Sprawy sercowe...

Gillian, fajna zabawa 🙂
Gillian   four letter word
27 stycznia 2013 14:24
już zapomniałam jakie to jest fajne. Totalne przedszkole - jakieś dzikie podchody, jakieś półuśmiechy, jakiś sms zawierający tylko ";-)"... a ile radości 🙂
strasznie mi było potrzebne takie dowartościowanie, jakkolwiek głupio to nie brzmi  😁
Gillian, no bo to jest po prostu fajne. A jak jeszcze nikt sobie z tego nie robi bóg wie jakiej historii, to już w ogóle 🙂
Faktem jest, że kiedy złość mija, to nachodzą myśli: że wybaczy się, skoro on przeprasza i żałuje.
Potem myślę, że przecież niejeden damski bokser na drugi dzień żałuje i wraca z kwiatami.
na razie skończyło się na tym, że mam rację i miałam nosa, pytanie czy człowiek może zmienić swój flirciarski tryb życia ot tak.
Skoro budowanie domu i rodziny jest dla niego najważniejsze 🤔
yga   srają muszki, będzie wiosna.
27 stycznia 2013 19:56
Zależy jak daleko zaszła ta "zdrada" ?
Jeżeli chłopak spędzałby czas z inną na boku, to może i bym wybaczyła, ale nie dała rady zapomnieć- tak więc bym była zmuszona zakończyć.
Chwilowe poniesienie da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, chociaż wiadomo, że boli straszliwie.
"na szczęście" nie fizycznie, tylko "na piśmie"...  😎
yga   srają muszki, będzie wiosna.
28 stycznia 2013 16:22
"Na piśmie" nie znaczy wcale lepiej, zdrada psychiczna może o wiele bardziej dotknąć niż fizyczna.
Bądź co bądź, nie zazdroszczę sytuacji i trzymam kciuki za podjęcie odpowiedniej, rozsądnej decyzji  :kwiatek:
A ja myślałam, że jesteśmy RAZEM.... że mieszkamy razem, że razem meblujemy mieszkanie. Fakt, że mieszkanie fizycznie jest jego. Ale składamy się na rachunki i wszelkiego rodzaju zakupy.
Tymczasem dziś wyszło małe zamieszanie z meblami. Pewnie wspominałam, że musimy umeblować pokój "dzienny" (sypialnię umeblowaliśmy jak na razie, za łóżko kasę mu zwróciłam, jeszcze trochę wiszę za materac). Mama P stwierdziła, że ona koniecznie się musi do mebli dołożyć, a w zasadzie to je zasponsoruje - ale nie wpływała na decyzję, doradzała, ale nie było akcji w stylu "jak wybierzecie te, to grosza nie dam".
Meble w końcu znaleźliśmy - nie ukrywam, że to on zawsze miał do wszystkiego co oglądaliśmy jakieś "ale". Pewnego dnia znalazł komplet, mi też się spodobały. W tym samym salonie zauważył kanapę - ok, mi nie przeszkadzała. Jego mama tak się ucieszyła, że w końcu na coś się zdecydowaliśmy, że za kanapę też chce zapłacić. Mi trochę głupio, ale z drugiej strony - ja mam dwa mieszkania, moje pieniądze, które mogłabym do mebli dołożyć są "zatopione" na razie w nieruchomości.
W trakcie wybierania obicia do kanapy on postawił na skórę - dla mnie jest to totalnie nie do przyjęcia. Miejcie sobie wszyscy skórzane kanapy, każdy ma swoje wizje i upodobania, ja nigdy skórzanej kanapy mieć nie będę. On jednak dokonał takiego a nie innego wyboru. W zasadzie bez zastanowienia, wczoraj nie spodziewaliśmy się, że dziś kupimy kanapę.
Pewnie będziecie mieć zastrzeżenia - w końcu to ze strony jego mamy wypływa kasa, więc niech sobie decyduje. Ale z drugiej strony... Mieszkamy razem. Raczej planujemy wspólne życie. Jesteśmy razem. Razem śpimy, podróżujemy, robimy zakupy... Przynajmniej tak mi się zdawało.
Zdawało mi się, że takie decyzje podejmuje się razem. Bo jemu w sumie zwisało, czy kanapa będzie ze skóry czy z materiału, ale jednak decyzję podjął sam, z pełną świadomością tego, że ja jestem przeciwko.
Nie wiem, czy rozumiecie sens mojej wypowiedzi  😎 w sumie chętnie posłucham opinii, ale z góry uprzedzam, że niekoniecznie będę dyskutować - raczej sama muszę przetrawić całą sytuację i podjąć decyzję... W sumie za kilka miesięcy mogę sobie sama kupić mieszkanie i umeblować je tak, jak będę chciała. On będzie miał mieszkanie wedle swojej wizji, a ja swojej. Ale nie o to w związku chodzi...
Wybierając te meble w salonie po prostu poczułam nagle, że nie robimy tego razem, tylko że to on je wybiera.. Może jestem naiwniak, ale jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu w związku, dotyczącego pieniędzy. Cały czas postrzegałam nas jako wspólnotę...
kujka   new better life mode: on
30 stycznia 2013 20:56
szepcik, ja ogolnie nie uwazam Waszego zwiazku za udany, a Ciebie za szczesliwa w nim, wiec moja wypowiedz bedzie bardzo tendencyjna 😉

