zen, trzymaj się, wkrótce wszystko się poukłada, zawsze tak jest... "po burzu przychodzi dzień"
:przytul:
efka- bardzo wam wspolczuje.. ale maj szybko zleci i na pewno sie pouklada. ja ostatnio powtarzam sobie mantre, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. i ze moze akurat teraz jestem zmuszona do przerwania jazd- bo np. cos mogloby mi sie stac w siodle? staram sie jakos pocieszyc i odnalezc w tym syfie 🙄
bardzo dobre podejście! U mnie nawet to już taki sposób myslenia to nie "tłumaczenie sobie", "przekonywanie się", ale po prostu pewność, że tak jest. Wiele razy sie przekonałam, że z perspektywy czasu większość niepowodzeń chroniła przed czymś znacznie gorszym. Ot, opieka z góry i już!
Teraz też tak myślę, chociaż po wczoraszych opiniach lakierników trochę zrzedła mi mina.
Samochodzik mam teraz taki i bardzo mnie to boli. Ale na pewno ta sytuacja ma w sobie jakąś mądrość, której jeszcze nie dotrzegam.
W stajni wczoraj też popołudnie zaprawione kwasem.
Primo - mamy kryzys jeździecki w trójkącie Siwy-Zygzaczka-ja.
Secundo - wkurzyłam się na nieodpowiedzialność stajennego i własną ślepotę, bo będąc u najmłodszej w odwiedzinach (na marginesie najmłodsza też dostała geograficzne imię - Europa) znalazłam w boskie łożysko. "Nieco" śmierdzące łożysko. Jakim cudem go wszyscy przeoczyli nie mam pojęcia.
Ale mała jest superowa, pracujemy nad miłością wspólną bez większych oporów z jej strony. Bryka po boksie jak szalona. Dzisiaj się wybierzemy na pierwszy spacerek.
Tanguni próbowałam wczoraj zakładać kantarek. Samo zakładanie pestka, jak poczuła, że trzymam, to troszkę się zbuntowała, ale bez większych problemów. W końcu ma już miesiąc, należałoby zacząć dorośleć trochę. 😉
Tylko kantarek źrebięcy jest za duży! Zapięty najkrócej jak się da, spadł nam na kłąb. 🤣
Chyba będzie trzeba jeszcze jakieś dwa miesiące poczekać zanim będzie sens go zakładać.
efka, może palnę coś głupiego. Wiem, że Ritek jest koniem dla Anety, nie dla Ciebie, ale skoro tak, to nie myślałaś, żeby szkoląc konia samej pojechać na jakieś zawody?