Herondale

Konto zarejstrowane: 22 sierpnia 2014

Najnowsze posty użytkownika:

Promocje i wyprzedaże - centrum informacji
autor: Herondale dnia 01 kwietnia 2019 o 03:10
Czy jest może jakiś aktualny kod do Zabookuj?  :kwiatek:
Promocje i wyprzedaże - centrum informacji
autor: Herondale dnia 24 lutego 2019 o 17:59
Czy jest aktualnie jakiś kod do Bergo?  :kwiatek:
Promocje i wyprzedaże - centrum informacji
autor: Herondale dnia 16 listopada 2017 o 15:16
Czy ktoś ma może kod do animaVET?  :kwiatek:
UCZCIWI sprzedawcy i kupujący na volcie
autor: Herondale dnia 08 września 2017 o 16:51
Plus dla sprzedającej jultomte. Sprawne podesłanie nowych zdjęć na prośbę, świetny kontakt i bardzo szybka wysyłka : )
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Herondale dnia 07 listopada 2014 o 15:24
Jakie to ma odniesienie do westa, może wiesz? 😉


A czy to nie jest dokładnie na takiej samej zasadzie, jak w klasyce? Pysk jest w zasadzie trzymany podobnie, dokładnie w pionie - różnica jest tylko w wyglądzie i ustawieniu szyi. Też wrzucam zdjęcie, żeby aby na pewno zrozumiano, o co mi chodzi.
Styl western (dawniej kącik)
autor: Herondale dnia 06 października 2014 o 20:50
Wtrącę się z pewnym pytaniem. Czy znacie jakieś godne polecenia stajnie westernowe w Poznaniu lub w okolicach tego miasta? Jestem kompletnym laikiem, więc oczekuję, że ktoś jak krowie na rowie wytłumaczy mi, jak to wszystko powinno wyglądać. Musiałabym jednak trochę przejechać i nie chcę, żeby ten czas (i pieniądze!) był zmarnowany. W grę wchodzi jeszcze ewentualnie "północny kawałek" województwa dolnośląskiego.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 04 października 2014 o 19:06
Byłam dziś (niestety dopiero dziś - brak czasu, szkoła, wyjazd) u konia, o którym wspomniałam jeszcze niedawno. Wspomniałam o drobnym problemie ze sporadycznym przeciąganiem mnie na linie. Co się okazało? Koń jest niepewny na drugiej połowie padoku, nieco oddalonej od stajni  😂
Jest zabawny, bo niby okazuje się bardzo zabawowy, z pozoru pewny siebie, a boi się... ja nie wiem, czego on dokładnie się boi. Trzeba przyznać, że z innym koniem z tej stajni, z którym miałam do czynienia był podobny problem (nie mam pojęcia, jak z innymi), a ja nie potrafię sprecyzować, co jest powodem tego niepokoju. Dodam jeszcze, że ślązak bez problemu pogalopował na drugi koniec padoku z koniem, z którym był poprzednim razem wypuszczony. Pozostaje pracować nad tym, żeby zaczął traktować mnie tak, jak go. Dowiedziałam się dlatego, że koń spokojnie wykonywał moje polecenia bliżej stajni, a kiedy nieco się oddaliliśmy - zwiał. Spróbowałam znowu przy stajni - było w porządku; odeszliśmy - zwiał. Później przestaliśmy ćwiczyć, a jedynie dreptałam z nim, żeby doszedł ze mną do miejsca, z którego uciekł. Poprzednim razem nie odchodziłam zbyt daleko, bo jakoś nie widziałam takiej potrzeby i nie pomyślałam, że problem może leżeć w jakimś dziwacznym lęku przed bliżej nieokreślonym stworem w krzakach. Chociaż fakt faktem, największym kłopotem jest stosunek do człowieka, bo koń nie ma oporów, żeby pójść tam za innym zwierzakiem, którego dobrze zna.
Dowiedziałam się też, że ma problemy z przyjmowaniem wędzidła. Natychmiast chciałam zrzucić winę na prawdopodobnie z deka nieudolnego jeźdźca, ale szybko zmieniłam zdanie, kiedy je zobaczyłam. Jest stare, brudne, zniszczone... powiem tyle, że powinno być wymienione już dawno temu! Generalnie nie reaguje na nie zbyt dobrze, więc teraz się zastanawiam, czy kupić mu takie samo, jak wcześniej (najzwyklejsze pojedynczo łamane) czy kupić jakieś inne. Jednocześnie nie chcę wydawać fortuny na konia, który do mnie nie należy. Myślałam raczej  nad podwójnie łamanym, być może cieńszym, ale jutro pojadę zmierzyć to, co ma teraz i dopiero będę szukać.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 26 września 2014 o 00:50
TheWunia, słowa "mieć spokój" są tutaj naprawdę bardzo dziwne i choć to całkiem logiczne... no, koń naprawdę jest zadowolony, że  ktoś robi z nim cokolwiek, bo cały jego styl życia jest raczej monotonny. To nie jest tak, że ja muszę go nakłaniać do spędzania ze mną czasu i zostania ze mną (wspomniałam o wyjątku, czyli sytuacji na tej pseudo  lonży), ponieważ mu wyraźnie sprawia to przyjemność i go ciekawi. A poprosiłam o tej kłus chyba przede wszystkim dla zasady. Chciałam, żeby zrobił to, o co proszę i faktycznie po przekłusowaniu jednego koła dostałby święty spokój, ale niestety mnie wyprzedził i się zbuntował. Wiem, że nie mogę go zanudzić, bo dosłownie wszystko wtedy spartolę.

