Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Bonusława dnia 04 marca 2016 o 12:45
Witam,
długo się zastanawiałam czy w ogóle brać udział w tej dyskusji ale wielokrotnie zostałam wywołana do tablicy jako Pani H.
Co prawda ciężko polemizować z takim poziomem wiedzy niektórych uczestniczek forum ale odniosę się do najistotniejszych faktów dotyczących mojego konia Bonusa.
Bonus w wieku 9 -ciu miesięcy stał się moim koniem na podstawie umowy kupna sprzedaży zawartej w dniu 15.01.2003 – skan umowy w załączeniu (dla tak dobrze wtajemniczonych było to jeszcze przed moim ślubem z Andrzejem O.) Umowa została potwierdzona w sądzie przez sprzedającego. Od tego czasu do 2006 roku podczas trwania naszego małżeństwa cały czas zajmowałam się Bonusem (mogą poświadczyć to osoby, które wówczas były pensjonariuszami w stajni)
Naszymi wspólnymi końmi (kupionymi podczas małżeństwa) była Grenada i Srebrna. Poprzednia właścicielka Grenady wiele mogłaby powiedzieć na temat w jaki sposób po mojej wyprowadzce ojciec Andrzeja O. stał się szczęśliwym posiadaczem w/w konia... na to też są odpowiednie paragrafy. Nie walczyłam o te konie … walczyłam o Bonusa, bo on był tylko i wyłącznie moim koniem.
3 miesiące po moim rozstaniu z Andrzejem O. podjęłam próbę odebrania mojego konia przy asyście policji. Niestety bezskutecznie. Oczywiście takich prób było znacznie więcej. Do stajni Andrzeja O. (właściwie stajni jego rodziców, tak twierdził zawsze przed sądem) nie byłam wpuszczana, miałam zakaz wstępu. Konia odwiedzałam skradając się w krzakach jak złodziej!
Ci, którzy twierdzą, iż tak bardzo kochali Bonusa w dniu 27.11.2013r wystawili go na sprzedaż – ogłoszenie było zamieszczone na tym portalu.
Następnego dnia po ukazaniu się ogłoszenia rozpoczęłam batalię o odzyskanie swojego konia, również przy udziale policji i prokuratury – Andrzejowi O. postawiono zarzut przywłaszczenia konia. (sprawa nie trwała od około roku tylko od początku 2014 roku do dziś)
W dniu 20.02.2015r Sąd Rejonowy w Pruszkowie – V Wydział Karny orzekł o winie oskarżonego Andrzeja O. i nakazał wydanie konia Bonusa na moją rzecz – wyrok w załączeniu.
Przez niedopatrzenie Sądu w kwestii nieterminowego doręczenia Wyroku został on uchylony i sprawa ponownie wróciła na wokandę. 26 lutego br miał ponownie zapaść wyrok w tej sprawie ale z powodu „choroby” pełnomocnika Andrzeja O. sprawa została odroczona do połowy kwietnia br.
Niestety nie doczekaliśmy jej.... Koń 2 dni później nie żył....
Pozostawię już bez komentarza fakt, że nikt nie poinformował mnie o chorobie i śmierci Bonusa ....
Dużym zaskoczeniem były dla mnie słowa, które usłyszałam od lekarza zajmujacego się tego feralnego dnia Bonusem, iż koń był wychudzony i w ogólnym złym stanie.....
Cieszę się, że mogłam Go jeszcze pożegnać.....