madalena

Konto zarejstrowane: 27 września 2010

Najnowsze posty użytkownika:

"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września
autor: madalena dnia 29 września 2010 o 16:32
madalena -to już całkiem mieszasz! Nie mieszaj! Imprinting genetyczny to całkiem osobna sprawa. 😤


sorry , mea culpa - faktycznie w tym przypadku namieszałam, bo praca na tym uniwerku dotyczy imrpintingu genetycznego  😡 choć jak twierdzą naukowcy, instykntowne zachowania (a te są także wynikiem imprintingu) mają na celu przetrwanie genów..

weźmy zatem ogólne informacje, na które powołuje się także wrotki:

Podążanie świeżo wyklutych gęsi za człowiekiem zauważyli i po raz pierwszy opisali Douglas Spalding (1872 r.) oraz znany badacz ptaków Oskar Heinroth (1910 r.) który zjawisko nazwał reakcją piętna. Pojęcie imprintingu jest jednak kojarzone głównie z profesorem Konradem Lorenzem, który poświęcił wiele czasu obserwacji zachowań zwierząt i tematykę etologiczną szeroko spopularyzował w swoich książkach. Jego zainteresowanie etologią, zaczęło się od obserwacji gęsich sierot i przejawów imprintingu u tych ptaków. Później okazało się, że wdrukowanie jest zjawiskiem dość typowym dla wszystkich zagniazdowników oraz ssaków, zaraz po urodzeniu podążających za matką (zwłaszcza stadnych, takich jak owca, jeleń). Jest to szczególny przykład uczenia się (warunkowania). Wdrukowaniem jest również więź matka-dziecko oraz partner-partnerka u wielu gatunków utrzymująca się przez całe życie. W okresie dojrzewania, w dużym stopniu wdrukowaniu podlegają osobnicze preferencje seksualne. U wielu organizmów, w tym także u człowieka, podobne zjawiska również zachodzą, lecz są bardz[iej rozciągnięte w czasie i nie mają tak ostro zaznaczonego okresu krytycznego. Dlatego zwykle nie nazywamy ich wdrukowaniem.

wg wrotkiego, koń nie należy do ssaków stadnych podążających za matką zaraz po urodzeniu. - jeśli dobrze rozumiem zarzuty wrotkiego

http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=377:
Sens imprintingu jest oczywisty. Małe pisklę lub młody ssak (zwłaszcza kopytny) musi wiedzieć, kto jest jego opiekunem, za nim podążać i podobnie jak on się zachowywać. W razie rozdzielenia, np. podczas ucieczki, powinno się zbliżyć do innego, podobnego osobnika, który potencjalnie może się nim zaopiekować. Jeśli po rozdzieleniu będzie w stanie się sam wyżywić, powinien wiedzieć, jak ma wyglądać jego przyszły partner.

Reakcja "podążania za" tworzy się u wielu gatunków zwierząt. Dotyczy ssaków kopytnych, niektórych ryb i owadów, ale przede wszystkim ptaków niebudujących gniazd (kury, kaczki, bażanty, kuropatwy, przepiórki, itp.), które niemal bezpo¬średnio po urodzeniu się muszą samodzielnie chodzić, pływać lub latać. Reakcja "podążania za" zwiększa prawdopodobieństwo prze¬życia, gdyż umożliwia utrzymanie bezpośredniego kontaktu z matką, zdoby¬wającą pożywienie i chroniącą przed niebezpieczeństwami (Scott, 1962).
wg wrotkiego koń nie jest także ssakeim kopytnym - ? 

In the course of more recent research (in my own as well as in other laboratories) it has come to be realized that the traditional view of imprinting is incorrect. The newer research makes it clear that imprinting is neither rapid nor irreversible; as was claimed by Lorenz and his followers. Nor for that matter is imprinting a specialized phenomenon limited to a brief critical period early in a young bird's life, as was also claimed by the early investigators. Instead the latest findings lead to the unexpected conclusion that imprinting occurs in many species including man and that it entails much more plastic and forgiving mechanisms than were claimed by Lorenz. Perhaps more importantly, that work also provides compelling evidence that the social bond that develops through imprinting entails an addictive process that is mediated by the release of endorphins (the brain's own opiates). This surprising insight helps us to better understand a number of otherwise puzzling issues with respect to how we deal with each other and with our children. http://www.animatedsoftware.com/family/howardsh/imprint.htm

