ewa99950

Konto zarejstrowane: 05 maja 2015

Najnowsze posty użytkownika:

Problemy z koniem podczas prowadzenia w ręku
autor: ewa99950 dnia 05 maja 2015 o 18:05
Witam,
już od 2 lat jeżdżę w pewnej prywatnej stajni, lecz ostatnio zaczęłam jeździć na innym koniu aby zwiększyć i sprawdzić moje umiejętności. Jest to 5 letni wałach, który chodził już pod siodłem lecz miał 1,5 roczną przerwę. Zaczęłam na nim jeździć w jesieni lecz w zimie nie miałam wystarczająco dużo czasu aby jeździć i na nim. 1,5 tygodnia temu zaczęłam ponownie z nim pracować. Lonżowanie szło ładnie, 2 pierwsze jazdy również, jednak za trzecim razem wrócił do swoich wcześniejszych (jesiennych) nawyków (czyli stawanie w miejscu, olewanie wszelkich pomocy, reaguje jedynie na bat użyty przez kogoś z ziemi).

Gdy przyszłam na 4 jazdę, poszłam na łąkę i zaczęłam go prowadzić w stronę stajni stał się agresywny. Dlatego chwyciłam za kantar aby mieć nad nim większą kontrolę. Nie pomogło to jednak zbytnio. Dalej próbował mnie atakować i ugryźć. Nie wiedziałam jak zareagować, gdyż to był pierwszy raz gdy coś takiego się stało. Nie byłam pewna czy lepiej go ukarać (uderzeniem ręką w łopatkę bądź szyję) czy zignorować. Wtedy zorientowałam się, że trzymając go za kantar jedną ręką gdybym spróbowała mu przyłożyć miałby idealną okazję żeby go ugryźć. Tak więc postanowiłam to ignorować i przytrzymywać go przed kolejnymi atakami (w końcu i tak mnie dziabnął). Reszta już przebiegała spokojnie, choć na jeździe znów potrzebował zachęty w postaci osoby z batem. (Tak więc skończyło się na lonżowaniu konia ze mną na grzbiecie).

Dziś jednak przyszłam ponownie i sprawa się pogorszyła. Koń stał przypięty na lonży na łące i się pasł. Gdy próbowałam do niego podejść zaatakował mnie. Tak więc poczekałam aż podejdzie do granicy swego kółka tak by nie mógł już na mnie naskoczyć i wtedy przypięłam mu uwiąz. Niestety podczas prowadzenia go znów mnie atakował i próbował ugryźć (co ponownie mu się udało).

Dodam tylko, że wcześniej również okazjonalnie go sprowadzałam do stajni i nigdy się tak nie zachowywał.

Jakie jest najlepsze zachowanie w takiej sytuacji?