Kącik folblutów

halo Dokładnie takie mam wrażenie, że nie zapominaja, mimo, że nieraz mieliśmy z U. pod górkę to jednak mimo wszystko prędzej czy później jak dotarło do niego, że ja to ja i teraz jeździmy po mojemu to szybko przeskakiwał w dobry tryb. Teraz powinno być jeszcze łatwiej.

Też tak czasem mam jak zerknę na pierwszego lepszego konia na zawodach (no może nie pierwszego ale nie trzeba długo szukać) trochę dobijające jest jak sobie uzmysłowię, że prawie 2 lata zajęło mi uzyskanie jezdnego konia w trzech chodach, z którym zaczyna się dobrze współpracować. Niektóre mają to na starcie, no ale trudno i tak wolę folbluta 😜

Dzisiaj skoczyliśmy i było całkiem dobrze, ale już nie piszę nudów ale za to mam kilka zdjęc sprzed kilku dni. Mocno robocze i treningowe, my niewyjściowi (czapsy miałam u szewca :icon_redface🙂, ale i tak cieszy mnie fakt, że na wszystkich zdjęciach, które dostałam U. jest na pomcach, na kontakcie i nie walczy. Dawniej byłoby to jedno zdjęcie na kilka, a jescze wcześniej na kilkanaście.






co prawda moja noga żyje własnym życiem, ale albo mi się wydaje albo U. zaczyna wyglądać proporcjonalnie a nie jak kłoda na dłuugich patykach.

halo Faktycznie bez ogrodzenia musi być trudno, ja zaś teraz odklejam U. od ściany i jeżdżę równolegle do nich łatwiej mi go wtedy prostować.
Magdzior super zdjęcia. Ja od niedawna zaczęłam doceniać chęć ruchu naprzód w koniu, jeszcze 2 lata temu kupując konia chciałam właśnie spokojnego tuptaka. A teraz dałabym wszystko, zeby mój Rudzik choc w połowie tak szedł na przeszkodę, jak ty opisujesz u Unisono  - tzn. wbrew moim wszystkim błędom. On miał tak zawsze, czy to jest do wypracowania? Podejrzewam, ze po prostu w moim ja tę chęć gaszę.
Choć muszę przyznać, że chyba jest dla nas światełko w tunelu - Halo -  :kwiatek:
Strasznie żałuję, że nie ma kto mi zrobić dokumentacji, i chociaż na Rudym jeździ też mój mąż to prawie w ogóle konia z dołu nie widzę (bo jak nie jeżdżę pilnuję dziecka). Nawet nie bardzo mam co tu wstawić.
Ja ostatnio też wybralam się w teren-spacer  po pół roku prawie. Chcę Was zapytać, jak jeździcie na takie relaksowe przejażdżki (stęp czy stępokłus bez dzikich harców)? Bo mam dylemat - skoro ma to być relaks-nagroda dla konia wypadałoby dać mu luźną wodzę, nie regulować tempa, niech idzie jak chce. Z drugiej strony mojemu włącza się wtedy taki zapierdziel, ze po kilku minutach jestem daleko przed osobą, z którą jadę, więc albo co chwilę musiałabym go zatrzymywać, albo jechać sama (ale wtedy on się snuje) - ostatecznie kończy się tak, ze jadę na pomocach. Jak jest u Was?
Ja byłam dzisiaj na stępa w terenie pierwszy raz od 1,5 roku  (kontuzje) 😎
Pierwsze pół terenu caplował w miejscu i nie dało się go wybić do stępa, osoba przede mna musiala caly czas na nas czekac  🙄 Drugie pół było juz ok i jeździłam na przemian na kontakcie i na luźnej wodzy zeby miał chwile luzu. Nie wiem skąd ten koń sie wział, jak można sie stresowac tym ze sie idzie do lasu  🙄
mamazonka   "Krew to wielka rzecz" M.Bułhakow
18 września 2015 20:14
Ja całą zeszłą zimę przejeździłam w samotne tereny, mój miał wtedy trzy lata i to były jego pierwsze tereny, jeździłam bardzo czujnie i na kontakcie, ale już wtedy w galopach uczyłam go półparad, żeby móc kontrolować tempo i oduczać ścigania. Teraz jest mega bezpiecznym, odważnym, bardzo wygodnym terenowcem, na którym bez problemu jeżdżę na luzie, choć na długich prostych [a mamy takie kilkukilometrowe wzdłuż rzeki] wciąż włączam półparady, co by mu się tory nie przypomniały 🙂 Kilka razy pojechałam w grupie i koń był bezproblemowy, wyszło że 4latek folblut, przeciągnie wszystkich innych koło opon, snopów siana, powiewających taśm, straszliwych mostków,kałuż itp. itd Ale z natury ze mnie zdecydowanie samotny jeździec.
Evson, masz piaffującego konia (caplowanie w miejscu 😀) i marudzisz??? ma prawo się stresować, jak dawno nie był. Kilka razy często i będzie spokój.

