Saklawia
Konto zarejstrowane: 07 stycznia 2012
Ostatnio online: 01 października 2025 o 08:16
Najnowsze posty użytkownika:
Firmy kurierskie - dobre, niezłe, najgorsze
autor: Saklawia dnia 02 czerwca 2025 o 10:44
Ja parę lat temu miałam problem z kurierem DPD, młody chłopak co przywoził mi jakąś paczkę ( pracowałam wtedy w Niemczech i kolega z pracy urządzał tam swoje mieszkanie, pozwoliłam mu zamawiać do mnie i odbierał ode mnie na parkingu przed pracą. Paczek było dużo ) to albo próbował wprosić się na kawę albo niemiłosiernie bajerował. Przegiął gdy zaczął wypisywać do mnie o przeróżnych godzinach dnia i nocy. Dopiero jak go ochrzaniłam i powiedziałam koledze żeby korzystał z innych firm kurierskich to się skończyło. Teraz mnie wkurza kurier ups. A nie zawsze jest wybór firmy.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Saklawia dnia 02 czerwca 2025 o 10:13
Mam prywatną stajenkę przydomowa, nie prowadzę żadnego pensjonatu. Mam też jednego malutkiego pieska który co prawda nie zwraca uwagi na konie ale nie chcę żeby wchodził na pastwiska, do samej stajni też nigdy go nie wpuszczam. Wszystkie płoty są zabezpieczone żeby psiak przypadkiem się nie zapomniał. To raczej dla jej bezpieczeństwa i mojego spokoju. Aczkolwiek nie pozwalam nigdy nikomu wejść nawet na podwórko ze swoimi psami. Gdy odwiedzają mnie znajomi są informowani, że psiaczki zostawiają w domu. Raz mimo wszystko ktoś przyjechał z dwoma psami to siedziały w aucie bo dosadnie powiedziałam, że nie ma takiej opcji. Raz, że zabezpieczenia są raczej na małego psa i jestem przekonana, że duży lub bardziej cwany przedostał by się w kilku miejscach, dwa nie podoba mi się, że obce psy ( pewności nigdy nie mam czy są regularnie szczepione i odrobaczane ) załatwiały by swoje potrzeby na moim podwórku. Może jestem niegościnna pod tym względem ale nie lubię gdy ktoś wychodzi z założenia, że skoro mieszkam na wsi to on będzie siedział na kawce/herbatce a jego psy w tym czasie się wybiegają. Nie pozwalam nawet na smyczy. Ma ich nie być i tyle.
W terenie miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji z psami biegającymi luzem i dwa razy na własnym terenie.
Raz lonzowalam konia, duży wilczur sąsiadów przelazł pod ogrodzeniem ( teraz wszędzie mam siatkę leśną i już takie rzeczy się nie zdarzają) i zaczął biegać za koniem próbując łapać go za nogi. Koń kopie, wierzga, przyspiesza i się złości. Ja na drugim końcu lonży próbuje opanować sytuacje ale nie oszukujmy się - z marnym efektem. W końcu wściekła strzeliłam tego psa batem. Mało humanitarne ale bolesne i skuteczne. Psisko uciekło z podkulonym ogonem. Poinformowałam właściciela to usłyszałam, że wymyślam i psy zawsze po wsi biegały i będą biegać. A jak mi się nie podoba to muszę mur wybudować. Wybudowała bym gdyby było mnie na to stać 😅.
Drugim razem pies innego sąsiada uciekł mu z podwórka. To był wielki, bardzo agresywny pies. Jakaś mieszanka z Kaukazem ale były z nim na tyle problemy, że właściciele sami się go bali ( bez komentarza ). Przedostał mi się na pastwisko, zaczął ganiać konie ja nie wiedziałam co mam zrobić, sąsiad nie odbierał telefonu. W końcu pies dostał kopa. Połamana miednica, podobno też kręgosłup. Pies leżał na pastwisku, nie dało się go dotknąć, konie odseparowałam a jak wreszcie dodzwoniłam się do właścicieli to dopiero jak zaczęłam wściekle wrzeszczeć raczyli przyjechać. Założyli mu kaganiec i w czterech wsadzili go na przyczepkę przy aucie. Zdechł po niedługim czasie jak się można domyśleć. Usłyszałam tylko że „trochę psa szkoda, dobrze pilnował podwórka”.
Brak słów. Lubię psy nawet bardzo. Kiedyś miałam takiego co chodził ze mną na pastwisko czy na plac do stajni ale jemu nigdy przenigdy nie zdążyło się pogonić konia. Bez wzglendu czy na nim siedziałam czy robiłam coś z ziemi. Zawsze przyzwyczajam moje psy do koni ale nie ufam im tak w 100% że np podczas jazdy będę w stanie go opanować, pewnie nie potrafię aż tak wytrenować psa. Więc zapobiegam takim sytuacjom.
Raz mi ktoś podszedł do bramy z dużym, młodym kundelkiem. Pies był strasznie energiczny wręcz nadpobudliwy ale sympatyczny. Babka zapytała czy może wejść do koników żeby psa przyzwyczaić. Jak grzecznie odmówiłam to się oburzyła, tak jakbym musiała się zgodzić. Dopiero jak ją zapytałam czy stać ją na ewentualne leczenie koni, odszkodowanie i czy jest gotowa np stracić swojego psiaczka to się odwaliła.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 26 maja 2025 o 06:53
Iskra de Baleron, Heh ja już tak mam, że wszystko rozkładam na czynniki pierwsze a często i tak później wszystko wygląda inaczej. 😉
melehowicz, Do paśnika wstawiam jeden balot, jedzą 4 konie.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 24 maja 2025 o 23:40
Mika99, ooo wyobraziłam to sobie i faktycznie ma to sens. Siatka jest zamykana poprzez ściągnięcie sznurka, jak kaptur. Jak zabezpieczasz siatkę żeby nie była luźno i żeby konie jej nie szarpały? W internecie widziałam raczej, że zakładana jest od dołu ( nie wiem jak, może kładą na ziemi i na to stawiają nbalot czy jeszcze na turze?) i ściągana na górze. Będę musiała to przetestować i pewnie za którymś razem wyrobimy sobie jakiś system ale spróbuję Twoim sposobem
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 24 maja 2025 o 08:12
Hej, zamówiłam siatkę na siano, na cały balot i o ile mniej więcej wyobrażam sobie jak wpakować balot do środka i pozbyć się sznurków to zastanawiam się jak ja sobie poradzę z tymi co mają na sobie siatkę. Macie jakieś sposoby, jak to robicie? Może głupie pytanie ale jeszcze tego nie robiłam.