http://www.alphahorse.com/imprinting-horse.html:
The University of Washington conducted a study to see if there was a sizeable advantage for an imprinted horse versus a non-imprinted foal. Six foals were imprinted while six were not during a breeding season, and after weaning the foals the result of this study was that the imprinted stock did not behave any better or different than the non-imprinted stock.
zakładam, że uniwersytet nie zajmowałby się kwestią imprintingowanych koni gdyby uznawał, że fenomen nie zachodzi u koni 

http://www.sciencemag.org/cgi/pdf_extract/130/3368/133


Filial imprinting can be defined generally as a rapid learning process during early development that leads to a persistent preference by an individual for a defined group of social partners. Extensively studied in birds, imprinting remains poorly documented in mammals; however, group-living species, including sheep, goats, and sea lions, may be particularly sensitive to this bonding phenomenon (Klopfer et al., 1964; McFarland, 1985; Schusterman et al., 1992).
Read more: http://www.faqs.org/periodicals/201001/1994377251.html#ixzz10vhVQOOg

Course Structure
(..)
3.Equine Perception and Behaviour
•Imprinting
•Negative imprinting
•Sensory reception
•Mechanoreceptors
•Thermoreceptors
•Chemoreceptors
•Photoreceptors
•Stimulus filtering
http://www.acsedu.co.uk/Courses/Agriculture/EQUINE-BEHAVIOUR-BAG216-586.aspx

Answer
I would not separate the mare and foal for it's first few months of life at all. Put a halter and lead on the mare and the foal and have someone else handle the mare while you are working with the foal every day. True Imprinting occurs immediately after birth... within the first hour of life. The foal is absorbing information about it's surroundings like a sponge. If you take 15 to 30 minutes everyday and spend it brushing and leading your foal around the stall/paddock, handling all of it's feet and probing it's mouth and nostrils and ears with your fingers and even running clippers over every part of it's body in a calm matter-of-fact way you will impress on it that all of these things are just part of being a horse. Later in life your foal will not fear situations like having the Farrier handle it's feet or the Vet examine it's body.
http://en.allexperts.com/q/Horses-Behavior-Issues-3329/2009/3/New-Foal-grumpy-mare-1.htm


trudno się nie zgodzić z autorką pracy na temat tego, co wiemy a czego nie o końskich zachowaniach - że pewne aspekty wymagają dalszej pracy badawczej i wśród nich jest szkolenie imprintingowe, ale biorąc pod uwagę oddzielnośc pewnych dyscyplin naukowych może to zająć jeszcze sporo czasu [[a]]http://www.psychology.soton.ac.uk/psyweb/staff/myprofile/mypublications/publications/dg1/Behav%20Processes%20DG%202007.pdf[[a]]
jednak brak przeprowadzenia dowodu naukowego na występowanie fenomenu imprintingu u koni (na co powołuje się jak rozumiem wrotki) nie może być uznany za dowód naukowy na nieistnienie tego fenomenu u koni.
"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września
autor: madalena dnia 29 września 2010 o 14:28
madalena, skoro tak "naukowo"... Przytocz, proszę, jedną! pracę naukową! (z wszystkimi danymi warunkującymi uznanie pracy za naukową) podającą dowody na imprinting u koni. Naukowe dowody.
Wszyscy skorzystają i dyskusje się skończą.


Rozumiem, że wydawnictwo magazynu (największego na kontynencie amerykańskim) Western Horseman nie jest dla wrotki ani dla Ciebie halo żadnym potwierdzeniem na występowanie fenomenu imprintingu u koni.

Proponuję zatem zapytać na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie (info ze strony http://www.ur.krakow.pl/index/site/290):

