flaczek87
Konto zarejstrowane: 12 lutego 2013
Najnowsze posty użytkownika:
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 24 maja 2013 o 19:19
Gaga Kupiłaś już te kantarki? Moja rada odnośnie...Ciasny-taki przyległy do głowy-szybciej konia obetrze, a raczej sierść wytrze w tych najbardziej delikatnych miejscach. Moi bracia mają obydwoje kantary na pastwisku cały dzień. Jeden ma przyległy, drugi nosi luźny. Ten luźny kantar nie obciera sierści, natomiast bardziej ciasny owszem. Pomijając, że to nie jest bezpiecznie dla konia łazić w kantarze cały dzień, bo może się koń gdzieś zahaczyć. Jednak przy tych egzemplarzach, które nie przychodzą na zawołanie, mogą w pensjonacie wymagać. Choć ja znam takie miejsca, gdzie uzależniają to po prostu od konia. U mnie wygląda to tak, konie ok 8-9 rano wychodzą na pastwisko, a wracają przed zmierzchem. Cały ten czas mają kantary na łbach. Na pastwisku są liczne drzewa, o które konie się wycierają, rozmaite krzaczory w które włażą. Nie zdarzyło się natomiast, żeby choć raz był problem z kantarem-zahaczeniem się. Są to dwa koniki polskie, więc wyobraź sobie jak bezpardonowo traktują drzewa i krzewy dosłownie na nie włażąc!;p
Kolejne moje spostrzeżenie odnośnie, to dwa wymiary kantarów dla dwóch koni. Znaczy mam na myśli przyległy i luźny na każdego z nich. Moje koniki dosyć ostro się bawią i dają sobie po łbach;p Więc ten większy koń, dominujący zawsze mniej obrywa po kantarku i może luźny nosić. Natomiast zdominowany koń ma przyległy kantar, który trudniej bratu złapać w zęby. Unikamy w ten sposób zarówno intensywnych bójek, jak zmasakrowania sprzętu 😉
Moje od roku noszą zwykłe proste kantary, bez żadbych bajerów, poduszek i łańcuszków i te się sprawdzają. Nie są przegryzane i nie przecierają się jak na razie. Chłopcy potrafią się na prawdę intensywnie wycierać za uszami i na pysku, a po kantarach nie widać 🙂
Obecnie jestem poza zasięgiem stajni, ale po powrocie sprawdzę firmę i mogę napisać.
Więc sprawdziłam- zwykły najprostrzy z Kerbl taki
http://www.horse-trade.pl/pl/p/Kantar-START-Economic/379, czasem zmieniamy na takie
http://wstadzie.pl/product-pol-1333-Kantar-Villa-Horse-Kaim-szaro-blekitno-granatowy.htmlObydwa są dobre i wytrzymałe, ale ten drugi właśnie na części nachrapnej, gdzie ma podszycie-tylko to podszycie, jest postrzępiony od podgryzania i drapania;p Poza tym się trzyma😉 Jeśli masz więc pewność, że kantar nie będzie narażony na specjalne urazy-Twoje konie się nie wycierają i inne konie w stadzie nie będą podczas zabaw i dominacji chwytać go zębami, polecam ten drugi. Na pewno mniej narazi na obtarcia za uszami i ogólnie pod paskiem potylicznym. Choć przy luźnym zapięciu, jak wcześniej wspominałam, nie powinny się w ogóle pojawić 🙂
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 13 kwietnia 2013 o 13:29
Ja tyko wtrącę moje przeprosiny za te wariacje pisemne;p już sprawdziłam, co źle i nie będę.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 13 kwietnia 2013 o 12:09
U mnie na działce takim samodzielnym, a nieszkodzącym ogółowi sposobem był spory staw. Taki na prawdę spory-nie małe oczko tylko pożądny zbiornik- w wakacje wyglądający często jak wyschnięta kałuża;p za to wiosną po brzegi wypełniony wodą. Dookoła są posadzone "wodochłonne rośliny"-wszystko co wiosną potrzebuje masę H2O. Jednocześnie przy wykopie stawu ziemia została rozplanowana na podwyższenie całego hektara. Podnieśliśmy po prostu część działki,aby mieć wyspę przy zalewaniu całości, oczywiście zachowując spadek terenu w stronę rowów-odpływów. Dom był, tak jak U Ciebie Mehari wyżej położony, więc powiękrzyliśmy po prostu zasięg tego podwyższenia i dodatkowo wzmocniliśmy teren o zbiornik osuszający teren.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 13 kwietnia 2013 o 12:00
