Padokowanie konia.

Dziękuję wszystkim za podpowiedzi.  :kwiatek:
_Gaga, MajowaDo tej pory wraca z małymi rankami bitewnymi,w najgorszym wypadku z wygryzioną sierścią na zadzie.  🙄 Bywa i taki okres,że nic się nie dzieje,ale zazwyczaj z jakąś choćby niewielką ranką musi wrócić z padoku. Na razie oddzieliliśmy konia,który mocno gryzł mojego - do tego stopnia,że nie miał sierści na zadzie. Teraz chodzą 3 wałachy włącznie z moim. Dzisiaj obserwowałam jak to jest. Jak mojego na padoku nie ma,to jest cisza i spokój - konie po prostu przysypiają. Jak tylko mój koń wtargnie na padok od razu jest rozróba. 😉 Biegają, brykają, a w późniejszym okresie jeden wałach idzie w swoją stronę,a mój koń i drugi (typ dominatora) zaczynają się podskubywać. Dzisiaj łapały się za kantary i jak jeden złapał to szarpał i próbował ciągnąć tego drugiego konia za sobą,a później odwrotnie. Poskubały się, poszarpały za kantary i teraz każdy przysypia. Wyglądało to ogólnie śmiesznie i widać,że to jest forma zabawy,ale dlaczego musi się kończyć wiecznymi śladami po ugryzieniach?  🙄
Moonica, niestety niektóre konie są takie zabawowe.
W pensjonacie, w którym stoję trzeba było jednego z wałków oddzielić, bo bawił się z moim tak bardzo, że nie tylko co kilka dni któryś się do jazdy nie nadawał (pogryzione pod siodłem), ale i ten oddzielony podkowy gubił... Od kiedy chodzą osobno - mój ran bitewnych ma mniej, ale systematyczność ich przynoszenia jest zaiste imponująca 😉
Rana bitewna sprzed 3 - 4 dni: szeroka na 2 cm, długa na jakieś 10 - 12, zero sierści - sporo krwi, ale tylko skóra ruszona, nie do "mięcha"
Miejsce bezpieczne - mięsień (podejrzewam kopniaka)
Jak to się stało, że derka leżąca na tym nawet nie ruszona - pojęcia nie mam 😉
Rana umyta, odkażona, zaglinkowana (glinka na rany to u mnie coś, co kupuję w opakowaniach hurtowych)  i tyle 😉
Moja po wyjściu pierwszy dzień w nowej stawce - wcześniej była moja, druga klacz młoda i roczniak ogierek, a później ta młoda została wymieniona na starszą klacz- wróciła z dziurą w nodze- konkretnie miała dziurę noga/koronka/kopyto. Takie spięcie miała z tą starszą klaczą, mimo, że stoją obok siebie w boksach i chodziły razem w tereny.
Ja byłam pełna obaw co będzie dalej. Ale dalej był i jest tylko spokój
_Gaga,z jednej strony fajnie,że to taki zabawowy chłopak,ale mnie chyba bardziej boli to,że on ma rany niż jego te rany bolą. 😀
Uważacie,że na razie nie ma sensu odizolowania go od innych koni? Trzeba mieć rękę na pulsie w razie gdyby bójki były ostrzejsze,ale jak jest tak jak do tej pory,to nie ma czym się przejmować? 😉
Witam, szukałam wątku odnośnie dołączania do stada, ale niestety nic nie znalazłam.

Wypowiedzcie się proszę co byście mi doradziły zrobić w sytuacji, kiedy od dłuższego czasu mam 3 dorosłe konie.
Jedna klacz 7 lat, druga 15, wałach 23 lata.  natomiast 5 dni temu dołączył niespełna roczny źrebak (10 miesięczna klaczka, dosyć wyrośnięta jak na swój wiek)

Póki co puszczałam je parami, 2 konie na pastwisku, 2 na padoku przy domu, jednak najchętniej chciałabym doprowadzić do sytuacji aby tworzyły małe stado 4 konne.
Czy uważacie, że powinnam tak robić, czy narazie póki mała nie dorośnie puszczać parami?

Jak puszczam po dwa konie to super ją traktują, zapoznałam ją już z każdym z trzech dorosłych koni i każdy traktuje ją całkiem nieźle na osobności, dzisiaj puściłam je na godzine razem, bo myślałam, ze skoro tak na osobności dobrze się traktują to w grupie też powinny jakoś się zaakceptować (wiadomo, po ustaleniu hierarchi), ale jednak jest za wcześnie zeby je wszystkie złączyć, bo wałach i 15 letnia kobyła bronią przewodniczki stada (7letniej) i ganiają źrebaka bardzo. Zdecydowałam się wtedy je ponownie rozdzielić na dwie pary i znowu był spokój. 