Zielona Herbatka, o tak tak, oczywiście mniej więcej to miałam na myśli, ale Ty trafiłaś w sedno sprawy. Jak mówiłam, byłam u niego tylko kilka razy, ale zapewnienie mu jakiegokolwiek innego zajęcia, niż stanie godzinę przy ogrodzeniu, żeby ktoś mógł go wyczyścić, i pojechanie w teren na dwie, robi swoje. Trzeba przyznać, że robi to już odrobinę rzadziej, ale oczywiście  zdarzają mu się próby skubnięcia (Bogu dzięki, że przy mnie jeszcze tylko niedoszłe próby) czy nawet szturchania. Nadal trzeba by było z nim pracować, ale jestem pewna, że jego zachowanie by się zmieniło, gdyby mógł siedzieć z innymi końmi na pastwiskach przez więcej czasu.  Zresztą, zachowanie wszystkich koni!

Mnie się jednak wydaje, że to lewopółkulowy ekstrawertyk, ale nie znam go też zbyt dobrze i nie jestem pewna, czy mogę to do końca sprecyzować. Jeśli chodzi o tę pseudo lonżę, to, rany, przepraszam za nieporozumienie! Nazwałam to tak, bo zwyczajnie nie wiedziałam, jak powinnam to ująć. Nie umywa się to ani do cyrcling game, ani do lonży, bo to tak naprawdę zwyczajna prośba o chwilę kłusa na kole. Zresztą byłam wtedy na stosunkowo krótkiej linie, bo miała chyba niewiele więcej, niż cztery metry, więc zwykłe lonżowanie nawet nie wchodziłoby w grę.

Murat-Gazon, znaczy, jeśli odnosisz się do tego problemu na kole, to  wtedy naprawdę poprosiłam o to tylko raz, a i nie chciałam nie wiadomo ilu powtórzeń, raczej zmianę chodu i niedługie pozostanie w nim. Wątpię, żeby to aż tak szybko mu się znudziło, więc najprawdopodobniejszą opcją byłoby właśnie testowanie oraz sprawdzanie, jak wiele musi zrobić. Niby w innych ćwiczeniach tego nie zauważyłam, ale w końcu delikatniejsze skubanie czy jakiekolwiek próby dominacji mówią same za siebie. Ciągle "pyta", na ile może sobie pozwolić.

