Niepokojąca sytuacja w sklepie zoologicznym. Co zrobić?

Nie bardzo wiedziałam gdzie o tym napisać. W końcu stwierdziłam, że założę nowy wątek. Jeśli ktoś z władzy uzna, że można to z czymś połączyć to bym o to prosiła  🙂

W piątek (16.12) byłam w galerii (dla znających Warszawę: Galeria Mokotów) handlowej i przechodząc obok sklepu zoologicznego zobaczyłam, że w jednym z terrarium(? w tej przegródce w każdym razie) poidełko jest zdecydowanie zbyt wysoko (ok 5 cm wyżej niż w pozostałych) przez co znajdujące się wewnątrz chomiki nie mogły się napić (widziałam jak jeden próbował, stawał na tylnych łapkach i za każdym razem lądował na plecach, raz podskoczył i na moment złapał się rurki jednak po chwili spadł).
Weszłam do środka, żeby poinformować o tym obsługę. Pan na odczepnego rzucił, że przekaże koleżankom zajmującym się zmierzakami. Po jakimś czasie przechodziłam znów obok tego sklepu i w sprawie chomików nic się nie zmieniło. Tym razem poszłam do dziewczyn z obsługi, które powiedziały, że się tym zajmą.
W niedzielę (18.12) znów byłam w galerii i celowo poszłam do sklepu, żeby zobaczyć czy cokolwiek się zmieniło.
Jak się okazało sytuacja nie uległa poprawie.
Znów poszłam do obsługi i dowiedziałam się dziwnych rzeczy.
Konkretniej mówiąc: chomiki mają (albo często choruję, nie całkiem zrozumiałam) chorobę mokrego ogona i pani weterynarz zabrania dawać im wodę bo podobno częściowo to ona powoduje tę chorobę. Podobno każde odstępstwa ze strony obsługi sklepu kończą się skargami gdyż kobieta ta robi naloty i później donosi gdzie trzeba, że ludzie źle zajmują się zwierzętami.
Chomiki na noc dostają kawałek ogórka i jabłka i to tyle jeśli chodzi o płyny (teoretycznie bo z tego co się dowiedziałam ludzie z obsługi nie zawsze stosują się do tego dziwnego zalecenia).
Dowiedziałam się również, że próbowano już stawiać się tej pani jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów (poza utratą pracy ze strony osoby stawiającej się) oraz, że jej teoria nie ma żadnego poparcia (opinia innych weterynarzy, artykuły itp). Jeśli chodzi o tę chorobę to oczywiście ja się na tym nie znam więc nie mam zamiaru się mądrzyć jednak od studenta weterynarii (który podobno niemal stracił pracę za to, że leczył chomiki na własną rękę - skutecznie) i od wujka google dowiedziałam się, że pierwszą rzeczą jaką się robi w przypadku wystąpienia objawów tej przypadłości jest nawodnienie zwierzaka.

Przechodząc do sedna sprawy.
Co z tym zrobić?
Pisać do kierownictwa?
Podobno nie ja pierwsza poszłam z tym do obsługi i oni rozkładają ręce.