Stacja Doświadczalna Katedry Rozrodu i Anatomii Zwierząt w Przegorzałach k. Krakowa
ul. Jodłowa 12, 30-250 Kraków
tel. (012) 422-97-29              (012) 422-97-29     
Kierownik: prof. dr hab. Adam Okólski, tel. (012) 633-23-55              (012) 633-23-55      wew. 313
Adres do korespondencji: Katedra Rozrodu Zwierząt, Uniwersytet Rolniczy, al. Mickiewicza 24/28, 30-059 Kraków
• Stacja zajmuje powierzchnię 10 ha (łaki i pastwiska). Na terenie Stacji znajduje się stajnia, stodoła i magazyny paszowe oraz budynek dydaktyczny z salą wykładowo-ćwiczeniową (dla 40 osób) i 3 laboratoria: hodowli tkankowych, oceny i konserwacji nasienia, embriologiczne połączone z salą operacyjną. Laboratoria wyposażone są m.in. w USG, aparat do narkozy dla dużych zwierząt, mikroskopy (odwrócony OPTON z wyposażeniem, kontrastowo-fazowy, stereoskopowe), inkubator Heareus z przepływem CO2 do hodowli tkanek, autoklaw, cieplarki z płaszczem wodnym. Zwierzęta utrzymywane na Stacji to obecnie 15 koni rasy konik polski
W Stacji prowadzone są prace naukowo-badawcze dotyczące sterowania rozrodem zwierząt, transplantacji zarodków, embriologii eksperymentalnej i stosowanej, zapłodnienia in vitro, mrożenie nasienia, neonatologii, badań nad stresem, imprintingiem u koni
• W Stacji odbywają się zajęcia dla studentów z biologii rozrodu zwierząt i profilaktyki weterynaryjnej oraz elektywy
• Stacja dokonuje na zlecenie kontroli rozrodu zwierząt użytkowych (np. badanie i ocena nasienia, ocena zaburzeń zachowania płciowego, analiza przyczyn niepłodności, konserwacja nasienia, synchronizacja rui i owulacji, transplantacja zarodków, unasiennianie nasieniem świeżym i mrożonym, ultrasonograficzna diagnoza ciąży u klaczy od 10-14 dnia, mikroskop fluorescensyjny, mikromanipulator). Stacja prowadzi sprzedaż źrebiąt i dorosłych koni rasy konik polski, sprzedaje też obornik koński

Jak wskazałam na początku moich wypowiedzi, nie liczę na przekonanie wrotki/wrotkiego/wrotków co do słuszności obserwacji dr Millera, uważam jednak, że zarówno forowicze, jak i osoby ‘postronne’ (zaglądające na forum, ale się na nim nieudzielające) powinny mieć możliwość wyrobienia sobie własnego poglądu na temat szkolenia imprintingowego źrebaków.

Zarzuty formułowane przez wrotki są o tyle kuriozalne (abstrahując od zacietrzewienia i złości jakie w nich dominują), że nie dotyczą wątpliwości jakie przeciwnicy tej metody przywołują jak np. że z etycznego punktu widzenia nie należy ‘włazić’ pomiędzy matkę a dziecko, albo że przeprowadzone szkolenie wcale nie daje takich efektów (które to wątpliwości są wyjaśniane przez dr Millera także w jego książkach). Wrotki jako jedyny, o którym słyszałam, podważa sam fakt występowania fenomenu imprintingu u koni. Nie słyszałam, aby jakikolwiek weterynarz czy etolog wyraził takie zdanie.