Mamy paśnik do którego turlamy balona ale wiadomo konie i tak trochę siana marnują plus chciała bym troszkę spowolnić ich jedzenie. Macie takie siatki? Jak się Wam sprawdzają?
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 13 maja 2025 o 17:25
U mnie wcześniej schodziło latem około 150l wody latem przy dwóch koniach. Wiadomo, że część też wyparuje więc nie wiem ile wypijają dokładnie. Zimą mniej. Teraz przy czterech po prostu mam te wanny.
Też czyszczę raz w tygodniu. Jedna jest porysowana i ciężej ją wyszorować ręcznie to zakładamy na wkrętarkę okrągłą nasadkę i tym ściągamy bród. Później płukanie myjka ciśnieniowa i jest czyściutka. Kiedyś sypiałam do poideł troszkę witaminy C i tak nie obrastały glonami. Kupowałam w hurtowni weterynaryjnej. Muszę znowu się zaopatrzyć.
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 13 maja 2025 o 09:10
U mnie kasterki budowlane też nie pożyły za długo. Szczególnie zimą łatwo się łamią. Możliwe, że jakość tego plastiku spadła bo pamiętam, że 18 lat temu nie było problemu. Teraz mam wanny na każdej kwaterze. Jedna dostałam od sąsiadki, jedna od znajomego a trzecia z PSZOK. To faktycznie chodliwy towar bo hodowcy bydła kupują je hurtowo 😉. Jakoś nigdy nie robi mi się bagno gdy je myje, wszystko ładnie wsiąka po niedługiej chwili.
Konie są całą dobę na pastwiskach.
kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić
autor: Saklawia dnia 09 maja 2025 o 10:11
Perlica, Dziękuję za odpowiedź. Odrazu po omdleniu pojechaliśmy na SOR. Nikt mnie nie poinformował, że w ciągu dwóch tygodni może się coś jeszcze zmienić. Na szczęście po za bólem głowy nic się nie wydarzyło.
Po to umówiłam się do neurologa żeby powiedział mi coś więcej. Eh zdziwiła mnie konsystencja tego i to nieszczęsne wyłysienie. Jak coś się zacznie dziać to pojadę na SOR choć zaufania do nich już w ogóle nie mam. 😒
kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić
autor: Saklawia dnia 09 maja 2025 o 04:45
Hej, piszę w tym wątku bo jestem bliska paniki. Miesiąc temu zemdlałam i mocno uderzyłam głową o beton. W wyniku czego nie pamiętam całego dnia do tej pory a po dwóch dniach miałam epizod gdy przez kilka godzin nie wiedziałam kim jestem, gdzie jestem, na podstawie starych wiadomości w telefonie pomału przypominałam sobie o co chodzi.
Oczywiście odrazu po upadku trafiłam do szpitala. Tomograf pokazał jedynie rozległego krwiaka. Na szczęście nic się niby z mózgiem nie stało. W szpitalu byłam kilka dni i nikt mnie nie chciał słuchać gdy mówiłam o problemach z głową. Skupiali się jedynie powodem omdlenia i nie zwracali uwagi na moje chwilowe zachwiania świadomości. Po trzech dniach krwiak spłynął mi na szyję. Gdy o to pytałam lekarzy uważali, że to nie możliwe i musiałam się znowu uderzyć. Nie przypominam sobie żebym spadła z szpitalnego łóżka ani nic z tych rzeczy a że krwiak na szyi nie bolał i pojawił się z tej samej strony co krwiak na głowie wydawało mi się logiczne, że spłynęło to niżej.
Dopiero po wyjściu ze szpitala i rozmowie z lekarzem rodzinnym dostałam skierowanie do neurologa. Oczywiście najbliższa wizyta na NFZ była pod koniec lutego przyszłego roku więc zapisałam się prywatnie. Pod koniec maja mam termin.
Bardzo długo guz się nie zmniejszał, był bolesny i utrzymywał się cały czas silny ból głowy z tej strony. Gdy zaczął się zmniejszać to zmienił też konsystencję. Im bardziej przechodził ból tym bardziej odczuwałam pod palcami twardszą konsystencję na obrzeżach guza. Dzisiaj jestem przerażona bo mam na głowie całkiem duże wybrzuszenie, totalnie bez czucia. W dotyku jest jak plastelina? Coś twardego ale podatnego na dotyk, odstaje. Jakieś 3h temu zaczęło mnie to jakby swędzieć, dotknęłam i poczułam woskowa skorupę na całej powierzchni. Zaczęły wychodzić mi garściami włosy z martwym naskórkiem. Cały obszar jest absolutnie bez czucia i jakby bez cebulek włosów. Wyczytałam, że wyłysienie jest możliwe. Pytanie co teraz. Muszę czekać na wizytę u neurologa ale po doświadczeniach ze szpitalem ciężko mi uwierzyć, że mi pomoże. Nie mogę tego zaczesać, zakryć. Powinnam ogolić głowę? Czy jest szansa, że oczyszcza mi to co zebrało się pod skórą? Dlaczego nie ma w tym w ogóle czucia? Prawdopodobnie nie pisze zbyt klarownie ale walczę z emocjami, wybaczcie.
