Nasza-Klasa, photoblogi itp. - "kwiatki" ;)

Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
04 października 2011 20:30
pancerna czapeczka  😁
wątek zamknięty
Noen -  👍
i tyle mam na temat 🙂
wątek zamknięty
Noen, hahaha  👍 no ładnie, mamy kwiatek w wątku o kwiatkach ;pp
wątek zamknięty
jak to mówią "nigdy nie mów nigdy"  😎
wątek zamknięty
jakze slodka hipokryzja  💃
wątek zamknięty
Przyznaję w tym momencie Wam rację - wsiadłam na stępa w czapce, z czego dumna nie jestem. Głupota nie boli i zdecydowanie nie ma się czym pochwalić 😉. W każdym razie nie popieram tego i koniec. Tak samo w tym momencie koń mógł mi się czegoś przestraszyć i mogłam epicko glebnąć pod kopyta. I więcej takich akcji robić nie planuję, zdecydowanie. I ładnie dałam z tymi zdjęciami  😁. Gadam o czymś, a sama robię to samo, ładna hipokryzja. Aż mi się głupio zrobiło. No ale człowiek się uczy na błędach 😉.

edit: I w tym miejscu należą się Wam ładne przeprosiny, bo dopiero sobie zdałam sprawę z tego, że sama tak zrobiłam. Mam nadzieję, że wybaczycie głupotę, na którą niestety nie znaleziono jeszcze leku.  🤬
wątek zamknięty
Mam nadzieję, że wybaczycie głupotę, na którą niestety nie znaleziono jeszcze leku.  🤬

A ja wynalazłem lek na głupotę! Nazywa się kij. W skrajnych przypadkach można też użyć leku o nazwie; siekiera.
wątek zamknięty
Z siekierą to delikatna przesada 😉. Ale kijem nie pogardzę  😎
wątek zamknięty
Ja tam przyznaję się beż bicia jeżdżę bez kasku.
Kiedyś oczywiście jeździłam w kasku  i miałam wypadek w terenie i gdybym nie miała kasku nic by mi się nie stało ,a tak to "ból" tego wypadku będę miała/odczuwała do końca życia .
wątek zamknięty
Ja tam przyznaję się beż bicia jeżdżę bez kasku.
Kiedyś oczywiście jeździłam w kasku  i miałam wypadek w terenie i gdybym nie miała kasku nic by mi się nie stało ,a tak to "ból" tego wypadku będę miała/odczuwała do końca życia .



moglabys jaśniej?
wątek zamknięty
bemyself - co mam jaśniej opisywać?? wypadek? Nie będę tego robić bo to nie jest miejsce na to .

Chodzi mi o to że nie każdego należy karcić za brak kasku( oczywiście osób pełnoletnich, świadomych).
p.s. jeśli miałby to być wyjazd typu hubertus ,zawodyy- to oczywiście kask musi być ale  ja opisuje jazdę "podwórkową".
wątek zamknięty
bemyself - co mam jaśniej opisywać?? wypadek? Nie będę tego robić bo to nie jest miejsce na to .

Chodzi mi o to że nie każdego należy karcić za brak kasku( oczywiście osób pełnoletnich, świadomych).


napisalaś w takim a nie innym wątku wiadomość o braku kasku, wiec wnioskuję, że wypadek miałaś i ponosisz jego konsekwencje, dlatego ze wlasnie kask mialaś. więc skoro zaczelas temat, to analogiczne jest pytanie, co się stalo, i skąd wniosek, że to wlasnie "obecnosc" kasku spowodowala uraz po wypadku w terenie  🙄 a skoro to nie miejsce na to, to po co to w ogóle pisałas  🙄
wątek zamknięty
To jest już  🚫, opisywać nie będę bo i tak modki zaraz wejdą i ciachną temat, i każą dokończyć dyskusje na PW.
Swoją wypowiedz nawiązałam do wypowiedzi poprzedniczek o jeździe bez kasku, że np ja mam ku temu powód, z powodu wypadku z koniem, któremu nic sie nie stało, tylko ja byłam poszkodowana, i wiem na 100% że gdyby nie kask by koń ominął moja głowę ( przez wysunięty daszek kasku) 😉
wątek zamknięty
i gdybym nie miała kasku nic by mi się nie stało



bemyself chodzi pewnie o to, jak to jest możliwe, że jazda bez kasku była w Twoim przypadku bardziej bezpieczna niż w nim. Mnie też to zastanawia, skoro zaliczasz glebę z koniem czy jakikolwiek inny wypadek to kask na głowie jest chyba jak najbardziej na miejscu 😉
Ale może zaraz się dowiem, że kaski wcale nie są takie bezpieczne;p
wątek zamknięty
Chodzi mi o to że koń podczas całego zdarzenia zahaczył o daszek kasku z boku, czyli gdybym nie miała kasku uderzył by obok , z reszty co pamiętam to łapanie konia i wizytę nocna w szpitalu , a potem co rusz wyjazdy do lekarzy na badania itp.