DiB, ciężka sprawa. Czy na luzie czy na pomocach "nas nie dogoniat". Nie dlatego, że koń wyrywny, nie (choć czasem jest wyrywny). Dlatego, że w terenie wszystkie chody ma super wydajne i inne nie mogą nadążyć, ani wytrzymać kondycyjnie. Towarzyszy do terenów muszę sobie stopniowo szkolić/trenować. Natomiast sami - to myk, myk. Trasa zrobiona, kilometry wydeptane, obojętne czy pracowity teren z galopami, czy spacerek na luzie. Z tym, że na zupełnie luźnej/rzuconej wodzy nie jeżdżę, od kiedy tak pojechałam po krosie, na krótkich strzemionach, pardwa się zerwała spod kopyt, konik uskoczył, a ja w końcu zleciałam - pod kopyta 🙂. Jeżdżę na długiej, z głową jak sobie koń chce, ale jest połączenie z pyskiem po prostej linii. Jak mnie korci, żeby rzucić wodze, od razu sobie przypominam ból żeber 🙂 A gdy potrzebuję wolnych obu rąk, to mam taki myk: bacik pod kolano, a na rączkę bacika wodze.
Ech, nie jedziemy na Puchar. Choć mój niemożebny pracuś zdążył do tego "dorosnąć". Nadal nie mogę się go nachwalić, przecież jeszcze w lipcu nie wierzyłam, że to będzie możliwe - śmiganie Inter bez kompleksów. Nie jedziemy, bo mam w domu "szpital". Paskudna bakteria z paskudnymi objawami. Oprócz opieki na chorymi muszę zawiesić treningi, bo akurat ta bakteria jest największym zagrożeniem dla mnie i teraz nie mogę być zmęczona ani nic takiego.

Trochę dla pociechy - migawki z treningów:






halo och, szkoda bardzo, ale zdrowie ważniejsze 🙁 :kwiatek:

PIęknie G się prezentuje! Bardzo cieszy jak udaje się przełamywać bariery i granice, które kiedyś wydawały się być nie do przejścia.

My też powolutku idziemy do przodu, niedzielę zrobiłam mu wolną a wczoraj pogimnastykował się na szergu z kłusa 😁 Tzn, drągi z kopertą na kłus a potem na 1 fulę okser stopniowo podnoszony. Skakał bardzo dobrze, choć rozbawiliśmy wszystkich stojących obok do łez kiedy to przy wys ok 115 za pierwszym razem przytrzymałam za mocno = zrzucił przodem. No to jadę drugi raz, dałam więcej swobody, mocniej poszłam z ręką do przodu = zrzucił tyłem, no to jedziemy trzeci raz ja już zmyślą, że teraz nic mnie nie zaskoczy. A tymczasm U. pogubił się całkowicie na drągach, podgalopował, kopertę skoczył pokracznie, do oksera nie pasowało nic a nic i co? I skoczył na czysto 🤔wirek: Potem już skakał dobrze, ale najlepsze było podsumowanie "jak wszystko pasuje to Unisono zrzuca, jak nie pasuje nic skacze czysto" 😁
ale cisza w wątku, tak dla ożywienia melduję, ze w niedzielę mój dzielny folblut przewiózł mnie bezpiecznie przez konkurs LL i to na czysto🙂🙂🙂 Haha, choć chwilami się zastanawiałam co ja tam robię (komentator określił konkurs jako dla 'młodych 'koni' na starych koniach lub 'starych koni' na młodych koniach🙂, a ja stary koń choć młody stażem na starym koniu, hehe) to satysfakcję mam OGROMNĄ!! Przy okazji - jak zobaczyłam te wszystkie dzieci i młodzież w wysokich konkursach - no szacun i podziw!!
DiB Nigdy nie jest za późno, gratulacje🙂