Slyszalam, ze pary potrafia sie niezle zrec przy urzadzaniu domow/mieszkan. slyszalam o tym, ale przyznam, ze chyba nigdy na zywo nie spotkalam. I dziwilo mnie to zawsze, bo dla mnie to jest bardzo proste, o ile umie sie isc na pewne kompromisy (a moim zdaniem miedzy innymi na tym opiera sie udane wspolne zycie). I chociaz z P. bedziemy wprowadzac sie do papierkowo mojego mieszkania, bede traktowac je jak nasze. Wiec on przystal na biale fronty w kuchni, a ja stwierdzilam ze zmiesci nam sie do lazienki wanna, bez ktorej on sobie nie wyobraza zycia itp itd. I nie wiem, czy to kwestia gotowosci na ustepstwa, czy mamy po prostu podobne gusta, ale w obecnym mieszkaniu (chociaz jest totalna prowizorka) tez nie mielismy spiec przy urzadzaniu.
Nie wiem, czy Twoj P. na codzien jest egoista i po prostu tak ma, wiec mozna mu to wybaczyc. Po czytaniu Ciebie na forum od paru lat jednak zaryzykowalabym stwierdzenie, ze jednak chodzi o cos wiecej. Ze to nie branie Ciebie pod uwage w procesie decyzyjnym nt glupiej sofy jest symptomem czegos, co lezy w waszym zwiazku glebiej. Juz ktos kiedys Ci tu napisal (nie pamietam juz kto), ze jego zdaniem nie zyjecie razem, tylko obok siebie i ta sytuacja wyglada na potwierdzenie tego zdania.
Czy tak jest rzeczywiscie - nie wiem. Znam sytuacje tylko z forum i tylko na tej podstawie sie wypowiadam 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 stycznia 2013 20:56
A próbowałaś jakoś zagadać nt tych mebli? Czy po prostu wybór przemilczałaś?
szepcik - a powiedziałaś mu to wszystko? nie wyobrażam sobie sytuacji, że komunikujesz "ja bardzo, bardzo nie chcę skóry - cokolwiek tylko nie skóra" a on i tak taką kupuje.
szepcik ja też średnio sobie wyobrażam taką sytuację, że facet kompletnie nie bierze Twojego zdania pod uwagę przy meblowanie mieszkania, w którym razem mieszkacie. Jak już kiedyś zdecydujemy się z T. razem zamieszkać i będziemy przemeblowywać mieszkanie (mieszkanie jest moje i sądzę, że zdecydowanie szybciej on się do mnie wprowadzi, niż kupimy coś innego wspólnie), to dla mnie oczywistym jest, że on ma tak samo istotne zdanie co do wyboru mebli/koloru ścian/czegokolwiek jak ja.

