wierzewsprawiedliwosc

Konto zarejstrowane: 21 lutego 2012

Najnowsze posty użytkownika:

Gwałt w Exeter
autor: wierzewsprawiedliwosc dnia 22 lutego 2012 o 00:43
Witam. Nigdy nie przypuszczałem że będę w takiej sytuacji, a jednak życie pisze różne scenariusze. Temat gwałtu w Exeter jest z 2009 roku jednak może ktoś jeszcze zareaguje na mój post po tak długiej przerwie. Wiem że poddam się pod ostrzał zwolenników kastrowania, zabijania i torturowania osób w sprawie których prowadzone jest chociażby śledztwo z podejrzeniem gwałtu. Liczę jednak że będzie mi dane przeczytanie opinii osoby która zrozumie choć w niewielkim stopniu moja sytuacje. Mieszkam w Londynie od niecałego roku. Wracając z jednej z imprez około godziny 3 nad ranem poznałem kobietę w podobnym wieku jak ja(25l).Byłem pod wpływem alkoholu ona również(wcale nie szukam w tym usprawiedliwienia). Zapytałem ją czy wszystko w porządku z uwagi że stała sama na co ona odpowiedziała że jest strasznie zimno. Padła propozycja z mojej strony że może się do mnie przytulić co uczyniła. Nawiązała się między nami dość prosta konwersacja czym się zajmuje, co robię w Londynie itp. Wsiedliśmy oboje do tego samego autobusu jednakże ona nie użyła swojej Oyster Card więc ze swoich pieniędzy kupiłem jej bilet. Siedliśmy na dolnym pietrze autobusu nieopodal kierowcy. Konwersacja trwała, a ja zaproponowałem że może pojedziemy do mnie bo nie daleko mieszkam, powiedziała że ona również więc pojechaliśmy kilka przystanków dalej. Swobodna rozmowa trwała, ona nie mogąc znaleźć swojego telefonu w torebce poprosiła mnie żebym do niej zadzwonił, telefon się odnalazł po kilku sygnałach. Nagle zauważyła że to jej przystanek i kontynuując konwersacje wysiedliśmy razem. Jako że cały czas szukam kontaktu na stałe z angielską kobietą, (bo w mojej opinii jest to jeden z najlepszych sposobów w dość krótkim czasie biegłego opanowania języka angielskiego),bardzo mnie cieszyły jej opinie że lubi Polaków itp. Mówiąc łopatologicznie wierzyłem że może akurat dostałem prezent od życia mając nadzieje na dłuższą relacje z Nią. Finalnie przystanek na którym wysiedliśmy okazał się niewłaściwy więc zatrzymaliśmy kolejny autobus do którego przy wejściu ponownie kupiłem dla Niej bilet.Rozmowa trwała po czym zapytałem ją czy nie chce mnie pocałować co zrobiła bez większego problemu. Zaczęliśmy się całować w autobusie a po kilku minutach wysiedliśmy z niego jako że po raz kolejny wydawało się Jej że to odpowiedni  przystanek. Po raz kolejny to nie był prawidłowy bus stop jednak tutaj już na środku przystanku zaczęliśmy się kochać w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wiem że dla wielu osób wydam się idiotom jednak było to zupełnie spontaniczne zachowanie z naszej strony. Żeby uświadomić osobę czytającą jak bardzo była to dla mnie zaskakująca sytuacja stwierdziłem że muszę to skamerować telefonem bo mój współlokator nie uwierzy, gdy mu o tym opowiem. Wiem głupie i gówniarskie podejście jednak nie cofnę tego. Próbuje tylko zobrazować sprawę najbardziej jak to tylko możliwe. Przez cały czas gdy się kochaliśmy nie wydała żadnego sygnału że robię coś wbrew jej woli. Nie używałem w stosunku do niej żadnej przemocy oprócz trzymania ręki na jej głowie w momencie miłości oralnej co robię w odruchu naturalnym z każdą moją partnerką. Pierwszy niepokojący mnie sygnał padł już gdy było za