Kącik WEGE :-)

Frania, ja też byłam bardzo mięsożerna. Na początku diety bezmięsnej jadłam dużo nabiału (bardzo dużo serów :icon_rolleyes🙂, ale po jakimś czasie zaczęłam się najadać samymi warzywkami i to wcale nie jakimiś olbrzymimi porcjami 😉 dasz radę.
busch   Mad god's blessing.
07 października 2014 18:28
Ja tez myślę ze moze zacząć po prostu od wypracowania solidnej bazy w postaci sycacych, wegetariańskich posilkow. Ja co prawda nie jestem wegetarianka i wchodze tutaj bardziej po kulinarne i zdrowotne inspiracje, ale czesto mam cale nezmiesne tygodnie, podczas których nie cierpie w ogóle i nie zauważam jakiejs specjalnej straty 😉. Dlatego uwazam, ze Twoje emocjonalne podejście do braku kotleta moze po prostu wynikać z braku wiedzy i praktyki dotyczących jarskich potraw. Uwazam, ze bez jakiejs większej straty moglabym przejść na wegetarianizm, tyle ze w moim wypadku po prostu nie chce tego robić 😉. Za to weganskiej diety sobie nie wyobrazam 😀. No ale pewnie to tutaj wychodza moje niedostatki wiedzy 😉
nerechta
Np. dzisiaj wyglądało to tak:
śniadanie: miska zupy pomidorowej, czekolada
obiad: 2 nogi od kurczaka, ziemnianki, surówka
kolacja: 3 kanapki ze wszystkim, trochę zupy pomidorowej raz jeszcze

a jeśli chodzi o jedzenie bez mięsa to wygląda to mniej więcej tak:
śniadanie: tosty z serem, jakieś sałatki(w ilościach kosmicznych)
obiad: pierogi ze szpinakiem, jakieś zupy, makarony z "czymśtam"(jakimś  sosem ze szpinakiem, brokułami)

Averis a spróbuje z tą cieciorką jak tylko sprawdzę co to w ogóle jest za szarlataństwo  😁

bush pewnie masz rację z tym brakiem wiedzy, dlatego tutaj wam płaczę 😉 już jestem jakoś mniej przerażona po poczytaniu forum i przejrzeniu "kawałka" internetu 🙂


.

jedz strączkowe i kasze. Soczewica (zielona, czerwona, brązowa), ciecierzya, fasola, amarantus, kaszę jaglaną na śniadanie, gryczaną, jęczmienną, płatki (gryczane, owsiane, ryżowe, kukurydziane). To jest baza, podstawa, a co tego dodasz to już inna sprawa. Na samych sałatkach i pierogach rzecywiście możesz nie wytrzymać.
Hm, no srednio bogato w kazdej wersji, ale nie o tym 🙂

Tosty sa spoko, ale - chleb musi byc dobry, najlepiej z pelnego przemialu, nie tostowy absolutnie. Do tego zamiast sera zrob jakas paste zawierajaca kasze/straczki + warzywa (pieczone, smazone, gotowane, obojetnie - zmiksuj z kasza jaglana/gryczana/straczkami) i do tego jak masz czas salatke jaka lubisz z dobrym olejem i orzechami. Najesz sie, gwarantuje, a dobre sniadanie to podstawa 🙂 Potem mozesz kombinowac z jakimis zupami jaglanymi na slodko/slono, czymkolwiek sie bedziesz najadac.

Obiad - jak juz pisalam jedz wiecej balastu w drugim daniu, a jak jeszcze zjesz jakas gesta zupe/zupe krem do tego to nie ma szans sie nie najesc 🙂

Kolacje jadlabym lzejsza, i na poczatku tez robilabym przekaski jakby Ci nie starczalo to co bys zjadla jednak.

