Dziwny świat bajek

Oczywiście, że tak. Kopciuszek akurat ma w warstwie przenośnej oswajać dziecko z faktem bycia najmłodszym w rodzinie, co wiąże się z uprzykrzaniem życia przez starsze rodzeństwo i byciem zawsze na szarym końcu, poprzez możliwość utożsamienia się z pozytywną bohaterką mającą podobne przeżycia i pokazywanie, że nie zawsze tak będzie. Dodatkową wartością jest rzeczywiście wskazywanie na uczynność, pracowitość, grzeczność itp. jako wartości prowadzące do zmiany niekorzystnej sytuacji życiowej. Tak z punktu widzenia analizy psychologicznej.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=92963.msg1931429#msg1931429 date=1385114147]
Oczywiście, że tak. Kopciuszek akurat ma w warstwie przenośnej oswajać dziecko z faktem bycia najmłodszym w rodzinie, co wiąże się z uprzykrzaniem życia przez starsze rodzeństwo i byciem zawsze na szarym końcu, poprzez możliwość utożsamienia się z pozytywną bohaterką mającą podobne przeżycia i pokazywanie, że nie zawsze tak będzie. Dodatkową wartością jest rzeczywiście wskazywanie na uczynność, pracowitość, grzeczność itp. jako wartości prowadzące do zmiany niekorzystnej sytuacji życiowej. Tak z punktu widzenia analizy psychologicznej.
[/quote]
To prawda. Skromność nagrodzona. Podobnie jest w bajce "Dwie Dorotki" (mojej ulubionej).
Jednak ten królewicz.... pffff...... płytki gość.
Taniu, zwroć uwagę, że we wszystkich bajkach, gdzie bohaterki wychodzą na końcu za mąż za królewiczów, to ci królewicze są postaciami papierowymi. Oni pełnią w gruncie rzeczy rolę symbolu, nie mają zwykle nawet podstawowych rysów charakterologicznych i nie da się o nich nic powiedzieć poza tym, że są bogatymi i przystojnymi królewiczami. W gruncie rzeczy to nie o nich tu chodzi. W mało której bajce ten schemat nie jest zachowany.
Jest to także wytłumaczalne psychiką dziecka - dziewczynki czytającej taką baśń. Tego rodzaju wizerunek królewicza w pełni odpowiada wyobrażeniom i fantazjom kilkuletniego dziecka, nic więcej nie jest potrzebne.
Rozumiem. Królewicz to nagroda.  :kwiatek:
Dokładnie tak.  🙂
Burzycie mi dzieciństwo. 🤣 A tak na poważnie to Król Lew też nie jest za bardzo bajką dla dzieci, a jak byłam mała to oglądałam to non stop, na zmianę w niemieckiej i polskiej wersji językowej. 😁 Tam też jest nieciekawie, brat zabija brata, żeby zostać królem, na bratanka nasyła swoich sługusów, a na koniec z kolei tenże bratanek zabija swojego stryja. Fajny przekaz. 😀

A jest coś niemoralnego w Pocahontas? Bo się doszukać nie mogę. 👀
(...)
A jest coś niemoralnego w Pocahontas? Bo się doszukać nie mogę. 👀

Rzeź Indian? Tak obstawiam, ale w ciemno, bo nie widziałam.
Historia Króla Lwa w ogóle jest ciekawa i jednocześnie wyjaśnia, dlaczego jest właśnie taki. Disney zaczerpnął pomysł od Japończyków, którzy mają swojego animowanego lwa - Kimbę. Ci zaś wzięli oś fabularną jak najbardziej z Europy, ponieważ cały ten motyw walki o władzę między braćmi, morderstwa podstępem, nasyłania sługusów na bratanka i walki o tron ze stryjem pochodzi z Hamleta.
Swoją drogą również uwielbiam Króla Lwa, już nie zliczę, ile razy oglądałam  😉