Dlatego pisałam o zaglądaniu do planów sieci melioracyjnej wsi i okolic. Nie wystarczy przeważnie zadziałać na własnej działce. Trzeba pomyśleć o odprowadzeniu wody dalej. Inaczej można zrobić komuś dokładnie taki sam prezent odprowadzając wodę od siebie, a kumulując ją na działce innego sąsiada ;p
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 13 kwietnia 2013 o 11:56
Mehari ja wiem ,że to żadne pocieszenie ale..moje łaki wyglądają dokładnie tak samo. Dwa lata temu w tej sprawie było zebranie z burmistrzem, były obietnice iż gmina pogęłębi i oczyści rowy melioracyjne. Hm...na słowach się skończyło. U nas wszystkie pola i łaki ba ogródki tak wyglądają, zalewa piwnice . A jak kupowałam te ziemie ponad 12 lat temu to tu były piachy, piachy i susza . Ja generalnie za taki stan winie gmine która nie robi nic z rowami, idiotów rolników którzy zasypują rowy bo przedzielają im ziemię albo nie chcą u siebie rowu. Zaniedbania sa ogromne, w rowach rosna piękne 20 i starsze piękne drzewa. U mnie jest rów , czyściłam go we własnym zakresie, poszerzyła , pogłębiłam i...i tak mi wylał bo sąsiad u siebie ten sam rów zasypal.
Kiedys za takie coś dostał by karę, kiedyś każdy rolnik musiał zadbac o rów przechodzący koło jego posesji. Teraz nie musi (zdjęto z rolników ten obowiązek) i finał jest taki a nie inny.
O tym właśnie pisałam-o to mi dokładnie chodziło! Prawie nikt teraz na wsi nie myśli globalnie i zero świadomości ekologicznej ludzie mają. My mamy działkę nad samiutką Odrą. W dodatku tereny są ogólnie tzw. "widełkami Odry i Baryczy". Tereny przy samych wałach to pola uprawne. Jednak przy niskim ogólnie położeniu domów często działki-piwnice podmakają, zbierają się podsiąki. Któregoś roku bardzo samowystarczalny sąsiad postanowił zasypać sobie rów, bo coś mu tam dołek niepasował. Cała reszta też nie specjalnie go czyści i utrzymuje odpowiedni przepływ itd.. Co z tego, że ja czy kilka innych osób się tym zajmiemy na własnym odcinku, skoro tu musi być sprawny cały system. System nawadniający Nilu w starożytnym...działał dzięki cudownej i całościowej pielęgnacji cieków. Ta sama zasada ;p Musiała się jednak zdarzyć powódź w 97, aby ludzie zobaczyli jak szkodliwe jest długotrwałe zaleganie gnijącej papki oraz aby zacząć myśleć o skutkach zalewania. Nadal nie każdy specjalnie się przejmuje utrzymaniem melioracji pól, bo to głównie o to chodzi ( jeśli woda z pól dookoła nie spływa wtedy robi się bagno wszędzie ). Jednak w gminie coś tam ktoś zadziałał i już nie pozwalaja na takie zabiegi niszczenia-zasypywania, zaorania i innych pomysłów likwidacji rowów śródpolnych i przydomowych.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 13 kwietnia 2013 o 11:34
To jest trochę tak,że mając konie pod domem, nigdy nie wsiadam przy brzydkiej pogodzie;p Zdarzyło się jednak wsiadać po krótkotrwałym deszczu, kiedy konie były na dworze. Zazwyczaj zmoczony jest grzbiet jedynie. Fakt, bardziej chodzi tu o przyklejanie się brudu do mokrej sierści (jak wszyscy wspominali). Samo bycie mokrym nie ma większego znaczenia. Skoro jednak moczy się sam grzbiet, nie jest to specjalnie problem-koń obciera się przecież głównie pod popręgiem i pod stawem łokciowym w tych newralgicznych miejscach. Jeśli nie robisz jakiegos mocno intensywnego treningu-w sensie dużo intensywnego ruchu jak przy crossie np- nic nie powinno się obetrzeć. Chyba że masz źle dopasowane siodło, które jeździ po grzbiecie, ale to już niezależnie od brudu może konikowi zaszkodzić. Ja mokrego konia zawsze na początku czyszczenia pożąnie rozczesuję szczotą do grzywy, tak aby mokre włosy trochę przeschły. Zabieram się za czyszczenie reszty i w międzyczasie sierść zawsze trochę podsycha. Staraj się też zakładać w miarę czysty-niedawno prany czaprak w takie dni. Jeśli na czapraku naklejone jest dużo potu, to też stwarza dyskomfort dla konia i coś tam może obetrze.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:38