Dorzucam link
http://pl.wikipedia.org/wiki/Choroba_mokrego_ogona


Pierwsze co przyszlo mi do głowy jako pracownikowi galerii handlowej, to zgłoszenie sprawy do dyrekcji galerii.
To taki pierwszy stopień, który może zareagować "dosadniej". W ich interesie jest, aby żaden sklep nie był "odpychający", bo potencjalnie cierpi na tym również reszta.
Każdy sklep w galerii handlowej podlega pod regulamin (czystość, godziny otwarcia i masa innych dupereli), za jego łamanie grożą kary finansowe. Jeśli sklep ewidentnie robi coś nie tak - a tu mamy przypadek łamania prawa w zasadzie, bo jest to znęcanie się nad zwierzętami, to dyrekcja galerii powinna interweniować.
Z tym, że nie łudzilabym się zbytnio - taka interwencja to raczej wizytacja w sprawie wyjaśnienia sprawy. Jeśli zarząd niezbyt oblatany w temacie, to może łyknąć tlumaczenie pracowników sklepu. W tej sytuacji... hmm... TOZ?
Jeśli to sklep jakiejś sieci, to można się skontaktować z nimi, ale wątpię, żeby to pomogło.
No ale to sa chore chomiki, to co oni chca je sprzedac? Przeciez tam jest napisane, ze chomik umiera w dobe po wystapieniu objawow naogol, wiec skoro te zyja tyle juz, to albo nie jest to to, albo nie wiem wyleczone? To jest choroba bakteryjna, ze stresu... to po jakiego grzyba stoja na oknie wystawy..
Chess - czy w tym sklepie jest kierownik sklepu - z nim rozmawiałaś? Jak nie to do niego trzeba uderzyć. Postraszyć, że zgłosi się sprawę wyżej. Nie wiem czy zarząd galerii ma akurat na to wpływ co dzieje się u najemców sklepów, ale spróbować można.
Ogólnie warunki  w niektórych zologikach to masakra.
Nie znam się na chomikach, ale to tłumaczenie to trochę nie tego...
Zarząd galerii ma wplyw choćby na to, żeby w sklepie było czysto. Nie wiem jak w innych, ale u nas wszelki nieprawidlowości w pierwszej kolejności można zglosić właśnie do nich. To w ich interesie jest, aby klient galerii był zadowolony i wracał na zakupy. Tu problem jest taki, że sklep ma jakieś tam wytłumaczenie i osoba, której los samych zwierzaków będzie obojętny może to przyjąć uznając sprawę za wyjaśnioną.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
19 grudnia 2011 09:05
chess-napisz pismo do zarządu galerii z zapytaniem w tej sprawie, nie zapomnij napisac tez ze zglaszasz sprawe do tozu  🙄
oczywiscie złóż je w sekretariacie zarzadu galerii i weź kopie z potwierdzeniem złozenia, czyli z pieczątką to będzie gwarantem ze pismo dotrze do wlaściwej osoby

jak sie tam dostać- zapytaj pierwszego lepszego ochroniarza np

jednoczesnie pismo w tej sprawie skieruj do kierownictwa sklepu

zajma sie tym, bo nie będą chcieli kontroli ani innych utrudnień
Ja bym porobiła zdjęcia tego poidełka, kiedy chomik nie może do niego sięgnąć, porozwieszałabym gdzie się da w tym centrum handlowym oczywiście z dopiskiem, że zwierzęta są chore.
Choroba mokrego ogona jest raczej nieuleczalna, w skrajnych przypadkach może dojść nawet do wydalenia jelita.

Nie wyobrażam sobie, że kupuję dziecku chomiczka, a ten umiera następnego dnia 🙁
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
19 grudnia 2011 09:54
nie dziwie się że chorują, pewnie sporo czynników powoduję chorobę..chów wsobny itd..
Zastanawiam się czy TOZ zareaguje, w Olsztynie robiono sporo skarg na sklep w galerii ale nic się nie zmieniło..
Czy sprzedadzą? pewnie tak, muszą na czymś zarabiać.  Sklep jest tylko dla zysku. Ludzie pracujący w zoologach często nie mają pojęcia na temat zwierząt...
Zgłoś to do TOZu może u was są normalniejsi.
kiedyś pracowałam w Kakadu i tam niestety jest wielu pracowników którzy o zwierzętach wiedzą baardzo niewiele, ale trzeba się ich słuchać bo to stara, "doświadczona" gwardia.
z chomikami to standard. próbowałam walczyć z tym absurdem, ale wszyscy mieli mnie za idiotkę  🙄
byłam złym pracownikiem bo za często wykrywałam jakieś choroby u zwierząt i co chwilę wzywałam weta, co się kończyło kwarantanną lub uśpieniem zwierzaka zamiast jego szybką sprzedażą... moja za duża troska o dobro zwierząt wpływała negatywnie na moją premię  🤣
Więcej bd mogła napisać dopiero wieczorem, jak wrócę z uczelni.
Sklep o którym mówię to właśnie Kakadu.
Nie byłam u kierownictwa. Na początku u kolesia siedzącego przy kasie i u obsługi później tylko u obsługi gdzie dowiedziałam się tego wszystkiego.
Chomiczki są do sprzedaży. Ktoś sobie nawet zarezerwował na Wigilię więc możliwe, że dziecko długo się prezentem nie nacieszy jak dostanie takiego podsuszonego gryzonia. Podobno do tego chłopaka z którym gadałam klient wracał 4 dni pod rząd po nowego zwierzaka  🙄
Jeżeli sprzedadza takie zwierzę, to klient ma możliwość zgłoszenia 'reklamacji' i otrzymania zwrotu pieniędzy lub nowego zwierzaka. Raz jedyny, gdy mój chłopak kończył już pracę w Kakadu wzięliśmy szczurka, bo miał niesamowity charakter (mój chop pracował przy wolierze), tydzień później szczur zdechł, poprzez poważne problemy oddechowe (nawet nie zdążyłam do weta pobiec) i właściwie już miałam dostać kasę, ale ostatecznie wzięłam dorosłego syjamka, mającego się świetnie do dziś.
W Kakadu pracownicy na wyższych stanowiskach to marketingowcy, mający w tyłku zwierzęta, więc sprawa raczej nie zostanie pomyślnie rozwiązana.
jaki to dokładnie sklep??
sieć?Kakadu? ZooNatura??
to właśnie Kakadu.
asds   Life goes on...
19 grudnia 2011 14:36
tak mi to włąsnie Kakadu smierdziało......To nie u nich też była ta wielka akcja kilka lat temu przeciw sprzedazy szczeniaków w sklepach?
Chyba tak  pamietam jak trzymali szczeniaka goldena w terarium po jakiejs większej jaszczurce  albo szopa pracza , wiewiórke  te z w takich "pudełkach" 😲
asds   Life goes on...
19 grudnia 2011 15:17
tiak...Kakadu....Ja ostatnio odwiedziąłm ich sklep w Jankach żeby an szybko psu gryzaka kupić. Na reguralne zakupy preferuje animalie....