późno żeby cokolwiek cofnąć czy tez odwołać. Ona zaczęła mówić że musi jechać do domu. Na co zaproponowałem jej że zamówię jej taksówkę za którą zapłacę, tylko przy zamawianiu będę musiał podać adres gdzie będzie jechała. Na co Ona ponownie powtórzyła że musi jechać do domu. Wtedy już kompletnie zdębiałem nie wiedząc o co tak naprawdę chodzi. Finalnie po kilku minutach naszej konwersacji i jej ciągłej odpowiedzi że musi jechać do domu na przystanku zjawił się kolejny autobus do którego wsiedliśmy oboje. Tym razem bilet kupiła za swoje pieniądze. Ja cały czas pytałem jej czy wszystko w porządku trzymając ją za rękę na co ona odpowiadała, że tak tylko musi jechać do domu. Finalnie wysiadła dwa lub trzy przystanki dalej. Nie odważyłem się wysiąść za nią bo cała sytuacja mnie przerosła. Tym samym autobusem dojechałem w pobliże swojego domu. Zaraz po wyjściu z autobusu zadzwoniłem do niej jednak dwie pierwsze próby połączenia się były nie udane. Myślałem że Jej Iphon zepsuł się podczas gdy niefortunnie upadł jej jak wsiadała za trzecim razem do autobusu. Kolejna próba jednak spowodowała że Ona odebrała. Zapytałem jej ponownie co się stało. Czy może mi wyjaśnić swoje zachowanie. Jeżeli wszystko w porządku to może uda nam się spotkać popołudniu na kawie o której rozmawialiśmy a autobusie. Jednak z jej ust padło niepokojące pytanie kim jestem i skąd mam jej numer. Tutaj już kompletnie nie mogłem odnaleźć wątku całej tej sytuacji. Jak patrzę na to z perspektywy czasu to z maczo któremu udało się przeżyć "miłe chwile" na przydrożnym przystanku, zaczynałem się przemieniać w bezsilne dziecko które nie wie kompletnie jak się zachować. Na koniec krótkiej rozmowy powiedziała że jak jeszcze będę do niej dzwonił to zgłosi tą sprawę na policje. Myśląc że jest nadal pijana wysłałem jej natychmiast sms-a z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji, mając nadzieje że za kilka godzin będzie w stanie porozmawiać o tym jak osoba dorosła. Gdy dotarłem do domu opowiedziałem wszystko koledze apropo moich obaw i całej sytuacji po. Jednak on mnie uspokoił i powiedział że na pewno wszystko będzie w porządku. Jego słowa były dla mnie balsamem na kilka kolejnych godzin, jednak sytuacja nie dawała mi spokoju. Myślałem czy nie zgłosić się na policje z własnej woli, jednak nie chciałem tez sprawiać Jej problemu bo na pewno byłbym zapytany o drugą stronę tego "zajścia". Wpisując jej numer komórkowy w google okazało się, że zagubiła go jakiś czas wcześniej i pojawiło mi się jej imię i nazwisko. Znalazłem ją na fb i wahałem się czy nie napisać do niej jakiejś informacji, jednak stwierdziłem że może nie chce do tego wracać. Sprawa ucichła na półtora tygodnia. Po tym czasie gdy prawie o tym zapomniałem z mojego miejsca pracy zostałem zabrany przez policje. Od samego początku współpracowałem z nimi. Dawałem wszystko o co poprosili i odpowiadałem na każde pytanie. Przed przesłuchaniem nie poprosiłem o prawnika z uwagi na to że wierzę w sprawiedliwość tym bardziej w takich przypadkach. Finalnie zarekwirowano mój laptop, wszystkie karty sim(dwie z nich to telefony na kontrakt w UK), paszport, Oyster Card, oraz kalendarz. Trafiłem na komisariat cały czas mówiąc prawdę i współpracując z policją. Około godziny 22 wyszedłem z celi i oddano mi tylko moje ubranie i kartkę z informacją, że następne spotkanie 29 maja br. Aresztowany