Dobra, ale te łąki i nieużytki zawsze nimi były? Jeśli ktoś coś wcześniej robił z tą ziemią, to a) miał dobre odwodnienie upraw b) uprawiał rośliny bagienne ;p
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:33
Może być tak, że wasze gospodarstwo zostało wybudowane na terenach kiedyś przeznaczonych pod strefę buforową rzeki. Jeśli tak, mało da się z tym zrobić bez porządnego planu i projektu odwodnienia działki🙁 Jeśli jednak gospodarstwo istniało tam jeszcze przed wojną, najprawdopodobniej przewidziane zostało jakieś zabezpieczenie przez wiosennym zlewaniem.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:32
Może być tak, że wasze gospodarstwo zostało wybudowane na terenach kiedyś przeznaczonych pod strefę buforową rzeki. Jeśli tak, mało da się z tym zrobić bez porządnego planu i projektu odwodnienia działki🙁 Jeśli jednak gospodarstwo istniało tam jeszcze przed wojną, najprawdopodobniej przewidziane zostało jakieś zabezpieczenie przez wiosennym zlewaniem.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:28
To że są pola nie wyklucza wcale obecności rowów melioracynych. Pola przedewszystkim się melioruje, aby uprawy nie były zalewane. Może te rowy są gdzieś pozarastane i miezkańcy w ogóle o nich zapomnieli. Najlepiej byłoby dokopać się do jakichś planów zagospodarowania przestrzennego z planami melioraci właśnie.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:25
Jeżeli to są tereny podmokłe-zalewowe, bankowo jest tam jakaś melioracja. Bardzo często takie zalewanie wynika ze źle utrzymanych odpływów. Ktoś już kiedyś coś tam robiąc z tą ziemią zapewne pomyślał o tm,co począć kiedy zalewa. Tylko teraz jakiś mądry sąsiad zamarzył zasypać sobie odpływy, aby jemu woda nie przepływała lub po prostu coś się gdzieś zapchało. No i woda nie odpływa swobodnie 🙁
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 12 kwietnia 2013 o 21:21
Dokładnie o to samo chciałam zapytać.
Mehari czy tylko Was tak mocno zalewa, czy cała wieś ma np z tym problem?
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 09 kwietnia 2013 o 21:33
Gaga nie, moje kostki nie mają tyle-nie ważą po 10kg. Są małe fakt, ale też nie są mocno sprasowane. Nigdy ich nie ważyłam.Nie potrafię więc podać konkretnej ich wagi, ale 10 kg na pewno nie mają. Z resztą tyle siana idzie teraz-zimą. Kiedy mają trawkę i zielone pastwiso nie dostają oczywiście siana w takich ilościach.
horse_art Moje nawet tak dużo nie zadeptują. Przeważnie wyjadają spod siebie więkrzość. Kiedy słoma nie jest czysta, potrafią nawet z niej wyciągnąć coś niecoś do wszamania;p Na pastwisku owszem, są spore straty w sianie, bo nie mam paśnika ani żadnych siatek. Jednak nie mają w zwyczaju nagminnie łazić po tym,co jedzą 😉 Jednocześnie w dobrym miejscu-pod drzewami nie moknie i konie zawsze tam jeszcze grzebią i coś dojadają.
Same widzicie, siana moje konie dostają sporo, a dogryzają teraz jeszcze kory drzew i zesłoroczne krótkopędy. Po prostu urozmaicenia i jakichś konkretnych składików im brakuje.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 09 kwietnia 2013 o 10:34
Nie, właśnie nie mały szczekacz;p Nam zależy aby pies był opanowany i informował tylko o potencjalnym zagrożeniu, nie natomias o każdym przechodniu. Jeśli dookoła są ścieżki polne, a mieszkańcy kręcą się często koło domu, trudno jest wytrzymać każdą reakcję psa;p
Naszego bydlaka jak na razie wszyscy się boją. On sam z resztą też nie tak łatwo da się wyprowadzić obcej osobie. Choć pewnie,lepiej na zimne dmuchać. Na szczęście mamy życzliwych sąsiadó, a pies jest oryginalny. Gdyby gdzieś, u kogoś w pobliżu nagle się pojawił, bankowo ktoś to skojarzy🙂
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 09 kwietnia 2013 o 10:19
stillgrey dzięki za radę🙂 Siana to dostają sporo- rano pół kostki na dwoje, potem po dwie na pastwisku zjadają i wieczorem trochę w boksie. W sumie w ciągu dnia zjadają ok 3kostki na łeb plus jakieś witaminki-buraki,marchew,pasternak czy coś innego.
