Podsumowanie roku 2016

podsumuję 2016 po Sylwestrze z Andrzejem Dudą
Gillian   four letter word
22 grudnia 2016 11:13
Rok aż do teraz super. Zaczął się przeciętnie, w maju wyjechałam z koniem do trenera tylko na wakacje - jestem do dziś. Pojechałam na kilka fajnych zawodów, przejechałam bez żenady C, małą rundę, koń progresuje i czuje się dobrze. Praca nadal jest gówniana ale stabilna i cośtam się ruszyło z wypłatą. Mam dwa przecudowne koty. Nienajgorszy ten 2016, szkoda, że musiał się skasztanić miłośnie na sam koniec ale w sumie przepowiedziała mi to wróżka, więc mogłam się spodziewać  🙇
2016 to najgorszy rok w moim dotychczasowym życiu.
Od samego początku były problemy (i to poważne) w każdej sferze mojego życia: rodzinnej, sercowej, jeździeckiej, psychicznej, zdrowotnej, finansowej, zawodowej, edukacyjnej. A później było tylko gorzej i gorzej, aż w końcu 30 października śmierć mojej Mamy..
Ukochany koń, z którym wiązałam ogromne nadzieje zostaje za tydzień odstawiony od pracy już na zawsze.
Nigdy bym nie pomyślała, że ten rok będzie tak wyglądał. Nienawidzę go.
Jestem z siebie dumna, że udało mi się to wszystko przetrwać (a w zasadzie to cały czas walczę) i dalej tu jestem..

Było też kilka pozytywów. W końcu zaczęłam uczyć jeździć, poznałam kogoś, dostałam fajną pracę, miałam parę udanych startów.
No i tyle..

Żegnaj 2016 i błagam NIGDY WIĘCEJ.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 grudnia 2016 09:12
Dodofon 😍


U mnie dużo zmian, ale w perspektywie czasu- oceniam 2016 rok na udany! 😀 Ale dla mnie 2015 był straszny 😉
Podsumowując:
- Zaliczyłam swoją pierwszą, spontaniczną wycieczkę za granicę i zobaczyłam Amsterdam 😍
- Skonkretyzowały nam się plany Australijskie, mamy już coraz więcej konkretnych planów, konkretnych celów i wiemy już, co robić,
- Dzieciak staje się coraz starszy i normalniejszy, można ją już gonić do prac domowych 😁
- Związek przeżywał małe kryzysy, ale póki co po wielu rozmowach na koniec roku jest pozytywnie i jeśli to utrzymamy to wróżę nam fajną przyszłość 😉
- Wróciłam do jazdy 😍 I mam nadzieję, że tak zostanie 😍
- Wyrobiłam paszport i po nowym roku składam papiery na prawo jazdy 😀 Co da mi dużo perspektyw, między innymi możliwość poszukania normalnej pracy 😉
- Udało się zakończyć jedną bardzo niemiłą znajomość, za to drugą udało się utrzymać pomimo nieporozumień i wierzę, że będzie z tego przyjaźń na długie lata!

Także ja kończę rok pozytywnie 😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 grudnia 2016 09:37
Moon   #kulistyzajebisty
28 grudnia 2016 19:08
Tak naprawdę ten i poprzedni rok, to tak jakbym żyła w zupełnie innym ciele i umyśle. Biorąc pod uwagę wcześniejsze lata, wszystko zmieniło się o 180 stopni.
Leci nam już rok jak mieszkamy razem, jakieś 1,5 roku jak jesteśmy ze sobą z P. Jest malinowo <3

Finansowo, jakoś od lutego/marca zrobiło się stabilniej, i oby to była tendencja zwyżkowa.

Nie ubyło w tym roku nikogo bliskiego w rodzinie, uffff!

