Wątek przeciwowadowy, sposoby przeciw owadom, na muchy

Gillian   four letter word
06 lipca 2012 21:21
ludzie, fajny ten Defender! nie siadało robali tak dużo jak zawsze, podlatywały i spieprzały a jak siadały to tylko tam gdzie nie było pryskane. Zawsze to coś 🙂
Gillian, używałam Defendera i on na prawde działa. Juz go zreszta w tym watku polecąłam. Niestety uzywany codziennie uczulił mi konia. :/
a nikt nie robi swoich miksturek np. wg. tego co podałam na poprzedniej str. ?
Gillian   four letter word
06 lipca 2012 23:27
Klami, a jakie były objawy? mój koń jest alergiczny i kiepsko toleruje wszelkie chemie, nie wysypało go dziś na szczęscie więc może będzie ok...
Gillian, w rejonach, które były najintensywniej pryskane (klata, brzuch itd.) zaczeły pojawiac sie mini strupki, po czym płatami schodziła mu skóra.
Gillian   four letter word
06 lipca 2012 23:33
fak :/ to będę obserwować :/
Siwa , ja kiedyś zrobiłam miksturę , która tak śmierdziała , że mnie mdliło . Chyba cała przyjemność z jazdy poszłaby w las . Składniki to ocet , gotowane goździki , czosnek granulowany . Potem jeszcze miałam dodać olejki , ale poddałam się . Czasem jak nie mam już specjalnego środka , to robię taką miksturę na szybko , trochę wody , ocet i olejki ( goździkowy , eukaliptusowy , herbaciany .... ) . Trochę pomaga , ale szału nie ma .  Jednak teraz jestem już tak zdesperowana , że chyba zrobię tę śmierdzącą miksturę jeszcze raz , ale głównie po to by wysmarować koniom grzbiety , kiedy idą na łąkę , bo nawet nie mogą sobie spokojnie poskubać trawy . Dziś np. o 5 rano wołam je z padoku na łąkę , a one zwrot w tył i nie chcą iść . Musiałam użyć przemocy psychicznej , tzn. mojej emerytce uwiąz na szyję i cały 100 metrowy korytarz prowadzić ją w ręku . Reszta poszła za nami . A potem to już było 10 min. histerii , czyli galopy i bryki , żeby przetrwać pierwszy atak bąków , po czym się uspokoiło i zaczęły jeść .  Nie pamiętam , by kiedykolwiek było tak źle przez tak długi okres czasu i od samego wczesnego ranka . Masakra !!
ja już przestałam, kupować różne środki.. bo raz wydam ponad 100 zł raz 20 zł i były nie skuteczne...
Ja się z kolei zastanawiam , na ile tyle chemii nakładane na konia dzień w dzień może mu zaszkodzić . Teraz w te upały prawie w ogóle nie jeżdżę . Lira staram się lonżować co drugi dzień w derce , masce i smarując żelem Effol odkryte miejsca . Jak posmaruję tak po łebkach , to efekt jest średni , ale dziś posmarowałam tak uczciwie i bąki w ogóle go nie gryzły , no może jeden , za to ja miałam przechlapane . I tak sobie myślę , że gdybym tak miała codziennie tyle żelu na niego nakładać , to pomijając moje bankructwo , mogłoby to nie pozostać obojętne dla jego zdrowia .
Siwa ja zainspirowałam się tym przepisem, pisałam coś stronę, czy dwie wcześniej. U nas podziałało, ale wtedy nie było 35 stopni w cieniu.
Koleżanka przywiozła z Anglii Tri-Tec, twierdzi, że działa. Spotkałyście się z tym preparatem? Można go kupić w Polsce? Ten jej się właśnie skończył i prosiła, żebym poszukała w sieci czy jest dostępny.

Edit: nie ma to jak lenistwo  😁
Poszukałam i znalazłam  😀
Można, ja kupowałam, ale działał jak każdy - może przez pierwsze 15 minut.