Po prostu zimą mają zbyt mało zróżnicowania zapewne i szukają pod korą itd. Poza tym obgryzanie zdarza sie przeważnie,kiedy nie ma nas kila godzin w domu, a skończą siano wszamać. Staram się dawać na zapas,ale wiadomo czasem wciągną szybciej,czasem wolniej ;p
To są koniki polskie. Trzeba więc też wziąć poprawkę, one będą zawsze jadły trochę na zapas i będą wygrzebywać i obryzać. Mają sporo drzew na padoku. Nie dokładm im gałęzi, bo jest kilka brzózek, śliwy ałycze, dereń świdwa, zarośnięte głogi.Brzóz specjalnie dosadzaliśmy im na pastwisko. Mają co wszamać. Czasem widzę,że szukają po prostu urozmaicenia.Gdy siano leży, one grzebią pod śniegiem. To się jednak skończy z nastaniem porządnej wiosny😉
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 08 kwietnia 2013 o 21:52
Naszym psim towarzyszem jest berneńczyk. O tej rasie ogólnie mówi się, że są świetnymi doglądaczami hektarów 😉 Tylko trzeba psa odpowiedno przyuczyć posłuszeństwa-przywiązania do własnych pastwisk i obcowania w tym przypadku z końmi. Berneńczyki mają świetną orientację w terenie i bardzo dobre poczucie granic własnego terenu. Jeśli pies będzie nauczony czekania i pilnowania działki nie potrzeba mu super szczelnego ogrodzenia, żeby trzymał się granic. Nasz bernol doskonale zdaje sobie sprawę gdzie kończy się pastwisko mimo, iż obecnie nie całe jest ogrodzone na stałe. U nas to wygląda jeszcze inaczej, bo musielibyśmy psa zostawić z dala od domostwa razem z końmi, czego nie robimy ze względu na strachliwych sąsiadów ;p Jeśli jednak pastwisko łączy się z obejściem domu i stajnią, a pies może biegać w tą i drugą😉 nie uciekając jednocześnie poza granice działki, sąsiedzi nie powinni mieć problemu.
Takie predyspozycje będzie miał każdy pies pasterski, wszystkie owczarki potocznie nazywane górskimi 🙂
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 08 kwietnia 2013 o 21:36
Czyli jednak-wszystko zależy od konia. Mój akurat nażarł się i zaszkodziło. Tak jak napisałam, przeciętnie po kęsie czy dwóch nie zaóważyłam nigdy żadnej reakcji. Dopiero po dużej ilości coś zaczyna się dziać. Mój kurdupel opitolił trzy spore sosny za jednym zamachem. Zapewne więc od odporności konia/podatności-wrodzonej czy nabytej zależy działanie taniny. Wspominałyście też, że koń mając inne lepsze wszamanie nie ruszy szkodliwego. Pewnie że nie ruszy, kiedy ma siano czy trawkę. U mnie miało to miejsce zimą, kiedy konie cały dzień biegały same po padoku. Już kompletnie nic nie było od jakiegoś czasu, bo długa i śniezna zima była. Podaną porcję siana wszamały szybko i po kilku godzinach chciały coś jeszcze ;p Poobgryzały już wcześniej dęby,brzozy,klony...Zostały tylko sosny 😀
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 08 kwietnia 2013 o 00:14
TheWunia tu masz odesłanie do wątku na ten temat
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,19013.msg1688675.html#msg1688675
Powtarzam to każdemu, kto pyta o drzewa przy padokach-w zasięgu końskiego pyska, iż w drzewach iglastych-w igłach zawarta jest szkodliwa dla koni substancja. Nie rozchorują się od jednego kęsa igły,ale obgryzając na potęgę mogą sobie zaszkodzić. Moje konie nie jedzą pędów sosen, ale nie każdy zwierz jest na tyle cwany by je omijać pyskiem. Jeden moich wałaszków okupił kiedyś swoje obrzarstwo niedyspozycją. Teraz już nie rusza,ale kiedyś się nażarł sosny właśnie. Mocno się po tym ślinił dwa dni i był trochę osowiały. Nic więkrzego Mu się nie stało, bo w porę przestał jeść. Natomiast od tej pory nie rusza igieł. Dobrze wie, czym to jest okupione;p