Wobec tego co mi radzicie w takiej sytuacji, poczekać jeszcze i za jakiś czas spróbować ponownie je połączyć czy narazie padokować osobno w parach aż maluch wydorośleje powiedzmy do 2 lat i będzie miał większe szanse się obronić, jako starszy/silniejszy ?
d.slupska, muszą go trochę "ustawić" w stadzie, więc będą go ganiać. Puszczaj i pilnuj.
Ja czekałam ponad miesiąc z połączeniem stad, najpierw chodziły obok siebie oddzielone pastuchem. Wcześniejsze próby kończyły się ganianiem i ogólną bijatyką. Po tym jak się opatrzyły i już miziały przez pastuch, to obyło się bez większych akcji.
No ja mam taki problem z modą fryzką.Dołączyła do Nas ze 3 miesiące temu. Niestety nikt ze stada jej nie zaakceptował. Dołączałam ją do każdego z osobna i każdy ją lał. Ona 1,5 roku i nie miało znaczenia czy kuń ma 4,5 roku czy lat 18. Spuszczali jej lanie że bałam się połamanych nóg. W końcu skończyło się że dałam do niej kuckę, którą musiałam na padoku przypalować łańcuchem aby młoda miała jak uciec .Po kilku dniach kuckę zaczęłam odpinać. Jeszcze trochę akcji a dziś się iskają 😉. Ale tylko one razem.Jak u nas obeschnie i przestanie się jeździć po błocie to puszczam na przyległą łąkę. Też  marzy mi się stado razem ale niestety -mam dwa stada 😉 Młoda zapowiada się na konia ,który może przejąć dominację nad stadem stąd pewnie tak ją leją. A ona w ogóle nie ma tendencji do agresji ale ma ,,specyficzną,, aurę wokół siebie.Aż boję się powtórki tego co było ale widać ,że kucka tęskni za resztą a ma areszt z fryzką na osobnym padoczku.
Angela, Bardziej obstawiałabym, że gonią ją, ponieważ jest najmłodsza. Z moją 1,5 roczniaczką było tak samo i jakiś czas po prostu wychodziła sama. To nie do końca takie dobre mieć "mieszane wiekowo" stado. Jednak młodziaki powinny chować się osobno, emeryty osobno (ja to nawet klacze i wałachy puszczałabym osobno, kolorowe konie osobno... ale to akurat tylko moje, prywatne odczucia).
Sankaritarina, Ja mam jedno stado- od 4.5 roku do lat 17. Tylko jeden 18 latek ma swoją osobną kwaterkę ale graniczy z babkami przez siatkę.Gdyby nie fryzia było by wszystko razem. Nigdy nic się nie działo i jak kucka miała miesięcy z 6 też jej nikt nie lał.
Próbowałam ją samą ale ona jest stęskniona konia i nie mogłam jej robić takiej izolacji. Dałam jej najmłodszą czyli kucę bo to taki koń mało konfliktowy i zawsze ją dołączałam do nowych.Po drugie żadnego innego konia nie mogłam uwiązać na chwilę bo nie są do tego przyzwyczajone a kuca tak. Próbowałam z każdym ją łączyć i kiepsko to wychodziło. Nawet nowy koń który był zaledwie chwilę u Nas też jej wprał. Ale ona jest ,,inna,, i do tego jak do mnie przyszła miała dziwny zapach. Po jakimś czasie kapnęłam się że ona stała ze świniami w oborze i stąd ten jej zapach. Stała też tam sama ale na szczęście za dnia na łąkach była z innymi końmi. Odkupiłam ją od rolnika bo nie chciałam aby trafiła na targ.
No i czeka mnie troszkę zmian z jej powodu ale niestety wszystkie konie moje wiec z żadnego nie zrezygnuję.Chcę dać jej szanse tym bardziej że ona bardzo lgnie do człowieka. Niestety człowiek konia jej nie zastąpi stąd kombinacje aby jednak stado było razem. Na wiosnę spróbuję nowe podejście.
Sankaritarina, z ciekawości - dlaczego klacze i wałachy osobno?