Natomiast chciałam ogłosić tu chwałę osoby, która pisała o Chito Dermie. Moja kobyła od roku miała dużą gulę po gzach bydlęcych. która po usunięciu gzów niestety się nie wchłonęła. Posmarowałam kilka razy Chito Dermem i gula odpadła!  😅
Preparatami w kulce można smarować całego konia? Gdzieś wyczytałam, że tylko pysk.. I przez moskitere koń widzi całkiem normalnie? Jeśli chodzi o skoki to lepsza będzie moskitiera czy frędzleki?
Averis   Czarny charakter
07 lipca 2012 21:24
łania, bardziej chodzi o wydajność. Taką kulką wysmarujesz konia, ale zapewne ino roz 😉 Taka a nie inna aplikacja jest przydatna, bo raczej trudno  wyobrazić sobie pryskanie końskiego pyska. Dodatkowo pokrycie tak dużego konia preparatem w kulce byłoby dosyć czasochłonne. Dlatego Twoje rozterki mają podłoże czysto techniczne/ ekonomiczne 😉 Przez moskitierę koń widzi normalnie, ale nigdy jej do skoków nie używałam (głownie dlatego, ze nie skaczę  :hihi🙂. Ale nie wydaje mi się, by na same skoki był to dobry pomysł, ale niech się bardziej doświadczeni wypowiedzą.
łania, te padokowe, pełne moskitiery są zazwyczaj z grubszej, bardziej gęstej siatki - zdarzało mi się w takich też jeździć, ale na skoki bym się nie porywała. Natomiast te do jazdy, dopinane do ogłowia są cieńsze, ale często sztywniejsze i właściwie w ogóle nie ograniczają widoczności i możesz w nich skakać spokojnie.

Czemu chcesz Łanię traktować preparatem w kulce? Nie daje się pryskać? Jeśli tak i nie masz czasu/chęci na zabawę w odczulanie to możesz nanosić spray na gąbkę albo iglaka i za ich pomocą na konia 😉
a nikt nie robi swoich miksturek np. wg. tego co podałam na poprzedniej str. ?


ja robiłam w tamtym roku i nie działało. nie pamiętam dokładnie co tam wrzucałam.
wczoraj zrobiłam tą miksturę, na którą przepis podałaś stronę wcześniej. Może trochę przesadziłam z proporcjami bo śmierdzi tak, że można zemdleć.
Dzisiaj koń wypsikany na jazdę, niezadowolony ewidentnie z tego, że śmierdzi i.... oprócz tego, że czuć nas było na kilometr to nic. Muchy siadają, komary gryzą.
Ja już nie wiem. Wydaje 5 zł- nic, wydaje 40zł- nic, wydaje 100zł- nic!!
U mnie w stajni dziewczyna psika konia zwykłym Offem Max i mówi, że jako tako działa... Psikał ktoś kiedyś konia Offem? bo jak dla mnie to mało bezpieczne się wydaje.
szukałam nie znalazłam a sprawa dość pilna, czy ktoś zna jakieś preparaty/sposoby na przynajmniej częściowe pozbycie się gzów? nie da się jeździć od ok miesiąca normalnie na zewnątrz, teraz much odkryły też już hale. konie wychodząc o 7 na padok są zaraz ściągane z powodu ataku owadów. ktoś spotkał się z taką "inwazją"? wokół stajni jest las i niedaleko kilka jeziorek i mały strumyczek- przy którym najprawdopodobniej jest wylęgarnia. preparaty dla koni działają z 5 minut - ja używam asorbiny i jak zawsze byłam bardzo zadowolona tak muchom końskim nie daje rady. właściciele stajni zakupili pułapki na muchy, ale jak na razie ie widać rezultatów.
U mnie się na amen skończył Deet, wypsikałam już cały zapas. Przywiozłam do stajni Officinalisa, tegoroczne wydanie a jakiś zmieniony skład. Nie wiem, czy na bardzo długo wystarcza, ale wcoraj dało radę spokojnie pojeździć konie na dworze, w tym złotego, którego latające paskudztwo strasznie wkurza - Skwara wkurzają dopiero takie wielkie messerszmity :7 Psikałam i siebie i komary też mi dały spokój. Mam nadzieję, że tak damy radę dotrzymać do końca lata.
W związku z tym, że w kilku miejscach na forum zauważyłam, że są mylone nazwy robactwa, może wrzucę dla przypomnienia.
Wroga trzeba znać, żeby go skutecznie tępić!  🏇

1. Trzmiel - często błędnie nazywany bąkiem. Nie gryzie i nic nie chce od koni ani ludzi, chyba że się go niechcący przyciśnie - może użądlić i to boleśnie, ale ogólnie jest naszym sprzymierzeńcem bo zapyla kwiatki, dzięki niemu rośnie lucerna.

