anka113
Konto zarejstrowane: 04 sierpnia 2012
Najnowsze posty użytkownika:
O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)
autor: anka113 dnia 07 sierpnia 2012 o 01:08
I tamte dwa-trzy zdania wystarczyłyby w stu procentach a przez te wszystkie otoczki zgubiły sie niesamowicie! Więc za tą częsc bardzo dziękuje przez ostatnie kilka dni jeździłam w owy sposób i mam wrażenie że zaczyna do niego docierac że nie będę każdego ruchu indywidualnie dostosowywac do jego fanaberii 😉 a wkurzam się bo nie lubie kiedy ocenia się cos z góry i komplikuje cos stosunkowo jasnego a takie wrażenie sprawiłas dodatkowo mieszając w wypowiedzi opinie na mój temat które nie mogą byc obiektywne bo nie znasz mnie osobiscie nic więcej.
A odnosnie naszej pracy w przyszłym tygodniu wrzuce jakies sensowne zdjęcia wtedy będzie można myslec cos więcej bo tak na sucho debaty nie mają sensu a jednak zdjęcie czy film robią bardzo dużą różnicę.
O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)
autor: anka113 dnia 06 sierpnia 2012 o 23:42
halo - i znów widzę nieporozumienie "bez powtarzania identycznych ćwiczeń 100 krotnie" - świadczy o tym ze nie bawię się w ujeżdżeniowca i pseudo geniusza który prowadzi jednostronną rozmowę z koniem "masz się podporządkowac za wszelką cenę" NIE ! Dobro konia jest dla mnie priorytetem dlatego przez te 2 lata nie ustawiałam mojej "wiekowej żyrafy" na pomoce a pracowałam nad zaufaniem i odbudowaniem mięsni grzbietu dzięki temu mam przyjaciela który nie odstępuje mnie na krok i z którym mam na ten moment podstawy do typowej i konkretnej pracy - nie buzującą ujeżdzeniówkę którą można manipulowac na wszelkie sposoby z siodła oczywiście a kiedy przychodzi chęc na prosty i przeciętny spacer - kon jest prowadzony na ogłowiu bo z samym uwiązem przerzuconym przez szyję byłby nie do opanowania ! Znam takie przypadki i nie z opowieści a realnych i namacalnych zdarzeń 😉 Co do kolejnej częsci - niejaka repka - odpowiedziała spójnie sensownie i na temat a chodziło mi właśnie o taką wypowiedź - nie o typowy przykład "szukania debilizmu" a mam wrażanie ze tak właśnie mnie traktujesz .. Nie znasz mnie mojego konia oraz umiejętności jakimi operuje więc automatycznie nie masz prawa wydawac opinii na mój temat jakże mylnych z resztą bo zdania jak "apele o prostotę, decyzję i konsekwencję to i ja, i repka, i sam Saint George możemy ci słać. Teoretycznie przyklaśniesz. W praktyce - wątpię, żebyś aktualnie była zdolna do prostoty, konsekwencji i cierpliwości" świadczą jedynie o Twoim zawyżonym mniemaniu o sobie bo pod pretekstem pomocy chcesz pokazac jedynie swoją wyższosc a to dosc nie w porządku nie uważasz ? <myśli>
O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)
autor: anka113 dnia 06 sierpnia 2012 o 22:34
halo - co do niecierpliwości - jeżdżę na tym koniu od 2 lat więc raczej nie w tym rzecz nie wydaje Ci się ? 😉 Pracę z nim musiałam zacząc chociażby od tego żeby łeb windował się do najbardziej optymalnej pozycji ze względu na napięcia w grzbiecie nie jestem sadystką nie robie z konia żyrafy trzymanej musowo za pysk w celu pseudo ganaszu a w rzeczywistosci ciągnącej brzuchem po ziemi z okazji położenia głowy. Z tej okazji podałam przykład z "przyłożeniem łba do kolana " nie ma się odnosic do rzeczywistosci jedynie do faktu ze bez dosiadu owy koń niewiele zdziała branie pod uwagę jedynie kiełzna jest idiotyzmem niezależnie od tego czy jest to oliwka munsztuk cyganka czy inny patent i możesz w tym momencie krytykowac moją osobę jakoby nie mającą pojęcia o jeździe konnej aczkolwiek wiem ze mimo wszystko o koniu mówię prawdę bo z wyjątkiem mnie siedziało na nim kilka doświadczonych osób - wszyscy orzekli to samo - "koń na temat pracy łydkami nie ma bladego pojęcia. Co do linii nos-ogon wybacz źle odebrałam - myślałam ze w tym momencie chodziło o typowy ruch naprzód stąd mój najazd ze z tym faktycznie problemów nie mamy. Co do jazdy na okręgach o dużej średnicy również nie mamy zgrzytów. Nie chcę natomiast powtarzania identycznych cwiczen 100-krotnie tylko ze względu na swoje "chce i koniec" - to nie działa w ten sposób jestem konsekwentna w sytuacji odmowy ale nie będe zaborcza jeżeli mam swiadomosc ze on zwyczajnie nie moze poukładac sobie w głowie czego wymagam. Proste 😉 repka - myślę ze to jedyny sensowny sposób.