Pozniej cialo Ci sie przyzwyczai do wiekszej ilosci blonnika i lekkostrawnego jedzenia, przestawi sie energetycznie i jak wywali miesne zlogi to zobaczysz ze z takiego jedzenia bedziesz miala wiecej sily i energii.
Wygląda to wszystko na bardzo pracochłonne, ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie 😉

dzięki dziewczyny  :kwiatek:

tylko na poczatku, potem raz dwa wszystko bedzie szlo 🙂
Frania - ja zanim przeszłam na wegetarianizm przygotowywałam się do tego wiele miesięcy - głównie psychicznie bo kochałam jeśc mięso i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.  Ale pewnego dnia wstałam i stwierdziłam - nie zjem więcej mięsa i tak zostało, jestem ponad rok na wegetariańskiej diecie. Ale póki nie miałam tego impulsu, że wiem dlaczego nie chcę tego mięsa jeść, to łamałam się. I na początku odstawienia mięsa nieraz ciekła mi ślinka jak u rodziców widziałam gulasz czy pieczonego kurczaka. Ale smak zmienił mi się dość szybko i w tej chwili wolę swoje jedzenie. Odkryłam mnóstwo fajnych warzyw, mnóstwo nowych potraw... to tyczy się też nabiału, który na początku zjadałam w ilościach ogromnych a teraz np nie wyobrażam już sobie wypić szklanki mleka krowiego, nie smakuje mi ( a jeszcze rok temu codziennie piłam szklankę mleka). Coraz mniej jem serów, lubię tylko takie słodkie ala masdamer, a inne przestały mi smakować, przestałam jeść zupy ze śmietaną, bo zwyczajnie wolę smak zupy bez niej. I tak dalej 😉 nie jestem weganką, ale coraz mi bliżej do tego, bo po prostu odkryłam tyle innych pysznych rzeczy, które zaspokajają mój głód i apetyt w większym stopniu. Ale daj sobie czas, to się nie dzieje z dnia na dzień.
Poczytaj o diecie wege, dowiedz się co powinnaś jeść i próbuj pomału to włączać. Nie przejmuj się jeśli ci wszystko nie posmakuje. Ja dopiero co pisałam że do dziś nie lubię kasz, poza jaglaną, a prawie rok nie byłam w stanie przełknąć soczewicy. Nie lubiłam też na początku ciecierzycy..

I jak dla mnie przy przejściu na wegetarianizm ważny jest powód - to nie powinno być wyrzeczenie, ale świadomy wybór. Wtedy szybko człowiek sie przestawia. Jeśli męczysz się nie jedząc mięsa i nie widzisz wielkiego powodu dlaczego go nie zjeść, to jak dla mnie lepiej zacząć od ograniczania zanim przejdzie się na całkowite STOP 😉


I jeszcze apropos pracochłonności w kuchni - ja na początku lubiłam siedzieć i gotować, ale teraz nie mam do tego energii i czasu i w niczym to nie przeszkadza. Jak robię posiłek to na 2 obiad, jak robię zupę to nawet na 3 dni. Jak zrobię pastę do chleba to zajmuje mi to kilkanaście min a robię wiekszą ilosć i mam na kilka dni, a resztę mrożę i np po 2 tyg sobie odmrażam i jem. Spędzam w kuchni możliwie mało czasu i jest ok, wciąż jestem w stanie zjeść to co powinnam 🙂 nawet jak robię sobie jaglankę czy owsiankę na sniadanie to często połowę zostawiam na drugi dzień i odgrzewam by zminimalizować czas spędzony nad garami 😉
.
Ja kupuję właśnie z tempehservice, kocham tempeh miłością wielką, szkoda że taki drogi. Można niby zrobić samemu ale nie mam odpowiedniego inkubatora 🙁
Wege nie jestem i nie będę, ale na miasteczku studenckim AGH otwarli budkę z wegańskimi pierogami...aż się przejdę, bo niezmiernie ciekawi mnie koncepcja wegańskich ruskich, czy to w ogóle do ruskich w smaku podobne 😀
mam przepis na przepyszne ciasto czekoladowe bez mąki, ale ma tak dużo cukru i masla, że aż boję się go tu wstawić 😁
to moze nie wstawiaj haha 🙂
Za to ja wstawie brownie z fasoli adzuki - mam od mamy ciut inny przepis, ale ten ma mniej skladnikow i wydaje sie ciut prostszy 🙂 Powiem szczerze ze mega mnie ciekawi smak tegoz czegos 😀

http://foodmania-przepisy.blogspot.com/2014/03/brownie-z-fasoli-adzuki.html
Rul wstaw, ja ma ochotę na coś moocno słodkiego  i niezdrowego 😀
ofc można dac mniej cukru, ale to które jadłam było po prostu idealne