Pomyślałam, że jeźdźcy często mają różne urazy w tym głowy i może ktoś się z czymś takim spotkał.
Sprawy sercowe...
autor: Saklawia dnia 03 maja 2025 o 16:31
donkeyboy, faktycznie ma to sens ale i tak jakiś taki dziwny był ten tekst. Tym bardziej, że sam fakt zaręczyn jest dla mnie bardzo romantycznym i przyjemnym wspomnieniem.
Sprawy sercowe...
autor: Saklawia dnia 03 maja 2025 o 09:29
keirashara, cos w tym jest - jak w pracy sie dowiedzieli o moich zaręczynach to usłyszałam tekst od jednej ze starszych koleżanek „no i dobrze, niby dlaczego miała by mieć lepiej niż my”. Wydało mi się to skrajnie nieadekwatne.
macbeth, Świetna historia!
Ogólnie już myślałam, że jestem jakaś dziwna, że nie chcę wielkiej imprezy itd albo wcale. A tu się okazuje że dużo osób tak zrobiło. Pocieszające.
Sprawy sercowe...
autor: Saklawia dnia 02 maja 2025 o 11:41
Ja jakoś nigdy nie marzyłam ani o zaręczynach ani o ślubie. Może dlatego, że napatrzyłam się na nieszczęśliwe małżeństwo moich rodziców, ciotki, dwóch kuzynek i wielu znajomych. Randkować lubiłam ale też bez przesady bo przerażali lub irytowali mnie szybko zakochujący się faceci. Jak przyszedł na mnie czas i poznałam faceta który wytrzymał mój moment zwątpienia i próby zakończenia związku to zaczęłam się przywiązywać. Może z mojej strony był to właśnie lęk przed poważnym związkiem? Po paru latach włączyło mi się coś w stylu „no ile jeszcze będę czekać na ten pierścionek?”, później „a może wcale tak mnie nie kocha?!” Minęło 5 lat i już mocno irytowały mnie komentarze ludzi. Pamiętam rozmowę ze znajomą gdy przyznałam zgodnie ze swoimi przemyśleniami, że ja już nie chce oświadczyn. Jakoś tak zobojętniałam, nie mieliśmy kryzysu ale na pewno związek stracił tempo i mniej okazywaliśmy sobie uczuć, trochę żyliśmy ze sobą ale osobno. Można by pomyśleć, że to rutyna.
Tydzień po tej rozmowie jak mój partner cały roztrzęsiony uklęknął przede mną to nie wiedziałam co się dzieje. Tak bardzo wyparłam taką możliwość z głowy, że stałam i gapiłam się na niego dłuższą chwilę. Mam wrażenie, że w ogóle nie myślałam w tym momencie. Oczywiście się zgodziłam, nie żałuję. Miło to wspominam. I teraz śmieszna sprawa - teoretycznie teraz ślub a ja ślubu sobie nie wyobrażam. Nigdy to nie było dla mnie ważne, nie wyobrażałam sobie tego dnia, nie mam parcia a od ekonomicznej strony - nie widzę sensu. Oświadczyny są dla mnie wystarczającym dowodem miłości i widząc jak on był zestresowany czekając na odpowiedź wiem, że bardzo mu zależało. Teraz wszyscy pytają kiedy ślub?! Nawet parę dni temu sąsiadka dzwoniła z jakąś pierdołą a i tak to pytanko gdzieś wcisnęła. Czy to coś złego, że odrazu nie zarezerwowaliśmy sali itd? Czy są jakieś konkretne powody dla których ludzie wchodzą w związek małżeński? Pomijam sprawy religijne.
Sprawy sercowe...
autor: Saklawia dnia 01 maja 2025 o 10:32
Jak zaczęłam się spotykać z moim narzeczonym to nie pamiętam na której randce ale jednej z tych pierwszych zapytał mnie co by było gdybym zaszła w ciążę. Dosadnie odpowiedziałam, że usunęła bym. Po czym mieliśmy dłuższą rozmowę o dzieciach, rodzicielstwie itd i dałam mu jasny wybór - jeśli nie potrafisz żyć bez dzieci to nie traćmy dłużej na siebie czasu. Już trochę lat minęło i ten temat nigdy nie wrócił.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 19:57
Nie zgodzę się, że jest bez faktur. Jak sobie zarzyczysz to dostaniesz. Przynajmniej tak było w moich przypadkach.
Ceny się zmieniły bardzo ale i koszty życia a wypłaty… no jakoś tak słabo.
Ale zastanawiam się czy nadal jest tak dużo dzieciaków które „pracują” w stajniach w zamian za jazdy? Bo ja tak zaczynałam. Sprzątałam boksy, karmiłam, czyściłam i diodlalam konie a za to miałam godzinkę jazdy. Mam rażenie, że ten system obumiera.
wypieki i słodkości domowej roboty
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 19:41
Dziękuję za odpowiedzi. Heh różowa blaszka do mnie przemawia 😅
Kiwi mi tak średnio pasuje do czekolady ale może skoro nektarynkę ( ta nieszczęsna co zginęła śmiercią tragiczną ) mogłam upiec z kruchym ciastem a też jest pełna wody… kurczę nie wiem. Mam jesze jedną blachę, niestety też z biedry ale nie używana i pewnie na weekend coś upiekę 😉
wypieki i słodkości domowej roboty
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 14:00
Mam dwa pytania: po pierwsze czy możecie mi polecić jakąś okrągłą blachę w rozsądnej cenie bo po tym jak w niedzielę upiekłam ciasto i wyjmowałam je z piekarnika a denko wypadło i wszystko rozwaliło się w piekarniku i na części kuchni to w wściekłości wywaliłam blachę do śmieci. Blacha z biedronki, może 4 razy używana.