2. Bąk bydlęcy - 2,5 cm, duże oczy, głośno bzyczy, boleśnie gryzie rozcinając skórę (żywi się krwią).
Z moich własnych obserwacji - preparaty antyowadowe na nie działają (odstraszają) i dość łatwo daje się je odpędzić (batem, gałązką). Nie uważam ich za szczególnie upierdliwe.
Z tej samej rodziny jest Ślepak pospolity - mniejszy, trójkątny (coś jak ćma w sensie kształtu) gryzie (żywi się krwią koni) ale preparaty je odstraszają i nigdy nie widziałam ich w ogromnych ilościach.

3. Giez koński - kolorystycznie podobny do trzmiela, ale ma charakterystyczne, długie pokładełko do składania jaj, lata bezgłośnie i wolno. Nie gryzie, ale składa jaja na nogach i grzywach koni (te żółte kropki). W miarę możliwości nie należy do tego dopuszczać, a jak już jaja są, to lepiej usuwać gąbką i ciepłą wodą, lub zeskrobać. Odrobaczanie załatwia sprawę, ale po co ma się cholerstwo w koniu wylęgać.

4. Jusznica - najgorsze qrestwo 😤 Małe, szare, podłużne, boleśnie gryzie i nie znam preparatu który by je skutecznie odstraszał.




Ja nie wiem jak się to zielone pieroństwo nazywa ( widoczne na zdjęciu w załączniku), ale w tym roku jest tak agresywne jak jeszcze nigdy. Dużo gorsze od jusznicy, nie idzie tego odpędzić, wchodzi do stajni, obory przez każdą dziurkę.
Konie praktycznie nie wychodzą w ciągu dnia,  zaczynają się już o 7mej rano, są do 20tej wieczorem.
Około 8mej konie i krowy dostają szału, biora ogrodzenie taranem, wpadają do stajni jak by się za nimi paliło. Z krowami wraca się z pastwiska galopem. 
Jeszcze tydzień temu do stajni nie wlatywały, łapały się na lepy (fot.nr 1)
Od czterech dni jest tak (fot.nr 2) bo konie w boksach wychodziły ze skóry.
Od czasu do czasu widać tylko tyle konia(fot.nr 3), i to tylko przez 20 sekund, bo cały rój zaraz obsiada tą biedna morduchne.

może kup do tych boksów zwijane moskitiery? wtedy nie wlecą na bank. Bo przez te firanki raczej jak sie postarają to przelecą.
kurcze. z roku na rok jest gorzej z tym robactwem 🙁
Julie, te jaja-żółte kropki na przednich nogach i grzywie skada giez koński. Potem koń zlizuje larwy, które dalej rozwijają się w przewodzie pokarmowym. Giez bydlęcy z kolei składa jaja najczęściej na bokach i tylnych nogach. Larwa gza bydlęcego przebija się przez skórę i tam dojrzewa.  Na skórze robi się gula z otworem, przez który to cholerstwo oddycha. Niestety, miałam okazję przekonać się na własnym koniu, jak ta ohyda wygląda. 
JolantaG, U nas tez lata takie jasne, duże i gryzie..
Orzeszkowa, No z psikaniem mamy mały problem, ale to już będzie OT, więc idzie pw  :kwiatek:

A koń dziś przesiedział ze mną 3h na "pastwisku" i więcej się nie da, popsikałam kobyłę i siebie a i tak pogryzione całe jesteśmy, z tym, że koń był nawet w derce... A z obrazków, które wstawiła Julie wynika, że to były jusznice.
W ogóle mam problem, bo koń to taka panienka i jeździć się nie da, bo lata wszelakie robactwo 😵
Wróg zidentyfikowany : jusznice . Czytam , ze nie nic na nie nie działa - ale nie wierzę, że można im tak pozwolić bezkarnie się panoszyć !
Gdzie mogę się dowiedzieć wszystkiego o tym miłym stworzonku : co jada gdzie sypia i z kim , jakie lubi filmy , jak się rozmnaża , i czego zdecydowanie nie lubi ?
Chcąc pokonać wroga , trzeba go dobrze poznać > Jest gdzies tu ktoś kto się zna na jusznicach ?????
Gillian   four letter word
09 lipca 2012 09:02
nie lubi jak się go pier... otwartą dłonią kiedy usiądzie na koniu 😀
innych metod nie odkryłam, na to gówniane srworzonko autentycznie NIC nie działa.
Tak, jedyne co działa na jusznice, to tak jak mówi Gillian - raz mocno i celnie z liścia  😁
Koń się szybko do tego przyzwyczaja i rozumie, że go ratujemy  😉