W sierpniu spełniłam swoje marzenie - adoptowałam własnego psiaka ze schroniska. Miał być mały nakolankowy, poduszkowy miziak, wyszło 20kg puchatego futra do kochania. Nie żałuję, kocham najbardziej w świecie.
Jeździecko, dalej Kulaście 😉 Rok w miarę udany, chociaż nie udało mi się pojeździć skokówek :/ Problemy z Kulową miesięczną ślepotą (obecnie jesteśmy po ablacji, więc mam nadzieję że cholerstwo poszło sobie w pizzzzzdu) no i mój brak czasu (ze względu na pracę zawodową) trochę dały popalić.
Za to w sierpniu pojechaliśmy mistrzostwa amatorów pomorza w... ujeżdżeniu, zajmując 4tą lokatę, z wynikiem ~62% O.O Szok tym większy, że jeżdżąc czworoboki na tydzień przed zawodami usiłowałam się wjeździć w ujeżdżeniówkę  😁 Poza tym byliśmy na bardzo fajnych konsultacjach z K. Ludwiczakiem i dwa razy z P. Sawickim, które sporo nas nauczyły. W domu dalej jeżdżę z fajną osobą, więc robota idzie ku przodowi. Robiąc porównania fotowe, Kull wygląda coraz fajniej, coraz okrąglej się kula, co procentuje w skokach.

Zdrowotnie nienajgorzej, chociaż przeziębienia biorące się znikąd, (właśnie smarczę i cherlam jak gruźlik -.-) wkurzają mnie najbardziej. Wszystkie witaminki, Actimele można sobie w odwłok wsadzić  👿

Plany na 2017: Byle nie było gorzej, już standardowo :P Zwykle nie robię postanowień, ale w nowym roku chciałabym:
- Pojechać na jakieś wakacje z P.
- Pojeździć w końcu jakieś skokówki
- Wybielić sobie zęby (odbarwienia po stałym aparacie)
Scottie   Cicha obserwatorka
30 grudnia 2016 10:21
Najwyższy czas podsumować rok 2016 🙂 Wczoraj jakoś tak z narzeczonym się zgadałam, że to był dla nas bardzo dobry i spokojny rok i oby więcej takich nas czekało. Czytając ten wątek mam wrażenie, że jesteśmy wielkimi szczęściarzami 😡

Pierwsza połowa roku (w zasadzie to sam początek- styczeń, luty, marzec) przebiegł nam pod znakiem załatwiania najważniejszych spraw związanych z organizacją ślubu. Nie obyło się bez zgrzytów ze strony rodziny, ale to tylko nas wzmocniło i dalej kochamy się jak wariaci  😍 😜 Starałam się go bardzo wspierać w jego postanowieniach (kupił motocykl, próbował zmienić pracę, wrócił na uczelnię) i dzięki temu stworzyłam plany na 2017 rok.
Od kwietnia oboje przeszliśmy na dietę, poszliśmy również oboje na siłownię. Do czerwca dało mi się zrzucić 8 kg, moje ciało NIGDY nie wyglądało lepiej, czułam się rewelacyjnie i co najważniejsze- potwierdzały to wyniki badań! 🙂
W wakacje zrealizowałam postanowienia z 2015 roku- początek urlopu spędziliśmy z super ekipą w Ostródzie, na festiwalu Disco Polo  😁 i prosto z mazur pojechaliśmy do Chłapowa. Uwielbiam polskie morze  😍 Koniec urlopu przebiegł w rodzinnej atmosferze, nad jeziorem w Okunince.
Wrzesień zafundował mi trochę stresu w pracy, ale wszystko skończyło się dobrze- zdałam egzamin i mam spokój przez najbliższe 3 lata. I jeszcze awansowałam i dostałam podwyżkę 🙂 Późną jesienią znowu zaczeliśmy ogarniać sprawy związane ze ślubem. Badania dają mi nadzieję, że jeszcze trochę pożyję- wygląda na to, że kolejny rok jestem w remisji  💃 💃 i oby tak dalej.
Zrobił się ze mnie bardzo spokojny człowiek przez ten rok- mało co jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi czy choćby zdenerwować, aż się zaczęłam zastanawiać, czy to nie jakiś objaw depresji  😂 Ale jestem szczęśliwa i osiągnęłam wewnętrzny spokój, bardzo mi się to podoba.
O dziwo, odbudowałam niektóre relacje, które posypały się w trakcie choroby, niektóre się zacieśniły, a jeszcze inne... rozluźniły lub kompletnie rozsypały, ale w ogóle mi ich nie brakuje  🤣