Bardzo wszystkim dziękuję, bo chociaż nie możecie mi powiedzieć tyle, ile mogłybyście, widząc konia w rzeczywistości, jestem naprawdę bardzo wdzięczna! Jeśli dobrze pójdzie, jutro lub w weekend spędzę z nim trochę więcej czasu i zajmę się tymi kilkoma rzeczami.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 25 września 2014 o 15:39
Problem jest taki, że ogrodzonego lonżownika po prostu nie mamy, a maneż jest całkiem duży. Przyznam jednak, że trochę dziwi mnie jego zachowanie, właśnie przez to, że z reguły jest bardzo chętny i zainteresowany, a tu nagle "nie, to mi się nie podoba". Kłus na lonży nie jest wcale trudnym ćwiczeniem i nie wymaga od niego zbyt wielkiego wysiłku, a i ja tak naprawdę niewiele od niego żądam. Dodam, że nie wydaje mi się, żebym traciła pewność siebie, ale nie mam pojęcia, jak to może wyglądać z boku, dla obserwatora. Nie proszę o wiele, ale jestem raczej konsekwentna, a co za tym idzie, nie poprzestaję na ćwiczeniu, które nie zostało wykonane dobrze (chyba, że zwierz się wyraźnie stara i usiłuje mnie zrozumieć). Przy tej lonży nie chciałam ryzykować ponownym przeciągnięciem mnie na linie (któreś z kolei mogłoby mieć naprawdę nieciekawe konsekwencje), więc poprosiłam o zaledwie kilka kroków w szybszym chodzie i wtedy na tym skończyliśmy. Sądzisz, że powinnam zachować się właśnie w taki sposób, czy zamiast tego użyć innej metody? Oczywiście  utrzymanie go na kole, kiedy nie ma takiej ochoty oraz się buntuje, nie wchodzi w grę. Mogłabym ewentualnie robić takie rzeczy w ogłowiu, a nie kantarze, ale jak na razie się do tego nie palę, bo być może uda się to załatwić w inny sposób.
Problem w tym, że nawet nie znam zbyt wielu naturalnych szkół i  metod ich dotyczących. Jestem otwarta na wszelkiego rodzaju rady czy propozycje (no, inaczej by mnie tu nie było!), ale postępuję przede wszystkim według tego, co sama uznaję za słuszne, co udało mi się kiedyś usłyszeć bądź wyszukać w różnych źródłach.

Ale to nie tak, że ja to traktuję jako najważniejszą zabawę! Na piedestale stoi w tej chwili ustępowanie od nacisku oraz sugestii (co powinno mocno wpłynąć na jego szacunek, a raczej jego brak), ale wydaje mi się, że przeplatanie tego z odczulaniem na różne rzeczy będzie dla niego znacznie ciekawsze. Odczulanie to co najwyżej urozmaicenie całego spotkania, bo będzie dla niego czymś zupełnie nowym.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 25 września 2014 o 00:50
Jestem wręcz w stu procentach przekonana, że to podgryzanie sprowokowała zwykła nuda. Koń wychodzi na pastwisko, ale z tego dco wiem, z reguły na bardzo krótki czas i niewykluczone, że często stoi tam sam, bo chociaż go tam nie widziałam, u reszty wyglądało to właśnie tak. Dlaczego? Bo przecież konie mogą się pogryźć! Albo pokopać! Przecież lepiej dmuchać na zimne! Ale gospodarzowi prawdopodobnie się nie wytłumaczy, a właściciele zwierzaków (jest tam kilka koni pensjonariuszy) nie ingerują w czas, który koń spędza na wybiegu.

Cofanie na wysokiej energii, hmm (8
Jak wspomniałam... ten koń bardzo wyraźnie przekazuje człowiekowi, kiedy coś mu nie pasuje, a że jest wielki, ciężki, a ja stosunkowo drobna (biorąc pod uwagę, że kiedy ktoś sobie przy nim nie radzi, do akcji wkracza jeden z silniejszych facetów w stajni). Zwyczajnie nie ma on problemu z odwróceniem się do mnie dupą i powiedzeniem "NIE, tego robić nie będę". Nie chcę ryzykować takimi sytuacjami, więc nie stawiam mu zbyt wielkich wymagań, ale, o zgrozo, ostatnio zrobił mi coś takiego przy prośbie o zakłusowanie na lonży. Generalnie jeszcze go nie lonżowałam, bo po co, przynajmniej na razie? W stępie idzie całkiem w porządku, nie mam większego problemu, ale wyższy chód = spięcie, bunt i ciągnięcie. Dodam, że kiedyś już go odwiedziłam, ale od tamtego czasu minęło dobre kilka miesięcy. Wtedy nie miał z tym najmniejszego problemu, więc zastanawiam się, o co może chodzić. Ktoś ma jakiś pomysł? Zakłusowanie na lonży to takie wielkie wyzwanie, nawet jeśli kiedyś robił wszystko bezbłędnie? To takie widzi mi się, wybieranie zadań, które możemy robić, a na które nie ma ochoty? Bo na pewno nie chodzi o to, że W OGÓLE nie chce mu się nic ze mną robić.