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 07 kwietnia 2013 o 22:42
Pastwisko jest kompletnie oddalone od domu,bo to jest przy wałach Odry, a wieś jest dobrych kilkaset metrów dalej na północ.Te zabudowania widocznie na planie, to domek letniskowy Warszawiaków😉 i nic dookoła nie ma prócz pól uprawnych i rzeki. Nigdy natomiast nic się nie zdarzyło, co mogłoby nas zaniepokoić. Konie są spokojne mimo, iż z dala od domu i nikt ich nigdy nie uprowadził. Oczywiście to od koni też zależy. Nasze obcej osobie nie dadzą się wyprowadzić;p
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 07 kwietnia 2013 o 22:36
Gruda to raczej zależy od konia,jeden bardziej inny mniej odporny/wrażliwy. U nas nie ma z tym problemu,ale kopyta są codziennie rozczyszczane-chyba że faktycznie sucho i po samej darni biegają. Obowiązkowo przed każdym wyjściem i po zejściu z drogi polnej-kamienie i inne syfy-są kopyta sprawdzane,ale to penie każde z was doskonale wie🙂
U mnie rozkład wygląda następująco
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 07 kwietnia 2013 o 20:55
Maea Piękne masz te tereny, tak z planu wnioskując 🙂 Ta część, o której piszesz "najlepsza" na bezstajenny, ma wspaniałe dwa naturalne ograniczniki ucieczek ;p w postaci zadrzewienia i wody po drugiej stronie 🙂 Z tego co na planie rówież widać, teren jest oddalony,ale w prostej i niczym nieprzesłoniętej linii. Więc jeśli nie ma jakichś naturalnych utrudnień, powinnaś mieść kontrolę nawet z daleka nad tym terenem.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 07 kwietnia 2013 o 20:47
Jak najbardziej popieram to zdanie! Moje konie mają na padoku lasek mieszany, gdzie jest ściana z czarnej sosny-stanowi zawrty,mocny szpaler, a w rogu na tej scianie jest więkrze skupisko sosny-zagajnik mały. Konie mają tam świetne warunki do schronienia się przed deszczem,wiatrem itd. Nie korzystają natomiast;p Wykorzystujemy ten zagajnik do pozostawiania tam siana, bo nie moknie pod koronami.Jednak po wszamaniu konie "wolą" marznąć i moknąć na gołym terenie 😉 A mieszkamy nad samiusieńką Odrą,więc wiatry potrafią być na prawdę chłodne i przeszywające.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 07 kwietnia 2013 o 20:46
"Chow bezstajenny nie wyklucza tez udostepnienia koniom wiaty czy nawet stajni otwartej, z reguly konie maja tez na wybiegu drzewa, pod ktorymi moga sie schronic."
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 27 marca 2013 o 22:12
Moje koniki polskie w te duże mrozy schodzą obecnie dosłownie na noc do stjni. Choć tak po prawdzie, to chętnie idą tylko dla wszamania w korycie;p
Dostają siana do woli, a nie wsówają w jakimś zawrotnie szybkim tępie. Wieczorem do koryta tylko witaminki w postaci marchwi, pasternaku, do pewnego czasu były jeszcze jabłka. Co dwa-trzy dni dawka węglowodanów w postaci suchego chleba😉 nic więcej, a mają się świetnie i tryskają enegią zanadto;D kopyta zdrowe, wręcz już przerastają i czekają na nastanie wiosny, brzuchy okrągłe i zadki niczego sobie😉
Tyle że pierwotne rasy mają tą zdolność do świetnego wykorzystywania paszy. Czasem podskrobią sobie korę z drzew, czasem wygrzebią coś spod śniegu...Będąc cały dzień na dworze trochę mogą poszperać, zupełnie inaczej niż koń w stajni.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 09 marca 2013 o 19:34
Kiedyś istniało coś takiego jak dzierżawa wieczysta, czy dożywotnia...Nie ma obecnie możliwości takiej długoterminowej dzierżawy ziemi?!