Dr Miller nie ma obiekcji, aby swoje spostrzeżenia firmować własnym nazwiskiem. Ma też w tej materii (szkolenia imprintingowego) ponad 50 lat doświadczenia. Wrotki jedynie rzuca hasła (co jednocześnie zarzuca właśnie dr Millerowi, sic!), także o tym, że gotów jest udostępnić swoje dane osobie, która zechce go pozwać... Najkrócej można to skwitować : ‘psy szczekają – Karwana jedzie dalej”. I to chyba już wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia, bez względu na reakcje wrotkiego
"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września
autor: madalena dnia 28 września 2010 o 17:35
[quote author=madalena link=topic=32362.msg719377#msg719377 date=1285604194]
Nigdy nie słyszałam, aby dr Miller mówił, że trzeba uczyć konie imprintingu - wręcz przeciwnie. W jego metodzie chodzi o WYKORZYSTANIE fenomenu imprintingu (a więc praktycznie natychmiastowego uczenia się przez zwierzę kogo ma się pilnować i na jakie bodźce reagować pozytywnie) jaki istnieje u koni.
fenomen imprintingu występuje, ale tylko u pewnych zwierząt, zwierząt do których konie nie należą,  Ciekawe skąd to wiesz, że z takim przekonaniem tak twierdzisz. Występowanie tego fenomenu u koni potwierdzają doświadczenia większości trenerów naturalu (sami wydają szkoleniowe filmy na ten temat) - nie tylko 50 lat praktyki dr Millera. Potwierdza to także przytoczona wcześniej przeze mnie informacja z portalu naukowego, ale trzeba czytać ze zrozumieniem.. a Miller tak jak sprzedaje certyfikat na umiejętność imprintingowania źrebiąt nie sprzedaje certyfikatu, natomiast bezsprzecznie przekazuje swoją wiedzę poczas szkolenia (jak to zwykle bywa, że na szkoleniach uczą pewnych rzeczy a nie tylko wydają certyfikaty), certyfikat potwierdza jedynie uczestnictwo w szkoleniu , równie dobrze mógłby sprzedawać bilety na przelot latającym dywanem 😂...i zapewne znalazłby idiotów którzy by ten bilet od niego kupili 😁 wychodzi na to, że najwięcej do powiedzenia mają osoby, które mają problemy z  czytaniem materiałów ze zrozumieniem.
warunkiem sine qua non imprintingu jest istnienie okresu krytycznego...którego Miller nie oznaczył- nie oznaczył ,ergo nie dał dowodu na imprinting konia.mylisz się, oznaczył, ale żeby to wiedzieć (że oznaczył), to trzeba zapoznać się z metodą i np. poczytać jego książki
...a wszystkie te pląsy ze źrebakami, to dowody na to ze konie od najwcześniejszego wieku się oswajają i podlegają tresurze odnoszę wrażenie, że nie miałeś zbyt wiele do czynienia ze źrebakami.., co każdy rozsądny człowiek wie zatem wg ciebie większość trenerów stosujących z powodzeniem te metody myli się stosując szkolenie imprintigowe źrebaków -  ergo  'nie są rozsądnymi ludźmi' w twojej opinii, 
ALE NIE IMPRINTINGUJĄ! masz rację, konie nie imprintingują, one podlegają imprintingowi - jak i wszytskie inne gatunki, u których ten fenomen występuje
Robert Miller z cała świadomością nadużywa tego bardzo precyzyjnego i naukowego terminu, po to aby wprowadzać głupszych od siebie w błąd...błąd który przynosi mu korzyść majątkową.
[/quote]

moim zdaniem wypowiadasz się na temat, którego nie chcesz lub nie potrafisz zrozumieć, a dowodem na to jest fakt, że w twoich wypowiedziach brakuje logiki.  a może masz po prostu problem osbowościowy i czując się niedowartościowany usilnie poszukujesz rozgłosu np. pomawiając znane osobistości, do których prawdopodobnie  nigdy nie będzie ci dane dorównać 
"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września
autor: madalena dnia 27 września 2010 o 17:16
wiem że Miller to oszust, bo jeżeli imprinting działa w danym wypadku to działa automatycznie i nie trzeba się go "uczyć", a jeżeli przedstawiciel danego gatunku się nie imprintinguje, to żadne certyfikaty nie sprawią że nagle zacznie się imprintingować...co najwyżej może się "oswoić" udomowić" "przyzwyczaić"- ale nie imprintingować, bo żaden certyfikat nie sprawi że kot zacznie przeżuwać jak krowa, mysz zacznie latać jak nietoperz, a koń zacznie się imprintingować jak zagniazdowniki lub krętorogie.