U nas wszystkie tworzą jedno stado. 15 koni, najmłodszy 2,5 roku, najstarszy 20.
Problem mamy tylko z jednym delikwentem, który potrafi czasami rzucić się na innego konia, bo wiatr nie z tej strony zawiał  🙄
Tak poza tym, cisza i spokój. I nie są to konie, które żyją w tym stadzie od x czasu, stajnia pensjonatowa także rotacja jest.
Inna kwestia, że mają duuuuży teren do dyspozycji. Inaczej pewnie nie byłoby między nimi takiego spokoju  🤣
Kastorkowa   Szałas na hałas
30 stycznia 2016 19:45
Ja zawsze spotykałam się z grupami wg. płci i był spokój w poprzedniej stajni wszystko latało razem co kończyło się ciągłymi bójkami o grzejące sie klacze wśród wałachów. Bo jeden uważał, że musi ich bronić a reszta chciała stać z nimi a co niektóre klacze latały do innych wałachów nadstawiając tyłek i całymi dniami były gonitwy i walki. Nigdy więcej razem.
U nas podział na kobyly i wałachy bardzo uspokoił bójki. Choć wałachy i tak czasem szaleją, ale konie są znacznie mniej podbijane. Nie ma problemu na dużym terenie z trawa ale w zimie na mniejszych padokach było gorzej. Z.kobylami jest jeden wałach żeby im przykro nie było 😉
U mnie nigdy wałach nie lał się z drugim o grzejące się klacze ale obaj to kumple.Od samego początku mam ich dwóch. Jeden z nich dowodzi. Drugi nie podskakuje. Może mam to szczęście z męska stroną u koni.Za to z klaczami to różnie bywa -młodsza ale większa gania mniejszą starszą i kucę też. Taki babsztyl z niej i już. Ją jako jedyną nie łączyłam z fryzką bo bałam się że jej krzywdę zrobi .U mnie teren mają duży. No może nie jakoś przesadnie ale kilka kwater w tym jedna duża łąka 1.5 ha.
Choć miałam delikwenta, który po dołączeniu do stada nie chciał się podporządkować i atakował szefa. Ten spokojnie go ignorował trzymając swoją pozycję ale jak ten nowy zaatakował klacz ze stada to rozegrała się prawdziwa walka.Bałam się że skończy to się interwencją weterynarza.
Niestety po 2 miesiącach koń nas opuścił bo nie chciałam ryzykować wariata w stadzie.Do tego koń ogólnie sprawiał kłopoty a ja nie umiałam sobie z tym poradzić 🙁 . Poddałam się ale zwyczajnie miałam strach go wypuszczać 🙁 .
Powiem Wam, że u siebie miałam bardzo zróżnicowane konie pod wzgl wieku, a zawsze chodziły razem, bez żadnych przejawów nietolerancji.

Ogólnie mam stajnię od 8 lat , trzymałam w tym czasie wałachy i klacze razem, jednak zawsze w małej grupie 4-5 koni max i nie było problemu.
Jakoś tak się szczęśliwie układało, ale przyłączanie zawsze odbywało się "z głową", czyli powolne zapoznawanie i dołączanie. 

Tutaj mam trochę inny przypadek, bo wałach jakoś nie zapałał sympatią do małej klaczki, ale to dopiero kilka dni odkąd do nas przyszła, więc może się do niej przyzwyczai.

Puszczałam póki co po 2 konie na osobne kwatery,
Ostatnio chciałam sprawdzić co jest problemem, wałacha zamknęłam na godzinę w boksie, a klacze puściłam z źrebakiem.
Na początku było lekkie ustawianie, ale bez agresji , później spokój i każdego dnia jest już bez problemu - obie klacze tolerują nową klaczke, mogą chodzić we 3

Ogólnie jak wałach chodzi sam z źrebakiem to też nic nie robi, jedynie jak wtedy jednorazowo puściłam je w 4 to odganiał bardzo malucha od przewodniczki "mini stada".
Póki co nie próbowałam ich ponownie puszczać w 4, będę padokowała je osobno po 2 konie, od czasu do czasu puszczę malucha z wałachem, moze jak się lepiej zapoznają na osobności wałach nie będzie taki zazdrosny o przewodniczkę, także wszystko wyjdzie w czasie.

Dziękuję za Wasze opinie, Pozdrawiam


No właśnie.. czasem jest bez problemu i ja też tak miewałam wcześniej aż do tej chwili .Myślę ,że i młoda już przesiąkła naszą stajnią i na wiosnę jak tylko pogoda pozwoli będę puszczać na przyległe pastwisko a potem zwyczajnie otworzę przejście.
ae, Dokładnie, z podobnych powodów o których mówi Kastorkowa. Kobyły miewają humory, grzeją się, niektóre wałachy "poczuwają się" do "krycia", niektóre do bronienia stada + jakoś wydaje mi się, że klacze częściej kopią (na imprezach typu zawody, dożynki, hubertusy etc zdecydowanie częściej widziałam klacze z czerwonymi wstążkami w ogonach)....  no, ale to nie reguła, raczej luźne, prywatne spostrzeżenia.
Jeśli konie mają dostatecznie dużo miejsca, to też jest inaczej. Duże stado = dużo obszaru potrzebuje. Niespecjalnie jest (wg mnie oczywiście) kiedy usilnie chce się połączyć wszystkie konie w jedno stado, a ma się jakiś jeden biedny padok 30 x 50. Te "gonione" konie nie mają możliwości osiągnięcia bezpiecznej odległości, kiedy reszta przestaje je przegonić.