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 02 marca 2013 o 18:41
zipa swoją drogą, jeśli zbierasz ten obornik z pastwiska to on już jest trochę przewiany 🙂 Zwłaszcza wypłucze się po kilku dniach deszczu i już nie będzie tak mocny, jak taki ze stajni-z boksu.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 02 marca 2013 o 18:37
Bardzo proszę😉 polecam się na przyszłość-inż.ogrodnictwa
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 02 marca 2013 o 18:36
Zgadza się jest świetny i pomidorki są po nim byczaste i aromatyczne! 😀 Tylko taki zalany też musi odstać. CHociaz kilka dni,żeby nabrał tej wody i żeby zaszły tam odpowiednie rekacje ;p Ten ptasi musi stać dłużej, ale każdy musi się chwilę pomoczyć.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 02 marca 2013 o 18:15
Czy sam "sam" obornik jest dobry? To zależy od przeznaczenia i sposobu użytkowania odbiorcy. Duży rolnik rozsypuje obornik na pole, który potem dłuższy czas leżakuje zdaje się i ma czas się chwilę przepłukać, przewiać itd. Potem go zazwyczaj jeszcze kultywuje, aby przemieszał sie z ziemią. Dla niego więc silnieskoncentrowany obornik jest dużym plusem. Mocny, skoncentrowany obornik jest generalnie lepszy, bo bardziej wzbogaca glebę-jest bardziej wydajny. Tylko pytanie ile czasu i jak go składujesz? Jeśli będziesz chciała go działkowiczom sprzedawać, to kupią od Ciebie bardziej detalicznie - mniejsze porcje. Przy mocno skoncentrowanym oborniku-bez dodatku siana/słomy będziesz go mogła, tak sądzę, sprzedawać własnie w mniejszej ilości a "mocniejszy". Na ogródki będą go ludzie kupować po trosze na warzywka po trosze pod rośliny ozdobne, a te potrzebują na prawdę duzo składników pokarmowych. Sądze więc, że taki silnie skoncentrowany obornik będzie pożądany. Tylko jeśli nie jest dobrze przerobiony (jeśli go nie składujesz i nie kompostujesz tylko na świeżo sprzedajesz), uprzeć działkowiczów o jego mocnym działaniu. Taki mocny obornik trzeba najpierw wymieszać z glebą, aby nie miał bezpośredniej styczności z korzeniami,bo wypali włośniki;p
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 23 lutego 2013 o 20:30
unawen na te wierzgające kopyciory ;p spóbuj okrywac uszy😉 Ja bawiłam się ostatnio w odczulanie uszu za pomocą szalika/chusty czy co tam mam pod ręką. W sensie przewiązałam delikatnie głowę-na babuleńkę-szalikiem.Najpierw oczywiście stopniowo kładąc na głowie na chwilę itd. Koń mi się uspokoił i opuścił łeb. Uznałam więc, że zrobię kopytka (normalnie przy czyszczeniu się ten kręci i macha syrkami;p) Tym razem stał potulniutko z szalikiem na głowie 😉 Po zdjęciu szalika machnął tylko głową, trzepiąc uszami i rozwichrzając czuprynę. Śmiałam się, że patrzył ze zdziwieniem "to można tak grzecznie stac przy grzebaniu kopyt!?" ;D
Projekty stajni. Zdjęcia i informacje.
autor: flaczek87 dnia 22 lutego 2013 o 20:39
Że stajnią z blachy się nie spotkałam,ale na temat samej blachy mogę się wypowiedziec. Rodzice mają dom-dach pokryty blachą. Tu jest solidna izolacja z wełny i innych, a i tak na poddaszu jest głośno podczas ulewnych deszczy. Słychac każdą szyszke spadającą z drzewa idt. W wakacje jest nieznośnie gorąco. Jakiej by izolacji nie zrobic zawsze tak będzie, bo blacha się po prostu grzeje.
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 15 lutego 2013 o 02:14
Zachowana odległośc czemu?Bo kolce? Ja się jeszcze nie spotkałam,żeby koń pchał paszczę w krzaczory,które go kłują ;p Jak widzi,że kłuje raczej trzyma się z daleka. Rzekłabym nawet, że ten co sprytniejszy potrafi tak liście oberwac coby kolcem nie dostac 😉 Na młodych, jednorocznych pędach nie ma kolców. Wykształcają się dopiero na wieloletnich pędach. Natomiast to te świeżutkie są najlepsiejsze ;D
własna przydomowa stajnia
autor: flaczek87 dnia 14 lutego 2013 o 22:54
Chcę wrócic do wątku o nasadzeniach przy padoku.
Żywotnik/Thuja-trujące, cis-trujące wszystko poza osnówkami nasion, robinia akacjowa-czytałam że trująca jest tylko kora choc liście też możliwe. Przeważnie chodzi o alkaloidy zawarte w roślinie, które krążą z sokiem komórkowym-wtedy cała roślina trujaca, czasem są to substancje występujące tylko w konkretnym rodzaju tkanki jak np. kora, igły. Ktoś wspomniał o sosnach i świerkach-w igłach drzew iglastych, przede wszystkim w jodłach, zawarta jest trująca tanina. Moje koniki polskie mają dookoła dużo sosen,pospolitych i czarnych,ale nigdy ich nie podjadają.Na innych drzewach widzę ślady obgryzania,a sosen nic.