A drugie: mam za dużo kiwi w domu, no jakoś tak wyszło. Piekłyście z tym kiedyś jakieś ciasto?
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 13:46
Jak z 20 lat temu byłam u leśniczego żeby dowiedzieć się jak to jest z tym jeżdżeniem konno po lesie to powiedział mi, że on też ma konie i po prostu na nich nie jeździ a później uznał, że koń idzie jedną stroną drogi i ta wtedy się zapada więc w ten sposób niszczy się drogę. Eh… po prostu jeśli widzę auto leśniczego to jadę w innym kierunku. Też mi się wydaje, że nie ma sensu z nimi rozmawiać.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 13:35
Może powinnam sprostować - miałam na myśli, że wiążemy się z partnerem w dłuższą relację ( wspólne mieszkanie itd ) z którym nam odpowiada. A przecież nie chodzi jedynie o wygląd, zapach czy co tam dla kogo jest ważna ale również ( przede wszystkim ) zachowania w życiu codziennym. Ok ja mojego ciągle muszę upominać o wytarcie blatu w kuchni gdy z niego korzysta czy wstawienie brudnych naczyń do zmywarki ale to takie pierdoły przez które się z nim przecież nie rozstanę. Nie potrafi też składać ciuchów i wkurza mnie to co sie dzieje w jego szafce więc każdy ma swoją i robi w niej co chce a że ja układem koszulki kolorystycznie to już przegięcie w drugą stronę 😅
Dobieramy partnerów wobec swoich preferencji i budujemy rodzinę tak samo. Albo powielamy schematy wyniesione z domu albo się temu sprzeciwiamy. Oczywiście to moje obserwacje i przemyślenia. Nie podaje tego jako przepis na życie. Jeśli chcemy być przysłowiową kurą domową to będziemy się rozglądać za facetem który nie oczekuje od kobiety, że będzie robić kariery itd.
Tak to widzę.
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 11:23
U mnie są dwie klacze i dwa walach w Wiekowo od 4 do 16 lat. Żaden walach nie skacze są roszady „dziś Ty jesteś moim funflem” ale generalnie nie ma problemów. Jeden z wałachów jest dupkiem społecznym i raz na jakiś czas dziewczyny wysyłają go do kąta.
Nigdy nie zastanawiałam się czy dobrze było by mieć jednopłciowe stado. Heh. We wszystkich stajniach w których jeździłam czy pracowałam był mix. Hym… chętnie poczytam o doświadczeniach ludzi którzy posiadają tylko kłącze lub tylko wałachy/ogiery.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 11:14
O ile pamięć mnie nie myli to wiele lat temu ktoś na tym forum napisał, że olbrzymie znaczenie ma czy ktoś np o wadze 100kg niekontrolowanie przelawa się na koniu a inny ktoś o tej samej wadze ale zbity i umięśniony podąża za ruchem ciała konia. Uważam, że ta osoba miała rację co więcej nawet przy osobach bardzo szczupłych ta teoria się sprawdza.
Co nie zmienia faktu, że kobieta z podanego filmu jest chorobliwie otyłą i raczej powinna skupić się na innych ćwiczeniach. Nie jestem w stanie się zgodzić z opiniami, że może ważyć mniej niż się wydaje bo ma szczupłe, patykowate czy relatywnie szczupłe nogi. Ten brzuch i biust też ważą. Raczej niemało.
Jestem bardzo szczupłą kobietą, aż za szczupłą. Moje konie są przyzwyczajone do takiego jeźdźca. Bez względu na to czy były by wstanie unieść mężczyznę 90kg to po prostu odmawiam takim osobnikom jazdy. Swoją drogą jestem ciekawa czy odmawiacie wsadzenia ciężkich ludzi na konia? W sensie czy i jak to robicie. Na szczęście do tej pory nikt mi nie okazał urazy ale czuję pewne skrępowanie gdy komuś mówię, że jest na to za „duży”.
A teraz kolejna rzecz która mnie zastanowiła czytając tą dyskusję - czy nie uważacie, że konie wybitnie duże są bardziej podatne na problemy z kręgosłupem, nogami itd? Mi się zawsze wydawało, że te mniejsze, krępe, pierwotne są dużo bardziej wytrzymałe. Nawet kuce. Są wstanie nosić większy ciężar ze względu na budowę. Są konie duże, ciężkie i silne ale to konie pociągowe czyli mogą ciągnąć większy ciężar ale nie jest to równoznaczne z bezproblemowym noszeniem ciężkiego jeźdźca.
Oczywiście i źle się jedzie na malutkim koni i źle się wygląda ale ten sport nie jest dla wszystkich. Ja też ze względu na zbyt małą wagę z niektórymi końmi bym sobie nie poradziła.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Saklawia dnia 24 marca 2025 o 10:30
To jaki układ mamy w domu to albo wychowanie i powielanie tego co bulylo u matki, babki itd albo zdecydowane wyłamanie się ze schematu.
Jestem przykładem pomieszania obu opcji. Za dzieciaka nie mogłam mieć zwierząt w domu, babcia nawet mojego królika wyniosła do komórki na ogródkach działkowych.
Mężczyźni w naszej rodzinie stanowili tło - albo ich nie było albo ledwo ich było widać. Jakoś tak nie wychodzili na pierwszy plan. A za to kobiety walczyły o wykształcenie, były decyzyjne i we współczesnych pokoleniach lepiej zarabiające od mężów.
Ja miałam olbrzymią satysfakcję ze swojej pracy i zawsze ceniłam sobie niezależność finansową. Gdy zachorowałam mój facet w kółko mi powtarzał, że dopóki ma pracę to mogę siedzieć w domu. Psychicznie mnie to masakrowało - bo jak to mam pytać o pieniądze, zakupy itd. Z czasem się to wygładziło i mimo, że nadal mam wewnętrzny wstyd za to, że nie pracuje, jestem w domu z końmi, kotami i psem. Sprzątam, gotuję, naprawiam ogrodzenia i kosze trawnik. Nie mamy dzieci. A on pracuje i pomaga mi w cięższych pracach. No i turla baloty siana do pasnika 😉
Nawet mi się to zaczyna podobać mimo, że matka najchętniej by mnie zeżarła za te słowa.