I NIE PISZĘ!! że kaski  są niebezpieczne!! Tylko piszę o swoim przypadku że uniknęłabym wszystkiego nie posiadając kasku, zresztą to nie tylko mój wymysł  ale i osób będących przy tym i widzących całe zdarzenie.
Doskonale wiem że kask nie raz uratował czyjeś życie, ale ja mam  jakiś uraz  i przez jakiś czas jeszcze w nim nie wsiądę, nie nie mówię że całe życie będę jeździć bez kasku.Kiedyś będę .
Inaczej nie potrafię już tego wytłumaczyć.
wątek zamknięty
[quote author=siwaaa link=topic=1320.msg1149056#msg1149056 date=1317802309]
i gdybym nie miała kasku nic by mi się nie stało



bemyself chodzi pewnie o to, jak to jest możliwe, że jazda bez kasku była w Twoim przypadku bardziej bezpieczna niż w nim. Mnie też to zastanawia, skoro zaliczasz glebę z koniem czy jakikolwiek inny wypadek to kask na głowie jest chyba jak najbardziej na miejscu 😉
Ale może zaraz się dowiem, że kaski wcale nie są takie bezpieczne;p
[/quote]
:kwiatek:


Chodzi mi o to że koń podczas całego zdarzenia zahaczył o daszek kasku z boku, czyli gdybym nie miała kasku uderzył by obok głowy, z reszty co pamiętam to łapanie konia i wizytę nocna w szpitalu , a potem co rusz wyjazdy do lekarzy na badania itp.

I NIE PISZĘ!! że kaski  są niebezpieczne!! Tylko piszę o swoim przypadku że uniknęłabym wszystkiego nie posiadając kasku, zresztą to nie tylko mój wymysł  ale i osób będących przy tym i widzących całe zdarzenie.
Doskonale wiem że kask nie raz uratował czyjeś życie, ale ja mam  jakiś uraz  i przez jakiś czas jeszcze w nim nie wsiądę, nie nie mówię że całe życie będę jeździć bez kasku.Kiedyś będę .
Inaczej nie potrafię już tego wytłumaczyć.


znaczy kon zahaczyl o ten malutki daszek i w ten sposób spowodowal Twoj uraz?  ja osobiscie jezdze bez kasku. przywyklam do tego i pewnie sie za szybko nie oduczę. kask horki leży w szufladzie i mi niepotrzebny, nawet mysle nad sprzedażą, bo po co, skoro mialam go na glowie ostatnio na hubertusie w thk chyba z 5-6 lat temu :/

dlatego nie potepiam absolutnie ludzi, którzy mają na zdjęciach czapki. bo ja mam podobnie. i nie uwazam tego za kwiatek.
wątek zamknięty
Tak zahaczył waląc mocno szyjąc powodując niezłe "jebn" mnie w ten sposób w głowę i powodując upadek na beton, dalej nie pamiętam co było przez 1 min. Uderzając o beton nic mi sie nie stało, jedynie dostałam uderzona kopytem. Ale samo uderzenie konia we w mnie spowodowało silny wstrząs , którego konsekwencję muszę znosić do końca życia .
Jak ktoś tego nie widział to nie zrozumie. I tyle.
Ja również nie potępiam osób jeżdżących bez kasku jeśli są to osoby dorosłe- które same biorą za siebie odpowiedzialność.
wątek zamknięty
Dla mnie to proszenie sie o wypadek. Wtedy może i brak kasku by Cię przed urazem uratował, a może nie, nie wiadomo. Gdybyś kasku nie miała wynik byłby taki sam! Uraz do kasku? To uraz do własnego bezpieczeństwa, drugim razem brak kasu może Cię zabić.

EDit: źle przeczytałam, zrozumiałam, że spdłaś i walnął w daszek.
wątek zamknięty
ja tez tak rozumiem, ze kon zaczepil o daszek. czyli nie bylo tak?
wątek zamknięty
Dokładnie tak.
wątek zamknięty
To jak w końcu? Uderzył w daszek jak na nim siedziałaś (głową machnął trafijąc w daszek) czy spadłaś i kopnął? Bo już się totalnie zakałapućkałam.
wątek zamknięty
Najpierw na koniu dostałam , a potem na ziemi.
wątek zamknięty
no to skoro udezyl w daszek, to moim zdaniem, daszek spelnil wlasie swoja funkcje. czy wiesz dlaczego zwyczajowo nosi sie przy koniach kapelusze, kaszkiety, czapeczki? i zwroc uwage, ze nie tylko eleganccy jezdzcy, ale rowniez klimaty ""rolnik" tez nosza nakrycia glowy przy koniach najczesciej. dlatego, ze rondo, daszek nakrycia glowy "oszukuje" konia, ze tam juz jest czlowiek, a tym czasem to jeszcze kawalek. skoro kon zahaczyl o daszek, to byc moze, gdyby daszka nie bylo, przycelowal by w twarz?

