Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Alten (i inne introwertyczki) - chciałam tylko zauważyć, że nie ma nic złego w byciu introwertykiem. Świat dzisiaj próbuje wmówić w ludzi, że każdy obowiązkowo musi być duszą towarzystwa i najlepiej się czuć w wielkim stadzie. Ale to nieprawda. Nie dajcie sobie wmówić, że jak takie nie jesteście, to z automatu jesteście "te gorsze". Ja też jestem introwertykiem, mam niewielu znajomych, ale za to sprawdzonych i niezmiennych od lat, a kontakty interpersonalne dużo łatwiej nawiązuje mi się przez internet niż na żywo, bo jestem dość zamknięta w sobie. Ale z tym da się żyć - tylko trzeba siebie polubić i przestać próbować na siłę się zmieniać.
Może to pierwsze wrażenie... Ja na pewno zaś wypadłam w oczach wszystkich jak jakiś smutas zamknięty w sobie, tak naprawdę nie jestem taka, lubię rozmawiać, pośmiać się, pożartować przy byle okazji (aż za często), więc może się to zmieni. Jutro pierwszy "normalny" dzień więc... No mam nadzieję, że znajdzie się ktokolwiek  🤔 Bo już widziałam kilka "super girls" co obgadywały wszystkich w koło (mnie też) stojąc zaraz obok mnie...

Odpuść sobie ludzi przebojowych, rzucających się w wir ciągłego zainteresowania, bo w ostatecznym rozrachunku zostaniesz zepchnięta, a to i tak niezbyt dobre 'środowisko' dla introwertyka, który będzie czuł się 'przygaszony'.
Nie szukaj na siłę, nie warto. Osoby dobieraj ostrożnie, bo ważne jest, by była ona wsparciem, a nie komplikacja. Z resztą, lepiej ta jedna niż grupa fałszywych person, plująca jadem za plecami.
Murat dobrze pisze.
wszystkim introwertykom polecam ksiazke "Introwertyzm to zaleta" Marti Olsen Laney. Da sie z tym zyc  😅
Retna   nic nie zmieniać
01 września 2014 16:22
...
i dużo, dużo się uśmiechaj!

omg, jak ja tego nie lubię :P
jak nie masz ochoty to się nie uśmiechaj 😉
Alten, moim zdaniem - nic na siłę, postaraj się pogadać trochę o czymś jak masz ochotę z uśmiechem, ale też uważaj i nie ufaj za szybko. Macie czas, zdążycie się poznać i zmieniać ulubione towarzystwo. Moja klasa też a początku niby taka zgrana i wszyscy się kochają, a po miesiącu okazuje się kto jaki jest 😉 I tylko jak już podchodzisz do kogoś to gadaj, dla mnie nie ma nic gorszego jak z kimś rozmawiam i podczepia się ktoś, stoi i nic nie mówi, tylko słucha... i najczęściej zaraz idzie obgadać do innych 😎 I zgadzam się - lepiej mieć jedną zaufaną i fajną koleżankę, niż stado fałszywych, tylko nie miej też w tej większości wrogów, najlepiej z takimi osobami mieć stosunki neutralne :kwiatek:
dzięki dziewczyny za ciepłe słowa!! :kwiatek:

update - jeszczemąż był przed chwilą po pismo kolejne do złożenia. przy okazji dowiedziałam się że pewnie soon zamieszka ze swoją lady. a przede mną noc pracy. dobrze że przy Pulp Fiction, scena z mózgiem rozwalonym na szybie auta idealnie odpowiada mojemu nastrojowi:/
Breva, ode mnie też moc uścisków!

a ja tym czasem załapałam doła, bo nagle okazało się, że muszę płacić za dwa mieszkania i chyba nie stać mnie na wyjazd na upragnione wakacje... 😕
Mój dół też się utrzymuje, także łaczę się z wami w forumowej depresji  😎
do tego nie mam z czego zapłacić za ostrzykanie kobyły, a chciałabym to zrobić w tym tygodniu, bo wreszcie udało się ją zdiagnozować.  A jest tak kulawa że chodzi na 3 nogach..
I na złość strasznie leje i pozalewało ujeżdżalnie przez co 6 koni wypada mi z treningu dopóki nie przeschnie -  a aura za oknem nie zapowiada, żeby miało się to stać w ciągu najbliższych kilku dni 🙁 a tak fajnie ostatnio z nimi szło.. jak mam motywację do pracy to kurde nie mogę pracować, gdzie tu sprawiedliwość.
branka Jeszcze jeden dzień i ma być ciepło  😉
Wiem, ale wody jest tyle, że boje się, że szybko to nie przeschnie. Niemniej liczę, że do weekendu będzie ok, koniom pare dni wolnego tak naprawdę nie zaszkodzi, ale i tak mnie to irytuje, bo miałam na nie zaplanowane dużo czasu w tym tygodniu i dupa 🙁 
Co trenujesz ? lepiej zrobić kilka dni wolnego, niż potem leczyć siebie tygodniami lub konia . Du** to będzie jak przetrenujesz, lepiej coś nie dotrenować niż przetrenować  😁
Wiec daj sobie luz i odpocznij, konie też po przewie będę lepsze i skupione . Życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla klaczy .
Postawy klasycznego ujeżdżenia - głownie pracuje z mlodymi konmi lub mlodymi jeźdźcami ( w tym także kucyk i dziecko). Takze trening to może szumnie nazwane, ale nie wiem jak nazwać inaczej 😉. W każdym razie tylko w jednj stajni mam hale..