a mnie razi ten podział: jego mieszkanie, jego meble i w drugą - Twoje mieszkanie, Twoje meble.. podobnie z tymi sprawami finansowymi. oddawać mu pieniądze za materac itd..?  😵 w ogóle to nie jest życie razem na moje oczęta. ja rozumiem, że można żyć bez ślubu i innych pisemno-prawnych potwierdzeń, ale jesteście parą, więc takie dla mnie to raczej życie równolegle i tyle. bo co, jeśli jeden jest chory, to to jest jego choroba i niech sobie radzi?.. (tak tu sobie próbuję to przenieść w inną sferę życia niż meblowanie i opłaty).
odnośnie sprzeczek o meblowanie domu. heh przerabialiśmy z mężem nie jedną taką  😁 ale po niej był jakiś kompromis. czasem mniejszy czasem większy. ale był. a przed nami w tym roku jeszcze sporo remontów, więc będzie się działo  😂  🏇
no ale zawsze bierzemy obydwojga zdanie pod uwagę. no i kto ma jakie, i dlaczego, bo to też ważne.
generalnie jesteśmy po ślubie prawie dwa lata. bywało u nas różnie. ale jesteśmy takie świry razem, że nie jeden nas nie ogarnia  😜
i nie ma moje twoje, jest nasze.

..no może po za szczoteczkami do zębów  😁
a mi sie wydaje ze u szepcik jest troche na zasadzie "moje na wierzchu", czyli "moja decyzja jest wspolna, jego tylko jego". To z jakiego kanapa bedzie materialu obudzila w Tobie cale poklady kolejnego zalu co do zwiazku.. Wczesniej pisalas ze meble wybraliscie wspolnie, wiec z jakiego powodu czujesz sie wykluczona?

tylko no wlasnie, wspolne zycie to sztuka kompromisow, i Ty tez musisz sie czasem uginac. Daj mu cos wybrac, podjac jakas dezycje. Wiem ze kobiety maja tendencje do bycia dominujaca w takich sytuacjach jak chociazby meblowanie mieszkania, ale jak mowisz, jest was dwoje - i to ze Tobie jakas jego decyzja sie nie podoba nie znaczy ze on nie ma do niej prawa i ze to stawia wasze relacje na ostrzu noza. Za bardzo dramatyzujesz jak dla mnie, i teraz, i zazwyczaj... 🙂

ewus ale przeciez on wcale jej z wyboru nie wykluczyl - meble wybrali wspolnie. Obicie kanapy wybral sam i moim zdaniem mial do tego prawo - jesli tylko sobie takie wymarzyl, to moze w tym "swoim" mieszkaniu je miec.
Szepcik, wytlumacz mi, bo nie ogarniam, dlaczego oddalas mu kase za lozko i materac?  😲 Po prostu sama baardzo chcialas zaplacic za to, czy to byla jego decyzja, ze palcisz? Ja rozumiem, ze para na dorobku dzieli sie kosztami, zrzucaja sie na zakupy, dorzucaja sie sobie do przeroznych zakupow  i na spolke kupuja jakies tam inne rzeczy (chociaz mnie rozwod nauczyl nie kupowac niczego na czym mi zalezy na spolke) ale lozko, w mieszkaniu faceta? Nie, to nie jest fajne :-/ A co do kanapy i skory, gdzie doskonale Cie rozumiem, bo sama takiej kanapy nigdy bym nie zaakceptowala, i gdyby moj facet  przytargal mi takowa pewnego dnia do domu, wiedzac, ze mi ta skora mocno nie pasuje, to chyba mocno nadwyrezyloby to nasze stosunki :-(
kujka   new better life mode: on
30 stycznia 2013 21:35
tomia, naprawde tak wszystko-wszystko macie wspolne? moze to przez moje (nasze, bo P. tez jest jedynym dzieckiem) jedynactwo, ale np moj laptop to jest moj laptop, a nie nasz. a P. ma swoj komputer, nie nasz. i on ma swoje ksiazki a ja swoje. oczywiscie korzystamy z nich oboje nie pytajac o pozwolenie, ale mimo wszystko jakos tak mamy, ze pewne rzeczy sa wspolne, ale nie wszystkie 😉