Gdzieś zetknęłam się z opinią,że konie lubią wcinac głóg-jest przysmakiem.Jest on stosowany oczyszczająco jako napar i podawane są owoce.Mają dużą zawartośc wit.C więc jest przy okazji dobry dla zdrowia. Można posadzic też dereń jadalny-wolno rośnie,ale ma smaczne owoce również bogate w witC. Trochę szybciej rósł będzie dereń świdwa,a podciosany od dołu przyjmie formę drzewiastą. Smakołykami dla koni są brzozy, leszczyny i drzewa owocowe (wszystkie mirabelki zdziczałe nienadające się do sadu itd. tu będą pasowac) 🙂
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 13 lutego 2013 o 23:39
Czytałam kiedyś,że rasy gorącokrwiste są bardziej podatne. Gdzieś miałam artykuł...
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 13 lutego 2013 o 15:03
Muchozol Pewnie,że będę pisac i dawac znac. Od tego są fora, ażeby sie dzielic doświadczeniami😉
jakobus Ja właśnie to miałam na myśli-koń do sportu przeznaczony, biega zawsze w derkach,nigdy Go nie perzewieje,golony aby się nie przepocił, dodatkowo mając kilka treningów w tygodniu poza nimi głównie stoi w stajni, wodę pija tylko z "podgrzanej rury" i w stajni-nigdy ze stawu np. więc nigdy nie pija wody o temp. około 0C .Nie mówimy właśnie o bieganiu w letni, ciepły dzień po pastwisku, gdzie koń skubie sobie trawkę, to przecież każdemu konikowi służy. Mam na myśli te warunki ekstramalne, kiedy koń trafia po treningu na padok, zgrzany i spocony a nie zahartowany, kiedy przychodzi zima i potrzebne jest pożądne futro 😉
Dobrze przecież wiemy,że w stajni prawie kameralnej-po kilka boksów i kilka koni mają one więcej ruchu i biegania po pastwisku. Taki koń pewnie, że może byc prawie z miejsca wstawiony na bezstajenny. Jednak dla konia chodzącego tylko po odpowiednim podłożu na placu i hali, grzejacego się codziennie w boksie i "idealnych" warunkach nie jest czasem odpowiednie wyjście na nierówny i zmrożony padok. Zgrzanie się-np u młodych koni właśnie na ostrym i zimnym wietrze i potem chłodzenie zadka w takich warunkach może byc niezdrowe. Już tyle się nasłuchałam o kontuzjach stawów pęcinowych cennych sportowców na zimowym padoku...To sie wydaje paranoją owszem, ale jeśli się na konika dmucha i chucha z każdej strony, może i potrafi sobie zrobic krzywdę.
Projekty stajni. Zdjęcia i informacje.
autor: flaczek87 dnia 13 lutego 2013 o 12:36
do dyspozycji miałabym ewentualnie tylko 4-5 ha na padoki, planowałam stajnię na 30-35 koni
taurin a jakie masz rozplanowanie tych hektarów? Jestem swieżutkim architektem krajobrazu i dla mnie podstawowe pytania przy planowaniu zagospodarowania przestrzeni to: Ile tej ziemi?
Jaka ona-bonitacja,profil glebowy? Tak jak już ktoś wspomniał, na innej glebie inna roślina porośnie inaczej;p Zdaje się przecież;p że na gorszej glebie,mniej zatrzymującej wodę trawa wolniej będzie rosła,a co za tym idzie konie szybciej przekształcą ją w "step". Więc gleba powie Tobie również, czy padoki muszą byc większe, czy zdąża się zregenerowac.
Kolejne ważne dla mnie pytanie to właśnie- jak masz rozłożone te hektary?Wszystko razem, czy jakoś podzielone,bardziej pasami? Będziesz musiała zaplanowac wygdne przejścia pomiędzy padokami, tak aby stadko sfobodnie samo przebiegło lub idąc z koniem w ręku łatwo było się przedostac (jak najkrótsza trasa przez pastwisko od bramy do bramy).
Te wszystkie czynniki również, poza ilością koni i upodobaniem klienta, będą wpływały na rozłożenie i wielkośc pastwisk/padoków. Bardzo wiele osób tak bardzo skupia się na stosunku ilości koni do posiadanej pow., iż zapominają o kształtujących czynnkikach np.przyrodniczych.
