miłe i nie powinna tak mówić, później z nią porozmawiałam i pi razy drzwi wyjaśniałam, że takie uwagi lepiej zachować dla siebie lub rozmawiać w swoim gronie bo można kogoś urazić.
Znajoma nie skomentowała, ale od tamtej pory się nie odzywa 😡
Rozmawiacie z dzieciakami o takich sprawach? Wyjaśniacie, że niektórych rzeczy nie bardzo wypada mówić? Czy jednak zostawiacie swobodę wypowiedzi?
Mnie mama już od małego uczyła żeby myśleć nad tym co się mówi. Z kolei tata Rai miał w tym względzie swobodę, efekt jest taki że jak czasem coś chlapnie w towarzystwie/autobusie/sklepie to mam ochotę zapaść się pod ziemię 😵
I tak mnie to zastanawia. Na razie tylko sobie myślę, bo jest jeszcze chyba za młoda żeby to ogarnąć.
majek   zwykle sobie żartuję
15 sierpnia 2017 12:28
Tak, ciagle maja takie wtopy glownie jesli chodzi o przebywanie z dziadkami. Tzn wola jechac do moich rodzicow i komentuja przy tesciowej, ze woleliby tam jechac.

Zdarzalo im sie skomentowac prezent, ze `wolalbym lego`

No i darcie sie przez pol parku do kolegi, ze `dzisiaj o 5 wyjezdzamy i nas nie bedzie dwa tygodnie` tak zeby wszyscy zlodzieje slyszeli...  😵

Poprawiaj, poprawiaj.
Haha dzieci są jednak cudowne 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2017 12:39
W sumie to mi trochę przysługę zrobiła, bo ta znajomość średnio mi pasowała z wielu względów  😡
Czyli jednak lepiej poprawiać? Spróbuję, zobaczymy czy się uda 😉
Ostatnio się ze mną kłóciła, że Bozia jest w niebie bo babcia tak powiedziała. I koniec. Nie wmawiałam jej że tak nie jest, ale powtarzałam, że moim zdaniem to nie prawda, bo JA w to nie wierzę, ale ona jak chce to może.
Ale wkurzyłam się :/ Nie podoba mi się, że babcia jej takie głupoty do głowy wbija, ale starszej kobiecie nie wyjaśnisz.
W ogóle jest mega, ale to mega pewna swego. Jak ona stwierdzi, że tak jest to będzie się z tobą kłócić i iść w zaparte bo ty masz się z nią zgodzić. Przeraża mnie to, bo już widzę że nie będę sobie z nią radziła.
majek, dobre hehe

Mysmy kiedys mieli podwojna wigilie, najpierw u znajomych, ktorzy zrobili dla dzieci takie male symboliczne prezenty, bo glowne byly pozniej w domu. Maks rozpakowal ksiazeczke i z rozczarowana mina powiedzial: Slabeee
😁
Do dzis sie z tego smiejemy.
majek   zwykle sobie żartuję
23 sierpnia 2017 12:03
Powiem Wam, ze moje dzieci sa juz od prawie miesiaca na wakacjach i zaczynam chyba tesknic.
Przynajmniej sie dobrze bawia
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 sierpnia 2017 09:41
Poszła!!! 😍 😅 😜
Jestem okropną matką 😁
Dokąd?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 sierpnia 2017 09:54
Do szkoły 😜
Pierwszy miesiąc tylko na 3h ale od października na 5 💃
Moja też idzie i już jestem załamana... Lekcje od 8-11/12/13 max. CO JA Z NIĄ POTEM ZROBIĘ??????????????????????????????
😂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 sierpnia 2017 10:40
Ha, ja zapisalam moja na after school w czwartki i piatki 😀iabeł: jak ja odprowadze o 9 do szkoły to o 17 będzie ja ojciec odbieral.
Ciekawe jakie będą jej wrazenia, bo dziś była zachwycona jak szla 😜
pokemon, a swietlica?

Czarownica, gratki 😀 🏇

Mysmy dostali wiadomosc od szkoly, ze jest nowy uczen z hiperalergia na orzechy. W zwiazku z czym cala szkola ma zakaz przynoszenia orzechow i jedzenia z orzechami do szkoly.
Świetlica występuje 🙂 do 16.
Lepiej, ale to nie to samo, co przedszkole do 18.30.
Chodziła do przedszkola na 10/11 zazwyczaj i siedziała do 17/18. Idealnie komponowało mi się to z moim czasem pracy. A teraz będę widziała dziecko tylko rano i przed pójściem spać 🙁
Do szkoły 😜
Ale jak to tak?! Przecież ona się przed chwilą urodziła! 😉

Dla mnie to tez nie do ogarnięcia... Zwłaszcza, ze mój Milan taka gapa, ze jak idzie po skarpetki do sąsiedniego pokoju, to jest w stanie po drodze zapomnieć, po co idzie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 sierpnia 2017 12:36
E tam, moja jest jednak zaradna, oblatana i tak pewna swego, że bardziej o panią i kolegów się boję niż o nią 😁 I szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać tego momentu 😀 Ja pójście do szkoły wspominam mega miło, też byłam podekscytowana i zawsze szłam z uśmiechem i ciekawością, widzę że ona też tak do tego podchodzi 😉
pokemon, masz o tyle dobrze ze lekcje u Ciebie od rana. U nas będzie ten system ,ze jedne klasy rano drugie po południu.
Ja generalnie tego nie widzę, i serio nie wiem jak to będzie.
aszhar, moja córa tak ma od zerówki. Na zmianę 2/3 razy idzie na 8, pozostałe dni na 12.55 do 17. Czyli w te dni jest od 7.40 do 17 w szkole. Pytałam ją wielokrotnie, czy nie jest zmęczona, nigdy nie narzekała, a świetlicę uwielbia. Teraz idzie do 3 klasy i będzie dwa razy szła na drugą zmianę.
A ja mam taki miły temat:

Czy, a jeśli tak, to kiedy odbyłyście z dzieckiem pierwsze poważne rozmowy o życiu po śmierci? 😀
I jak te rozmowy wyglądały?