Inna sprawa, że im dłużej siedzę "w koniach", tym częściej mam wrażenie, że koni "zwichrowanych na umyśle" jest sporo, a to też trzeba brać pod uwagę i nie "uszczęśliwiać" na siłę tworząc duże stado z jakimś egzemplarzem agresywnym albo totalnie nie "zsocjalizowanym" do życia w stadzie. Nie wiem czy wszystkie konie da się takiego funkcjonowania nauczyć (tzn, myślę, że się da - ale taki koń musiałby wejść do dobrze funkcjonującego stada pasącego się 24h na dużym obszarze + nie widzieć człowieka przez jakiś czas i mieć totalny "reset" od dotychczasowego życia ;-) a niektóre konie to powinny mieć "reset" od swoich właścicieli).

d.slupska, Moje konie (klacz i wałach) nie pałają do siebie sympatią. Tolerują się, ale żeby jedno za drugim jakoś przepadało, to tak niekoniecznie. Raczej już tak zostanie. Nic sobie nie robią, okej, ale nigdy nie widziałam, żeby okazywały sobie jakieś "głębsze uczucia" (np. drapanie się wzajemnie, wspólne odganianie much ogonami 😉 ) Takie "jest ok, bo jesteś, ale trzymaj dystans". Za to odnoszę wrażenie, że oba są dosyć "ludziolubne"... Nie wiem czy to takie dobre 😂
Odkopuję temat, mam nadzieję że dobrze trafiłam.

Miał ktoś z was do czynienia z kombinatorem uciekinierem 🤬?? Mój cwaniak najpierw podważał ogrodzenie (przechodzi pod spodem, w dupie ma czy o plecy ociera mu się pastuch z prądem, czy metalowa rura). Teraz trafił na padok z płotem z twardych rur i okazuje się, że potrafi otwierać bramki  🏇. Problem w tym, że głupek pierwsze co robi to grzeje do stajni i czyści wszystkie żłoby, niby monitoring w stajni jest i ciągle ktoś tam się kręci ale nie zawsze go wyłapią i ostatnio pochłonął nam taką ilość owsa, że naprawdę oczekiwaliśmy kolki gigant (ostatecznie po podaniu nospy trochę popierdział i prosił o więcej żarcia  :icon_rolleyes🙂.

Miał ktoś takie kombinatora u siebie? Jakieś pomysły żeby go odciągnąć od myślenia o żarciu w stajni ? 😀
Nie wiem jak wygląda u was bramka od padoku ale my wiążemy sznurkami żeby cwaniaki nie otwierały.
Możesz jeszcze puścić ze 3 rzędy pastucha odgradzając mu dojście do bramy.
Moon   #kulistyzajebisty
27 września 2018 06:57
a.kaminska, wiązanie bramek uwiązami? (kilkoma?)
Ja nigdy do końca nie ufam, wiążę uwiązem, nawet jak koń grzeczny i "stacjonarny" na padoku 😉
a.kaminska tak z innej beczki to dlaczego sypane jest treściwe do żłobu, zanim konie wrócą do stajni? Już tą praktyką ryzykujecie kolki...
Jak macie etatowego uciekiniera, a jego główną motywacją jest żarcie, to trzeba je trzymać gdzieś, gdzie koń nie wlezie.
Ponad to koń ku swoim wycieczkom na pewno ma powód - wydostanie się z padoku zadaje mu jednak sporo trudu...
a.kaminska uwiąz przy bramce albo zwykły sznurek. Stajnie zamknąć albo przewiesić przez wejście znowu jakieś uwiązy.
Kurczę, myślę że chyba rzeczywiście kupię kilka odcinków łańcucha i karabinki żeby zamykać wszystko za nim  😵.  Stajnia nie jest typowo pensjonatowa, poza końmi mają inne zajęcia (gospodarstwo) a pracownik jest jeden, stąd żarcie jest sypane od razu po sprzątaniu boksów rano... Boję się żeby tylko nie postanowił skakać przez płoty , bo tego chyba jeszcze nie przerabialiśmy  🙂