Postanowienia na 2017 rok:
- wrócić do jeździectwa albo pójść do szkoły wizażu,
- wylaszczyć się na maxa do ślubu i pojechać w fajne miejsce na podróż poślubną,
- kolejny rok z rzędu mieć wzorowe wyniki badań
Lotnaa   I'm lovin it! :)
30 grudnia 2016 21:06
Przedostatni dzień roku, chyba można już zaryzykować podsumowanie.

To był dla mnie niezwykły rok. Zupełnie inny, niż jakikolwiek poprzedni.
16 stycznia urodziła się moja córeczka i już nic nie jest takie, jak kiedyś 😍 Rozpoczęłam nową rolę i już nie ma odwrotu, choć czasem chciałoby się móc uciec choć na jeden dzień. Odkryłam też w sobie zupełnie nowe uczucia; miłość nieporównywalną z jakąkolwiek inną  😍

Udało nam się pojechać na kilka fajnych wypadów weekendowych i polecieliśmy na świetne wakacje na Korsyce, w której totalnie się zakochałam.

Zdrowie dość średnio, cieszę się, że nie zostało mi tysiąc kg po ciąży, ale jednocześnie czuję się słaba, ociężała i zupełnie bez formy i energii.

Zupełnie przybiła mnie sytuacja polityczna w Polsce, czasem miałam wręcz w związku z nią nastroje depresyjne - nie mogę pojąć, jak można z takim zaangażowaniem niszczyć i nazywać to dobrą zmianą 🙁 Wydarzenia na świecie też szokujące - zamachy terrorystyczne, również w moim Monachium, rzeź w Syrii, wygrana Trumpa - wydawałoby się, że już gorzej być nie może, a prognozy na 2017 wcale lepsze nie są 🙁

Zupełnie na minus oceniam swój poziom energii życiowej i ogólnie pojętego "ogarnięcia" - macierzyństwo pochłonęło mnie całkowicie, nie zrobiłam niczego dla siebie, niczego się nie nauczyłam, nie poznałam nowych ludzi, przeczytałam zbyt mało książek... Czasem brakowało mi sił, by być chociaby miłą w stosunku do męża. Sporo było we mnie lęków, złości i za mało pozytywnych emocji.

Podsumowując, to był dla mnie trudny rok, choć również wyjątkowy pod wieloma względami.

W 2017 planuję:
- poważnie podejść do tematu zdrowia, diety i kondycji, wrócić do regularnych ćwiczeń,
- znaleźć jakąś stajnie, gdzie mogłabym regularnie skakać i czegoś się uczyć, chociażby miało to być tylko dwa razy w miesiącu,
- zastanowić się nad regularną pracą nad sobą, pomyśleć o terapii,
- wrócić do regularnej nauki niemieckiego,
- pojechać na kilka dni w góry sama, bez dziecka i męża,
- być dobrą mamą i nieco bardziej ogarniętą żoną 🙂
Scottie, hehe my to byśmy się chyba dogadały, podobne gusta ślubne, teraz widzę festiwal Disco Polo haha 😀 Fajnie, że zdrowie Ci dopisuje  i czekam na relację weselną w 2017!
Ja podsumuję rok 2016 krótko, bo nie umiem się uzewnętrzniać, a był to rok przełomowy w moim życiu 😉 Z ważniejszych spraw to na pewno zakończenie ciężkich studiów, praca w zawodzie, zaręczyny i wspólne życie oraz wzięcie kotka. Na 2017 życzę sobie udanego własnego wesela, dalszej pracy w zawodzie, rozwoju i zdobywania coraz więcej doświadczenia. A najważniejsze to żeby zdrowie było w rodzinie i miłość taka jaka jest 🙂 Więcej do szczęścia nie trzeba.
W tym roku spelnilam marzenie swojego calego doroslego zycia i usunelam 3/4 biustu. Efekt cieszy mnie kazdego dnia, wygoda zycia i luksus w kupowaniu ubran, ale przede wszystkim to co mnie zawsze unieszczesliwialo- uporczywe wgapianie sie w moj biust i komentowanie (nawet to pozytywne)- to sie zdecydowanie skonczylo, nie rozczarowalam sie, a ja wreszcie czuje sie dobrze we wlasnym ciele. Nienawidzilam tego biustu od kiedy nie chcial przestac rosnac, nie pasowal do mnie i do mojej osobowosci plus bolaly mnie plecy.