TheWunia, o rany, strasznie dziękuję! Jakąś tańszą piłkę warto jest zakupić, a z folią, choć na początku sądziłam zupełnie inaczej, wcale nie ma aż tak wiele zachodu. Mam niedaleko kilka takich sklepów, więc przy najbliższej okazji (tj. kiedy znajdę sobie szofera) odwiedzę jakieś i popytam, czy mogą mi coś zaoferować. Jeśli ktoś ma jeszcze jakiś pomysł (dotyczący urozmaicenia spotkania, chociażby przez odczulanie na konkretne rzeczy), to ja nie pogardzę żadną propozycją!


TheWuniaja teraz właśnie kupiłam sobie książkę "101 ćwiczeń z ziemi" autorstwa Cherry Hill i myślę, że to jest to, czego ci trzeba. 😉 Oczywiście nie jest to z pewnością wszystko, co ci się może przydać, ale jednak. 🙂

Czyli nie znajdę nigdzie pdf'a? Bardzo dziękuję, bo ciekawią mnie różnego rodzaju ćwiczenia z ziemi, a pewnie tam są zawarte nawet takie, o których ja w życiu bym nie pomuślała!
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 24 września 2014 o 18:18
Wprawdzie szczególnie doświadczona nie jestem, ale ze smaczkami staram się bardzo uważać. Jeśli już koń by coś dostał, to co najwyżej kilka razy w ciągu całego spotkania, a i na pewno nie po każdym dobrze wykonanym ćwiczeniu. Nie chciałabym zastępować smaczkami nagradzania poprzez przerwanie ćwiczenia oraz głaskanie. To wydaje mi się bardzo dobrą motywacją, która pozwala na sprawniejszą i szybszą naukę pewnych rzeczy.

A tak swoją drogą, jak się zachowujecie, gdy koń próbuje Was podgryzać? Jak reagujecie będąc z nim na lonży lub jakiejś linie, a jak przy, na przykład, czyszczeniu? Ja zawsze po prostu wycofuję konia, ale są także inne metody i jestem ciekawa, jakich używacie Wy.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 24 września 2014 o 18:03
Ale fajnie jest tak szybko dostać odpowiedzi!
Nie wyobrażam sobie uczenia jakichś trudniejszych sztuczek bez pomocy ze strony smakołyków, ale podnoszenie czegoś nie powinno być równie trudne co, powiedzmy, klękanie. Wydaje mi się, że takie sztuczki byłyby dla niego nie lada atrakcją. Byłam u niego zaledwie kilka razy, ale już widzę, że bardzo lubi się uczyć i jest wyjątkowo zainteresowany, kiedy w ogóle tam przychodzę. To nie jest młody koń - ba, ma pewnie niespełna 10 lat, może trochę mniej. Haczyk jest taki, że właściciel nie może do niego jeździć, więc niegdyś przez bardzo długi czas stał i się obijał. Teraz tylko raz na jakiś czas poczłapie sobie pod kimś w teren, nic więcej. Spróbuję jednak cokolwiek zdziałać bez pomocy smaczków, bo a nuż się uda.
Jeśli chodzi o koniobowość, to chyba najbardziej pasuje mi do lewopółkulowego ekstrawertyka. Chyba. Jest bardzo chętny do współpracy, jak już mówiłam wesoły i zabawowy, ale jednocześnie wyjątkowo jasno przekazuje, kiedy coś jest nie tak i jakaś rzecz mu nie pasuje.