A ja weekend miałam luźniejszy bo zamiast dwóch koni tylko jeden do jazdy (oprócz U. jeżdżę przez ostatni czas młodą pół andaluzkę) bo Unisono był na Polach Chwały w Niepołomicach, gdzie pod koleżanką jechał kadryla => klik (Unisonek w trzeciej parze). Pierwsze słowa Madzi, która na nim jechała, podczas gdy pomagałam jej się z U. w piątek dogadać były takie, że nigdy nie siedziała na trudniejszym koniu 😁 Tak też myślałam jakieś pół roku temu, a teraz jeździ mi się na nim bajecznie, choć wygląda na to, że raczej nigdy nie będzie koniem, na którego pierwsza z brzegu osoba moze wsiąść i pojechać (ładnie, bez kłotni :hihi🙂. Dzisiaj w nagrodę za 3 dni ujeżdżenia coś sobie skoczymy, jutro ujeżdżenie, a w środę ja jadę do Lublina na półtorej tygodnia więc U. znowu wraca w tryb jazdy pode mną i jeszcze inną osobą w tygodniu.
DiB, świetna wiadomość! Teraz srebro to pikuś 🙂
Magdzior, czemu jechała w ćwiczebnym? Szkoda, że nie udało się tak, żeby parę tworzył ułan i amazonka 🙂
Kadryle fajna rzecz, niełatwa.
halo Bo z tego co wiem to założenie było, że mieli wszyscy jechać w ćwiczebnym  - przynajmniej tak było mówione na próbie, na której jechałam za nią w zastępstwie, potem coś mówili, że jednak ułani mogą ćwiczebnego nie przetrwać żeby anglezowali a wyszło jak wyszło. A co do par to tak właśnie było ułan i amazonka w jednej parze.
Magdzior, dostrzegłam potem te pary na fejsie, chyba w dojeździe. W kadrylu to jakoś dziwnie się zagubiło, wizualnie, a szkoda. Już wiem - bo gapiłam się na konie 🙂 na dobór w pary i choreografię, a różne "stroiki" nie pomogły. Dobrze widzę, że tam jakieś mankiety nakładane, żeby ujednolicić?
Kurde, wiem ile to trudu. Zacności materiał do przemyśleń jak maksymalizować efekt.
halo Jak na ilość prób to i tak wyszło super,  niektórzy ułani na co dzień nie jeżdżą u nas więc czasu na synchronizację nie było dużo a i zmiany koni do ostatniego momentu były dość dynamiczne.

Co do 'wdzianek' to też były zacięte dyskusje, bo pierwotnie był pomysł na chabrowe stroje (w barwach pułkowych), ale na jeden występ średnio było to opłacalne zarówno finansowo jak i czasowo (forumowa Zorilla jest klubowym krawcem🙂. Pewnie jeśli okaże sie, zę w przyszłości podobne imprezy będą odbywały się cyklicznie to o strojach będzie okazja pomyśleć, a wczoraj amazonki miały pod szyją zawiązane chabrowe chustki i 'mankiety' założone na rękawach, poniżej lepiej widać:
[img]https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xlp1/v/t1.0-9/s720x720/1536600_10200885339651802_2201840518125273247_n.jpg?oh=bcca5c5f2d7510ded893c44f5ed6eb2c&oe=569309F7[/img]

duże, więc w linku
takiej szyjki U się dorobił🙂
Magdzior, ty.. faktycznie to szyjsko... Na pierwszym w linku nawet lepiej widać.

My dziś terenowaliśmy, ech uwielbiam koniec września w lesie. Szkoda, że mi córa wyjeżdża, bo samej jeździć, jednego, drugiego - to już nie tak fajnie. Koniki rześkie, G. nawet sobie brykał na wiwat (bidulek szedł drugi, a to nie honor), on robi to tak efektownie a nieszkodliwie.
Oj tak jesienne terenowanie to jest to, ale jakoś ostatnimi czasy brak mi na to.. czasu. A lepiej nie będzie bo dni coraz krótsze choć jeśli mój plan związany z planem zajęć wypali to może uda się wrócić do tradycji niedzielnych terenów (jeśli uda mi się jedne ćwiczenia przełożyć i wracać do Lublina dopiero w poniedziałek rano).

My wczoraj sobie poskakaliśmy, choć oczywiście po 2 dniach pod innym jeźdźcem nie obyło się bez kłótni. To nawet nie to, że jest zepsuty, zaszarpany czy coś on po prostu mam wrażenie, że po takiej przerwie musi sprawdzić czy czasem zasady się nie zmieniły czy może przypadkiem ja też tym razem nie pozwolę na więcej. Wystarczy wytłumaczyć co i jak i koń znowu chodzi jak w zegarku, poskakał również bardzo dobrze.