aha, a z nienawiscia do skorzanych kanap - piona dziewczyny. wole siedziec na podlodze, niz na takiej kanapie. ble.
a ja nie ogarniam tego ze mozna sie zrzucac na rachunki i jedzenie ale nie mozna kupic mebla do "nieswojego mieszkania/mieszkania faceta"? I skoro ten podzial sie jednak tu pojawia (tj czyjes mieszkanie), to dlaczego wlasciciel mieszkania nie moze wniesc do niego takiego mebla ktore mu sie podoba? Dlaczego "mocno nadwyrezyloby to wasze stosunki"? Dlaczego znowu, mam wrazenie, funkcjonuje to na zasadzie "decyzja wspolna=dobra tak dlugo jak bedzie po mojej mysli"?
no nie moge, przecież to tylko kanapa. a problem jak dla mnie leży gdzie indziej, bo tu mu niby wisisz kase za coś za co mieliście płacić wspólnie, a jak piszesz, masz dwa mieszkania. może zależało mu żeby popchnąć sprawę do przodu? nie byłoby milej i łatwiej w sposób: ja kupię łóżko to ty kup komode/ stolik / cokolwiek? łatwiej w razie niepowodzenia związku podzielić rzeczy. jakbyś wyłożyła połowę na tą kanapę to mogłabyś wg mnie wybierać. a kiedy stawiasz sprawę tak, że się zrzucisz ale teraz kasa jest zamrożona to moze wzyczajnie stracił cierpliwość. jak dla mnie to za mało rozmawiacie i ogólnie sie nie komunikujecie - tak to wygląda z opisu na forum.


a u mnie coraz zabawniej i choć życie kopie mnie w tyłek niemiłosiernie ostatnio to wystarczy mi kilka godzin z nim żeby poczuć się dobrze i bezproblemowo. już się nie boję, czy wyjdzie czy nie wyjdzie, jednak nadal nie umiem się na to wszystko całkiem otworzyć. ale delikwent póki co wytrwały  😁
też mnie mocno zdziwiło, że oddajesz  pieniądze za łóżko i materac. a jak się, tfu tfu! rozstaniecie to co? on Ci zwróci te pieniądze czy jak? trochę to dla mnie niezrozumiałe.
wg mnie w tym co napisała nerechta, jest sporo racji.
rozumiem, że kompromis w związku czasami jest pożądany, ale chyba chodzi o to, aby mimo wszystko obie strony były usatysfakcjonowane, a w tym przypadku Ty nie będziesz skoro masz takie uczucia co do skórzanej kanapy.
warto się zastanowić czy nie jest to po prostu niedopasowanie wielopłaszczyznowe, które bądź co bądź w jakimś stopniu obniża szansę na udany i szczęśliwy związek.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
30 stycznia 2013 21:57
Tydzien bez K. uznalam, ze moj wyjazd samotny do konia zrobi nam dobrze w zwiazku zwlaszcza, ze normalnie widujemy sie co dziennie, po 3 dniach juz bardzo tesknilam, chociaz zajec mi nie brakuje,jest milo i w ogole, ale jednak tesknota mimo to doskwiera, a jutro chyba bede odliczala godziny, az go zobacze🙂
sama sie temu dziwie, ze po 8miesiacach widywania sie przez dlugi czas co dziennie czasem dzien dwa przerwy
ale przynajmniej na chwile sie widywalismy, to po tygodniu az tak bede tesknila...🙂