Masz tam np. jakąś częśc łąk zalewanych okresowo? Nie orientuję się,jak to pod Warszawą wygląda. Pod Wrocławiem masa osób planuje pastwiska, po czym okazuje się,że wiosną konia tam wpuścic nie można ;p
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Cytowanie form graficznych oraz brak edycji - post pod postem
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 21:28
Możliwośc jest właśnie. Wiata powstała co prawda z myślą o tak zwanym sezonie. Jest jednak zamknięta,co dla konika polskiego w zupełności wystarcza nawet zimą. Przy dwóch zaledwie koniach mogę pozwolic sobie na dużo więcej, aniżeli całym stadku. Chociażby ze względu na noszenie mniejszej ilości wody. Jak Twoje konie zareagowały na przeniesienie do stajni po tak długim okresie bez boksu?
Sama staram się je co jakiś czas nawet latem prowadzic do stajni, żeby nie robiły rabanu po całym sezonie.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 20:57
Muszę swoich braci-tzn konie, tak zostawic raz czy dwa zimą i sprawdzic, jak zaakceptują. Padok z wiatą jest kawałek od domu,ale nie sądzę aby we dwóch samotnośc im doskwierała 😉
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 20:30
Tak więc trzeba tylko na przewianie po przepoceniu uważac.
Araby wcale nie takie delikatne.W końcu te konie w naturze surowe warunki pustynne znoszą-duże skoki temp i zamiecie piaskowe! Tylko obecna hodowla tak je rozpuściła ;p
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 20:25
MuchozolCzyli pięknie przezimowały tak?! I kto tu przez co cierpi, bo chyba nie konie w tym przypadku ;p Pewnie zachowujesz w chłodne dni, po chodzeniu ta chwilę na odparowanie konia i to wystarcza? Sama staram się zawsze po długim, przepoconym terenie na oklep kilka minut je poruszac. Nie trzeba nad koniem skakac, dmuchac i chuchac, a są całe szczęśliwe.
Chów bezstajenny
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 19:53
unawen jakie masz koniki? Ciekawi mnie, czy więkrzośc ras będąc zahartowanych będzie miało odpornośc na bezstajenny, z wiatą może zamykaną w razie ostrej zimy. Pisałaś zdaje się wcześniej,że Twoje konie były u poprzedniego właściciela trzymane inaczej. Oczywistym wydaje się, że każdy koń ma swoją odpornośc-jak każde stworzenie- inną. Rasy cięższych koni, które dostaja mocnego sierściucha zimą będą oczywiście kochały padok 24h nawet gdy mroźno.
Ja mam dwa koniki polskie, które specalnie nie uciekają pod dach nawet przed deszczem i śniegiem-choc zimą zabierane są na noc do boksów. Jednak kto nie wie odpornośc konika polskiego jest dużo więkrza, zupełnie nieporównywalna do koni sportowych-derkowanych itd. Dlatego jestem ciekawa, czy swoje konie przyzwyczajałaś do takieo trybu (6-21 to już prawie bezstajenny ;p) i jak to się ma do ich pochodzenia?
Projekty stajni. Zdjęcia i informacje.
autor: flaczek87 dnia 12 lutego 2013 o 18:17
[quote author=montana link=topic=841.msg561828#msg561828 date=1271840992]
Nasze małopolaki bez ocieplenia mieszkają w adaptowanej stodole.
Montana spodobało mnie się Twoje zagospodarowanie stajni. Mogłabym prosic o więcej zdjęc 🙂
Jestem świeża w temacie tutaj. Moje pytanie odnosi się do stworzenia boksów w starym,klasycznym przedwojennym budynku gospodarczym. Nie mam jeszcze zdjęc,więc opiszę krótko. To miejsce widocznie budowane było z przeznaczeniem dla zwierząt kopytnych😉 Jest wejście przez szerokie drzwi, do dużej przestrzeni, środek to przejście-posadzką z cegły ze zpadkiem dwystronnym do odpływów i po obydwu stronach wejącia na ścianach są murowane koryta wzdłuż całej ściany. Zapewne pomieszczenie dla krów i mniejszych zwierząt gospodarczych, ponieważ nie ma boksów. My właśnie to główne pomieszczenie chcemy przeznaczyc na stajnie dla dwóch koni-dwa osobne boksy z zapasem miejsca na kilka kostek siana,słomy itd. Jeśli ktoś był kiedyś świadkiem przebudowy podobnego miejsca lub sam taką przeprowadzał, będę wdzięczna za rady, pomysły i zdjęcia.