Joanna32pl

Konto zarejstrowane: 05 maja 2014

Najnowsze posty użytkownika:

Kurs instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością j.k.
autor: Joanna32pl dnia 11 lipca 2015 o 20:07
Oczywiście, że moje zdanie jest tylko moja subiektywną opinią i każdy ma do takowej prawo.
Zależy kto czego oczekiwał od tego kursu, jakiego poziomu. Pan Wodyński powiedział, że na kursie PZJ już byśmy tak łatwo na egzaminie u niego nie mieli. Ja wraz z koleżankami potrzebowałyśmy papierka do pracy i chciałyśmy go zdobyć, ale też czegoś przy okazji się nauczyć i uważam, że to osiągnęłyśmy. Zdali u nas wszyscy, z tego co wiem na IRR 'prawie' wszyscy zdają, z różnym poziomem umiejętności. W naszej grupie była jedna dziewczyna, która zdaniem wszystkich nie powinna zdać, p.Ula była przekonana, że p. Wodyński jej nie puści, ale u niego już się zmobilizowała i postanowiła nie odmawiać oddania chociaż jednego skoku na treningu. Ale nad tym można się rozwodzić, jakiej jakości instruktorów produkują takie kursy, chociaż ja jestem zdania, że nawet najlepszy kurs z nas idealnego instruktora nie zrobi, tylko ukierunkuje a reszta pracy nad samym sobą to jest dopiero po kursie.
Co do p.Uli to u nas chamskich docinków nie było (a co najlepsze największym pogromem był i największy opierdziel dostaliśmy od p.Wodyńskiego), ona jest zwyczajnie ostrym instruktorem, który na co dzień nie 'bawi się' w rekreacji tylko prowadzi treningi indywidualne ludziom którzy chcą się rozwijać i wolą usłyszeć od swojego trenera że siedzą beznadziejnie, albo że ten koń idzie do dupy, niż płacić za wciskanie bajek. Ja jestem przyzwyczajona do takiego stylu prowadzenia treningu i tak lubię, więc mnie tam nie ruszało jak się dowiedziałam że siedzę jak kukła, wręcz zmobilizowało. Co do stylu jazdy p. Uli to budzi ona wiele kontrowersji w Małopolsce bo się nasłuchałyśmy przed wyjazdem jaki to postrach nie jest. Ale znów - ja jestem przyzwyczajona do takiego stylu pracy z koniem, tzn zamiast kopać łydką przez godzinę, żeby mi koń zakłusował wolę sprzedać tzw 'trzy szybkie' i koń już chodzi od pierwszej łydki. Była u nas taka sytuacja, że p.Ula wsiadła na jakiegoś tam konia, a że to rekreant to na łydkę kazał się cmoknąć i dostał kopa, nagle zajarzył i potem nie było potrzebne już nic oprócz delikatnych pomocy, a koń chodził podstawiony, luźny, lekko na przodzie. Pani Ula wsiadła też na konia mojej koleżanki, bo był problem z uwieszaniem się na wewnętrznej wodzy, problem przejechała, wytłumaczyła jak sobie z nim radzić, a dodam, że nie dokonała tego w sposób jakoś mega delikatny, koń się buntował ale odpuścił, a rolkuru nie było. Czasem trzeba trochę konsekwencji i zdecydowanego działania co nie oznacza, że zakatowaliśmy konia. I moim zdaniem p. Ula dosiad ma bardzo fajny, świadomy i wie kiedy czego użyć i w jaki sposób. Co do jazdy z nosem przed pionem, czasem jest tak, że trzeba konia dosłownie przepchnąć przez wędzidło, i od 10 sekund jechania lekko przeganaszowanym koń nie umrze, a żeby nie było, dodam, że nie toleruję rolowania konia i jeżdżeniu tak w codziennym treningu na milionie patentów jak gdyby nigdy nic. Jednak są to różne kwestie, różne podejścia/filozofie jeżeli chodzi o styl jazdy i wszystko jak najbardziej dyskusyjne. W każdym razie ja znęcania się nad zwierzętami nie uświadczyłam tam. A karuzele to w stajniach sportowych normalny widok, koń przed, po jeździe w celu rozstępowania lub w ciągu dnia idzie na karuzelę, taki jest sport, bo w większości stajni sportowych całodziennego padokowania nie ma, ewentualnie małe wybiegi i tyle. Konie według mnie wyglądały dobrze, żebra im nie wystawały, kręgosłupami na wierzchu też nie świeciły.
W sumie raczej spotykałam się z pozytywnymi opiniami przed wyjechaniem tam (moja koleżanka była rok przede mną i mówiła, że w porządku). Oczywiście, że u nas też były osoby nie zadowolone, jedna bo musiała skakać (no, niesamowite, żeby przyszły instruktor musiał umieć skoczyć 50tkę? skandal!), druga bo jeździ/kuje naturalnie i nie mogła patrzeć jak te biedne konie w podkowach chodzą. Właśnie swoją drogą, najwięcej nie podoba się chyba tzw 'naturalsom', nie obrażając nikogo, bo znam konie i jeźdźców preferujących tą szkołę jazdy (ale taką z prawdziwego zdarzenia, nie ludzi, którzy bezmyślnie machają sznurkami i uczących się z DVD tylko u 'źródła'😉 i ją szanuję.
Ale jak mówię, każdemu mogło się podobać mniej lub bardziej na tym kursie, a według mnie jakichś herezji do głowy nie wbijają, wszystko zgodne z klasycznym jeździectwem i współczesnym sposobem pracy z koniem.
..... dziewczyno, ty chora jestes