Chyba każdy wpasowuje się w taki model rodziny jaki mu najbardziej odpowiada. Np mój brat mimo, że był głaskany i chuchany to teraz w związku w którym jest to właśnie on sprząta, gotuje, wychowuje dziecko i pracuje. Bardzo wdał się w naszą matkę.
wasze ulubione seriale
autor: Saklawia dnia 13 lutego 2025 o 11:12
macbeth, Link się nie otwiera.
Facella, Szkoda, ciekawe dlaczego.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Saklawia dnia 15 stycznia 2025 o 18:19
Ajć dałam ciała. Miałam mop parowy, bardzo fajnie mi się sprawdził ale po kilku latach „służby” wypadł wężyk który doprowadzał parę do dyszy a przez obudowę nie dało się go naprawić. Po kilku latach dostałam nowy ( z Lidla ). Jest dużo lepszy i naprawdę jestem z niego zadowolona ale zrobiłam straszną głupotę. Nalałam wody i zostawiłam go żeby się zagrzał, wszystko było by dobrze gdybym go nie zbagatelizowała bo zagrzał się dużo szybciej niż ten pierwszy. Został ślad na panelach 😅 czy muszę się z tym pogodzić? A może są jakieś preparaty/patenty żeby choć trochę to zniwelować? Ślad jest jaśniejszy i matowy, nie jest tak gładki jak reszta podłogi. Są jakieś pasty z propolisem ale nigdy nie stosowałam i nie wiem czy nie zrobię ślizgawki w pokoju. Będę wdzięczna za rady 😉
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 25 grudnia 2024 o 03:05
Moje nie chcą jeść świerkowych gałązek bez względu na to czy to świerk srebrny czy zwyczajny. Na terenie mam dużo tych drzewek i po przycinaniu ich ( żywopłot ) zawsze coś wrzucam na pastwisko. Zero zainteresowania. Ciekawe dlaczego.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Saklawia dnia 20 grudnia 2024 o 01:38
W woli jasności - pracowałam jako asystent weterynarza na umowę o pracę. Odeszłam po tym gdy szef nie zgodził się na legalne wykazywanie moich zarobków argumentując tym, że ma kredyt do spłacenia. Mi płacił najniższą krajową i mi czasem dorównywał do 3tys pod stołem. Nie brał pod uwagę, że może ja chce wsiąść kredyt i potrzebuje wykazać większe zarobki.
Wiem ile kosztuje pracownik a także utrzymanie gabinetu. Ale czysty zysk oscylował między 14 a 20tys miesięcznie. Więc mógł mi dodać te 300zl opodatkowane do wypłaty.
I to mnie wkurza - żeby trzymać się wątku.
Siodlarnia i jej urządzenie.
autor: Saklawia dnia 20 grudnia 2024 o 00:42
Mam to szczęście, że suszenie derek, czaprakow czy czegokolwiek załatwia mi ganek przed domem. Jest zadaszony, rozwiesiłam linki i po jeździe tam wszystko zostawiam bez względu na porę roku. Coś wybitnie mokrego ląduje przy kominku zimową porą.
Nie myślałam o trzymaniu siodła na siodle. Chyba chciała bym żeby kazde wisiało osobno. Nie dostałam za dużej przestrzeni do dyspozycji ale i tak większą niż w niektórych stajniach. Czasem wręcz obsesyjnie wszystko układam więc wyobrażam to sobie tak, że wszystko będzie miało swoje miejsce. Nie mam pensjonariuszy, nikt nie będzie mi sie kręcił wiec robię to tylko dla siebie. No i facet przestanie się wkurzać, że potyka się o siodło w łazience 😅
Siodlarnia i jej urządzenie.
autor: Saklawia dnia 19 grudnia 2024 o 04:57
Odkopuje temat. Przez lata zgromadziłam straszną ilość sprzętu, używam go i nie mam zamiaru się go pozbywać ale tak jakoś „magicznie” wyszło, że aktualnie w domu mam 5 siodeł, nie liczyłam ile ogłowi, kantarow a szczotek… to może lepiej nie liczyć. Jako, że raz w roku robie gruntowne czyszczenie i pranie końskich akcesoriów to zaskoczyła mnie ich ilość i mój brak organizacji. Mam dosyć trzymania czegoś w stajni a później ściąganie kurzu itd, siodła są w dużym pokoju, w sypialni a czasem nawet w łazience. Wreszcie dostałam „kawałek podłogi” w pomieszczeniu gospodarczym i mogę tam się urządzić. Tam nie ma ogrzewania ( ale nie ma też wilgoci ), jest to po prostu pokój w domu w którym są narzędzia, kosiarka, imadło, stół warsztatowy itd. Taka graciarnia do której się idzie po śrubokręt. Temperatura nie spada poniżej zera ale właśnie zastanawia mnie jaka jest optymalna temperatura dla skórzanego sprzętu? Przejmować się tym czy nie? Odrazu mowie, że wentylacja tam jest.
Dodatkowo chciała bym zapytać jakie macie wieszaki na siodła. Czy mogę się ograniczyć do drewnianych kobyłek malarskich czy warto było by zrobić jakieś wieszaki na ścianie. Zaznaczam, że bardziej była bym przychylna do takich robionych ręcznie. Np wyżej podwiesiła bym siodła których prawie nie używam.
Jak przechowujecie kantary? Na czapraki korci mnie żeby postawić jakąś starą suszarkę na pranie albo zawiesić grube linki ale to może zająć za dużo miejsca.