Poza tym zrobilam postepy w norweskim, z przyjemnoscia patrze na dzieci, ktore sie zadomowily bardzo w Norwegii, ja mam o wiele mnej trosk niz mialam Polsce. Nauczylam sie od Norwegow luzu, cieszena sie przyjemnymi chwilami.

Ale nie bylabym soba, gdybym na tym poprzestala, w zwiazku z czym, mimo ze bardzo lubie swoja prace to na poczatku roku przechodze na swoje 🙂

No i slub w 2017- pierwszy w zyciu, a mam 40 i pare na karku i dwojke dzieci 😁

Aktualizuję wpis.
Do pozytywów 2016 roku mogę dopisać ponowny spadek wagi. Udało się - dokładnie w Wigilię osiągnęłam cel i chociaż przy okazji świąt nieco poszło w górę to jednak trzymam się dobrych wyników. Czuję się dużo lepiej, chociaż to niby tylko kilka kilogramów. A kobieta, która czuje się lepiej w swoim ciele to kobieta szczęśliwsza i atrakcyjna swoim poczuciem atrakcyjności 😉

Jakie marzenia i plany na 2017?
- kontynuując myśl - utrzymać albo jeszcze poprawić sylwetkę
- z marzeń to seria zabiegów wspomagających kondycję skóry
- być bardziej systematyczna w tym dbaniu o siebie, może wrócić na zajęcia fitnessowo-taneczne?
- w mieszkanku zostało mi naprawdę niewiele rzeczy do zrobienia, by uznać wystrój za ukończony - robótki planuję od 2 stycznia, bo mam urlop, więc to bardzo realne, że ten etap "urządzania się na swoim" wkrótce będzie za mną
- z poważnych planów pieniężnych to młodszy samochód - nie liczę, że w nadchodzącym roku uda się kupić, ale żeby przynajmniej odłożyć tyle, by było to realne w 2018
- drugi rok z rzędu pojechać na wakacje - widzę teraz jak to jednak jest potrzebne. Odsuwałam temat wyjazdu przez kilka długich lat i to była zła decyzja. Trzeba znaleźć czas i pieniądze przynajmniej na tydzień ucieczki od codzienności. Chciałabym jak w 2016 roku pojechać w góry, w kolejny Beskid czy Bieszczady. To zdecydowanie mój sposób na dobry odpoczynek.
- jeszcze lepiej dbać o swoje warunki pracy, o system, o swoją pozycję - zrobiłam duży krok na przód i nie wolno mi tego zaprzepaścić

- JEŹDZIĆ KONNO, być w stajni - tęsknię za tym strasznie, a jednocześnie nie umiem tego wpleść w moje obecne życie. Muszę znaleźć sposób. Obecnie to temat tabu u mnie, bo zbyt mnie boli. Ale uciekanie od niego nie jest rozwiązaniem. Mam nadzieję, że dużo zmieni koniec robótek w mieszkaniu, bo to najczęściej zjadało czas, który mogłam poświęcić na wyjazd do stajni.

Mam oczywiście i inne marzenia, ale to już takie zarezerwowane dla najbliższych lub tylko dla mnie. 😉

Życzę Wam i sobie by nam się te wypisane tutaj rzeczy spełniły.