Strasznie chciałabym móc odczulić go na jakieś folie, piłki itp., ale po prostu nie mam pojęcia, skąd mam brać takie cuda! Oczywiście nie wydając od razu masy pieniędzy, bo np. te większe piłki dla koni są, z tego co wiem, dosyć drogie. Z batami, linami i parasolkami jest naprawdę łatwo, ale reszta stanowi dla mnie nieco większy kłopot.

BALONIKI, HULA HOP I WSTĄŻKI, TAK
Bardzo dziękuję, bo coś takiego będzie naprawdę łatwo skombinować.
sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach
autor: Herondale dnia 24 września 2014 o 17:30
Cześć Wam!
Od jakiegoś (cóż, bardzo krótkiego) czasu "pracuję" z pewnym koniem. Generalnie nie ma z nim zbyt wielkich problemów, więc nie będę zbyt wiele o nim pisać, bo w tej chwili nie ma to większego sensu. Raczej nie kwalifikuję się na naturalsa i nie pracuję według żadnej ze szkół, ale ten temat wydaje mi się odpowiedni do zadania pewnego pytania. Otóż to koń bardzo wesoły, zabawowy i chętny do współpracy z człowiekiem, ale bardzo łatwo jest go znudzić. Na razie nie robimy nic konkretnego, tylko ćwiczymy podstawy. Nie ma mowy, żeby bez przerwy wałkować z nim to samo, więc zastanawiam się, co jeszcze mogłabym robić z nim w czasie tego spotkania. Jak już mówiłam, jeżdżę do niego od niedawna, a wcześniej prawie nic z nim nie robiono, więc nie potrafi on zbyt wiele. Skupiam się przede wszystkim na ustępowaniu od nacisku, bo z tym ma chyba największy kłopot. Myślałam przede wszystkim o odczulaniu... ale na co? Jasne, odczulać można na wszystko, ale mam nadzieję, że ktoś jest w stanie podać mi konkretne przykłady. Ja wpadłam tylko na dotyk, jakieś gwałtowniejsze ruchy, baty, machanie liną, parasolki i reklamówki. Co jeszcze mogłabym do niego przytargać? No i, jak jeszcze mogłabym urozmaicić takie sesje? Jakieś proste ćwiczenia, które koń powinien szybko załapać? Coś? Cokolwiek?
"Naucz go podnosić twój kapelusz, carrot stick, lub wiadro. Niech jego oczywisty „talent” zostanie dobrze wykorzystany" - znalezione na jednym z artykułów na stronie wwr o gryzących koniach. Tak, temu zwierzowi zdarza się podskubywać i choć mnie się to jeszcze nie zdarzyło, poprzednim jeźdźcom zrobił kilka siniaków. Nie chodzi mi o samo oduczanie go tego narowu, tylko cytat, który wkleiłam. Czy można nauczyć konia podobnej sztuczki bez użycia smaczków (przy okazji nie poświęcając na to 3 razy więcej czasu)? A jeśli tak, w jaki sposób? Czy posługiwanie się smakołykami nie wzmogłoby gryzienia?
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: Herondale dnia 19 września 2014 o 15:24
Właśnie to zauważyłam, dlatego odebrałam to jako taki miszmasz! Koń nie zatrzymał się, nie odangażował zadu, nie poszedł w przeciwnym kierunku, a jedynie skręcił w Twoją stronę, dlatego mimo wszystko chciałam zwrócić na to uwagę i spytać o wspomniane ćwiczenie.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: Herondale dnia 19 września 2014 o 15:06
Na telefonie nie mogę ich odtworzyć ale na pierwszym to jest około 1: 05 (? ) a drugi to czasu nie pamiętam ale koń biegnie klusem obok do płotu i potem odangazowuje




To ćwiczenie, pokazane koło tej minuty w pierwszym filmiku to w ogóle porządne odangażowanie? Nie jestem jakoś szczególnie doświadczona i broń boże nie chcę Cię upominać, ale wydawało mi się, że koń powinien zatrzymać się, krzyżując tylne nogi -  u Was tego nie widać.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: Herondale dnia 18 września 2014 o 14:59
to potem Ci poopisuje dokładnie 🙂

To może wstawisz to od razu do tego wątku lub naskrobiesz coś w prywatnej wiadomości także mi?