Za Pocahontas nie przepadam, poza piosenką "Colours of the wind"  😉 Ale jakby się zastanowić, to też nie jest zbyt "klasycznie baśniowa", bo brakuje happy endu, ale jest realizm - bywają takie sytuacje, kiedy różnice między ludźmi są zbyt duże, a ich role społeczne zbyt różne, i nic się nie da zrobić. W sumie także pouczające dla dziecka - nie zawsze w życiu bywa "i żyli długo i szczęśliwie".
Tło historyczne może zachęcić nieco starsze dzieci do wielu trudnych pytań...
Chyba właśnie pod tym względem Pocahontas nie ma tego drugiego dna. W niej jest oparte wszystko na historii. To całe podbijanie dzikich ziem, monarchia i wszystko co z nią związane, konieczność przystosowania się do ogólnie panujących norm, niemożność bycia sobą. Kurczę, aż teraz mam ochotę pooglądać wszystkie te bajki i się nad nimi zastanowić. 😉
Ależ ma drugie dno. Jest nim sprawa związku człowieka z naturą, tego, czy jesteśmy częścią świata, czy jego władcami, i czy rzeczywiście zwycięstwo cywilizacji nad "ludami pierwotnymi" można nazwać zwycięstwem, czy też jednak coś po drodze zostało stracone.
Tyle że nie jest to oczywiście drugie dno widoczne dla dzieci.
Mój tato wygrzebał ostatnio jakąś zapomnianą książkę z mojego dzieciństwa "Baśnie i bajki polskie" i zaczął czytać pierwszą z brzegu Kaziowi.
Była to bajka pt "Czarne Licho"

Czarne licho było lichem z bagien co dokuczało ludziom, ale kiedyś przegięło zjadając ostatni okruszek chleba biednemu chłopinie co pracował obok. I dostało od Szefa Lichów karę - nakaz służenia chłopu jako parobek przez trzy lata. Oczywiście Licho robiło cuda, chłop się wzbogacił, ziemia mu darzyła, zwierząt przybywało, dzieci wypiękniały 😉 Ale nie dotrzymał słowa i nie chciał zwolnić Licha jak minęły trzy lata. Licho w nocy uciekło zostawiwszy prezent - aparaturę do warzenia gorzały z zawartością. Chłop się upił, spodobało mu się, przepił wszystko, żonę i dzieci do zguby doprowadził.
I tak się wódka na świecie pojawiła - czarne licho ją uwarzyło 😉
Ale mieliśmy ubaw z dziadka tłumaczeń i wnuczka dociekań 😀 😀


A jeszcze dziwniejsze i straszniejsze są np legendy mongolskie czy japońskie (taki Uraszima Taro np - przeczytajcie). Jako dziecko które czytało wszystko co się nawinęło pod rękę, mogę stwierdzić że byłam czasami przerażona i zostawiały one na pewno jakiś ślad w psychice 😉
Murat-Gazon bardziej chodziło mi o takie płytkie drugie dno. Takiego chyba nie ma. 😉 Chociaż pewnie by się znalazło gdyby mocniej pogrzebać.
Flygirl, może "to, że ktoś jest inny, nie znaczy, że jest gorszy"? Na bardzo podstawowym poziomie interpretacji.

gwash, japońskie legendy rzeczywiście robią wrażenie. Ciekawe natomiast są japońskie bajki zwierzęce. Swego czasu miałam ich cały tomik i dużym zaskoczeniem była dla mnie zupełna rozbieżność alegorii zwierzęcych między Japonią a Europą. Pierwsze z brzegu zwierzątko, zając - u nas oznacza głupotę i tchórzliwość, u nich spryt i zaradność. Albo lis - u nas chytrość, cwaniactwo, czasem złośliwość, u nich może być dobrym duchem opiekuńczym.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 listopada 2013 12:43
Dla mnie największym dramatem jest to, co stało się z Kubusiem Puchatkiem na przestrzeni lat.
Mając lat 5-6 moja siostra przywiozła mi kasetę z Anglii "Winnie The Pooh and The Blustery Day" i to zapoczątkowało moją miłość do angielskiego. Kubuś Puchatek (zarówno książka) jak i pierwsze filmy, są przepiękne. Bez przemocy, z niesamowitym ciepłem i miłością. Tak je pamiętam, tak się czuję oglądając je.

tak wyglądał Kubuś kiedyś:


tak wygląda teraz:
Strzyga a co to jest to na kolanach Krzysia? Pies???  🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 listopada 2013 12:52
Murat-Gazon, to nie Krzysiu, to dziewczynka...
Jadę do stajni. Dziękuję za miłą, bajkową rozmowę.  :kwiatek:
Strzyga ale za przeproszeniem powiedz, że jaja sobie robisz... Milne się w grobie przewraca, jaka dziewczynka, jaki pies...
Mogłabyś coś bliżej o tej wersji? Bo ja nie znam i trochę mnie teraz zszokowało. A do oryginalnego Kubusia mam podobne podejście jak ty.
Ktoś tu wymienił "Króla Lwa"?
Moja ulubiona bajka, jeszcze oglądana na słynnej już kasecie. Wersja poprawiona z dodaną piosenką. Rzecz jasna płakałam w momencie śmierci Mufasy, ale to chyba nic zdrożnego i standard, w końcu moment dość ckliwy.