Gabryś już kolejny raz w ciągu tego miesiąca poruszył kwestie śmierci i tego co się dzieje po niej. Nie przypuszczałam, że to już. Zaskoczył mnie totalnie.
Raz pytał o to kiedy się już nie żyje, odpowiedzieliśmy mu krótko, że się żyje nawet sto lat, a to jeszcze bardzo bardzo bardzo długo... Ostatnio powiedział do Adama: Wiesz tato, nie mogę przestać myśleć o tym, że kiedyś się nie żyje.
Zmroziło mnie jak to usłyszałam.
Przed chwilą, zasypiając powiedział mi:
-Wiesz, ciągle sobie przypominam o tym, że kiedyś się nie żyje... i zaczął wypytywać mnie o to co się dzieje jak się umrze. Powiedziałam mu szczerze, że nie wiem. Że chyba po prostu nie ma nic.
-Czyli wtedy jest się jakby na pustyni i nie ma nikogo?
...
Rozmawialiśmy chyba z 10 minut, mówiłam mu, że nie wiem, ale że niektórzy ludzie wierzą, że się idzie do nieba i jest się aniołkiem.
Na to prawie parsknął śmiechem i powiedział:
-Ale my w to chyba nie wierzymy?
-No ja nie. A Ty jak myślisz?
-To chyba niemożliwe.
Potem jeszcze powiedziałam mu o wizji reinkarnacji i przyznał, że to fajny pomysł, ale też chyba niemożliwe i chyba po prostu nie ma nic.
Poszłam jeszcze umyć zęby, a jak wróciłam, to już spał.

Strasznie dziwnie się rozmawia o tym z dzieckiem. :/ Czułam się nieswojo, ale z drugiej strony byłam zafascynowana.
Nie mamy w rodzinie nikogo kto by mu opowiadał o katolickiej wizji życia po śmierci, myślę że o pójściu do nieba usłyszał pierwszy raz. No chyba że w przedszkolu...? Aż zapytam naszych pań z ciekawości.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 sierpnia 2017 07:55
Z Rajką już temat przerabiałam. Wie, że jej dziadek a mój ojciec nie żyje, widzi że nie ma go z nami i nigdy nie było. Wie, co to cmentarz i że tam leżą zmarli ludzie. Tak samo mówiłam jej, że ja wierzę, że jak człowiek umiera to nie ma nic, jest pustka, ale z kolei babcia Halinka wierzy, że człowiek idzie do nieba albo do piekła- i że ona(Raja) sama kiedyś zdecyduje, w co chce wierzyć. Pytała mnie, czy kiedyś umrze i powiedziałam, że każdego to czeka, ale ma przed sobą jeszcze wieeeeeeele lat i nie musi się tym przejmować.
A Gabryś o katolickiej wersji mógł usłyszeć dosłownie wszędzie, to chyba najpopularniejsze, można na to trafić na każdym kroku 😉 Tak mi się wydaje.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
31 sierpnia 2017 08:21
Ja doskonale pamiętam swoją rozmowę z mamą, dokładnie identyczną jak u Czarownicy. Trochę popłakałam, ale potem jakoś przeszłam nad tym do porządku dziennego. Ale na pewno byłam starsza niż Gabryś. U nas jeszcze Kalina nie kuma na tyle, ale wie, że rybki i robaczki zdychają, wie, że babcia umarła, ale raczej jeszcze nie do końca rozumie, co to oznacza. I łączy to z zombie, ale to już wina piosenek halloweenowych na YT 😉
A Gabryś o katolickiej wersji mógł usłyszeć dosłownie wszędzie, to chyba najpopularniejsze, można na to trafić na każdym kroku 😉 Tak mi się wydaje. No właśnie muszę jego zapytać czy o pójściu do nieba usłyszał pierwszy raz ode mnie, czy ktoś inny już kiedyś mu o tym mówił. Panie w przedszkolu są bardzo młode i bardzo wątpię, żeby coś takiego mówiły dzieciom, tym bardziej że wiedzą, iż większość rodziców jest niewierząca i wręcz antykatolicka (w sensie przeciwna religii w przedszkolu/szkole, ten temat był poruszany na jakimś zebraniu, chyba przy okazji halloween).
Ja się nie spotykam z nikim wierzącym, w rodzinie w obu stron też brak.
Kiedyś nawet zatrzymałam się z nim przy kościele który codziennie mijamy, bo był ciekawy co jest w środku, weszliśmy, powiedziałam mu że tu się ludzie modlą, wytłumaczyłam mu mniej więcej co to znaczy... ale wątpię żeby to pamiętał. Poza tym nigdy nie mówiłam mu ani nic o sprawach religii, wiary i kościoła.
Tzn. nie chodzi mi o to, że jestem przeciwna temu, żeby spotkał na swej drodze osobę wierzącą, która zaczęłaby mu opowiadać o niebie, piekle, grzechu i zbawieniu, tylko po prostu jestem ciekawa jak on to odbiera.
Przeze mnie nie jest do tego w żaden sposób nastawiony ani pozytywnie, ani negatywnie.




Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się