A tak w ogóle to mamy w stajni kolejne folblucie dziecko, czterolatek od Noweli po Sorbie Tower. Delikatny i łapiący za oko.
edit: Dobrze patrzę, że Intruz też jest po Sorbie Tower? Wiedziałam, że kogoś mi przypomina jego półbrat 😁
mamazonka   "Krew to wielka rzecz" M.Bułhakow
29 września 2015 10:24
Magdzior jak piszesz o folblucim dziecku to to prostu nie mogę się powstrzymać 🙂 to moje dziecko wczoraj na drugim dziecku 🙂
mamazonka wow ale mały berbeć a tak śmiga  🙂
Magdzior tak Intruz to Sorbie Tower  🙂 Masz zdjecie dzieciaka? Pewnie ma tez odmiane na pysku jak wiekszosc?  😉
Ja czekam  na zdjęcia z próby hubertusa, Tadkowi rao chyba zupełnie nie przeszkadza  😁
escada Miło czytać, że u Was w porządku🙂

Evson Niestety póki co nie mam żadnych zdjęć, tylko taki filmik znalazłam, odmiana na głowie oczywiście jest🙂
Magdzior To ja dobrze pamięta Nowelę, dobrych kilka lat wstecz troszkę na niej jeździłam jak wróciła z torów, potem poszła w trening skokowy nawet sobie radziła. Nie sprawiała kłopotów mam nadzieję że synek poszedł w jej ślady.
Dziewczyny, ciągle przeżywam tragedię na Torze 🙁
Wyścigi przestały mnie fascynować. Z punktu. Czegoś takiego... nie spodziewałabym się, że kiedykolwiek zobaczę.
A przecież bez wyścigów - nie byłoby naszych pieszczochów 🙁
I jeszcze coś dziwnego - czy "sława i chwała" dotyczy też koni? Lepiej zostać legendą czy tuptać na łące?
No, najlepiej to zostać legendą, mieć liczne potomstwo, zażywać błogości na łące długie lata, ale...
Mam takie pomieszanie w głowie. Wyścigi są cudne - wizualnie, te wszystkie wspaniałe konie, to konie się pamięta, jeźdźców, dżokejów - oj tam. Ale Aż Tak Brutalne? Śmiertelne, śmiertelnie groźne? Muszą być?
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
29 września 2015 19:50
Hmm.. powiem Ci szerze, że sama do wyścigów mam od dłuższego czasu mieszane uczucia. I nie chodzi mi tu o "skrajne" podejścia, ale - piękno i siła tego sportu kłóci mi się z jakimś takim niesmakiem, goryczą... coraz częściej 🙁
Z jednej strony gdyby nie ten sport, nie było by folblutów (tj. koni o takich predyspozycjach fizycznych, walecznych i... "goi się jak na psie"😉. Gdyby nie było folblutów to nie wiem czy hodowla koni do innych dyscyplin była by na takim poziomie (bo wkład xx'a duży, w rozsądnym % jest cenną zaletą). A wyścigi - czysta selekcja hodowlana. Tylko kiedy w ciągu jednego dnia odchodzą 3 to gdzieś jest "żółte światło". Znowu, ile dziennie koni odchodzi z powodu kolki? 🤔 Dużo łatwiej, szybciej i głośniej rozchodzą się wieści o wypadkach i kontuzjach - a w sporcie tego nie brakuje. W dodatku byle laik pojedzie na zawody, oceni estetycznie co mu się podoba - a o kolce może nigdy w życiu nie usłyszeć. Takie jedno wielkie "ale" mam po prostu 🙁 Bo widzę zalety wyścigów (np. hodowlane), ale i minusy... Do tego dochodzi czynnik ludzki - dużo zależy od konkretnej stajni: właściciela, trenera i dżokeja.
Legendy się pamięta - ale to tylko ludzie pamiętają. Koniom "legendarność" wisi i powiewa 😉 tyle tylko, że później geny pożądane = więcej potomstwa = cel życia spełniony powyżej "normy" (wiec może jednak nie tak do końca "powiewa"?) 🤔

Ale Aż Tak Brutalne? Śmiertelne, śmiertelnie groźne? Muszą być?