A wet wlasnie odwołał wizytę bo jest za mokro, zeby cos podzialac, bo mamy angielska stajnie a w boksie za ciemno..
A ja... potrzebuję pomocy. Kogoś dorosłego, z głową na karku. Kogoś kto spojrzy na to moją sytuację trzeźwo-bez emocji, złości, żalu.... Po prostu obiektywnie...Bo nie radzę sobie.
anioleczek.97,  psycholog? terapeuta?
Isabelle, myślałam nad tym. Od dawna. Tyle że kasa  🙄 No ale jak to, ja do psychologa? Córka która powinna być już całkowicie samodzielna i najlepsza chce iść do psychologa? Ta, która tak dobrze sobie radzi? Która MUSI sobie radzić? W życiu! W rodzinie by mnie zjedzono... a przed zjedzeniem wyśmiano.
anioleczek.97,  to nie mów. chyba do psychologa można iść na nfz. w necie nikt tak "dobrze" nie doradzi jak psycholog 🙁
Z tym problem, że psychologowie na nfz bywają różni.. Ale warto spróbować. Zawsze można poszukać innego, jak jeden bedzie niekompetentny.

Ja np rodzinie nigdy nie mówiłam, że chodzę do psychologa, wiedzą tylko 3 przyjaciółki. no i revolta  😁 nie mam z tym problemu, że ktoś wie, ale uznałam że nie chcę żeby to był temat na rodzinnych imprezach, więc rodzice czy brat nie wiedzą..
tak apropos mój psycholog wraca wreszcie w tym tyg z 4 tygodniowego urlopu, nie mogę się już doczekać  😎 chociaż pocieszające jest to, że miałam w tym miesiącu dużo zmartwień, a jakoś sobie z tym wszystkim lepiej lub gorzej radzę, pół roku temu przy takim nawale złych wiadomości bym się zaszyła w mieszkaniu pod kocem.
Hm.. Tutaj napisałam, bo pchnęła mnie do tego sytuacja,  w jakiej się znalazłam. Musze podjąć decyzję, która trochę mnie przerasta i jest zdecydowanie za bardzo przeładowana emocjami. Muszę się zdecydować jeszcze dzisiaj. Dlatego chciałam rady kogoś mądrzejszego. Bo ja wiem mało. Nawet bardzo. Czasem się sobie dziwie że... jakoś mi się to kręci.
A poczucie bezsilności, nieradzenia sobie i ogromnego doła towarzyszy mi od dawna. Już się z nim zakumplowałam. Jeszcze staram się to jakoś ciągnąć, żeby podnieść to wszystko. Jak tylko coś mi się uda, to wali się 5 następnych rzeczy. Chcę tylko, zeby ten rok się już skończył
aniołeczek97 Nikt za Ciebie nie rozwiąże problemów. To Ty decydujesz o swoim życiu, to Ty powinnaś podejmować decyzje co będą dla Ciebie jak najlepsze .

Droga na szczyt jest trudna, kręta i z wieloma trudnościami. Ale jak dojdziesz na ten szczyt to widoki są piękne  😀 
Averis   Czarny charakter
02 września 2014 22:35
Ale czasami potrzebny jest ktoś, kto pomoże w przygotowaniu się do podróży. Nie wszyscy mają gotowy plan na życie i sto rozwiązań na każdą ewentualność. Chwile słabości są rzeczą ludzką.
branka a tak  🚫 i co okazało się z kobyłą?
Nie martw się, ja sie cackałam teraz 2,5mies z moim koniem który był niby-juz-zdiagnozowany (moze w sumie jest ale kontuzja sie nie wyleczyła), kazdego dnia wstępowała we mnie nowa nadzieja bo było lepiej i lepiej, nie kulał juz nawet w kłusie...Aż wczoraj zobaczyłam go na trzech nogach, przewracającego się  🙇 W poniedziałek jedzie do kliniki (równo dwa miesiace temu tez był w klinice  😎 ) a ja nie mam już pieniędzy na nic, tzn to co mi oszacował wet, jakos jeszcze wyszarpie, ale później chyba sprzedam duszę diabłu.