Gniadata   my own true love
30 grudnia 2016 23:11
Krótko mówiąc: najgorszy rok w moim życiu. Z jakiś tam pozytywów: fajne studia, zmiana stajni (w końcu mam spokojną głowę), super praca, nowy związek i nowe znajomości. I chyba tyle. Nie mogę się doczekać aż się ten 2016 skończy.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 grudnia 2016 08:45
Niech podsumowaniem tego roku będzie, że kończę go z grypą żołądkową, a to i tak nie najgorzej  😵

- zmarła mi babcia
- zrezygnowałam z dzierżawy kobyły po 4 latach, miałam jeździć na normalne treningi, ale jakoś ... sił brakło
- schudłam, a co schudłam to przytyłam
- dwa razy w tym roku przedłużali mi umowę o pracę, ta ostatnia miała być na czas nieokreślony, a jest na 10 miesięcy
- PIS na koniec roku zafundował mi ostrą jazdę bez trzymanki w przepisach, na których pracuję i do końca nie miałam pewności czy będę potrzebna na danym stanowisku (a uwielbiałam mój zakres  :rozga🙂 plus sposób załatwienia tego był cóż .... od lipca nie potrafili przejść konsultacji społecznych, a tak na szybko od 7 grudnia do wczoraj wszystko pozałatwiali  🙄
Ten rok należy do niespodzianek, tych miłych i tych mniej miłych...
Początek nawet fajnie się zaczął, mała podwyżka w pracy. Potem obrona licencjatu, pójście na magisterkę, i to co dobre to chyba tyle. A i koń przeniesiony do nowej stajni odżył i wygląda w końcu jak koń 🙂

No i się zaczyna. Grudzień- już ten miesiąc będzie dla mnie najgorszym miesiącem w życiu.  Jest coś co bym chciała napisać ale nie mogę. Jedynie chyba do wróżki mogę pójść. Może coś pomoże heh... W realu przyjaciele nie są w stanie mi doradzić, no bo jak??.... Życie schrzaniło mi się do potęgi ntej. Teraz siedzę i czekam aż sylwestrowy cyrk minie.
Porąbane to życie.. 😕 😕

no jeszcze jeden plus tej cholernej sytuacji- nie jem prawie nic i kg ładnie lecą.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
07 stycznia 2017 18:53
Minusy:
- nadal nie skontaktowałam się z osobą, która odkupiła ode mnie konia. Jedynie dwa razy przejechałam przez miejscowość, gdzie miał pojechać.


A w 2016r...
Plusy:
- zmiana pracy, bo zaczęłam mieć problemy chyba bardziej sama ze sobą, a po pracy w wakacje utwierdziłam się, że muszę odpocząć od nawiedzonych mamusiek,
- w lato jeździłam mało w tereny, ale za to odkryłam nowe szlaki i tereny były dłuższe: 3-4-godzinne,
- studia jakoś lecą, ale jak zakończę ten semestr, to dopiero się okaże (mam egzamin z biochemii),
- namówiłam narzeczonego na studia,
- przeprowadziłam się z narzeczonym do akademika, żeby zobaczyć, jak sobie poradzimy sami- na razie jest dobrze,
- kupiłam nowe zimówki do samochodu (dzięki wsparciu Taty);
- na święta dostałam mikroskop- marzenie od kilku lat w końcu się spełniło!
Minusy:
- nawiedzone mamuśki dały mi się we znaki w sezonie- moja cierpliwość była na granicy wytrzymałości, ale jeszcze potrafiłam w porę ugryźć się w język,
- rozwydrzone, przemądrzałe dzieciaki- jak wyżej (ale to dzieciaki głównie od nawiedzonych mamusiek),
- myślałam, że będzie łatwiej ogarnąć studia narzeczonego i swoje- nie myślałam, że brak wzroku aż tak utrudnia życie- ale dajemy radę!
- moja grupa na studiach jest bardziej beznadziejna, niż sądziłam,
- wyższe OC za samochód- prawie dwukrotnie! Dobrze, że mam zniżki dzięki Tacie.
- miałam kupić kuca- piękny, ciekawie umaszczony, tani, prawidłowo zbudowany, mimo zaniedbania ze strony właścicieli- pojechałam gdzieś 120km go obejrzeć- okazał się niższy (miał mieć 130cm, a miał może 80-90cm) ale taki rozpuszczony i popsuty, że podziękowałam. Gdyby nie był tak bardzo popsuty, to bym go wzięła mimo wzrostu. Albo gdyby był 110-130cm to bym go wzięła mimo zrytej głowy. Ale za dużo na minus było, niestety, bo myślałam o kucu dla dzieci, a on się nie nadawał,
- planowałam treningi, żeby podnieść kwalifikacje jeździeckie, ale biochemia i pomoc narzeczonemu trochę utrudnia mi umiejętne rozłożenie czasu,