Mam dwa spore regały więc z półkami na różne rzeczy typu buty, skrzynki, szczotki czy smary i kosmetyki nie będzie problemu.
Widziałam gdzieś wieszaki na siodła zrobione z wiader. Do ściany były przykręcone duże wiadra jak po farbie, na nich siodła a do środka można włożyć jakieś pierdoły ale wydają się być dla mnie za krótkie. Może zamiast klasycznych, pojedynczych wieszaków zamontować jeden długi drąg wzdłuż siany na komfortowej wysokości?
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 17 grudnia 2024 o 23:02
Dziękuję Dziewczyny. Nie natrafiłam na ten wątek na forum. Partner jeździ widłakiem i mógłby „się ładować” stale. Dla siebie myślami żeby użytkować gdy z rana wyskakuje z łóżka i sprawdzam ogrodzenia. Chodzę z termosem w rękach a i tak marznę. Jeśli się zdecyduje na zakup to zdam relację czy się sprawdziły.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Saklawia dnia 17 grudnia 2024 o 00:49
Ajaj… aż mnie ponownie serduszko zabolało jak gdy szef „pod stołem” dał mi stówę z miną jakby był z siebie niesamowicie dumny.
Nie przeskoczymy prawa ale wielka szkoda, że premie czy „karpiowe” nie są chociaż obciążone niższym podatkiem.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 17 grudnia 2024 o 00:42
Jakiś czas temu natrafiłam w necie na grzejące kamizelki ładowane na USB. Zastanawiam się czy nie kupić jednej mojemu narzeczonemu ( nierzadko musi pracować na zewnątrz ) i jednej dla mnie. Mam jednak poczucie, że to może być jakaś ściema, gadżet który wydaje się rozwiązaniem problemów a okaże się upchniętym w szafce bzdetem. Może ktoś z Was posiada taką kamizelkę? Chętnie poczytam co o tym myślicie.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Saklawia dnia 16 grudnia 2024 o 10:53
Ostatnio kupiliśmy kamerkę samochodową w biedronce za 100zl i świetnie działa. Musimy jeszcze zamontować na tył ( była w zestawie ) ale wiadomo - ciągle to odkładamy.
Całe szczęście, że nic Ci się nie stało… brak słów na taką głupotę.
Latem moja znajoma jechała po mieście i pechowo na tylne siedzenie wpadł jej niedopalony papieros którego wyrzucił mijający ją dostawca pizzy. Tapicerka zniszczona a auto nowe. Eh o takiej możliwości nigdy bym nie pomyślała.
TEMU i wszystko z nim związane
autor: Saklawia dnia 16 grudnia 2024 o 10:42
Te czarne wyglądają dokładnie jak bryczesy które w zeszłym roku ( albo na początku tego ) były w Netto. Mama mi kupiła jedna parę ale niestety były zdecydowanie za duże, oddałam koleżance i jest bardzo zadowolona.
Czasem widzę naprawdę fajne bryczesy na Temu ale po kilku nieudanych Prusach z leginsami boję się zamawiać droższych ubrań. Zawsze albo za duże, albo za krótkie albo jedno i drugie 😅
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 10 grudnia 2024 o 00:01
Mam 5 balotów siana które mi się zmarnowały. W sensie - totalna zgnilizna. Błąd przy przechowywaniu… No cóż, nauka kosztuje. Bujam się tak z nimi od lata. Trochę rozplantowaliśmy do kompostowników itp. Próbowałam namówić sąsiada żeby chociaż jeden zabrał na pryzmę ale ewidentnie mu to nie w smak więc nie będę naciskać. Co robicie z czymś takim? Macie jakiś cudowny sposób jak się tego pozbyć lub zagospodarować? Nie mam gdzie postawić tak żeby nie wkurzały i nie przeszkadzały a przede wszystkim są już tak ciężkie i rozpadające się, że nawet ich nie przetoczymy.
co na prezent?
autor: Saklawia dnia 30 listopada 2024 o 04:42
Pomysł z balonem mi się podoba, szczególnie że teraz można kupić takie nie huczące po przedziurawieniu ( rodzinka mi takie prezentuje na urodziny ze względu na zwierzęta ). Ewentualnie banalne już ale nadal urocze karton w karton. A jak nie to to chyba zapakowała bym bilety w jakiś plastikowy worek i zrobiła ciasto nazimno umieszczając pakunek w jednym kawałku tak żeby ten dokładnie trafił do odpowiedniej osoby. Każda forma jest zabawna i zaskakująca 😉 dwa lata temu na święta zrobiłam prezent dla partnera, kilka rzeczy które chciał umieściłam w dużym pudełku, wszystko zasysałam jego ulubionymi śliwkami w czekoladzie a na dnie były bony których używał przez rok w naszej codziennej relacji. O ile nie żałuję, że dostał bon na masaż to nie wiem co mi odwalilo, że miał aż dwa zęby przerwać kłótnie bez rozstrzyganiu o winie 😅 dobrze, że wydrukowałam na nich termin ważności 😉
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 30 listopada 2024 o 04:13
doloruu, wiesz co nie poradzę Ci nic w tym temacie ale autentycznie mnie zaciekawiłaś. Możecie mnie skrytykować ale nigdy nie przyszło mi do głowy żeby polewać czymś padok/łąki bo zapach moczu byłby tak intensywny, że wymagał by jakiegoś działania. Prawdopodobnie dlatego, że mam 2 konie na 2 hektarach łąk a nawet jak bywało ich więcej to nigdy nie trafiłam na miejsce które jakkolwiek emanowało takim zapachem ( a chodzimy po pastwisku ciągle bo i zbieramy kupy i doglądamy ogrodzeń ).