Do tego mam martwy okres w pracy- deszcz, jesien, nikomu sie nie chce jeździć.
Przyszedł zaległy mandat.
A jako wisienka na torcie, facet którego zaczełam traktować poważnie, uznał ze ma mnie w dupie- i z dnia na dzien przestał się odzywac (to juz z wątku sercowego co nie co wiadomo)

Tez chciałabym isc do psychologa ale się boje  😁 i jakos w to nie wierze
a mi się udało tak rozwiązać sprawy finansowe, że co nieco odłożyłam na wakacje i... śmieszna sprawa, bo okazało się, że nie mam nawet z kim jechać na te upragnione wakacje w moje ukochane góry... do dupy jest to wszystko. 😕
Evson, to widzę że u Ciebie bardzo podobnie jak u mnie 😉 

Mi od dziecka wpajano, że pieniądze szczęścia nie dają....  może i nie dają, ale kurde bez nich jest średnio... odłączony prąd i tv nie są szczytem moich marzeń. teraz dopiero widzę jak mi u rodziców dobrze było. A tak narzekałam jak z nimi mieszkałam... wiecznie się z nimi kłóciłam, a teraz w weekend na obiadek do rodziców to pierwsza chętna jestem  😁

Z kobyłą wyszło uszkodzone więzadło okalające trzeszczkę i przeciążony międzykostny.


warta2009 - a rozważasz pojechanie samej? Ja miałam podobny problem w tym roku i jakby w ostatniej chwili dwójka znajomych nie zdecydowała się jechać ze mną na wakacje to bym pojechała sama gdzieś w polskie góry czy nad jezioro na pare dni. Chociaż rozumiem, że nie jest to wymarzona sytuacja... 

Trzymam kciuki za Wasze konie, żeby to się jakoś poukładało, wyleczyło, opłaciło i kuleć przestało  :kwiatek:.
Mój zwierz został koniem do spacerów z ręki i cieszę się, że może sobie ze mną tak po lesie pochodzić. I zbieramy grzyby  😁. Na razie wyczyściłam cały sprzęt i jakoś mnie nie ciągnie, żeby wsiadać. Cieszę się z tego, że może sobie spokojnie po łące pochodzić.

To się wszystko jakoś układa, tylko trzeba czasu i dużo dużo siły  :kwiatek:
Naturalsi - dzięki 😉 Mi w sumie mój kulawy koń nie przeszkadza jakoś bardzo w tym sensie, że nie mam na czym jeździć, bo koni do jazdy i pracy mi w tej chwili nie brakuje (pod warunkiem, że aura dopisuje) - ale szkoda mi jej bo widze, że ją ta noga boli i że nie może funkcjonować tak jakby chciała - lubi biegać, brykać po padoku a teraz tak kuleje, że stępem się jej czasem ciężko poruszać 🙁 Ale liczę, że w końcu pójdzie to w dobrym kierunku. Bo ile można kuleć..

Poza tym jak w końcu przestanę wydawać na weta, to może wreszcie odłożę sobie trochę kasy na własne treningi. znalazłam fajne miejsce w dolnośląskim, gdzie przyjeżdża pewna Niemka i udziela prywatnych lekcji z klasycznej pracy w ręku i jazdy. Wizja, ze tam znowu pojadę motywuje mnie do pracy 🙂
Wiem  😉. Akurat moje jeździectwo skończyło się wraz z emeryturą Chorała, ale nie brakuje mi tego już teraz jakoś bardzo. Najbardziej cieszę się z widoku konia na łące  😍. Byle nie kulał i mógł być wesołym trawopożeraczem  💘!
Naturalsi dzięki za wsparcie  :kwiatek: Mój pogląd na niejeżdżenie też się już zmienił. Kiedyś myślałam (i przed kupnem konia i na początku jak go miałam), ze sytuacja gdy koń nie będzie mogł chodzic pod siodłem, będzie dla mnie absolutną katastrofą i bedzie mi 'niepotrzebny'.
Tymbardziej ze ten koń to był kawał niewdzięcznego dziada. Nie sądziłam ze mogę się do niego przywiązac. Przez pierwsze pół roku gdy do niego jeździłam, bolał mnie brzuch (teraz co prawda tez mnie boli, ale to ze stresu -co zastane w boksie).
Teraz widze ze to inteligentny zwierzak który cały dzień szuka kontaktu z człowiekiem i otoczeniem. Marze o tym zeby ze mną został, ale nie wiem co bedzie dalej i ta myśl mnie paraliżuje. To głupie, ale przywiązałam się do konia jak jakaś 13-latka  😵
Evson bardzo lubię Twoje posty i uważnie śledzę (na tyle oczywiście ile piszesz) Twoją walkę o konia i mocno, mocno trzymam kciuki. Zobaczysz na pewno będzie lepiej. Podziwiam jak dajesz radę, jak walczysz o niego o kasę...
A głupim facetem sie nie przejmuj. Jak stracił taką fajną dziewczynę jak Ty to jego strata. Na pewno spotkasz takiego, który Cie doceni. Pozdrawiam  :kwiatek:
Ojej berula dzieki, to bardzo miłe  :kwiatek: od razu humor lepszy. Mało się udzielam na forum, więc nie myślałam ze ktoś czyta te smęty.  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się