Podsumowanie- ogólnie jestem zadowolona. Nie był to rok idealny, ale i nie była tak źle.

Postanowienie: Zaliczyć wszystkie sprawdziany (został mi jeden do napisania i chyba jeszcze jeden do poprawy). Zdać egzamin z biochemii (za pierwszym razem!). A po zaliczeniu biochemii zacząć jeździć na treningi. Marzę o wyjeździe na obóz sportowy dla dorosłych (koński). No i zaliczyć kolejny rok studiów  🙂
To i ja podsumuję, bo rok dość rewolucyjny  🏇 Plany na 2016 były, czy zrealizowane czy nie, to jednak był bardzo dobry rok, chyba jeden z lepszych w moim życiu  😅
+ od samego początku roku regularne wyjazdy, mnóstwo samotnych godzin i kilometrów za kółkiem, dodało mi to sporo pewności siebie zarówno jako kierowcy jak i ogólnie w radzeniu sobie w różnych trudnych sytuacjach samej, daleko od domu
+naprawiłam moje autko
+odwiedziłam miasto, które zawsze wydawało mi się nieco egzotyczne-Kaliningrad-i... nigdy więcej 🤣
+intensywny czas około-maturalny, odmóżdżający wyjazd na majówkę, podczas którego mogłam sobie przemyśleć co nieco
+matury zdały się...całkiem nieźle, najbardziej jestem dumna z nic nieznaczącego ustnego polskiego, a maj to miesiąc spotkań i imprez z najlepszymi ludźmi 😍
+później od razu (na dzień dziecka 😉 ), znowu wyjazd do Sztokholmu, dość długi tym razem; trochę wakacji, trochę pracy, która nie była tak lekka jak się zdawało jednak, ale zarobiłam przynajmniej na laptopa 😁 i znowu zobaczone piękne miejsca, trochę podłapanego języka, trochę poużywania angielskiego, przede wszystkim czas spędzony z siostrą
+dostałam się na mój jedyny wybór studiów, kierunek okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę, "czuję" totalnie te klimaty, jest szansa, że skończę. Chociaż na uczelni tak pootwierali mi oczy na niektóre kwestie, że zaczynam myśleć nad kolejnym  👀
+/-wyprowadziłam się z domu, mam super przyjaciółkę, o dziwo nie mamy się dość mimo przebywania ze sobą prawie cały czas
+wróciłam do nauki niemieckiego i jest suuuuper  💃

A takie konkretne minusy?
-nie udało się wrócić do jazd, w stajni byłam raz, żeby zobaczyć źrebaczkowe przedszkole, ale przynajmniej miło zobaczyć, że "moja" stajnia się rozwija
-musiałam zostawić kota u rodziców, a bywam w domu raz na miesiąc
-zawiodłam się bardzo na jednej osobie, na szczęście nie utrzymujemy już kontaktów


Plany na 2017?
*zaliczyć rok
*wrócić do strzelectwa, całkiem hobbystycznie już
*w wakacje pobyć trochę w stajni i może pojechać na jakiś rajdzik nad zalew 😍
*doprowadzić do skutku plany wyjazdu na MotoGP do Brna
*zarobić więcej, niż planuję wydać na wakacje  😂
Cały rok-taki sobie.....końcówka beznadziejna-utrata zaufania do męża,brak instruktorki,co za tym idzie brak klientów.Co bedzie dalej ze stajnią...nie wiem.
Oby nastepny był lepszy...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się