edit: troche przecinkow sie przyda 😉
wątek zamknięty
Jakby nie było, to brak instynktu samozachowawczego, proszenie się o wypadek z przykrymi skutkami za kazdym razem.
wątek zamknięty
W sumie macie racje,spełnił swoją funkcję. Generalnie z wypadku pamiętam do uderzenia szyją, potem tylko na ziemi  jak dostałam 2kopa tylnym kopytem w grzebień biodrowy.
W sumie osoby będące przy tym ,tak mi opisywały że winę zwaliłam na kask i potem jakoś przestałam jeździć czyli jakieś już 4 lata.I na szczęście do tej pory nie było żadnego wypadku.


Bischa - w tej chwili Cie nie rozumiem.
Czy to moja wina że koń był świrniętym folblutem i wydarzyło się to co  się wydarzyło?? W tamtej stajni nie jestem,mam swojego spokojnego konia teraz i raczej się nie musze bać wypadku takiego jak wtedy, gdybym miało się coś dziać założyłabym kask.
wątek zamknięty
A czy ja piszę że jest? Kobito, koń jest tylko koniem, g**** z przeproszeniem może się nagle wystraszyć własnego, czy piardnięcia, bo tak mu się nagle uwidziało, mimo, że nigdy się tego nie bał i nie płoszył! To jest ZWIERZĘ, które myśli, czuje! Choćbyś na wskroś go znała, nigdy nie przewidzisz jego reakcji tu i teraz.
Czyli uderzenie w daszek było jedno, kopniak bnył potem i w co innego. Gdyby nie kask rąbnąłby by Cię w nieosłoniętą głowę.
wątek zamknięty
Bischa, to czy ktos jezdzi w kasku- o ile jest dorosly i jezdzi na wlasnym koniu- to jego prywatna sprawa. to nie pijany kierowca, spadajac zrobi krzywde tylko sobie. tylko po co dorabiac do tego teorie o tym, ze kask jest zly? nie jezdze w kasku, bo nie lubie w nim jezdzic. wiem, ze to nieodpowiedzialne, ale jak juz pisalam, na niebezpieczenstwo narazam tylko siebie.
wątek zamknięty
Pewnie, usiłuję tylko wytłumaczyć, jak ktoś plecie trzy po trzy, że bez kasku nic by mu nie było, nie mam zamiaru nawracać. Nie pisałam, że kask jest zły 😎
wątek zamknięty
no to skoro udezyl w daszek, to moim zdaniem, daszek spelnil wlasie swoja funkcje. czy wiesz dlaczego zwyczajowo nosi sie przy koniach kapelusze, kaszkiety, czapeczki? i zwroc uwage, ze nie tylko eleganccy jezdzcy, ale rowniez klimaty ""rolnik" tez nosza nakrycia glowy przy koniach najczesciej. dlatego, ze rondo, daszek nakrycia glowy "oszukuje" konia, ze tam juz jest czlowiek, a tym czasem to jeszcze kawalek. skoro kon zahaczyl o daszek, to byc moze, gdyby daszka nie bylo, przycelowal by w twarz?

edit: troche przecinkow sie przyda 😉


w 100% się zgadzam, daszek nawet czapki potrafi uratować przed niemiłym urazem, ja osobiście przy koniu robiąc coś z nim z ziemi zawsze staram się mieć czapkę z daszkiem na głowie, już kilka razy okazało się to pomocne, bo koń na myjce wystraszył się czegoś, odsadził i zahaczył pyskiem o daszek, a nie o twarz...
wątek zamknięty
a ztym, że spadając z konia zrobimy krzywdę tylko sobie, to się nie zgodzę. Czy to w terenie, czy na placu koń w popłochu może zacząć uciekać, może wybiec na ulicę, spowodować wypadek... Różne rzeczy mogą się stać. No ale ja nie będę tu ciągnęła tego tematu. Sama bez kasku wsiadałam tylko za zgodą rodziców, tylko na swoim koniu, którego ja i rodzice znaliśmy dobrze, na placu ogrodzonym, i wtedy najczęściej w czapce z daszkiem. Koń był profesorem, łagodny, baaardzo opanowany, jak rodzice mieli konia w dzierżawie to nawet w siodle nie wsiadałam na niego bez kasku, na oklep to prawie wcale na nim nie jeździłam. Takie rozsądne dziecko ze mnie  😉 a może to dlatego, że nie raz spadłam i wiem, że jeśli kasku bym nie miała, skończyłby się mój żywot chyba  🤣
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.