zostałem 9 lutego br. Nie dano mi żadnej wizytówki do prawnika z urzędu, nie zadbano o to czy dotrę do domu na własna rękę bez karty transportu. Nie mając pieniędzy na koncie bo czekałem na wypłatę wracałem do domu w śnieżną noc. Gdy dotarłem musiałem popatrzeć po raz kolejny prosto w oczy swojemu landlordowi który był podczas wizyty policji w moim pokoju. Mam na tyle szczęścia że swoim wcześniejszym zachowaniem zapracowałem na jego zaufanie i powiedział że mogę na niego liczyć i że na pewno wszystko się wyjaśni. Następnego dnia o godzinie 8 rano stawiłem się w pracy jednak nim wskoczyłem w uniform poprosiłem o rozmowę z general menagerem, żeby zapytać go czy mam złożyć wypowiedzenie. Jego zachowanie zaskoczyło mnie. Powiedział że jeżeli tylko czuje się na tyle silny żeby jednocześnie pracować i nie myśleć o tym gdy będę obsługiwał swoich hotelowych gości to on jak najbardziej chce kontynuować współpracę z uwagi na zaufanie i relacje jakie wcześniej miedzy nami zbudowałem. Na moje szczęście nie straciłem pracy oraz przyjaciół, jednak cały czas mogę stracić wolność, która kompletnie może zatrzymać moją drogę rozwoju zawodowego, którą przyjazd do Londynu miał ułatwić. Cały czas staram się normalnie funkcjonować jednak życie w długiej nieświadomości jaka będzie decyzja sądu jest gorsza niż sam wyrok. Długo przed tą sytuacją zabukowałem bilet do Polski z uwagi na ważne w mojej karierze dwa konkursy. Jednak nadal nie będąc osądzonym nie mogę się poruszać poza granice Anglii. Prosiłem o to kilka razy, dostarczyłem na komisariat gwarancje mojego głównego menadzera że na pewno wrócę. Wciąż czekam na odpowiedź, jednak z góry wiem jaka ona będzie po ostatniej telefonicznej rozmowie z detektywem który prowadzi moja sprawę.Rozumie że jestem dla niego jednym z wielu i puki co w jego oczach jestem traktowany jak winny. Uważam jednak że do puki nie zostałem osądzony zasługuje na normalne traktowanie, a sama sprawa jest dla mnie walką o całą moja przyszłość nieważne jak długa by miała być. Na wyjazd do Polski nie patrzę jak na szanse ucieczki ponieważ to tylko pogłębiło by mój problem z uwagi że posiadam tutaj dwa kontrakty na telefon, kontrakt na mieszkanie, prace na full time contract. Wszystko to tylko w momencie ucieczki namnożyło by mi problemów.  Sam wyjazd głównie byłby dla mnie okazją rozmowy z moją mamą która mnie wychowała i wytłumaczenie jej że na pewno dam radę i żeby się nie martwiła bo sama ma pełno swoich problemów. Sugestia Pani na komisariacie była że mogę to zrobić przez skypa. Myslę że ta porada nie należała do trafnych, a podejście w ten sposób do tematu rozpoczęło by dramat w życiu mojej mamy którą niezmiernie kocham i bardzo szanuje. Nie jest obojętna dla mnie także sytuacja osoby poszkodowanej w tej sprawie. Cały czas o tym myślę i próbuje zrozumieć czym kierowała się ona zgłaszając gwałt dzień po całym zajściu. Dlaczego nie mogła poprosić o pomoc jednego z trzech kierowców autobusu jeżeli czuła że sytuacja nabiera wg Niej złego biegu. Dlaczego nie dawała żadnych sygnałów przed, bżdź w trakcie?? dlaczego nie próbowała uciekać co czyni raczej każdy w momencie zagrożenia jeżeli jest taka możliwość??czemu nie krzyczała?? A ostatecznie dochodząc do skrajnych myśli dlaczego nie ugryzła mojego penisa?? Odpowiem na każde pytanie które będzie mogło pomóc, bądź jeszcze bardziej zobrazować mój problem.