W większości dyscyplin są wypadki śmiertelne (czy to bezpośrednio, czy jako następstwo kontuzji). Tylko wyścigi są bardziej "medialne" - tj. szybciej usłyszymy w TV o wypadku na Wielkiej Warszawskiej niż o wynikach z Aachen 🙁 Pewnie mogły by być mniej brutalne, ale.. trawa na torze bardziej płaska i elastyczna raczej nie będzie 🤔
Viridila, na warszawskim torze to na pewno nie będzie 🙁
Myślałam, że na starość zajmę się właśnie wyścigami. Zupełnie mi przeszło. I tak będzie wielu takich, co zadbają o istnienie folblutów, mnie już tam nie po drodze i po co.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
29 września 2015 20:14
halo, no właśnie tutaj dochodzimy do kwestii toru, infrastruktury i jeszcze całej tej reszty "przemysłu" wyścigowego. Tutaj już nie wnikałam i pewnie wnikać nie będę. Nie zmienia to faktu, że też mam mocno mieszane uczucia - i na razie nie zapowiada się, żeby coś uległo zmianie 🙁
Ja wyścigów nie lubie, tzn. fascynują mnie konie, który jak biega, rodowody, metody treningowe. Ale nie lubie tej urazowości, tej biedy w Polskich wyścigach, tego ze nie ma co zrobic z konmi po torach i w wiekszosci jadą do Kazachstanu.. Za granicą to przynajmniej jest bardziej rozpowszechnione użytkowanie ex-racehorsów.
Mój 10 letni koń jest wrakiem, pomału juz chyba oficjalnie przejdzie na emeryture..
Psychicznym, fizycznym.
Nie umie zachowac sie w stadzie, nie moge go rozkuć bo od roczniaka chodził w podkowach, ma wrzody, copd to pewnie tez w jakims stopniu melodia przeszłosci w wyniku ciągłego trzymania w stajni itd itd.
Pewnie zaraz odezwą się głosy ze przesadzam i demonizuje wyścigi. Konia kupiłam względnie zdrowego, możliwe ze teraz po prostu odzywa się 'przebieg' i wyeksploatowanie organizmu, moze mam pecha. Znam tez folbluty które były zupełnie zdrowe i zupełnie normalne po torach.
Tzn mój w sumie jest normalny oprocz tych zachowan aspołecznych i momentów paniki.
Mój był tam ponad 5 lat, to długo.
Lubie sie przejechac na gonitwe i podziwiać konie, ale to tyle. Kocham folbluty nie za wyścigi.
Evson, 5 lat to długo 🙁 Ty faktycznie masz OTTB (a wraz z tym urwanie głowy). Mój ścigał się tylko 2-latkiem, nie w PL, a i tak swoje oberwał.
Loteria z tymi końmi, no.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
29 września 2015 21:43
Evson, o to to. Mam podobnie (zwłaszcza fragment: fascynują mnie konie, który jak biega, rodowody - może nie fascynuje, ale bardzo lubię własnie patrzeć pod tym kątem) + rozterki dotyczące kwestii hodowli itd.

Bardzo lubiłam posty dziewczyn z Anglii - o tym jak pisały odnośnie tych eventów dla ex-racehorsów. Mimo, że tam też wyścigi i cały ten "przemysł" jest jaki jest. U nas folbluty po torze są najczęściej "demonizowane" przez wiele osób.. Niekiedy słusznie, ale najczęściej - koń jak koń, tylko niewiele umiejący.

Mnie to się chyba jednak trafiło jak ślepej kurze ziarno z D. - pod kątem zachowania do ludzi i koni. Pomijam, że ścigała się cały jeden raz - a to dużo robi (a raczej, aż tak dużo nie narobiło). Bo zdrowie ulotne i wolę nic nie pisać 😉 Pomijam, że cierpię na syndrom "odstawienia konia" od czerwca, więc no... maruda się zrobiłam 😡 Ale jutro wracam do domu = wracam do konia 😅
Evson widzisz, mój nigdy toru nie widział a też wrzody, rao, kontuzje.

Nie lubię wyścigów. Tak jak nie lubię wystaw psów.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 września 2015 22:03
Spojrzałam w kalendarz i jakoś tak... za chwilę będą 4 miesiące od skrętu, kliniki, operacji itd. Tak jakoś no, nieswojo mi się przez chwilę zrobiło. W sobotę do niej jadę - w końcu i nareszcie 🙂

Codziennie w pokoju patrzę na MiniD - ulepiłam ją dzień po operacji D. w przypływie impulsu. Z jednej strony przypomina mi o tym całym stresie, nerwach, nieprzespanych nocach. Z drugiej zobaczyłam jak waleczna jest, jak bardzo się stara i rozumie pewne rzeczy, zostając zawsze sobą (ona 3 dni po operacji już wyglądała świetnie - nawet mi się wtedy spłoszyła... ptaszka :hihi🙂


Chyba stanowczo spamuję i marudzę ostatnio w wątku, choć wszystko jest obecnie ok (no, poza niedoborem konia)...  😡
śliczna Dargana! Ale ta w naturze nie brzydsza! Doktor H skonsultował i pozwolił na trochę na trawę! I dziś znowu w terenie była z Tomkiem! Jest dobrze!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się