trusia: Dziękuję, już poprawiam.
Tych gzowatych trochę jest... jakieś 1500 gatunków 🙂 To co pokazała JolantaG, to też jakieś gzowate cholerstwo...
A wczoraj mi moja przyjaciółka doniosła, że u niej w stajni (lubuskie) nie da się jeździć, bo są strasznie upierdliwe ślepaki.
Takie małe jakby ćmy. Wstawiam obrazem przykładowej, a są różne, np. czarne skrzydełka w białe kropki.
I właśnie te u niej, ponoć gryzą tak, że konie dostają szału, a żadne środki nie działają  😵

Ja myślę, że świat się kończy. Owady mutują, burze jakieś co raz silniejsze. Kiedyś tak nie było  🤔wirek:


jusznice to jest to co nie daje nam żyć totalnie... naprawdę nie ma nic skutecznego? żrą konie i ludzi, jedzą każdy środek, teoretycznie permetyna powinna działać ale u nas nie działa nic.  😵 😵 😵 mój kon stoi przy stajni i nawet nie zbliża się do trawy  😕
moje konie wypuszczam tylko rano po karmieniu k.7 i już o 9 sprowadzam; w ciągu dnia pod kontrolą 2 "niewolników" stojących koło nich i zabijających na nich bąki, jusznice i ślepaki, żerują w ogrodzie gdzie akurat ładna trawka jest i p ok. pół godzinie żerowania ,do stajni. tam siano. wieczorem nie jest lepiej, próbowałam wypuszczać o 18, 19, wczoraj po 20.00, może minimalnie mniej jusznic, ale więcej z kolei zwykłych komarów 😵 a propos jazdy, właśnie przed chwilą próbowałam, początkowy stęp z standardowych 20min zmienił się na 10 min, trochę kłusa w towarzystwie jusznic, mimo, że koń dzisiaj akurat wypsikamy offem na próbę, nic nie działa, siadają i żrą; teraz koń wykąpany, podsuszony, zajada sianko w chłodnej stajni. porażka.jutro będę w sklepie jeźdz. i chcę coś kupić, ale nie wiem co, jedno nie działa, drugie uczula...
mija  6 dzień jak wywieźliśmy klacze z hotelowej stajni do górskiego siedliska. W ciągu dnia okupują wiatę i niechetnie z niej wychodzą, po zachodzie słońca włączają dopalacze i wychodzą na żer buszując do rana. Podejrzewam, że śpią na trawie 😎 Wsiadam i jeżdżę pod wieczór. Co żyje i ma skrzydła pikuje jak tylko wyjdą z pod wiaty w ciągu dnia, a ja testuję wszelkie sposoby.  I tak: z derek siatkowych przy temp. 30 s. zrezygnowałam-klacze pociły się i to przyciągało owady, które wczołgiwały się pod siatkę i gryzły 😤, na kantarki frędzelki.  Bardzo pomaga smarowanie "podwozia" i okolic oczu, miejsc nieowłosionych  wazeliną- zalepia otwory gębowe wszelkiego badziewia.  Mikstury różne sporządzam i zmieniam składy: ocet winny, napar z piołunu, czarnej herbaty, mięta, świetlik, ol .cytronelli, czosnkowy, propolis, ol. lawendowy. Spryskuję i potem wcieram w sierść. Szału nie ma ale da się przeżyć owady nawet jak nie siadają to źle wpływają na psychę-moją też 😤 Na ranki po ugryzieniach-glinka chłodząca, na sobie przetestowałam 😉 jak jusznica użarła mnie w okolicy kostki i zaczęło puchnąć. Super zadziałało. Pojedyńcze wyprzenia w grzywie i ogonie -woda utleniona. Większość znajomych mających stajnie i możliwości wypuszcza konie na noc. W dzień trzymają w stajni. I czekamy na żniwa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się