szepcik-nie napisalas ostatecznie czy powiedzialas mu to co tu napisalas nt tego co uwazasz i jak sie czujesz z tym, ze olal cie przy tym wyborze, ktory jak widac byl dla ciebie istotny?
a ja nie ogarniam tego ze mozna sie zrzucac na rachunki i jedzenie ale nie mozna kupic mebla do "nieswojego mieszkania/mieszkania faceta"? I skoro ten podzial sie jednak tu pojawia (tj czyjes mieszkanie), to dlaczego wlasciciel mieszkania nie moze wniesc do niego takiego mebla ktore mu sie podoba? Dlaczego "mocno nadwyrezyloby to wasze stosunki"? Dlaczego znowu, mam wrazenie, funkcjonuje to na zasadzie "decyzja wspolna=dobra tak dlugo jak bedzie po mojej mysli"?


Nerechta, juz odpowiadam odnosnie skorzanej kanapy- ja nie akceptuje skorzanych mebli i nie ma z tym dyskuscji, pod tym wzgledem jestem terrorystka. Mowie to glosno, uprzedzam i oczekuje zaakceptowania tej mojej 'ulomnosci' w tym temacie tak samo jak ja bez foszenia i takich tam akceptuje to co jest naprawde wazne dla mojego faceta, bo sa takie rzeczy i ja wowczas po prostu odpuszczam, mimo iz czasami chcialabym inaczej  😎 
A co do reszty, napisalam, ze pary zrzucaja sie na zakupy wszelkiej masci itd. Ale lozko to dla mnie cos takiego, ze wolalabym aby kupil je facet, szczegolnie do swojego mieszkania, albo kupilibysmy je razem, cokolwiek oprocz tego, ze to ja mam za nie zaplacic. Moge kupic szafe w ktorej sie zakocham, regal na ksiazki, maszyne do robienia pysznej kawy ale nie lozko. I mam do tego prawo, nie musze dzielic wszystkiego pol na pol. Mnie w ogole troszke odrzuca taki typ relacji - dzielimy sie kosztami tak dokladnie ze az zeby bola, wszystkie koszty na pol, kazdy rachunek przejrzany i rozliczony.  🙄  Nie chce takiego faceta i dzieki Bogu moj jest troszke inny  😜
A to ostatnie stwierzenie "decyzja wspolna=dobra tak dlugo jak bedzie po mojej mysli"? to mocna nadinterpretacja, nie wiem na jakiej podstawie to napisalas  🙄
Escada ale o co Ci chodzi? Bo ja zupełnie nie rozumiem... Tak się składa, że on się dobrze orientuje w sytuacji prawnej moich mieszkań.

PonPon widzisz, tak to własnie wyglądało. "Nie, ja bym w życiu nie chciała skóry" "Proszę pana, to my bierzemy obicie skórzane to i to"

Tomia ale nie mamy wspólnego budżetu, konta. To niby jak mamy funkcjonować? Skoro jesteśmy razem, to razem kupujemy nowe ręczniki, proszek do prania, owoce, winko do kolacji, łóżko bo nie ma na czym spać.... Co w tym dziwnego? Że jeśli kupujemy łóżko za 2000 to 1000 daję ja, a drugi 1000 on?
Jeśli on sobie kupił spodnie, to ze swoich. Jeśli ja chcę nowe kosmetyki - to kupuję. Mi zwisa ile on wydaje na spodnie, a jemu ile ja na kosmetyki - póki korzystamy z własnych pieniędzy i póki mamy na "wspólne" wydatki. Ale nie zarabiamy aż tyle, żeby nam to zwisało kto ciągle kupuje te rzeczy używane razem.

Nerechta masz dużo racji, ale obawiam się, że chodzi o to, o czym Zuzia pisze. Że gdyby przyszło do wyboru imienia dla syna, to ja dajmy na to bym chciała Franciszka, a on Xaviera. A kupując samochód ja  na przykład terenówkę, a on limuzynę...

