Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: bartekhus dnia 21 stycznia 2011 o 15:15
Czuję się w obowiązku ustosunkować się do wpisu LatentPony (Kaji) ze strony 178.
Przede wszystkim Kaja nie dość, że nie pisze całej prawdy, to kłamie.
Primo, jest u mnie 20 koni. Kaja nie wie ani ile koni w pensjonacie jest ani ile odeszło i mija się z prawdą.
Secundo, nie wiem o jakich nieprzyjemnych sytuacjach Kaja może pisać.
Chyba tylko o takich, że przez cały okres pobytu, mimo że była na specjalnych warunkach, o czy zaraz,
ani razu nie zapłaciła w terminie, a zawsze z miesięcznym opóźnieniem.
Mało tego, mimo że konia już zabrała, do dnia dzisiejszego się nie rozliczyła, choć dawała słowo, że to zrobi.
Dlatego przestrzegam pensjonaty przed Kają- od konika polskiego- Lolka.
Specjalnie nie użyłem określenia "właścicielka", bo Kaja jest osobą nieletnią.
A teraz tak:
Kaja zamiast leczyć swoje nastoletnie kompleksy na tym forum, powinna okazywać mi wdzięczność,
choćby za to, że w lipcu przyjąłem jej zaniedbanego, niedożywionego, nerwowego, źle ponoć wcześniej traktowanego konia do siebie. Ponieważ miała trudną sytuację, poprosiła o zniżkę na pensjonat.
Miała płacić 400pln, umawiając się, że resztę odpracuje w stajni. Tych 400 nigdy nie płaciła w terminie.
Ostatecznie praca sprowadziła się to do tego, że czasem sprzątnęła boks swojego konia, może ze 2 razy w miesiącu przeczyściła kopyta kilku koniom.
Dodatkowym uzasadnieniem dla ulgowej kwoty miał być fakt, że Lolek jako konik polski miał jeść mniej.
Mimo to był karmiony jak każdy inny 600kg koń. Jedyna różnica, że zamiast owsa na miarki dostawał garstki.
W czasie gdy Lolek był u mnie, nabrał ciała, uspokoił się, bo ponoć przestał być bity i zaczął być dobrze traktowany.
Nie wiem co poza błotem, co w stajniach jest spotykane, a u mnie szczególnie stanowiło to "chorobę wieku dziecięcego stajni", co mogło jej przeszkadzać i jakie nieprzyjemne sytuacje ją spotkały.
Za opóźnienia w płatnościach nigdy nie została ochrzaniona, ani za brak pomocy i pracy na rzecz stajni.
Jej koń codziennie stał na padoku, miał ścielone, dostawał kostę siana dziennie i nie brakowało mu go, bo do rana nie dojadał tego siana. Woda była na padoku, przed posiłkami w boksach i dolewana po oraz na noc.
Wiem, że wcześniej Kaja pisała o sytuacji, gdy wyrzuciliśmy kilkanaście kostek siana. A co w tym złego?
To chyba powód do pochwały, a nie zarzut. Czy mieliśmy te zgniłe kostki dać jakiemuś konikowi na kolację, choćby Lolkowi?
Kaju, nie wiem czy Ciebie tak wychowano czy nie wychowano, ale powinnaś okazać wdzięczność i docenić wyjątek jaki zrobiłem dla Lolka, a nie teraz wypisywać niestworzone rzeczy, których mi nigdy prosto w oczy nie zakomunikowałaś. A przede wszystkim powinnaś zapłacić.
Czekam na Ciebie z pieniędzmi i przeprosinami za kłamstwa, które wypisujesz, na tym forum również.
Bart
Stałam tam ponad 4 miesiące. I tak, Atamanka tam stoi. Jest rekreacja i jest pensjonat... 5 koni pensjonatowych już się przeniosło, zostały tylko dwa i chętnych brak.
Było bardzo dużo nieprzyjemnych sytuacji. Jeżeli ktoś chce wiedzieć coś więcej, to zapraszam na priv. Nie polecam!