150g masła
150g gorzkiej czekolady
5 dużych jaj
1 duża łyżka kakao
175 g cukru

Masło rozpuścić z czekoladą, zmiksować żółtka z kakao i dodać do ostudzonej czekolady.
Ubić białka z cukrem na sztywno i delikatnie wymieszać z masą czekoladową.Wlać do formy dodając owoce np. suszone śliwiki.
Piec 25 min w temp 180stopni
A ja chyba bez pracy zostanę... chyba, że sobie głowę przestawię.
Dostałam zlecenie - tadammm- lider produktów mięsnych w Polsce.

Nie mam o kim z tym pogadać, zwariuję zaraz. Wszyscy moi przyjaciele są mięsożerni. Tolerują moją bezmięsność i tyle. Własna matka mój wegetarianizm i zakusy na zdrowe odżywianie odbiera w kategorii dyskredytowania jej życia. Własny mąż... szkoda gadać.
NIe mam aktualnie tyle kasy aby powiedzieć- ok. to ja wysiadam, odpalam własny projekt, pewnie będą z tego jakieś mniejsze pieniążki ale żyć będę godnie. NIe mam - umrę z głodu jak odmówię...
dea   primum non nocere
09 października 2014 13:33
Masakra, co za pech... 🙁
kotbury Ja to widze troche inaczej. W jakims sensie zycie kaze ci sie nauczyc akceptacji dla niechcianych rzeczy. Wiem, ze to godzi w twoje morale, ale... dam ci moj wlasny przyklad. Jest i byl on dla mnie rownie trudny, jak dla ciebie robienie kampanii dla producenta mies. Osobiscie traktuje joge, jako sciezke rozwoju duchowego, w ktora trzeba sie mocno zaangazowac, a splycanie praktyki do zestawu cwiczen ogolnorozwojowych jest dla mnie totalna pomylka. Lekka reka wyslalabym do domu 90% moich klientow, bo jest to dla mnie nie do pomyslenia.
Pytanie, co chcialabym sobie takim zachowaniem udowodnic? Musialam wypracowac zloty srodek i np. nie paraduje w najnowszych kolekcjach firmy XY za kupe kasy, nie przyjmuje zlecen na np. joge w biurze i fitnessklubach, czy tez nie promuje sie w roznych social media wstawiajac swoje foty z noga za glowa przy myciu zebow. I takie rozwiazanie sie sprawdza!
Trzeba umiec sie nagiac do pewnego stopnia, bo jak nie, to zycie nas zlamie. Jesli nie masz opcji pojscia w prawo, czy w lewo, to widocznie masz podazac chwilowo ta nielatwa sciezka.  :kwiatek:
Moim zdaniem to dwie zupelnie inne rzeczy - bo u Ciebie rozchodzi sie tylko o Twoje podejscie do tematu - dla Ciebie joga jest sciezka duchowa, dla niektorych nie i wcale nie dyskwalifikuje to ludzi do praktykowania. Raz, ze niektorym fizycznosc wystarcza, a dwa, ze ta praktyka moze w koncu wyniesc ich gdzies w kierunku zmiany postrzegania. Robicie jedna rzecz z roznych powodow. U kotbury sytuacja jest zupelnie inna - bo musi robic cos wbrew swojemu sumieniu. Tobie moze wisiec czy ktos sie "oswieca" przez joge, nie masz poczucia krzywdy i zadna krzywda sie niomu nie dzieje, a kotbury ma. To bardziej na zasadzie, jakby Twoja tesciowa wpychala Twojemu dziecku mieso a Ty sie na to nie zgadzasz.

Niemniej jednak zgadzam sie, ze takie trudne doswiadczenia w tym temacie nie przychodza bez powodu. Moze wlasnie musza sie pouzdrawiac jakies relacje przez obopulna akceptacje. Moze masz tak silny wzorzec miesozerstwa, ze swiat atakuje Twoja wlasna podswiadomosc? Moze musisz sie nauczyc trwac spokojnie w swoich przekonaniach i tym spokojem, nie walka, wydrazysz skaly? Bo poki co caly czas walczysz ze swiatem...
No w tym co piszecie dużo prawdy.
Rzeczywiście jestem w trybie walki- już mnie to męczy ale non stop się spotykam z sytuacjami, że jak nie zawalczę to mi coś/ktoś w życie wchodzi i ciemięży, mózg pierze itd.