w ogóle mam dziwne odczucia co do sieciowych sklepów zoologicznych, sprzedających żywe zwierzęta....
Chomika mojego brata kupiliśmy w Kakadu. Dziwna sytuacja wynikła od razu, gdy gość, trzęsąc się, próbował złapać chomika do pudełka. W końcu drżącym głosem stwierdził, że on na co dzień jest z działu akwarystycznego i boi się małego, futrzastego stworzonka.  🙄 W domu co się okazało? Chomik był chomiczycą, i były podejrzenia, że sprzedali nam w pakiecie "16 w 1" 🤣 Na szczęście była tylko zapasiona, ale pasożyty i tak przytachała.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
19 grudnia 2011 18:26
Ja bym jeszcze proponowała zajrzeć na jakieś chomicze forum (na wszelkiego rodzaju forach gryzoniowych bojkotuje się sprzedaż żywych zwierzaków w zoologach, więc jestem pewna, że nie jeden tamtejszy użytkownik był już w takiej sytuacji i wie, co robić).
Zrobię tak jak duunia radzi. Napiszę parę pisemek i się z nimi przespaceruję. Niestety coś mówi mi, że niewiele z tego wyniknie.
Wpadłam na pomysł, żeby zadzwonić do faceta, który ma tam rezerwację jednak siostra uświadomiła mi, że na kartce nie było numeru telefonu tylko data (wiedziałam, że jakieś cyferki ale się nie przyglądałam) więc niestety muszę z tego zrezygnować.
Jutro podjadę tam i spróbuję cyknąć parę fotek tego całego bajzlu.