Potrzebny Ci taki środek bo masz dużo koni na małym areale? To jest aż tak intensywny zapach? Serio pytam z ciekawości.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 30 listopada 2024 o 03:57
Dodała bym też aspekt charakteru konia. Mam dwa zupełnie różne od siebie. Wałach „spala” się emocjonalnie już przy samym czyszczeniu czy zakładaniu siodła a w pracy potrzebuje wielu zmian, krótkich powtórzeń żeby się na czymś skupić więc teoretycznie wysiłek jest dość intensywny i dla niego i dla mnie bo dużo musi się dziać żeby było efektywnie, mimo tego że trening czasowo jest krótszy niż z drugim koniem to jest bardziej energochłonny. A klacz jest zdecydowanie powściągliwą, żeby nie powiedziec flegmatyczna. Nie emocjonuje sie a i wolniej myśli. Elementy wałkujemy dłużej i spokojniej bo jest na to czas a wręcz mam wrażenie, że szybkie tempo przy wprowadzaniu czegoś nowego jej szkodzi, gubi się w tym. Nie wsiadam codziennie mamy różny grafik na tydzień zależy od pogody czy moich możliwości, częściej lub rzadziej wykorzystuje lonze z drążkami ale też nie boli mnie bardzo gdy chwilę pofolguje. Zimą zdecydowanie intensywność treningów u nas spada głównie ze względu na krótki dzień, brak oświetlenia na placu i masę rzeczy które muszę wykonać przy innych zwierzętach czy przy domu. Oceniła bym, że moje konie pracują lekko.
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 13 listopada 2024 o 02:19
Jeśli chodzi o kamery - we wszystkich mam powiadomienie ruchu i niestety w nocy wszelkie ćmy itd też to aktywują ( przynajmniej u mnie ), jednej zimy duże płatki śniegu też spowodowały serię powiadomień. Więc można trochę zobojętnieć. W dwóch kamerach mam głośnik i mikrofon. Wszystkie są zamontowane tak, że „pilnują siebie” bo według mnie jest to istotne jeśli martwimy się o nieżyczliwych sąsiadów.
Miałam przypadki karmienia koni, zrobiłam lekką aferę z tego i kilka razy zwracałam ludziom uwagę gdy ich na tym przyłapałam. To mała wioska więc plotka się rozeszła. Muszę przyznać, że odkąd pojawiły się kamery jednocześnie skończyły się problemy z ludźmi kręcącymi się przy ogrodzeniu. Planuje dołożyć kilka atrap tak w razie „W”.
Wilki u mnie są, największy problem mają hodowcy bydła mięsnego ale oni trzymają swoje stada na pastwiskach w przeróżnych lokalizacjach ogrodzonych niskimi palikami z jednym drutem więc dostęp nie jest szczególnie trudny.
Pastwiska mam ogrodzone 2m siatką leśną a od wewnątrz prąd. Trzeba chodzić, podkaszać, naprawiać i wymieniać słupy i nie traktuje tego jako super zabezpieczenie ale na szczęście moje konie nie szukają szczęścia za płotem który stopniowo wzmacniamy. Będąc w domu nawet w nocy potrafię się wybudzić gdy słyszę jakieś dziwne dźwięki. Nie wiem czy uratowała bym zwierzęta przed atakiem wilków, ludzi itd, możliwe że nie. Staram się jednak nie zwariować i normalnie wyjeżdżam do sklepu, na spotkania z rodziną czy z partnerem na kolację 30km od domu.
Trzymając konia w pensjonacie można się spotkać z wieloma nieprzyjemnościami chociażby dlatego, że nie mamy wpływu na to kto kręci się po stajni i tak samo przy domu wiele może się wydarzyć. To już kwestia funduszy, warunków, możliwości i własnych „widzi mi się”. Nie ogrodzę terenu trzy metrowym murem więc musi być siatka i pastuch.
Jest zbyt wiele zależnych kwestii żeby komuś doradzić czy może zostawiać konie w przydomowej stajni na dłużej czy nie.
własna przydomowa stajnia
autor: Saklawia dnia 12 listopada 2024 o 03:15
Mam konie w stajni wolnowybiegowej, pastwiska kraterowe na każdym jest duża żeliwna wanna na wodę + kolejna przy samej stajni. Zostawiałam konie same gdy byłam w pracy nierzadko ponad 12 godzin. Rzadko ale zdarza mi się nocować po za domem chociaż nie ukrywam, że bardzo niechętnie zostawiam konie same na noc. Jeden jedyny raz pozwoliłam sobie na trzy dniowe wakacje ( dwie nocki ) ale trochę uspokajały mnie kamerki i zaangażowane trzy osoby czyli przyjaciółka - koniara która mieszka niedaleko i zaglądała w drodze do i z pracy żeby karmić oraz mojej Mamy i Brata którzy byli uprzedzeni, że mogę wydzwaniać jak coś mnie zaniepokoi. Jednak muszę przyznać, że po prostu jestem obecna w domu i tak się czuję najpewniej. Nie narzekam na to, przywykłam ale pewnie jest to zgodne z moim charakterem.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 12 listopada 2024 o 03:00
Faktycznie ryż wydaje się ciekawym pomysłem. Kiedyś tak uratowałam komórkę która wpadła mi do wanny 😅 nie wiem tylko jak z robactwem wszelkiego rodzaju, mogły by się tym zainteresować?
Jeśli paka stoi przy myjce to naprawdę musisz mocno się postarać żeby tą wilgoć zwalczyć. Kurczę dopiero teraz doceniłam, że w zależności na pogodę albo rozwieszam wszystko na plocie lub „kobyłkach” pod zadaszonym, przewiewnym gankiem a zimowa pora w ostateczności dosuszam przy kominku. A ja rozpływam się przy wspomnieniach gdy pracowałam w stajni gdzie mieliśmy pralkę i suszarkę stajenną. Jak wyobrażam sobie wymarzoną stajnie to właśnie taki zestaw musi tam być.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Saklawia dnia 12 listopada 2024 o 02:48
szemrana, na stronie Kauflandu już przejrzeliśmy wszystko i to nie jest to. Jestem przekonana, że już tego modelu nie produkują.