Sanna ale zaraz, ja nie kupiłam tego łóżka, kupiliśmy je razem, szukaliśmy, wybieraliśmy, w końcu on coś znalazł, dla mnie nie było tragiczne, przedyskutowaliśmy i kupiliśmy. A że on miał gotówkę, to zapłacił, a ja po prostu oddawałam w mniejszych częściach swoją połówkę ceny.
napisałam co wynika z opisu na forum, dopiero teraz dodałaś, że on się w tej sytuacji orientuje. a akceptuje ją?

i co z kwestią rozmawiania o takich rzeczach? jesteś totalnie ignorowana? bo jeśli tak, no to wg mnie to jest zwyczajny brak szacunku.,
trzynastka   In love with the ordinary
30 stycznia 2013 22:12
A ja nie rozumiem jak można chcieć się zrzucać po pół na meble 😉
Ja B. pozwoliłam zakupić meble tylko do jego pokoju czy tam gabinetu [biurko/ szafę/ kanapę ] i jakieś duperele typu talerze itd., resztę urządzaliśmy wspólnie ale za moje pieniądze i wiecie jak się z tego cieszę? 😉 OGROMNIE. Najlepsza decyzja mojego życia, bo jak nie wyszło to zapakował swoje, co chciał to zostawił i poszedł. Nie było szarpania się "bo Ja dołożyłem tyle i tyle do tego i tego, oddaj mi kasę", ani mi szaf z zabudowy nie wyrywał, ani wyceniania rzeczy nie było, ani dyskusji o kasę, ani niczego "strategicznego" mi z mieszkania nie zabrał. Pisząc po chamsku, było wiadomo co jest czyje i tyle to naprawdę to wszystko uprościło.
Escada ale tu nie ma nic do zaakceptowania - mam lokatorów na wypowiedzeniu i po prostu nie mogę sprzedać mieszkania 😉 trop, który podejmujesz nie prowadzi ku niczemu 😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
30 stycznia 2013 22:17
Szepcik ja w sytuacji kupowania mebli, zrobiłabym tak, jak dziewczyny mówią - ja kupuję łóżko, ty szafę. Lub cokolwiek innego w podobnej kwocie. Ale przy jednym i drugim liczy się opinia obojga.


U mnie było tak chociażby z głupim kupowaniem poduszek i pościeli. Ja chcę mięciutką podusię, on twardą. Więc bierzemy to i to. Pościel wybraliśmy kremową po uwzględnieniu moich i jego upodobań. A że za 2 poduszki cena wyszła podobna jak za pościel, to ja zapłaciłam za poduszki, on za pościel. Problem z głowy 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 stycznia 2013 22:18
Ja dzisiaj przeprowadziłam rozmowę, na temat moje-twoje

- Ja nie dam rady wynająć mieszkania, nie stać mnie, nie chce być na czyjejś łasce
- Nie ma żadnej łaski, nie ma twoje-moje, wszystko jest nasze
-czy jak kupię sobie nową torebkę to powiem "kochanie kupiłam NAM nową torebkę?"*
- bez przesady ...


* w jakimś memie to było chyba 😉

Szepcik, chyba ze tak, ze to wspolny zakup, to wyjasnia sytuacje.
Nine takie rzeczy docenia sie wlasnie w takich sytuacjach  😎 Tylko ze 'przedtem' raczej sie o tym nie wie/nie mysli/nie sadzi, ze to sie kiedys moze przytrafic..
kujka   new better life mode: on
30 stycznia 2013 22:20
JARA, tak, "nasza" torebka mi gdzies na fejsie dzis mignela 😉

u nas z kupowaniem mebli jest podobnie jak u nine- nie dzielimy sie po polowie, tylko kazdy kupuje inna rzecz za swoja kase. wlasnie po to, zeby sie w razie niepowodzenia, nie bylo dodatkowego rozliczania sie itp.
Czyli wychodzi na to, że póki nie jest się małżeństwem i nie ma się wspólnoty majątkowej czy jak to się nazywa, to nie ma żadnego RAZEM  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się