O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)
autor: anka113 dnia 05 sierpnia 2012 o 00:52
Nie nie zwijam konia w oponkę 😉 kolejna rzecz - na każdej jeździe JEŻELI zaczynam bawic się w 'łuki' zaczynam od drobnego zmniejszania średnicy DOPIERO kiedy zobaczę ze wszystko jest jak byc powinno zaczynam to robic w coraz ciasniejszej wersji nic na siłe, nie bawie się w zagalopowania ze ścięciem w połowie ściany przez pół padoku bo to nie ma sensu nie uczy kompletnie niczego i może tylko dodatkowo namieszac daje koniowi prosty sygnał a on odbiera go przez pysk nie łydki. Proszę uwierzyc nie siedze w jego łbie i nie jestem w stanie przewidziec czy " wygodniej będzie mu na wew czy zew" bo to istne kombinowanie a nie sensowna praca. Chce stabilizacji jeden typ pomocy nic więcej po prostu nie wiem jak w subtelny i rzeczowy sposób mu to przekazac - wybrac typ pomocy który jest zwyczajnie wygodny dla mnie po czym trzymac się go nawet kiedy nie reaguje aż w końcu przyjmie do wiadomości o co mi chodzi? Co do ruchu na wprost (linia nos ogon) nie mam problemów jak już wspomniałam wczesniej a hali czy sensownej ujeżdżalni o dobrym podłożu nie mam (gdyż koń stoi w prywatnej stajni) więc jak wiadomo na otwartej przestrzeni pełne skupienie nie jest tak oczywiste 😉 wąż ogrodowy u sąsiadów czworonożna szczekająca bestia czy tym podobne strasznosci w niczym nie pomagają ew odwracają uwagę od czasu do czasu. Co do jeżdżenia po kołach - ja JEŻDŻĘ chłopak BIEGA/CHODZI nie traktujmy konia jak maszynę 😉 a co do "zbyt długo oczekiwano od niego snucia się po ścianie właśnie, nieważne co robi "jeździec"" - w pełni się zgadzam większośc koni rekreacyjnych to znudzone, znieczulone, zakopane i zaszarpane stwory - smutne aczkolwiek prawdziwe.
O pracy łydkami (wydzielone z kącika ujeżdżenia)
autor: anka113 dnia 05 sierpnia 2012 o 00:08
chodzi o fakt że przy wszelkich skrętach czy łukach mam problem z rozpoznaniem na którą pomoc koń zareaguje ;/ jeżeli chodzi o pracę wodzami koń moze przyłożyc mi łeb aż do kolana logiczne- bez pracy dosiadu i łydki komicznie mówiąc reszta konia zostaje ;p Główny problem to to że koń chodził na wew i zew pomoce i bardzo ciężko mi się dostosowac bo są momenty ze na zew łydkę konik rozluźnony zgięty w ładny łuk chodzi ósemki a bywają dni że jestem w stanie to osiągnąc jedynie na wew łydce ! Sama się w tym gubie chciałabym byc konsekwentna ale licze się z tym ze kon przez te x lat chodził na y sposobów i ja przez swoją chociażby zew łydkę nie dotrę do niego w wystarczający sposób ;( jest szansa jeszcze raz od podstaw wyczulic go tylko i wyłącznie na jedną metode stosowania pomocy po tylu latach tupania "na dziko jak komu styknie"?