Dementek, oj na ile potrafiłam to przeryłam Temu.
Ogólnie nie poznaję mojej Mamy bo jest największą hejterką sprzętów używanych jaką znam a tak jej zależy, że przestało to mieć znaczenie. Ważna jest wielkość robota i łatwość czyszczenia. Poszukam jeszcze na zagranicznych stronach ale to już dla spokoju ducha 😉
Dziękuję za rady
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 09 listopada 2024 o 23:02
Może chłoną wilgoć z powietrza albo były niedosuszone? Jedyne co mi przychodzi do głowy to ustawić pakę w cieplejszym pomieszczeniu ale nie zawsze jest to możliwe lub zakupić pochłaniacze wilgoci.
Podobno niektórzy rozkładają gazety pod wycieraczkami aut żeby chłonęły wilgoć ale nie mam pojęcia jak ze skutecznością.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Saklawia dnia 09 listopada 2024 o 22:55
Właściwie nie wstydzę się o to zapytać ale nie mam pojęcia gdzie miałabym to zrobić.
Moja Mama miała kiedyś taki mały robot kuchenny. Towarzyszył mi całe dzieciństwo Heh. Był biały, zaokrąglony. Miał małe, wymienne tarki ( wiadomo można było przykładowo zetrzeć coś na małych lub dużych oczkach na plastry i chyba na frytki ), marki MULINEX. Używała go jeszcze długo po tym jak wszyscy wybyliśmy z domu. Aż się zepsuł i jak sama mówi wyrzuciła go lekką ręką. Od tamtej pory nie znalazła sobie nic co by jej tak pasowało. Próbowaliśmy szukać na wszelkich portalach, giełdzie itp itd. Nie ma. Pomyślałam, że Was zapytam, może gdzieś w czeluściach szafki, piwnicy, szopy no gdziekolwiek zalega Wam coś takiego?
Może to śmieszne ale serio odkupię żeby chociaż zrobić jej tą przyjemność 😉
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 08 listopada 2024 o 09:48
Perlica, Fakt, że udzieliłam się w rozmowie o tym konkretnym koniu. Jeśli im się uda i będzie poprawa komfortu życia na tyle żeby mógł funkcjonować normalnie - fantastycznie.
Wypowiedziałam się również ogólnie o fundacjach i ziółkach.
Przecież nie muszę przyklaskiwać każdemu kto ogłosi w Internecie, że uratował lub próbuje uratować konia.
P. S: fajnie, że znasz przypadki koni które z powodzeniem były leczone niekonwencjonalnie. Ja osobiście nie znam i prawdopodobnie stąd moje podejście do sprawy.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 08 listopada 2024 o 09:25
Wierzę, że mają wpływ na na różne rzeczy, mogą pomóc lub zaszkodzić ale żeby zdać się tylko na to przy zaawansowanej chorobie? No wybaczcie ale ja nie poszła bym tą drogą. W każdym razie to mój wybór i podchodzę sceptycznie do takich praktyk.
LSW, Heh chyba masz rację. 😉
TEMU i wszystko z nim związane
autor: Saklawia dnia 08 listopada 2024 o 09:15
Ja też nie miałam żadnych problemów z przesyłką. No po za paczką która przyszła pocztą ale to już odwieczna walka z „naszym” miejscowym listonoszem. Teraz przywozi DHL.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Saklawia dnia 08 listopada 2024 o 01:39
Podoba mi się ta dyskusja. Nie obejrzałam filmu bo jestem bardzo negatywna w stosunku do wszelkich fundacji, organizacji i konińskich influenserow. Chciała bym żeby powstał kanał który warto słuchać ale nie mieści mi się w głowie, że ktoś ogarnięty i inteligentny postanowi nieść brzemię mentora. Co więcej wydaje mi się, że łatwiej prawić morały np o motoryzacji, gastronomii niż o sprawach okołokonikopodobnych. Wybaczcie słowotwórstwo - nie wiem jak to określić.
Pomijając fundacje itd, uważam że ziołami itp można się wspierać a nie leczyć. Podejrzewam, że większość z nas dostało w dzieciństwie na nieżyt gardła syropek z cebuli, na ból brzuszka herbatę miętową i na problemy ze stresem rady żeby zażyć melisę.
Troszkę się interesuje zdrowym odżywianiem, wpływem różnych produktów na nasze ciało. Sytuacyjnie stosuje to na zwierzętach i rodzinie z różnym skutkiem.
Nie zaryzykowała bym leczenia nikogo ziółkami gdyby jego stan był bardzo poważny. Mam nadzieję, że każdy rozumie że niektóre specyfiki autentycznie mogą w czymś ulżyć ( nie mylić z wyleczeniem ) ale ślepe wierzenie w ich stuprocentową skuteczność jest błędne.
To, że moje koty z deka odstrasza zapach pomarańczy nie znaczy, że jak wysmaruje stół ekstraktem z pomarańczy to i tęsknię powstrzyma ich przed pożarciem jakiegoś jedzenia pozostawionego na wierzchu.
Czy takie leczenie konia pomoże - nie wiem ale wątpię, jeśli się uda to fajnie ale informacje o jego stanie mogą być prawdziwe lub zakłamane. Podpisuję się pod tym co już ktoś powiedział - bardziej skłaniam się do eutanazji niż przedłużaniu cierpienia zwierzęcia przez ludzkie widzimisię i problemy emocjonalne. Mam wrażenie, że niektórzy lubią robić z siebie męczenników i ofiary, wywoływać współczucie bo „tak walczą o umierającego zwierzaczka”. Nie zważając na to, że każdym sztucznie przedłużonym dniem wydłużają ich agonię.
Ah rozpisałam się 😅 czekam na krytykę.