A przy okazji:
Nigdy nie słyszałam, aby dr Miller mówił, że trzeba uczyć konie imprintingu - wręcz przeciwnie. W jego metodzie chodzi o WYKORZYSTANIE fenomenu imprintingu (a więc praktycznie natychmiastowego uczenia się przez zwierzę kogo ma się pilnować i na jakie bodźce reagować pozytywnie) jaki istnieje u koni. Metody tzw. szkolenia imprintingowego (lub też jak sam dr Miller wskazuje - szkolenia we wczesnym okresie życia źrebaka) musimy się nauczyć my jako ludzie, jeśli chcemy z tego fenomenu skorzystać. Musimy nauczyć się metody szkoleniowej a nie imprintingu 🙂. I jest oczywiste, że żaden certyfikat nie sprawi cudu. Tak jak dyplom magistra nie zapewnia automatycznie sukcesu osobie, która go uzyskała. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że jeśli uczestniczysz w szkoleniu, to czegoś się nauczysz. Odnoszę natomiast wrażenie, że wyrobiłeś sobie zdanie na podstawie własnego (nie)zrozumienia haseł, ale nawet nie spróbowałeś się dowiedzieć co faktycznie stoi za szkoleniem imprintingowym żrebaków opracowanym przez dr Millera. a to już w moim przekonaniu demagogia. 
"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września
autor: madalena dnia 27 września 2010 o 16:53
wiem że Miller to oszust, bo jeżeli imprinting działa w danym wypadku to działa automatycznie i nie trzeba się go "uczyć", a jeżeli przedstawiciel danego gatunku się nie imprintinguje, to żadne certyfikaty nie sprawią że nagle zacznie się imprintingować...co najwyżej może się "oswoić" udomowić" "przyzwyczaić"- ale nie imprintingować, bo żaden certyfikat nie sprawi że kot zacznie przeżuwać jak krowa, mysz zacznie latać jak nietoperz, a koń zacznie się imprintingować jak zagniazdowniki lub krętorogie.


wrotki - obawiam się, że w twoim przypadku to pewnie to tylko strata czasu, ale może inni zechcą sami osądzić jak się mają twoje śmieszne oskarżenia do stanu faktycznego. czytając ponownie twoje wypowiedzi, doszłam do przekonania, że po prostu nie rozumiesz tego, co dr Miller mówi. nie rozumiem tylko skąd w tobie tyle zajadłości. to takie mało 'końskie'.

cytuję za polskim serwisem naukowym naukowy.pl/encyklopedia/Wdrukowanie:

Imprinting (ang.) po polsku wdrukowanie, naznaczenie lub wpojenie to obserwowane u młodych organizmów, występujące w ściśle określonym momencie rozwoju osobniczego (tzw. okres krytyczny czasami trwający ledwie kilka godzin) utrwalenie się (praktycznie nie podlegające modyfikacji) wzorca swojego rodzica, rodzeństwa oraz typowych dla gatunku zachowań. U pewnych gatunków, w okresie krytycznym, każdy poruszający się przedmiot (np. samochodzik ciągnięty na sznurku) lub organizm (lecz o cechach innych niż wrodzony wzorzec drapieżnika) zostanie uznany za matkę i utożsamiony. Jest to odpowiednik tego co u ludzi nazwalibyśmy samoświadomością.

Podążanie świeżo wyklutych gęsi za człowiekiem zauważyli i po raz pierwszy opisali Douglas Spalding (1872 r.) oraz znany badacz ptaków Oskar Heinroth (1910 r.) który zjawisko nazwał reakcją piętna. Pojęcie imprintingu jest jednak kojarzone głównie z profesorem Konradem Lorenzem, który poświęcił wiele czasu obserwacji zachowań zwierząt i tematykę etologiczną szeroko spopularyzował w swoich książkach. Jego zainteresowanie etologią, zaczęło się od obserwacji gęsich sierot i przejawów imprintingu u tych ptaków. Później okazało się, że wdrukowanie jest zjawiskiem dość typowym dla wszystkich zagniazdowników oraz ssaków, zaraz po urodzeniu podążających za matką (zwłaszcza stadnych, takich jak owca, jeleń). Jest to szczególny przykład uczenia się (warunkowania). Wdrukowaniem jest również więź matka-dziecko oraz partner-partnerka u wielu gatunków utrzymująca się przez całe życie. W okresie dojrzewania, w dużym stopniu wdrukowaniu podlegają osobnicze preferencje seksualne. U wielu organizmów, w tym także u człowieka, podobne zjawiska również zachodzą, lecz są bardziej rozciągnięte w czasie i nie mają tak ostro zaznaczonego okresu krytycznego. Dlatego zwykle nie nazywamy ich wdrukowaniem.
Sens wdrukowania jest oczywisty. Małe pisklę lub jelonek musi wiedzieć kto jest jego opiekunem, za nim podążać i tak samo się zachowywać. W razie rozdzielenia, np. podczas ucieczki, powinno się zbliżyć do innego, podobnego osobnika, który się nim zaopiekuje. Jeśli po rozdzieleniu będzie w stanie się samo wyżywić, musi wiedzieć jak ma wyglądać jego przyszły partner. Para rodziców, zwłaszcza w trudnych warunkach, ma większe szanse wychować potomstwo.