Mam marzenie, że prowadzę sklep z lokalną żywnością i zero opakowań u siebie we wsi.
nerechta Ja nadal uwazam, ze chodzi o "punkt siedzenia" i kregoslup moralny posiadany przez kazdego z nas. Ty identyfikujesz sie bardziej z kotbury (ja tez, tylko staram sie na zimno przekalkulowac sytuacje) niz ze mna i traktujesz moj dylemat tak, jak miesozerni koledzy kotbury traktuja jej rozterki dot. klienta. Mysle, ze rownie dobrze mozna podpiac pod to kwestie tzw. klauzuli sumienia i tego smiesznego pana doktora odmawiajacego aborcji. Wiem- skala zupelnie rozna, ale podstawa jest taka sama- kregoslup moralny.

kocie kociaczku, kocico  😎! Po prostu "pusc sie" zamiast kurczowo trzymac schematu lub inaczej, poplyn w akurat tym nurcie zycia. Jesli na tym projekcie np. zarobisz tyle pieniedzy, zeby np. otworzyc swoj sklepik, to tez jest to jakas opcja. Cel masz przepiekny, a droga... no coz. Pomysl sobie tak, ze najpiekniejsze umysly naukowe to takie, ktore maja szeroko otwarte umysly. A jesli to doswiadczenie ma cie popchnac do totalnej zmiany zycia w nowa strone, to i tak zrob. Takie trwanie w wewnetrznym konflikcie nie jest dobre ani dla nas, ani dla otoczenia.
ovca   Per aspera donikąd
09 października 2014 20:48
Byłam dziś (całkiem służbowo! ) u głównego dystrybutora wszelakiej maści wegańskich produktów we Wro (od tofu i tempehu, poprzez hummusy, pasty, dania gotowe kończąc na słodyczach) i porobiłam takie zapasy, że chyba pół roku nie będę chodzić do innych sklepów niż warzywniak i piekarnia  😂
Owca - Gdzie?  👀 mam ochotę na tempeh...
w biedrze jest b. tani (4zł) makaron bezglutenowy (spaghetti, rurki, świderki) 🙂 . Kiedyś kupowałam dokładnie ten sam w sklepie internetowym za 7zł...
ovca   Per aspera donikąd
10 października 2014 20:17
Owca - Gdzie?  👀 mam ochotę na tempeh...


w vega markecie, ale oni z tego co wiem nie prowadzą sprzedaży detalicznej. Tempeh kupowałam kiedyś w trzech świnkach.

Jadłam dziś ser roślinny z polsoi- jakoś nie mogę się przekonać do takich serów na zimno. Jako parmezan albo na pizzy (właśnie! weganie! jeśli ktoś chciałby zjeść pyszną wegańską pizzę- w piecu na szewskiej we wro każda pizza z serem wegańskim bez dopłat) jak najbardziej, ale na zimno średnio mi podchodzi 😉
morwa   gdyby nie ten balonik...
10 października 2014 21:43
Widziałam, że na Waryńskiego, obok rentgenologów, powstaje nowa veganburgerowania. Na dodatek z szyldu wynika, że bezglutenowa. Pomiędzy Politechniką a Centrum jest już prawdziwe vegan-zagłębie.

Demon - ponawiam pytanie o sekret udanych knedli. Chyba, że chcesz go zachować w tajemnicy  👀
Pomiędzy Politechniką a Centrum jest już prawdziwe vegan-zagłębie.
morwa nooo  😜 na Poznańskiej otwiera się Vegan Pizza, a na marszałkowskiej k. wilczej Jamniczek    😍
najpyszniejszy hummus na swiecie!!!
http://www.mindbodygreen.com/0-15381/vegan-salad-bowl-with-creamy-coconut-hummus.html

Nie czuc kokosem tylko taki swietny posmak i robi genialna konsystencje 😀 Polecam! Najchetniej zjadlabym cala miche na raz..  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się