Pamiętam erę Pokemonów, Digimonów i Transformersów.
Wymienił, wymienił  🙂 Pamiętam, jak za czasów dziecinnych razem z ekipą z podwórka bawiliśmy się w Króla Lwa. Ja zawsze byłam Simbą, a jak ryczeć umiałam  😁 I była to też epoka zbierania karteczek z notesików, pamięta to ktoś?  👀
A co do piosenek, to dodanie "Porannego raportu" było fajne, brawa dla autora polskiego tekstu, ale za to zmiana słów do "Kręgu życia" w stosunku do pierwszej wersji... ble...

A przed epoką Pokemonów była epoka Dragon Balla, a przed nią epoka Czarodziejki z Księżyca.
Dragon Ball do dzisiaj budzi moje najmilsze wspomnienia. Uwielbiałam usiąść obok taty i oglądać kolejny odcinek pełen przemocy, ale cóż, kreska mi się podobała i bohaterowie, a fabuła też całkiem niezła. Inna sprawa, że od serii Z zmieniła się osoba o tym decydująca i wszystko podupadło na pomyśle.

My się zawsze w przedszkolu bawiliśmy w Króla Lwa na ślizgawce. Jedno spadało, drugie próbowało je uratować. 😁

O boże, to naprawdę jeszcze Kubuś Puchatek? Nigdy specjalnie za nim nie przepadałam, ale klasyk to klasyk i nim powinien pozostać. Co oni z nim zrobili. 😵
aniapa   Niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku.
22 listopada 2013 13:26
To Kubuś Puchatek dla 2-5 letnich dzieci lecący na kanale Disney Junior - taki program typu naucz się liczyć, etc., raczej "program interaktywny" niż bajka. W takiej samej wersji jest też tam Myszka Miki.
Livia   ...z innego świata
22 listopada 2013 13:28
Świetny temat! Sama od niedawna poszukuję oryginalnych wersji różnych bajek i baśni, chciałabym je przeczytać tak, jak brzmiały za pierwszym razem. Sporo tam przemocy, ale też dzięki temu mają taki specyficzny "urok" 😉. Szczególnie pamiętam bajkę o dziewczynce, która chciała tańczyć i dostała magiczne pantofelki - a potem tańczyła tak, że nie mogła usiąść ani nic, i na koniec musieli odrąbać jej stopy...

Król Lew to jedna z moich ulubionych bajek. W ogóle, najmłodsza nie jestem, ale bajki uwielbiam - i czytać, i oglądać 🙂
Jak to moje dziecko ogląda Kubusia Puchatka na Disney Junior, a te dziwne zwierzaki widzę pierwszy raz. Lecą odcinki "Nowych przygód Kubusia Puchatka" ale to właśnie jest Kubuś w starej stylizacji i opowieściach dokładnie jak z książki.
aniapa   Niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku.
22 listopada 2013 13:52
Jak to moje dziecko ogląda Kubusia Puchatka na Disney Junior, a te dziwne zwierzaki widzę pierwszy raz. Lecą odcinki "Nowych przygód Kubusia Puchatka" ale to właśnie jest Kubuś w starej stylizacji i opowieściach dokładnie jak z książki.


Przepraszam, masz rację - leciał na Disney PlayHouse - chyba ten kanał zastąpił właśnie Disney Junior? Tu przykładowy odcinek:

Ano jak tak to spoko 😉 Rzeczywiście dawniej tak się nazywał ten kanał, co najmniej z rok albo i dwa lata temu zmienili. A ten Kubuś  co teraz leci jest uroczy - dokładnie taki jak z naszego dzieciństwa. Tu mają plus, bo tak ogólnie wkurza mnie ten Disney Junior.
A pamięta ktoś Ostatniego Jednorożca?
Według relacji rodziców, między 2 a 5 rokiem życia oglądałam tę bajkę po kilka razy dziennie 🙂
I nigdy nie miałam dość. I z tej bajki zrodziła się moja miłość do koni.
To była naprawdę piękna i mądra bajka z morałem.
aniapa   Niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku.
22 listopada 2013 14:05
A pamięta ktoś Ostatniego Jednorożca?
Według relacji rodziców, między 2 a 5 rokiem życia oglądałam tę bajkę po kilka razy dziennie 🙂
I nigdy nie miałam dość. I z tej bajki zrodziła się moja miłość do koni.
To była naprawdę piękna i mądra bajka z morałem.


Pamiętam! Także ją oglądałam 😉 Proszę
Oczywiście. Nie tylko bajka (zresztą stoi u mnie na półce), ale przede wszystkim przepiękna książka Petera S. Beagle'a, na podstawie której zrobiono film.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się