A na wejściu muszę ponegocjować czy możemy zrobić jakąś bramkę... drzwi nie zamkniemy bo musi się wietrzyć.
A nie można zamknąć boksów po nasypaniu żarcia?
No i przede wszystkim, czy koń ma dostęp do siana i wody na padoku? Bo jeśli nie, to nie ma co się dziwić ucieczkom i najlepiej pomyśleć wtedy nad zmianą stajni, a nie zamykania padoku 😉

A nie można zamknąć boksów po nasypaniu żarcia?
No i przede wszystkim, czy koń ma dostęp do siana i wody na padoku? Bo jeśli nie, to nie ma co się dziwić ucieczkom i najlepiej pomyśleć wtedy nad zmianą stajni, a nie zamykania padoku 😉




Myślę, że stajenny dostałby szewskiej pasji gdyby miał 10 razy zamykać i otwierać wszystkie boksy w całej stajni  😀. Co do wody to ma full, a jeśli chodzi i zarelko to również lepszej stajni w okolicy nie znajdziemy bo trawa jest super, do tego sianko jak trzeba. Ogólnie z tego co mamy w okolicy to najlepszy pensjonat z dla nas możliwych :P tylko kombinator nawet "stałe" ogrodzenia potrafi rozpracowac
U mnie w podobnym przypadku kluczem było towarzystwo. Odpowiednio dobrana kumpela plus uwiąz na bramce ale zawiązany na 3 supły. 3 okazały się liczbą magiczną. Jeden lub dwa zawsze rozwiązywał a przy 3 cim odpuszczał. Dodatkowo pierwsze dwa dni siedziałam i pilnowałam. Teraz nie kombinuje i cieszy się padokowaniem już kolejny rok.
a.kaminska, nie wiem, czy nadal będziesz uważała stajnię za dobrą gdy koń, tfu, sobie coś zrobi.
Fajnie, że kolka okazała się lekka, ale nie każda musi taka być.
Obstawiam, że koń, świetnie Wiedząc, że czeka żarełko, będzie ponawiał próby ucieczek - nie ucieczek, ale dorwania się do żarcia.
Będzie ponawiał, żeby nie wiem co.
Aż się uszkodzi.
Dziwnym trafem są stajnie i na kilkadziesiąt koni, gdzie Zawsze wszystkie boksy są zamykane, i nikt szewskiej pasji nie dostaje.
Jasne, że możesz lepiej zamknąć bramkę, ale uprzedzam, że koń robiący salto na metalowej rurze to nie jest słodki widok.
Można zamykać stajnię na ażurowe wrota, widziałam takie w dużej, sportowej stajni - stalowa rama wypełniona siatką ogrodzeniową, a u siebie na lato zawieszam na dodatkowych zawiasach drewnianą furtkę
Jak to czytam, zastanawiam się, czy ta stajnia jest dla koni czy dla stajennego.  Przy okazji zaczynam doceniać takie oczywiste oczywistości, jak wsypywanie treściwego, gdy konie już stoją w boksach czy zamykanie drzwi do boksów. Wydawało mi sie, że to normalna praktyka i np. w ogóle by nie przyszło mi do głowy o to pytać przy szukaniu stajni. Ale okazuje się, że nie. Dodam, że nigdy nie stałam w jakiejś super-wypaśnej stajni.

a.kaminska, jakie zalety ma ta stajnia, których inne nie mają, że jest to najlepsza stajnia w okolicy? Tylko tu jest trawa i siano? Otwarte boksy (poza ucieczkami) są kiepskie, bo w nich się kurzy. Prosta droga do alergii. 


zembria   Nowe forum, nowy avatar.
28 września 2018 09:31
Otwarte boksy (poza ucieczkami) są kiepskie, bo w nich się kurzy. Prosta droga do alergii. 
Moim zdaniem wręcz odwrotnie, otwarty boks jest dobrze przewietrzony i wysuszony, mniej możliwości rozwijania się bakterii/grzybów itp. na wilgotnej posadzce. Dlaczego taki boks miałby się kurzyć? Że kurz z zewnątrz wpada do boksu? Nie bardzo rozumiem. Pracując w stajni celowo zostawiałam pootwierane boksy w ciągu dnia właśnie żeby ładnie schły i się wietrzyły. Teraz u siebie też kiedy tylko mogę zostawiam stajnię otwartą na przestrzał, mimo że konie tam tylko posiłki jedzą i nie załatwiają się w środku, niech się wietrzy jak najwięcej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się