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
19 grudnia 2011 20:26
W Kakadu, to już mnie chyba nic nie zdziwi. Ostatnio byłam w ich sklepie w Arkadii. Zobaczyłam, że jedna myszka zdycha. Obok stała pracownica sklepu pochłonięta rozmową z koleżanką, która najwidoczniej ją odwiedziła w pracy. Poinformowałam ją, że jednak z myszek umiera. Oj, bardzo była nie zadowolona, że jej d zawracam. Podeszła do terrarium potrząsnęła ledwo żywą myszką i stwierdziła, że ona czasem tak mają, po czym wróciła do stęsknionej koleżanki  😲
Taaaa... jak zwierzęta czasem tak mają, że sobie umierają na wystawie to ja nie mam pytań  🙄
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
19 grudnia 2011 20:43
Ta baba chyba chciała mnie przekonać, że ta myszka to sobie... odpoczywa  😵 Co jak co, ale umierające zwierzę, to ja potrafię od śpiącego odróżnić i z gryzoniami też miałam już trochę do czynienia. Swoją drogą, to szkoda, że tam mało ludzi wie co w takich molochach dzieje się ze zwierzętami. Często widuję rodziców pokazujących swoim pociechom zwierzątka z radością na twarzach, myślę że oni nie mają pojęcia, że to co te zwierzęta tam przechodzą to istny koszmar. Sama raz popełniłam ten błąd u kupiłam świnkę morską w Kakadu. Raz i nigdy więcej! Świnka miała okropne wady genetyczne, próby jej leczenia kosztowały bardzo dużo, a prosiek i tak umarł po krótkim czasie.
Afera ze szczeniakami była w sieci Anna Zoo. Z tym, że tej sieci już nie ma, sprzedała się Kakadu
wiecie co? ja pamietam jak bylam mala i mialam chomiki. i wtedy byla taka szkola, ze chomikom sie nie daje pic. wystarczylo dawac im mokre jedzenie. zaden chomik mi nie zdechl z odwodnienia, wlasciwie z tego co pamietam ich zgony nastepowaly za mebloscianka, taki byl tragiczny final radosnej dezercji, jeden natomiast bohatersko polegl w boju z jakims kablem. w kazdym razie- zaden sie nie ususzyl. pamietam na pewno- nie mialy poidel. dopiero swinki morskie mialy.

aaa i jeden skrecil sobie kark w kolowrotku  🙄
Jak za młodu miałam chomiki to normalnie miały wodę i piły, tak samo cała reszta gryzoni jakie posiadałam (świnki, szczury, myszoskoczki). Możliwe, że mokre pokarmy wystarczają jeśli są dostępne cały czas jednak wątpię by same z siebie dawały radę jeśli zwierzaki mają biegunkę i są odwodnione. Akurat tutaj chomiki dostają po kawałku ogórka/jabłka na noc czyli niezbyt dużo.

edit.
Ogólnie, z tego co zauważyłam to w tym sklepie chomiki normalnie dostają wodę, tylko te chore nie bo zdaniem pani weterynarz to głównie ona powoduje chorobę  😵
Chomik, który ma biegunkę (a chorobę mokrego ogona, to już w ogóle) to umiera szybko, a nie dogorywa przez tydzień.
Nie dorabiaj tutaj jakichś dziwnych teorii, bo ja nie rozumiem tak do końca o co w tym wszystkim już chodzi.
Nie mam wystarczającej wiedzy, żeby dorabiać jakiekolwiek teorie na ten temat. Przekazuję tylko to co zostało mi powiedziane przez osobę, która zajmuje się tymi chomikami (może chłopak przesadzał, nie wiem)
Chodzi tylko o to, że zwierzęta pozbawione są dostępu do wody, chociaż najwyraźniej jej potrzebują (próbuję pić jednak nie sięgają), co jest zaleceniem osoby, której opinia nie ma potwierdzenia i czy da się coś w tej sytuacji zrobić.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
20 grudnia 2011 15:31
Obsługa sklepu nie daje tym chomikom wody, bo jakaś nawiedzona pani wet robi na nich naloty, twierdzi że mają chorobę mokrego ogona i jeśli nie zastosują się do jej "zaleceń", zgłosi ich gdzieś. Si?

To może poprosić jakiegoś kumatego weterynarza, żeby tam poszedł i porozmawiał z nimi? Jeśli diagnoza nawiedzonej pani wet jest zła (no a chyba jest, skoro chomiki żyją), to obsługa sklepu nie ma się czego bać, bo i o co mają zostać oskarżeni (tzn. jeśli zaczną dawać wodę).
Z tego co mi powiedziano to dokładnie tak jest.
Nie wiem na jakiej zasadzie to funkcjonuje ale podobno ktoś już stracił pracę bo próbował coś z nią zrobić.
Nie mam pojęcia ile w tym prawdy ale to jakaś znajoma 'kogoś ważnego' 🙄
No nic, napiszę te pisemka, zaniosę i może to coś da, chociaż wątpię.
Dla mnie to jest dziwne. Idę i po prostu robię karczemną awanturę na pół sklepu. Taką, żeby się zleciała odpowiednia ilość gapiów. Jeżeli jesteś niepełnoletnia, to niech zrobi to ktoś dorosły. Najlepiej jeszcze zadzwonić po policję, chomik, pies, jedno zwierzę.
Nie wiem, ja zawsze takie sytuacje załatawiam od ręki  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się